Powoli wstałam strzepując niewidzialne kurze ze swojej zielonej sukienki. Wiedziałam, że będę musiała przemówić, że tego nie uniknę... Mimo tego, w żaden sposób się nie przygotowałam. Wiele razy przemawiałam, dawałam wywiady, a teraz... Jedyny raz w życiu nie mam pojęcia co powiedzieć. Liczyłam na to, że gdy stanę tam, przed wszystkimi, nadejdzie nagły impuls... Więc szłam tam, nie wiedząc co powiedzieć, czekając na niewidzialny znak... Czekałam... Z każdym krokiem serce biło coraz szybciej, a mój umysł stawał się coraz bardziej niewidzialny, przezroczysty... Jakby go nie było... Jakbym nigdy nie nauczyła się mówić, nigdy nie wydobyła z siebie żadnego głosu, nie wypowiedziała żadnego słowa. Weszłam na drewniany podest, a w mojej głowie nadal słyszalny był odgłos stukających obcasów. Zatrzymałam się, wszystkie twarze patrzyły na mnie z troską. Nie potrzebowałam tego. Chciałam to po prostu mieć za sobą. Przez chwilę wpatrywałam się w twarze przyjaciół, rodziny, oraz tych, których w ogóle nie znałam. O tak, na nich zdecydowanie wolałam patrzeć. Praktycznie nic o mnie nie wiedzieli. Przyglądając się im, nie cierpiałam tak bardzo, jak w przypadku zatroskanych, kochanych przeze mnie osób. Milczałam przez chwilę, powoli wypuściłam powietrze zgromadzone w ustach i zaczęłam:
-Pewnie zastanawiacie się dlaczego założyłam zieloną sukienkę...-nagle mgła, zaćmienie odeszło, pojawiła się jasność, nie wiedziałam czy inni kiedykolwiek zrozumieją, co chcę przekazać, ale czułam, że muszę to powiedzieć. Nie wiem czy to odpowiednie słowa, ale kurtyna opadła, a ja po prostu wiedziałam co mam ujawnić, impuls nadszedł, ujrzałam znak- otóż zielony, to tak jak pewnie większość z was wie-spojrzałam na przyjaciół i rodzinę- ulubiony kolor Nialla.-odetchnęłam z ulgą. Teraz czułam jak kamień spada mi z serca. Teraz musi być przecież łatwiej... Musi...prawda?
-Kochanie, to specjalnie dla ciebie. Wiem, że cię tu z nami nie ma, ale jestem pewna, że mnie teraz oglądasz i się uśmiechasz. Zawsze jesteś radosny. Potrafisz śmiać się ze wszystkiego. Tak, właśnie o tobie opowiem. Mam nadzieję, że nie będziesz miał mi tego za złe. Ale wiem, że nie potrafisz długo się na mnie gniewać. Liczę, że i tym razem tak będzie.-spotkałam się ze zdziwionymi wyrazami twarzy tłumu jaki mi towarzyszył, ale kontynuowałam:
-Poznaliśmy się w parku. Wiem, że większość z was zna tę historię, ale uważam, że warta jest przypomnienia...
