Najlepsze Polskie Imaginy One Direction

Najlepsze Polskie Imaginy One Direction

wtorek, 30 lipca 2013

#46 Larry cz.1

|Oczami Harrego|
-Cześć kochanie!- krzyknąłem wchodząc do domu Louisa. Odłożyłem klucze na blat kuchenny i zaniepokojony brakiem odpowiedzi pobiegłem do salonu. Brunet leżał na kanapie i oglądał jakiś serial w telewizji.
-Hej Harry- powiedział nie racząc mnie nawet spojrzeniem.
-Co się stało, Lou?- zapytałem łagodnie zajmując miejsce obok niego. Widziałem, że coś go martwi. Tomlinson należał do tych osób, które zawsze się uśmiechały. Dzisiaj jednak z moim chłopakiem było coś nie tak.
 -Nic takiego- odparł wymijająco z udawanym uśmiechem na ustach.
 -Ej, przecież widzę. Mi możesz powiedzieć wszystko- wyszeptałem zmuszając go do spojrzenia mi w oczy.
-Po prostu chodzi o to, że... ja już tak dłużej nie mogę- gwałtownie poderwał się z kanapy i zaczął chodzić do pokoju. Popatrzyłem na niego nic nierozumiejącym spojrzeniem. -Nie dam już rady- kontynuował- Harry, jesteś dla mnie wszystkim, ale nie wytrzymuję już tego napięcia, tego ciągłego ukrywania się. Ten związek po prostu nas niszczy. Dajmy sobie trochę czasu, przeczekajmy te wzmożone zainteresowanie zespołem, może kiedyś nam się uda...
 Nie chciałem tego dalej słuchać. Nie mogłem uwierzyć, że chłopak tak po prostu chce się poddać. Wybiegłem z domu Louisa głośno trzaskając drzwiami. Na policzkach poczułem piekące łzy.
|Oczami Louisa|
 Co ja najlepszego zrobiłem? Ten dzieciak wierzył, że nam się uda. Choć był młodszy, miał więcej odwagi ode mnie. Patrzył na mnie tymi nic nierozumiejącymi zielonymi oczami jakby nie dowierzając w moje słowa. Zraniłem go i zdawałem sobie z tego sprawę, ale widziałem też, jaki ból sprawia mu udawanie, że nic nas nie łączy. Nie mógł poradzić sobie z tym, że na co dzień nasz związek nie istnieje. Często podczas wywiadów, gdy musiałem opowiadać o tym, jaki udany związek tworzę z Eleanor widziałem, jak patrzył na mnie tym smutnym wzrokiem, a mi wtedy pękało serce. Nigdy nie zdawałem sobie sprawy, że ceną sławy może być miłość... Tak jednak będzie dla nas wszystkich lepiej.
 Przygnębiony obejrzałem jeszcze kilka kreskówek i położyłem się do łóżka. Odruchowo chciałem zadzwonić do Harrego, aby po prostu powiedzieć mu 'dobranoc' ale uświadomiłem sobie, że loczek nie będzie miał ochoty ze mnę rozmawiać. Smutny zamknąłem oczy i mocno przytulając poduszkę zasnąłem.
Obudził mnie dźwięk budzika. Przypomniało mi się, że za godzinę mamy próbę. Leniwie podniosłem się z łóżka i poszedłem do kuchni aby zrobić sobie śniadanie. Już po chwili na stole znalazły się kanapki z szynką. Nie miałem teraz głowy do przygotowywania wymyślnych posiłków, chciałem po prostu zapełnić żołądek. Wziąłem szybki prysznic, ubrałem się, uczesałem i pojechałem do naszego studia. Budynek mieścił się niedaleko , więc już po kilku minutach byłem na miejscu. Gdy wszedłem do środka wśród ekipy panowała trochę nerwowa atmosfera.
 -Ej, co się dzieje?- zapytałem.
-Nie ma Harrego, a ta próba jest naprawdę ważna- odburknął menedżer.
-Rozkapryszony dzieciak- szepnął facet od nagłośnienia.
-Hej chłopaki- przywitałem się z Zaynem, Niallem i Liamem- wiecie co z Harrym?
-Nie odbiera telefonu- odparł Niall.
-Poczekajcie tu, chyba wiem, gdzie może być- powiedziałem i wyszedłem ze studia.
Ja i Styles mieliśmy pewne sekretne miejsce w opuszczonym parku na obrzeżach Londynu. Przychodziliśmy tu często i całowaliśmy się całymi dniami. Mieliśmy pewność, że nikt nas tu nie znajdzie. Przychodziliśmy tu także w trudnych momentach naszego życia. To było jedne z nielicznych miejsc, gdzie mogliśmy być naprawdę sobą i nie musieliśmy ukrywać naszych uczuć.
Już po chwili zatrzymałem samochód na podjeździe i stąpałem po mokrej od  deszczu trawie w poszukiwaniu Stylesa.
Nagle na starej, zarośniętej ławce dostrzegłem złożoną na pół kartkę  z moim imieniem wypisanym na wierzchu. Z zaciekawieniem rozwinąłem ją, a w środku dostrzegłem znajomy charakter pisma.
Kochany Louisie,
wiem, że mnie kochasz. Chcę żebyś wiedział, że ja Ciebie też, najbardziej na świecie.
Może twoja decyzja była słuszna. Może powinniśmy poczekać. Może w przyszłości byłoby nam razem łatwiej.
Dla mnie jednak nasze rozstanie oznacza koniec. Nigdy nie zdawałem sobie sprawy z tego, że kariera może zniszczyć coś najpiękniejszego na świecie- miłość.
Kochanie, przepraszam, że cię ranię ale... Ugh. Nie wiem jak to wszystko wytłumaczyć.
Podobno kiedy rodzi się człowiek, z nieba spada dusza i rozdziela się na dwie części. Całe życie polega na tym, aby znaleźć tą drugą połowę, połowę własnej duszy. Połowę swojego serca. Tą połową dla mnie byłeś ty , Lou. Byłeś i zawsze będziesz.
Nigdy nie zapomnę twoich magicznych błękitnych oczu w których się zakochałem. Nigdy nie zapomnę twoich delikatnych dłoni, które powodowały dreszcze na moim ciele. Nigdy nie zapomnę twojego uśmiechu, który sprawiał, że w moim sercu płonęła radość. Nigdy nie zapomnę twoich tatuaży, których znaczenie znała tylko nasza dwójka. Nigdy nie zapomnę ciebie, Louis. Byłeś i będziesz moją pierwszą, jedyną i ostatnią miłością.
Muszę się z Tobą pożegnać. To wszystko, to ciągłe ukrywanie się, nasze rozstanie, presja, sława... to po prostu mnie przerosło. Będę na Ciebie czekać. Tam, na górze, gdzie już jestem, nie będziemy musieli się już ukrywać. Nasze uczucie jest silniejsze nawet od śmierci. Będziemy mogli być razem i cieszyć się każdą wspólną chwilą.
Jeszcze jedno. Błagam cię, po moim odejściu żyj dalej. To moje ostatnie życzenie. Nie załamuj się i bądź szczęśliwy.
Kocham cię, nad życie.
Na zawsze twój, Hazza.

-Co do do cholery ma znaczyć?! Harry, nie rób sobie ze mnie żartów- krzyknąłem i wybuchnąłem płaczem.
-Harry, nie rób mi tego- krzyczałem. Treść listu jeszcze do mnie nie dotarła. Miałem nadzieję, że go znajdę, zanim zrobi coś głupiego. Nagle spostrzegłem loczka. Leżał tyłem do mnie, oparty o pień drzewa.
                                                                                                                            HazzGirl
Hej kochane! Lubicie imaginy o Larrym? Ten napisałam specjalnie dla wszystkich shipperek.
Czekacie na drugą część?
Jesteście wspaniałe! Nie mogę uwierzyć, że mamy już ponad 20 000 wyświetleń! To wszystko dzięki wam <33333
Chciałabym jeszcze podziękować za KAŻDY komentarz. Wasza motywacja jest dla nas bowiem najważniejsza.
MUCH LOVE, HAZZGIRL

czwartek, 25 lipca 2013

#45 Harry cz.2

                                                               Harry cz.1

Pod poprzednią częścią zapomniałam powiedzieć, że Harry Syles jako sławny piosenkarz NIE ISTNIEJE!!!



