Najlepsze Polskie Imaginy One Direction

Najlepsze Polskie Imaginy One Direction

piątek, 31 maja 2013

#24 Niall cz.2 (zakończenie)

                                                              Niall cz.1

Dni po rozstaniu z Niallerem mijały mi niemal tak samo: wstawałam w południe, w starym swetrze, spodniach od dresu i ciepłych skarpetach snułam się po domu, robiłam sobie gorącą czekoladę, siadałam przed telewizorem i oglądałam tandetne komedie romantyczne. Zapomniałam dodać, że przez cały czas płakałam. Tak mocno tęskniłam za tym blondynkiem. Jego słowa jednak tak bardzo mnie zabolały, że nie chciałam się  z nim spotkać. Robiłam wszystko, dosłownie wszystko aby mu pomóc: prawie cały czas byłam przy nim, spełniałam wszystkie jego zachcianki. Próbowałam sprawić, żeby był szczęśliwy, żeby wróciła do niego ta radość życia, którą miał, gdy go poznałam. Niestety, nie udało się. Nie usłyszałam nawet słowa 'dziękuję'. Widocznie Niall wybrał narkotyki, nie mnie. Musiałam się z tym jakoś pogodzić. Moje przemyślenia przerwał dźwięk telefonu. Przyszedł sms od Harrego, znowu:
"Proszę, spotkaj się z nim. Niall się załamał. Tęskni za Tobą. Żałuje swoich słów. Ten chłopak bez Ciebie sobie nie poradzi. Jest coraz gorzej."
Rzuciłam telefon na łóżko i zatopiłam głowę w dłoniach. Gdyby Niallerowi na mnie zależało, przyszedł by do mnie, zadzwonił. Na razie jednak robili to tylko jego koledzy z zespołu. Nie wiedziałam, co myśleć o tym wszystkim. Bałam się z nim spotkać. Chciałam pamiętać go jako czułego, kochanego blondynka, a następne spotkanie mogłoby to wszystko zepsuć. Wciąż miałam w pamięci ten jego oziębły wzrok pełen nienawiści... Nie mogłam udawać, że nic się nie stało. Wyraźnie dał mi do zrozumienia, że nie chce mojej pomocy. Czego Harry ode mnie oczekiwał? Że na siłę pójdę do Nialla i mimo jego protestów zostanę z nim i będę się nim opiekować tak jak dawniej? O nie. Nie potrafię.
Moją uwagę przykuł album ze zdjęciami stojący na półce. Nie mogłam się powstrzymać i wzięłam go w dłonie. Na pierwszym zdjęciu widniałam ja z Niallem w jego rodzinnym mieście, Mullingar. Staliśmy objęci przed domem chłopaka. Blondyn wpatrywał się w moje oczy z łobuzerskim uśmiechem. Ja natomiast gładziłam jego zmierzwione, jasne włosy. Tak bardzo chciałabym powrócić do tamtych czasów, gdy byliśmy razem, gdy nasz związek kwitnął. Zdawałam sobie jednak sprawę, że takie chwile mogą już nie wrócić... Na następnym zdjęciu w trójkę z mamą Nialla siedzieliśmy na kocu w ogrodzie. Byliśmy tacy szczęśliwi... Jego mama była cudowną kobietą. Gdy przyjechaliśmy do Irlandii, traktowała mnie niemal jak własną córkę. Ciekawe, czy wie już o problemach syna. Na pewno jest jej teraz bardzo ciężko... Pod wpływem wspomnień łzy znowu zaczęły spływać po mojej twarzy, spadając na następne zdjęcia. Wytarłam napuchnięte od płaczu oczy i usłyszałam głośne pukanie do drzwi. Narzuciłam na siebie szlafrok i lekko je uchyliłam. Przed domem ujrzałam skruszonego Horana. Serce mi się ścisnęło na jego widok. Przez chwilę wpatrywaliśmy się w siebie bez słowa. Dostrzegłam nadzieję i skruchę w jego oczach. Tak bardzo się za nim stęskniłam...
-Mogę wejść?- przerwał niezręczną ciszę Nialler.
-Po co?- spytałam cicho. Mój głos lekko się łamał. Miałam ochotę zatopić się w jego silnych ramionach, coś jednak mnie powstrzymywało.
-Chcę z Tobą porozmawiać...- zaczął.
-O czym? O tym, że wolałeś narkotyki niż mnie?- wybuchnęłam.
-[T.I], to nie tak- wyszeptał i poszedł za mną w stronę salonu- to po prostu było silniejsze ode mnie... Kocham cię i nawet na sekundę nie przestawałem o tobie myśleć. Skończyłem z nałogiem, definitywnie. Zrobiłem to tylko dla ciebie. Tylko ty trzymałaś mnie przy życiu przez ten cały czas. Nie wiem, co by teraz ze mną było, gdyby nie myśl, że nie mogę zostawić na świecie kobiety mojego życia... Tak bardzo pragnę, żebyś do mnie wróciła...- przerwałam mu mocnym pocałunkiem. Musiałam to zrobić, za bardzo tęskniłam za tymi jego różowymi ustami.  Zdziwiony chłopak położył dłonie na moich biodrach i popchnął mnie w stronę ściany. Całowaliśmy się aż do utraty tchu. Horan lekko przygryzł moją wargę. Przez chwilę delikatnie zabolało, lecz nie myślałam wtedy o tym. Jeszcze nigdy nasze pocałunki nie były tak zachłanne. Czułam, że chłopak lekko się uśmiecha. W końcu zdyszani oderwaliśmy się od siebie i zsunęliśmy się na podłogę. Wzrok Nialla powędrował w stronę albumu ze zdjęciami leżącego na stoliku.
-Wiedziałem, że za mną tęskniłaś- wyszeptał i ponownie zaczął pieścić językiem moje wargi.
...
Tydzień później wspólnie pojechaliśmy do Mullingar. Było tak jak wcześniej, a nawet jeszcze lepiej. Teraz nasz związek był jeszcze silniejszy. Podczas rozłąki uświadomiliśmy sobie, że nie potrafimy bez siebie żyć... O mały włos straciłabym mężczyznę mojego życia ...

                                                                                                                                 HazzGirl
Hej kochane! Imagin dla Miśkax3. Co myślicie o zakończeniu Niallera? Spełniłam wasze oczekiwania?? Będzie mi bardzo miło, jeśli wyrazicie swoje opinie w komentarzach. Piszcie też, jeśli macie jakieś specjalne zamówienia na imaginy lub dedykacje:)
Dziękuję za każdy komentarz! Cieszę się, że podobają wam się nasze prace:*
Mamy najlepsze czytelniczki na świecie!!  ~HazzGirl


wtorek, 28 maja 2013

#23 Zayn cz.4

                                                                       Zayn cz. 1
                                                                       Zayn cz.2
                                                                       Zayn cz.3 

    Obudziły mnie promienie słońca, które wpadały do pokoju, oświetlając przy tym idealną twarz Zayna. Jego włosy znajdowały się w kompletnym nieładzie. Oczy przykryte były wachlarzem ciemnych rzęs. Chłopak obejmował mnie ramieniem, a ja leżałam wtulona w jego ciało. Malik spał w najlepsze. Jego klatka piersiowa powoli opadała i unosiła się. Uśmiechnęłam się lekko widząc jego rozchylone wargi, które zachęcały do złożenia na nich porannego pocałunku.
    Delikatnie podniosłam się na łokciach. Jeszcze raz spojrzałam w jego kierunku. Mulat nawet nie drgnął. Wydawał się taki bezbronny... Nie chciałam go budzić. Zresztą ja również nie miałam ochoty opuszczać jeszcze łóżka. Naprawdę w tej chwili nie potrzebowałam niczego więcej. Czułam ciepło jego ciała, dotyk na mojej dłoni. Byłam najszczęśliwszą dziewczyną na świecie, mogąc leżeć u jego boku.
    W końcu wzięłam komórkę, która leżała przy nocnej szafce i na powrót opadłam na poduszkę. Odblokowałam ekran, włączyłam internet. Weszłam na Facebooka, Twittera, a potem odwiedziłam kilka portali plotkarskich. Szczerze, zawsze próbowałam unikać stron, gdzie ludzie wypisywali jakieś brednie o gwiazdach. Nie mogłam się jednak powstrzymać. Czasami po prostu lubiłam czytać te głupoty...
    W pewnym momencie jeden z nagłówków przykuł moją uwagę. ,,Zayn Malik obmacuje striptizerkę. Zdradza [T.I.I.N]?”. Nie powiem, to co przeczytałam zdziwiło mnie. Był to najprawdopodobniej jakiś bezmyślny żart lub plotka wyssana nie wiadomo skąd. Zaciekawiona zaczęłam czytać dalej. Chciałam dowiedzieć się więcej. Upewnić się, że to jakaś głupota.
    ,, Członek One Direction widziany był wczoraj w klubie nocnym, gdzie zabawiał się ze striptizerkę. Jak donoszą świadkowie chłopak był nieźle wstawiony. Ciekawe co na to jego dziewczyna. Jak zareaguje na zdradę? Obejrzyjcie zdjęcia, które dostaliśmy...”
    Zjechałam na dół. Pod spodem znajdowało się mnóstwo fotek mojego chłopaka. Do oczu zaczęły napływać mi łzy. To co ujrzałam, spowodowało iż poczułam się strasznie. Zobaczyłam go jak obmacywał jakąś dziewczynę, jak wkładał jej pieniądze za stringi. Zachował się wstrętnie w stosunku do mnie. Brzydziłam się jego osobą.
    Rzuciłam komórkę jak najdalej ode mnie. Nie miałam ochoty patrzeć na resztę fotografii. Wolałam nie widzieć tego nigdy więcej. Z płaczem wybiegłam z łóżka, trzaskając przy tym drzwiami, jak najgłośniej umiałam. W jednej chwili usłyszałam Zayna, który wyszedł z pokoju.
    - Kochanie, co się stało?- zapytał zdziwiony.
    - Nie mów tak do mnie- łkałam- rozumiesz?
    - Proszę, uspokój się...- zaczął- [T.I] co takiego zrobiłem, że jesteś na mnie zła?- chłopak podszedł do mnie, chcąc mnie objąć. Odsunęłam się od niego jak oparzona. Nie chciałam, by mnie dotykał. Czułam do niego niechęć, obrzydzenie, po tym co zobaczyłam.
    - Nie zbliżaj się do mnie- wykrzyknęłam.
    - Kochanie. Nic nie rozumiem. Proszę wytłumacz mi co zrobiłem nie tak.
    - Nie udawaj, że nie wiesz- wysyczałam i pobiegłam do pokoju.
    Chłopak udał się za mną, ale ja zatrzasnęłam mu przed nosem drzwi, zamykając je na klucz. Wyrzuciłam pierwsze lepsze ciuchy i zaczęłam się ubierać. Z oczu spływały mi strugi łez. Byłam zrozpaczona. Nie spodziewałam się, że Zayn zrobi mi takie świństwo. Kochałam go, a on tak po prostu wolał ode mnie striptizerkę. To chyba bolało najbardziej...
    Szybko narzuciłam na siebie ciuchy i wyszłam z sypialni. Nie mogłam siedzieć tu dłużej i udawać, że wszystko jest OK, że nic się nie stało. Nie mogłam tak, nie potrafiłam. Nie chciałam go widzieć. Opuściłam pokój, wpadając przy tym na Malika.
    - [T.I] proszę porozmawiajmy na spokojnie. Naprawdę nie wiem, co takiego zrobiłem, że Cię zraniłem. Proszę poczekaj- powiedział i złapał mnie za nadgarstek.
    - Nie dotykaj mnie mnie- wykrzyknęłam i wyrwałam dłoń z jego uścisku. Widziałam ból w jego oczach. Wiedziałam, że cierpiał, ale to nie była moja wina. W końcu zasłużył sobie na to. Mógł najpierw pomyśleć o konsekwencjach, a potem obmacywać striptizerkę.
    - Proszę nie rób mi tego- wyszeptał.
    - Zayn, nienawidzę Cię po tym, co mi zrobiłeś. Rozumiesz? NIENAWIDZĘ Cię!- wykrzyknęłam i zbiegłam ze schodów. Chłopak stał w miejscu. Nawet nie drgnął. Widocznie to, co ode mnie usłyszał, przymurowało go.
    - Sęk w tym, że nic nie zrobiłem- odparł i momentalnie znalazł się przy mnie.
    - Jesteś śmieszny. Trzeba było wypić jeszcze więcej- rzuciłam- jeżeli nic nie pamiętasz, to sprawdź w internecie, co robiłeś wczoraj. Może Ci się coś przypomni- wypaliłam i po raz kolejny tego ranka trzasnęłam drzwiami, wybiegając na dwór. Z oczu nadal spływały mi łzy.
    Postanowiłam, że udam się w jedno miejsce. Znałam je tylko ja i [I.T.P]. Często spotykałyśmy się tam i wspólnie przeżywałyśmy wszystkie rozterki czy też rozstania. Musiałam pobyć teraz sama. Przemyśleć to i owo...                                               
                                                                                     MissPotatoe
    Hejoo Miśki :***
    I co sądzicie o tej części? Zaskoczone przebiegiem akcji?
    Napradwę starałam się Wam wynagrodzić poprzednie części, które nie były zbyt ciekawe... Macie pomysły co będzie dalej? Liczę na Wasze pomysły, nawet nie wiecie ile znaczy dla mnie każda, nawet najmniejsza sugestia ;)
    Mam taką tyyci prośbę ( to nie jest naprawdę nic wielkiego, poświęcicie co najwyżej minutę, a zmotywujecie mnie do dalszej pracy) Hmmm zostawcie po sobie jakiś ślad? Co Wy na to?
    Na końcu chciałabym Wam OGROMNIE podziękować :*** Jesteście mega!!! Tyle wejść, kometarzy... ;D Cieszę się, że z każdym dniem jest Was tu coraz więcej <3 

