Najlepsze Polskie Imaginy One Direction

Najlepsze Polskie Imaginy One Direction

środa, 28 sierpnia 2013

#50 Louis

Na ten dzień czekałam cały miesiąc. Dzisiaj z trasy koncertowej wrócił mój przyjaciel, Louis. Nasza przyjaźń trochę osłabła pod wpływem jego sławy, więc każdy dzień spędzony wspólnie był naprawdę ważny. Ukrywałam jedną tajemnicę, otóż byłam w nim szaleńczo zakochana. Louis był miłością mojego życia zanim jeszcze stał się sławny, nigdy jednak nie miałam odwagi by mu o tym powiedzieć. Teraz, kiedy jego zespół stał się najpopularniejszym boysbandem na świecie, całkowicie straciłam szansę. Tomlinson przecież nie chciał by związać się z taką dziewczyną jak ja, mając wokół siebie utalentowane i piękne kobiety… Nie chciałam też psuć naszej przyjaźni. Wiem, że po moim wyznaniu, Louis miałby wyrzuty sumienia, że musi mnie odrzucić i oboje czulibyśmy się niezręcznie.
-Lou!- krzyknęłam widząc znajomą postać zmierzającą w moim kierunku. Chłopak podbiegł do mnie i objął mnie swoimi silnymi ramionami.
-Tak bardzo za Tobą tęskniłem- wyszeptał mi do ucha.
-Ja za Tobą też- odparłam i lekko się od niego odsunęłam, aby zatopić się w tych przepięknych, błękitnych oczach. Przez ten krótki okres Tomlinson trochę zmężniał, a na jego twarzy pojawił się odrobinę gęstszy zarost. Pogładziłam go po policzku i uśmiechnęłam się do niego ciepło. Gdy tak na mnie patrzył, na moich policzkach pojawiły się rumieńce.
-Gotowa na biwak?- zapytał wesoło.
-Jasne, że tak!- odparłam wskazując na torby umieszczone przed domem.
-To jedziemy, musimy jeszcze rozłożyć namiot zanim się ściemni- powiedział pakując wszystko do bagażnika samochodu. Mieliśmy wspólnie spędzić weekend śpiąc w namiocie nad jeziorem. Miało być tak, jak za dawnych czasów. Już po chwili znajdowaliśmy się w jego samochodzie. Patrzyłam, jak ze skupieniem prowadzi. Prawą rękę trzymał na kierownicy, drugą zaś swobodnie opierał na kolanie. Miał na sobie błękitną koszulkę podkreślającą nieziemski kolor jego tęczówek i delikatną opaleniznę.
-Co się stało, że tak się we mnie wpatrujesz? Zmieniłem się, czy co?- przyłapał mnie. Spuściłam lekko wzrok i wymamrotałam krótkie ‘Zamyśliłam się’. Po dwóch godzinach jazdy przepełnionej jego opowieściami o sławie, zespole, chłopcach i moimi historiami o szkole, znajomych i innych głupotach dotarliśmy na miejsce. Moje życie w porównaniu do jego było jedną wielką nudą, ale Lou zawsze słuchał mnie z zaciekawieniem. Teraz byliśmy tylko my, las i jezioro, które odbijało wszystko wokół jak lustro.
-Brakowało mi odpoczynku- powiedział chłopak wychodząc z samochodu- a przede wszystkim brakowało mi Ciebie- zwrócił się do mnie z tym swoim zniewalającym spojrzeniem. Dzień minął nam wspaniale… Najpierw postanowiliśmy wykąpać się w jeziorze. Przebrani w kostiumy kąpielowe wskoczyliśmy razem do wody.