Szłam aleją parkową. Było jeszcze jasno. Lubiłam chodzić na spacery. Tego dnia towarzyszyło mi dziwna świadomość. Nie potrafię określić co to było. Czułam, że stanie się coś ważnego, coś, co zmieni moje życie. Nie wiedziałam jednak co, oraz czy to będzie pozytywna zmiana. Niezmiernie pragnęłam jednak już pozbyć się tego uczucia, gdyż z każdą chwilą narastał we mnie niepokój, że mogę czegoś nie zauważyć, ominąć coś istotnego. Starałam się ze wszystkich sił, ale nie wiedziałam co mam robić, aby nie popełnić błędu. Robiłam więc, to co zawsze. Po powrocie z pracy poszłam na spacer z Moly. Pies również wydawał się być podenerwowany i niecierpliwy. Przechodziłam tą samą trasą co zawsze. Po kilkunastu minutach marszu Moly położyła się na środku chodnika i za nic nie chciała wstać. Wydawało się to dziwne, bo nigdy się tak nie zachowywała... Zawsze była pełna energii i nigdy nie pragnęła żadnych przerw w naszych wspólnych przechadzkach. Próbowałam ją jakoś podnieść, zachęcić, pociągnąć. Ale ona tylko wpatrywała się we mnie z podniesionymi do góry uszami. Czuwała. Czekała na coś i nikt, ani nic nie było w stanie jej w tym momencie przeszkodzić. Postanowiłam, że spuszczę ją ze smyczy. Uwielbiała przecież wolność. Ale gdy to uczyniłam ani drgnęła. Z każdą chwilą niepokoiłam się coraz bardziej. Bałam się, że może jest chora, coś jest nie tak. Zastanawiałam się chwilę co zrobić, gdy nagle suka się poderwała i zaczęła szczekać. Przeraziłam się, ten pies nigdy się tak nie zachowywał, szczekał tylko wtedy, gdy czegoś bardzo chciał. Czułam się bezradna. Patrzyłam na nią. W tym momencie podszedł do nas młody mężczyzna. Był mniej więcej w moim wieku. Miał rozjaśnione włosy i błękitne tęczówki. Moly tylko, gdy go ujrzała zaczęła się łasić. To również nie było do niej podobne. Nie ufała ludziom, nigdy. A teraz bawiła się razem z nieznajomym. A może jednak go znała...? Patrzyłam na nich zdezorientowana i dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że dziwne uczucie znikło. Tak nagle, że się nie spostrzegłam... Po chwili chłopak się przedstawił:
-Jestem Niall. Niall Horan. Piękny pies.-uśmiechnął się do zwierzaka, a ten odpowiedział mu donośnym szczeknięciem.
Niall Horan... czy to nie ten piosenkarz? Wydawało mi się, że tak, ale na 100% pewna nie byłam. Nie chciałam o to pytać wprost. Chłopak zauważył, że mu się przyglądam i nieśmiało powiedział:
-Tak to ja...
Odpowiedziałam mu uśmiechem i powiedziałam:
-Miło mi cię poznać.
- To była nasza pierwsza rozmowa. Moly nie chciała tego dnia odstąpić Nialla na krok. Był zmuszony odprowadzić mnie do domu...-W tym momencie spojrzałam na Maurę, zauważyłam jak się uśmiecha. Tysiące razy prosiła nas, abyśmy przypomnieli jej tą niesamowitą historię. Niesamowitą dla nas. Dla mnie i Nialla.
Znów głęboko odetchnęłam, właśnie przypomniałam sobie i innym jeden z najpiękniejszych dni mojego życia. Po chwil zadumy kontynuowałam:
-Pamiętam również nasze zaręczyny. A raczej dzień przed nimi.- Na samo wspomnienie tych dni uśmiechnęłam się.-W sobotę Harry zrobił imprezę. Zostaliśmy na nią z Niallem zaproszeni.-Znacząco spojrzałam na Stylesa.-Było wiele ludzi, no i jeszcze więcej alkoholu... Wszyscy byli pijani. Oprócz mnie i Liama. Niall postanowił zostać na noc, ja wróciłam. Była 3:00 kiedy znalazłam się w domu. Po powrocie zamierzałam pójść spać. Przedtem zauważyłam dziesięć nieodebranych połączeń od Zayna. Wybierałam jego numer, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Komuś bardzo się niecierpliwiło, bo dźwięk nie ustawał. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam poprzednio patrząc kto odwiedza mnie o tej porze. To byli Zayn, Harry i Louis... Wpuściłam ich do domu. Byli zupełnie pijani, ledwo trzymali się na nogach. Louis chwilę potem leżał już na podłodze, zasnął. Nie wiedziałam czemu miała służyć ta wizyta, jednocześnie zauważyłam, że póki nie zadam pytania nie uzyskam odpowiedzi. Spytałam więc o co chodzi. Zayn zabełkotał:
-[T.I], Niall cię kocha. Prosimy, zgódź się.-Harry w tym momencie uklęknął.