sobota, 25 maja 2013

#22 Harry cz.3 (zakończenie)

                                                               Harry cz.1
                                                               Harry cz.2
 -Wybaczam wam, ale chcę wyjechać. Kocham Harrego i nie wyobrażam sobie bez niego życia, a w Londynie będziemy mogli być razem-powiedziała stanowczo, wysobodziła się z ramion rodziców i podbiegła do mnie. Objąłem ją mocno i pocałowałem . Byłem z niej taki dumny. Cieszyłem się, że to właśnie [T.I] będzie matką mojego dziecka. Choć ledwo się poznaliśmy, wolała wyjechać ze mną niż zostać z rodzicami.  Nie czekając dłużej dziewczyna pociągnęła mnie za ramię w stronę dzrzwi wyjściowych i razem wróciliśmy do hotelu.
|Twoimi oczami|
-Kotku, wstawaj- obudził mnie lekko zachrypnięty głos Hazzy- za godzinę musimy być na lotnisku.
Niechętnie wyswobodziłam się z pościeli i powędrowałam do łazienki. Już po chwili uszykowana smażyłam naleśniki dla Harrego. Po wspólnym śniadaniu pojechaliśmy na lotnisko. Nie obyło się bez zdjęć z fankami. Wszyscy pytali się Stylesa kim jestem, ten jednak nie odpowiadał. Loczek  szybko załatwił wszystkie formalności i po kilkunastu minutach zajęliśmy już miejsca w samolocie. Krótka podróż minęła nam na rozmowie i słuchaniu muzyki. Wkońcu dojechaliśmy.
-Chłopcy nie będą mieli nic przeciwko temu, że z wami zamieszkam?- wyszeptałam stojąc przed drzwiami dużego kompleksu One Direction.
-No co ty...- zaczął loczek, lecz przerwał mu dźwięk otwieranych drzwi.
-Harry przyjechaaaaaaał- zawołał Louis i pobiegł po resztę chłopaków. Po chwili przybiegli i stanęli przed nami. Zszokowani zmierzyli mnie wzrokiem.
-Harry, przecież mamy zakaz sprowadzania dziewczyn do domu...- zaczął Zayn i gestem zaprosił nas do środka.
-[T.I] jest matką mojego dziecka, a to chyba robi wyjątek- odpowiedział Harry z powagą i zajął miejsce na sofie. Reszta spojrzała się na siebie porozumiewawczo. Lou wybuchnął śmiechem, a po chwili zawtórowali mu Zayn, Niall i Liam.
-Stary, takie kity nie przekonają Simona - odparł roześmiany Louis- uwierz mi, próbowałem
-Ale to prawda- wtrąciłam się niepewnie a uśmiech momentalnie zniknął z twarzy chłopców.
-Co?-wyszeptał Liam.
-Kochanie, zostaw nas na sekundkę samych- powiedział cicho Harry i zaprowadził mnie do jakiegoś pokoju. Rozmawiali głośno, lecz nie mogłam rozróżnić pojedynczych słów. Moje dłonie lekko drgały. Gdybym wiedziała, że mój przyjazd spowoduje takie problemy, zostałabym w domu. Chyba w kompleksie nie byłam przez nikogo oprócz Stylesa mile widziana. Moje przemyślenia przerwał dźwięk z hukiem otwieranych drzwi. Do pokuju wpadli chłopcy.
-Ja będę chrzestym- krzyczał Lou.
-Nie, bo jaaaa- kłócił się Niall i wytknął język w stronę chłopaka.
-No to musisz urodzić dwojaczki- zwrócił się do mnie Louis. Po chwili wszyscy zajęli miejsca na łóżku wokół mnie. Byłam zdezorientowana przez całe to zamieszanie.
-Przepraszamy, że tak dziwnie zareagowaliśmy. Po prostu... wiesz... baliśmy się o przyszłość Harrego- wyszeptał Niall i objął mnie lekko- widzisz, mówiłem ci, że będzie dobrze- powiedział mi na ucho, a przed oczami stanęła mi sytuacja, która wydarzyła się kilka tygodni temu. Czyli jednak blondyn pamiętał, jak zapłakana wybiegłam z pokoju Harrego...
-Tak naprawdę, to cieszymy się  z tego, że będziemy wujkami- wykrzyknął Zayn- wasze dziecko będzie miało najlepszych wujków na świecie
-Będziemy je rozpieszczać, kupować mu prezenty, całować, przytulać i wogóle dołączy do naszej 1D Family-rozmarzył się Lou.
-Dobra, koniec tych czułości, musimy jeszcze poinformować o tym wszystkim Simona- powiedział przed zaciśnięte zęby Liam. Nagle chłopcy jakby zesmutnieli.
-Lepiej zrobić to od razu. Zadzwonię po niego- odparł mój kotek i wybierał numer na klawiaturze swojego telefonu. Już po kilkunastu minutach przed drzwiami stał menadżer One Direction. Zmierzył mnie wzrokiem i zajął miejsce przy stole. Ja i Harry usiedliśmy na przeciwko mężczyzny.
-Co tu robi ta dziewczyna?- zaczął szorstkim tonem Simon.
-Słuchaj... to właśnie o tym chciałem z Tobą pogadać- zaczął zestresowany Hazz- będę miał dziecko.
-Co?!- wykrzyknął Simon- z nią?- spojrzał na mnie lekceważąco.
-Tak, z [T.I], moją ukochaną- wyszeptał i delikatnie mnie pocałował.
-Czy pomyślałeś co będzie z One Direction?- wycedził mężczyzna i podszedł do okna.
-Jak to co? A czy to, że będę ojcem coś zmienia?
-Harry... jesteś taki naiwny. Słuchaj..- odwrócił się w naszą stronę z wściekłą miną- Modest zainwestował  w ten zespół masę pieniędzy, więc to my decydujemy. Ta dziewczyna wraca tam, skąd przyjechała, a nikt się nie dowie o żadnej ciąży- powiedział to i wyszedł trzaskając drzwiami.
-I co teraz będzie?- połykając łzy wtuliłam się w tors chłopaka. Nie przypuszczałam, to wzystko się tak potoczy. Nie chciałam wracać do domu, przy Harrym czułam się tak cudownie... To było nie do opisiania. Gdy tylko na niego spojrzałam, w moim brzuchu od razu pojawiały się motylki, a gdy mnie dotykał, całe moje ciało drżało. Wiem, że to głupie, ale mimo, że spędziłam z nim tylko kilka dni, nie wyobrażałam sobie bez niego życia. Poza tym chciałam, aby moje dziecko wychowywało się przy ojcu...
-Spokojnie, kochanie. Tak łatwo się nie poddam- uspokoił mnie Hazza i złożył pocałunek na czubku mojej głowy. Nagle z drugiego pokoju wybiegła reszta chłopaków.
-I co?- zapytał Zayn. Harry tylko pokiwał przecząco głową i mocniej przyciągnął mnie do siebie. Chłopcy zrobili smutne miny i usiedli obok nas.
-Nie płacz, Harry coś wymyśli, zobaczysz- wyszeptał do mnie Niall i otarł łzy z mojego policzka.
...
Wieczorem tych pięciu wariatów trochę mnie rozweseliło, wygłupiając się na wszystkie możliwe sposoby.
-Kochanie, czy będziesz mi towarzyszyć na jutrzejszym koncercie?- wymruczał mi do ucha Harry.
-Będę zaszczycona...-wyszeptałam i wpiłam się w usta loczka. Napierał językiem na moje wargi, które momentalnie się otworzyły. Pocałunek Harrego smakował tak samo, jak za pierwszym razem. Powróciły do mnie wspaniałe wspomnienia z naszego pierwszego spotkania...
-Cieszę się, ten koncert będzie tylko dla ciebie- odparł, lecz wtedy jeszcze nie rozumiałam jego słów.
...
Właśnie przeglądałam się w lustrze. Czarna, obcisła sukienka podkreślała moją figurę. Dzięki wysokim butom moje nogi wydawały się jeszcze smuklejsze. Miałam już lekko powiększony brzuch, lecz niewtajemniczeni nie domyślą się, że spodziewam się dziecka.
-Kotku, jedziemy- krzyknął Hazz, a ja pobiegłam do drzwi. Wsiedliśmy do dużego, czarnego samochodu i pojechaliśmy na miejsce imprezy. Po chwili znajdowałam się już w garderobie chłopaków. Podziwiałam ich odwagę. Mimo że miliony fanów czekało na ich występ, oni nadal byli rozbawieni i w ogóle się nie stresowali.
-Powodzenia chłopcy- krzyknęłam, gdy wychodzili- powodzenia, Harry- wyszeptałam loczkowi do ucha i lekko musnęłam jego policzek. Razem z El i Perrie oglądałyśmy występ zespołu. Widać było, że koncert sprawia im ogromną radość. To niesamowite, jaki kontakt mają z fanami. Przypomniało mi się, gdy to ja stałam w tym tłumie i wpatrywałam się w zielone tęczówki Harrego. Nie przypuszczałam wtedy, że za kilka tygodni będę w garderobie chłopców, spodziewając się dziecka Stylesa. To było cudowne, jak One Direction potrafi dzielić się swoim szczęściem z innymi.
  Nagle zaczęła się piosenka "They don't know about us", lecz zamiast melodyjnego śpiewu Liama, usłyszałam głos Harrego, który zwrócił się w naszą stronę.
-A teraz zapraszam na scenę miłość mojego życia i matkę mojego dziecka. [T.I], kochanie, chodź do mnie- powiedział, co mnie zszokowało. W ogóle się tego nie spodziewałam. Za sobą słyszałam tylko krzyki ekipy typu "Co on do cholery robi?!" Z miękkimi kolanami udałam się na scenę. Miliony dziewczyn skierowały na mnie swoje zdziwione spojrzenia. Nagle piski ucichły.  Bałam się. Bałam się reakcji Directioners. Uspokoił mnie jednak dotyk dłoni Harrego, który patrząc mi w głęboko w oczy śpiewał swoją solówkę:

