Najlepsze Polskie Imaginy One Direction

Najlepsze Polskie Imaginy One Direction

piątek, 28 marca 2014

#91 Liam cz.10 (zakończenie)

Liam cz.9
Liam cz.8
Liam cz.7   

 



    |oczami Liama|
    Dni w towarzystwie [T.I] mijały mi naprawdę szybko. Wspólnie zajmowaliśmy się Taylorem. Kąpaliśmy go, śpiewaliśmy mu kołysanki do snu, a przede wszystkim dobrze się bawiliśmy. Miałem wrażenie, że powoli wszystko wracało do normy. Jednym słowem- stawało się tak jak dawniej. [T.I] nie była już tak skrępowana i nerwowa jak wcześniej.
    Często rozmawialiśmy nawet o największych błahostkach, wybuchając przy tym niepohamowanymi napadami śmiechu. Momentami jednak dziewczyna robiła się smutna, a wtedy starałem się znaleźć nam jakieś ciekawe zajęcia albo też rozśmieszałem ją, tak by jej zmartwienia odpłynęły na dalszy plan. Z nią moje życie nabierało sensu, stawałem się kimś lepszym. Naprawdę, cholernie żałowałem tego, co się stało. Sam nie dowierzałem jak mogłem aż tak nieczule potraktować największą miłość mojego życia.
    Z każdym dniem starałem się udowodnić jej, że się zmieniłem. Pragnąłem by mi wybaczyła. Chciałem by widziała we mnie kogoś więcej niż tylko zwykłego, sławnego gnojka, który przebiera w dziewczynach jak w rękawiczkach i zostawia je, gdy te zajdą w ciążę. Tak, w jej oczach na pewno byłem nikim i tego nie dało się już zmienić od tak sobie. Wprawdzie [T.I] coraz częściej uśmiechała się, stawała się pewniejsza w moim towarzystwie, to mimo to i tak wiedziałem, że tam w środku nadal jest jej ciężko i z trudem udaje, iż wszystko w porządku. Od zawsze była dobrą aktorką, a teraz przechodziła samą siebie...
    W sumie powinienem skakać ze szczęścia, że zamieszkała ze mną, że pozwoliła mi opiekować się Taylorem. Może byłem jego ojcem, ale ona jako matka, miała do niego większe prawo. Przecież mogła wytoczyć sprawę w sadzie, a wtedy widziałbym się z nimi raz, góra dwa w tygodniu, a tego naprawdę bym nie zniósł. Przyzwyczaiłem się, iż [T.I] i Taylor są przy mnie. Szczerze mówiąc czułem się z nimi cudownie, ba było mi jak w raju, może nawet lepiej. A wszystko dzięki TEJ dwójce. Tak przy nich, nawet patrzenie w sufit, wydawało się ogromnie ciekawe.
    Pochłonięty tysiącami myśli po cichu, wspinałem się po schodach, a następnie skręciłem w kierunku naszej sypialni. To właśnie tam w naszą pierwszą rocznicę stworzyliśmy coś tak niesamowitego jak ludzkie życie. To była niezwykła noc, z niezwykłą dziewczyną u boku... Czegoś takiego nie dało się po prostu wymazać z pamięci. Tego typu wspomnienia zawsze pozostają z nami i wydają się niezwykłe, ma się wrażenie jakby to wydarzyło się zaledwie przed chwilą. Wszystko jest takie świeże i prawdziwe. Niesamowite uczucie, gdy obiekt twoich westchnień staje się na chwilę tylko twój, jęczy twoje imię, a ty wreszcie czujesz się spełniony, mając to czego pragniesz w swoich ramionach.
    W przypływie odwagi delikatnie chwyciłem za klamkę i wszedłem do pokoju, by powiedzieć jej 'dobranoc' i tak jak miałem to w zwyczaju, musnąć jej rozgrzany policzek. Kołdra pod którą spała powoli unosiła się i opadała. Podszedłem do łóżka i miałem już złożyć jej delikatny pocałunek, gdy dziewczyna powoli, otworzyła oczy.
    - Przepraszam, myślałem, że już śpisz- westchnąłem cicho.
    - Nic się nie stało- ziewnęła.- Li?- zapytała, a moje serce zabiło szybciej.
    - Tak?- mruknąłem.
    - Możesz się do mnie przytulić?- spytała, a mi z wrażenia zrobiło się słabo. Nie sądziłem, że jeszcze usłyszę to od niej. W mojej głowie zaczęły układać się przeróżne scenariusze, a serce wołało 'TAK'.
    Dawno już nic nie sprawiło mi takiej radości. Pragnąłem ją dotykać, całować, szeptać czułe słowa, a z każdym dniem stawałem się coraz bardziej zdesperowany. 'To jeszcze nic nie znaczy'- powtarzałem w myślach, tak by uspokoić moje oszalałe serce.
    - Dobrze- rzuciłem w końcu.- Mogę?- spytałem, lekko odchylając kołdrę. Nadal nie byłem pewny czy to się dzieje naprawdę.
    - Tak, głuptasie- zaśmiała się.- A niby jakbyś chciał się do mnie przytulić, co?
    - Nie wiem- powiedziałem pod nosem i nie mówiąc już nic więcej, przycisnąłem swój tors do jej pleców. Dziewczyna automatycznie wtuliła się we mnie, a ja objąłem ją najmocniej jak tylko umiałem. Pragnąłem dać jej poczucie bezpieczeństwa.
    - Dziękuję- oznajmiła po chwili.- To łóżko jest zdecydowanie za duże na jedną osobę- zachichotała, powodując na mojej twarzy uśmiech.
    -Śpij dobrze, skarbie- szepnąłem.- Nie ruszę się stąd dopóki nie zaśniesz...
    - Dobranoc, Li- ziewnęła niewyraźnie i położyła głowę na mojej klatce piersiowej. Nie wiadomo, kiedy ja również odpłynąłem.
    ~.~
    Gdy się obudziłem na zewnątrz, świeciło już słońce. Jego pojedyncze promyki wpadały do pokoju przez niezasłonięte rolety. [T.I] nadal spała, majacząc coś przez sen. Poderwałem się z łóżka, kiedy usłyszałem płacz naszego dziecka. Cholera zawaliłem! Miałem się nim opiekować, to był mój obowiązek. W tym momencie dziewczyna również się obudziła. Posłałem jej przepraszające spojrzenie i pędem udałem się do pokoju małego. Wziąłem go na ręce, próbując jakoś uspokoić. Z Taylorem w ramionach poszedłem w kierunku kuchni, by podgrzać mu mleko.
    - Cichutko słonko. Wszystko się ułoży. Zobaczysz mamusia i tatuś znów będą razem, ale teraz proszę Cię, uspokój się.
    - Liam- doleciał do mnie jej głos.- Możesz odłożyć Taylora do nosidełka?
    - Czemu?- zdziwiłem się i machinalnie odwróciłem się w jej stronę- [T.I] co się dzieje? Czemu masz na sobie kurtkę?- dopytywałem łamiącym się głosem.
    - Postanowiłam, że wraz Tay zamieszkamy u moich rodziców. Naprawdę jestem Ci ogromnie wdzięczna za wszystko, ale dłużej nie mogę już tak żyć. Mam wyrzuty sumienia, że ciągle jestem na czyimś utrzymaniu. Ustaliłam już z moją mamą- ona zajmie się małym, a ja w tym czasie będę mogła poszukać sobie jakiejś pracy- mówiła, nawet się na mnie nie patrząc.- Liam, pomożesz mi znieść bagaże? Za chwilę powinna być taksówka.
    - Zostań- wyszeptałem drastycznie zmniejszając między nami odległość.
    - Przykro mi- rzuciła, nie obdarzając mnie ani jednym spojrzeniem. Chwyciła nosidełko i szybko wybiegła z pokoju.
    - [T.I]- krzyknąłem za nią.- Nie rozumiesz, że nie jestem w stanie bez ciebie normalnie funkcjonować. Nie widzisz, że się staram? Pragnę Ci to udowodnić na każdym kroku. Myślałem...- zawahałem się- myślałem, że jak się tu wprowadzisz, to wszystko się ułoży.
    - To jak zniesiesz mi walizki- spytała nieugięcie.
    - Kochanie, nie widzisz, że dzięki Tobie jestem szczęśliwy. Nie dostrzegłaś tego, że staję się kimś lepszym?- kontynuowałem.- Powiedz mi czemu nie możemy być razem? Zapomniałaś o tym, co było między nami wcześniej? Jak świetnie się dogadywaliśmy?
    - Tak, ale to było 'kiedyś'- powiedziała dobitnie i odwróciła się na pięcie. Nie mogłem się poddawać. Nie teraz, gdy prawie ją odzyskałem.
    - [T.I]- zawołałem i chwyciłem ją za nadgarstek.
    - Zostaw mnie w spokoju- krzyczała.
    - Dobrze, dam Ci święty spokój, ale pod jednym warunkiem. Najpierw powiedz mi prosto w oczy jak bardzo mnie nienawidzisz, że nic do mnie nie czujesz, proszę zwyzywaj mnie od najgorszych. Jestem na to przygotowany. I dopiero wtedy pozwolę Ci odejść- dziewczyna stanęła jak wryta, a parę sekund później postawiła na ziemi nosidełko.
    - Nie...- zająknęła się.- Przepraszam muszę już iść- próbowała się wyswobodzić, ale ja tylko wzmocniłem wcześniejszy uścisk.
    - Proszę powiedz to- płakałem.
    - Nie mogę- wyszeptała. Już nawet nie panowała nad emocjami. Potoki łez zlatywały po jej rumianych policzkach.
    Te dwa słowa wystarczyły mi. Delikatnie odwróciłem ją do siebie i zachłannie wpiłem się w jej usta. Dziewczyna na początku nie oddała mi pocałunku. Spuściła dłonie wzdłuż ciała, tak jakby nadal zastanawiała się, co powinna zrobić. A ja nie poddawałem się. Walczyłem o nią, o nasze uczucia. Naparłem mocniej na jej wargi i dopiero wtedy nasze usta zsynchronizowały się. W tym momencie wszystko wróciło do normy...
    Can seperate the two of us
    No, nothing can come between
    You and I ...