-Ale o co chodzi?-spytałam.
Zayn już odpowiadał:
-Niall jutro ci się oświadczy...
Zamurowało mnie. Nie widziałam co powiedzieć. Z jednej strony byłam najszczęśliwszą osobą na świecie, z drugiej byłam na was zła, że to od was pierwszych się tego dowiaduje. Najgorsza była jednak niepewność. Bałam się, że to wszystko nieprawda. Wasze wymysły. Historie stworzone pod wpływem alkoholu. Musiałam was upewniać i tysiąc razy powtarzać, że się zgodzę, zanim wyszliście.
Z niecierpliwością czekałam kolejnego dnia. Niall zaprosił mnie na kolację. Długo zwlekał z tym Najważniejszym pytaniem, ale ja bez zastanowienia odpowiedziałam TAK, gdy w końcu padło.
-To kolejny wspaniały dzień z mojego życia. Nigdy nie powiedziałam Ci tego Słonko. Nie wspomniałam o wizycie chłopców Uważałam, że to nie jest istotne. Nie chciałam psuć Ci niespodzianki.-Pani Horan ponownie uśmiechnęła się, miała łzy w oczach... Czułam, że również w moich oczach gromadziła się słona ciecz. A przecież obiecywałam sobie, że nie będę płakać. Szybko się otrząsnęłam i kontynuowałam:
-Jeszcze jeden dzień... Było tych najlepszych tysiące, ale wspomnę te najbardziej wyjątkowe...
-Pamiętacie nasz ślub? O co ja w ogóle pytam? Przecież cały świat obserwował to wydarzenie... Niall uparł się, że chcę, aby jego ukochane fanki towarzyszyły mu tego dnia... Transmisja na żywo, dziesiątki fotoreporterów, setki gości... Na początku sprzeczaliśmy się o to, ja nie chciałam tego tak upubliczniać. Chciałam, żeby to wspomnienie było tylko nasze... Ale gdy nadszedł 5 maja... Tak, właśnie tak wyobrażałam sobie swój ślub.-mimowolnie się uśmiechnęłam- Hmmmm, może przypominacie sobie ten moment, kiedy na czas przed ołtarzem nie pojawił się Niall? Wiecie co? Zdradzę wam kolejną naszą tajemnicę... Otóż chwilę przed naszym ślubem Niall zemdlał... Dowiedziałam się o tym dzień po tym wspaniałym wydarzeniu... Niall tak się stresował, że nie potrafił z tym sobie poradzić.- Tym razem uśmiech zagościł na twarzy Grega.-Wszyscy wiedzą jaki on jest delikatny i uczuciowy. Między innymi to za to go tak kocham. Chociaż powodów jest miliony...
Ludzie którzy tłumnie przede mną stali byli zaskoczeni. Wiem nie tego się spodziewali, ale nie potrafiłam inaczej. Wydawało mi się, że to co mówię jest odpowiednie... czy aby na pewno? Znajomi przyglądali mi się z uśmiechem, wiedzieli, że to co mówię jest bardzo osobiste, rozumieli... A obcy? Większość patrzyło na mnie jak na wariatkę, jakbym postradała zmysły. Ale spośród tej większości zdołałam dostrzec też zrozumienie na twarzach. Bardzo mi zależało na tym, żeby zrozumiano o co mi chodzi. Dlatego też kontynuowałam swoją wypowiedź:
-Kolejny dzień 19 lipca- właśnie tego dnia powiedziałam mojemu mężowi, że będziemy mieli dziecko. Starałam się przekazać to jak najdelikatniej, wiedziałam ile dla niego znaczy kariera...