Cause this love is only getting stronger
So I don't want to wait any longer
I just want to tell the world that you're mine girl

Choć na sali było miliony osób, czułam ,że chłopak śpiewa tylko dla mnie. Łzy wzruszenia popłynęły po moich policzkach. Nie mogłam sobie wymarzyć cudowniejszego chłopaka.  Tekst idealnie opisywał jego uczucia. Podczas refrenu przyciągnął mnie do siebie i wtulona w tors Harrego słuchałam piosenki. Liczyliśmy się tylko my. Teraz już byłam pewna, że wszystko będzie dobrze. Nie bałam się menadżerów, nie bałam się niczego w objęciach loczka...
-Kocham cię i nigdy nie przestanę- wyszeptałam mu do ucha, a on w odpowiedzi złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Po chwili schylił się i złożył następny pocałunek na moim brzuchu...

                                                                                                                                 HazzGirl
Jak wam się podoba zakończenie Harrego? Nie zawiodłam was? :* Proszę o komentarze, to dzięki nim mam chęć do pisania i inspirację :3 Wasze opinie są dla mnie najważniejsze, ponieważ to właśnie dla Was piszę.
Kocham was:***** ~ HazzGirl

środa, 22 maja 2013

#21 Niall cz.1

Wracałam właśnie do domu. Po drodze postanowiłam wstąpić do domu Niallera. Byliśmy razem od kilku miesięcy. Niall to najwspanialszy chłopak, jakiego kiedykolwiek poznałam, jednak ostatnio działo się z nim coś złego.  Zawsze czuły i delikatny blondynek, zaczął być agresywny i nadpobudliwy. Myślałam, że to wynik presji spowodowanej  przez sławę, jednak najwidoczniej się myliłam...
-Niall, kochanie, już jestem- krzyknęłam, odkładając zakupy na stół w domu chłopaka. O tej godzinie zawsze na mnie czekał, dzisiaj jednak nie dostrzegłam go w salonie. Moją uwagę zwróciły uchylone drzwi do sypialni blondyna. Cicho weszłam do pokoju.  Nialler leżał na łóżku z zamkniętymi oczami. Wyglądał tak uroczo...
-Wstawaj, śpiochu- przywitałam go pocałunkiem. Ten jednak nie zareagował.
-Niallku- wyszeptałam mu do ucha, lecz brak reakcji z jego strony trochę mnie zaniepokoił. Nagle zadźwięczał telefon chłopaka leżący na szafce obok. Wzięłam go do ręki i spostrzegłam 7 nieodebranych połączeń od Zayna i sms od Harrego: "Stary, odezwij się, czemu nie było cię na próbie?!". Teraz już naprawdę nieźle się przestraszyłam. Postanowiłam, że zadzwonię po karetkę. Po chwili była już na miejscu. Razem z chłopakiem pojechałam do szpitala.
-Niall Horan już się obudził, może pani do niego pójść, to nic poważnego- uspokoiła mnie pielęgniarka.
-A co tak właściwie mu się stało?-spytałam.
-Proszę usiaść- kobieta pokazała mi miejsce na ławce- badania krwi wykazały, że pan Horan spożył zbyt dużą ilość substancji odurzających, tzn. narkotyków. Teraz jego stan jest już stabilny, może wracać do domu, ale musi uważać, ponieważ następne przedawkowanie może źle się dla niego skończyć- powiedziała pielęgniarka i odeszła, a ja zamarłam. Mój Niall i narkotyki? Niemożliwe. Jak to się stało, że ani ja, ani chłopacy z zespołu tego nie zauważyli? Roztrzęsiona poszłam po chłopaka i już po chwili razem jechaliśmy do jego domu. Podróż minęła nam w zupełnej ciszy. Niall nie powiedział choćby jednego słowa, a ja nie wiedziałam, co w takiej sytuacji powiedzieć. Gdy byliśmy już w domu, postanowiłam zacząć konwersację.
-Niall, kochanie, dlaczego nic mi nie powiedziałeś?
Chłopak spuścił lekko głowę.
-Nie mogłem- odparł półgłosem.
-Ale dlaczego? Przecież wiesz, że próbowałabym ci jakoś pomóc, chłopacy na pewno też- wyszeptałam.
-[T.I], po prostu chcę, abyś mnie zostawiła. Nie chcę, żebyś  patrzyła, jak się staczam. Za bardzo cię kocham. Nie potrafię z tym skończyć. Nie potrafię...- wyszeptał Niall łamiącym się głosem.
-Kochanie...-zaczęłam i objęłam go mocno- jestem tu właśnie po to, żeby ci pomóc. Nigdy cię nie opuszczę. Obojętnie co by się stało. Ale ty też musisz mi coś obiecać.
-Co?- zapytał chłopak.
-Że spróbujesz przestać.
-To się nie uda- odparł zrezygnowany.
-To co, tak po prostu się poddasz? Zostawisz wszystkie Directioners? Te dziewczyny w ciebie wierzą, Niall. Jesteś całym ich życiem. A teraz,za całę ich poświęcenie, tak po prostu chcesz je zostawić? A co z chłopakami z zespołu? Przecież One Direction bez ciebie przestanie istnieć. Zrobisz im to? Zniszczysz ich marzenia? A co ze mną?- nie wytrzymałam i rozpłakałam się jak małe, bezbronne dziecko. Chłopak zastanawiał się nad wszystkim przez chwilę, jakby analizując każde wypowiedziane przeze mnie słowo.
-Dobrze, spróbuję- wyszeptał i lekko musnął moje wargi, a ja odzyskałam nadzieję. Smak jego miękkich ust mnie uspokoił. Rozmowę przerwał nam huk otwieranych drzwi. Do pokoju wpadł Harry.
-Niall, co ty sobie wyobrażasz? Odchodziliśmy od zmysłów, a ty po prostu siedzisz sobie na pieprzonej kanapie?- zaczął zdenerwowany loczek. Niall tylko zatopił dłonie we włosach.
-Harry, porozmawiajmy chwilę- pociągnęłam loczka do drugiego pokoju i wyjaśniłam mu całą sytuację. Chłopak był zszokowany. Po naszej rozmowie Hazza podszedł do Niallera i po prostu go przytulił. Przyjaźń w One Direction była piękna. Wiedziałam, że wsparcie ze strony chłopaków będzie dla Nialla pomocne, szczególnie teraz.
...
One Direction na chwilę wstrzymali swoje koncerty. Codziennie byliśmy przy Niallu. Raz nocowałam u niego ja, raz Harry, raz Zayn... i tak wszyscy po kolei. Dzisiaj ja towarzyszyłam mojemu chłopakowi. Nawet na chwilę nie spuszczaliśmy go z oka. Nie był małym dzieckiem, ale zdawaliśmy sobie sprawę, jak silny potrafi być nałóg. Byłam dumna z blondynka. Radził sobie świetnie.
Siedzieliśmy razem na kanapie i oglądaliśmy mecz. Dzisiaj grała jakaś irlandzka drużyna, więc Niall ubrany w klubową koszulkę bardzo to przeżywał.
-Kochanie, pójdziesz do sklepu i kupisz coś do picia?- zapytał mnie chłopak nie odrywając wzroku od ekranu telewizora.
-No dobrze, ale bądź grzeczny- zażartowałam i wpiłam się w jego usta. Narzuciłam bluzę Horana na ramiona i poszłam do spożywczego. Włożyłam do koszyka sok, wodę mineralną i paczkę ciastek i powędrowałam do kasy. Niestety, musiałam czekać w długiej kolejce, ponieważ otwarta była tylko jedna kasa. Jakby tego było mało, po drodzę zatrzymała mnie jakaś mała dziewczynka, prosząc o wspólne zdjęcie.
-Czy mogłabyś przekazać to Niallowi?- spytała uroczo się do mnie uśmiechając.
-Jasne- odparłam i wzięłam od dziewczynki własnoręcznie wykonaną kartkę. Zrobiła ją chyba przed chwilą, gdy zobaczyła mnie w kolejce. Nigdy nie przekazywałam nic Niallowi, ponieważ wtedy nie mogłabym się odpędzić od fanek, ale tym razem postanowiłam zrobić wyjątek. Wiedziałam bowiem, że każde wsparcie mu się przyda. Czytając laurkę, zaszkliły mi się oczy:
"Niallku, zmieniłeś moje życie, dzięki tobie codziennie się uśmiecham. Dziękuję ci za to. Mam nadzieję, że teraz to ty uśmiechniesz się dzięki mnie. Alison."
Wszystkie Directioners były po prostu cudowne. Oddałyby życie za piątke tych chłopaków. Ich miłosć do One Direction była ogromna. Widziałam, jaką siłę daje chłopakom uczucie tych dziewczyn.
-Hej- zatrzymał mnie Harry.
-Cześć- odparłam i razem z loczkiem weszłam do domu blondyna.
-Hej Nialler- powiedział Harry, lecz przystanął nagle zszokowany. Moje oczy napotkały Nialla wciągającego najprawdopodobniej jakieś narkotyki.
-Co ty robisz, do cholery?- wykrzyknął Harry i zabrał chłopakowi opakowanie podejrzanie wyglądającego proszku.
-Oddaj mi to!- powiedział podniesionym głosem Niall. Już dawno nie był taki agresywny.
-Nie!- odparł Harry, lecz blondyn wstał, aby wyrwać mu małą, przezroczystą torebeczkę.
-Jak chcesz, to wyciągnij to sobie z moich majtek- odparł Hazz, wkładając ją sobie do bielizny. Cały loczek, zawsze coś wymyślał, tym razem jednak jego pomysł był przydatny.
-Czy ciebie całkowicie pogięło?- krzyknął Niall- wiesz ile to jest warte?
-Wstyd mi za ciebie- odpowiedział opanowany loczek- [T.I]  odchodzi od zmysłów, my też, codziennie przy tobie jesteśmy, Directioners czekają na kolejne koncerty, nie wiedzą co się z nami dzieje, a ty przy każdej okazji znowu do tego wracasz. Najbardziej szkoda mi jednak tej biednej dziewczyny, która z całego serca pragnęła ci pomóc. Zawiodłeś mnie, Horan, po prostu mnie zawiodłeś- powiedział z pogardą i delikatnie mnie objął. Nie byłam w stanie wydusić z siebie słowa. Nie poznawałam mojego blondynka. Jego wzrok był oziębły, nie mogłam dostrzec w nim nawet odrobiny miłości, widziałam jedynie nienawiść.
-Zostawcie mnie w spokoju. Nie chcę waszej pieprzonej pomocy, nie potrzebuję jej. A ty, [T.I], zapomnij o mnie. Zobaczysz, jeszcze znajdziesz sobie kogoś innego i będziesz szczęśliwa. Ze mną ci się to nie uda- powiedział i zmierzwił dłonią włosy. Zawsze robił tak, gdy się denerwował.
-Ale Niall, ja Cię kocham...-wyszeptałam nadal w szoku.
-Nie zrozumiałeś, co do Ciebie powiedziałem? Nie chcę żadnej waszej pomocy- powiedział  bez uczuć. Nie chciałam go dalej słuchać. Rzuciłam kartkę od dziewczynki na podłogę i połykając słone łzy wybiegłam z domu chłopaka i złapałam przejeżdżającą taksówkę. Ledwo podałam adres i już po chwili byłam przed swoim domem. Po wejściu od razu zatopiłam się w pościeli i płacząc, zasnęłam.
                                                                                                                                  HazzGirl