                                                                                           MissPotatoe

    Cześć Directioners! :)
    No i wreszcie Liam za nami! Teraz na pewno nie pojawi się już kolejna część :P Zadowolone z happy endu? Z góry przepraszam za wszystkie interpunkcje i błędy, po prostu nie miałam czasu by przeczytać to, więc nie zdziwię się jak występuje tam od groma dłużyzn itp. Sorki :P
    Pytałyście się, kiedy pojawi się kontynuacja Hazzy- kilkupartowca. Szczerze mówiąc, nie jestem pewna. Z tego, co wiem HazzGirl ma małe problemy z laptopem, na którym jest właśnie to opowiadanko, więc niestety po raz kolejny na blogu pojawia się moja praca. Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was na śmierć :(
    Ostatnio wraz z HazzGirl ustliłyśmy pewną zasadę, a mianowicie:
    20 komentarzy= nowy imagin !!!
    Jeżeli chodzi o ten, pójdę Wam na rękę i może być 15 kom. Wciągu tego miesiąca blog stracił na popularności, w sumie nie mamy pojęcia czemu. Rozumiem, że imaginy nie są dodawane za często, ale my nie jesteśmy robotami i nie zawsze mamy czas i wenę by coś dla Was napisać. Zawsze staramy się jak tylko możemy!
    Liczymy na Was~ adminki!