-Niall? Muszę ci coś powiedzieć.-Byłam nadzwyczaj poważna. Doskonale mnie znał i dostrzegł, że chcę szczerze porozmawiać. Przykucną naprzeciw mnie i spojrzał wyczekująco. Moje dłonie zostały oplecione przez jego. Czułam się niezwykle bezpiecznie, ufałam mu- Będziemy mieli dziecko...
Wpatrywałam się w niego oczekując jakiejkolwiek reakcji. Po około minucie zauważyłam, że z jego błękitnych oczu wypływają łzy... Serce mnie zakuło. Miałam nadzieję, że mimo wszystko się ucieszy... Wstałam i zakryłam oczy dłońmi, teraz i ja płakałam. Chciałam odejść, ale mnie powstrzymał, oplótł mnie silnymi ramionami i mocno się przytulił. Dopiero wtedy zauważyłam, że te łzy są wynikiem nieopisanego szczęścia. Później w kółko powtarzał, że będzie ojcem, że jest najszczęśliwszym człowiekiem, jaki kiedykolwiek żył. Było grubo po północy, kiedy zaczął wydzwaniać do wszystkich znajomych, przyjaciół i rodziny. Niedługo później dowiedział się o tym cały świat.
-Dokładnie 5 lutego na świat przyszła mała Caroline Elizabeth Horan. Od pierwszego dnia życia stała się oczkiem w głowie tatusia. Niall rozpieszczał ją na każdym kroku... Zresztą nie tylko on – każde z was sprawiało, że dziewczynka zawsze była szczęśliwa. Pamiętam jak pół roku temu Caroline uparcie powtarzała, że chce mieć psa. Nie chciałam brać na siebie tego obowiązku, wiedziałam jaka to odpowiedzialność. Chociaż to właśnie pies, Moly odmieniła moje życie. No cóż, ja nie chciałam zwierzaka, ale widocznie Harry tego nie zrozumiał...- Spojrzałam na Stylesa który się troszkę speszył-Dzień po tym jak mała mu o tym powiedziała, przywiózł do naszego domu ślicznego pieska husky. Nazwaliśmy go Edward na cześć Harrego. Dziewczynka przez cały miesiąc powtarzała, że najlepszym wujkiem jest właśnie Harry... No tak on był dumny z siebie, ale chłopcy bardzo zazdrośni... Tak po kilku tygodniach mieliśmy cztery psy. No i wszyscy wujkowie byli po równo wspaniali...- Harry, Liam, Louis i Zayn spuścili głowy. Ale nie, nie miałam im tego za złe, może troszkę na samym początku...
-Przez te lata, odkąd w moim życiu pojawiliście się wy wszyscy jestem w pełni szczęśliwa. Ale przecież wiecznie nie może być dobrze!-krzyknęłam z wyrzutem- 17 stycznia, dokładnie wczoraj, Niall powiedział mi, że przeczuwa, że stanie się coś złego...-Teraz nie mogłam już powstrzymać łez, lały się strumieniami, a ja mówiłam dalej- Wychodził z domu, mówiąc, że musi wpaść na chwilę do studia nagraniowego. Bałam się po tym co od niego usłyszałam...- Głośno połknęłam ślinę- Ale pozwoliłam mu wyjść z domu... Nie zatrzymałam go, nie poprosiłam by został.- Na skórze poczułam dreszcze, moim ciałem targał chłód i ból. Ręce trzęsły się ze zdenerwowania. Czułam się winna. Liam wstał z miejsca, chyba chciał podejść do mnie, może zabrać stąd? Kiwnęłam przecząco głową dając znak, że chce dokończyć to, co zaczęłam.:
-Dwie godziny później zadzwonił mój telefon-szlochałam-dowiedziałam się, że Niall miał wypadek... Że nie żyje... Zabił go pijany kierowca...-całkowicie się rozkleiłam...-Straciłam najważniejszą osobę w życiu... Mówią, że lepiej kochać i stracić ukochaną osobę, niż w ogóle nie kochać...