    - O nie- wypaliłam, powoli uzmysławiając sobie konsekwencje wczorajszego wieczoru.- Nie mów, że się przespaliśmy?- jęknęłam załamana. Czy naprawdę byłam taka pijana, by pójść z nim do łóżka? Przecież go prawie nie znałam.
    - Szczerze, to nie mam pojęcia, kotku- odparł i posłał mi szeroki uśmiech. Słysząc jego słowa, nie wiedziałam już co mam sądzić o domniemanej nocy. Myśl o utracie dziewictwa przyprawiała mnie o zawroty.
    Chłopak pokręcił głową, nadal wpatrując się we mnie. Jego przenikliwe spojrzenie, spowodowało, że poczułam jak na mojej twarzy utworzyły się szkarłatne rumieńce.
    - Ile razy mam Ci mówić?! Nie mów do mnie ,,kotku”- wygarnęłam. Tak naprawdę tylko udawałam, że jestem zła. W gruncie rzeczy podobało mi się to. Sposób w jaki wymawiał to słowo, działało na moją wyobraźnię. Hm. Więc czemu próbowałam grać niedostępną?
    Nie miałam pojęcia co dalej. Co powinnam uczynić w zaistniałej sytuacji? Ubrać się i wyjść, jak gdyby nigdy nic? Zostać czy też zagadać? Spojrzałam w stronę loczka, który bezwładnie opadł na poduszkę. Przyglądał się czemuś. Jego wzrok utkwiony był w nieskazitelnej bieli sufitu, a twarz przypominała kamienny posąg, nie oddawała żadnych emocji. Wiedziałam, był zdenerwowany tym wszystkim, zresztą mnie również zżerały nerwy i myśl: Co będzie dalej?
    - To jak się nazywasz?- spytałam po chwili, przerywając panującą ciszę.
    - Styles. Harry Styles- przedstawił się i uśmiechnął w moim kierunku, ukazując przy tym wspaniałe dołeczki. Wpatrywałam się w niego jak zahipnotyzowana. Nie mogłam oderwać od niego wzroku.- Na co się tak gapisz?- zaśmiał się. Cholera, przyłapał mnie...
    -Na nic- odparłam wymijająco.- Tak w ogóle gdzie jesteśmy? Co to za hotel?- próbowałam zmienić temat.
    - Nie wiem i raczej się tego ode mnie nie dowiesz- rzucił.- Widzisz, nie mogę wstać.- skinęłam głową, rozumiejąc jego przesłanie. Jednym słowem nie tylko ja spałam dzisiaj bez bielizny. No po prostu świetnie. Chyba już nic mnie nie zdziwi.
    - To w takim razie jak robimy?- zapytałam.
    - Sorry, nie rozumiem. Możesz trochę jaśniej? Pęka mi łeb i nie jestem w stanie wysilić się, by zrozumieć, co miałaś na myśli.
    - Kto z nas idzie się pierwszy ubierać?- uściśliłam.
    - Hm. Może Ty? Kobiety mają pierwszeństwo- uśmiechnął się zawadiacko.
    - Jeśli się odwrócisz- zaczęłam, a on wbrew mojej woli, skierował swoje oczy na mą sylwetkę- to ubiorę się i wyjdę. A Ty nie będziesz musiał się już niczym przejmować. Zniknę stąd i nigdy się już więcej nie spotkamy. Zapomnimy o tej nocy...
    - Naprawdę byłem aż taki zły?- zdziwił się- Myślałem, że Ci się podobało. W końcu kilka razy jęczałaś moje imię i prosiłaś o więcej..
    - Agh... Przestań- krzyknęłam- Musisz naprawdę wszystko utrudniać? Chcę po prostu się ubrać.
    - Nikt Ci nie mówił, iż złość urodzie szkodzi?- zaśmiał się i jednocześnie wyszczerzył swoje proste, białe zęby.- Dobra już się odwracam, tylko spokojnie, kotku- powiedział, widząc moją naburmuszoną minę. Wyciągnął spode mnie moją poduszkę i przykrył nią sobie głowę.
    - Naprawdę postarasz się i nie będziesz patrzył?
    - Obiecuję. Mimo to radziłbym Ci się ubierać, bo długo nie wytrzymam albo wcześniej rozmyślę się..- był zdecydowanie uroczy i zabawny. Jego zachrypnięty głos mówił mi, że ta cała sytuacja śmieszyła go.
    Czy ja naprawdę musiałam wszystko pieprzyć?! Grać taką jak teraz? A potem zastanawiam się czemu nikt mnie nie chce i jestem sama...
    Wyślizgnęłam się spod cienkiej, białej pościeli, opatulając się jednocześnie miękkim prześcieradłem. Po raz kolejny rozejrzałam się po pomieszczeniu i zaczęłam zbierać moje rzeczy. Założyłam najpierw majtki, a potem zapięłam czarny, koronkowy stanik. Wreszcie narzuciłam na siebie wczorajsze ubrania.
    - I jak Ci idzie? Może mam Ci jakoś pomóc, księżniczko?- powiedział z ustami przy poduszce.
    - Nie dzięki.- prychnęłam- Sama świetnie sobie radzę. A tak w ogóle możesz już patrzeć, ubrałam się.
    - No nareszcie.- wymruczał.
    - W takim razie ja spadam- rzuciłam i pobiegłam do drzwi. Zachowywałam się jak jakaś kompletna idiotka. Najpierw upiłam się i wylądowałam z nim w jednym łóżku, a teraz tak po prostu wychodzę.
    Zbiegłam po schodach do recepcji. Miałam już podejść do blondynki znajdującej się za biurkiem, gdy poczułam jak coś w mojej prawej kieszeni od spodni, wibruje. Komórka, stwierdziłam i wyjęłam ją. Na wyświetlaczu ukazało się zdjęcie mojej najlepszej przyjaciółki, a niżej jej numer. Nacisnęłam klawiaturę i odebrałam.
    - Co Ty sobie wyobrażasz?- wrzeszczała.- Siedzę tu od dwóch godzin, a Ciebie nie ma! Gdzie Ty się w ogóle szlajasz?
    - To bardziej skomplikowane niż sobie wyobrażasz- odpowiedziałam zgodnie z prawdą- A tak w ogóle gdzie jesteś?
    - W galerii handlowej. W końcu umówiłyśmy się wczoraj, zapomniałaś?
    - [I.T.P] przepraszam. Miałam ciężką noc. Opowiem Ci wszystko, jak dojadę. Daj mi pół godziny...
    - Dobra- odparła i bez żadnego więcej słowa rozłączyła się.
    Stałam przed recepcjonistką. Harry pozostał w pokoju, przez co mógł doprowadzić się do ładu. Czułam, iż robię z siebie niesamowitą kretynkę. Ale cóż miałam robić? W końcu nie często ma się okazje, obudzić przy obcym facecie.
    - Dzień dobry- przywitałam się z dość chudą blondyną, w czarnym sweterku.
    - W czym mogę pomóc?- zapytała, miło się uśmiechając.
    - Chciałabym zamówić taksówkę- oznajmiłam bez ogródek.
    - Dobrze- odparła.- Może mi pani podać swoją godność i numer pokoju?
    - [T.I] [T.N]. Przykro mi, ale nie pamiętam numeru pokoju- powiedziałam, a dziewczyna za ladą zrobiła dziwną minę.
    - W takim razie pozostało mi jeszcze jedno pytanie. Na którą godzinę ma być taksówka?
    - Jak najszybciej- odpowiedziałam i odeszłam.
    W jednej chwili uświadomiłam sobie, że w pokoju pozostała moja torebka, a wraz z nią wszystkie dokumenty. Westchnęłam z rezygnacją. Musiałam tam wrócić.
    Spojrzałam na plan hotelu. Okazało się, iż budynek wyposażony jest w windę i nie ma sensu, by ponownie wspinać się po schodach. Ulżyło mi, gdy uzmysłowiłam sobie, iż nie muszę pokonywać kolejnych stopni, których było naprawdę sporo. W końcu nasz pokój znajdował się na czwartym piętrze. Skierowałam się w kierunku windy. Po kilkudziesięciu sekundach wysiadłam we właściwym miejscu.
    Przez moją głowę przebiegało tysiące, różnych myśli. Każda z nich krążyła wokół jednego tematu: Co stało się wczoraj wieczorem. Naprawdę miałam kompletną pustkę. Czasami jedynie tuż przed moimi oczami, ukazywały się pojedyncze sceny, które i tak nie były zbyt wyraźne. Zastanawiało mnie, czemu tak nagle urwał mi się film i obudziłam się w nieznanym mi miejscu.
    Mimo wcześniejszego przerażenia, jakaś cząstka mnie była niesamowicie podekscytowana. Szczerze? Kierowały mną różne emocje. Sama już nie miałam pojęcia, co sądzić o tym wszystkim.
    W końcu stanęłam przed naszym pokojem. Wzięłam ostatni głęboki wdech i weszłam do środka. To co ujrzałam, przeraziło mnie. Przede mną rozpościerał się, bowiem dość nietypowy widok. Loczek stał na środku pokoju nagi i jak gdyby nigdy nic przyglądał mi się figlarnie. Opuściłam wzrok i w jednym momencie złapałam za klamkę. Zrobiłam krok w tył i otworzyłam drzwi.

                                                                                  MissPotatoe

    Hej, hej! Co tam u Was? Jak Wam się podoba ta część? Cieszę się, że jest Was coraz więcej :) Co tu więcej pisać?! Wpadajcie, komentujcie, czytajcie :D Każdy komentarz to niesamowita motywacja i duży kopniak w tyłek xdxd Love u all MissPotatoe :*

poniedziałek, 22 lipca 2013

#44 Niall cz.2 (zakończenie)


 Nie mogłam w to wszystko uwierzyć. Czy to był mój blondynek, który jeszcze wczoraj wyznawał mi miłość?  Z hukiem wpadłam do domu i pobiegłam na górę po torbę. Gdy zeszłam na dół, moje brudne od tuszu oczy napotkały zszokowane spojrzenie mamy Horana.
-Dziecko, co się stało?- objęła mnie mocno.
-Niall....i Holly... oni się całowali...nawet mnie... nie zauważyli- łkałam z trudem.
-Boże, moje biedactwo...-wyszeptała głaszcząc mnie po głowie.
-Wracam do domu... nie chcę go więcej widzieć- powiedziałam stanowczo i wyswobodziłam się z ramion kobiety- dziękuję za wszystko- dodałam i w pośpiechu wyszłam z budynku. Nie chciałam bowiem natknąć się na tego dupka.
Cały czas płacząc dotarłam do dworca kolejowego. Widziałam zaciekawione spojrzenia przechodniów, ale szczerze mówiąc miałam to gdzieś. Wsiadłam do pociągu kierującego się do Londynu i zajęłam miejsce obok jakiejś kobiety z dzieckiem. Podróż mijała mi dość wolno, miałam czas, aby się nad tym wzystkim zastanowić. Spostrzegłam kilkanaście nieodebranych połączeń o Nialla. Wyłączyłam więc telefon. Nie wiedziałam już, co czuję. W moim sercu złość mieszała się ze smutkiem i żalem. Perspektywa życia bez Nialla była dla mnie koszmarem... Dopiero co odjeżdżałam, a od środka rozrywała mnie tęsknota. Gdy zapadł zmrok, moje oczy mimowolnie się zamknęły i zapadłam w głęboki sen. W końcu po kilku godzinach znalazłam się przed moim domem. Drżącymi dłońmi przekręciłam zamek w drzwiach i weszłam do środka. Całe szczęście, że tylko ja miałam klucze do naszego mieszkania. Rzuciłam torbę na podłogę i powolnym krokiem udałam się do sypialni. Przez całą noc płakałam. Jak on mógł mi to zrobić? Mieliśmy być razem na zawsze... Po raz kolejny przekonałam się, że miłość nie niesie ze sobą niczego dobrego. Byłam taka głupia... Myślałam, że Horan jest inny niż wszyscy mężczyźni. Okazał się jednak zwykłą świnią.
Rano obudziły mnie krzyki dochodzące z zewnątrz.
-[T.I]!- dało się słyseć tak dobrze znany mi głos. Zdziwiona założyłam na siebie szlafrok i wyszłam na balkon. Nagle pod domem ujrzałam Nialla z gitarą.
-Kocham cię!- krzyczał. Po chwili zaczął grać na instrumencie. W moich uszach rozbrzmiewała nasza ulubiona piosenka.
Your hand fits in mine like it's made just for me
But bear this in mind it was meant to be.
And I'm joining up the dots with the freckles on your cheeks.
And it all makes sense to me.

Moje serce się ścisnęło i mimowolnie się uśmiechnęłam. Nagle w mojej głowie zaczęły przewijać się wszystkie wspaniałe chwile spędzone z tym kochanym blondynkiem. Po chwili jednak przypomniałam sobie, jak ten 'kochany blondynek' mnie zranił...
-Niall, odejdź. Myślisz, że dzięki piosence wszystkie nasze problemy znikną?- powiedziałam łamiącym się głosem, starając się by Horan nie wyczuł mojej słabości.
-Mogę chociaż spróbować- wzruszył ramionami chłopak i nie przestawał grać. Bardzo chciałam trzasnąć drzwiami balkonowymi, wrócić do domu i zostawić go tam, ale jednak coś mnie powstrzymywało.
-Przepraszam, wybacz mi!- krzyczał chłopak- jesteś moim całym światem!
-Szkoda, że wcześniej o tym nie pomyślałeś- odburknęłam i wróciłam do domu. Tego było już za wiele... Poczułam łzy na mojej opuchniętej od płaczu twarzy. Po co on tu przyjeżdżał? Po co znowu grał na moich uczuciach?
-Kochanie! Proszę! Chociaż ze mną porozmawiaj!- usłyszałam znowu. Moje serce biło się właśnie z rozsądkiem. Nie powinnam tego robić ale po prostu nie dałam rady... Chyba każdy z nas zna to uczucie, kiedy miłość wygrywa z rozumem, dumą, obrazą i wszystkimi innymi uczuciami.
-Niall, dlaczego mnie zdradziłeś?- zapytałam ponownie wychodząc na balkon. Nie panowałam nad drżeniem głosu.
-Kiedyś Holly była moją dziewczyną. Przez chwilę wydawało mi się, że dawne uczucia powróciły, ale uświadomiłem sobie, że to ty jesteś moją jedyną i największą miłością. [T.I], proszę, daj mi jedną i ostatnią szansę- powiedział blondynek- bez ciebie już nic dla mnie nie ma sensu- chłopak rozpłakał się i spuścił głowę.  Nie mogłam patrzeć, jak płacze. Szybko wybiegłam z mieszkania. Nie przeskadzało mi to, że jestem w piżamie, nie przeszkadzało mi to, że wsyscy sąsiedzi patrzą na nas przez okna, po prostu musiałam przytulić się do Nialla. Szczęśliwy chłopak zachłannie wpił się w moje usta.
-Wybaczysz mi, [T.I]?- wyszeptał.
-A mam jakieś inne wyjście?- powiedziałam i otarłam łzę z jego policzka. Spojrzałam w te pełne skruchy, błękitne oczka i z nadzieją  w sercu wtuliłam się w jego tors.
-Kocham cię, nigdy nie kłamałem wyznając ci miłość- wymruczał do mojego ucha Horan. W tym momencie na ciele poczuliśmy drobne kropelki deszczu. Rozejrzeliśmy się wokół i spostrzegliśmy, że zaczęło padać.
-Zupełnie jak na naszej pierwszej randce- zaśmiał się Niall i z czułością musnął moje wargi. Najpierw pocałunki były delikatne, niewinne. Potem jednak stały się coraz bardziej namiętne.
-Obiecujesz, że już nigdy mnie nie skrzywdzisz?- wyszeptałam odsuwając się od niego.
-Obiecuję, nigdy.- odparł z powagą w głosie i zamknął mnie w mocnym, opiekuńczym uścisku.
 Everytime I try
To fly I fall
Without my wings
I feel so small
I guess I need you, baby
And everytime I see
You in my dreams
I see your face
It’s haunting me
I guess I need you, baby
                                                                                                  HazzGirl
Cześć kochane! Jak wam się podoba zakończenie Nialla? Cieszycie się, że mimo trudności do siebie wrócili?
Bardzo proszę was o opinie w komentarzach. Proście także o dedykacje!!! I oczywiście bierzcie udział w ankietach, które znajdują się po prawej stronie :)
Dziękujemy za wasze wsparcie;******* Much love, HazzGirl 

The Versatile Blogger

Zostałam nominowana przez blogi: still-jeszcze.blogspot.com, i-will-give-you-everything, do-you-know-i-still-love-you  ;) 
Ogromne dzięki za te oraz inne nominacje. Dostajemy ich coraz więcej, co naprawdę nas cieszy :D 
kochane, jesteście wspaniałe! Najlepsze czytelniczki ever :*** 

Zasady konkursu: 
1.Podziękuj nominującemu na JEGO blogu. 
2. Pokaż nagrodę the Versatile Blogger  u siebie na blogu. 
3.Napisz 7 faktów o sobie.
4. Nominuj 15 blogów, które na to zasługują. 
5. Poinformuj ich o tym ;) (Oj duuużo pracy przede mną xdxd )

Fakty o mnie ;P
1. Mam 14 lat.
2. Oprócz Directioners jestem jeszcze Belieber.
3. Na ogół jestem zwariowana i często śmieję się bez powodu.
4. Ostatnio namiętnie czytam książkę Pretty Little Liars <
 5. Moim ulubieńcem z One Direction jest Zayn. ;)
6. uwielbiam chodzić na zakupy z BFF *.*  Czasami śmieję się, że jestem zakupoholiczką =}
7.Zanim słuchałam 1D moim ulub zespołem był Linkim Park.  

