Najlepsze Polskie Imaginy One Direction

Najlepsze Polskie Imaginy One Direction

sobota, 29 listopada 2014

#134 Niall&Zayn cz.9

                                                            Niall&Zayn cz.6
                                                            Niall&Zayn cz.7

                                                            Niall&Zayn cz.8


Tekst pisany kursywą to retrospekcja :)


„It's too cold outside
for angels to fly
Angels to fly”

    - Pięknie tu, prawda? Zupełnie inaczej niż w ciągu dnia- zagaił blondyn.
    Szliśmy przez prawie puste ulice. Od czasu do czasu mijali nas jedynie pojedynczy przechodnie, którzy ze spuszczonymi głowami, tępo wpatrywali się w betonowy chodnik. Londyn o tej porze był zupełnie inny. Taki cichy, spokojny, a zarazem tajemniczy.
    - To miasto ma swój urok- dodałam po chwili, wpatrując się w poszczególne, czarne latarnie, które nadal zdobiły bożonarodzeniowe ornamenty. Zielone choinki, żółte dzwoneczki i ogromne bombki. Ta sceneria była naprawdę wyjątkowa.
    Nagle zrobiło mi się dziwnie chłodno. Schowałam, więc dłonie do cienkiej, siwej kurteczki, którą pośpiesznie zabrałam z domu. Dopiero teraz zaczęłam żałować, że nie wzięłam czegoś cieplejszego.
    - Co powiesz na kubek gorącej czekolady?- zwrócił się do mnie Niall.
    - Głuptasie- prychnęłam.- Myślisz, że w środku nocy znajdziemy gdzieś otwartą pijalnię czekolady?
    - Spokojnie, już wszystko zaplanowałem- wychrypiał, a jego twarz wykrzywiła się w tajemniczym uśmiechu- Ale najpierw urządzimy małą bitwę na śnieżki- zawołał wesoło i chwycił w dłonie trochę śniegu.
    - Zwariowałeś- zaśmiałam się.- Nie rzucisz we mnie!
    - Rzucę- zapewnił i pokazał mi język.- Masz pięć sekund na ucieczkę- dorzucił, a jego dłonie zaczęły formować pierwszą, śnieżną kulę.
    - Niall- pisnęłam, chowając się za drzewem.
    - Trzy.. Dwa... Jeden- odliczał.- Teraz już mi nie uciekniesz, [T.I]- powiedział przebiegle i ruszył w moim kierunku.
    - Jesteś okropny- krzyknęłam, gdy pierwsza śnieżka, rozbiła się na moich spodniach.- Pożałujesz- zawołałam, zwracając na siebie uwagę, starszej kobiety, która podejrzliwie, zmierzyła mnie spojrzeniem.
    Uformowałam niewielką kulę i rzuciłam wprost na blondyna. Pech chciał, że chybiłam. Chłopak zrobił szybki unik, ponownie celując we mnie.
    - I kto tu jest najlepszy- przekomarzał się.- Próbuj dalej, złotko- posłał mi tryumfalny uśmiech.
    - Już nie żyjesz- wycedziłam, formując kolejne śnieżki.
    - Mam Cię- mruknął wprost do mojego ucha, łapiąc mnie przy tym w pasie.- Już mi teraz nie uciekniesz- uśmiechnął się słodko i położył głowę na moim ramieniu.
    - Niall, czego Ty ode mnie oczekujesz?- spytałam, nerwowo, przystępując z nogi na nogę. Cholera! Byłam cała mokra.
    - Choćby tego...- wyszeptał, opierając o siebie nasze czoła.
    Patrzyłam mu prosto w oczy. Zatracałam się w jego niebieskich tęczówkach. Tonęłam w ich toni. W końcu, wykonał pierwszy krok. Nasze usta musnęły się raz, a parę sekund później, następny.
    „Twoje serce naprzeciw mojej piersi, Twoje usta przyciśnięte do mojej szyi.
    Zakochuję się w twoich oczach, ale one jeszcze mnie nie znają.
    I z uczuciem zapomnę. Jestem teraz zakochana.”

Wtedy liczyliśmy się tylko my. Byliśmy niesieni przez fale wielkiego uczucia, miłości. Trafiła w nas strzała Amora, która sprawiła, że nasze serca przyspieszyły, a oddechy połączyły się w jeden. Całowaliśmy się, coraz bardziej się w sobie zatracając.
To było coś niesamowitego. Niby zwykła pieszczota. Pojedynczy pocałunek, a jednak na zawsze miał on zachować się w mojej pamięci.
Wreszcie odsunęliśmy się od siebie. Milczeliśmy. Rozumieliśmy się bez słów. W pewnym momencie Niall, zdjął swoją ciepłą kurtkę i położył ją na moich ramionach.
    -Dziękuję- szepnęłam, mocniej ściskając jego ciepłą dłoń.
    - Mam dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę- odparł, ciągnąc mnie w tylko sobie znanym kierunku.
    W końcu znaleźliśmy się na niewielkim, kwadratowym placu, otoczonym ze wszystkich stron, kolorowymi girlandami. Lampki mieniły się, a z małych głośników, płynęła muzyka.
    - Zatańczymy?- spytał Niall i podał mi dłoń.
    Powoli zaczęliśmy kołysać się do piosenek Ed'a Sheeran'a.
    -White lips, pale face. Breathing in snowflakes- śpiewaliśmy, przytulając się do siebie.
    -My nie jesteśmy zwykłymi przyjaciółmi- powiedziałam w pewnym momencie.
    -Wiem, o tym skarbie- oświadczył czule, a ja poczułam, że robię się czerwona.- Chciałbym, żebyśmy byli kimś więcej, ale nie wiem, czy powinniśmy... Nie zrozum mnie źle, ale...- uśmiechnął się krzywo i przejechał palcem po moim policzku.
    - Ale- powtórzyłam jak zahipnotyzowana.
    - Ale nie wiem, czy pozwoliłbym Ci odejść, gdybyś chciała- powiedział szybko, oblizując nerwowo wargi.- Dlatego zostańmy tylko przyjaciółmi. Najlepszymi przyjaciółmi- dodał, muskając moje usta.
    Nagle zawiał wiatr. Lampki zgasły, muzyka ucichła, a wokół rozdzwoniły się stare dzwony. Coś się zmieniło. Coś wyparowało, ulotniło się wraz z kolejną godziną.
    To była przeszłość.
    Tamta zimowa noc była najlepszą, a zarazem najgorszą w moim życiu. Pozostały mi po niej tylko głupie wspomnienia. Teraz siedziałam w pustym pokoju, z paczką chusteczek u boku.
    -Gdzie się podział mój „Słodki Aniołek”, który jeszcze nie tak dawno wiernie, dotrzymywał mi towarzystwa? Co się z nim stało?- zastanawiałam się, starając się ponownie nie rozpłakać.
    W pewnym momencie usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Rzuciłam niepewnie 'proszę', a parę sekund później, ujrzałam Zayna.
    - Wszystko w porządku?- zapytał zafrasowany.
    - Nic nie jest w porządku- burknęłam, podchodząc do okna.
    - Uspokój się- poprosił, podchodząc do mnie. Brunet objął mnie w pasie i zaprowadził do łóżka.- Połóż się- zażądał, uchylając róg kołdry.
    - I tak nie zasnę tu sama- wycedziłam, nerwowo poprawiając włosy.
    - Zostanę z Tobą, dopóki nie zaśniesz- zaproponował i położył się tuż przy mnie, silnie mnie obejmując.- Śpij- wyszeptał z wargi tuż przy moim uchu.