-Masz jeszcze piękniejszą figurę niż kiedyś- odparł Tomlinson ni stąd ni zowąd gdy byliśmy w wodzie.
-Ty też, na pewno wiele dziewczyn dałoby się zabić, by móc podziwiać te mięśnie- zaśmiałam się.
-Widzisz, jakie masz szczęście, możesz podziwiać je do woli- wygłupialiśmy się chlapiąc się  wodą. Później, zawinięci w ręczniki rozkładaliśmy namiot. Szybko nam to poszło, zważywszy na to, że w dzieciństwie często biwakowaliśmy. Gdy trochę się ściemniło, postanowiliśmy rozpalić ognisko. Roześmiani siedzieliśmy przy buchającym ogniu i piekliśmy kiełbaski.
-A pamiętasz, jak kiedyś wyrzuciłaś mi do wody nowy samochodzik za to, że zjadłem twoją kiełbaskę!- wspominał dawne czasy Lou.
-Ty nie byłeś lepszy! W nocy zawsze podkradałeś się pod mój namiot i mnie straszyłeś!- rozbawieni i objęci rozmawialiśmy i jedliśmy. Tak bardzo pragnęłam mu wszystko powiedzieć, wiedziałam jednak, że to nie ma sensu…
-Może pójdziemy już do namiotu, bo komary cholernie gryzą…- powiedziałam odganiając następnego owada.
-Tak, chodźmy już, zrobiłem się trochę śpiący- odparł Lou i razem wślizgnęliśmy się do namiotu.
-Muszę się przebrać w piżamę, możesz wyjść?- zapytałam.
-Nie, bo komary gryzą i jest już zimno- zaśmiał się chytrze.
-Ale Lou, jak mam się przebrać!
-Nie marudź, odwrócę się…- odparł.
-Ale nie podglądaj!- ostrzegłam go i zaczęłam się rozbierać- Louis! –krzyknęłam widząc, jak chłopak się odwraca.
-Pospiesz się, bo się rozmyślę- wyszeptał. Szybko więc się przebrałam i położyłam obok niego.
-Już! -powiedziałam. Chłopak ściągnął koszulkę i spodnie. Zawsze spał w samych bokserkach. Musiał to robić nawet teraz?! To jeszcze bardziej wszystko komplikowało… Nie mogłam oderwać oczu od tatuaży pokrywających jego aksamitną skórę.
-Idziemy spać?- zapytałam.
-Ok., jak chcesz- powiedział zgaszając lampkę- dobranoc, [T.I]- wyszeptał.
-Dobranoc, Lou- odparłam. Tak trudno było mi ukrywać prawdę…  Spostrzegłam, że chłopak już zasnął. Postanowiłam zrobić coś, co widziałam na pewnym filmie, może chociaż w ten sposób będzie mi trochę lżej. Zaczęłam mówić
-Louis, wiem, że teraz śpisz i mnie nie słyszysz, właśnie dlatego chcę ci to powiedzieć. Jesteś moim najlepszym przyjacielem i nie wyobrażam sobie bez ciebie życia, ale od początku czuję do ciebie coś więcej. Kocham cię, Tomlinson, kocham cię najbardziej na świecie, do szaleństwa. Jest mi trudno to ukrywać, ale nie chcę popsuć tego, co nas łączy. Mam nadzieję, że w końcu znajdziesz miłość swojego życia i będziesz szczęśliwy… - skończyłam a w moich oczach pojawiły się łzy. Jesteś taka słaba…- słyszałam w myślach. Dobrze, że chłopak tego nie słyszał, nikt nie chciał by być z taką frajerką, która boi się powiedzieć chłopakowi, że go kocha… Przymknęłam oczy i już zasypiałam, gdy poczułam czyjeś usta na moich. Otworzyłam oczy i zobaczyłam jego, moją miłość.. .Oderwał się od moich ust i wpatrywał się w moje oczy z delikatnym uśmiechem na ustach.