Blogi, które nominuję :*
one69direction69.blogspot.com
justdreamaboutonedirection.blogspot.com
iwantyoumydarling.blogspot.com
imaginy-one-direction-polska.blogspot.com
he-is-just-a-friend.blogspot.com
all-you-need4.blogspot.com
imaginy-1d-bymilena.blogspot.com
my-world-and-one-direction.blogspot.com
still-the-one-blog.blogspot.com
just-you-and-one-direction.blogspot.com
iwanttodieforonedirection.blogspot.com
ostatni-wdech.blogspot.com
onlyyoyharrystyles.blogspot.com
lovesandfriend.blogspot.com
youre-me-kryptonite.blogspot.com
onewayoranother-one-direction.blogspot.com

Ojeny! Jest tego znacznie, znacznie więcej :0 Ale to chyba właśnie na te blogi wpadam najczęściej :**
PS nie miałam pojęcia czy mogę nominować blogi, które mnie nominowały :P



DZIĘKI MORDECZKI ZA WSZYSTKO!!! :*
Pzdr MissPotatoe ;)




czwartek, 18 lipca 2013

#43 Liam cz.1



Leżeliśmy na niewielkiej polanie, wtuleni w siebie nawzajem. Miejsce to urzekło mnie już dawno temu. To właśnie tutaj Liaś zabrał mnie na naszą pierwszą randkę. Kochałam tę łąkę, ten cudowny krajobraz, zapach roślin, który unosił się w powietrzu. Pod nami rosła świeża, soczysta trawa, a nad nami rozpościerały się pojedyncze, puszyste jak baranki chmury. Leniwie sunęły po błękitnym nieboskłonie, w tylko im znanym kierunku. Wpatrywaliśmy się w niebo, trzymając się jednocześnie za ręce.
Było idealnie. Nie mogłam uwierzyć, że już jutro miał minąć rok, odkąd staliśmy się parą. Pamiętam początki. Szok Directioners, kiedy dowiedziały się, iż jesteśmy razem, hejty pod moim imieniem. Tak, na początku było mi ciężko, ale potem... Potem każdy dzień stawał się lepszy. Przyzwyczaiłam się do życia w ciągłym blasku fleszy i plotek wyssanych z księżyca. Było mi łatwiej, gdyż Liam nigdy mnie nie opuszczał. Zawsze dbał by niczego mi nie zabrakło. Starał się jak mógł. Nie raz miałam wrażenie, że ma dosyć ciągłej sławy i na powrót chciałby stać się normalnym chłopakiem.
Z drugiej jednak strony, gdyby nie fakt, że należał do One Direction, pewnie byśmy się nawet nie spotkali. No właśnie, poznaliśmy się w czasie Meet&Greet. Uśmiechnęłam się na myśl o tamtym dniu. Wtedy to po raz pierwszy ujrzałam tę piątkę, w całej okazałość, ale to Payne wydał mi się tym jedynym chłopcem, który namieszał mi w głowie. Całe szczęście, iż nie było to nasze pierwsze i ostatnie spotkanie. Widywaliśmy się dość często i w końcu coś pomiędzy nami zaiskrzyło...
-Już jutro minie równy rok- powiedział Liam, przywołując mnie tym samym do rzeczywistości.
-Tak- oznajmiłam ciepło, posyłając mu szeroki uśmiech.-To wspaniałe, że mimo tylu przeszkód nadal jesteśmy razem.
-Yhy- zamruczał, składając jednocześnie krótki pocałunek w zagłębieniu za prawym uchem.- Przykro mi, ale musimy już wracać do miasta. Wiesz, umówiłem się z chłopakami. Mamy zaproszenie na jakiś wywiad.
-Dobrze, w takim razie wracajmy- odparłam, podnosząc się z ziemi. Poprawiłam zwiewną, białą sukienkę, która na wietrze, delikatnie unosiła się. Zarumieniłam się, gdy jeden z podmuchów ukazał moją koronkową bieliznę.
-Kocham, gdy się rumienisz. Wyglądasz wtedy tak kusząco?- zaśmiał się.
-Kochanie, może nie traćmy czasu i idźmy już do samochodu?- zaproponowałam.
-Jak sobie życzysz...
Chwilę później siedzieliśmy już w jego samochodzie. Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów panowała nieznośna cisza. Zastanawiałam się co było jej powodem. Widziałam wyraźnie jak Payne głowił się nad czymś. Nie miałam jednak zamiaru być wścibska i dopytywać się, co krążyło po jego myślach.
W końcu dotarliśmy do mojego domu. Liam uśmiechnął się i zatopił swoje wargi w moich. Całowaliśmy się aż do utraty tchu. Chłopak widząc moje trudności z oddychaniem, odsunął się delikatnie i po raz kolejny posłał mi szczery uśmiech. Kochałam, gdy tryskał radością.
-Będę już jechał- oznajmił.- To pa, najdroższa.
-Będę tęsknić. W takim razie do jutra- rzuciłam i wyszłam z samochodu. Liaś pomachał mi na pożegnanie i odjechał.
    Stałam na podjeździe, patrząc na oddalające się auto. Nie przeszkadzał mi wiatr czy też deszcz, który w tym momencie moczył moje ubrania. Wpatrywałam się jak zahipnotyzowana w sunący pojazd... W końcu samochód zniknął z mojego pola widzenia. Liam skręcił w boczną ulicę, a ja wreszcie udałam się do domu.
    Tak, byłam romantyczką. Ślepo wierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia. Płakałam na komediach romantycznych. Marzyłam o księciu z bajki na białym rumaku. I chyba na owego mężczyznę właśnie natrafiłam. Nasze drogi przecięły się nawzajem.
    Payne był dla mnie wszystkim.
    Wdrapałam się po schodach, by móc przebrać się w luźniejsze rzeczy. Następnie przygotowałam sobie coś do jedzenia. Rozłożyłam się na skórzanej sofie i resztę wieczoru spędziłam przed telewizorem. Zasypiałam z myślą o nim.
    ~.~
    Kiedy się obudziłam było już południe. Spojrzałam na komórkę, licząc iż zobaczę kilka połączeń od Liasia. Odblokowałam ekran, a tam nic. Żadnych smsów, nieodebranych wiadomości czy też powiadomień na Facebook'u. Momentalnie posmutniałam. Szczerze? Wyobrażałam sobie ten dzień inaczej. Liczyłam, iż obudzę się w pokoju Liama, wtulona w jego bok. Sądziłam, że będziemy obsypywać się milionami pocałunków, jeść śniadanie w łóżku. Pójdziemy do jednej z naszych ulubionych restauracji albo po prostu zostaniemy w domu...
    Naprawdę wszystko było mi już obojętne. Liczyłam jedynie, iż od początku do końca spędzę z nim ten wyjątkowy dzień. Takie były moje plany, najskrytsze marzenia. Niestety na razie musiałam poradzić sobie sama. Nadal wierzyłam, że za chwilę zjawi się pod moim domem w garniturze i z bukietem kwiatów...
    W końcu wygrzebałam się z łóżka. Ubrałam się, uczesałam włosy w koka i zrobiłam lekki makijaż. Czułam się nieswojo, gdy nie miałam na sobie make up'u. To śmieszne, ale podręczny zestaw do malowania nigdy nie opuszczał mojej torebki. Zaśmiałam się pod nosem. Będzie dobrze. W końcu musi zadzwonić- mówiłam, przeglądając się w ogromnym lustrze, wiszącym na ścianie. Po kilkunastu minutach zeszłam na dół, by przygotować sobie śniadanie. Zasiadłam do posiłku, wpatrując się jednocześnie w mojego białego iPhon'a. Nagle komórka zaczęła wibrować. Podskoczyłam na krześle i rzuciłam się do telefonu.
    - Tak, słucham?- powiedziałam, przeciągając ostatnią głoskę. Próbowałam mówić opanowanym, a zarazem seksownym głosem.
    - [T.I] czy Ty mnie próbujesz uwieść? Pewnie gdybym była chłopakiem, poleciałabym na Ciebie, ale teraz muszę Cię zmartwić... Nie jestem lesbą- zaśmiała się [I.T.P]. Cholera. Byłam prawie w stu procentach pewna, iż to Liam, wreszcie zaszczycił mnie rozmową.
    - Nie sądziłam, że to Ty- mruknęłam wymijająco.
    - Może nie jestem obiektem Twoich westchnień, ale mam propozycję nie do odrzucenia- zaczęła. Ciekawe z czym teraz wyskoczy? Ostatnio, kiedy tak mówiła, wywiozła mnie do lasu i urządziła piknik. Wszystko było by pięknie i ładnie, gdyby nie fakt, iż zaatakował nas dzik.
    - Spokojnie- krzyczała.- Zachowaj spokój. Nie ruszaj się. Zaraz sobie pójdzie- mówiła, a ja nie mogąc wytrzymać tego wciąż rosnącego napięcia i ciągłego strachu, zaczęłam biec. Zwierzak oczywiście zerwał się za mną. W pewnym momencie poślizgnęłam się na liściach i upadłam na ziemię. Zaniepokojona zamknęłam oczy. Myślałam, iż już po mnie, gdy usłyszałam strzał i metaliczny zapach krwi. Powoli odwróciłam się i zobaczyłam, że tuż za mną leży martwe zwierzę.
    Poczułam jak po moich plechach przebiegły dreszcze. Ten dzień nie należał do najprzyjemniejszych. Od tamtej chwili zawsze, gdy moja przyjaciółka zaczyna mówić podekscytowanym głosem: Mam propozycję nie do odrzucenia. Na moim ciele pojawia się gęsia skórka.
    - Jesteś pewna, że chcesz mnie gdzieś zabrać? Wiesz, mam przed sobą jeszcze mnóstwo lat i chciałabym je jakoś wykorzystać- powiedziałam.
    - Może ostatni wypad nie był zbyt przyjemny, ale to w końcu Twoja wina, że zaczęłaś uciekać- oznajmiła z wyrzutem.- A teraz nie bój się, zabieram Cię do miasta na zakupy.
    - Przykro mi, ale dzisiaj nie mogę. Jestem trochę zajęta- uściśliłam.
    - Ha ha! Wiesz, że mnie nie nabierzesz, prawda? Za dziesięć minut będę pod Twoim domem i nie zamierzam widzieć Cię w piżamach!- zaśmiała się.
    - Ale [I.T.P]!- jęknęłam w słuchawkę.- Uwierz, że dzisiaj nie mam jak się z Tobą spotkać. Czekam na Liama- wymyśliłam na poczekaniu. W końcu nie kłamałam. Naprawdę czekałam na niego.
    - To poczekasz chwilę dłużej- oświadczyła z przekąsem i rozłączyła się. Czemu ona taka była?
                                                                                                      MissPotatoe
Siemanko Laski :*
Za Wami pierwsza część Liasia ;) Wiem, wiem nie jest zbyt ciekawa, ale akcja się dopiero rozkręci. Jeszcze nie mam pojęcia ile będzie miał części ten imagin. Haha dopóki pamiętam :D
Chcecie by była scena +18?

