Najlepsze Polskie Imaginy One Direction

Najlepsze Polskie Imaginy One Direction

piątek, 31 października 2014

#129 Harry cz.5

-O cholera. Muszę do łazienki.-jęknął Harry gdy wyszliśmy już z pokoju.
-Styles! Czy ty nie wytrzymasz pięć minut bez toalety?-spytała lekko zawiedziona Rose.
-Pięć minut i będę z powrotem-zapewniał chłopak i szybko pobiegł w kierunku swojego pokoju.
-Pozdrów Nialla!-krzyknęłam za nim, to chyba ten alkohol tak nagle mnie ośmielił.
-Co?-spytał zdezorientowany odwracając się na powrót w naszym kierunku. Jego nogi plątały się przy każdym kroku, czego efektem był upadek. Przez moment nie ruszał się tylko leżał.
-Harry?-szepnęła Rosamond.
Chłopak lekko poruszył się na podłodze i pomachał do nas ręką:
-Żyje! Dam sobie radę.
Louis wybuchł głośnym śmiechem.
-Hej, a czy przypadkiem tutaj nie ma kamer?-spytałam płochliwie się rozglądając.
-O kurwa! Chyba są!-zaklął pod nosem Tomlinson.
-Przestańcie, nie będą nas obserwowali, mają ważniejsze sprawy na głowie.-stwierdziła Rose.
-A jak się tu na kogoś natkniemy?-spytałam bojaźliwie.-Pewnie jeszcze jest policja. Złamaliśmy wszystkie możliwe zasady. Po pierwsze nie można dziś opuszczać pokoi, po drugie cisza nocna trwa od 23.00, a jest grubo po pierwszej. A po trzecie jesteśmy totalnie najebani, a w szkole jest zakaz picia, nawet gdy mamy skończone osiemnaście lat.
-Jesteśmy w internacie.-poprawiła mnie brunetka opierając się o chwiejącego Louisa. Ja bym nie ryzykowała na jej miejscu kolejnym upadkiem.
-Ale mi różnica.-westchnęłam-Gdzie do cholery jest ten Styles?!
-Chyba idzie-odparł chłopak, gdy zauważył wyłaniającą się zza ściany sylwetkę.
-Jesteś w końcu.-szepnęła kąśliwie Rose.- Ile można siedzieć w łazience? Zachowujesz się jak panienka.
Chłopak obrzucił ją złośliwym spojrzeniem. Spokojnie, bo się zaraz pobijecie.
-To gdzie idziemy?-zamruczał znudzony Tommo.
-Do piwnicy!-krzyknęła moja przyjaciółka, a oczy natychmiast zabłysły jej dotąd nieznanym mi blaskiem.
-Nie.-sucho odparł Harry.
-Kochany, zmieniłeś koszulkę?-zapytałam go przyglądając się mu uważniej. Obraz mi się rozmywał. Ale wcześniej widziałam czarną, a teraz ma czerwoną.
-Aaaa tak-potarł się po karku.-chciałem poczuć się świeżo.
Zachichotałam cicho.
-Moim zdaniem piwnica jest okey.-wyraziłam swoje zdanie.
-Moim też-dodał Lou-przegłosowane.
Styles zirytowany wciągnął powietrze.
-Jak chcecie.
Co się z nim stało? Był jakiś dziwny.
Po chwili szliśmy ciemnymi korytarzami schodząc na parter.
-Mam nadzieję, że nikt nie urządza sobie takich przechadzek jak my-szepnęłam.
-Ciii- uciszył mnie chłopak z burzą loków.-Jesteście kompletnie zalani. Jak nas tu ktoś znajdzie to będziemy mieli przerąbane.
-Odezwał się trzeźwy.-zaśmiał się Lou, a po chwili także i Rosamond.
Ja zachowałam powagę. Cholera, jestem aż tak pijana? Mi naprawdę wydaję się, że Harry cudownie otrzeźwiał. Chyba naprawdę ze mną źle.
-A jak będzie zamknięte?-zapytała przyjaciółka ogarnięta nagłymi wątpliwościami.
-Tam nie ma żadnego zamka.-uspokoił ją Louis.
Pierwszy szedł Hazz, popchnął przed siebie wielkie drzwi i zaczął prowadzić nas w dół. Poczułam nagły niepokój. Alkohol buzował mi w żyłach i nie do końca zachowywałam się racjonalnie. Nagle zdałam sobie jednak sprawę jak głupio i nieodpowiedzialnie się zachowujemy. Szliśmy coraz głębiej w dół popychając się nawzajem. Ostatni szedł Tomlinson. Potknął się. Czemu mnie to nie dziwi? Po pijaku zachowuje się jak łamaga. Potem przewróciła się Rose, następnie ja. Jak domino. Harry mocno się zaparł ramionami o ściany. Korytarzyk był bardzo wąski, tak że mogła przejść tylko jedna osoba.
-Ludzie! Ogarnijcie się!-krzyknął na nas.
Odpowiedziały mu głuche śmiechy naszych przyjaciół. Kto by pomyślał, że są tacy rozrywkowi pod wpływem?