piątek, 21 marca 2014

#90 Niall



Powoli wstałam strzepując niewidzialne kurze ze swojej zielonej sukienki. Wiedziałam, że będę musiała przemówić, że tego nie uniknę... Mimo tego, w żaden sposób się nie przygotowałam. Wiele razy przemawiałam, dawałam wywiady, a teraz... Jedyny raz w życiu nie mam pojęcia co powiedzieć. Liczyłam na to, że gdy stanę tam, przed wszystkimi, nadejdzie nagły impuls... Więc szłam tam, nie wiedząc co powiedzieć, czekając na niewidzialny znak... Czekałam... Z każdym krokiem serce biło coraz szybciej, a mój umysł stawał się coraz bardziej niewidzialny, przezroczysty... Jakby go nie było... Jakbym nigdy nie nauczyła się mówić, nigdy nie wydobyła z siebie żadnego głosu, nie wypowiedziała żadnego słowa. Weszłam na drewniany podest, a w mojej głowie nadal słyszalny był odgłos stukających obcasów. Zatrzymałam się, wszystkie twarze patrzyły na mnie z troską. Nie potrzebowałam tego. Chciałam to po prostu mieć za sobą. Przez chwilę wpatrywałam się w twarze przyjaciół, rodziny, oraz tych, których w ogóle nie znałam. O tak, na nich zdecydowanie wolałam patrzeć. Praktycznie nic o mnie nie wiedzieli. Przyglądając się im, nie cierpiałam tak bardzo, jak w przypadku zatroskanych, kochanych przeze mnie osób. Milczałam przez chwilę, powoli wypuściłam powietrze zgromadzone w ustach i zaczęłam:
-Pewnie zastanawiacie się dlaczego założyłam zieloną sukienkę...-nagle mgła, zaćmienie odeszło, pojawiła się jasność, nie wiedziałam czy inni kiedykolwiek zrozumieją, co chcę przekazać, ale czułam, że muszę to powiedzieć. Nie wiem czy to odpowiednie słowa, ale kurtyna opadła, a ja po prostu wiedziałam co mam ujawnić, impuls nadszedł, ujrzałam znak- otóż zielony, to tak jak pewnie większość z was wie-spojrzałam na przyjaciół i rodzinę- ulubiony kolor Nialla.-odetchnęłam z ulgą. Teraz czułam jak kamień spada mi z serca. Teraz musi być przecież łatwiej... Musi...prawda?
-Kochanie, to specjalnie dla ciebie. Wiem, że cię tu z nami nie ma, ale jestem pewna, że mnie teraz oglądasz i się uśmiechasz. Zawsze jesteś radosny. Potrafisz śmiać się ze wszystkiego. Tak, właśnie o tobie opowiem. Mam nadzieję, że nie będziesz miał mi tego za złe. Ale wiem, że nie potrafisz długo się na mnie gniewać. Liczę, że i tym razem tak będzie.-spotkałam się ze zdziwionymi wyrazami twarzy tłumu jaki mi towarzyszył, ale kontynuowałam:
-Poznaliśmy się w parku. Wiem, że większość z was zna tę historię, ale uważam, że warta jest przypomnienia...
Szłam aleją parkową. Było jeszcze jasno. Lubiłam chodzić na spacery. Tego dnia towarzyszyło mi dziwna świadomość. Nie potrafię określić co to było. Czułam, że stanie się coś ważnego, coś, co zmieni moje życie. Nie wiedziałam jednak co, oraz czy to będzie pozytywna zmiana. Niezmiernie pragnęłam jednak już pozbyć się tego uczucia, gdyż z każdą chwilą narastał we mnie niepokój, że mogę czegoś nie zauważyć, ominąć coś istotnego. Starałam się ze wszystkich sił, ale nie wiedziałam co mam robić, aby nie popełnić błędu. Robiłam więc, to co zawsze. Po powrocie z pracy poszłam na spacer z Moly. Pies również wydawał się być podenerwowany i niecierpliwy. Przechodziłam tą samą trasą co zawsze. Po kilkunastu minutach marszu Moly położyła się na środku chodnika i za nic nie chciała wstać. Wydawało się to dziwne, bo nigdy się tak nie zachowywała... Zawsze była pełna energii i nigdy nie pragnęła żadnych przerw w naszych wspólnych przechadzkach. Próbowałam ją jakoś podnieść, zachęcić, pociągnąć. Ale ona tylko wpatrywała się we mnie z podniesionymi do góry uszami. Czuwała. Czekała na coś i nikt, ani nic nie było w stanie jej w tym momencie przeszkodzić. Postanowiłam, że spuszczę ją ze smyczy. Uwielbiała przecież wolność. Ale gdy to uczyniłam ani drgnęła. Z każdą chwilą niepokoiłam się coraz bardziej. Bałam się, że może jest chora, coś jest nie tak. Zastanawiałam się chwilę co zrobić, gdy nagle suka się poderwała i zaczęła szczekać. Przeraziłam się, ten pies nigdy się tak nie zachowywał, szczekał tylko wtedy, gdy czegoś bardzo chciał. Czułam się bezradna. Patrzyłam na nią. W tym momencie podszedł do nas młody mężczyzna. Był mniej więcej w moim wieku. Miał rozjaśnione włosy i błękitne tęczówki. Moly tylko, gdy go ujrzała zaczęła się łasić. To również nie było do niej podobne. Nie ufała ludziom, nigdy. A teraz bawiła się razem z nieznajomym. A może jednak go znała...? Patrzyłam na nich zdezorientowana i dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że dziwne uczucie znikło. Tak nagle, że się nie spostrzegłam... Po chwili chłopak się przedstawił:
-Jestem Niall. Niall Horan. Piękny pies.-uśmiechnął się do zwierzaka, a ten odpowiedział mu donośnym szczeknięciem.