poniedziałek, 15 lipca 2013

#42 Harry cz.1



Obudził mnie straszliwy ból głowy, który rozdzierał od środka moją czaszkę. Czułam się okropnie. Kręciło mi się w głowie, zbierało mnie na wymioty.
Przez niezasłonięte, kremowe żaluzje wpadały pojedyncze, promienie porannego słońca. Świeciły one wprost w moje oczy, wywołując nieprzyjemne łzawienie. W końcu wtuliłam się w puszystą, białą poduszkę, która delikatnie opadła pod ciężarem mojej głowy. Zrobiłam głębszy wdech i przymknęłam powieki. W pewnym momencie poczułam coś dziwnego. Męskie perfumy?-zdziwiłam się. Uśmiechnęłam się mimowolnie. Kochałam ten zapach.
Przykryłam się jedwabiście lśniącą pościelą, opatulając przy tym moje nagie ciało. Że co?Nagie? Zaczęłam się zastanawiać, co się stało z moją pidżamą. Podniosłam się lekko na łokciach, w poszukiwaniu mojego odzienia. I to, co zobaczyłam, przymurowało mnie. Nie dowierzałam własnym oczom.
Gwałtownie poderwałam się z łóżka i jednocześnie wcześniejszy ból głowy spotęgował się. Moje skronie piekły niemiłosiernie. Miałam wrażenie, że coś w środku pulsuje, wypala mi dziurę. Mrużąc oczy, rozejrzałam się po pomieszczeniu. Jasne, przestronnie urządzone wnętrze na pewno nie było moim pokojem. Zdezorientowana zaczęłam penetrować wzrokiem dalsze zakątki. Kremowy, puszysty dywan leżał na orzechowej podłodze. Duże drewniane okna przysłonięte były muślinową firanką w beżowym odcieniu. Na wprost mnie znajdowały się dwa imponujące obrazy, nieznanego mi dotąd artysty. Ktoś, kto projektował to wnętrze, musiał mieć naprawdę wyśmienity gust. A na dodatek to łóżko- duże, wygodne, zasłonięte przeźroczystym baldachimem.
Jeszcze raz ogarnęłam wzrokiem pokój. Tym razem moją uwagę skupiło coś jeszcze, a mianowicie walające się po podłodze ciuchy. Czy to niej mój stanik?- jęknęłam, a na moich policzkach pojawiły się wypieki. Poczułam jak po moim ciele rozchodzi się fala gorąca. Nasuwało mi się tyle pytań. Czemu byłam w tym cholernym pokoju? Czemu spałam zupełnie naga? Przeraziłam się. Miałam pustkę w głowie. Nie wiedziałam czego mam się spodziewać. Czy naprawdę tak narozrabiałam? Próbowałam przypomnieć sobie wczorajszą noc. Alkohol, impreza, używki? Tańczyłam z kimś czy też to wszystko mi się tylko wydawało?
W pewnym momencie usłyszałam szelest i zobaczyłam czyjąś głowę wyłaniającą się spod kołdry. Zamarłam, a następnie zaczęłam krzyczeć wniebogłosy. Naprawdę byłam, aż tak pijana i zdesperowana by przespać się z pierwszym lepszym chłopakiem? Nie dowierzałam.
Zszokowana i jednocześnie przerażona odwróciłam się delikatnie w jego kierunku. Osłupiałam. Leżał przy mnie kompletnie nieznany mi facet. Podpierał się na łokciu i lustrował mnie swoim spojrzeniem. Był zdziwiony? Chyba tak. Jego dogłębny wzrok penetrował moje ciało, włosy, a w końcu twarz. Doskonale widziałam jego speszoną minę.
Seksowny brunet, z rozmierzwioną czupryną, niezwykłymi zielonymi tęczówkami i pociągającymi dołeczkami. Jednym słowem chodzący, młody bóg.
-Cholera- zaklęłam po raz kolejny tego poranka.- Co Ty tu robisz?
-Mógłbym zapytać Cię o to samo, kotku- oznajmił lekko zachrypniętym głosem.
    - Nie mów tak do mnie- oburzyłam się- nawet się nie znamy.
    - Jak nie- żachnął się- poznaliśmy się wczoraj, nie pamiętasz? Leciałaś na mnie już od początku...

Poprzedniego dnia...
-Hej [T.I]- usłyszałam w słuchawce znajomy głos.
    -Cześć [I.T.P]. Mam dwie wejściówki do najlepszego klubu w mieście- rzuciłam na wstępie.- To co idziemy?
    - Pewnie, tylko kiedy?- zapytała.
    - Dzisiaj- oznajmiłam.
    - Przepraszam mam już zajęty wieczór. Wiesz umówiłam się już z kimś...
    -[I.T.P] nie rozumiem czemu nie chcesz mi powiedzieć jak ten chłopak się nazywa. W końcu spotykasz się z nim już od paru tygodni. A poza tym jestem Twoją przyjaciółką i powinnam wiedzieć takie rzeczy...
    - Wiem, ale nie chcę niczego zapeszać. Ten chłopak jest cudny. Sama nie dowierzam w to, że go spotkałam...- powiedziała- mam nadzieję, iż nie psuję Ci zbytnio planów- dodała po chwili.
    - Nie. Pewnie zostanę w domu. Obejrzę jakiś fil...
    - [T.I] masz iść na tę imprezę. W końcu musisz kogoś poznać, a to jest najlepsza okazja. Chcę, żebyśmy chodziły na podwójne randki. Zobaczysz będzie super.
    -Tak. Tylko najpierw muszę spotkać swoją drugą połówkę, a to nie będzie zbyt łatwe- odpowiedziałam z przekąsem- Hm, to może spotkamy się jutro po południu? Co Ty na to? Pójdziemy na zakupy, a przy okazji opowiesz mi o swojej randce.
    - Brzmi świetnie. W takim razie do jutra. Miłej zabawy.
    - Do zobaczenia- rzuciłam i rozłączyłam się.
    Jeszcze raz spojrzałam na dwie, nowiutkie wejściówki do klubu. Natrudziłam się, by je zdobyć, a teraz tak po prostu miałam wyrzucić je do kosza? Nie. Nie mogłam zmarnować takiej okazji. [I.T.P] miała rację, powinnam udać się na tę imprezę i trochę poszaleć.
    ~.~
    Wchodząc do środka, uderzyła we mnie niesamowicie intensywna woń alkoholu pomieszana z dymem papierosowym. Wokół panował ogromny przepych. Co chwila ktoś pchał się, wykrzykiwał jakieś słowa, które ginęły wśród głośnych dźwięków muzyki. Odruchowo cofnęłam się. Takie miejsce, jak to nie zachęcało do wejścia, wręcz przeciwnie odrzucało mnie. Poczułam się wyjątkowo nieswojo, widząc pijanych nastolatków, którzy ledwo trzymali się na nogach. Zaczęłam się nawet zastanawiać czy nie wrócić do domu.
    W końcu jednak postanowiłam, iż zostanę. Zresztą co mi szkodzi. Miałam zaszaleć, zasmakować prawdziwego, nocnego życia.
    Przedostałam się przez tłum, a następnie podeszłam do pobliskiego baru. Popatrzyłam na kartę, a chwilę później delektowałam się już orzeźwiającym drinkiem. Usiadłam na jednym z wolnych krzeseł i tak jak większość ludzi, okupowałam barek. Piłam kieliszek, za kieliszkiem. Pochłaniałam ogromne ilości alkoholu. W pewnym momencie poczułam się dziwnie. Po raz pierwszy w swoim siedemnastoletnim życiu upiłam się. Chciało mi się z tego powodu śmiać... Zresztą kiedyś musi być ten pierwszy raz, nieprawdaż?
    Po raz kolejny tego wieczoru upiłam łyk napoju, który stał przede mną. Następnie, mrugając zaczepnie do barmana, poprosiłam o kolejną porcję. Mężczyzna zrobił dziwaczną minę, ale w końcu podał mi zamówiony wcześniej trunek.. Przechyliłam go i jednym haustem opróżniłam jego zawartość. Nie wiedziałam czemu, dopiero teraz zwróciłam uwagę na wygląd gościa za ladą. Nie powiem był całkiem przystojny. Jasne włosy, postawione na żel, dwudniowy zarost, dodający mu uroku, ciemny T-shirt z białym napisem. Czemu by trochę nie poflirtować?
    Próbowałam zagadać do niego, ale facet obsługiwał teraz jakąś namolną blondynę w krótkiej, różowej mini. Nie zwracał na mnie żadnej uwagi. Czy naprawdę ten plastik był dużo atrakcyjniejszy ode mnie? Nie trzeba było się jej zbytnio przyglądać, by stwierdzić, że wyszła na podryw.
    Westchnęłam z rezygnacją. W pewnym momencie usłyszałam czyjś głos.
    - Wszystko w porządku?- doleciało gdzieś zza moich pleców. Odwróciłam się. Dwa krzesła za mną siedział przystojny brunet, z masą uroczysz loczków na głowie. Uniosłam delikatnie swą brew do przodu.
    - Chyba tak- próbowałam przekrzyczeć zbyt głośną muzykę.
    - Jesteś tu sama?- zapytał, przysiadając się do mnie, tak że nasze ramiona ocierały się o siebie. Poczułam jak po moim ciele przechodzi dreszcz.
    - Tak. A co?- zaczęłam, uśmiechając się do niego uwodzicielsko. Co mi szkodzi, przecież mogę z nim trochę poflirtować, poudawać kogoś kim nie jestem...
    - Nic- oznajmił, jednocześnie wpatrując się w moje oczy. Poczułam się trochę niekomfortowo. Jego zielone tęczówki hipnotyzowały. Można było się w nich zatracić. Spuściłam wzrok i przygryzłam dolną wargę. Robiłam tak zawsze, gdy przyszło mi się denerwować- Po prostu zastanawiam się, co taka laska, jak Ty robi tu sama? Zamiast na przykład bawić się ze swoim chłopakiem?!
    - A może po prostu nie mam chłopaka?- zasugerowałam, a następnie z nudów zaczęłam bawić się różową słomką.
    - Nie wnikam- rzucił- Czego chcesz się napić?
    - Hm. Nie wiem. Sam coś wybierz- odparłam, a chłopak jednym gestem przywołał barmana.
    - Dwie whisky- powiedział.
    Postawił mi jednego, potem drugiego drinka. Chłopak był naprawdę świetny. Wydawał się pogodny, wesoły. Jak na tak krótką znajomość, wywarł na mnie naprawdę pozytywne wrażenie. Rozmawialiśmy o największych błahostkach.
    Uśmiechnęłam się sama do siebie. Jedno musiałam mu przyznać. Był cholernie błyskotliwy i uwodzicielski. Chłopak zaśmiał się i wyciągnął w moim kierunku dłoń.
    - Tak w ogóle jestem Harry.
    - [T.I]- oznajmiłam, podnosząc w jego kierunku oczy. Był zdecydowanie uroczy. Starałam się zapamiętać każdy, nawet najmniejszy szczegół jego pięknej twarzy. Miałam ochotę zrobić coś szalonego.
    - Zatańczymy?- spytał po chwili, przełamując ciszę, która trwała.
    - Pewnie- mruknęłam i podniosłam się z krzesła. Chłopak podszedł w moją stronę i ujął dłoń. Czułam jak nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Hm. Musiałam być już nieźle wstawiona. Moje myśli stawały się coraz gorsze. Chciałam go jakość uwieść, przekonać do siebie.
    Oplotłam swoje dłonie wokół jego szyi. Chłopak uśmiechnął się zawadiacko. W pewnym momencie poczułam jego chłodne palce na moich ciepłych plecach. Harry pokonał dzielącą nas odległość i brutalnie wpił się w moje usta.
                                                                                                    MissPotatoe 
Hej wszystkim! :*
Wiem, miał być Liam, a jest Hazza. Spokojnie, Daddy Directioner jest już w trakcie pisania ;) Pojawi się niedługo.
Jestem ciekawa czy ten imagin spodoba Wam się chociaż troszeczkę? Przewiduję na niego 5-6 części :3 Macie jakieś spekulacje co będzie dalej?
Pamiętamy o Waszych prośbach związanych z dedykacjami! Zrealizujemy je wszystkie :**
Pozdrawiam MissPotatoe :*