Dalej szliśmy w milczeniu. Wydawało się, że schody nie mają końca. Po kilku minutach pokonaliśmy ostatni stopień. Rozejrzałam się wokoło, ale niewiele dostrzegłam. Jedynym naszym oświetleniem były latarki z telefonów, które rozjaśniały tylko najbliższe otoczenie. Poczułam nagły przypływ adrenaliny. Pierwszy raz robię coś nielegalnego, pomijając wymykanie się poza mury szkoły. Jednak to miał na sumieniu każdy uczeń. Chodziliśmy jak w jakimś amoku, co chwila się o coś przewracając. Zauważyłam, że Lou i Rose świetnie się bawią. W pewnym momencie zaczęli się całować tak namiętnie, że mogłabym pokusić się o stwierdzenie, że zaraz to tutaj zrobią.
-Zazdrosna?-usłyszałam ciszy szept Harrego. Bardziej ochrypły niż zwykłe. W ogóle jakiś dziwny. Zakręciło mi się w głowie. Styles wydawał się jakiś nieswój. Przynajmniej nie taki jaki był przedtem. Zdziwiło mnie to, że teraz nie chciał nigdzie iść skoro wcześniej tak na to nalegał. Ale jego słowa mimo mojej nienawiści do niego wywołały we mnie dreszcze. Przyjemne dreszcze. Byłam zła na siebie, ale nie potrafiłam nic poradzić na reakcje mojego ciała.
-Nie.-odpowiedziałam po dłuższej chwili.
-Kłamiesz.-zasyczał tuż przy moim uchu. Nachylił się nad moją szyją i zaczął obdarzać ją ciepłymi pocałunkami. Odwrócił mnie jednym ruchem w swoją stronę. Popatrzyłam w jego oczy. Były ciemne i miały w sobie pewną tajemniczość. Po raz pierwszy naprawdę się go przestraszyłam. Gdybym nie była teraz z przyjaciółmi, a jego spotkała na pustej ulicy z pewnością wzbudziłby we mnie niepokój. A więc to dlatego wszyscy go unikali i nie patrzyli prosto w oczy? Nie potrafiłam się nad tym skupić, gdyż jego usta już delikatnie dotykały moich. Chłopak ułożył je w dzióbek i dał przyjacielskiego buziaka. Wywołało to falę gorąca w całym ciele i wstydliwe rumieńce na twarzy. Jak dobrze, że było ciemno! Ale zaraz, to by było na tyle? Koniec? Nie ukrywam, że oczekiwałam czegoś więcej. Styles jakby czytał w moich myślach schylił się jeszcze raz z tym swoim zwycięskim uśmieszkiem na ustach. Dalsze działanie przerwało mu marudzenie Rose:
-Tu nic nie ma!-narzekała-wracamy?
Odsunęłam się od Harrego, ale jego widocznie to nie zraziło.
-Dokończymy to.-puścił mi oczko, a ja ponownie poczułam ciepło w środku.
-Chodźmy.-dodał Styles tym razem głośniej by i inni mogli go usłyszeć.
W tym momencie dotarły do nas jakieś dziwne odgłosy. Jakiś stłumiony dźwięk. Rozejrzałam się dookoła. To samo zrobili wszyscy.
-Halo? Jest tu ktoś?-dotarł do mnie drżący głos Rosamond.
Ponownie te same dźwięki. Poczułam, że serce bije mi szybciej.
-Tu!-krzyknął Louis.
Pobiegliśmy szybko w tamtym kierunku. Zobaczyliśmy jakąś niezidentyfikowaną osobę, która leżała związana w najdalszym kącie. Szczerze mówiąc mimo celu naszej wyprawy, byłam przekonana, że nie przyniesie ona żadnych pożądanych skutków. Jak widać, myliłam się.
-Ariadna?-cicho szepnęłam.
Odpowiedział mi ten sam głos. Miała sklejone taśmą usta. Jej oczy były całe wilgotne od łez.
-O Boże! To naprawdę ty!-klasnęła w dłonie Rose.
Louis zdarł jej z twarzy taśmę i od razu zapytał.
-Kto ci to zrobił?
Dziewczyna się skrzywiła i zamiast odpowiedzieć na pytanie stwierdziła:
-Śmierdzisz! Jesteście pijani!
-Ty zdziro!-zdenerwowała się Rose-Ratujemy ci życie, a ty tak się odwdzięczasz?! Idziemy stąd.
Co dziwne Harry od razu wstał uśmiechnięty. Uwięziona dziewczyna natychmiast się zreflektowała:
-Nie! Zostańcie! Proszę!
-Może odpowiesz wreszcie kto cię tu zaciągnął?-ponowił pytanie zirytowany Louis.
-Nie wiem-odparła płochliwie Ariadna.-Nie widziałam go.
Wszyscy przyglądaliśmy się jej z uwagą.
-Co robimy?-spytał Hazz.
-Zabierzcie mnie stąd.-błagała nasza koleżanka.
-Nie możemy.-odparłam cicho.-Nie pójdziemy teraz w takim stanie do nauczycieli.
-Błagam...
-Wrócimy po ciebie jutro.-powiedziałam-obiecuję.