                                                                                                            MissPotatoe
Witajcie Misiaczki ! :*
A więc po raz kolejny publikuję imagin z Niallem i Zaynem. Chyba za bardzo Wam ulegam... Ale skoro prosiliście, nie mogłam Wam odmówić ;) Pod poprzednią częścią było przeszło 40 komentarzy za co, dziękuję Wam z całego serducha! <3 Jesteście kochani ;) Wiecie jak mnie zmotyować do dalszej pracy :) A co sądzicie o tym parcie? Lubicie retrospekcje? Dajcie znać, jak wam się podobała ta część!
przynajmniej 25 komentarzy= nowy imagin!!!
Chyba wiecie, co robić by post pojawił się szybciej? ;)
PS Jestem ciekawa czy wiecie z jakich piosenek są cytaty, którymi sie posłużyłam? Ten kto odgadnie, może zażyczyć sobie dedykacje pod jakimś imaginem!

poniedziałek, 24 listopada 2014

#133 Zayn

- Zostawcie plecaki u woźnego – usłyszałam głos nauczycielki. Dyskretnie zerknęłam na chłopaka obok mnie. Prawdopodobnie to z nim spędzę najbliższe przynajmniej pół godziny. Prawie jednocześnie wykonaliśmy polecenie.
Pięknie. Wylądowałam na pracach społecznych z chłopakiem, którego znam tylko z widzenia. Po prostu cudownie.
Nauczycielka poprowadziła nas do drzwi na boisko. Koło nich stały grabie worki. Eh.
- Zgrabcie liście ze wszystkich boisk do tych worków. Bez wyrywania trawy proszę. Myślę, że sobie poradzicie. Mam nadzieję, że się szybko uwiniecie. Życzę miłej pracy – dodała na koniec, tak, że nie potrafiłam stwierdzić, czy był to sarkazm.
Wyszliśmy na dwór, biorąc ze sobą wszystko, co potrzebne. Czułam na sobie wzrok tamtego chłopaka.
- Dobra – nie wytrzymałam milczenia. – Jestem [T.I].
- Zayn – odpowiedział krótko, ale z lekkim uśmiechem.
Chciałam zapytać o coś jeszcze, ale nagle wyleciały mi z głowy wszystkie tematy do rozmowy. Westchnęłam, patrząc na dwie pary grabi i liście wokoło. Cóż. Coś trzeba zrobić.
-  Za co tu jesteś? – zapytałam wreszcie.
- Tajemnica – odparł. Zerknęłam na niego z ciekawością. Coś mnie w nim ciągnęło. Tylko co?
Przyłapałam się na tym, że stoję bez ruchu i wpatruję się w niego od kilkunastu sekund.
- Okey. – Chwyciłam grabie i, szczerze mówiąc, poczułam się głupio. – Trzeba popracować…
Spojrzałam wyczekująco na Zayna.
- Tak, jasne – mruknął i zrobił to, co ja. Chwilę później pracowaliśmy już w miarę sprawnie.
Po pewnym czasie poczułam, że niesamowicie bolą mnie ręce. Musiałam odpocząć. Oparłam mój 'sprzęt' o ławkę i spojrzałam na chłopaka. Akurat schylał się po worek. Dostrzegłam paczę papierosów w jego kieszeni i szybkim ruchem ją wyciągnęłam.
- Palisz? – zapytałam, spoglądając na niego raczej z ciekawością niż zaskoczeniem.
- Nie. – Odwrócił się. Uniosłam brwi. – Nieważne. To… nie moje.
- Ukradzione? – wtrąciłam.
- Nie baw się w detektywa.
Chciałam zapytać, czy to była groźba, ale zrezygnowałam. Ten chłopak coraz bardziej mnie intrygował.
- I jeszcze nie spróbowałeś? – zaśmiałam się, zerkając na nietknięte opakowanie w mojej dłoni. Czułam, że wtrącam się w nie swoje sprawy, ale nie mogłam się powstrzymać.
- A co, może byś chciała? – Podszedł do mnie.
- Może bym chciała – odparłam niemal z ironią.
- Masz zapalniczkę czy coś? – zapytał, a mnie chwilę zajęło zrozumienie, że mówi na serio.
- Mam – wyciągnęłam z kieszeni zapalniczkę. Nie wiem, po co ją nosiłam. Przyzwyczajenie. Zayn zabrał ją, wyciągnął papierosa i go przypalił.
Usiedliśmy na ławce.
- Niegrzeczny chłopiec – zaśmiałam się. – Mogę?
- Niegrzeczna dziewczynka – przedrzeźniał się ze mną, ale spełnił prośbę.
Nigdy wcześniej nie paliłam. Stwierdziłam, że to całkiem przyjemne uczucie… O ile można tak to nazwać.
Chłopak wydmuchnął dym tak, że poleciał na nasze twarze. Zakaszlałam. W tym momencie zauważyłam, że siedzimy blisko siebie. Trochę za blisko, jak na osoby, które się praktycznie nie znają. Obróciłam twarz w jego stronę. Patrzył na mnie. Po prostu patrzył. A ja utonęłam w jego brązowych oczach.
- Bolało? – zapytał nagle z uroczym uśmiechem.
- Co? – mrugnęłam, zaskoczona.
- Jak spadłaś z nieba…
Zaśmiałam się, spuszczając wzrok. Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale Zayn delikatnie chwycił mnie za policzek i skierował w swoją stronę. Wdmuchnął dym w moje usta.
Dosłownie kilka sekund później nasze usta się połączyły.
^w^ (Anonimowa♥/PrincessOnika)

Witajcie kochani! 
Dziś mamy dla Was kolejną pracę nowej autorki! Imagin o Zaynie, który jest niezwykle intrygujący... Co Wy na to? Jestem pewna, że Wasze szczere komentarze zmotywują ją do dalszej pracy... Jak wszyscy wiemy początki są trudne, ale to już kolejny imagin jej autorstwa który wstawiamy i sądzę, że należy się jej mnóstwo komentarzy...
Pamiętam swoje początki na blogu i jak bardzo liczyły i liczą się dla mnie Wasze opinie! Nie zawiedźmy Jej i dajmy powody do radości! :*
co najmniej 25 komentarzy= nowy imagin!!!
Pamiętajcie! Im szybciej pojawią się komentarze, tym szybciej wstawimy kolejny imagin :*