Niall Horan... czy to nie ten piosenkarz? Wydawało mi się, że tak, ale na 100% pewna nie byłam. Nie chciałam o to pytać wprost. Chłopak zauważył, że mu się przyglądam i nieśmiało powiedział:
-Tak to ja...
Odpowiedziałam mu uśmiechem i powiedziałam:
-Miło mi cię poznać.
- To była nasza pierwsza rozmowa. Moly nie chciała tego dnia odstąpić Nialla na krok. Był zmuszony odprowadzić mnie do domu...-W tym momencie spojrzałam na Maurę, zauważyłam jak się uśmiecha. Tysiące razy prosiła nas, abyśmy przypomnieli jej tą niesamowitą historię. Niesamowitą dla nas. Dla mnie i Nialla.
Znów głęboko odetchnęłam, właśnie przypomniałam sobie i innym jeden z najpiękniejszych dni mojego życia. Po chwil zadumy kontynuowałam:
-Pamiętam również nasze zaręczyny. A raczej dzień przed nimi.- Na samo wspomnienie tych dni uśmiechnęłam się.-W sobotę Harry zrobił imprezę. Zostaliśmy na nią z Niallem zaproszeni.-Znacząco spojrzałam na Stylesa.-Było wiele ludzi, no i jeszcze więcej alkoholu... Wszyscy byli pijani. Oprócz mnie i Liama. Niall postanowił zostać na noc, ja wróciłam. Była 3:00 kiedy znalazłam się w domu. Po powrocie zamierzałam pójść spać. Przedtem zauważyłam dziesięć nieodebranych połączeń od Zayna. Wybierałam jego numer, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Komuś bardzo się niecierpliwiło, bo dźwięk nie ustawał. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam poprzednio patrząc kto odwiedza mnie o tej porze. To byli Zayn, Harry i Louis... Wpuściłam ich do domu. Byli zupełnie pijani, ledwo trzymali się na nogach. Louis chwilę potem leżał już na podłodze, zasnął. Nie wiedziałam czemu miała służyć ta wizyta, jednocześnie zauważyłam, że póki nie zadam pytania nie uzyskam odpowiedzi. Spytałam więc o co chodzi. Zayn zabełkotał:
-[T.I], Niall cię kocha. Prosimy, zgódź się.-Harry w tym momencie uklęknął.
-Ale o co chodzi?-spytałam.
Zayn już odpowiadał:
-Niall jutro ci się oświadczy...
Zamurowało mnie. Nie widziałam co powiedzieć. Z jednej strony byłam najszczęśliwszą osobą na świecie, z drugiej byłam na was zła, że to od was pierwszych się tego dowiaduje. Najgorsza była jednak niepewność. Bałam się, że to wszystko nieprawda. Wasze wymysły. Historie stworzone pod wpływem alkoholu. Musiałam was upewniać i tysiąc razy powtarzać, że się zgodzę, zanim wyszliście.
Z niecierpliwością czekałam kolejnego dnia. Niall zaprosił mnie na kolację. Długo zwlekał z tym Najważniejszym pytaniem, ale ja bez zastanowienia odpowiedziałam TAK, gdy w końcu padło.
-To kolejny wspaniały dzień z mojego życia. Nigdy nie powiedziałam Ci tego Słonko. Nie wspomniałam o wizycie chłopców Uważałam, że to nie jest istotne. Nie chciałam psuć Ci niespodzianki.-Pani Horan ponownie uśmiechnęła się, miała łzy w oczach... Czułam, że również w moich oczach gromadziła się słona ciecz. A przecież obiecywałam sobie, że nie będę płakać. Szybko się otrząsnęłam i kontynuowałam:
-Jeszcze jeden dzień... Było tych najlepszych tysiące, ale wspomnę te najbardziej wyjątkowe...
-Pamiętacie nasz ślub? O co ja w ogóle pytam? Przecież cały świat obserwował to wydarzenie... Niall uparł się, że chcę, aby jego ukochane fanki towarzyszyły mu tego dnia... Transmisja na żywo, dziesiątki fotoreporterów, setki gości... Na początku sprzeczaliśmy się o to, ja nie chciałam tego tak upubliczniać. Chciałam, żeby to wspomnienie było tylko nasze... Ale gdy nadszedł 5 maja... Tak, właśnie tak wyobrażałam sobie swój ślub.-mimowolnie się uśmiechnęłam- Hmmmm, może przypominacie sobie ten moment, kiedy na czas przed ołtarzem nie pojawił się Niall? Wiecie co? Zdradzę wam kolejną naszą tajemnicę... Otóż chwilę przed naszym ślubem Niall zemdlał... Dowiedziałam się o tym dzień po tym wspaniałym wydarzeniu... Niall tak się stresował, że nie potrafił z tym sobie poradzić.- Tym razem uśmiech zagościł na twarzy Grega.-Wszyscy wiedzą jaki on jest delikatny i uczuciowy. Między innymi to za to go tak kocham. Chociaż powodów jest miliony...
Ludzie którzy tłumnie przede mną stali byli zaskoczeni. Wiem nie tego się spodziewali, ale nie potrafiłam inaczej. Wydawało mi się, że to co mówię jest odpowiednie... czy aby na pewno? Znajomi przyglądali mi się z uśmiechem, wiedzieli, że to co mówię jest bardzo osobiste, rozumieli... A obcy? Większość patrzyło na mnie jak na wariatkę, jakbym postradała zmysły. Ale spośród tej większości zdołałam dostrzec też zrozumienie na twarzach. Bardzo mi zależało na tym, żeby zrozumiano o co mi chodzi. Dlatego też kontynuowałam swoją wypowiedź:
-Kolejny dzień 19 lipca- właśnie tego dnia powiedziałam mojemu mężowi, że będziemy mieli dziecko. Starałam się przekazać to jak najdelikatniej, wiedziałam ile dla niego znaczy kariera...