Hej dupeczki! Specjalnie dla was 1 część Horanka z dedykacją dla Miśkax3.
Już niedługo pojawi się kolejna część:) 
Jeżeli możecie to proszę was, komentujcie. Dzięki waszym opiniom mam wenę do pisania kolejnych imaginów. Jesteście cudowne, mamy ponad 4000 wejść:) Mówcie o naszym blogu koleżankom i innym Directioners, mam nadzieję że w tym tygodniu pobijemy rekord wyświetleń:) Niedługo pojawi się także kolejna część Harrego. Piszcie z kim chcecie następne imaginy i zamawiajcie dedykacje.
Kocham was,
wasza HazzGirl

poniedziałek, 20 maja 2013

#20 Louis cz. 2

                                                               Louis cz.1


    [perspektywa Lou]
    Siedziałem na sofie, kompletnie zażenowany swoim zachowaniem. Nie wiedziałem, co mnie w ogóle podkusiło, żeby tu przyjść?! Byłem zawstydzony tym idiotycznym przyjazdem. Wydawało mi się, że znałem odpowiedź, że znowu staniemy się parą. Myślałem, że będziemy mogli ,,pomóc” sobie nawzajem. Niestety spóźniłem się. [T.I] miała już kogoś. Nie mogłem sobie wybaczyć. Potrzebowałem jej, niczym powietrza. Była dla mnie wszystkim, a ja tak po prostu spieprzyłem to, zrywając z nią.
    Podniosłem się gwałtownie. Nie było sensu, by siedzieć tu dłużej i zawracać jej głowę. Nie mogłem tak po prostu udawać, że wszystko jest ok. Poczułem się samotny. Znałem całe masy osób, które pewnie zgodziłyby się ze mną chodzić, ale ona była tą jedyną. Tą której potrzebowałem by normalnie funkcjonować. Tylko z nią chciałem rozmawiać i cieszyć się ze zwyczajnych rzeczy. Żałowałem, że dopiero teraz uświadomiłem to sobie. Kiedy już wszystko było skończone...
    Podszedłem do drzwi od jej pokoju. Chciałem powiedzieć, że wychodzę, że zniknę z jej życia i co najważniejsze, że życzę jej udanej przyszłości z nowym chłopakiem. To ostatnie chyba najbardziej bolało. Zatrzymałem się przed jej sypialnią.
    W jednej chwili zobaczyłem [T.I] przez niedomknięte drzwi. Siedziała przy niewielkiej, białej toaletce, ubrana w zwiewną, czarną sukienkę do kolan. Wyglądała naprawdę niesamowicie kobieco. Czerwona szminka podkreślała jej pełne usta. Wysokie, czerwone buty dodawały jej wdzięku. W pewnym momencie zauważyłem, że jej sukienka jest rozpięta. Delikatnie rozchylony materiał, tylko prosił się o zapięcie. [T.I] siedziała w bezruchu. Elegancka, a zarazem seksowna. Pod każdym względem idealna. Czasami złościła się na swoje dołeczki pod oczami czy też nieodpowiednią wagę. Denerwowała się, gdy nie mogła wcisnąć się w swoje stare jeansy. Taka już była i te wszystkie drobnostki dodawały jej uroku. Stawała się kimś wyjątkowym. Zyskiwała w moich oczach...
    Zastanawiałem się czy po prostu, nie podejść do niej i nie zapiąć jej sukienki. Taki prosty gest, który posiadał zarazem w sobie tyle intymności i cudowności. Wydawał się być znajomy, a jednocześnie nowy. Mogłem zapiąć jej sukienkę, a potem jak, gdyby nigdy nic pocałować to zagłębienie między szyją, a ramieniem. Mógłbym obsypywać ją milionami drobnych pocałunków, wodzić po jej nagim kręgosłupie, powiedzieć jej jak bardzo ją kocham, paść do jej stóp i prosić o wybaczenie.
    Nie wiedziałem jednak jak [T.I] zachowałaby się w takiej sytuacji. Chciałem już wejść, nie mogłem się powstrzymać. Chwyciłem klamkę i w jednym momencie odsunąłem się. Zamiast tego po cichu obserwowałem ją, każdy najmniejszy ruch. Zachowywałem się jak jakiś zboczeniec.
    W jednej chwili dziewczyna wzięła do swojej dłoni komórkę. Wybrała jakiś numer i czekała na swojego rozmówcę. Widziałem jej rozdrażnienie. Opuściła głowę, odgarnęła z oczu włosy. Zawsze tak robiła, gdy się denerwowała. W końcu ktoś odebrał. Usłyszałem, że [T.I] z kimś rozmawia, najprawdopodobniej z jakimś chłopakiem. Przysłuchiwałem się temu zawzięcie.
    To co doleciało do moich uszu, wywołało uśmiech na mojej twarzy. Chciałem skakać ze szczęścia. [T.I] tak po prostu zadzwoniła do tego chłopaka, mówiąc że nie spotka się z nim, bo jest chora. Jednym słowem dała mu kosza.
    W jednym momencie zaskrzypiała podłoga. Rzuciłem się w stronę sofy. Nie chciałem, żeby wiedziała, że ją podsłuchiwałem. Chwilę później w salonie pojawiła się [T.I].
    - Przepraszam, zasiedziałem się. Będę się już zbiera- rzuciłem, podnosząc się z kanapy.
    - Nie, Lou. Stój- oznajmiła i podeszła w moim kierunku.
    Przeszła szybkim krokiem, a następnie ujęła w dłonie moją twarz. Poczułem jak momentalnie po moim ciele przechodzą dreszcze. Uderzyła we mnie fala gorąca. Dziewczyna zbliżyła swoje wargi do moich ust i złączyła je w subtelnym pocałunku. Nie mogłem się powstrzymać. Objąłem ją, tak że nasze ciała przylegały do siebie. Położyłem swoje dłonie na jej rozcięciu sukienki. Pod moim dotykiem dziewczyna zadrżała i delikatnie jęknęła prosto w moje usta. Staliśmy tak, całując się przez chwilę.
    - Jeśli mnie zawiedziesz...- wycedziła.
    - Nie zawiodę. Już nigdy Cię nie opuszczę, chyba że Ty będziesz, tego chciała- powiedziałem.
    - Nie zrobisz tego? Nie zostawisz mnie znowu?- zapytała z nadzieją w głosie.
    - Obiecuję, że już nigdy Cię nie skrzywdzę- oznajmiłem z ręką na sercu.
    [T.I] zmarszczyła brwi i spojrzała w moją stronę. Potem objęła mnie i wtuliła twarz w moje ramię.
    - Myślałam, że już Cię straciłam...
    - To niemożliwe- wypowiedziałem, złączając nasze usta w kolejnym pocałunku. Muszę przyznać, że strasznie mi tego brakowało.
    - Chodź- zawołała za mną i ujęła moją dłoń. Udaliśmy się w stronę sypialni. Musieliśmy nadrobić stracony czas...  
                                                                                             MissPotatoe
    Hello mordki :***
    I oto druga część Lou. Nie wiem czy traktować ją jako zakończenie? A może chcecie dalsze części? Powiedzcie, co sądzicie. Będę niezmiernia wdzięczna za pomoc.
    I udało się- wskoczyło 4000 :DDD Jeej xdxd!!!
    Widzę, że wiele z Was chce Nialla, spokojnie pojawi się w tym tygodniu ;) Niedługo pojawi się też imagin ze wszystkimi... Wpadajcie, komentujcie, piszcie co Wam się podoba, co nie, co chcecie, aby pojawiło się w kolejnej części imagina ;))) Naprawdę wszystkie Wasze komcie pomagają nam przy tworzeniu :*
    Bye <3 Jednokierunkowych XD