wtorek, 18 listopada 2014

#132 Zayn cz.3


Gdy tylko się się rozłączyłam, zaczęłam zdejmować z siebie piżamę, którą założyłam jakieś pół godziny temu. W pośpiechu zaczęłam wyrzucać z szafy ubrania. Byłam niewiarygodnie podekscytowana. Dzisiejszy dzień był niezwykle zaskakujący, a jak się okazuje niespodzianek jeszcze będzie sporo. Właśnie szykuję się na spotkanie, randkę? Nie wiem jak to nazwać... z moim nauczycielem! Wszystko jest takie nowe. Nigdy nie miałam chłopaka, ba, nigdy się z nikim nie całowałam. A tego dnia tak wiele się wydarzyło, że co jakiś czas upewniam się czy to była prawda, patrząc na karteczkę z dziennika, czy choćby sprawdzając w telefonie ostatnie rozmowy. Wyciągnęłam ze sterty ubrań leżących na podłodze czarną bluzę. Szybko ją na siebie nałożyłam. Jeszcze jakieś dżinsy i będę gotowa. Właściwie nie wiedziałam czego mam oczekiwać na tym spotkaniu... ach tak on wszystko mi wyjaśni... Ciekawa jestem jak. W końcu nie zdarza się często, że nauczyciel gnębi swoją uczennicę, by po kilku tygodniach ją całować i zapraszać na podejrzane spotkania. To było dziwne. Wsadziłam ubrania pod kołdrę formułując coś co miało przypominać przykrytego materiałem człowieka. Może nie było to idealnie dopracowane, ale za bardzo się spieszyłam, żeby dbać o szczegóły. Wyjrzałam na korytarz. Ciemność i cisza. Doskonale. Weszłam do przedpokoju i założyłam adidasy. Z sypialni rodziców wydobywał się cichy pomruk włączonego telewizora. Mam nadzieję, że nie zachce im się mówić dobranoc, albo przypadkowo zaglądać do mojego pokoju. Spojrzałam na siebie w lusterku. Było ciemno, wolałam nie ryzykować zapalaniem światła. W odbiciu ujrzałam kontury szczupłej, tajemniczej postaci z kapturem na głowie. Świetnie-ucieszyłam się na swój widok. Gdybym szła wieczorem ulicą pewnie przestraszyłabym się kogoś takiego jak ja. Przekręciłam zamek w drzwiach i już je otwierałam kiedy usłyszałam pisk wydobywający się z głębi mojego mieszkania. Odwróciłam się w tamtą stronę i zauważyłam moją mamę, która patrzy wprost na mnie z dłonią zakrywającą usta.
-Mamo?-zapytałam nieśmiało. Cholera, czy los postanowił nigdy mi nie sprzyjać?!
-[T.I]?-przestraszony matczyny głos-Dziecko! Na litość boską! Co ty tu robisz?! Wystraszyłaś mnie!
-Przepraszam.-szepnęłam. Oho nici z mojego spotkania z Zaynem.
-Gdzie ty się wybierasz?-spytała mama ciężko oddychając, ale na jej twarzy malowała się ulga.
-Ugh... chciałam się przejść.-odpowiedziałam.
-Teraz? Jest po dwudziestej! Gdzie ty będziesz łaziła? -zapytała rodzicielka.
Pięknie. Co teraz mam jej powiedzieć? Że idę na spotkanie z nauczycielem, który kilka godzin temu mnie całował?! Przygryzłam wargę w zastanowieniu. Zaraz! Może to nie byłoby takie złe, gdyby nie mówić o wszystkich szczegółach, a całą historię trochę podkoloryzować!
-Tak właściwie-zaczęłam-to idę na spotkanie z chłopakiem. Nie chciałam wam o tym mówić, bo to jeszcze nic poważnego, tak naprawdę to nasza pierwsza randka-zarumieniłam się.-A wy zaczęlibyście pytać...
-Och [T.I] mogłaś powiedzieć. Obiecuję, że o nic nie będę pytała, dopóki sama nie zdecydujesz się mówić....Ufasz temu chłopakowi, żeby chodzić z nim tak po nocach?-zastanowiła się mama.
-Tak.-odpowiedziałam bez zastanowienia żeby wyjść na wiarygodną, chociaż w środku kłębiły się miliony wątpliwości.
-Dobrze-powiedziała kobieta.-W takim razie idź. Tylko uważaj na siebie!-przestrzegła.- I wróć przed dwudziestą drugą. Jakby co to dzwoń, wiesz co się teraz na tym świecie dzieje...
-Okey. Dziękuję.-podbiegłam do mamy i mocno ją uściskałam po czym wyszłam na klatkę schodową. Zeskakiwałam po kilka schodków na raz podśpiewując sobie jakąś piosenkę. Z czego się tak cieszę? Że mam wspaniałą mamę? Czy idę na spotkanie z kimś wyjątkowym? Sama nie wiem, ale dobre samopoczucie mnie nie opuszczało. Wyszłam z bloku. Jak na październik była jeszcze ładna pogoda, ale mogłam ubrać się w coś cieplejszego. Nie miałam jednak zamiaru wracać się do domu. Zamiast tego pewnym i szybkim krokiem zaczęłam kierować się w stronę parku. Kilka minut drogi. Ogarnął mnie dreszczyk strachu. Jeszcze nigdy nie zapuszczałam się w miasto nocą sama. Ale za nic w świecie teraz nie zrezygnuję. Jeszcze bardziej przyspieszyłam kroku, kiedy usłyszałam szczekanie psów. Błagam niech znajdę się natychmiast w tym parku! Rozejrzałam się dookoła. Pusto, nie licząc dwóch zataczających się pijaków kilkanaście metrów dalej. Ale są tak wypici, że z ich strony nie grozi mi żadne niebezpieczeństwo. Nie są w stanie zrobić nawet kilku kroków, a co dopiero wdawać się w jakieś dyskusje czy bijatyki! W większości okien były pozapalane światła co dodało mi otuchy. Gdy opuściłam już osiedle bloków na jakim mieszkałam, pozostało jedynie przejść przez ulicę by znaleźć się u celu mojej małej wyprawy. Przeszłam przez pasy i znalazłam się w parku. Zaczęłam zagłębiać się tam coraz bardziej, aby dojść do centrum, czyli fontanny. Po drodze mijałam jakieś obściskujące się pary, albo ludzi, którzy przypomnieli sobie, ze należy wyprowadzić na spacer psa. Byłam już na miejscu i w oczekiwaniu zaczęłam się rozglądać. A co jeżeli mnie wystawił? Albo co gorsza okaże się niebezpiecznym typkiem, który właśnie znalazł sobie nową ofiarę? Coraz mocniej zaczęły doskwierać mi wątpliwości. Zdałam sobie sprawę jak głupio się zachowałam. Postanowiłam jednak zaczekać jeszcze kilka minut. Hmmm nie umówiliśmy się na konkretną godzinę, tylko na „teraz”. Może on mieszka dość daleko? Opanował mnie niepokój i złość. Zrezygnowana wstałam z pobliskiej ławki i zrobiłam jedno okrążenie wokół potężnego zbiornika wody. Jeszcze raz. I nic. Ludzie zaczęli znikać. Minęło pół godziny odkąd skończyliśmy rozmowę. Porzucone niedawno uczucie nienawiści powróciło. Zabawił się moim kosztem, kolejny raz. Jestem taka głupia! Wściekła wcisnęłam zaciśnięte pięści w kieszenie bluzy i ruszyłam w stronę domu. Nigdy więcej nie dam się na to nabrać!- poprzysięgłam sobie. Zdenerwowana mijałam kolejne drzewa i ławki, kiedy nagle coś złapało mnie w pasie i przycisnęło do pnia drzewa, które znajdowało się tuż obok. O cholera! Serce zaczęło bić mi szybciej. Co powinnam zrobić w takiej sytuacji?! Zaczęłam się szamotać, ale spotkało się to z oporem mojego napastnika. Przyjrzałam się mu uważniej. Twarz skutecznie zasłaniał obszerny kaptur. Zanim zdołałam wychwycić coś więcej albo wykonać jakiś ruch poczułam na swoich ustach czyjeś gorące wargi. Zayn? Człowieku! Nie strasz mnie! Mężczyzna zaczął napierać na mnie coraz bardziej, ale nie natarczywie. Był zaskakująco delikatny. Po kilku chwilach zaczęłam oddawać pocałunek ze zdwojoną siłą. Przyjemne uczucie rozlewało się po całym ciele. Czułam motyle w brzuchu i nieznane poczucie spełnienia. Było mi wyjątkowo dobrze. Z każdym zetknięciem jego warg po kręgosłupie przechodził zimny dreszcz a na ciele pojawiała się gęsia skórka. Gdy na chwile się od siebie oderwaliśmy popatrzyłam w jego oczy. On zrobił to samo. Zauważyłam w nich pożądanie i radość... Brunet uśmiechnął się do mnie szeroko co z chęcią odwzajemniłam. Poprawiłam swój kaptur na głowie i zanim zdołałam o cokolwiek zapytać jego usta znów zbliżyły się do moich. Zachowywaliśmy się dość zachłannie wobec siebie. Spragnieni nowego uczucia znów całowaliśmy się jak para nastolatków. Jego ręce mocno zaciskały się na moich biodrach. Coraz bardziej na mnie napierał. Czułam się niedoświadczona, ale niepotrzebnie. Chłopak sprawiał, że czułam się pewna tego co robię. Jeszcze nigdy w życiu nie doznawałam czegoś takiego. Gdyby ktoś mi wczoraj powiedział, że dziś wymknę się z domu tylko po to, żeby całować się z panem Malikem wyśmiałabym go i uznała za szaleńca. Los potrafi być przewrotny. Jego usta zaczęły schodzić teraz z pocałunkami w dół. Po chwili czułam je na swojej szyi. Całował i zasysał skórę, która stawała się coraz bardziej obrzmiała. Mimo to sprawiał mi tym wielką przyjemność. Znów powrócił do moich ust i ponownie zaczął je całować. Złapał mnie za pośladki i delikatnie uniósł do góry. Wyczuwając jego intencję oplotłam nogami jego tułów i splotłam ręce wokół jego szyi. Westchnęłam z rozkoszy kiedy jego gorący oddech powędrował na wypukłość, którą sprawił mi przed chwilą na szyi. Mój oddech stał się ciężki i urywany. Wybawieniem w tych gorących chwilach okazały się chłodne podmuchy wiatru. Mieliśmy rozmawiać, ale nasze pożądanie na to nie pozwalało. Kiedy tylko chciałam coś powiedzieć, on znów zamykał mi buzię swoimi pocałunkami. Trzymając mnie w swoich objęciach opierał moje plecy o drzewo. Kiedy kolejna fala pocałunków z jego strony dobiegła końca, szybko powiedziałam:
-Mieliśmy porozmawiać.-mój głos brzmiał jakoś dziwnie. W tej chwili zdałam sobie sprawę, że usta zaczęły delikatnie puchnąć od nadmiaru pieszczot.
Brunet ciężko oddychając skinął głową. Z jego ust nie schodził uśmiech. Przesunął językiem po ustach co wywołało moje szybsze bicie serca. Ciągle czułam przyjemne dreszcze na całym ciele, spowodowane jedynie jego spojrzeniem. Jego dotyk sprawiał że motyle w brzuchu bez chwili wytchnienia trzepotały swoimi kolorowymi skrzydełkami. Czułam się tak dobrze jak nigdy wcześniej. Chłopak rozluźnił uścisk i delikatnie opuścił mnie na ziemię. Ledwo utrzymałam się na nogach, całe były jak z waty. Złapał mnie za dłoń i poprowadził do najbliższej ławki. Szłam za nim wpatrując się w jego płynne ruchy. Podobał mi się. Usiadł na drewnianej powierzchni i polecił mi to samo. Nieśmiało przysiadłam się obok, jednak na tyle daleko by żadną częścią ciała się nie stykać. Co dziwne czułam skrępowanie jedynie rozmawiając z nim. Inne czynności przychodziły mi niezwykle łatwo i swobodnie. Trochę zdenerwowana ułożyłam dłonie na spodniach. Czułam jak moje serce uspokaja swój szybki rytm. Powoli nabierałam i wypuszczałam powietrze. Zayn przysunął się trochę bliżej mnie i posłał oczko, które mogłam dostrzec wśród ciemności, jedynie dzięki lampie stojącej nieopodal. Nachylił się bliżej mnie i wyszeptał do ucha wywołując miliony dreszczy:
-Usiądź mi na kolanach.-zażądał.
Poczułam lekkie zawroty głowy. Spojrzałam na niego niepewnie, ale on ujął już moją dłoń i pomógł wykonać swój rozkaz. Siedziałam teraz na jego kolanach, twarzą w twarz, a nogi zwisały mi w tyłu ławki. Jego uroczy uśmiech dodał mi odrobinę odwagi.
-Oprzyj się.-zaproponował.
Delikatnie spełniłam i tą prośbę opierając swoją głowę o jego tors i wsłuchując się w równe bicie jego serca. Brunet nachylił się tuż nad moim uchem i wypuścił ciepłe powietrze. Jęknęłam z powodu tej niespodziewanej rozkoszy, po czym usłyszałam jego delikatny, dźwięczny i uprzejmy śmiech. Już nie drwiący jak kiedyś. Poczułam jak ciepło bijące od niego ogarnia mnie całą. Wtuliłam się w niego jeszcze mocniej. Jak to możliwe, że w ciągu kilku godzin diametralnie zmieniłam do niego swoje podejście? Cały czas jego usta tkwiły przy moim uchu, zanim jednak coś powiedział, przygryzł płatek mojego ucha co wywołało moje westchnienie:
-Zayn mów.-wydusiłam z siebie z trudem.
Chłopak jeszcze mocniej przycisnął swoje wargi do mojego ucha i zaczął swój monolog, który brzmiał jak piękna melodia grana specjalnie dla mnie. Zamknęłam oczy i wsłuchałam się w jego słowa:
-Przepraszam cię [T.I]. Przepraszam, że zachowywałem się wobec ciebie w taki sposób. Uwierz mi, że nie miałem na celu sprawienie ci przykrości, czy krzywdzenie ciebie. Jestem sam.-zmienił niespodziewanie temat- wiele razy szukałem idealnej, wspaniałej dziewczyny. Zawsze moje poszukiwania kończyły się porażką. Żadna kobieta nie przyprawiała mnie o szybsze bicie serca. Żadnej nie byłem w stanie pokochać. Chciałem się zakochać, pragnąłem stworzyć rodzinę, ale nigdy nie znalazłem nikogo odpowiedniego. Byłem zły sam na siebie. Często zmieniałem miejsce zamieszkania z nadzieją, że gdzie indziej spotkam swoją miłość. Przeniosłem się tutaj. Czułem się pusty i wyprany z wszelkich uczuć i emocji. Zdążyłem pogodzić się z tym, że moje serce jest jak kamień i nie jestem w stanie obdarzyć drugiej osoby bezgranicznym uczuciem miłości. Moja pierwsza lekcja. Z kilkuminutowym opóźnieniem do sali wpada piękna, młoda dziewczyna. Słodko poczochrana i nieco zdezorientowana moim widokiem. Moje serce niemal wyrwało się z piersi. Poczułem jak szybciej bije. Jak w brzuchu pojawiają się motylki, które czułem tylko podczas szybkiej jazdy samochodem, gdy zjeżdżałem z górki. A może to była adrenalina? Nieważne. Pierwszy raz poczułem coś takiego. I zrozumiałem, że coś czego pragnę to ty. A ty jesteś zakazanym owocem. Kimś kogo nigdy nie będę mógł mieć. Byłaś moją uczennicą. Nie mogłem cię pokochać. Było za późno, ale w pierwszym odruchu chciałem sprawić, żebyś to ty mnie znienawidziła, żebyś nigdy nie dopuściła, żeby coś między nami mogło się zrodzić. Za cel postawiłem sobie, że nigdy nie możesz się we mnie zakochać, że nie możesz odwzajemnić mojego uczucia. Najprościej było sprawić, żebyś mnie znienawidziła. Dlatego mimo twojej świetnej kondycji, doskonałych ruchów, wspaniałej dyspozycji, talentu każde twoje poczynania negowałem. Mówiłem, że wszystko robisz źle. Starałem się to udowodnić przed samym sobą kusząc się nawet na żarty przed całą klasą. Chciałem żebyś miała ochotę mnie zabić, ale tym samym doprowadzałem do tego samego siebie. Po tych kilku tygodniach byłem wyczerpany. Wiedziałem że długo już nie wytrzymam i albo się przeprowadzę... ale nie mogłem tego zrobić, bo za bardzo potrzebowałem twojej bliskości... Postanowiłem przenieść cię do innej klasy, żeby uczył cię ktoś inny. Zdawałem sobie sprawę, że zaledwie kilka dni dzieli mnie od tego bym nie wytrzymał. Chęć dotknięcia cię była tak wielka, że nie mogłem dłużej już jej powstrzymywać. Ale po lekcji przyszłaś do mnie. Sam twój widok przyprawiał mnie o szybsze bicie serca, a fakt, że jesteśmy w jednym pomieszczeniu sam na sam jeszcze bardziej mnie podniecał. Gdy zaczęłaś mówić zrozumiałem jak wielki błąd popełniłem, jak bardzo cię krzywdziłem. A przecież chciałem cię tylko przed sobą uchronić. Z każdym krokiem w twoją stronę zmieniałem decyzję. Chciałem cię przytulić, pocałować,pocieszyć, zapewnić że więcej nie będę. I zrobiłem to. Wiedziałem że źle robię, ale te dni bezczynności doprowadzały mnie do obłąkania. Tęskniłem za czymś, czego nigdy nie miałem. Nawet nie wiesz jak bardzo się ucieszyłem gdy odpowiedziałaś na mój gest. Czułem się jak w siódmym niebie. I poprzysięgam, że jeżeli tego chcesz, to będę z tobą. Będę o ciebie dbał i cię kochał. Nigdy cię nie skrzywdzę. Wiem że to złe i nieodpowiednie, nielegalne. Ale tak bardzo tego potrzebuję, tak bardzo potrzebuję ciebie.-Odsunął mnie delikatnie i pocałował w czoło. Czułam się taka kochana jak nigdy dotąd. Chciał mnie. Pragnął mnie. A ja jego. Już zbliżałam swoje usta do jego, kiedy nagle powiedział:
-A Naomi? Rozmawiałaś z nią?-wyczułam zdenerwowanie w jego głosie.
-Tak.-uśmiechnęłam się-Nie musisz się obawiać. Ona jest wariatką i zapewnia że będzie naszym sprzymierzeńcem.
Chłopak odetchnął z ulgą i zmusił żebym się podniosła. Znów pocałował mnie przeciągle, długo, czule. Byłam szczęściarą. 
Foreverdirectioners
Hej! *.*
Dziś trochę sprzecznie z Waszymi oczekiwaniami- bo 3 część Zayna :) Ale mam nadzieję, ze nie jesteście zawiedzeni ;)
Jak Wam się podoba ta część? Tłumaczenia Zayna są satysfakcjonujące? Uda im się utrzymać ten związek w tajemnicy? Jestem ciekawa Waszych przypuszczeń :* A co Wy zrobiłybyście na miejscu [T.I]?
Kolejna część to kontynuacja tej. Czyli jeszcze trochę zdarzeń w parku :*
Mam nadzieję, że pozostawicie po sobie ślad w postaci komentarza:* Kocham Was ♥
co najmniej 25 komentarzy= nowy imagin!!!