Ale czy można oddychać tracąc tlen? Czy można żyć, tracąc sens? Nie wiem czy potrafię... Dostałam od losu najlepszy z możliwych darów, by po niespełna sześciu latach został mi on odebrany...
Wiem, Kochanie, że nie chciałbyś żebym się smuciła, ale nie potrafię po tym żyć normalnie, wybacz. Tak bardzo Cię kocham, nie widzę przyszłości bez Ciebie... A mówiłeś, że na zawsze będziesz przy mnie... Czemu kłamałeś?- Poczułam ciepło, tak jakby ktoś mnie przytulał. Niall? Proszę wróć... Miałam już schodzić z mównicy, kiedy przypomniałam sobie, że wczoraj wieczorem znalazłam list...Do mnie, od Nialla...
-Wczoraj znalazłam list...-wspomniałam- Niall napisał go w dniu swojej śmierci... Pisał w nim jak bardzo nas wszystkich kocha...- Jeszcze przed chwilą chciałam przeczytać go tutaj, ale w ostatniej chwili zdecydowałam, że chcę, aby był tylko mój.
Zeszłam z podestu usiadłam obok mojej córeczki, tak łudząco podobnej do Nialla... i zaczęłam czytać w myślach list:
„ 16 stycznia 2014, Londyn
Skarbie!
Gdy dziś się obudziłem, nie potrafiłem odpędzić od siebie dziwnego uczucia. Pamiętasz jak się poznaliśmy? Wtedy również czułem coś podobnego, z tym, że wtedy było to miłe uczucie... Teraz boję się, że niebawem nadejdzie coś złego... Nie chce, żeby Tobie i Caroline stało się coś niedobrego... Tak bardzo Was kocham... Gdyby coś mi się stało... Pamiętaj, że zawsze będę przy Was... Nie zapomnij o mnie, jeżeli coś mi się stanie... Chciałbym, żebyś wiedziała jak bardzo jesteś dla mnie ważna... Nigdy, do końca nie mogłem uwierzyć we własne szczęście. Nigdy nie wyobrażałem sobie lepiej swojego życia... Nie mogę pojąć jak udało mi się zdobyć Twoją miłość... Dziękuję za wszystko, nie martw się...
Kocham Cię,
Twój Niall <3 ”
Przytuliłam naszą córeczkę i opuściłam uroczystość pogrzebową mojego męża. Postanowiłam wrócić wieczorem, kiedy będę mogła pobyć tu sama. Wkroczyłam na ulicę i upadłam. Czułam okropny ból, zawrót głowy, krzyki w oddali. Potem nie czułam nic. Zobaczyłam jasność, było niemal biało, ale kolor nie raził, był przyjemny. Ruszyłam w tamtym kierunku, czułam się taka lekka, jakby w ogóle mnie nie było. Zawsze słyszałam, jak inni mówią: nie idź w stronę jasności... Ale jak mogę nie kierować się w tamtą stronę, skoro im bardziej się tam zbliżam, tym czuję się lepiej. Bezpiecznie. Niall? Tak, stoi tam mój ukochany blondynek, uśmiecha się... Czy to sen? Jeżeli tak to nie chcę się obudzić...
-Kochanie jesteś!-radośnie krzyknęłam- Nigdy więcej mnie nie opuszczaj...
Teraz już będziemy razem, na wieczność? -krzyczałam z nadzieją. Biegłam w jego stronę, ale im bardziej się starałam, tym on bardziej się oddalał.
-Niall proszę!
-Nie teraz Kochanie, jeszcze nie teraz...-powiedział spokojnie.
-Błagam!
Nie! Czemu się oddalasz? Nie widzisz jak przez ciebie cierpię? Zostań!
…........................................................................................
-[T.I] słyszysz mnie? Zaraz przyjedzie karetka. Nie zasypiaj! Otwórz oczy! Słyszysz mnie?-do moich uszu docierał głos Harrego- Cholera! Gdzie ta karetka?