piątek, 17 maja 2013

#19 Zayn cz.3

                                                                   Zayn cz.2 


    Przy wyjściu z lotniska dostrzegliśmy sporą grupkę fanek One Direction. Dziewczyny miały przy sobie plakaty, koszulki, zdjęcia. Zastanawiałam się skąd dowiedziały się, że przylecieliśmy do Polski. Przecież nikogo oprócz chłopaków, nie informowaliśmy o naszej podróży.
    Wraz z Zaynem podeszliśmy do jednego ze strażników. Nie mogliśmy tak po prostu wejść w ten tłum. Fanki nie dałyby nam spokoju. Musieliśmy, więc spytać się o jakieś boczne przejście, którym spokojnie opuścilibyśmy mury lotniska.
    - Przepraszam- zwróciłam się do mężczyzny- może orientuje się pan czy jest tu inne wyjście?
    - Jest, ale może z niego korzystać wyłącznie personel- oświadczył.
    - Nie mógłby pan zrobić dla nas wyjątku?- zapytałam z nadzieją- przed głównymi drzwiami stoi kilkadziesiąt fanek. Nie uda nam się przejść. Nie zrezygnują z okazji, by spotkać się z Zaynem Malikiem- wskazałam na Mulata.
    - Dobrze. W takim razie spróbuję zrobić co w mojej mocy. Proszę za mną- zwrócił się do nas.
    - Dziękuję- oznajmiłam.
    Udaliśmy się za nim, w kierunku bocznego wejścia. Mieliśmy szczęście, iż mężczyzna pozwolił nam wyjść bocznymi drzwiami. W innym razie nasza przygoda nie zaczęłaby się zbyt optymistycznie. W końcu strażnik wskazał nam odpowiednie wyjście i mogliśmy opuścić lotnisko.
    - Zayn, jak w ogóle dostaniemy się do mnie?- spytałam. Cała ja. Dopiero teraz zastanawiałam się nad tak istotną rzeczą.
    - Nie przejmuj się. Już nad tym myślałem- odpowiedział- Paul obiecał mi, że będzie czekał na nas samochód. Będę musiał wykonać jeszcze jeden telefon i za kilka minut będziemy mogli wyruszyć.
    Chłopak oddalił się ode mnie, a chwilę później podjechało lśniące, czarne auto. Nie trzeba było być znawcą , by stwierdzić, że pojazd należał do tych z górnej półki. Mulat otworzył przede mną drzwi i wsiadłam do środka. Chłopak obszedł auto i parę sekund później ruszyliśmy.
    - Członek One Direction- Zayn Malik i Jego dziewczyna [T.I.I.N] są w Polsce. Directioners liczą na koncert i liczne spotkania ze swoim ulubieńcem- usłyszeliśmy w radiu. Byliśmy tu dopiero od kilkunastu minut, a każdy wiedział już o naszej obecności. ,,Plotki rozchodzą się za szybko”- zauważyłam.
    ~.~
    - Kochanie, daleko jeszcze do Twojego domu?- zapytał zniecierpliwiony Zayney.
    - Nie- odparłam- ale najpierw i tak musimy pojechać do moich rodziców. Tam są klucze.
    Moja mama nie posiadała się z radości, kiedy nas zobaczyła. Wycałowała mnie za wszystkie czasy, a potem przywitała się z Zaynem. Spędziliśmy naprawdę miłe popołudnie. W końcu jednak udaliśmy się do mnie. Oprowadziłam chłopaka po moim domu.
    - Masz tu sporo naszych zdjęć- zauważył. Zarumieniłam się. To była prawda. Prawie na każdej ścianie znajdowała się jakaś fotka. Zayn był moim ideałem mężczyzny. Kochałam się w nim nawet jak nie chodziliśmy ze sobą. Od niepamiętnych czasów byłam jego wielką fanką. Wolałam jednak pozostawić tę wiedzę dla siebie...
    -A tutaj jest sypialnia- wskazałam na najbliższy pokój, otwierając drzwi- mam nadzieję, że się jakoś zmieścimy. Najwyżej będę spała w swoim pokoju...
    - Nawet o tym nie myśl, piękna- wyszeptał mi do ucha i zaczął całować. Przymknęłam powieki. Pragnęłam włożyć w ten pocałunek całą siebie, całe moje serce bijące tylko dla niego. Chciałam pokazać mu, co za jego sprawą, działo się w moim wnętrzu. Jak moje ciało reagowało na jego bliskość. W pewnym momencie poczułam jego dłoń na moim biodrze. Chłopak przysunął się do mnie, drastycznie zmniejszając dzielącą nas odległość. Tworzyliśmy jedność. Tylko ja i on. W jednej chwili Mulat podniósł mnie i przeniósł przez próg sypialni. Nie sprzeciwiałam się. Nie mogłam go po raz kolejny zawieźć. On był moją siłą, moją nadzieją, moi światem, a przede wszystkim moim największym skarbem.
    Oboje rzuciliśmy się na łóżko. Nasze usta znowu się odnalazły. Jego perfekcyjne wargi wtuliły się w moje, sprawiając że po mojej skórze przeszły dreszcze. Czułam ciepło jego ciała. Zapach jego ulubionych perfum. Dłoń, która delikatnie pieściła mój policzek. To wszystko sprawiało, że traciłam zdrowy rozsądek, a myśli krążyły jedynie wokół jego osoby. To było niesamowite, jak jego bliskość wpływała na mnie. Wydawało mi się, że chłopak mącił mi w głowie. Nie wiedziałam jak to inaczej opisać.
    Zayn na kilka sekund oderwał się od moich opuchniętych już ust. Wpatrywałam się w niego jak zahipnotyzowana, niezdolna do powiedzenia czegokolwiek. Wstrzymałam oddech, gdy jego czoło oparło się o moje. Czekał na moją reakcję. Na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech, ten który najbardziej lubiłam. Chłopak wydawał się być po prostu szczęśliwy. Jego czekoladowe tęczówki zwrócone były na mnie. W jego lśniących źrenicach dostrzegłam siebie. Nie mogłam mu w tej chwili niczego odmówić.
    W końcu Mulat na powrót zatopił swoje wargi na moich ustach. Wsunęłam dłonie w jego kruczoczarne włosy, oddając mu namiętny pocałunek, jakim mnie zaszczycił. W pewnym momencie Malik zaczął wodzić opuszkami palców po mojej skórze, powodując przyjemne mrowienie. Teraz wiedziałam już jak to się skończy. W jednej chwili poczułam koniuszek jego języka na moich wargach, które momentalnie rozwarły się.
    - Nie chcę Cię do niczego zmuszać. Pamiętaj to ma być Twój wybór- oznajmił, przygryzając delikatnie moją dolną wargę.
    - Do niczego mnie nie zmuszasz- stwierdziłam i ściągnęłam z niego koszulkę. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Momentalnie nasze ubrania znalazły się gdzieś na podłodze...
    ~.~
    - Jakie masz plany na wieczór, kotku?- zapytał Mulat.
    - Zamierzałam spotkać się z przyjaciółką- powiedziałam, wtulając się w jego nagi tors- No, wiesz taki babski wypad na zakupy. Jak chcesz to też możesz iść z nami.[I.T.P] na pewno ucieszy się, że pozna Cię osobiście.
    - Nie, nie będę Wam przeszkadzał. Porobię coś innego- odparł, gładząc kciukiem mój policzek.
    - Jak chcesz to mogę to wszystko odwołać.
    - Nie- sprostował- idź, a ja w tym czasie powłóczę się trochę po mieście. Załatwię Twoją imprezę, a potem będziemy mieć przed sobą całą noc- uśmiechnął się do mnie.
    - W takim razie muszę się już zbierać- oświadczyłam, muskając po raz ostatni jego usta. Opuściłam łóżko i rozejrzałam się po pokoju w poszukiwaniu moich ubrań. Każda część mojej garderoby leżała w innym kącie. Poza tym czułam jak Zayn zawzięcie przyglądał się mojej osobie. Czułam jego bystre spojrzenie utkwione na moim nagim ciele.- Ej. Nie patrz się- zawołała.
    - Dobrze, księżniczko- oznajmił, przykrywając głowę poduszką- tylko pospiesz się. Długo tak nie wytrzymam.
    - Ok. Możesz już patrzeć- powiedziałam zapinając stanik. Następnie wciągnęłam jeansy i założyłam koszulkę. Na końcu przeczesałam włosy.- To do zobaczenia wieczorem.
    - Będę tęsknił.
    - Ja też- uśmiechnęłam się i posłałam mu buziaka. Chwyciłam za klamkę od drzwi i opuściłam sypialnię. Po drodze włożyłam komórkę do torebki i przejrzałam się w lustrze. Byłam gotowa. Zadzwoniłam po [I.T.P], a chwilę później odstawiałyśmy już auto na podziemnym parkingu.
    Musiałam przyznać, iż stęskniłam się za nią. Nie widziałam [I.T.P] odkąd wyjechałam do Londynu. Przez to nasza przyjaźń trochę podupadła, ale nadal byłyśmy sobie bliskie. Nadal traktowałam ją jak siostrę. Znała każdy mój sekret, a ja jej. Mówiłyśmy sobie o wszystkim. To właśnie ona, pocieszała mnie po pierwszym zerwaniu z chłopakiem. Byłam jej za to niezmiernie wdzięczna.
    - I jak?- obróciłam się, by móc zaprezentować jej sukienkę, którą właśnie przymierzałam.
    - Wow...- zaniemówiła- Wyglądasz wyjątkowo seksownie. Proponuję jeszcze ten czerwony, koronkowy stanik i stringi, które widziałyśmy w poprzednim sklepie. Zayn nie będzie mógł oderwać od Ciebie wzroku.
    - [I.T.P]- zawołałam, śmiejąc się jednocześnie.
    -Co?
    - Proszę, nie rozśmieszaj mnie! Po co mi stringi na imprezie? Rozumiem mam się wyróżniać, ale bez przesady. Nikt nie będzie patrzył na moją bieliznę- stwierdziłam, nie mogąc powstrzymać fali wszechogarniającego mnie śmiechu.
    - Zaufaj mi- rzuciła- wiem, co podnieca chłopaków.
    - Jesteś niemożliwa- zawołałam.
    - W takim razie bierzemy to- dziewczyna zmieniła temat, nie dając mi prawa wyboru- daj mi sukienkę i kasę to zapłacę za nasze rzeczy, a Ty w tym czasie będziesz mogła się spokojnie ubrać.
    - Dzięki- odparłam, rzucając jej portfel.
    ~.~
    - Cieszę się, że się spotkałyśmy.- oznajmiłam- naprawdę, brakowało mi tego.
    - Mi też- odparła dziewczyna- mam nadzieję, że będziesz przyjeżdżać częściej do Polski.
    - Postaram się- powiedziałam- W takim razie do zobaczenia na imprezie. Jestem ciekawa jak zareagujesz na pozostałą czwórkę wariatów. Zayna już znasz, ale reszty nie... Wiesz, że Hazza jest wolny?- zaśmiałam się i puściłam jej oczko. [I.T.P] momentalnie zarumieniła się. Harry był jej ulubionym członkiem One Direction.
    - Będę już jechać- rzuciła- hej.
    - Cześć- odparłam i pomachałam jej.
    Wyciągnęłam klucze z torebki. Na zewnątrz panował już mrok, a wszystkie lampy były zgaszone. Jak widać Zayn nie wrócił jeszcze z miasta. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Zdjęłam buty, a następnie udałam się w kierunku kuchni. Nagle zrobiłam się głodna. Przygotowałam tosty i kakao. Może nie był to zbyt wykwintny posiłek, ale nie miałam siły by przygotować coś smaczniejszego. Robiłam się senna. Powieki same się zamykały. Prawdę mówiąc byłam wykończona po całym dniu.
    Chwilę później leżałam już w łóżku, przykryta od góry do dołu kołdrą. Zastanawiałam się gdzie podział się Zayn. Było już naprawdę bardzo późno. Powoli zaczęłam się o niego niepokoić...
    W pewnym momencie usłyszałam przekręcający się zamek w drzwiach. Malik, pomyślałam, a chwilę później ujrzałam go. Moja ,,zguba” odnalazła się.
    - Kochanie, co tak długo? Odchodziłam już od zmysłów- oznajmiłam.
    - Niepotrzebnie- stwierdził, wchodząc do łóżka. Przytuliłam się do niego, a jego usta momentalnie znalazły się na moich. Poczułam alkohol. Całe jego ubranie przesiąknięte było dymem nikotynowym.
    - Jesteś pijany- rzuciłam, odrywając się od niego.
    - Nie- zaprzeczył, a jego palce znalazły się pod materiałem mojej koszulki- pobawimy się trochę?
    - Zayn, przestań- krzyknęłam- porozmawiamy jak wytrzeźwiejesz. Dobranoc.
    - Ale [T.I]...
    - Żadnego ,,ale”- sprostowałam- idę spać.  
                                                                                    MissPotatoe
    Hello Kochane!!!
    Powracam do Was z trzecią już częścią Zayna. I jak co o niej sądzicie? Według mnie nie jest ona zbyt dobra, ale lepsze to niż nic, nieprawdaż? Sądzę, iż pojawią się jeszcze 2 części :D.  Domyślacie się co wydarzy się w kolejnych? Jestem ciekawa czy któraś z Was ma trafne przypuszczenia xoxox
    Przypominam, jeżeli chcecie dedyki to piszcie w komentarzach ;) 
    Jak myślicie, dobijemy w tym tygodniu do 4000 wejść???
    Wiecie, że ostatnio minął miesiąc odkąd wraz z HazzGirl założyłyśmy tego bloga. Jestem z tego powodu niezwykle szczęśliwa. Codziennie jest sporo wejść, komentarzy. Naprawdę jesteśmy Wam za wszystko wdzięczne :*** LOVE ~MissPotatoe