czwartek, 13 listopada 2014

#131 Niall&Zayn cz.8

                                                            Niall&Zayn cz.4
                                                            Niall&Zayn cz.5

                                                            Niall&Zayn cz.6
                                                            Niall&Zayn cz.7



    -Przepraszam Cię, słonko- usłyszałam cichy, męski głos tuż nad głową, a następnie poczułam coś ciepłego na moim policzku.- Kocham Cię- wyszeptała ta sama osoba, a ja powoli otworzyłam oczy.
    -Zayn?- zdziwiłam się, widząc jego smukłą sylwetkę niedaleko mojego łóżka. W tej chwili chyba był ostatnią osobą, której się tutaj spodziewałam. Szczerze mówiąc, myślałam że wyjechał stąd, tak jak wcześniej to obiecywał.
    - Yhym- mruknął speszony.- Jesteś jeszcze na mnie zła?- zapytał i powoli przysiadł na skraju łóżka.
    - Nie, teraz już nie- oświadczyłam zgodnie z prawdą i podniosłam się do pozycji siedzącej.
    - Jednak nie wyjechałeś- zauważyłam cicho.
    - A pozwoliłabyś mi na to?- spytał retorycznie.
    - Nie- zaśmiałam się.- Cieszę się, że jesteś- odparłam, przytulając się do niego.
    - Wydaje mi się, że powinienem już iść- mruknął cicho i wyplątał się z mojego uścisku.- Do zobaczenia jutro- uśmiechnął się i opuścił mój pokój.
    Tej nocy śnił mi się on. Byliśmy na plaży, całowaliśmy się, aż w końcu zapragnęliśmy czegoś więcej. Zakazane uczucie, nieprawdaż? Kochać dwóch naraz. Ale takie sytuacje się zdarzają. Na szczęście był to tylko sen, zwykły nocny majak, a nie rzeczywistość. Prawda jest taka, że kocham tylko Nialla. To on jest moim prawdziwym chłopakiem i w takiej sytuacji nie powinnam fantazjować o kimś innym, a już na pewno nie o Zaynie.
    - Dzień dobry, kochanie- doleciał do mnie głos blondyna.- Jak się spało?- zapytał i położył się obok mnie. Jak zawsze emanował radością. Był uśmiechnięty od ucha do ucha. Nie mogłam się oprzeć i pocałowałam lekko jego miękkie usta.
    - Dobrze- skłamałam i wtuliłam się w jego ciepły tors.
    - Idziemy dzisiaj na imprezę- oświadczył wesoło i spojrzał się w moją stronę.- Mam nadzieję, że masz ochotę?
    - Pewnie- rzuciłam.
    - To świetnie- uśmiechnął się.- Wraz z Zaynem wybraliśmy klub, który znajduje się na plaży. Ocean, piasek, palmy, a do tego niezła muzyka. Czy to nie brzmi cudownie?
    - Już się nie mogę doczekać- westchnęłam z zadowolenia. Zapowiadał się naprawdę niesamowity wieczór. Miałam w planach przetańczyć całą noc, nie przejmując się niczym, nawet wschodem słońca. W końcu były wakacje i chciałam spędzić je tak, by móc je długo wspominać.- Ale teraz mam ochotę na śniadanie- stwierdziłam i wygrzebałam się spod ciepłej kołdry.
    - Jesteś piękna- usłyszałam głos Nialla, a na moich policzkach mimowolnie pojawiły się dwa różane rumieńce.
    - Nie przesadzaj- bąknęłam, czerwieniąc się jeszcze bardziej.
    - Nie przesadzam- oznajmił z ręką na sercu.
    - Śniadanie- przypomniałam mu i wskazałam palcem na drzwi.- Idę coś zjeść- powiedziałam i w mgnieniu oka, opuściłam sypialnię.
    Pokonałam kilka stopni, by chwilę później zatrzymać się na półpiętrze. W powietrzu unosił się nieziemski zapach świeżo mielonej kawy z nutą kardamonu, który w jednej sekundzie pozytywnie, pobudził wszystkie moje zmysły. Dopiero teraz poczułam, niezwykłą chęć zjedzenia czegoś. Wodzona aromatycznymi zapachami, pokonałam ostatnie mahoniowe schodki, by następnie skręcić w stronę białej, przestronnej kuchni, z widokiem na ocean.
    - Dzień dobry- przywitałam się z Zaynem.- Nie mówiłeś, że umiesz gotować- wypomniałam mu, opierając się o brzoskwiniową ścianę.
    - Nie jestem najlepszym kucharzem- odwrócił się w moją stronę, z niepewnym uśmiechem na twarzy.
    - Do twarzy Ci w fartuszku- zaśmiałam się i podeszłam do niego bliżej.- Co tam masz dobrego?- spytałam, zerkając na niego ukradkiem.
    - Zależy na co masz ochotę- uśmiechnął się i dał mi do spróbowania troszeczkę musu truskawkowego, który zresztą smakował wyśmienicie.- To jest akurat do naleśników, ale robię też omlety z serem i bekonem. A w piekarniku są już świeże bagietki z ziołami.
    - Mmm to wszystkie brzmi naprawdę wspaniale- zauważyłam i nalałam sobie pełną filiżankę kawy.- Chcesz też?- wskazałam na lekko parujący kubek.
    -Bardzo chętnie- odparł i położył na stole dwa, pełne talerze jedzenia.
    -Rozpieszczasz mnie- oznajmiłam, biorąc gryza jeszcze ciepłej bagietki.
    -A o mnie zapomnieliście?- spytał z wyrzutem blondyn i usiadł naprzeciwko mnie.
    - Dla Ciebie też się coś znajdzie- odparł wesoło Malik i nałożył mu konkretną porcję jajecznicy.
    - Dzięki- odpowiedział Niall, biorąc sztućce do rąk.
    - Smacznego- powiedzieliśmy jednocześnie i wzięliśmy się do konsumowania posiłku.
    Po skończonym śniadaniu całą trójką udaliśmy się na plażę. Opalaliśmy się, pływaliśmy, graliśmy w siatkówkę z innymi ludźmi. Spędziliśmy ze sobą naprawdę przyjemny dzień. Dopiero kiedy zaczęło się ściemniać, postanowiliśmy wrócić do domu.
    Zdjęłam beżowe sandałki, a następnie bezwładnie opadłam na kanapę i włączyłam telewizor. Potrzebowałam kilku chwil regeneracji przed dzisiejszą nocą. Musiałam porządnie odpocząć, by móc bawić się do białego rana.
    - [T.I], nie szykujesz się? Za godzinę wychodzimy- oświadczył Niall, zajmując miejsce obok mnie.
    - Daj mi pięć minut- westchnęłam i oparłam głowę o jego ramię. - Kocham Cię- wyszeptałam.
    - Ja ciebie też- odpowiedział i złożył na moich ustach czuły pocałunek.- Ale wiesz, że nie będziemy na Ciebie czekać jak nie zdążysz się uszykować- odparł, z tym swoim charakterystycznym uśmieszkiem na twarzy.
    - Wiesz co?- oburzyłam się.- Nie dosyć, że zniszczyłeś tak romantyczną scenę, to jeszcze mnie poganiasz- pokręciłam z niedowierzaniem głową.
    - Wybacz, skarbie- zrobił smutną minkę i w ramach przeprosin po raz kolejny mnie pocałował.
    Przytulaliśmy się jeszcze przez kilka minut, a następnie posłusznie pomaszerowała do swojego pokoju. Wyjęłam z szafy moją ulubioną, białą sukienkę z odkrytymi plecami i ozdobnym, koronkowym przodem. Lubiłam ją, a co najważniejsze czułam się w niej wyjątkowo dobrze.