-Niall? Muszę ci coś powiedzieć.-Byłam nadzwyczaj poważna. Doskonale mnie znał i dostrzegł, że chcę szczerze porozmawiać. Przykucną naprzeciw mnie i spojrzał wyczekująco. Moje dłonie zostały oplecione przez jego. Czułam się niezwykle bezpiecznie, ufałam mu- Będziemy mieli dziecko...
Wpatrywałam się w niego oczekując jakiejkolwiek reakcji. Po około minucie zauważyłam, że z jego błękitnych oczu wypływają łzy... Serce mnie zakuło. Miałam nadzieję, że mimo wszystko się ucieszy... Wstałam i zakryłam oczy dłońmi, teraz i ja płakałam. Chciałam odejść, ale mnie powstrzymał, oplótł mnie silnymi ramionami i mocno się przytulił. Dopiero wtedy zauważyłam, że te łzy są wynikiem nieopisanego szczęścia. Później w kółko powtarzał, że będzie ojcem, że jest najszczęśliwszym człowiekiem, jaki kiedykolwiek żył. Było grubo po północy, kiedy zaczął wydzwaniać do wszystkich znajomych, przyjaciół i rodziny. Niedługo później dowiedział się o tym cały świat.
-Dokładnie 5 lutego na świat przyszła mała Caroline Elizabeth Horan. Od pierwszego dnia życia stała się oczkiem w głowie tatusia. Niall rozpieszczał ją na każdym kroku... Zresztą nie tylko on – każde z was sprawiało, że dziewczynka zawsze była szczęśliwa. Pamiętam jak pół roku temu Caroline uparcie powtarzała, że chce mieć psa. Nie chciałam brać na siebie tego obowiązku, wiedziałam jaka to odpowiedzialność. Chociaż to właśnie pies, Moly odmieniła moje życie. No cóż, ja nie chciałam zwierzaka, ale widocznie Harry tego nie zrozumiał...- Spojrzałam na Stylesa który się troszkę speszył-Dzień po tym jak mała mu o tym powiedziała, przywiózł do naszego domu ślicznego pieska husky. Nazwaliśmy go Edward na cześć Harrego. Dziewczynka przez cały miesiąc powtarzała, że najlepszym wujkiem jest właśnie Harry... No tak on był dumny z siebie, ale chłopcy bardzo zazdrośni... Tak po kilku tygodniach mieliśmy cztery psy. No i wszyscy wujkowie byli po równo wspaniali...- Harry, Liam, Louis i Zayn spuścili głowy. Ale nie, nie miałam im tego za złe, może troszkę na samym początku...
-Przez te lata, odkąd w moim życiu pojawiliście się wy wszyscy jestem w pełni szczęśliwa. Ale przecież wiecznie nie może być dobrze!-krzyknęłam z wyrzutem- 17 stycznia, dokładnie wczoraj, Niall powiedział mi, że przeczuwa, że stanie się coś złego...-Teraz nie mogłam już powstrzymać łez, lały się strumieniami, a ja mówiłam dalej- Wychodził z domu, mówiąc, że musi wpaść na chwilę do studia nagraniowego. Bałam się po tym co od niego usłyszałam...- Głośno połknęłam ślinę- Ale pozwoliłam mu wyjść z domu... Nie zatrzymałam go, nie poprosiłam by został.- Na skórze poczułam dreszcze, moim ciałem targał chłód i ból. Ręce trzęsły się ze zdenerwowania. Czułam się winna. Liam wstał z miejsca, chyba chciał podejść do mnie, może zabrać stąd? Kiwnęłam przecząco głową dając znak, że chce dokończyć to, co zaczęłam.:
-Dwie godziny później zadzwonił mój telefon-szlochałam-dowiedziałam się, że Niall miał wypadek... Że nie żyje... Zabił go pijany kierowca...-całkowicie się rozkleiłam...-Straciłam najważniejszą osobę w życiu... Mówią, że lepiej kochać i stracić ukochaną osobę, niż w ogóle nie kochać...
Ale czy można oddychać tracąc tlen? Czy można żyć, tracąc sens? Nie wiem czy potrafię... Dostałam od losu najlepszy z możliwych darów, by po niespełna sześciu latach został mi on odebrany...
Wiem, Kochanie, że nie chciałbyś żebym się smuciła, ale nie potrafię po tym żyć normalnie, wybacz. Tak bardzo Cię kocham, nie widzę przyszłości bez Ciebie... A mówiłeś, że na zawsze będziesz przy mnie... Czemu kłamałeś?- Poczułam ciepło, tak jakby ktoś mnie przytulał. Niall? Proszę wróć... Miałam już schodzić z mównicy, kiedy przypomniałam sobie, że wczoraj wieczorem znalazłam list...Do mnie, od Nialla...
-Wczoraj znalazłam list...-wspomniałam- Niall napisał go w dniu swojej śmierci... Pisał w nim jak bardzo nas wszystkich kocha...- Jeszcze przed chwilą chciałam przeczytać go tutaj, ale w ostatniej chwili zdecydowałam, że chcę, aby był tylko mój.
Zeszłam z podestu usiadłam obok mojej córeczki, tak łudząco podobnej do Nialla... i zaczęłam czytać w myślach list:
16 stycznia 2014, Londyn
Skarbie!
Gdy dziś się obudziłem, nie potrafiłem odpędzić od siebie dziwnego uczucia. Pamiętasz jak się poznaliśmy? Wtedy również czułem coś podobnego, z tym, że wtedy było to miłe uczucie... Teraz boję się, że niebawem nadejdzie coś złego... Nie chce, żeby Tobie i Caroline stało się coś niedobrego... Tak bardzo Was kocham... Gdyby coś mi się stało... Pamiętaj, że zawsze będę przy Was... Nie zapomnij o mnie, jeżeli coś mi się stanie... Chciałbym, żebyś wiedziała jak bardzo jesteś dla mnie ważna... Nigdy, do końca nie mogłem uwierzyć we własne szczęście. Nigdy nie wyobrażałem sobie lepiej swojego życia... Nie mogę pojąć jak udało mi się zdobyć Twoją miłość... Dziękuję za wszystko, nie martw się...
Kocham Cię,
Twój Niall <3 ”