piątek, 12 lipca 2013

#41 Niall cz.1

Bardzo się cieszyłam na myśl wyjazdu do Mullingar. Niall znalazł trochę wolnego czasu, więc postanowiliśmy odwiedzić jego rodzinę. Musiałam w końcu poznać moich przyszłych teściów.
Byłam z Horanem od sześciu miesięcy. Nigdy nawet nie marzyłam o cudowniejszym chłopaku. Blondyn był po prostu idealny. Codziennie prawił mi komplementy, przytulał mnie, całował, przynosił śniadania do łóżka, nosił na rękach, zabierał na spacery w deszczu, zapraszał na kolacje... Kochałam go całym moim sercem i czułam to samo z jego strony.
-Kochanie, jesteś już gotowa?- usłyszałam melodyjny głos chłopaka.
-Tak, już idę- odparłam i wsiadłam do dużego samochodu Nialla.
-Niczego nie zapomniałaś?- zapytał czule się do mnie uśmiechając.
-Wydaje mi się, że nie- powiedziałam i musnęłam go lekko w policzek.
Jechaliśmy dosyć długo. Już po godzinie moje oczy mimowolnie się zamknęły i zapadłam w głęboki sen...
-Księżniczko, wstawaj,  już dojeżdżamy...- obudził mnie szept chłopaka, delikatnie łaskoczący moje ucho. Otworzyłam oczy i zaspana przeciągnęłam się na fotelu. Spojrzałam przez szybę samochodu. Zapadał zmrok.  Budynki były  oświetlone przydrożnymi latarniami. Minęliśmy właśnie tabliczkę z napisem  'Mullingar' . Skierowałam swój wzrok na Nialla .Z uśmiechem na ustach i skupieniem wymalowanym na twarzy patrzył na drogę. Wiedziałam, że ten wyjazd sprawi mu dużo radości, chłopak bowiem bardzo tęsknił za rodzinnym domem.
-Jak ci się spało?- przerwał panującą w samochodzie ciszę.
-Cudownie, bo wiedziałam że jesteś blisko mnie- odparłam i zmierzwiłam lekko jego aksamitne włosy.
 - Patrz, tutaj chodziłem do szkoły- wyrwał mnie z zamyślenia i pokazał palcem na pokaźnych rozmiarów budynek z czerwonej cegły-   zaraz będziemy w domu- dodał ucieszony.
 Po kilku minutach jazdy zaparkowaliśmy samochód na podjeździe przed sporym, jasnym domem.   Leniwie wysiadłam z auta i skierowałam się w stronę bagażnika.
 -Ja wezmę wszystkie torby- powiedział blondyn i uśmiechnął się do mnie ciepło.  Miałam ogromną chęć go przytulić, więc zmniejszyłam dzielącą nas odległość i zatopiłam się w ramionach chłopaka.  Zaciągnęłam się tym niesamowitym zapachem i spojrzałam w błękitne tęczówki Niallera. Ten oparł dłonie na moich biodrach i lekko przycisnął mnie do maski samochodu,  składając na moich ustach najbardziej czuły pocałunek na świecie. Nagle z domu wyszła mama Horana. Lekko speszeni oderwaliśmy się od siebie i posłaliśmy zawstydzone spojrzenia kobiecie stojącej w drzwiach.
 -Niall, kochanie, nareszcie jesteście- powiedziała uradowana i podeszła bliżej, aby uściskać syna.
-[T.I], to pewnie ty, Nialler tyle mi o Tobie opowiadał... Mam na imię Maura, możesz się tak do mnie zwracać- uśmiechnęła się szeroko- chodźcie do domu, upiekłam ciasto.
 Poszliśmy więc za kobietą. W domu już od wejścia pachniało domową szarlotką. Ten zapach przypominał mi o beztroskich, dziecinnych latach spęczonych u boku rodziców.
-Siadajcie, zaraz zaparzę wam herbaty- dodała mama blondynka. Już po chwili na stole wylądowały talerzyki z gorącym jabłecznikiem i kubeczki przepełnione aromatycznym naparem. Upiłam łyk cieczy i zabrałam się za ciasto. Było wyśmienite, już dawno nie jadłam czegoś tak pysznego.
 - Jak minęła wam podróż?- zaczęła rozmowę kobieta.
 - Całkiem dobrze- odparł Nialler z pełną buzią.
 - Pewnie jesteście już zmęczeni, pościeliłam wam w pokoju Nialla. Czuj się jak u siebie w domu, [T.I]- zwróciła się do mnie kobieta.
 - Dziękuję- powiedziałam i posłałam jej pełne wdzięczności spojrzenie.
  Maura od początku zrobiła na mnie dobre wrażenie. Traktowała mnie niemal jak córkę, której nie miała.   Była wspaniałą i troskliwą kobietą, o czym świadczył też fakt, że wychowała takiego cudownego mężczyznę jakim jest Nialler.  
Po posiłu Niall zaprowadził mnie do swojego dawnego pokoju.   Na ścianach wisiały zdjęcia przedstawiające malutkiego Horana.  Przyglądałam się im z uśmiechem. Chłopak był pięknym dzieckiem, już wtedy jego tęczówki miały magiczną barwę oceanu.  Obok wisiał mały plakat Justina Biebera i kilka kolorowych obrazków.   Wyjęłam z torby piżamę i kosmetyczkę i poprosiłam Niallera aby zaprowadził mnie do łazienki. Chwilę później znajdowaliśmy się w pomieszczeniu.
-Tutaj jest prysznic, a tam z tyłu wanna. Z tej szuflady możesz wziąć sobie ręcznik- mówił blondyn wskazując na obiekty.  To, w jaki sposób poruszał swoimi malinowymi wargami doprowadzało mnie do szaleństwa. Nie mogłam się powstrzymać i wpiłam się w jego perfekcyjne usta.   Zaskoczony z początku chłopak już po chwili odwzajemnił pocałunek.  Jego dłonie szybko znalazły się pod materiałem mojej cienkiej koszulki. Nie byłam mu dłużna, zaczęłam ściągać z niego luźne spodnie.  Nagle usłyszeliśmy kroki dochodzące z korytarza.
 - Później dokończymy- szepnął mi do ucha Nialler i podciągając spodnie opuścił łazienkę. Smutnym wzrokiem odprowadziłam go do drzwi i zaczęłam nalewać wody do wanny. W końcu zatopiłam się w ciepłej wodzie i otuliłam się pachnącą pianą. Po kąpieli cicho poszłam do pokoju i położyłam się obok blondynka.   Uśmiechnęłam się na widok jego przymkniętych powiek i z miłością pogładziłam te piękne, jasne włosy, które teraz były w lekkim nieładzie. Przykryłam nas oboje kołdrą i wtuliłam się w ciepły tors chłopaka. Nawet nie wiedziałam kiedy zmorzył mnie głęboki sen...
Obudziły mnie promienie słońca wpadające do pokoju przez niezasłonięte rolety.   Spostrzegłam, że Nialla nie ma obok mnie. Trochę zawiedziona odrzuciłam kołdrę na bok i usiadłam na łóżku. Dochodziła 11:00.   Leniwie wstałam i poszłam do łazienki. Ubrana i umalowana zeszłam na dół.
 -Witaj kochana- przywitał mnie głos mamy Horana dochodzący z kuchni- chodź, śniadanie na ciebie czeka.
- Dzień dobry- zaczęłam- przepraszam, że nie pomogłam przy przygotowywaniu śniadania, ale byłam strasznie zmęczona i zapomniałam nastawić budzik- wytłumaczyłam się.
 -Spokojnie, przyjechałaś tu żeby odpocząć, a nie gotować, a poza tym na pewno na co dzień nie masz lekko. Wiem jakim głodomorem jest mój synek- zaśmiała się- będziesz miała okazje mi pomóc, jak będę piekła ciasteczka- dodała.
-Z miłą chęcią- odparłam i zajęłam miejsce przy stole.
 -Hej [T.I], jestem Chris- przedstawił się ojczym Nialla- Nialler nie kłamał, mówiąc, że jesteś piękna- dodał, na co lekko się zarumieniłam i zaczęłam smarować miodem cieplutkie grzanki. Po posiłku postanowiłam zainteresować się, gdzie podziewa się mój ukochany.
 -Wie pani może gdzie jest Niall?- zapytałam.
 -Zaraz wróci, poszedł spotkać się ze znajomymi- odpowiedziała zajęta zmywaniem naczyń. Wstałam od stołu aby pomóc kobiecie.  Po kilkunastu minutach usłyszałam dość głośne śmiechy dochdzące z podwórka przed domem.   Wyjrzałam przez okno i ujrzałam Horana rozmawiającego z jakąś blondynką. Na pożegnanie czule się przytulili.
 -Hej kochanie- przywitał się chłopak wchodząc do domu.
 -Hej, gdzie byłeś?- zapytałam. Zdenerwowało mnie towarzystwo tej dziewczyny u boku mojego Niallka.
-Na spacerze ze starymi znajomymi- odpał zaglądając do lodówki.
-A kim jest ta dziewczyna, z którą żegnałeś się przed wejściem?- spytałam podejrzliwie.
 -Holly? Przyjaciółka z dzieciństwa- powiedział jakby nigdy nic-  ubierz bluzę, pokażę ci Mullingar- oświadczył chłopak i podał mi okrycie.  Objęci wyszliśmy z domu i przechadzaliśmy się ulicami miasteczka. Co chwilę Niall się zatrzymywał, aby opowiedzieć mi o jakimś budynku, żywo przy tym gestykulując. Nagle chłopak przystanął na chwilę.
-Poczekaj tu sekundkę, kochanie- wyszeptał i poszedł w nieznanym mi kierunku. Zniecierpliwiona czekałam na powrót blondynka. Po chwili ujrzałam go z dużym bukietem śnieżnobiałych róż.
 -Dla mojej księżniczki- uklęknął i wręczył mi kwiaty- kocham cię i nigdy nie przestanę- wyszeptał i złożył na moich ustach namiętny pocałunek. Horan był bardzo romantyczny, potrafił nawet ze zwykłego spaceru uczynić scenę niczym z filmu. Przy nim czułam się jak jedyna kobieta na świecie... Wtuleni w siebie wróciliśmy do domu.
...
 Następnego dnia wstałam dość szybko. Od rana pomagałam w robieniu ciasteczek. Razem z mamą Nialla wycinałam zabawne kształty z ciasta za pomocą foremek. Nagle usłyszałam dzwonek do rzwi. Maura lekko je uchyliła.
-Jest Niall?- zapytała bez przywitania dziewczyna stojąca w progu.  Okazało się, że była to Holly, która poprzedniego dnia towarzyszyła Horanowi na spacerze. Ten już po chwili zbiegł po schodach.
-O, hej Holly- uśmiechnął się z czułością do dziewczyny, na co zdenerwowana zacisnęłam zęby.
-Pójdziemy na spacer, tak jak wczoraj?- zapytała kusząco blondynka.
 - Jasne- odparł Nialler- zaraz będę- zwrócił się w moją stronę i zatrzasnął za sobą drzwi. Ze złością cisnęłam ścierką na podłogę.
 -Kim jest ta dziewczyna?- zapytałam mamy Horana.
 -Niall ci nic nie mówił? To jego pierwsza miłość. Byli ze sobą zanim wyjechał.  Nigdy za nią nie przepadałam, jest bardzo bezczelna, ale on poza nią świata nie widział. Dobrze, że już mu przeszło i mam teraz taką wspaniałą synową jak ty-  uśmiechnęła się do mnie szczerze.   Była dziewczyna? Pierwsza miłość? Czy ja dobrze zrozumiałam? Miałam ochotę wybiec za nimi i siłą przyprowadzić chłopaka do domu. 
-Myśli pani, że oni mogą jeszcze coś do siebie czuć?- zapytałam łamiącym się głosem.
-No co ty, kochana. Przecież jesteś dla Niallera wszystkim. Nie potrzebnie ci o tym mówiłam, teraz będziesz się martwić- odparła kobieta wkładając wypieki do piekarnika. Nieco spokojniejsza zajęłam miejsce przy stole i obserwowałam, jak ciasteczka rosną pod wpływem ciepła. 
 -[T.I], mam do ciebie prośbę- zaczęła Maura- mogłabyś kupić mi w sklepie lukier? Zapomniałam o nim i nie będę miała czym polać ciasteczek.
-Oczywiście- powiedziałam, zarzuciłam na plecy niebieską bluzę Horana i wyszam z domu.Po kilku minutach byłam już na drodze prowadzącej do sklepu. Zamyślona przyglądałam się okolicznym domkom. Mullingar było małe, ale bardzo urocze. Z odległości kilku metrów dostrzegłam coś niepokojącego. Na ławce obściskiwała się bowiem jakaś para. Jednak nie to było takie niepokojące... Gdy podeszłam bliżej, zorientowałam się bowiem, że to Niall i Holly. Byli złączeni w gorącym pocałunku. Poczułam piekące łzy na policzkach i niezauważona przez nich biegiem wróciłam do domu.
                                                                                                                             HazzGirl
Hej kochane ! Podoba wam się 1 część Horanka?? 
Dziękujemy, że tyle was jest. Każdy komentarz naprawdę motywuje nas do pracy. 
Już niedługo nowe imaginy ;*