Dziewczyna zaczęła płakać. Zaczęliśmy się wycofywać. W głowie wciąż słyszałam jej błagalny ton. I słowa, które mnie nie opuszczały aż do chwili zaśnięcia – proszę.
Foreverdirectioners
Hej skarby!
Jak tam u Was? Ciężko w szkole? Bo ja muszę przyznać, że jestem wiecznie zmęczona :o 
Przyda się weekendzik *.*
A u góry macie piątą część Hazzy. Nie jest zbyt długa, ale mam nadzieję, że wystarczająco interesująca ;) Opinia należy do Was :* Piszcie co myślicie, co podejrzewacie :3 Uwielbiam czytać Wasze komentarze <3
I w związku z tym mam jeszcze jedno pytanie: Otóż to już piąta część, a napisanych mam siedem. Natomiast zaplanowałam ich wszystkich dziesięć. I teraz, jak wolicie: Abym ja w swoim czasie wstawiała na zmianę Zayna i Harrego, czy teraz kilka razy pod rząd Zaze, bo Styles zaraz się skończy i nie mam pojęcia kiedy w końcu w całości zrealizuje swój pomysł i go napiszę :* Więc czekalibyście pewnie dość długo na kontynuację :*
Wybór należy do Was <3 (Ps. Mam nadzieję, że zrozumieliście o co mi chodzi).
Pozdrawiaaaam :*
co najmniej 25 komentarzy= nowy imagin!!! 

piątek, 24 października 2014

#128 Louis cz.3

                                                                       Louis cz.1
                                                                       Louis cz.2