Przytuliłam naszą córeczkę i opuściłam uroczystość pogrzebową mojego męża. Postanowiłam wrócić wieczorem, kiedy będę mogła pobyć tu sama. Wkroczyłam na ulicę i upadłam. Czułam okropny ból, zawrót głowy, krzyki w oddali. Potem nie czułam nic. Zobaczyłam jasność, było niemal biało, ale kolor nie raził, był przyjemny. Ruszyłam w tamtym kierunku, czułam się taka lekka, jakby w ogóle mnie nie było. Zawsze słyszałam, jak inni mówią: nie idź w stronę jasności... Ale jak mogę nie kierować się w tamtą stronę, skoro im bardziej się tam zbliżam, tym czuję się lepiej. Bezpiecznie. Niall? Tak, stoi tam mój ukochany blondynek, uśmiecha się... Czy to sen? Jeżeli tak to nie chcę się obudzić...
-Kochanie jesteś!-radośnie krzyknęłam- Nigdy więcej mnie nie opuszczaj...
Teraz już będziemy razem, na wieczność? -krzyczałam z nadzieją. Biegłam w jego stronę, ale im bardziej się starałam, tym on bardziej się oddalał.
-Niall proszę!
-Nie teraz Kochanie, jeszcze nie teraz...-powiedział spokojnie.
-Błagam!
Nie! Czemu się oddalasz? Nie widzisz jak przez ciebie cierpię? Zostań!
........................................................................................
-[T.I] słyszysz mnie? Zaraz przyjedzie karetka. Nie zasypiaj! Otwórz oczy! Słyszysz mnie?-do moich uszu docierał głos Harrego- Cholera! Gdzie ta karetka?
Niall gdzie jesteś?

                                                                                                             Foreverdirectioners

Hej kochane, tu adminki :*
A oto kolejny imagin naszej Foreverdirectioners- tym razem Niall :) Nie obiecujemy, ale możliwe, że kiedyś tam może pojawić się kolejna część! To tylko zależy od weny autorki ;) ... i od waszej motywacji. Oceniajcie, piszcie, co myślicie o takim imaginie <3
Jak tam Dzień Wagarowicza? Ile z Was urwało się ze szkoły? Mamy nadzieję, że to był udany piąteczek i życzymy Wam miłego weekendu *.*
Całusy dla wszystkich!!!

niedziela, 16 marca 2014

#89 Louis cz.6

                                                                Louis cz.3
                                                                Louis cz.4

                                                                Louis cz.5




    - Cholera, co jest?- po raz kolejny w ciągu kilku dni obudziłam się przerażona. Coś wyrwało mnie z głębokiego snu. Podniosłam się lekko na łokciach i owiałam wzrokiem tonący w ciemnościach pokój. Wszystko wydawało się w porządku. Spojrzałam w kierunku okna. Może to przez wiatr, który swoimi silnymi podmuchami uderzał o framugę i powodował mój nieuzasadniony niepokój.
    Ponownie opadłam na poduszkę i przewróciłam się na kolejny bok. W pewnym momencie poczułam coś dziwnego, tak jakby czyjś ciepły oddech. Przerażona otworzyłam oczy i zobaczyłam delikatny zarys męskiej sylwetki. Boże! Zboczeniec!
    Gwałtownie poderwałam się z miejsca i jednym, zwinnym ruchem wyskoczyłam z łóżka. Nie wiedziałam, co powinnam zrobić w takiej sytuacji. Miałam ochotę krzyczeć na całe gardło, by ktoś mnie usłyszał i przyszedł z pomocą. Z drugiej jednak strony jeżeli on obudziłby się, mogłoby być znacznie gorzej. Przecież byłam bezbronna, nie miałam przy sobie nawet głupiego noża, aby w razie potrzeby użyć go na przeciwniku.
    Powoli, tak jak najciszej umiałam, przeszłam koło łóżka by sięgnąć komórkę, która leżała gdzieś na stoliku nocny. Musiałam zadzwonić na policję i to natychmiast. W pewnym momencie wpadłam na coś, najprawdopodobniej zawadziłam o jego buty i z łomotem upadłam na podłogę. Cholera! Teraz to już na pewno go obudziłam.
    - Co jest?- usłyszałam lekko zachrypnięty, męski głos.
    Nie odzywaj się. Bądź cicho, idiotko- rozkazywałam sobie, jednocześnie krzywiąc się z bólu. Coś czułam, że na siniakach się to nie skończy.
    Cały czas leżałam jak długa na zimnej podłodze. Nie mogłam się odzywać, nie teraz kiedy on się obudził. Czemu ja zawsze musiałam mieć takie „szczęście”. Przecież to nie jest normalne, żeby w Twoim łóżku, spał obcy facet. A co jeśli, coś mi podał? Jak mnie wykorzystał? Zaczynałam się trząść jak galareta. Nie wiedziałam z kim mam do czynienia, na jakiego typka trafiłam.
    - [T.I] jesteś tu?- znowu ten sam zachrypnięty głos. Jak to możliwe, że wie jak mam na imię. Ta cała sytuacja robiła się coraz dziwniejsza.- Ukrywasz się przede mną?- zapytał.
    Nic nie odpowiedziałam. W pokoju zapanowała głucha cisza. Czasami słyszałam jedynie nasze nierówne, płytkie oddechy i moje serce, które biło ja oszalałe.
    -[T.I] słyszę Cię. Wyjdź- powiedział łagodnie.- Przecież nic Ci nie zrobię, kotku- dodał.
    - Louis- wymsknęło mi się z ust. No po prostu świetnie. I ciekawe, co teraz?!- zganiłam się w myślach.
    - Tak, to ja. A co myślałaś, że święty Mikołaj- zakpił.
    - Dupku, co Ty tu do cholery robisz? Zboczeniec!- krzyczałam.- Wynoś się stąd, natychmiast! Nie chcę, aby przyszli tu rodzice.
    - Ciszej- oznajmił przeciągając leniwie ostatnie litery.- Chodź do mnie, kochanie.- powiedział pieszczotliwie.
    - Chyba nadal śpisz!- burknęłam.
    - Możliwe, ale w takim razie jest to piękny sen- odparł i powoli wstał z łóżka.- [T.I] chodź już. Chyba mnie teraz stąd nie wyrzucisz? Nie zrobisz tego, prawda?- dopytywał, a mnie odebrało mowę.
    - Nie skądże?!- zakpiłam.- Pozwolę Ci tu spać. Ze mną w jednym łóżku. Ty naprawdę masz coś z głową, Tomlinson?
    - Ej, nie tak ostro skarbie- powiedział i podszedł do mnie. Poczułam jak jego dłonie delikatnie spoczywają na moich biodrach.- Wracamy do łóżka- oświadczył i chwycił mnie mocniej w pasie.
    - Puszczaj mnie- krzyknęłam trochę za głośno i momentalnie usłyszałam z dołu głos mojej mamy.- Cholera Louis, schowaj się gdzieś. Ona nie może Cię zobaczyć!- powiedziałam szybko, jednocześnie rzucając się na łóżko.
    - Trzeba było się tak nie awanturować- zaśmiał się i usiadł na rogu.
    - Co Ty robisz?! Schowaj się gdzieś- mówiłam.- Wskakuj do szafy- rzuciłam i pchnęłam go w jej kierunku.
    -[T.I]- usłyszałam po raz kolejny głos mamy, która właśnie weszła do pokoju.- Coś się stało, kochanie? Krzyczałaś- zaczęła lekko poddenerwowana.
    - Nie mamo, nic się nie stało, chyba Ci się wydawało, że krzyczałam- odpowiedziałam i podniosłam się delikatnie by lepiej zobaczyć jej sylwetkę.
    - Dziecko mnie nie oszukasz.- odparła i usiadła na łóżku.- Wiem, że coś jest nie tak. Ostatnio dziwnie się zachowujesz. [T.I] powiesz mi co ukrywasz?
    - Mamo zwariowałaś?! Nic nie ukrywam!- powiedziałam oburzona.
    - Nie wiem. Nie jestem przekonana- mruknęła niewyraźnie i pocałowała mnie w czołu.- Śpij już, jest późno, a jutro idziesz do szkoły. Porozmawiamy rano- oznajmiła, a następnie opuściła pokój.
    Kobieta zdążyła zamknąć drzwi od mojej sypialni, gdy znienacka pod kołdrą pojawił się Louis. Objąwszy mnie ramieniem, szepnął mi do ucha.
    - Coś słabo udajesz- zaśmiał się.- Jestem pewny, że Twoja matka zwęszyła jakiś podstęp.
    - Zwariowałeś?- wymamrotałam, a moje serce znów zaczęło bić jak szalone.- Możesz stąd wyjść? Proszę...
    - [T.I] no weź. Nie po to tu przyszedłem, aby teraz spać na dywanie- rzucił zasmucony, sunąc pieszczotliwie palcami wzdłuż linii mojego obojczyka.- Mogę zostać?- zapytał ponownie.
    - Louis to nie jest dobry pomysł- zaczęłam.
    - Tak sądzisz?- zamruczał, sunąc nosem do góry. Poczułam, że delikatnym ruchem odgarnia moje włosy do tyłu, by móc dotknąć ustami wgłębienia pod moim uchem.- Proszę- powtórzył, a mi odjęło mowy. Nie byłam w stanie mu odmówić. Ten chłopak mógł ze mną zrobić wszystko.
    - Jesteś niemożliwy, wiesz?- skwitowałam.
    - Czyli zgadzasz się?- zapytał z nadzieją w głosie.
    - Tak...- mruknęłam niewyraźnie.- Ale nie dotykaj mnie, ok?
    - Dobra- prychnął i jak na złość, wtulił się w mój bok.
    - Skoro już tu leżymy, tak razem, to może chociaż powiesz mi, co tu robisz?
    - Czy to ważne?- uśmiechnął się zawadiacko.
    - A chcesz tu spać?- zapytałam.
    - W sumie to nie wiem, czemu tu przyszedłem. Jak już wcześniej mówiłem, jest w Tobie coś intrygującego. Chyba mi się spodobałaś- przyznał, a ja o mały włos nie dostałam zawału serca.
    - Proszę Cię nie żartuj, tylko idź spać. Jutro szkoła...
    - Nie żartuję- rzekł i na dowód delikatnie musnął moje usta.- Nasunęło mi się na myśl jedno pytanie...
    - Tak?- spytałam zaspana.
    - Czy Ty kiedykolwiek...- celowo nie dokończył.
    - Louis zwariowałeś- spąsowiałam.- Za kogo Ty mnie masz?- dopytywałam.
    - Śpij już, kochanie- powiedział tuż przy moim uchu i przelotnie dotknął ustami jego płatek.
    - Dobranoc- odpowiedziałam i momentalnie odpłynęłam.
                                                                                                 MissPotatoe