środa, 15 maja 2013

#18 Harry cz.2

                                                                    Harry cz.1
 -Harry, powiedz coś, cokolwiek...- zaczęłam cicho łkać. Przez chwilę w słuchawce znowu panowała głucha cisza.
-Mamy wolny weekend. Prześlij mi adres, przyjadę- powiedział chłopak łamiącym się głosem.
-Nie chcę niszczyć twojej kariery. Jeżeli chcesz, nikt nie dowie się, że to twoje dziecko. Chciałam po prostu, żebyś wiedział. Poradzę sobie- odparłam stanowczo po chwili zastanowienia, lecz chłopak mi przerwał.
-To też moje dziecko i ponioszę za nie taką samą odpowedzialność jak ty. Czekam na adres- dodał loczek i się rozłączył. W jego głosie słychać było, że jest zszkokowany całą tą sytuacją. Nie dziwiłam mu się.
Z jednej strony cieszyłam się, że będę miała wsparcie z jego strony. Z drugiej jednak nie chciałam, aby był przeze mnie obciążony. Po chwili przesłałam mu adres i położyłam się do łóżka.
Od początku weekendu byłam bardzo zestresowana. Bałam się spotkania z Harrym. Nie wiedziałam, czego z jego strony mam się spodziewać.  Jeszcze bardziej bałam się przekazania wiadomości o ciąży rodzicom. Postanowiłam, że ogłosi im to Styles, sama bowiem nie miałam odwagi. Nagle zadzwonił dzwonek do rzwi
-Ja otworzę- krzyknęłam i pobiegłam do wejścia. Moje przypuszczenia mnie nie myliły. Przed domem ujrzałam uśmiechniętego Hazzę.
-Z czego się tak cieszysz? To nie jest sytuacja do śmiechu- skarciłam chłopaka wzrokiem i zamknęłam za sobą drzwi, aby nikt nie usłyszał naszego powitania.
-Cieszę się z tego, że będę tatą, a poza tym nie rozumiem, dlaczego tak to przeżywasz. Miliony kobiet codziennie zachodzi w ciąże- powiedział jakby nigdy nic loczek a uśmiech ani na chwilę nie zniknął z jego twarzy. Już miałam mu coś odpowiedzieć, gdy nagle zmniejszył dzielącą nas odległość i wręczył mi małe pudełeczko obwiązane kokardką.
-To dla Ciebie, a raczej dla naszego dzidziusia- wyszeptał i lekko mnie objął. Zaciągnęłam się zapachem bruneta, którego tak bardzo mi brakowało.
-Dziękuję- odparłam zdziwiona i otworzyłam prezent. To co zobaczyłam, bardzo mnie wzruszyło. Na dnie pudełka leżały dwie pary ślicznych dziecięcych bucików.
-Kupiłem niebieskie i różowe, bo nie wiemy jeszcze, czy to chłopiec, czy dziewczynka- dodał, a ja uśmiechnęłam się pierwszy raz od czasu, kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży.  Przytuliłam się do niego jeszcze mocniej, a on pocałował mnie w czubek głowy.
-Tęskniłem za Tobą- wyseptał mi do ucha. Czułam jego ciepły oddech na mojej skórze.
-Chodźmy, musimy im powiedzieć- odparłam i pociągnęłam go do środka.
-Dzień dobry- zaczął Harry i wszedł razem ze mną do salonu, w którym moi rodzice spożywali obiad.
-Dzień dobry, siadajcie, bo wystygnie. Kim jest ten chłopak, [T.I]?- spytała mama, wstając.
-Jestem Harry Styles, miło mi- przedstawił się loczek i usiadł do stołu.
-Czy to nie ten chłopak z tego twojego zespołu?- zaptał tata.
-Tak, z One Direction, tato- odpowiedziałam i zajęłam miejsce obok Hazzy.
Po posiłku nadszedł czas najtrudniejszej w moim życiu rozmowy. Harry miał powiedzieć o wszystkim moim rodzicom.
-Muszę coś Państwu powiedzieć- zaczął zdenerwowany chłopak, przeczesując dłonią włosy.
-Tak?- zachęciła go do rozmowy mama.
-Będę ojcem- odparł niepewnie. Rodzice spojrzeli na siebie zdezorientowani.
-Wspaniale, ale dlaczego nam o tym mówisz?- spytała zdziwiona mama.
-[T.I] będzie matką mojego dziecka- odparł po chwili ciszy  stanowczo, jakby dumny z tego, co mówi. Ścisnęłam jego dłoń pod stołem.
-Czy to jest jakiś głupi żart?- zapytał groźnie mój ojciec.
-Nie, tato. To prawda- powiedziałam i objęłam delikatnie Stylesa.
-Dziecko, przecież ty nie masz żadnego wykształcenia! Z czego będziesz żyła?!- krzyczał mój tata, a po twarzy siedzącej obok niego mamy zaczęły spływać łzy.
-Zapewnię [T.I] i naszemu dziecku wszystko, czego tylko będą potrzebowali- wyszeptał przez zaciśnięte zęby loczek.
-A wy chociaż jesteście razem?- zapytała mama.
-Nie- powiedziałam cicho.
-Tak- odparł równocześnie Harry i jeszcze mocniej przygiągnął mnie do siebie, jakby na dowód swoich słów.
-Na pewno chcesz urodzić to dziecko?- kontunuował tata, nie zważając uwagi na słowa chłopaka.
-Na pewno go nie usunę- odparłam przez łzy i wybiegłam z domu. Nie mogłam tego słuchać. Wkońcu zdążyłam już pokochać to maleństwo, chociaż nawet jeszcze się nie urodziło. Po chwili spostrzegłam, że Harry pobiegł za mną.
|Oczami Harrego|
-[T.I], co ty robisz?- powiedziałem, podążając za dziewczyną. Nic mi nie odpowiedziała, tylko szła dalej w nieznanym mi kierunku- gdzie masz zamiar spać?-dodałem. Ponownie odpowiedziała mi cisza.
-Co ja takiego zrobiłem?- zapytałem całkiem już zdezorientowany. Wkońcu [T.I] przystanęła na chwilę.
-Harry, ja naprawdę nie chcę niszczyć twojej kariery. Wracaj do Londynu i zapomnij o tym wszystkim. Nikt się nie dowie, że to twoje dziecko. Nie musisz sie obwiniać- zaczęła stanowczo, a jej dolna warga lekko drgała.
-Czy ty masz mnie za jakiegoś dupka?- przerwałem jej podniesionym głosem. Pierwszy raz czyjeś słowa zabolały mnie tak bardzo- to też moje dziecko i chcę się nim zaopiekować. Tobą zresztą też.
-Dlaczego powiedziałeś moim rodzicom, że jesteśmy razem?- spytała łamiącym się głosem. Widziałem, że bardzo przeżywała to, co się stało.
-A nie jesteśmy?- wyszeptałem, delikatnie przyciągając ją do siebie i złączyłem nasze usta w delikatnym pocałunku. Tylko tego teraz pragnąłem. Przez cały czas trudno było mi się powstrzymać przed pocałowaniem jej. Zapomniałem nagle o wszystkich problemach. Liczyliśmy się tylko my. Nasze wargi były spragnione siebie nawzajem, więc pocałunek trwał dosyć długo. Wspaniale było czuć jej język w swoich ustach. Jeszcze nigdy pocałunki nie znaczyły dla mnie tak wiele. Ta dziewczyna sprawiała jednak, że wszystko stawało się magiczne i wyjątkowe. Właśnie to spowodowało, że od razu się w niej zakochałem. Wkońcu oderwaliśmy się od siebie. Na jej ustach ponownie zagościł piękny uśmiech. Tak bardzo uwielbiam, kiedy się uśmiecha...
-Choć, pójdziemy do jakiegoś hotelu, bo zaraz paparazzi mnie znajdą- powiedziałem, założyłem na głowę kaptur i pociągnąłem ją lekko za rękę.  Po chwili znajdowaliśmy się już w recepcji jakiegoś budynku. Zaprowadziłem [T.I] do naszego pokoju.  Oboje położyliśmy się na obszernym, małżeńskim łóżku, nakrytym śnieżnobiałą pościelą. Potrzebny był nam wtedy odpoczynek.
-Po weekendzie będę musiał wracać do chłopaków- słowa trudno przedostawały mi się przez gardło. Jej oczy lekko się zaszkliły. Nie mogłem znieść tego widoku. Objąłem szybko dziewczynę i nagle wpadł mi do głowy świetny pomysł.
-A może pojedziesz ze mną? Niczego nie pragnę bardziej...- wyszeptałem jej do ucha. Byłem gotowy powiedzieć całemu światu, że będę ojcem. Nie obchodziła mnie opinia innych, chciałem po prostu być blisko [T.I] i naszego dziecka...
-Harrey, chyba to nie jest zbyt dobry pomysł... Co powiedzą chłopacy, twoi menadżerowie? Co powiedzą Directioners?- odparła niepewnie.
-Chłopcy i Directioners na pewno to zaakceptują, ponieważ liczy się dla nich moje szczęście, a menadżerowie nie mają w tej sprawie nic do powiedzenia. Oni są, aby dbać o moją muzykę, a nie o moje życie prywatne- wymruczałem, a moje usta zaczęły delikatnie muskać jej szyję.
-To co, zgadzasz się?- dodałem.
-No nie wiem...- wyszeptała.
-Czy tylko dlatego, że jestem sławny, nie możemy żyć jak normalna rodzina?- powiedziałem zirytowany- proszę cię, pojedź ze mną- próbowałem ją jakoś przekonać i ponowiłem pieszczoty.
-Na pewno to nie będzie dla ciebie obciążenie?-czy ona żartowała? Jak taka cudowna dziewczyna mogła być dla kogokolwiek obciążeniem.
-Na pewno- powiedziałem i ponownie złączyłem nasze wargi.
-To kiedy wyjeżdżamy?- spytała po chwili, co sprawiło, że moje serce zapłonęło a kąciki ust lekko się podniosły.
-W niedziele mam lot, zaraz zamówię dla ciebie bilet. Dziękuję- wyszeptałem.
-Za co?- odparła zdziwiona.
-Za to, że się zgodziłaś- odparłem i delikatnie ją przytuliłem. 
Wieczorem razem położyliśmy się do łóżka. Nie wzięliśmy toreb z domu rodziców [T.I], więc musieliśmy spać w bieliźnie. Dziewczyna wyglądała tak seksownie w koronkowym staniku... Objąłem jej ciepłe, prawie nagie ciało i zasnąłem wtulony w jej włosy. Niczego więcej nie potrzebowałem.
 Nie wiem, jak poradziłbym sobie bez jej bliskości. Nie wiem, jak poradziłbym sobie bez niej.
...
-Kochanie, mama do ciebie dzwoni- zawołałem [T.I] rano i podałem jej telefon- muszę pojechać po swoją torbę , a ty musisz się zresztą spakować- dodałem.
-Nie chcę odbierać- odparła naburmuszona jak małe dziecko.
-Wiem, że zareagowali zbyt emocjonalnie, ale to był dla nich szok, przecież wiesz. Musisz ich poinformować, że wyjeżdżasz ze mną do Londynu- pocałowałem ją w czubek głowy i podałem jej telefon. Próbowałem załagodzić całą sytuację.
Po chwili wróciła z drugiego pokoju.
-I co?- zapytałem z nadzieją.
-Muszę pojechać po swoje rzeczy- wyszeptała chłodno i zarzuciła na siebie ubrania. Razem weszliśmy do domu rodziców mojej dziewczyny. Przywitałem się z nimi, lecz mój skarb najwidoczniej nie miał na to ochoty. [T.I] już po chwili była na dole z gigantyczną walizką.
-Poczekaj, pomogę ci- powiedziałem i zabrałem od niej torbę.
-Kochanie, przepraszamy za nasze wczorajsze zachowanie. Tak nam przykro...- zaczęła mama dziewczyny i objęła ją niepewnie. Nie spodziewałem się takiego wyznania z jej strony. Kiedy weszliśmy do domu, nie obdarzyła [T.I]nawet spojrzeniem.
-Jeżeli chcesz, pomożemy ci wychować to dziecko, tylko zostań, nie wyjeżdżaj- dodał jej tata błagalnym tonem i dołączył się do rodzinnych uścisków.
-Jesteś jeszcze taka młoda, powinnaś zostać w domu..- dodała przez łzy kobieta. [T.I] spojrzała się na mnie niepewnie.
                                                                                                                                                HazzGirl
Cześć kotki, oto druga część Hazzy. Co o niej myślicie? Podoba wam się?
Wszystkie opinie są dla mnie napraaaaaawde ważne :) Dziękuje wam za wsparcie i motywacje!
Mam nadzieję, że w tym tygodniu dobijemy 4000! 
LOVE!~HazzGirl