-Wszystko słyszałem, [T.I]. Ja też cię kocham, dopiero teraz to zrozumiałem. Jesteś dla mnie wszystkim. Można żyć i przez całe życie nie dostrzec, że to czego potrzebujesz jest tuż przed tobą. Ja potrzebuję ciebie…- wyszeptał i ponownie wpił się w moje usta. A ja pierwszy raz w życiu byłam naprawdę szczęśliwa…
                                                                                                                HazzGirl

Hej kochane! Nie moge uwierzyć, że to już 50 imagin na naszej stronie! Pamiętam, jak jeszcze niedawno zakładałyśmy tego bloga. Wtedy nawet jeden komentarz powodował ogromną radość w naszych sercach. Wiele się od tamtego czasu zmieniło: jest was więcej, my jesteśmy dojrzalsze i nasze imaginy są trochę inne, ale jedno pozostało niezmienne: nawet jeden najkrótszy komentarz jest dla nas naprawdę ważny i wywołuje ogromny uśmiech :)
Co myślicie o tym jednopartowcu z Lou? W komentarzach proście także o dedykacje. Niestety, wakacje już się kończą, ale życzę wam, żeby te ostatnie dni były najlepsze <3 HazzGirl

wtorek, 20 sierpnia 2013

#49 Harry cz.3

  Harry cz.1

Harry cz.2

    - Przepraszam. Powinnam zapukać- rzuciłam. Cóż, to była mało komfortowa sytuacja...
    - Spokojnie- odparł.- W końcu to też Twój pokój, nieprawdaż? Możesz wchodzić bez pytania.
    Naprawdę nie miałam pojęcia, co uczynić w takiej sytuacji. Było mi wyjątkowo niezręcznie. Zżerały mnie wyrzuty sumienia. To wszystko było ponad moje siły. Czułam się okropnie i nie widziałam wyjścia z zaistniałej sytuacji. Zastanawiałam się, co powinnam zrobić. Wyjść? Jeszcze raz przeprosić? A może dać mu swój numer i umówić się na randkę...
    - Nie uważasz, iż to wszystko jest krępujące?- zapytałam zdziwiona.
    - Nie, czemu?- zdziwił się.- Lubię nagość, czuję się wtedy wolny...
    - Hm.- jęknęłam- W takim razie będę już szła. Mam dość przygód jak na kilka godzin- powiedziałam.
    - Poczekaj- zawołał za mną, a ja automatycznie stanęłam.
    Harry z pewnością nie był, jak wszyscy chłopcy. Wczoraj, kiedy ujrzałam go po raz pierwszy, zawrócił mi w głowie. Był niezwykle uroczy i wyjątkowy na swój własny sposób. A na dodatek ta jego uroda. Brązowe loczki i kontrastujące zielone tęczówki. Po prostu ideał pod każdym względem..
    - Może zjemy razem śniadanie czy coś- spytał.
    - Bardzo chętnie... Tylko, że- zawahałam się.- Umówiłam się ze znajomą. Biedaczka czeka na mnie już parę godzin, bo troszeczkę zaspaliśmy- odparłam, posyłając mu uroczy uśmiech.
    - To w takim razie może podwieźć Cię?- powiedział cicho, a jego duże oczy, otoczone wachlarzem ciemnych rzęs, przeszyły mnie dogłębnym spojrzeniem. Poczułam jak nogi odmawiają mi posłuszeństwa.- Chyba, że nie masz na to ochoty- dodał po chwili.
    - Byłoby wspaniale. Moglibyśmy się lepiej poznać i w ogóle... Ale nie będę Cię fatygować. Pewnie masz już jakieś plany na dzisiejszy dzień- zaczęłam, ale propozycja bruneta wydała mi się wyjątkowo kusząca. Stop! Przecież to niedorzeczność!- A poza tym czeka już na mnie taksówka.
    - Hej [T.I], ranisz mnie- zaśmiał się, a ja zdziwiłam się skąd znał moje imię. Wydawało mi się, iż nie przedstawiałam mu się od rana.