    - Idealna- mruknęłam z zadowolenia i wzięłam się do dalszych przygotowań.
    Zrobiłam delikatny make up. Wyprostowałam dokładnie włosy. I na samym końcu założyłam niewysokie, kontrastujące z całością, czarne koturny. Ostatni raz przejrzałam się w lustrze, a kilkadziesiąt sekund później, byłam już na dole.
    Chłopcy zerknęli najpierw na mnie, a potem wymienili się tajemniczym spojrzeniem.
    - Wyglądasz ślicznie- powiedzieli jednocześnie, na co uśmiechnęłam się delikatnie w ich kierunku.
    - Idziemy- oświadczyłam i jako pierwsza opuściłam naszą letnią rezydencję. Parę sekund później szliśmy już równym, dość szybkim krokiem w stronę klubu. Nim się zorientowałam, byliśmy już na miejscu. Niall kupił dla nas bilety i w końcu weszliśmy do środka.
    W powietrzu unosił się silny zapach alkoholu i papierosów, a ogólny gwar oraz głośna muzyka, uderzyły we mnie ze zdwojoną siłą. Gdzieś obracała się dyskotekowa kula, rozbłyskująca feerią barw, a kolorowe lasery, dawały po oczach. Mimo to, podobało mi się tutaj. To miejsce miało w sobie swój własny urok. Nie czekając dłużej, ruszyłam w kierunku drewnianego parkietu, który znajdował się na zewnątrz.
    Ciągnąc za rękę Nialla, zaczęłam przedzierać się przez tłumy bawiących się ludzi. Najpierw minęłam ogromny, urządzony w hawajskim stylu bar, który okupowany był przez kilkadziesiąt osób, a następnie udałam się dalej. Z głośników popłynęły właśnie pierwsze nuty zremiksowanej piosenki Bad Davida Guetty. Zatrzymałam się i zaczęłam kołysać się w jej rytm. Przymknęłam na moment powieki, obejmując mocniej blondyna i śpiewając pod nosem poszczególne wersy.
    - I said why does it feel so good, so good to be bad?
    Następnie tańczyliśmy do Wiggle Jasona Derulo i Low Flo Ridy. Z każdą piosenką coraz bardziej udzielał mi się imprezowy klimat. W pewnym momencie wspięłam się delikatnie na palce, położyłam ręce wokół szyi blondyna i zachłannie wpiłam się w jego usta. Tym razem to ja przejęłam inicjatywę. To ja rozpoczęłam pieszczotę. Chłopak na początku nie zareagował, lecz później oddał pocałunek ze zdwojoną siłą. Jego palce wodziły wzdłuż mojego kręgosłupa, aż wreszcie zatrzymały się na mojej pupie. Nasze usta musnęły się po raz ostatni i w końcu, odsunęliśmy się od siebie. Widziałam zazdrosne spojrzenia niektórych dziewczyn. Ich miny były naprawdę żałosne. Posłałam im jedynie tryumfalny uśmiech i ponownie zaczęłam tańczyć. Tym razem towarzyszyły mi nuty House Party, a później Thrift Shop Maclemore.
    -Jak Ci się podoba?- zapytał się Niall.
    -Jest zajebiście- odparłam i wtuliłam się w jego miękką, białą koszulkę.- Dziękuję- zawołałam, starając się przekrzyczeć głośną muzykę.
    - Nie ma za co- uśmiechnął się czule i ponownie musnął moje usta, przygryzając przy tym dolną wargę
    - Nie ładnie- zaśmiałam się, tuląc się do niego. Czułam się niesamowicie. Nie znałam słów, by móc opisać, to co się tutaj działo.
    „Istne szaleństwo”- pomyślałam.
    - Teraz moja kolej- usłyszałam za sobą czyjś głos. Odwróciłam się i spostrzegłam Malika, który uśmiechał się do mnie od ucha do ucha.- Możemy zatańczyć?- spytał, podając mi rękę.
    Zawahałam się na moment. Nie byłam pewna czy mogłam, ot tak, zostawić Nialla. Nie chciałam, by poczuł się odrzucony.
    - No dalej, [T.I]- ponaglił brunet.- To tylko taniec- dodał i objął mnie w pasie.
    - To tylko taniec- powtórzyłam pod nosem.
    - Pójdę się napić- zawołał blondyn, nie zaszczycając mnie nawet jednym spojrzeniem.
    - Piękna noc- wyszeptał w międzyczasie Zayn i oparł o siebie nasze czoła.- Prawie tak piękna jak Ty.
    - Przestań- zaśmiałam się.
    Z głośników poleciała właśnie wolniejsza muzyka. Powoli zaczęliśmy się bujać w rytm Stay Rihanny i Mikky Ekko.
    - Wiesz, o czym jest ta piosenka? Mówi o nas: ,,Something in the way you move, makes me feel like I can't live without you, it takes me all the way, I want you to stay.”- nucił wraz z Riri.
    - Nie mówiłeś, że umiesz śpiewać- zagaiłam.
    - Nie wiesz jeszcze o mnie wielu rzeczy- odparł i naparł na moje wargi.
    Przyciągnął mnie do siebie bliżej, tak że nasze ciała ocierały się o siebie. Starał się wprawić moje usta w ruch, ale bezskutecznie. Nie oddałam tego pocałunku. Odsunęłam się od niego nieznacznie. Nie chciałam go urazić, ale nie mogłam też robić mu nadziei. To byłoby nie fair w stosunku do niego i Nialla.
    - Przepraszam- powiedział w końcu.
    - Nie ma problemu- oświadczyłam.- Tylko nie rób, tego po raz kolejny, ok?
    - Okey- odpowiedział, krzywo się uśmiechając.
    - Może pójdziemy do baru?- zaproponowałam.
    Nagle odechciało mi się tańczyć. Czułam się winna całej tej sytuacji. Pragnęłam zobaczyć się z Niallem. Chciałam się do niego przytulić.
    - Dobra- rzucił szybko i oboje udaliśmy się w stronę baru.- Na co masz ochotę?- zapytał.
    - Mojito truskawkowe- odparłam bez zastanowienia.- Pójdę poszukać jakiegoś miejsca- zawołałam, idąc w kierunku plaży.
    I wtedy zobaczyłam go. Obściskiwał się przy filarze z jakąś brunetką w skąpej, różowej spódniczce. Wkładał jej ręce za bluzkę. Powolnymi ruchami pieścił jej usta. Bawił się jej kręconymi włosami. Śmiał między kolejnymi pocałunkami, które z każdą sekundą stawały się coraz to zachłanniejsze.
    -[T.I], tu jesteś- usłyszałam za sobą głos Zayna.
    - Wracajmy stąd- poprosiłam, starając się nie rozpłakać. Brunet odstawił drinki i mocniej objął mnie w pasie.
    Nie mogłam na to patrzeć. Poczułam się brudna. Zupełnie zniesmaczona.
                                                                                                    MissPotatoe
Skarby, jesteście niesamowici! :*
Dziękuję za te 35 komentarzy pod poprzednią częścią ;) Tak jak obiecałam, pojawiła się już ósma część imagina z Niallem i Zaynem! Mam nadzieję, że Was nie zawiodłam. Ta część nie jest zbyt porywająca, zdaję sobie z tego sprawę, ale to właśnie z nią mam miłe skojarzenia. Imprezowe klimaty w końcówce, co Wy na to? Zdziwione zachowaniem Nialla? Od razu nasuwa się pytanie, co teraz?
Następna część tego imagina, jest moją ulubioną ;)
co najmniej 25 komentarzy= nowy imagin!!!
Kocham MissPotatoe <3