poniedziałek, 13 maja 2013

#17 Louis cz.1


-Lou?- zdziwiłam się otwierając drzwi.
Widywaliśmy się naprawdę rzadko, odkąd ze sobą zerwaliśmy. Niedawno minęły już trzy miesiące od naszego rozstania. Chłopak zostawił mnie ze względu na swoją karierę, ciągłe koncerty. Taki związek nie miał szans, by przetrwać. Dzieliło nas zbyt wiele kilometrów. W końcu oboje zdecydowaliśmy, że nie ma sensu ciągnąć tego dłużej. Odbyliśmy długą rozmowę i postanowiliśmy rozstać się w zgodzie. Zostaliśmy tylko przyjaciółmi. Początkowo miałam mu za złe, iż tak po prostu idę w odstawkę, że wybiera sławę. Późnij zrozumiałam go. By wszystko było super potrzebny był czas, bez niego nasz związek mógł się wydawać jedynie fikcją.
-Co Ty tu w ogóle robisz?- zapytałam.
-Myślałem, że się ucieszysz na mój widok- oznajmił.
-Naprawdę, cieszę się, że jesteś- powiedziałam, uśmiechając się do niego.
-Może spędzimy wspólnie trochę czasu? Tak jak za dawnych lat. Tylko Ty i ja. Co Ty na to?
-Brzmi świetnie, tylko że..- zawahałam się. Chciałam mu coś powiedzieć, ale to nie był odpowiedni moment na tego typu rozmowy. Jeszcze nie teraz- Mam mały bałagan... - wybrnęłam- mam nadzieję, że Co to nie przeszkadza?
-Nie- zaśmiał się-przyzwyczaiłem się, że nie lubisz sprzątać.
-W takim razie zapraszam- stwierdziłam i wpuściłam go do środka. Tak jak dawniej, chłopak usadowił się na kanapie. Kiedyś potrafiliśmy przegadać na niej całe dnie i noce. Mieliśmy tyle niesamowitych przygód, wspomnień.
-Chcesz się czegoś napić?- zaproponowałam.
    W jednej chwili dopadło mnie pragnienie. Podeszłam do lodówki i wyciągnęłam butelkę wody. Zaczęłam pić. Każdy łyk stawał się coraz bardziej łakomy. Czułam jak z każdym przełknięciem, opanowują mnie nerwy. Byłam po prostu zdenerwowana spotkaniem ze swoim eks. W pewnym momencie poczułam na ramieniu jego ciepłą dłoń. Automatycznie po moim ciele przeszedł dreszcz. Nadal reagowałam tak na jego dotyk. Nie wiadomo kiedy chłopak odwrócił mnie i zmusił do spojrzenia mu w oczy. Jego niebieskie tęczówki nadal miały w sobie ten urok. Hipnotyzowały. Można było w nich utonąć. Z trudem odwróciłam wzrok. Lou nadal mnie obejmował i w jednej chwili zaczął całować.
    Myślałam, że się zadławię. Miałam usta pełne wody. Odsunęłam się od niego, pokazując przy tym napompowane płynem policzki. Chciałam powiedzieć mu, żeby poczekał, a zamiast tego z moich ust wydobywały się jedynie nic nie znaczące dźwięki.
    W końcu Louis odsunął się ode mnie, umożliwiając mi normalne przełknięcie.
    - Sorry- odezwał się lekko zmieszany.
    - Ok. Nie ma problemu. Po prostu zdziwiłam się. Nie spodziewałam się tego pocałunku. Zaskoczyłeś mnie...
    - Nic Ci nie jest?- zapytał zatroskany. Cały on. Zawsze martwił się czy nic mi nie jest.
    - Nie. Naprawdę wszystko w porządku. Tylko muszę Ci coś powiedzieć...
    Nie zdążyłam nic więcej dodać. Chłopak znowu zatopił swoje usta w moich. Czułam się wyjątkowo niezręcznie. Próbowałam się od niego oderwać, ale chłopak nie dał mi za wygraną. Pogłębił swój wcześniejszy pocałunek. Stał się mocniejszy. Miałam problem z oddychaniem...
    W końcu i ja oddałam jego pocałunek. Stęskniłam się za ruchem jego miękkich warg na moich ustach. Tego nie dało się zapomnieć. W pewnej chwili naparł na mnie, a ja wczepiłam swoje palce między jego włosy. Oboje uderzyliśmy o pobliską ścianę, powodując iż na podłogę spadła szklana ramka, która rozleciała się na tysiące drobniuteńkich okruszków.
    - Ups. Nie sądziłem, że tak się to skończy.
    - Nic się nie stało- zaczęłam- widzisz...
    - Przepraszam, trochę głupio wyszło, ale nie mogłem się opanować. Brakowało mi tego przez cały ten czas. Mam nadzieję, że nie popełniłem wielkiego faux pas. Nie jesteś na mnie zła?
    - Nie, tylko chodzi o to, że ja już kogoś poznałam- Lou zdziwił się i cofnął się o krok.
    - Jak to poznałaś już kogoś? Przez te dwa miesiące?- zapytał nie dowierzając.
    - Właściwie to trzy- poprawiłam go.
    - Nieważne- rzucił, brnąc dalej- poznałaś kogoś?
    - Tak. Faceta. Znaczy chłopaka... Zresztą to chyba nieważne prawda?
    - Dla mnie ważne. Jesteśmy przyjaciółmi. Chciałbym wiedzieć o nim wszystko. Nie wiem, co mu zrobię jeżeli Cię skrzywdzi.
    -Lou- krzyknęłam
    - Tylko, żartuję- w rzeczywistości nie wyglądał na osobę, która żartowałaby. Wydawał się zbyt poważny. Widać było, że był zaskoczony takim obrotem sytuacji- To w takim razie gdzie się poznaliście. Jak się nazywa? Opowiadaj.
    - Louis, to nie powinno Cię interesować. W końcu mam prawo do prywatności- odparłam.
    - Jasne, rozumiem- uniósł jedną brew, a potem na powrót ją opuścił. Wyglądał naprawdę śmiesznie. Co chwila jego twarz wykrzywiała się na różne sposoby. Próbował się uśmiechnąć, a jednocześnie zgrywał obrażonego.
    - Hej, nie zachowuj się tak- zawołałam- On jest naprawdę uroczy. Dobrze się dogadujemy. Miło spędzamy ze sobą czas...
    - Chcesz powiedzieć, że tego brakowało w naszym związku?- spytał urażony.
    - Nie. Nie o to chodzi. W ogóle nie miałam zamiaru powiedzieć czegoś takiego.
    - Myślałem, że właśnie do tego zmierzałaś- wtrącił z przekąsem.
    - Ej. To nie jest miłe.
    - Spójrz tylko na siebie- mówił- promieniejesz. Nigdy taka nie byłaś, gdy chodziliśmy ze sobą. Co robiłem nie tak? Co on ma czego ja nie mogłem Ci dać?- dopytywał.
    - Nie bądź taki.
    - Niby jaki? Coś ze mną nie tak?
    - Czemu jesteś taki... złośliwy? Nigdy taki nie byłeś, nie poznaję Cię...
    - Nie jestem złośliwy- sprostował- po prostu myślałem, że to wszystko skończy się inaczej...
    - Na co liczyłeś, Lou?
    - Nie wiem. Myślałem, że- przestał mówić i zaczął wpatrywać się w ścianę, która nagle najwidoczniej stała się ciekawym obiektem- Przyjechałem tu po to, by z Tobą porozmawiać. Trasa dobiegła końca. Sądziłem, że wszystko wróci do normy. Wiesz ja i ty, że znowu razem. Wielki powrót.
    - Louis Ty naprawdę tak myślałeś? Liczyłeś, że na Ciebie poczekam, że znów będziemy parą? A potem co? Zacznie się kolejna trasa i znowu mnie zostawisz. I tak w kółko będziemy się ze sobą schodzić i zrywać? Przykro mi, ale nie mam na to siły- oznajmiłam, wybiegając z pokoju.
    Poczułam jak do oczu napłynęły mi łzy. Nie spodziewałam się, że Lou będzie chciał, abyśmy byli znowu razem. Nie wiedziałam co miałam zrobić w takim wypadku. Za chwilę powinnam zacząć przygotowania do randki. Byłam rozdarta...
                                                                                     MissPotatoe
    Siemanko:* Co sądzicie o pierwszej części Lou? Macie jakieś pomysły co wydarzy się dalej? Kogo wybierze [T.I]? Piszcie jestem ciekawa Waszych sugestii ;)
    Woow jesteśmy Wam ogromnie wdzięczne za tyle wejść. Nawet nie wiecie ile znaczy dla nas każdy komentarz. Loffciam <333