    - Może przejdziemy do sypialni- zaproponowałam, gdy zębami pozbył się moich majtek.- Będzie nam wygodniej- dodałam, rumieniąc się.
    -Jak sobie życzysz- mruknął i wziął mnie na ręce, tak jakbym była jego małą zdobyczą.- Chcesz pójść do mnie?- wymruczał tuż przy moim uchu.
    - Możemy- odparłam, łapiąc się mocniej jego szyi.
    - Tak swoją drogą, jesteś cholernie seksowna i masz niezła pupę- powiedział i byłam wręcz pewna, że uśmiechnął się. W takich momentach sprawiał wrażenie niewyżytego.
    - Przestań- zaśmiałam się, gładząc go po policzku.
    - Nie moja wina, że taka jest prawda- powiedział zalotnie.- Jesteś warta każdych pieniędzy- oznajmił i otworzył drzwi do swojej sypialni, która okazała się ogromna i równie nowoczesna jak reszta domu.
    - Naprawdę twoja willa jest niesamowita- stwierdziłam, gdy przenosił mnie przez próg pokoju. Zawsze takie chwile widziałam tylko na filmach, gdzie pan młody, niósł swoją wybrankę. A teraz? Teraz przeżyłam to na własnej skórze, mimo że ja i Louis nie byliśmy małżeństwem.
    W końcu chłopak odstawił mnie na łóżku i podszedł do szafki nocnej.
    - Włączyć muzykę?- spytał na co ja, szepnęłam jedynie ciche 'tak'.
    Brunet ustawił jakąś płytę i wrócił do mnie. Ponownie naparł na moje usta, a jego dłonie błądziły po całym moim ciele. W końcu zszedł z pocałunkami niżej. Zatrzymał się dłużej przy mojej szyi, delikatnie zasysając moją skórę i tworząc na niej szkarłatną malinkę. W tym samym momencie jego zwinne palce szybko uwinęły się z zapięciem stanika, który momentalnie znalazł się gdzieś na podłodze.
    Zaczęliśmy się całować jeszcze zachłanniej. Teraz już nasze języki walczyły ze sobą zawzięcie, a oddechy mieszały się w jedną całość. Naprawdę to było niezwykłe uczucie. Przez chwilę czułam się lepsza i bardziej wyjątkowa od innych dziewczyn. Miałam jego- Louisa. I w tej chwili pragnęłam skupić się tylko na jego osobie. Starałam się odgonić od siebie myśli, że taka jest moja praca i tak naprawdę nic nas nie łączy.
    -Nie będziesz miała nic przeciwko jeżeli- zaśmiał się i przygryzł mój sutek.- Jeżeli będziemy się pieprzyć- wydyszał i ponownie zaczął mnie całować.
    - W końcu, chyba po to zapłaciłeś aż dziesięć tysięcy- zasugerowałam.
    - Może- odparł bez wyrazu i wszedł we mnie. Czułam jak się we mnie porusza. Jak swoimi powolnymi ruchami doprowadzał mnie do szaleństwa.- Może nie zapłaciłem tylko, po to- stwierdził i zatrzymał się na moment. Przystanął na parę sekund tak jakby, wyczekiwał na moją odpowiedź.
    - Nie?- zdziwiłam się. Chyba tylko to jedno słowo, mogło opuścić moje usta.
    - Może zwróciłem już dawniej na ciebie uwagę- rzucił szybko i położył się koło mnie, wpatrując się we mnie tymi swoimi wielkimi, niebieskimi oczami, które wręcz świeciły w ciemności.
    Miałam już rzucić jakąś ciętą odpowiedź, gdy w głośnikach popłynęły pierwsze nuty Bound 2 Kanye West, a parę sekund później do dźwięków muzyki, dołączyły słowa piosenki.

Close your eyes and let the world paint a thousand pictures
One good girl is worth a thousand bitches