Niall gdzie jesteś?
Hej kochane, tu adminki :*
A oto kolejny imagin naszej Foreverdirectioners- tym razem Niall :) Nie obiecujemy, ale możliwe, że kiedyś tam może pojawić się kolejna część! To tylko zależy od weny autorki ;) ... i od waszej motywacji. Oceniajcie, piszcie, co myślicie o takim imaginie <3
Jak tam Dzień Wagarowicza? Ile z Was urwało się ze szkoły? Mamy nadzieję, że to był udany piąteczek i życzymy Wam miłego weekendu *.*
Całusy dla wszystkich!!!
Pierwsza <3 Wzruszyłam się. Świetne, na prawdę. Czekam na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńA co do Dnia Wagarowicza, miałam kino ze szkołą xd
OMG! Niesamowity! Piękny! Cudowny! Wzruszający! Niezwykły! Magiczny! To było... to było... to byłooo..... nie mam słów, żeby opisać wspaniałość tego imagina. Na końcu jak mówiła o tym, że Niall powiedział jej, że przeczuwa, że stanie się coś złego, jak czytała sobie jego list, jak upadła na chodniku, a Niall powiedział jej, że to nie czas na nią... Boże, cudowne. Wtedy się po prostu wzruszyłam :') <3
OdpowiedzUsuńPiękne, naprawdę piękne <3 :****
Cuuuuudo, więcej takich!
OdpowiedzUsuńKiedy dodacie kolejna czesc z harrym???
OdpowiedzUsuńO ja Cię kręcę. Normalnie ryczę jak małe dziecko. Co tu się wydarzyło. Słów mi brak. Wspaniały imagin :D
OdpowiedzUsuńPiękny <3 Popłakałam się, czytając go. mam nadzieję, że powstanie druga część. :)
OdpowiedzUsuńCudowny! Czytając miałam łzy w oczach, to wszystko potęguje jeszcze godzina o której to czytam. Jakoś w nocy jestem bardziej uczuciowa. Uwielbiam te imaginy!
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział: http://all-our-life.blogspot.com/
Boski :)
OdpowiedzUsuńAgan :*
mmmm, jaki cudowny. Mam nadzieję, że next będzie szybciutko
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga http://kocham1d69.blogspot.com/
To było mega wzruszające
OdpowiedzUsuńMega piękne
A ty jesteś mega utalentowana
...
Nie wiem jak się nazywasz
Nie wiem jak wyglądasz
Nie wiem ile masz lat
Nie wiem czy jesteś miła
Nie znam twojego charakteru
Nie wiem na ile jesteś prawdziwa
Nie wiem ile z siebie dajesz
Nie znam Cię...
W moich wyobrażeniach jesteś strasznie empatyczną młodą piękną kobietą z wielkim talentem!
Ale to tylko wyobrażenia
Mam nadzieję, że w rzeczywistości właśnie taka jesteś...
To co piszesz jest piękne więc prosze cie...
Nie zaprzepaść tego talentu
ROZWIJAJ GO!
Mam nadzieję ujrzeć kiedyś książkę i twoją i reszty adminek które są równie cudowne!!
:)
I mam nadzieję ,że czytając Twoją książkę na końcu znalazłabym podpis #FOREVERDIRECTIONER
:)
Wtedy poczułabym dumę i pomyślała
"Ja doceniłam ją zanim została sławna!"
Właśnie tego Ci życzę!!!
:)
Spełniaj marzenia ;)
POWODZENIA!
PS. Kiedyś pytałaś o mój wiek...
Mam prawie 14 lat ;D
Prawie bo pełne 14 już za 4 dni - 28 marca XD
PS. 2 - A ty ile masz lat?