Cześć Misiaczki :*
Hmmm... Ta część chyba nie jest dla Was zaskoczeniem xx Same domyśliłyście się jak potoczy się akcja! Ma ktoś pomysł co będzie dalej? Może jakieś spekulacje? Specjalne życzenia, co do następnej części? Jak zawsze możecie pisać to wszystko w komentarzach ;3
Co powiecie na NOWY REKORD komentarzy pod postem? Najlepszy wynik to 33! Jestem pewna, że stać Was na taki wyczyn, w końcu mamy już prawie 130 tys. wyświetleń, za co bardzo, bardzo dziękujemy! To co spróbujecie pobić rekord? Byłoby nam OGROMNIE miło :))
Pamiętajcie, liczy się każdy komentarz i ANONIMKI też MOGĄ komentować! ! ! <3
Do zobaczenia! Kocham Was! :***

wtorek, 11 marca 2014

#88 Zayn cz.1


Uwaga: Piszę to już na wstępie, ponieważ nie chcę wywołał tym imaginem żadnych burzliwych komentarzy. Przepraszam wszystkich Zerrie Shipper :P Zrozumiecie o co chodzi...


Wreszcie wróciłam do domu. Po prawie dwunastu ciężkich godzinach pracy miałam już wszystkiego dosyć. Zdjęłam buty, a następnie przemierzyłam korytarz i bezwładnie opadłam na kremową sofę. Rozłożyłam się wygodnie na kanapie oraz włączyłam telewizor na jednym z moich ulubionych kanałów. W końcu przymknęłam oczy i oddałam się błogiemu nicnierobieniu. Nie potrzebowałam niczego więcej. Miałam prawie wszystko, oprócz... Mojego chłopaka, który nie odzywał się od paru dni. Zayn wyjechał niespełna tydzień temu, w jak to określił ,,ważnej sprawie”. Byłam coraz bardziej ciekawa, co najlepszego wymyślił i kiedy wreszcie wróci do domu.
Jeden. Drugi. Trzeci sygnał. Tu Zayn Malik jeżeli to coś ważnego zostaw wiadomość. Postaram się oddzwonić- prawie za każdym razem słyszałam te same słowa, nagrane przed laty.
- Hej kochanie!- zaczęłam niepewnie.- Zaczynam się o Ciebie martwić. Proszę zadzwoń do mnie, bo powoli odchodzę od zmysłów. Kocham Cię- rzuciłam, non stop wpatrując się w telewizor. W końcu nacisnęłam czerwony ,,guzik” i rozłączyłam się.
W tej chwili na ekranie pojawił się przystojny blondyn, który z wielkim zapałem przedstawiał światu najnowsze plotki i skandale ostatnich miesięcy. Wciąż imprezująca Riri, Justin Bieber i jego dłużące się procesy w sądzie, nowy teledysk Lady Gagi oraz dość kontrowersyjny występ Miley Cyrus w ramach jej trasy 'Bangerz Tour'. Zaśmiałam się, gdy pokazano fragment pary, uroczo trzymającej się za ręce. Momentalnie chwyciłam pilota i zrobiłam głośniej.
-Wiadomość z ostatniej chwili. Jessica oddaję Ci głos- powiedział niewysoki brunet w czarnej koszulce polo.
    - Mamy dla państwa pikantny news dotyczący związku członka One Direction, Zayna Malika i jego pięknej dziewczyny Perrie. Otóż jak donoszą źródła 18 sierpnia para zaręczyła się. Gratulujemy i życzymy powodzenia na nowej drodze życia. A oto pierścionek, prawda że jest prześliczny?!- mówiła, a mi łzy same napływały do oczu.
    Jak to są zaręczeni? Przecież to niemożliwe. Dzisiaj mieliśmy już prawie połowę marca. Co to do cholery znaczyło? To było przeszło siedem miesięcy temu.- zastanawiałam się, dalej wpatrując się w telewizor.
    - Jesteśmy niezmiernie ciekawe jak parze udało się utrzymać w tajemnicy, tak ważną wiadomość. Jessico, czy wiesz już coś na ten temat?- zapytał ten sam brunet.
    -Niestety, nie udało mi się zbyt dużo ustalić. Krążą plotki, że Perrie i Zayn ustalili już szczegóły ich ślubu. Ceremonia ma się odbyć już niedługo i ma łączyć w sobie tradycje obu rodzin. Gdy tylko dowiem się czegoś więcej, od razu dowiecie się o tym na naszym kanale. Dziękuję. Robin oddaję Ci głos.
    Próbowałam wmówić sobie, że wszystko jest w porządku. W końcu złość dała za wygraną. W przypływie gniewu wzięłam do ręki pilota i rzuciłam go prosto przed siebie. Patrzyłam jak uderza w nasze spólne zdjęcie, jak ramka spada i rozbija się na miliony drobnych okruszków, a czarno-biała fotografia powoli opada na podłogę.
    Słysząc głośny trzask szkła, gwałtownie poderwałam się z wypoczynku. Odwróciłam się na pięcie i wybiegłam z pokoju. Miałam dosyć tych ciągłych niedomówień. Czułam się okropnie, gdyż najbliższa mi osoba, okłamywała mnie na każdym kroku. Wmawiała mi, że liczę się tylko ja, gdy tak naprawdę, były to tylko słowa rzucone na wiatr.
    - Zayn musisz jechać?- spytałam go parę godzin przed jego wypadem.
    - [T.I], zrozum mnie wyjeżdżam tylko na jeden góra dwa dni. Muszę coś załatwić. To naprawdę ważna sprawa. Ale po powrocie będę wyłącznie do Twojej dyspozycji...
    - Obiecujesz?- zapytałam przez łzy.
    - Tak- oznajmił czuło.- Proszę Cię, uśmiechnij się. Nie lubię, gdy jesteś smutna- odparł i po raz ostatni obdarzył mnie czułym pocałunkiem, a parę sekund później z walizką pod ręką, opuścił nasze mieszkanie. I wtedy widziałam go po raz ostatni. Od tej pory nie odezwał się do mnie ani razu. Dostawałam białej gorączki na myśl o tym jak zabawia się z tą farbowaną, blond jędzą...
    Nie mogłam już wytrzymać tego dłużej, chwyciłam kurtkę i z impetem zatrzasnęłam drzwi. Nie obchodziło mnie, że najprawdopodobniej było mnie słychać w najbliższej okolicy albo też, że wyglądałam jak chodzące siedem nieszczęść. Szczerze mówiąc, miałam to wszystko gdzieś. Pragnęłam jedynie pobyć chwilę sama, z dala od zgiełku i całego tego zamieszania związanego z Malikiem i jego nową narzeczoną. To było okropne. 'Z oczka w głowie' stałam się jego zwykłą kochanką, pewnie jedną z wielu. I, że też dopiero teraz się o tym dowiedziałam?! Ze złością kopnęłam najbliższy kamyk, który dostał się pod moje nogi i z dużą siłą wyskoczył na ulicę, prawie trafiając jadący samochód.
    Narzuciłam kaptur na głowę, schowałam dłonie w kieszeniach i szlochając, ruszyłam w kierunku parku.
    -Hej [T.I] chyba nie jesteś zazdrosna- zaśmiał się Zayn.
    -Nie- odparłam naburmuszonym tonem.
    -Kotku, przecież wiesz, że kocham Ciebie i tylko Ciebie- oświadczył z ręką na sercu.
    -Nie jestem tego taka pewna- rzuciłam, odwracając się do niego tyłem.
    -Ej, nie odchodź- powiedział i złapał mnie za dłoń, tak bym mu się nie wyrwała.- Zapamiętaj sobie, że nigdy bym Cię nie skrzywdził- oznajmił i złączył nasze usta w czułym pocałunku.
    -Nigdy bym Cię nie skrzywdził- przedrzeźniałam jego jakże idealny głos. Te kilka słów spowodowało, iż wcześniejszy szloch przeistoczył się w płacz. Pojedyncze, gorzkie łzy skapywały ciurkiem po moich policzkach, zlatując na betonowy chodnik. Przystanęłam na moment i dłonią przetarłam wciąż zapłakane oczy. W pewnej chwili odezwał się mój telefon. Wyciągnęłam z kieszeni komórkę i odebrałam.
    - Halo? Kto mówi?- zapytałam niepewnie.
    - Kochanie, to ja. Co się stało? Czemu płaczesz?- usłyszałam z drugiej strony. I jeszcze się pyta ,,Co się stało” Litości. Czy on naprawdę myślał, że byłam aż tak ślepa.- Kotku, gdzie jesteś?- pytał zmartwionym głosem. Nie odpowiedziałam. Jedyną moją reakcją okazał się przepełniony goryczą śmiech.
    - Moje gratulację. Jesteś wielkim szczęściarzem mając taki skarb u boku, jakim jest Perrie- zakpiłam.- To kiedy planujecie ślub?
    - Oto Ci chodzi- szepnął ledwie dosłyszalnie.- To nie jest tak jak myślisz.
    - A jak?- wysyczałam.
    - Pozwól mi wytłumaczyć- powiedział niewyraźnym głosem.
    -Nie musisz mi niczego tłumaczyć- wrzasnęłam, a następnie rozłączyłam się i rzuciłam komórką o chodnik, tak że ta rozsypała się na kilka części. Bądź silna! Nie poddawaj się- powtarzałam non stop tę samą pokrzepiającą formułkę.

Think that we got more time
When we're falling behind
Gotta make up our minds

                                                                                                         MissPotatoe

Hej kochani!
Nie jestem przekonana czy ten imagin będzie Wam odpowiadał... Taka sytuacja została stworzona ze względu na akcję i fabułę w opowiadaniu. Mam nadzieję, że zrozumiecie i nie będziecie na mnie źli :* Planuję jeszcze 2 części :))) Poza tym dawno na blogu nie było imagina z Zaynem <3 Liczę na Wasze opinie, zresztą jak zawsze :* Są one dla mnie najważniejsze ;)
Z kim chcecie kolejnego imagina? Ktoś ma ochotę na dedyka?
Całusy MissPotatoe! :***

czwartek, 6 marca 2014

#87 Niall cz.2

Cześć pierwsza: http://najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com/2014/02/82-niall-cz1.html
Z dedykacją dla:
Klaudii 14

Specjalna dedykacja dla Anonimowej <3, która jutro ma urodziny. Życzymy Ci wszystkiego najlepszego i dziękujemy, że z nami jesteś.