    - Przepraszam, ale śpieszę się trochę. Moja znajoma i tak jest na mnie zła. Obiecałam jej, że będę o jedenastej, a teraz dochodzi druga.- oznajmiłam.
    - Szkoda. Pozwolisz mi się chociaż odprowadzić?- zapytał z nadzieją.
    - Pewnie- rzuciłam i ruszyłam. Już po chwili brunet dorównał mi kroku. Szliśmy obok siebie w kompletnej ciszy. Wydawało mi się, że coś go gryzie, że nad czymś się zastanawia, a może nawet waha. Widziałam jego skupioną twarz, wargę, którą delikatnie przygryzał. W pewnym momencie poczułam jak jego ciepłe opuszki, delikatnie musnęły moją dłoń...
    W końcu wyszliśmy na zewnątrz. Dostrzegłam jasny neon, ukazujący nazwę dyskoteki, do której, dziwnym trafem udało mi się dostać wejściówki. To by wyjaśniało, czemu akurat znalazłam się w tym, a nie innym hotelu. Zanim się obejrzałam zza rogu wyłoniła charakterystyczna, czarna taksówka, na którą wyczekiwałam. Nie miałam pojęcia czemu Harry, idzie za mną, ale nie protestowałam. Loczek jak prawdziwy gentleman otworzył przede mną drzwi. Posłałam mu szeroki uśmiech. Chłopak z każdą sekundą zyskiwał w moich oczach.
    - Mam nadzieję, że nasze następne spotkanie będzie przyjemniejsze- mruknął, gdy ja zapinałam pasy.
    - Następne?- zdziwiłam się.- Szczerze? Myślałam, że już nigdy się nie spotkamy.
    - Naprawdę? Czyli nici z kolejnego miłego wieczoru?- zapytał wyraźnie zasmucony.
    - Tego nie powiedziałam głuptasie.- prychnęłam.- Oczywiście, iż będę miała ochotę się z Tobą spotkać, po prostu sądziłam, że...- zająknęłam się.- Zresztą nieważne. Miło było Cię poznać.
    Chłopak uśmiechnął się szeroko i wypowiedział cichutkie ,, do zobaczenia”. Poczułam jak moje kąciki ust mimowolnie wznoszą się do góry. Zamknęłam drzwi od auta i pomachałam mu na odchodnym.
    - W takim razie dokąd panią podwieźć?- zapytał tęgi mężczyzna za kierownicą. Wskazałam mu konkretny adres, pod którym czekała już na mnie [I.T.P]. Taksówkarz odpalił silnik. Mieliśmy już ruszyć, gdy usłyszałam pukanie do okna. Odruchowo odwróciłam się i zawołałam do mężczyzny by chwilę poczekał.
    - Śpieszę się- oświadczył ozięble.- Czeka na mnie tysiące chętnych do podwózki, a Pani zachciało się na pogaduszki. Albo jedziemy teraz, albo będzie mi musiała Pani dopłacić za zbędny postój- odgrażał się, a ja jedynie machnęłam ręką i otworzyłam szerzej okno.
    - Co się stało?- zapytałam zdziwiona, widząc Loczka przed sobą.
    - Zapomniałem o najważniejszym- odparł- Nie mam Twojego numeru- wyjaśnił, uśmiechając się szeroko. Podyktowałam mu ciąg cyferek, a następnie rzuciłam po raz kolejny ,, cześć”- Zadzwonię do Ciebie ok?
    - Pewnie- pokiwałam twierdząco głową i zamknęłam okno. Kierowca nie czekając dłużej odjechał.
                                                                                                   MissPotatoe
    Hej Kochane :*
    Co powiecie na 3 część Hazzy? Wiem, wiem nie jest za długa, ale lepsze to niż nic, nieprawdaż? Jak Wam lecą wakacje? Też nie możecie się doczekać  premiery This Is Us?
    Dzięki za każde wejście, komentarz :* Nawet nie wiecie jaką mamy motywację do pisania, gdy widzimy, że jest Was coraz więcej!  