           -Naprawdę?- zaśmiałam się.- Czemu akurat wybrałeś taką płytę?- spytałam, nie mogąc się opanować.
           -To akurat był czysty przypadek- oznajmił i czule pocałował mnie w czubek nosa.
           -Na pewno Ci uwierzę- zachichotałam i pogłaskałam go po policzku.- Zrobiłeś to z czystą premedytacją!- starałam się grać obrażoną.
    -I wanna fuck you hard on the sink- zamruczał tuż przy moim uchu.
    - Widzę, że lubisz tę piosenkę- zauważyłam, uśmiechając się szeroko.
    - Uwielbiam ją- poprawił mnie.- Ale nie chcę na razie się z Tobą kochać na zlewie- mruknął, leniwie przygryzając płatek mojego ucha.
    - Och- zmarszczyłam brwi, nadal się do niego szczerząc. Wyglądał bosko ze swoimi rozczochranymi, brązowymi włosami, płonącymi, lekko zmrużonymi oczami i nieodgadnionym wyrazem twarzy. A do tego dochodziło jeszcze rozgrzane, dobrze umięśnione ciało i mnóstwo różnorodnych tatuaży. Był po prostu idealny- młody, wysportowany.
    - Wystarczy mi, że będziesz się kochała ze mną, tutaj- odparł szelmowsko i zaczął zataczać palcem niewielkie kółeczka na moim podbrzuszu.
    - Widzę, że zapowiada się ciekawa noc- mruknęłam.
    - Mam na ciebie ochotę, tu i teraz- wycedził przez zaciśnięte zęby i jak gdyby od niechcenia klepnął mnie w pupę.- Chyba wiem nawet jak urozmaicić naszą zabawę- zaśmiał się pod nosem i podszedł do niewielkiej, białej szafeczki, która znajdowała przy łóżku.
    - Doprawdy?- zrobiłam większe oczy.- Mam się zacząć bać?- spytałam z przerażeniem. Nie wiedziałam czego powinnam się po nim spodziewać?! Co jeśli nagle wyjmie z tej pieprzonej szuflady jakiś kaganiec lub skórzany pejcz, który za chwilę wyląduje na mojej nagiej skórze. Au. To raczej nie byłoby najprzyjemniejsze.
    - Spokojnie, kotku. Spodoba Ci się- odparł tym swoim zabójczo seksownym, nonszalanckim głosem, a parę sekund później przed moim oczami mignęły puszyste, różowe kajdanki.
    - Co?- prawie krzyknęłam.- Robisz sobie ze mnie żarty?
    - Poczuj się jakbyś była moją Panią- oznajmił i wręczył mi zabawkowe kajdanki.- Możesz teraz zrobić ze mną, co tylko zapragniesz- oświadczył z uśmieszkiem na twarzy.
    - Brzmi kusząco- zauważyłam i gestem dłoni pokazałam, by się położył. Chłopak bez żadnego słowa sprzeciwu, wykonał moje polecenie.
    Chwyciłam lewe ramię Louisa, by następnie delikatnie pociągnąć je w stronę rogu łóżka. Odpięłam różowe kajdanki i założyłam je wokół jego nadgarstka. Po drodze zaczęłam gilgotać go po brodzie, na co brunet zareagował pojedynczym parsknięciem.
    - Tego nie było w umowie- oburzył się i posłał mi niezadowolony uśmiech.
    - Gram nieczysto- stwierdziłam. Następnie powoli, pewnym siebie krokiem przeszłam na drugą stronę łóżka. Sięgnęłam po jego prawe ramię i zakułam rękę w kajdanki. Teraz był już tylko mój.
    - Jesteś seksowna- usłyszałam jego ciepły głos, gdy usiadłam na nim okrakiem.
    - Już to słyszałam- wywróciłam oczami.
    - To usłyszysz to jeszcze miliony razy- wyszeptał i posłał mi oczko. Był niemożliwy.
    - Masz chociaż kluczyk do tych kajdanek?- zapytałam, uciszając go.
    - Naprawdę w takim momencie myślisz tylko o małym kluczyku do tego puszystego dziadostwa?
    - Tak, bo martwię się o ciebie- oświadczyłam i spaliłam buraka. Cholera! Ja naprawdę to powiedziałam? [T.I], co się z Tobą dzieje?- zastanawiałam się.
    - Po raz pierwszy usłyszałem z ust kobiety, że się o mnie martwi- powiedział, a kąciki jego ust uniosły się ku górze.- Wiesz, że do niczego Cię nie zmuszam?- spytał po chwili.
    -Wiem- potwierdziłam i nerwowo przygryzłam dolną wargę. Nie powinnam tego mówić. W końcu ten chłopak zapłacił dziesięć tysięcy za noc ze mną, a nie za głupią rozmowę z panną lekkich obyczajów.
    - Rozepnij mnie, proszę- rozkazał.- Kluczyk jest w szafce.
    - Czemu miałabym to zrobić?- zdziwiłam się.
    - Bo nie jestem takim gnojkiem jak każdy facet, ok?
    - Okey- odparłam niepewnie i wyciągnęłam z szuflady mały, złoty kluczyk.
    - Dzięki- rzucił, gdy go rozkułam.- Mam nadzieję, że się jeszcze kiedyś spotkamy, [T.I]- oznajmił po paru sekundach i mocniej mnie przytulił.
    - Zawsze jest taka możliwość- stwierdziłam i położyłam głowę na jego klatce piersiowej.- Jesteś naprawdę wyjątkowy.
    - Dobrze wiedzieć- mruknął.- To jak? Dasz mi swój numer?
    - Jesteś tego pewny?
    - No, wiesz może jeszcze kiedyś będę potrzebował Twoich usług- podsunął mi swój telefon, szczerząc się od ucha do ucha.
    - Ale kolejne ''usługi'' będą już darmowe, okey?- puściłam mu oczko.
    - Skoro nalegasz- wzruszył obojętnie ramionami i pocałował mnie w czubek głowy.
    Czułam, że w moim życiu wreszcie coś się zmienia. Może już niedługo miałam zasmakować prawdziwej miłosnej przygody u boku zabójczo przystojnego bruneta? Wiedziałam, że moja przyszłość wciąż, nie należała do najpewniejszych, ale jedno mogłam powiedzieć- niosła ona za sobą lepsze perspektywy, które już niebawem, miałam wykorzystać.
                                                                                                             MissPotatoe
Witajcie Moi Drodzy! :)
Z tego, co zauważyłam niektórzy z Was czekali na kolejną część Louisa ;) Nie jest ona zbyt dopracowana, za co bardzo Was przepraszam... Jeżeli zauważycie jakieś drażniące błędy, to proszę piszcie, poprawię je :P Zostawiam Wam tym partem i tradycyjnie poproszę o Wasze opinie i komentarze :* Postaracie się, Kochani? Liczę na Was :*
PS Co sądzicie o nowym teledysku naszej piątki wariatów?
co najmniej 25 komentarzy= nowy imagin!!!
Miłego weekendu :D