sobota, 8 listopada 2014

#130 Niall&Zayn cz.7

                                                            Niall&Zayn cz.3
                                                            Niall&Zayn cz.4

                                                            Niall&Zayn cz.5
                                                            Niall&Zayn cz.6



    - Zayn, nie wyjeżdżaj- poprosiłam go. - Zostań z nami.
    - To nie ma sensu- burknął ponuro i dopiął swoją torbę podróżną.
    - To ma sens- zapewniłam go.
    - Nie, nie ma. I do cholery, możesz mi w końcu pozwolić stąd wyjść? Nie mam jak przejść z walizką- spiorunował mnie spojrzeniem, a następnie nerwowo przejechał dłonią po włosach.
    - Czy fakt, że chodzę z Niallem aż tyle zmienia? Naprawdę nie może być tak jak dawniej?- dopytywałam.
    - Nie może- wysyczał i podszedł w moim kierunku. Był zły. Widziałam jak chodził nerwowo w jedną i drugą stronę. Zabierał swoje rzeczy, zrzucając je z półek i dopakowując i tak pełną już torbę.- Czemu Ci tak zależy, żebym został?- zapytał chłodno, a w jego oczach można było dostrzec smutek.
    - Zayney- wyszeptałam, trzęsącym się głosem.- Jesteśmy przyjaciółmi- powiedziałam niepewnie, czekając na jego reakcję. Ten jednak nie odezwał się ani słowem. Milczał jak zaklęty. Wpatrywał się w jakiś punkt tuż za moimi plecami i za wszelką cenę starał się unikać kontaktu wzrokowego.
    - Nie sądzisz, że przyjaźń damsko- męska nie istnieje...- odezwał się w końcu tym swoim ponurem głosem, którego używał od paru dni.- Zawsze jedna ze stron pragnie czegoś więcej- oznajmił, wciąż nie patrząc mi w oczy.
    - Proszę, zostań- ponowiłam.
    - Przykro mi [T.I], ale mój pobyt tutaj dobiega końca. Za trzy dni mam samolot do Londynu, a w międzyczasie zostanę w jakimś hotelu. Nie chcę być na utrzymaniu Nialla- stwierdził i pociągnął za sobą walizki.
    - Nie zapominaj, że ten dom jest też w połowie mój- oświadczyłam.
    - Wiem- burknął oschle.
    - Zayn przestań zachowywać się jak jakiś dupek- warknęłam i pokonałam ostatnie dzielące nas centymetry. Chciałam by spojrzał mi w oczy i w końcu to zrobił.- Co mam zrobić byś został?
    -[T.I] powiem Ci to tylko raz, ok? Nie zamierzam więcej powtarzać- mówił nerwowo, co chwilę przełykając ślinę.- Masz Nialla, więc odpierdol się ode mnie.
    To bolało, nawet bardzo. Jego słowa nie tylko raniły, ale również niszczyły naszą przyjaźń.
    - Słucham?
    - Odpierdol się od mnie- powtórzył dobitnie.
    - Wiesz co?- nie wytrzymałam. Musiałam dać upust swoim emocjom.- Pieprz się. Wracaj do tego swojego Londynu. Bzykaj się z każdą laską. A ja mam to w dupie. Rozumiesz?- krzyczałam, wymachując rękoma.
    - Co się tu dzieje?- usłyszałam głos Nialla i momentalnie poczułam jak jego silne, ciepłe dłonie obejmują mnie w pasie.- Stary,o co tu chodzi? Czemu ona jest w takim stanie?- zwrócił się do bruneta.
    - Sam się jej spytaj- odparował.
    - Możesz się ogarnąć?- poprosił blondyn.- W tej chwili zachowujesz się jak jakiś nadąsany kutas.
    - Może nim jestem- odciął się Mulat i jak oparzony wybiegł z pokoju.
    - [T.I], słonko. Już cichutko- szeptał czule do mojego ucha i delikatnie kołysał moje ciało.- Nie płacz. Chodźmy z tego pokoju- powiedział i odwrócił mnie w kierunku wyjścia.
    W takich chwilach byłam niesamowitą szczęściarą. Naprawdę. Inne dziewczyny mogły mi tylko zazdrościć takiego chłopaka jak Niall.
    - Zaprowadzę Cię do pokoju, a ja w tym czasie z nim pogadam, ok?- spytał, całując mnie w policzek.- Chodź kochanie- chwycił mnie za dłoń i wyprowadził z pokoju Malika.