sobota, 11 maja 2013

#16 Zayn cz.2

                                                     Zayn cz. 1
Z zaświatów wyrwał mnie dzwoniący budzik. Podniosłam się na łokciach i spojrzałam w stronę Mulata. Chłopak nawet nie drgnął, spał w najlepsze. Wygrzebałam się spod kołdry i wzięłam komórkę. Odblokowałam ekran i z niezadowoleniem stwierdziłam, iż jest zdecydowanie za wcześnie. Nie miałam ochoty wstawać. Mimo że przespałam w najlepsze całą noc, byłam nadal zmęczona.
Budzik wciąż dawał o sobie znać. W końcu podniosłam się. Podeszłam do szafki nocnej i wyłączyłam to upierdliwe cholerstwo. Następnie wróciłam do łóżka. Wtuliłam się w ciepłe ciało Zayna, które pod moim dotykiem lekko drgnęło.
-Wstawaj śpiochu- zawołałam. Chłopak nie odpowiedział. Najpierw delikatnie się podniósł, wziął poduszkę, a następnie przykrył nią swoją głowę.- Nie wygłupiaj się. Mamy jeszcze sporo na głowie nim stąd wylecimy.
- Skarbie, daj mi jeszcze pięć- powiedział głosem nieznoszącym sprzeciwu.
- Nie- odrzekłam- nie zgadzam się, leniu.
- [T.I]... jest jeszcze środek nocy- stwierdził.
- Jest dopiero siódma, ale jakbyś nie zauważył to na zewnątrz świeci słońce- odparłam i pocałowałam go w usta. Chłopak na początku nie zareagował na poranną pieszczotę. Delikatnie odsunęłam się od niego. Skoro to nie podziałało, musiałam zrobić coś innego. Położyłam swoją dłoń na jego nagim brzuchu. Mulat popatrzył się na mnie z zaciekawieniem. Może to co zamierzałam uczynić, nie było zbyt przyjemne, ale zawsze działało. Powoli zaczęłam go łaskotać. Wiedziałam jak Malik tego nienawidzi, niestety był to jedyny sposób, żeby go rozbudzić.
- Wolałem, gdy mnie pocałowałaś- oznajmił, śmiejąc się jednocześnie- Dobra poddaję się, tylko mnie nie łaskocz. Zaraz wstanę, obiecuję...
- Mam nadzieję- powiedziałam i przytuliłam się do niego.
- Mógłbym spędzić tak z Tobą u boku resztę moich dni- wyszeptał, całując mnie po szyi. Kochałam, gdy to robił. Pomimo codziennych czułości zawsze miałam ich mało. Byłam spragniona jego bliskości, czułego dotyku, a przede wszystkim tych miękkich, pełnych warg.
- Kochanie naprawdę musimy już wstać. Jak tak dalej pójdzie spóźnimy się na samolot- stwierdziłam.
- Wszystko mam pod kontrolą- uśmiechnął się i posłał mi jeszcze jednego buziaka.
Następnie oboje opuściliśmy łóżko. Szybko ubrałam się i zeszłam do kuchni, by przygotować nam śniadanie. W tym czasie Zayn pakował się. Kiedy zszedł na dół wszystko było już gotowe. Na stoliku czekały na nas naleśniki z czekoladą i poranna kawa. Wspólnie zasiedliśmy do posiłku.
- Jesteś już gotowy?- zapytałam.
- Tak- oświadczył- zaraz możemy wyjeżdżać. Jest już późno,a musimy jeszcze podjechać do Ciebie.
- Zgadzam się z Tobą. A więc pomożesz mi się spakować?- spytałam- będzie zdecydowanie szybciej.
- Oczywiście, przecież Ci obiecałem.
- Dzięki- odparłam.
- [T.I] wydaje mi się, że powinniśmy poinformować chłopaków o zmianie naszych planów i o ich ewentualnym przyjeździe do Polski- powiedział brunet.
- Jasne. Zadzwonię do nich, gdy będziemy w drodze na lotnisko. Co Ty na to?
- Ok. Nie ma problemu- oznajmił
Chwilę potem siedziałam już w samochodzie Malika. Zayn zamknął drzwi, a następnie włożył swoją walizkę do bagażnika. Potem wsiadł do auta, przekręcił kluczyki i wyruszyliśmy. Nasza podróż trwała zaledwie kilka minut. Weszliśmy do mieszkania i od razu udaliśmy się do mojego pokoju. Wyrzucałam z szafy wszelkie potrzebne mi rzeczy, a Zayn pakował je. Tworzyliśmy naprawdę zgrany duet. W mgnieniu oka walizka zapełniła się. Chłopak zamknął ją i opuściliśmy mój dom.
Teraz mieliśmy już tylko jeden cel- lotnisko. Międzyczasie próbowałam dodzwonić się do któregoś z chłopców. W końcu, po kilkunastu wykonanych telefonach odebrał Hazza.
-Hej [T.I] i jak po wspólnej nocy z Zaynem? Opowiadaj ze szczegółami. Jestem niezmiernie ciekawy waszych podboi- stwierdził ni stąd, ni zowąd Styles. Czy on nigdy się nie krępował, zadając takie pytania? I skąd wiedział, że spałam u Zayna? To chyba najbardziej mnie zaintrygowało.
- Harry... Jesteś niemożliwy. Do niczego nie doszło- odpowiedziałam, lekko się rumieniąc. W końcu przekazałam słuchawkę Mulatowi.
- Nie wierzę Wam- krzyczał Hazza- już to widzę, że grzecznie leżeliście w jednym łóżku.
- Możesz wierzyć lub nie, ale nie po to do Ciebie dzwoniliśmy- sprostował- Widzisz, jesteśmy teraz w drodze na lotnisko. Trochę nam się spieszy. Chcieliśmy jedynie Was poinformować, że lecimy do Polski. Tam zorganizujemy urodziny [T.I]. Mamy nadzieję, że dołączycie do nas- mówił- później podam Ci adres. Mam tylko prośbę, przekaż to reszcie. Sami nie zdążymy ich powiadomić.
- Dobra, brzmi nieźle. A będą jakieś laski?- zapytał.
- A Tobie tylko jedno w głowie- zaśmiał się Mulat- sorry, muszę już kończyć. Do zobaczenia na imprezie.
Byliśmy już na miejscu. Zdziwiłam się, że tak szybko tu dotarliśmy. Z reguły przedostanie się z jednego końca miasta na drugi trwało naprawdę wiele czasu. Wiecznie stało się w olbrzymich korkach. Każdego poranka mieszkańcy próbowali dotrzeć do pracy o właściwej godzinie. Niestety często graniczyło to z cudem. Na szczęście tym razem było zupełnie inaczej. W porę dotarliśmy do celu.
- Masz- rzucił Malik wręczając mi parę przeciwsłonecznych okularów.
- Po co mi to?- zapytałam
- Będziemy mieli trochę więcej czasu, nim fanki zorientują się, że to my. Załóż jeszcze kaptur.
Zrobiłam, tak jak mi kazał. On również ubrał się w podobny sposób.
- Wychodzimy- oznajmił. Otworzyłam drzwi i popędziłam w stronę wejścia. Chłopak wziął nasze walizki i udał się w moim kierunku. Myślałam już, że nikt nas nie rozpozna. Niestety myliłam się. W pewnym momencie jedna z dziewczyn zaczęła krzyczeć.,, Tylko tego brakowało”- pomyślałam.
- Boże! Nie wierzę- wrzeszczała z podekscytowaniem w głosie, na dodatek biegnąc w naszym kierunku. W takich chwilach jak ta, żałowałam że nie ma przy nas jakiegoś ochroniarza.- Zayn Malik i jego dziewczyna. Mogę zrobić sobie z wami zdjęcie?
- Widzisz...- próbował mój chłopak- trochę się spieszymy. Mamy za kilkadziesiąt minut samolot.
- Dobra, ale tylko jedna fotka- uściśliłam i puściłam oczko do Mulata- w zamian za to nie powiesz o tym swoim koleżankom. Ok?- blondyna pokiwała twierdzącą głową. Wyciągnęła aparat i wspólnie zrobiliśmy sobie zdjęcie.
- Wielkie dzięki. Nie wierzę, że Was spotkałam. Spełniło się moje marzenie- piszczała.
- Cieszę się z Twojego szczęścia, ale naprawdę musimy już iść- powiedział brunet, łapiąc mnie za rękę- Cześć.
Niestety takich spotkań, jak to było wiele. Co chwilę ktoś prosił o autograf, wspólne zdjęcie. Momentami czułam się trochę niepewnie. W końcu to Zayn był wielką gwiazdą, a ja byłam nikim. Po prostu miałam to szczęście i poznaliśmy się. Następnie nasza przyjaźń przerodziła się w zdecydowanie więcej. Staliśmy się parą. Pewnego dnia Malik ogłosił dziennikarzom, iż jesteś razem. Od tej chwili musiałam się przyzwyczaić do ciągłych błysków flesz. Do tego byłam w stanie się przekonać, ale nie rozumiałam czemu fanki proszą mnie o autografy. Przecież to nie miało żadnego sensu...
W pewnym momencie do Zayna podeszła mała dziewczynka w różowej sukience. W jednej dłoni trzymała pluszaka, a w drugiej czarny marker. Na oko mogła mieć z pięć, sześć lat. Zdziwiłam się, gdyż nie sądziłam, że chłopcy mają też fanki w jej wieku. Najwidoczniej stali się już rozpoznawalni nawet wśród najmłodszych. Ta myśl wywołała na mojej twarzy uśmiech.
Przyglądałam się tej sytuacji z boku. Chłopak posłał jej ogromny uśmiech, a następnie bez wahania wziął małą na ręce. Miał świetny kontakt z dziećmi. One go uwielbiały. Dziewczynka nie przestraszyła się, tylko przytuliłam się do jego szyi. W jednym momencie wyobraziłam sobie nas za kilka lat. Jesteśmy już po ślubie. Stoimy w pięknym ogrodzie wraz z gromadką dzieci. Wszyscy świetnie się bawią. Zayn wygłupia się z naszymi maleństwami. Jesteśmy kochającą się rodziną. Marzyłam o takiej przyszłości. To byłoby dla mnie spełnieniem wszelkich marzeń...
- Kochanie- zwrócił się do mnie chłopak- pójdę odprowadzić tą małą do rodziców. Nie chciałbym, żeby gdzieś się tu zgubiła. Idziesz ze mną?
- Wiesz co, wydaje mi się, że powinnam tu zostać. Zajmę nam w tym czasie miejsce w kolejce do odprawy- zaproponowałam i dodałam-pospiesz się. Naprawdę nie mamy zbyt dużo czasu.
- Dobrze. Zaraz wracam, piękna- oświadczył.
Tak, jak postanowiłam, udałam się w stronę kolejki. Odprawa szła naprawdę szybko. Przede mną stało coraz mnie osób. W pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać, gdzie podział się mój chłopak. Miał tylko odprowadzić tę dziewczynkę i wrócić. Znając jego szczęście nie mógł się odpędzić od namolnych fanek. Niestety taki był urok jego pracy. Gdziekolwiek się ruszył ktoś prosił go o autograf.
Mijały kolejne minuty. Byłam coraz bliżej odprawy bagażowej. Zaczęłam się powoli denerwować. Wyciągnęłam z torebki swoją komórkę i wybrałam, tak dobrze znany mi numer. Już po pierwszym sygnale odebrał Zayn.
- Skarbie, gdzie jesteś?- spytałam.
- Odwróć się, księżniczko- oznajmił. Obróciłam się na piętach. Mulat szedł w moim kierunku.
- Hej- zawołałam, machając mu.
- Przepraszam, że musiałaś się tym wszystkim zając- oświadczył, delikatnie muskając moje wargi.
- Nic się nie stało.
Wkrótce przeszliśmy odprawę bagażową. Byliśmy ostatnimi osobami w kolejce. Parę minut później zaczął się boarding. Po raz ostatni ukazaliśmy nasze paszporty oraz bilety, a następnie udaliśmy się na podkład samolotu. Zajęliśmy swoje miejsca. Stewardesa poinformowała pasażerów o konieczności zapięcia pasów i innych rutynowych czynnościach, w razie awaryjnego lądowania. Chwilę później wznieśliśmy się w powietrze. Przez cały czas Zayn trzymał mnie za rękę. Wiedział jak bardzo boję się latać, dlatego byłam mu wdzięczna, że podtrzymywał mnie na duchu. Założyłam słuchawki i zaczęłam słuchać muzyki. Już pierwsze dźwięki spowodowały, iż zrobiłam się śpiąca. Nie wiedziałam, kiedy zmorzył mnie sen.
~.~
- Gdzie jesteśmy?- zapytałam, przeciągając się.
- Zaraz będziemy lądować- oznajmił. Spojrzałam przez okno. Faktycznie byliśmy już coraz niżej. Z niewielkim trudem można było rozpoznać poszczególne kontury budynków. Chwilę później samolot wylądował. Byliśmy w Polsce. Nasza wspólna przygoda miała się dopiero rozpocząć...
                                                                                                           MissPotatoe    
          Hej. Sorry, że musiałyście tyle czekać na kolejną część Zayna. Uwierzcie nie miałam weny. Każde zdanie poprawiałam kilka razy i mimo tego nie jestem zadowolona z tego imagina. Stanowi on tak jakby wstęp do kolejnej części, która będzie ciekawsza( przynajmniej tak mi się wydaję ;D, zresztą same ocenicie ;) Wielkie dzięki za ponad 3000 wejść. To naprawdę wspaniałe, gdy widzi się, że to co piszesz komuś się podoba :) Kocham Was Miśki <3