poniedziałek, 8 lipca 2013

#40 Harry



|Oczami Harrego|
Nareszcie w Londynie... Po długiej trasie koncertowej miałem ochotę spędzić trochę czasu w domu. Jeszcze kilka tygodni temu na lotnisku przywitałaby mnie szczęśliwa [T.I.] obsypując mnie pocałunkami, dziś jednak wracałem do domu zupełnie sam. Zapytacie pewnie 'dlaczego?'. Otóż dokładnie trzy tygodnie i cztery dni temu powiedziałem jej, że muszę zakończyć nasz związek z powodu rosnącej kariery. Zostawiłem dziewczynę mojego życia, która cały czas wspierała mnie w tym co robiłem, a moim wytłumaczeniem była kariera... Tak właściwie cały czas żałuję, że to zrobiłem. Wtedy sława zawróciła mi w głowie. Pomyślałem, że nie chcę być w stałym związku, gdy podróżuję po świecie i co noc spotykam inne piękne dziewczyny. Dopiero niedawno uświadomiłem sobie, że życie bez [T.I] nie ma żadnego sensu. Żadna dziewczyna na świecie jej nie dorównywała. Wszystkie chciały być ze mną tylko dlatego, że jestem sławny. Przez cały czas brakowało mi tej miłości, czułości, tych rozmów na skype, gdy byłem w trasie... Chłopcy próbowali jakoś mnie pocieszać, lecz mimo dobrych chęci, nie udawało im się to. Nikt nie potrafił wypełnić pustki w moim sercu jaka pozostała po rozstaniu z [T.I]. Zostawiając moją księżniczkę zrobiłem największy błąd mojego życia i nigdy sobie tego nie wybaczę...
Zatrzymałem samochód przed Starbucks'em. Potrzebowałem bowiem teraz mocnej, czarnej kawy. Wchodząc do budynku przypomniały mi się chwile spędzone tu z [T.I]. Mieszka niedaleko, więc zawsze, gdy u niej nocowałem szliśmy po dwie białe kawy na wynos i na tarasie jej mieszkania piliśmy je co jakiś czas namiętnie się całując. Było tak niesamowicie... Objęci, leżąc na kocu oglądaliśmy zachód słońca. Czasami potrafiliśmy rozmawiać nawet całą noc. [T.I] była jedyną dziewczyną, która w pełni mnie rozumiała.
Teraz to już przeszłość. Poczułem, że moje oczy się zaszkliły... Ona już nie wróci. Muszę w końcu to sobie uświadomić.
Jakiś mężczyzna stojący za mną lekko mnie popchnął. Zorientowałem się, że stojąc w kolejce w ogóle nie poruszam się do przodu.  Ostatnio często zdarzały się chwilę, w których myślałem o [T.I] i zapominałem o wszystkim innym... Nagle usłyszałem znajomy, melodyjny głos. Wychyliłem głowę i ujrzałem ... Zamawiała właśnie kawę, zastanawiała się, czy wziąć białą czy czarną... Zawsze tak robiła. Mimowolnie kąciki moich ust uniosły się ku górze. W końcu zdecydowała się na białą. Odebrała swój napój i odwróciła się w moją stronę. Mocno wciągnąłem powietrze do płuc i powoli je wypuściłem. Popatrzyła na mnie z wyrzutem i minęła mnie bez słowa, nie powiedziała nawet zwykłego cześć. Musiałem to zrobić i wybiegłem za nią delikatnie ją zatrzymując.
-Cześć- powiedziałem trochę speszony.
-Hej, Harry- sposób, w jaki wymawiała moje imię spowodował ciarki na moich plecach. Kiedyś mówiła je czule, pieszcząc niemal każdą głoskę, dzisiaj jednak jej ton był oziębły. Zdałem sobie sprawę, że to przeze mnie się tak zachowuje.
-Możemy pogadać?- zapytałem w końcu- będzie tak jak kiedyś, kupię kawę, pójdziemy na taras...
-Harry, te czasy już minęły- przerwała mi.
-Proszę, tylko jedna rozmowa...- powiedziałem błagalnym tonem robiąc najsłodszą minę, jaką tylko umiałem.
-Dobra, ale to tylko jednorazowe spotkanie, nie chcę żebyś znowu mnie zranił- powiedziała patrząc mi prosto w oczy. Jej słowa uświadomiły mi jakim jestem palantem... Nikt nie ma pojęcia jak nienawidzę siebie za to co zrobiłem tej dziewczynie...
 Udałem się za nią w stronę jej mieszkania, gdy nagle się zatrzymała.
-Zapomniałeś o kawie- powiedziała.
-Napiję się twojej- zaśmiałem się, lecz [T.I] nie odwzajemniła mojego uśmiechu. Po chwili znajdowaliśmy się już w jej przytulnym apartamencie. Nic się nie zmieniło, no chyba że to, że z półek zniknęły wszystkie nasze wspólne zdjęcia...  Otworzyłem drzwi na taras i gestem zaprosiłem ją, aby usiadła na kocu. Spostrzegłem, że na stoliku stoi moje zdjęcie, które [T.I] zrobiła mi podczas naszej pierwszej randki. Zawstydzona dziewczyna szybko je schowała i zajęła miejsce obok mnie. Nie była jednak wtulona w moje ciało, tak jak kiedyś, ale siedziała w sporej odległości. Przysunąłem się bliżej, tak, że nasze ciała się o siebie ocierały. Potrzebowałem teraz ciepła, a tylko ona mogła mi je dać.
-A więc o czym chciałeś pogadać, Harrey?- zaczęła dziewczyna wpatrując się przez siebie. Była jakby nieobecna. Znałem to uczucie,  bała się, że gdy na mnie spojrzy wszystko do niej wróci.
-Chciałem zapytać, co tam u ciebie- odparłem.
-Poza tym, że odreagowuję po rozstaniu z chłopakiem, który wolał karierę niż mnie, nic- powiedziała chłodno. Próbowałem lekko ją objąć, lecz odepchnęła moją dłoń. Musiałem jej to w końcu powiedzieć, musiałem jej wyznać, co czuję...
-Chciałbym cię przeprosić za to, że zachowałem się jak ostatni dupek. Jesteś wspaniałą dziewczyną i nie zasługujesz na takie traktowanie. Przyznaję, że jestem skończonym kretynem. Po naszym rozstaniu nawet przez chwilę nie byłem szczęśliwy. Kocham cię [T.I]! Nadal cię kocham!- powiedziałem lecz dziewczyna odwróciła się ode mnie.
-Tego już za wiele Harry, już raz mnie zraniłeś, jeszcze ci mało?- powiedziała. Nie widziałem jej twarzy, ale byłem pewny, że na policzkach ma łzy. Nagle spostrzegłem coś niepokojącego. Rękaw luźnej bluzy dziewczyny lekko się podwinął, a na jej ręce dało się zobaczyć wiele podłużnych blizn. Po dokładniejszym przyjrzeniu się nie miałem wątpliwości, że to ślady po samookaleczaniu się. Moje oczy się zaszkliły. Ująłem mocno jej rękę. Chciała ją wyrwać, ale mój uścisk był za silny.
-Dlaczego to robiłaś?- zapytałem łamiącym się głosem.
-Nic nie robiłam- powiedziała cicho. Skierowałem jej twarz w moją stronę zmuszając ją do spojrzenia mi w oczy.
-Dlaczego się cięłaś?- ponowiłem.
-Dlatego, że nie było cię przy mnie- wyszeptała dziewczyna i wybuchnęła płaczem- ból był zbyt silny... wtedy sięgnęłam po żyletkę- łkała. Ponownie ująłem jej rękę i zacząłem całować wszystkie blizny pozostałe na nadgarstku i przedramieniu. Z całych sił starałem się nie rozpłakać lecz nie wytrzymałem i po moich policzkach zaczęły spływać pojedyncze łzy.
-Kochanie, jesteś cudowna, nie powinnaś tego robić- zacząłem, przerywając wypowiedź na delikatne pocałunki- gdybym tylko wiedział... zabroniłbym ci.
-Harry, nie potrzebujesz takiej dziewczyny jak ja. Wokół ciebie jest wiele pięknych modelek, piosenkarek... Ja jestem nikim- wyszeptała.
-[T.I], nie mów tak, dla mnie jesteś całym światem. Gdybym tylko mógł to wszystko naprawić, cofnąć czas...   całowałbym każdą część twojego ciała, ponieważ jesteś piękna. To ja cię zraniłem, to ja powinienem mieć teraz te rany na swoim ciele. Kocham cię i obiecuję ci, że już nigdy cię nie opuszczę i zawsze przy tobie będę, ale ty też musisz mi coś obiecać. Obiecaj, że już nigdy nie skrzywdzisz swojego idealnego ciała.
-Obiecuję- wyszeptała moja księżniczka i złączyła nasze usta w czułym pocałunku.
Czułem się cudownie trzymając ją w moich ramionach. Była taka krucha i słaba... jak mogłem tak ją skrzywdzić? Na samą myśl, że to przeze mnie [T.I] zrobiła sobie coś takiego... Ugh.
 Najważniejsze, że od teraz będę mógł się nią opiekować.
-Kocham cię, kotku- wyszeptałem.
-Ja ciebie też- odparła i ponownie wpiła się w moje słone od łez wargi.
Potem, tak jak dawniej, obejrzeliśmy zachód słońca popijając kawę i przytulając się nawzajem. Niczego więcej nie pragnąłem... Chciałem po prostu ochronić ją przed całym złem tego świata.
                                                                                                               HazzGirl
Hej! Co myślicie o jednopartowcu z Harrym? Podobają wam się takie imaginy?
Każdy komentarz sprawia, że mamy wenę na pisanie następnych :3 W komentarzach wyrażajcie swoje opinie i proście o dedykacje. Wszystkie stopniowo postaramy się zrealizować:)
Dziękuję za wasze wsparcie! Kocham was :*~wasza HazzGirl

piątek, 5 lipca 2013

#39 Niall cz.3

Imagin z dedykacją dla:
Miśkax3

                                                                      Niall
                                                                   Niall cz.2