piątek, 16 sierpnia 2013

#48 Larry cz.2 (zakończenie)

                                                                       Larry cz.1
Imagin z dedykacją dla:
Miśkax3

Z nadzieją w sercu podbiegłem do niego i ująłem jego delikatną twarz w dłonie. Chłopak miał zamknięte powieki. Pocałowałem go mocno w malinowe usta. Lekko otworzył oczy i spojrzał na mnie przez łzy.
-Kochanie, już  myślałem, że to koniec-powiedziałem próbując opanować drżenie podbródka.
-Przepraszam, Lou. Jest już za późno- wyszeptał i ponownie przymknął powieki. Nie wiedziałem co miał na myśli, nagle jednak dostrzegłem buteleczkę po tabletkach nasennych w jego dłoni. Była pusta.  Szybko zadzwoniłem na pogotowie. Już po chwili na miejscu była ekipa. 
-Kochanie, otwórz oczka- łkałem, a moje ciało całe drgało- Harrey, obudź się- delikatnie potrząsałem jego ramionami. Trzymałem go tak, aby już nikt nie zdołał mi go zabrać. 
-Dlaczego go nie reanimujecie, dlaczego nie zabieracie go do szpitala?- zacząłem krzyczeć w stronę lekarzy.
-Nie ma już sensu, pan Styles nie żyje, umarł na miejscu- powiedział opanowany mężczyzna.
-On żyje, rozumiesz?- rzuciłem się na niego- On żyje a ty masz go ratować i zawieźć do szpitala- płakałem i z bezsilności ponownie powróciłem do mojego ukochanego.
-Błagam cię, Harry, nie zostawiaj mnie tutaj, błagam- trzymałem jego jeszcze ciepłe ciało w mocnych objęciach i płakałem wtulony w jego loki. 
-Proszę odejść, musimy zabrać ciało- ktoś siłą odciągnął mnie od Harrego. Ledwo trzymałem się na nogach. Spostrzegłem pełne łez oczy Nialla, Zayna i Liama.
-Musisz być silny, Louis- objął mnie Malik i poprowadził do samochodu- dla Harrego.
...
Trzy dni po śmierci mojej miłości odbył się pogrzeb. Patrzyłem jak zakopują trumnę, w której znajduje się ciało mojego aniołka. Wiedziałem, że jego dusza jest teraz przy mnie. Po prostu to czułem. Jeszcze nie wierzyłem w to, że nie zobaczę już Harrego. To było jak jakiś chory sen. Chciałem się obudzić w objęciach loczka, pocałować go w te piękne usta, pogładzić jego brązowe loczki i z miłością spojrzeć w jego zielone oczy. Uświadomiłem sobie jednak, że już nigdy nie będę mógł tego zrobić. 
Spojrzałem w dół. Trumna spoczywała już pod ziemią. Wrzuciłem do dołu białą różę, jednocześnie pozbywając się całej radości życia. Ten kwiat był symbolem wszystkiego, co było dla mnie cenne. Tracąc Harrego to straciłem.  Bardzo chciałem umrzeć, dołączyć już do Harrego, jednak nie mogłem. Chciałem wypełnić ostatnią wolę Stylesa.  'Kocham Cię, Harry'- szepnąłem, odwróciłem się na pięcie i wraz z innymi skierowałem się do wyjścia. Przed cmentarzem czekała już na nas grupa reporterów. Nagle miałem wielką ochotę im coś powiedzieć. Z nienawiścią spojrzałem w oczy menedżerom, którzy 
spowodowali śmierć mojego ukochanego i podszedłem do pierwszej lepszej reporterki.
-Chciałbym coś powiedzieć- powiedziałem zachrypniętym głosem- ja i Harry byliśmy parą. Ten dzieciak był całym moim światem i nadal nim jest. Chcę, żeby wszyscy wiedzieli, że go kocham. Gdybym mógł cofnąć czas, nie obchodziłaby mnie cała ta pieprzona popularność, po prostu wyjawił bym wszystkim nasze uczucia. Może, gdybym miał tyle odwagi co Harry, do tej tragedii w ogóle by nie doszło. Chcę także ogłosić, że odchodzę z zespołu. 
Widziałem karcące spojrzenia ekipy, ale nie obchodziło mnie to. Przez cały ten cyrk mój chłopak umarł. Odszedłem pospiesznie i schowałem się za pobliskimi krzakami, aby odczekać, aż tłum opuści cmentarz i pozwoli mi na pożegnanie ze Stylesem. W końcu, po kilku godzinach, gdy zamieszanie ucichło, łkając udałem się na miejsce, w którym go pochowano. Przykląkłem lekko i zacząłem nucić tak dobrze znaną nam obu piosenkę.

Don't let me

Don't let meDon't let me go'Cause I'm tired of feeling alone
Don't let meDon't let me go'Cause I'm tired of sleeping alone 



Kolejne łzy zaczęły skapywać po moich sinych policzkach. Boże, jak ja go kocham. Cały ten świat zamieniłbym na choćby jescze jedną sekundę spędzoną z Harrym. Czasem jednak życie jest okrutne i traci się najbliższą osobę, 'połowę swojej duszy', jak ujął to loczek. Ja jednak straciłem całą swoją duszę...

                                                                                                                                     HazzGirl  
Witajcie! No to wróciłyśmy z wakacji, dziękujemy za wszystkie miłe słowa;***
Jak wam się podoba zakończenie Larrego? Każdy komentarz znaczy dla nas naprawdę dużo. Dziękujemy za całe wasze wsparcie, buziaki :* HazzGirl