W pośpiechu poprawiałam makijaż i wkladalam na stopy nowe szpilki, które kupiłam specjalnie z okazji kolejnego występu Nialla. Muszę przyznać, ze wyglądałam wyjątkowo korzystnie. Rano odwiedziłam ukochanego fryzjera i wybrałam się na długie zakupy. [I.T.P] czekała już na mnie w samochodzie. Zabrałam moją torebkę ze stołu i wybiegłam przed dom. 
-Czemu jesteś taka spięta?- zaczęła dziewczyna gdy zajęłam miejsce w samochodzie. 
-Martwię się o Nialla, dzisiaj jest półfinał- odparłam nie wspominając o tym, że martwi mnie zupełnie co innego- tajemnicza brunetka, która upodobała sobie mojego chłopaka.
Reszta drogi minęła nam w milczeniu. W końcu jednak dotarłysmy na miejsce. Tłumacząc ochroniarzowi, ze jestem dziewczyną uczestnika programu, dostałam się za kulisy.
-Niall!- krzyknęłam widząc mojego blondynka na końcu korytarza. Podbiegł do mnie i mocno mnie przytulił. Czekałam na tę chwilę cały tydzień.
-Tęskniłam za tobą- wyszeptalam wtulajac się w jego tors. Horan w odpowiedzi złożył pocałunek na czubku mojej głowy. Przy nim czułam się taka bezpieczna. Niczym mała dziewczynka przy ojcu. Wiem, ze to dziwne porównanie, ale zamieszkałam z Niallem gdy byłam nastolatką. Potrzebowałam chłopaka, ale tez kogoś, kto będzie się mną opiekował. Niall perfekcyjnie wypełniał oba zadania. 
-Kotku, muszę lecieć. Ostatnia próba i wchodzę na scenę. Trzymaj kciuki- pocałował mnie w policzek i odszedł. Byłam trochę rozczarowana,że chłopak nie obdarzył mnie żadnym komplementem, a ja jak wariatka przez cały dzień się szykowałam. "Pewnie jest zestresowany"- tłumaczyłam sobie.
Razem z [I.T.P.] zajęłam miejsce w pierwszym rzędzie. 
-Na scenę zapraszamy Nialla Horana, nastolatka z Mullingar, który swoim głosem oczarował ostatnio większość dziewczyn na widowni- krzyknął prowadzący.
-Dasz radę, kochanie- wyszeptalam bezgłośnie. 
-Co zaśpiewasz?- zapytała jedna z jurorek.
-Piosenkę "Babe" Justina Biebera- uśmiechnął się słodko, co spotkało sie z westchnieniem żeńskiej części publiczności.
-Zaczynaj- odparł Simon. 

You know you love me
I know you care
Just shout whenever, and I'll be there
You want my love
You want my heart
And we would never, ever, ever be apart

Are we an item?
Girl, quit playing!
We're just friends, 
What are you saying?!
Said there's another,
and look right in my eyes
My first love broke my heart for the first time

And I was like
Baby, baby, baby, oh

Całkowicie odpłynęłam, mimo że słuchałam tego wykonania chyba setny raz z rzędu. Justin Bieber był definitywnie największym idolem mojego chłopaka. Codziennie w naszym domu przynajmniej raz musiałam słuchać jego piosenek. Nie przeszkadzało mi to, ponieważ rownież przepadałam za głosem tego utalentowanego Kanadyjczyka. Jego talent nie równa się jednak z talentem mojego chłopaka. 
Muzyka ucichła. Rozległy się brawa. Publiczność zaczęła wiwatować, a ja pękałam z dumy. Opinia jurorów była oczywista- trzy razy na tak.
Nie mogłam się powstrzymać, łzy wzruszenia popłynęły po mojej twarzy. Pobiegłam za kulisy, by pogratulować Niallowi. Od razu przy wejściu rzuciłam mu się na szyję. 
-Gratuluję kochanie, będziesz w finale- wyszeptałam mocno go przytulając.
-Dziękuję, że namówiłaś mnie, abym tu przyszedł.W końcu spełnią się moje marzenia- zachłannie wpił się w moje usta. 
-Jeszcze tylko tydzień i wrócisz do domu- pogładziłam go po aksamitnym policzku- dzisiejszy dzień w końcu możemy spędzić razem.
-[T.I.], niezupełnie. Mam tylko tydzień, nie mogę zmarnować nawet minuty. Nie idę na afterparty, od zaraz zaczynam ćwiczyć. Mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza.
-Oczywiście, że nie- skłamałam z udawanym uśmiechem. Liczyłam, że w końcu spędzimy razem chociaż jeden dzień, lecz jak widać, nie było nam to pisane. 
-Trzymaj się, poradzisz sobie- pocałowałam go na pożegnanie. W tym momencie podeszłamdo niego dziewczyna, której obecność w tym programie już od dawna mnie niepokoiła.
-Sadie- przedstawiła się i zaczęła przytulać się do mojego chłopaka.
-Byłeś świetny!- rozpromieniła się.
-Ty również- odparł chłopak. Nie chciałam tego słuchać  i przygnębiona wróciłam do samochodu. 
-Gdzie moja torebka?!- zaniepokoiłam się zajmując miejsce w aucie. 
-Może zostawiłaś ją u Nialla w garderobie?- zapytała dziewczyna, przyzwyczajona do mojego nawyku wiecznie gubienia czegoś.
-Pójdę to sprawdzić- powiedziałam i pobiegłam za kulisy. Jest! Moja torebka leżała na 
ławce. Całe szczęście, że nikt jej nie ukradł. Korzystając z okazji chciałam skraść Niallowi jeszcze jednego buziaka. Wchodząc do jego garderoby, doznałam szoku. Zobaczyłam tam chłopaka obściskującego się z Sadie, która na mój widok niezwykle szeroko się uśmiechnęła. 

-Dlaczego?- powiedziałam bezgłośnie patrząc chłopakowi prosto w oczy i opuściłam budynek.  
                   HazzGirl

Przepraszamy, ze imagin pojawia sie tak późno, ale wczoraj blogspot miał awarię (?) i nie mogłyśmy dodać postu. Mam nadzieję, ze wam sie podoba. Bardzo proszę o opinie w komentarzach- to dla mnie naprawdę wiele znaczy. Jeszcze raz 100 lat dla Anonimowej, która 7 marca obchodzi swoje urodziny. Mam nadzieję, że nasze czytelniczki rownież złoża jej życzenia <3 HazzGirl

info

Hej kochane! jak zauważyłyście, mamy mały problem z dodaniem imagina :(
Publikują się jedynie krótkie posty! podejrzewamy, że może być to wina BLOGSPOTU! O.o
Postarmy się coś dodać jak najszybciej, tj. jeszcze dzisiaj!
Całusy :***
~ adminki
Podczas dodawania postu wystąpił błąd. Proszę spróbować ponownie pózniej. Za wszystkie niedociągnięcia serdecznie przepraszamy. Blogspot. X57289vg77287