Hmmmm... Wiem, że to nie do mnie, ale korciło mnie by odpisać xx
UsuńJa mam urodziny 30 marca, czyli tylko dwa dni później <3
Pozdrowionka
~MissPotatoe
A więc Kochanie :***
UsuńMoże zacznę od imienia- Martyna...niestety nie lubię swojego imienia :/ No cóż sama sobie nie wybierałam, chociaż gdybym miała wybór to nie mam pojęcia jakie by to było...
Mam 16,5 roku... Pewnie i tak dużo osób nie uwierzy... No tak czuję się tu trochę staro... W moim przedziale wekowym nie znam zbyt wielu Directioner... no niestety :'( Jest kilka znajomych którzy nawet lubią chłopaków, ale przeważnie ogranicza się do polubienia jednej piosenki czy coś w tym stylu...
To dlatego tak ważne jest dla mnie blogi, gdzie można poznać osoby takie jak Ty.
Hmmm jestem prawdziwa, mogę cię zapewnić, że po drugiej stronie monitora nie zastałabyś grubego, obleśnego zboczeńca ;) Staram dawać z siebie wszystko w swoich imaginach, ale ilekroć coś napiszę, mam sama niedosyt. Nie potrafię napisać czegoś z czego w pełni będę zadowolona. Często przed napisaniem kolejnej części po prostu leże i myślę. Mam w głowie tysiące scenariuszy, staram sobie wyobrażać całe sytuacje, a jak przychodzi co do czego to niestety nie potrafię w pełni przekazać swoich wyobrażeń... Co do pięknej osoby... obawiam się, że tu mogłabyś się nieźle zawieść. Nigdy nie uważałam siebie. za ładną a co dopiero piękną... Talent...ekhm może pozostawię to bez komentarza... Przy Twoich dziełach czuję się taka niedojrzała, marna ze mnie istota... u siebie chyba zbyt często i za bardzo wszystko idealizuję.
Tak się cieszę, że jesteś :*** Dziękuję Ci za wszystko, za to, że tak mnie wspierasz... <3
Mam nadzieję szybko skomentować Twoja pracę, ale wszędzie mam ogromne zaległości... Na początku kilkanaście dni nieobecności, teraz podobnie okropny internet...ale zobaczymy co da się zrobić :*** Teraz muszę kończyć bo jutro wycieczka... Pozdrawiam Cię :***
Ps Przy okazji dziękuję Wam wszystkim za każdy komentarz :*** To dla mnie bardzo ważne <3
Tym, że odpisałaś upewniłaś mnie, że jesteś szczera ;D
UsuńNIE MARTW SIĘ!
:D
"Znam" starsze bloggerki Directionerki niż ty ;)
PS.
Kiedy masz urodziny?
O.o
PS.2
Moja siostra (młodsza o 2 lata też ma wtedy urodziny O.o
Przypadek?
Nie sądzę ^^
A więc moje urodziny są 4 lipca, czyli jeszcze dłuuuugo ;***
UsuńŚwietne !! *,*
OdpowiedzUsuńCzekam na nn. ;)
Sorrki.. że nie komentowałam wcześniej ale miałam strasznie dużo na głowie ;-;
Kocham ♥
BOSKI *,* kocham i czekam już na nn, nie mogę się doczekać :))
OdpowiedzUsuńZapraszam również do mnie na nn:**
http://onlyyoucanchangeme.blogspot.com/
Piękny!! <3
OdpowiedzUsuńOh my God, jakie wzruszające *__* Możecie się ze mną nie zgadzać, ale myślę, że lepszy byłby ten imagin jako jednoczęściowy, a napisałabyś jakiś kolejny (czekam na takiego z Zaynem, bo jeszcze o nim nie pisałaś ;3). Życzę weny w kolejnych imaginach!
OdpowiedzUsuńAnonimowa ♥
Hmmm miło mi, że pamiętasz o tym jakie imaginy już pisałam. Mam dobrą wiadomość. Imagin z Zaynem jest już niemal gotowy :***
Usuńsuper <3
OdpowiedzUsuńRyczę :'(
http://directionersimaginonedirection.blogspot.com/