czwartek, 8 sierpnia 2013

#47 Liam cz.2

- Dokąd mnie zabierasz?- zapytałam, wchodząc do samochodu.
- Najpierw zapnij pasy- odparła z łobuzerskim uśmieszkiem na twarzy. Cała [I.T.P] we własnej osobie. Była niemożliwa! Czasami naprawdę działała mi już na nerwy.
- Ok- rzuciłam.- A teraz odpowiesz na moje pytanie?
-Yhym- mruknęła przeciągle.- Jedziemy na Regent Street- oświadczyła. Dobra, miała mnie. Uwielbiałam tę ulicę.
            Kochałam to miejsce. Wspaniała architektura, ogromne ilości nietuzinkowych, markowych sklepów, ale także zwykłych butików. Gdy miałam choć chwilę czasu, wybierałam się właśnie tutaj. Spacerowałam wzdłuż i wszerz brukowanych chodników. Lubiłam także zatrzymywać się co jakiś czas przy niewielkich, kameralnych restauracjach, których tutaj nie brakowało. To wszystko miało w sobie swój urok. Nabierało niepowtarzalny charakter.
- I jak? Może być? Czy coś Ci nie pasuje?- dopytywała.
- Pewnie, że mi odpowiada- powiedziałam, uśmiechając się do niej.- Przepraszam, że jestem taka zrzędliwa- mówiłam.- To przez to, że dzisiaj jest nasz pierwsza rocznica. Minął już rok odkąd jestem z Liamem. A on nawet się nie odezwał. Trochę się martwię. Wczoraj był jakiś inny. Dziwnie się zachowywał, a ja nie mam pojęcia, co o tym myśleć.
- Spokojnie, pewnie jeszcze zadzwoni- oświadczyła.- Może...- zaczęła.
- Co?- zaciekawiłam się.
- Nie. Już nic. Tak sobie tylko głośno myślę- odparła i zmieniła temat. Rozmawiałyśmy teraz o jej urodzinach, które miała świętować w następnym tygodniu.
- Naprawdę myślisz, że mam założyć tę sukienkę w kolorze szampana? Nie jest zbyt wyzywająca? Chciałabym wyglądać naturalnie, ale zarazem zmysłowo. Jeny, [T.I] sama już nie wiem- żaliła się.
- Wyglądasz w niej świetnie. Podkreśla Twoją smukłą sylwetkę, a zarazem eksponuje długie, zgrabne nogi.
- O wreszcie jesteśmy- powiedziała i wyłączyła silnik.- Hm. W takim razie musimy poszukać do niej jakiejś torebki i butów- oświadczyła i wyszła z samochodu. Ja również opuściłam auto i udałam się w jej kierunku. Razem ruszyłyśmy w stronę najbliższego sklepu. Zapowiadały się naprawdę długie ,,łowy”.
                Po paru godzinach poszukiwań odpowiednich dodatków do sukienki byłam już padnięta. [I.T.P] nie dawała za wygraną. Zaaferowana wchodziła do poszczególnych butików. Zawzięcie lustrowała każdą półkę i wystawę, by znaleźć to czego chciała. Szczerze? Podziwiałam ją. Ja już dawno straciłam ochotę na zakupy, a ona twardo penetrowała najróżniejsze sklepy. Była prawdziwą zakupoholiczką.
- Proszę, wracajmy już- wydyszałam, łapiąc ją za dłoń.
- Nie. Nie widzisz, że przed nami jest mnóstwo sklepów?- mówiła.- Aaa i potem jeszcze idziemy na obiad. Jestem strasznie głodna.
- W takim razie, pójdę zająć nam miejsce w Agua Kyoto. Chyba, że nie masz ochoty?
- Nie, jest ok. Do zobaczenia później- odparła i pomachała mi.
                 W drodze do restauracji próbowałam dodzwonić się do Liaisa. Nie mogłam już wytrzymać tej ciągłej ciszy. Pragnęłam z nim porozmawiać. Mimo, że minęło dopiero kilka godzin, stęskniłam się za nim. Poza tym nękała mnie ponura myśl, iż coś jest nie tak. Zaczęłam zastanawiać się czemu Liam nie odzywa się i włącza mu się automatyczna sekretarka. Próbowałam to sobie jakoś wytłumaczyć. Mówiłam, że rozładowała mu się komórka albo ma jakieś ważne spotkanie. Chciałam wmówić sobie coś, cokolwiek, by przestać się zadręczać. Ta cała sytuacja robiła się coraz dziwniejsza. W końcu powinniśmy obchodzić dzisiaj naszą rocznicę, a telefon wciąż milczał jak zaklęty.
- Możemy już iść?- spytałam, gdy [I.T.P] skończyła swój posiłek.