|oczami Nialla|
Zaprowadziłem [T.I] do jej sypialni i zostałem z nią tak długo, dopóki nie zasnęła. Wiedziałem, że potrzebowała teraz mojej bliskości. Czułem się za nią odpowiedzialny. Położyłem się obok niej i czule całowałem jej zaróżowione policzki i delikatnie spierzchnięte usta. Głaskałem ją po głowie, od czasu do czasu przytulając ją mocniej do siebie. W końcu jednak, pochlipując w moją koszulkę, dziewczyna odpłynęła do krainy snów.
Dopiero wtedy po cichu opuściłem jej pokój i udałem się na 'poszukiwanie' Zayn'a. Mimo że był moim najlepszym przyjacielem, to czasami miałem już go dosyć. Momentami zachowywał się jak rozkapryszona dziewczynka.
Zszedłem po betonowych schodkach, które prowadziły na basen. Następnie obszedłem cały ogród, aż w końcu poszedłem w kierunku plaży. Mimo że Morro Jable, nie należało do największych miejscowości, to i tak obejście całego miasteczka zajęłoby mi naprawdę sporo czasu. A szukanie go, w takim wypadku nie miało sensu. Gdybyśmy byli teraz w Londynie, wiedziałbym gdzie go szukać. Pewnie siedziałby teraz w swoim ulubionym barze, niedaleko akademika i popijał jakiś alkohol. Ale nie byliśmy w Anglii, tylko na Wyspach Kanaryjskich, co zdecydowanie nie ułatwiało mi zadania.
Usiadłem na schodkach prowadzących do domu. W końcu kiedyś musiał tu wrócić. Zawsze wracał...
Kiedy go zobaczyłem, słońce chyliło się już ku zachodowi. Szedł szybko, nie odwracając się za siebie. Jego włosy były w całkowitym nieładzie, tak jakby przeszedł przez nie huragan, a oczy straciły swoją dawną pogodność i hart ducha. Sprawiał wrażenie nieobecnego. Wyminął mnie, nie zwracając na moją osobę nawet najmniejszej uwagi.
    -Hej- rzuciłem w jego stronę.
    -Hej- odburknął i przeszedł dalej.
    -Usiądziesz?- spytałem, wskazując miejsce obok siebie. Jeżeli mieliśmy o czymś pogadać, to właśnie tutaj. To miejsce wydawało się idealne.
    - Chłopak [T.I] chce ze mną rozmawiać? No, proszę, jaki mnie zaszczyt spotkał- zaśmiał pod nosem.- Tylko nie wiem,o czy mamy gadać... O niej?- zasugerował, podnosząc prawą brew.
    - Powinieneś ją przeprosić- powiedziałem stanowczo.
    - Równie dobrze powinienem ją przelecieć- mruknął i oparł się nonszalancko o framugę drzwi.
    - Co Ty powiedziałeś?- oburzyłem się i momentalnie znalazłem się obok niego.- Odszczekaj to- rozkazałem, piorunując go wzrokiem.
    - Nie zauważyłeś, że ja ją bardziej pociągam? Chyba w innym wypadku, nie chciałaby bym został, nie sądzisz, że taka jest prawda?
    - Zayn, co Cię dzisiaj ugryzło?- zdziwiłem się. Cholera, on nigdy taki nie był! Gdzie się podział mój kumpel od piwa, z którym można było rozmawiać o wszystkim?!- Najpierw wyżywasz się na [T.I], a teraz uważasz, że byłbyś lepszy ode mnie?
    - Tego akurat jestem pewny- oświadczył, jak gdyby nigdy nic.
    - Przegiąłeś- wycedziłem i z całej siły walnąłem go w brzuch.
    - No dalej, tylko na tyle cię stać? Ulżyj sobie- mówił, łapiąc się za bolące miejsce.
    - Wiesz, że tego nie chciałem- powiedziałem zgodnie z prawdą.- Wkurzyłeś mnie.
    - Jeszcze coś? Czy mogę już iść po swoją walizkę, zanim twoja dziewczyna sama, nie zaproponuje mi bym poszedł z nią do łóżka?
    - Malik, powoli mnie już wkurwiasz- burknąłem.
    - Niesamowite. Niall Horan potrafi jeszcze bluźnić- odwrócił się do mnie plecami, a ja ledwo powstrzymywałem się, by po raz kolejny go nie uderzyć.- Stary, zmieniłeś się- powiedział po chwili, tym razem zdecydowanie spokojniej.
    - To Ty się zmieniłeś- sprostowałem.
    - Nie- zaprzeczył.- Uwierz, przez te wakacje dawny Niall z charakterkiem i temperamentem wyparował. Stałeś się mięczakiem. Miłość do niej Cię zaślepiła- stwierdził,a ja zrobiłem wielkie oczy.- Oj, nie udawaj, że tak nie jest. Wystarczy jedno Jej słówko, prośba, a ty spełniasz jej każdą zachciankę. To Ona Cię tutaj zesłała, prawda? Chciała, żebyś ze mną pogadał, a Ty od razu, postanowiłeś ją uszczęśliwić. Myślisz, że nie widziałem, że siedzisz tu parę godzin. Uwierz, nie jestem takim idiotą.
    Milczałem. I chyba to był mój błąd. Powinienem teraz rzucić jakąś ciętą ripostę, ale nie potrafiłem. Nie byłem nim. Cholera, Niall! Co się z tobą dzieje- zganiłem się w myślach.
    - Ale przeprosisz ją?- spytałem w końcu, na co on tylko się zaśmiał.
    - Widzisz? Właśnie o tym mówię- oznajmił powoli, a następnie przejechał nerwowo dłonią włosy.- Jeżeli, to dla ciebie takie ważne, to ją przeproszę- powiedział i wszedł do środka.
    - Dzięki Zayn- rzuciłem za nim i poszedłem w stronę morza, które delikatnie falowało, za sprawą niewidzialnych podmuchów wiatru.
                                                                                        MissPotatoe

    Witajcie! Dzisiaj postanowiłam, że umieszczę opowiadanie z Niallem i Zaynem :) Zadowolone? Jak Wam się podobało? Macie jakieś pomysły, jeżeli chodzi o dalsze części? Może któraś z Was już domyśla się, co wydarzy się później, jak to się wszystko skończy? :* Poprzednia część była pisana 'oczami Zayna', a dzisiaj mogłyście przeczytać dłuższy fragment z perspektywy Niallka <3 Pozostaje mi zadać jeszcze jedno pytanie: Którego z chłopców bardziej lubicie? Słodkiego Nialla czy może drapieżniejszego Zayna? Podzielicie się ze mną swoimi spostrzeżeniami? Mam taką nadzieję :*
    co najmniej 25 komentarzy= nowy imagin!!!
    PS wiecie, co robić by prace pojawiły się szybciej ;)