    -[ T.I] co się stało? Wyglądasz okropnie- rzucił prosto z mostu.
    - Ej, jesteś strasznie miły. Wielkie dzięki- odparłam z przekąsem.
    - Sorry. Nie miałem zamiaru Cię obrażać- oznajmił uśmiechając się szeroko.- To jak? Co się wydarzyło. Powiedziałaś mu?- zapytał, a ja pokręciłam przecząco głową. Greg był jedyną osobą, która wiedziała o mojej nieszczęśliwej miłości. Zawsze mogłam na niego liczyć. Często rozmawialiśmy ze sobą, kiedy Nialla nie było w domu, a ja niepotrzebnie fatygowałam się by go odwiedzić. I wtedy siedzieliśmy w salonie i rozmawialiśmy o największych głupotach jakie przyszły nam na myśl. Często, żartowałam iż powinien zostać sercowym psychologiem. Musiałam to przyznać, jeżeli chodziło o miłosne niepowodzenia był mistrzem. Zawsze rozśmieszał mnie i powodował, iż na powrót stawałam się wesoła.
    - Niech zgadnę. Nie powiedziałaś mu, że go kochasz?- wskazał na Niallera, który stał kilkanaście metrów od nas.
    - Niby jak to sobie wyobrażasz?! Oczywiście, że mu nie powiedziałam- zawyłam.- Gdyby się o tym dowiedział...- zająknęłam się.- Pewnie to byłby już koniec.
    - Nie bądź tego taka pewna- powiedział rezolutnie. A co miał innego powiedzieć?- zastanawiałam się. Zawsze słyszałam to samo, gdy na siłę starał mnie się pocieszyć. Nie miałam ochoty kontynuować tej bezsensownej rozmowy. Zebrałam się w sobie i odeszłam. Na początku powoli kroczyłam do przodu, później natomiast przyspieszyłam. Greg nie próbował mnie nawet zatrzymać. Nie odezwał się ani słowem w porównaniu do Nialla. Pewnie stwierdził, iż powinnam pobyć sama i chyba miał rację...
    Biegłam ile tchu w płucach, nie oglądając się za siebie. Byłam zszokowana własnym tempem. Na W-Fie zawsze ostatnia pojawiałam się na mecie. Nigdy nie miałam kondycji, przez co już po chwili, nie mogłam złapać oddechu. A tu proszę. Miła odmiana.
Wpadłam do pustego domu. Na szczęście rodzice nie wrócili jeszcze z pracy i dzięki czemu mogłam na spokojnie przemyśleć to i owo. Zrzuciłam trampki, a następnie wdrapałam się po starych, drewnianych schodach na górę.
Mój pokój znajdował się na poddaszu. Nie był zbyt duży i nowoczesny, ale mimo wszystko lubiłam go. Otworzyłam drzwi i żwawo wskoczyłam na łóżko, które pod moim ciężarem niemiłosiernie zaskrzypiało. Westchnęłam cicho, rozkładając się wygodniej na wrzosowej pościeli. Płacz spowodował, iż momentalnie zrobiłam się senna i nawet nie wiedziałam, kiedy udałam się w objęcia Morfeusza...
Obudził mnie dopiero dzwoniący telefon. Zerwałam się z łóżka i podniosłam komórkę, która dziwnym sposobem znalazła się na podłodze. Spojrzałam na ekran. Kilkanaście nieodebranych połączeń i smsów od Nialla. Miałam zamiar do niego oddzwonić, gdy wtem przyszła kolejna wiadomość:
,,Proszę wyjdź na zewnątrz. Wiem, że tam jesteś. Muszę z Tobą porozmawiać. Nie odejdę stąd dopóki nie pogadamy”.
Serce zaczęło mi walić jak oszalałe. Super. Pewnie powie mi, że nie możemy się już spotykać, że powinniśmy zakończyć naszą przyjaźń, która zaczęła przeradzać się w coś na kształt toksycznego związku. Nie zniosę po raz kolejny tego współczującego spojrzenia, które za każdym razem przyprawia mnie o zawrót głowy. Nie. Po prostu nie wytrzymam...
Z drugiej jednak strony, co będzie jeśli nie wyjdę, jeżeli stchórzę na samym starcie? Po chwili namysłu stwierdziłam, że muszę stawić temu czoła. Powinnam spróbować. Zresztą co mi szkodzi. Chyba nie może być już gorzej, nieprawdaż?
Wstałam z łóżka i pobiegłam do łazienki, by doprowadzić się do ładu. Stanęłam przed lustrem i myślałam, że wpadnę w jakieś kompleksy. Opuchnięta od płaczu twarz, poskręcane we wszystkie strony włosy, a na dodatek czarne smugi od makijażu. Wyglądałam jak chodzące nieszczęście. Jęknęłam głośno, chwytając jednocześnie turkusową kosmetyczkę. Wyciągnęłam z niej potrzebne mi kosmetyki. Starałam się jak mogłam. Próbowałam doprowadzić się do porządku. Niestety efekt mojej pracy nie był zbytnio zachwycający, ale na nic więcej nie mogłam już liczyć.
Z zawrotną prędkością zbiegłam po schodach, o mały włos nie przewracając się na ostatnim stopniu. Powoli odchyliłam płócienne zasłonki i wyjrzałam przez okno. Stał tam, przed moją furtką z rękami w kieszeniach niebieskiej bluzy, która przypominała kolor jego oczu. Poczułam jak coś podchodzi mi do gardła. Wzięłam ostatni głęboki oddech i pewnym siebie krokiem opuściłam mój dom. Niall widząc mnie zaczął nerwowo przystępować z nogi na nogę, bawiąc się przy tym metalowym zasuwakiem.
    -Muszę Ci coś powiedzieć..- zaczęliśmy jednocześnie.
    - Mów pierwsza- zachęcił mnie, podchodząc bliżej. W jednej chwili doleciała do mnie wspaniała woń jego perfum. Nie wiem co to był za zapach, ale zamącił mi w głowie. Miałam wrażenie, że nogi wrastają mi się w podłoże.
    - Nie to Ty mów- mruknęłam, a blondynek przytaknął, zgadzając się jednocześnie.
    - [ T.I]- zaczął, łapiąc mnie za rękę.- Wtedy, gdy ujrzałem Cię po raz pierwszy. Już wtedy namieszałaś mi w głowie. Z każdym dniem zacząłem zakochiwać się w Tobie. Próbowałem nie myśleć o tym. Chciałem na siłę odrzucić to uczucie. Ale niestety nie potrafiłem tak. Nie mogłem zapomnieć o Tobie, o smaku Twoich słodkich ust. Brakowało mi Twojego czułego dotyku na mojej skórze. Mówiłem sobie, że to tylko przyjaźń, że nic takiego nas nie łączy. W końcu przyjaciele też się czasami całuję. Ale w końcu ta niewinna pieszczota stała się codziennością. I wtedy przyłapała nas ona- zawahał się na moment. Miałam wrażenie, iż specjalnie nie wymówił jej imienia.
    - Pobiegłem za nią,ale było już za późno. Starałem się o tym nie myśleć. Nie chciałem by ta sytuacja powtórzyła się- kontynuował.- Zrozum mnie. Nie chciałem znów cierpieć. Poza tym jesteś dla mnie naprawdę ważna i postanowiłem, iż nie mogę stracić Cię w podobny sposób... Dopiero po pewnym czasie zrozumiałam, że to przeznaczenie. Uzupełniamy się nawzajem. Jesteśmy sobie pisani- mówił ze spokojem. Byłam w szoku. Nie spodziewałam się po nim takiego wyznania.
    - O mój Boże. Niall- szepnęłam ze łzami w oczach.
    - Spokojnie, piękna- powiedział, przytulając się do mnie.- Czasami szukamy wszędzie, a nie zdajemy sobie sprawy, że to czego potrzebujemy jest tak blisko. [T.I] kocham Cię- oznajmił w końcu.
    - Ja też Cię kocham- odparłam, unikając jego wzroku. Wydawało mi się, iż znam już odpowiedzieć co będzie dalej. Poczułam się jak w pięknej bajce, gdzie wszystko jest jak najbardziej możliwe, gdzie nawet zwykła, szara myszka może znaleźć tego jedynego księcia, z którym będzie szczęśliwa.
    Czułam bystre spojrzenie Niallera na swojej osobie. Moje serce zaczęło walić jak oszalałe. Wzięłam kolejny głęboki oddech. Nie dowierzałam, że to dzieje się naprawdę. Moje marzenie właśnie się spełnia. Podniosłam głowę i zobaczyłam jego piękną twarz tuż przy mojej. Dzieliły nas zaledwie milimetry. Blondynek objął mnie w pasie, przyciągając jeszcze bliżej. I w końcu nasze usta złączyły się. Nie był to już zwykły pocałunek dwojga przyjaciół, tylko pieszczota spragnionej sobą pary. Miałam go tylko dla siebie. Zamknęłam oczy i delektowałam się smakiem jego miękkich, pełnych warg.
    I to był właśnie ten moment. Takie niesamowite zwieńczenie, tych wszystkich samotnych lat. Brakowało jedynie melodii, która powinna pojawić się wraz z naszym pocałunkiem. To byłoby piękne zakończenie, które jednocześnie stanowiłoby początek nowego, lepszego życia.
    Zaciągnęłam się wieczornym powietrzem. Pragnęłam posmakować jak smakuje miłość....
                                                                                                MissPotatoe
   
 No i mamy część trzecią, ostatnią już ;) Jak zawsze ciekawi mnie, co o niej sądzicie, bo według mnie wyszło mi coś w stylu ,,Ckliwego, dennego romansidła". Pamiętajcie, że im więcej komentarzy, tym mamy większą motywację i zapęd do pracy. Przez co imaginy tworzone są częściej i wtedy większa ich ilość może pojawiać się na blogu :D
Przez najbliższy tydzień nie będzie mnie. Wyjeżdżam na wakacje i pozostawiam Was z HazzGirl :*
Na koniec mam jeszcze jedno pytanko:
- Z kim chcecie kolejne imaginy? Mam wparwdzie wiele pomysłów, ale chciałabym również byście były zadowolone, więc daję Wam prawo wyboru. Piszcie :)
Udanych WAKACJI!!! :***

środa, 3 lipca 2013

#38 Louis cz.5 (zakończenie nr 2)

                                                                   Louis cz.1
                                                                  Louis cz. 2    
                                                                   
Louis cz.3  
                                                                   Louis cz.4


    - Przykro mi- oznajmiłam.- Nie czuję już do Ciebie tego samego. Nasz związek wypalił się. Nie ma w nim tej dawnej chemii. Wydaję mi..- zacięłam się- że będzie lepiej jeżeli zakończymy to właśnie teraz.
    -To przez niego, prawda? Nie chcesz ze mną być, bo pojawił się Twój dawny chłoptaś?- dopytywał
    - W tej chwili, to chyba już nie ważne, prawda? Przepraszam, ale nie mogę udawać, iż nadal się w Tobie ślepo kocham. To byłoby niesprawiedliwe- oświadczyłam.- Wiem. Powinnam powiedzieć Ci to wcześniej, ale gdzieś głęboko w mojej duszy była ukryta wiara. Tak. I nie patrz na mnie w ten sposób, dobrze? Uwierz, że starałam się jak mogłam by nasz związek przetrwał, ale niestety to nie jest to. Może między nami coś zaiskrzyło, ale- zacięłam się po raz kolejny.
    - W związku najważniejsza jest miłość i to aby oboje ludzi się miłowało- wydeklamował na jednym oddechu.
    - Tak- zgodziłam się, posyłając mu czuły uśmiech.- A między nami to uczucie wygasło. Przykro mi z tego powodu, ale mam nadzieję, że mimo, iż nam się nie udało, będziemy przyjaciółmi. Co Ty na to?
    - To nie jest dobry pomysł. Przyjaźń damsko- męska nie istnieje. Musisz to zrozumieć [T.I]- wyszeptał, a z jego policzka zleciała pojedyncza łza.
    - Jeszcze raz przepraszam za wszystko- powiedziałam i odeszłam nie patrząc się za siebie. Wiedziałam, że gdybym została tam dłużej, pewnie wszystko potoczyłoby się inaczej. Znając mnie, ugięłabym się i dałabym nam szanse. Ale w tej chwili miałam inny cel, zupełnie odmienne priorytety...
    Szłam jakąś boczną uliczką, która zionęła pustakami. Ludzie pochowali się w swoich niewielkich domkach, stojących jeden za drugim w wąskim szeregu. W sumie nie dziwiłam się im. Na dworze było przeraźliwie zimno. Wiał porywisty wiatr, który potęgował odczucie chłodu, a niebo przykrywała gruba warstwa szarych, ciężkim chmur. Ten dzień nie zapowiadał się zbyt optymistycznie. W końcu, ja sama nie tryskałam entuzjazmem. Zachowywałam się jak zgorzkniała, nic niewarta kretynka.
    Byłam na siebie zła, a to uczucie zmogło się, gdy spoglądałam na te wszystkie budynki i miejsca dookoła mnie. Te na pozór nic nie znaczące, małe rzeczy przypominały mi o nim. Kiedy jeszcze chodziłam z Johnem spędzaliśmy tutaj wiele czasu. Tymi właśnie wąskimi, krętymi ścieżkami przechodziliśmy każdego dnia, ciesząc się że jesteśmy razem.
    - A teraz?- wyrwało mi się z ust.
    - A teraz [T.I] powinnaś się ze mną przywitać- oznajmił pogodnie Niall.
    - Cześć- rzuciłam, wpatrując się w jego przepiękne, niebieskie oczy.- Co tu robisz?
    - Przyszedłem do Ciebie- odparł i przytulił się do mnie. Nialler był naprawdę niesamowity. Odkąd go poznałam, zawsze głowiłam się jak on to robi, że wiecznie rozpiera go pozytywna energia. Przy nim momentalnie poczułam się lepiej.- Musimy pogadać.
    - Dobra- powiedziałam i otworzyłam drzwi do domu. Oboje wgramoliliśmy się do środka. Po chwili siedzieliśmy już wygodnie na kanapie.- To o czym chciałeś porozmawiać?- zapytałam.
    - O Lou- oświadczył prosto z mostu.
    - Aha- wyrwało mi się.
    - [T.I] wiem, że to nie moja sprawa i że nie powinien wtrącać się w wasz związek, ale nie mogę tak. Louis jest mi naprawdę bliski i nie mam serca patrzeć na niego jak jest smutny. On jest bardzo emocjonalny i przeżywa wszystko ze zdwojoną siłą. W końcu to nie zależy ode mnie, ale chciałem żebyś wiedziała, iż on Cię kocha- oznajmił, spoglądając mi prosto w oczy. Czułam się okropnie. Do oczu zaczęły napływać mi pojedyncze łzy. Nienawidziłam siebie, że go zraniła, a właściwie ich obu.
    - Dzisiaj gramy koncert na O2. Wiem, że nie ma już biletów, ale udało mi się załatwić jeszcze ten jeden- oznajmił, wyciągając wejściówkę z kieszeni jego niebieskiej kurtki.- Byłbym niezmiernie wdzięczny, gdybyś przyszła...
    - Dzięki Niall, jesteś kochany- odparłam, a chłopak lekko się zarumienił.- Oczywiście, że przyjdę.
    - W takim razie będę już leciał. Mamy jeszcze z chłopakami jedną próbę przed występem na żywo. Mam nadzieję..- zawahał się na moment- że między Wami wszystko się ułoży. To do zobaczenia za kilka godzin- powiedział i wyszedł.
    Through the sorrow and the fights
    Don't you worry, cause everything's gonna be alright...