- Nie wiem... jest jeszcze wcześnie- zaczęła.
- Nie, nie jest wcześnie- odparłam chłodno. Nie mogłam już ukryć swojego zdenerwowania.- Chcę już jechać do domu. A jeżeli Ty nie chcesz, to pojadę taksówką- oświadczyłam.
- Dobra, możemy już wracać- mruknęła i poprosiła kelnera o rachunek. Nareszcie- pomyślałam.
                 Kiedy wyszłyśmy na zewnątrz było już zupełnie ciemno. Na niebie świeciły pojedyncze gwiazdy, a księżyc wisiał na pogodnym nieboskłonie, oświetlając przy tym poszczególne uliczki. Wsiadłyśmy do samochodu i odjechałyśmy. W drodze powrotnej próbowałam skontaktować się z Liamem. Zostawiłam mu kilkanaście smsów z prośbą by oddzwonił, a nawet nagrałam się na skrzynkę. Byłam już tak zdesperowana, iż w końcu nie wytrzymałam i rozpłakałam się. Łzy ciekły mi po policzkach i jedna za drugą skapywały ciurkiem na skórzaną tapicerkę.
-[T.I] co się dzieje?- usłyszałam głos mojej przyjaciółki.
- Liam. Nie wiem, co mam o tym myśleć. A jeżeli coś mu się stało?- wypowiadałam nieskładne zdania.
- Będzie dobrze, zobaczysz- odparła i uśmiechnęła się w moim kierunku.
                  Nie odpowiedziałam. Nie miałam już na to siły. Wyjrzałam jedynie przez okno, obserwując przy tym kolejne zabudowania Londynu, które zlewały się w jeden niekończący się ciąg. Nie wiadomo kiedy znalazłyśmy się pod moim domem. Momentalnie odpięłam pas i chwyciłam za klamkę. Chciałam już powiedzieć ,, cześć”, gdy spostrzegłam, że ktoś chodzi po moim mieszkaniu. Widziałam cień, jaki rzucała czyjaś sylwetka, malującą się na tle jasnych żaluzji. Poczułam jak po plecach przechodzą mi dreszcze, a serce przyspieszyło. Włamywacz.
- Boże, ktoś jest w środku- prawie krzyczałam.- Co teraz zrobimy? Muszę zadzwonić po policję- mówiłam łamiącym się z wrażenia głosem.
-Zaczekaj, mam lepszy pomysł- oświadczyła dumnie i wyszła z samochodu. Wiedziałam, że [I.T.P] jest odważna, ale teraz chyba przesadzała. Nie wiadomo, kto był w środku i czego tam szukał. Jednym słowem nie miałyśmy przy nim szans, a ona próbowała zgrywać chojraka.
                  Zamrugałam kilkakrotnie, by w końcu w pełni sił, móc opuścić auto. Kiedy wyszłam na zewnątrz dziewczyna, była już przy wejściu. Co ona robi?-zastanawiałam się.
- [I.T.P] nie podchodź tam- zawołałam i pobiegłam w jej kierunku. Moja przyjaciółka nie reagowała na moje spazmatyczne krzyki, wręcz przeciwnie delikatnie chwyciła klamkę i powoli uchyliła drzwi, w których stał... Liam. Że co?- zdziwiłam się. Nie czekając już chwili dłużej, rzuciłam się chłopakowi na szyję...
                                                                                               MissPotatoe

...NO i wróciłyśmy! Ten imagin nie był zbytnio bogaty w treści związane z Liamem. Chyba jest to nawet jedna z nudniejszych częśi, ale w końcu zawsze coś musi być wprowadzeniem :P
Wydaję mi się, iż ta część nie spodobała się WAM zbytnio :( Trudno... Postaram się nadrobić w następnej części :* KOCHAM WAS! Dzięki za każde komentarze i wejścia. Nawet nie wiecie jak nam to pomaga. Wchodźcie :* Następny imagin pojawi się w najbliższych godzinach ;)
PS Imagin  z dedykacją dla Pauliny Wesołowskiej :***

piątek, 2 sierpnia 2013

post organizacyjny

Witajcie Kochane!!! 
A więc w najbliższym czasie imaginy będą dodawane nieregularnie :/ Przykto nam z tego powodu,  ale wyjeżdżamy teraz na wakacje.. każdemu należy się bowiem odpoczynek ;) 
Postaramy się zrobić co w naszej mocy i gdy tylko złapiemy internet od razu coś dodamy :* 
A więc wchodźcie codziennie,  a nuź się coś pojawi ;) 
Kochamy Was!!! ♡♥♡♥ ~ adminki