|perspektywa Louisa|
Siedziałem w domu zupełnie sam. Naprawdę nie wiem jak udało mi się ich przekonać, by poszli na próbę beze mnie. Na szczęście po wielu prośbach i namowach zgodzili się. W sumie teraz żałowałem, że nie poszedłem z nimi. Tkwiłem tu sam sam jak kołek, w kompletnej ciszy. Zaczęła doskwierać mi nieznośna samotność. Czułem jak rozsadzała mnie od środka. Nie dawała mi chwili wytchnienia.
Z drugiej jednak strony nie mogłem pozwolić, by zostali ze mną i marnowali kolejne godziny na nicnierobieniu i użalaniu się nad moją osobą. Chłopacy oczywiście protestowali. Nie chcieli, bym został tu sam. Udawali, że nie nudzą się ze mną, że bawią ich gry, w które graliśmy. Ich upór był nie do zniesienia. W końcu podniosłem się z sofy i siłą wygoniłem ich na próbę. Przecież liczył się zespół, One Direction. Nie mogliśmy zawieźć fanów, którzy usilnie starali się z nami spotkać czy też po prostu chcieli usłyszeć nasze piosenki na żywo. Widziałem jak wahają się, co mają teraz zrobić. Ich niezdecydowanie było wręcz śmieszne. Uśmiechnąłem się do nich zachęcająca i po kilku minutach wyszli. Oczywiście kazali mi na siebie uważać. Nie miałem pojęcia co mieli na myśli, mówiąc to. Naprawdę byli tacy głupi i sądzili, że wezmę nóż i podetnę sobie żyły z powodu nieszczęśliwej miłości. Chyba tak...
No właśnie, [T.I]. Próbowałem nie myśleć o niej. Starłem się zapomnieć, ale nie mogłem. Nie chciałem. Kochałem ją mimo wszystko, a wtedy gdy ujrzałem tego chłopaka wydawało mi się, że moje serce eksploduje, że rozleci się na tysiące maleńkich kawałeczków.
Może dlatego właśnie wolałem być teraz zresztą zespołu? Ich towarzystwo pomagało mi. Zajmowali mnie największymi głupotami, jednocześnie wynajdując mi tysiące przedziwnych rzeczy do roboty. Przy nich nie miałem nawet czasu by o niej wspomnieć. A teraz? Siedziałem tu sam z puszką piwa na stole, a w głowie krążyła mi tylko ona.
Co miałem robić?! Nie dzwoniła do mnie. Nie odzywała się. Próbowałem się z nią skontaktować, ale za każdym razem, rozłączała się po pierwszym sygnale. Kiedy słyszałem ten sam głuchy dźwięk jej skrzynki głosowej, zacząłem sobie uświadamiać, że niestety już wybrała. A ja po prostu nie byłem tą osobą. Wolała jego i w pewnym sensie ją rozumiałem. Bała się, że znowu ją zostawię i wyjadę na kolejną trasę. Ale co mogę na to poradzić, że muszę jeździć po świecie? No właśnie, nic.
Nie chciałem już cierpieć. Pragnąłem wreszcie zaznać choć odrobiny szczęścia i spokoju u boku swojej miłości. Wydaje się, iż to niewiele, prawda? Ale rzeczywistość była inna, zdecydowanie gorsza. Powoli doszedłem do wniosku, że nie powinienem się aż tak zatracać. Wstałem z sofy i zadzwoniłem do Nialla. W końcu przed wyjściem obiecał mi, że przyjedzie, gdybym potrzebował jego wsparcia. I właśnie teraz nadszedł ten moment. Wybrałem odpowiedni numer i chwilę później rozmawiałem ze swoim przyjacielem. Oczywiście zatroskany blondyn, obiecał że zjawi się u mnie jak najszybciej. Westchnąłem cicho i na powrót usadowiłem się na kanapie. Byłem im wszystkim niezmiernie wdzięczny. Gdyby nie oni, nie wiem czy mógłbym przejść przez to sam.
W pewnym momencie usłyszałem pukanie do drzwi. Zdziwiłem się, że Nialler tak szybko dotarł na miejsce. NO, cóż mój przyjaciel bywa czasami niezwykły. Podniosłem się ze skórzanej sofy i opuściłem pokój. Przemierzyłem długi korytarz, docierając do wejścia. Przekręciłem zamek i powoli nacisnąłem klamkę. W progu stała ona, moja [T.I] we własnej osobie. Wyglądała okropnie. Jej twarz była czerwona od płaczu, a ze spuchniętych oczu jedna za drugą spływały ogromne łzy. Dziewczyna wydawała się zmartwiona? Chyba tak. Przybrała skuloną pozycję i co chwila przystępowała z nogi na nogę. Denerwowała się czymś...
Sam nie wiedziałem co miałem robić. Chciałem tak po prostu zatrzasnąć drzwi i zapomnieć o niej, o tym koszmarnym widoku, który będzie prześladował mnie do końca moich dni. Z drugiej jednak strony pragnąłem, wziąć ją w ramiona, przytulić i powiedzieć, że wszystko będzie w porządku. Ta dziewczyna nadal znaczyła dla mnie zbyt wiele, dlatego też nie mogłem na nią patrzeć, gdy płakała...
[T.I] spuściła głowę i wyszeptała ciche- przepraszam. Spojrzałem na nią, na jej piękne oczy przepełnione bólem. Nie zdążyłem nic odpowiedzieć, gdy dziewczyna zachłannie wpiła się w moje usta. Jej miękkie wargi pieściły moje własne, przyprawiając mnie o zawroty głowy. Poczułem jak jej palce wędrują po moich plecach, wywołując falę gorąca, która rozchodziła się po moim ciele. W pewnym momencie naparła na mnie mocniej, tak że uderzyłem o pobliską ścianę. Nie wiedziałem co się dzieje. Zaskoczony jej zachowaniem, nie oddałem jej pocałunku. Po prostu stałem i nic nie robiłem. [T.I] w końcu odsunęła się ode mnie, wpatrując się wyczekująco w moje oczy. Momentalnie spuściłem wzrok. Poczułem jak moje serce uderza nierówno, jak zaczyna wariować na jej punkcie. Moje myśli skupiały się wokół niej. Oddech przyspieszył, a ja, mimo iż tak bardzo chciałem coś powiedzieć, nie mogłem.
    -Wybacz- rzuciła i wycofała się z mojego domu. Co do cholery to miało znaczyć? Nie mogłem teraz pozwolić jej odejść. Nie po tym jak mnie pocałowała. Zeskoczyłem pędem za schodów i udałem się w jej kierunku. Dziewczyna szła szybko, chowając twarz w dłoniach. Najprawdopodobniej płakała.
    W końcu dogoniłem ją. Złapałem za jej dłoń i mocno przytuliłem. [T.I] wtuliła się w mój tors i podniosła na mnie swoje błyszczące od łez oczy. Zmierzyła mnie ostatnim, przepełnionym bólem spojrzeniem i chwilę później próbowała wyrwać się z mojego silnego uścisku. Nie wiedziałem o co chodzi, więc tylko przytrzymałem ją mocniej.
    - Louis. Jeżeli już dla Ciebie nic nie znaczę po prostu powiedz mi to. Zrozumiem- mówiła łamiącym się głosem.- Proszę nie utrzymuj mnie już w tej ciągłej niepewności.
    Jak ona mogła tak myśleć?- zastanawiałem się. Ona była dla mnie wszystkim. Była moją gwiazdą na niebie, która świeciła jasnym światłem, oświetlając mi drogę. W tej chwili brakowało mi słów. Podszedłem do niej i chwyciłem jej dłonie, przyciągając do siebie. Nie obchodziły mnie jej ciągłe protesty, to że próbowała ode mnie uciec. Objąłem ją i najzwyczajniej w świecie przytuliłem się do niej, wdychając jednocześnie jej cudną, kwiatową woń perfum.
    Po jakimś czasie roztargniona dziewczyna przestała się szarpać, a z jej oczu zaczęły spływać łzy. Widząc pojedyncze krople, nie mogłem się powstrzymać i zacząłem wodzić ustami po jej twarzy. Przelotnie muskałem jej zapłakane policzki. Jej palce kurczowo zaciskały się na materiale mojej koszulki. Bałem się, że odejdzie. To wszystko było dla mnie zbyt skomplikowane.
    - Kocham Cię- wyszeptałem, przygryzając delikatnie płatek jej ucha.
    [T.I] nie nic odpowiedziała. Tuliła się do mnie ani na moment nie zwalniając mego uścisku. Przy niej znów mogłem żyć pełnią życia. Mogłem cieszyć się, że jest przy mnie i chyba tylko to liczyło się w tej chwili. Nie pragnąłem nic więcej. Wystarczyła mi jedynie ona bym, czuł się spełnionym.
    Szczerze, nie potrafiłem bez niej żyć. Każda, najmniejsza komórka mego ciała domagała się jej obecności, której tak nagle zbrakło. Może nie zasługiwałem na nią, na jej dobre serducho. Może najzwyczajniej potrzebowała kogoś lepszego ode mnie, kogoś kto by obronił ją przed okrucieństwem świata, a nie ciągle ją ranił. Gdybym tylko mógł cofnąć czas, do tego cholernego przedpołudnia... Kiedy to definitywnie zakończyliśmy nasz związek. Teraz pewnie nie byłoby tych problemów. Nie poznała by Johna, a my nadal cieszylibyśmy się sobą. Kto wie, może nawet bylibyśmy już małżeństwem?!
    - Lou?- szepnęła łamiącym się głosem.
    - Tak kochanie?- zapytałem czule, odsuwając się od niej na kilka centymetrów i przyglądając się jej pięknym, piwnym oczom.
    - Przepraszam- powiedziała po raz kolejny. Nie rozumiałem jej. Czy to znaczyło, że mnie odrzuca?
    - Zaczekaj- oświadczyłem i pochyliłem się w jej stronę. Poczułem jak zalewa mnie fala gorąca, jak serce przyspiesza. Dziewczyna podniosła się delikatnie na palcach i zatopiła się w moich ustach. Czułem na swojej skórze jej ciepły dotyk, który w połączeniu z moim podnieceniem parzył. Zamknąłem oczy, delektując się tą chwilą. Jej miękkie, pełne wargi w połączeniu z moimi stanowiły spójną całość. W końcu pogłębiłem pocałunek, koniuszkiem języka wtargnąłem do jej ust, wywołując u niej cichy jęk. Uśmiechnąłem się sam do siebie.
    - Gorzko- usłyszałem w pewnym momencie rozbawiony głos Hazzy.
    - Tak, złap ją jeszcze za pośladki- dodał rozanielony Zayn.
    W końcu odsunąłem się od niej, rozłączając przy tym nasze usta. Widziałem jak na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Po paru sekundach poczułem na sobie dłoń Nialla, który przytulał się do nas.
    - Wiedziałem, że będziecie razem- oświadczył, uśmiechając się w naszym kierunku.- Jesteście dla siebie stworzeni.
    - Dobra, koniec tych amorów- rzucił Liam.- Chłopaki, bo spóźnimy się na koncert.
    - Już idziemy- oznajmiłem i złapałem [T.I] za rękę.
    I promise I'll just stay right here
    I know that you want me to, baby we can make it through
    Anything, cause everything's gonna be alright...
                                                                                                      MissPotatoe

...i koniec. Drugie zakończenie za nami. I jak Wam się podoba? Które bardziej przypadło Wam do gustu? Piszcie w komentarzach, jestem niezmiernie ciekawa Waszych opinii ;)
Jak zawsze możecie prosić o dedykacje, które stopniowo realizujemy :3
Hmm... W takim razie do następnego imagina :D ~ wasza MissPotatoe