piątek, 17 października 2014

#127 Zayn cz.2


Odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni. Policzki piekły mnie niemiłosiernie. Co ja przed chwilą zrobiłam?! Całowałam się ze znienawidzonym nauczycielem... ale to on zaczął-próbowałam tłumaczyć samą siebie. Spojrzałam na osobę która oszołomiona stała w drzwiach. Naomi?! Co ona tu do cholery robi? Wszyscy spoglądaliśmy na siebie ukradkiem w nadziei, że ktoś coś powie i przerwie niezręczną ciszę.
-Yyyyy- zaczęła moja przyjaciółka.- Przypomniałam sobie, że pomylił się pan i wstawił mi złą ocenę w dzienniczku.-powiedziała niepewnie i podała mężczyźnie mały zeszycik co chwila spoglądając to na mnie to na niego.
O cholera. Ile ona mogła zobaczyć... O cholera. Ręce trzęsą mi się niespokojnie. Co chwila pocieram nimi o spodnie, całe mokre. Spociłam się z tego zdenerwowania.
Pan Malik wziął w swoje piękne, zadbane, silne ręce przedmiot. Co ja pieprzę? Muszę stąd wyjść. Niedobrze mi. Muszę wyjść, potrzebuję powietrza, potrzebuję to wszystko przemyśleć. Muszę wyjść. Zaczęłam się cofać. Usłyszałam jego głos, doskonały, ochrypły, jeszcze przed chwilą na swoich ustach...
-[T.I] zaczekaj.-powiedział. Nie, to wszystko skończy się źle. MUSZĘ WYJŚĆ.
Zostałam. Naomi też. Cały czas mierzyła nas podejrzliwym wzrokiem. Dziewczyno co widziałaś?
-Ty też podaj mi swój dzienniczek.-dokończył wypowiedź.
Ja? Po co? Nie zdobyłam się na odwagę i nic nie powiedziałam, o nic nie zapytałam. Po prostu posłusznie wyjęłam potrzebną rzecz z torebki i już miałam mu ją wręczyć. Byłam jednak za bardzo roztrzęsiona tym wszystkim co spotęgowało moją niezdarność. Upuściłam. Schyliłam się by podnieść zeszycik. On zrobił to samo. Nachyleni nad papierem spojrzeliśmy sobie w oczy. Duże, brązowe, otoczone obficie wachlarzem pięknych rzęs, o których może marzyć niejedna dziewczyna. Utonęłam. Zastygliśmy w jednej pozycji, kucając przy upuszczonym dzienniczku. Oczarowani swoją obecnością i bliskością. Tylko centymetry dzielą jedne usta od drugich, jeszcze trochę. Serce bije jak oszalałe. I nagle jedno odchrząknięcie. Naomi. Jak można o niej było zapomnieć? Otrzeźwiali i wyrwani z cudownego snu odsunęliśmy się od siebie szybko. Zbyt gwałtownie. Wysunęłam rękę do przodu by podnieść przedmiot z ziemi. On też. Czy wszystko będzie działo się jak w filmie? Znów porażeni niewidzialnym prądem niemal od siebie odskoczyliśmy. Machinalnie się podniosłam i otrzepałam niewidzialne kurze z mundurka. Przecież nic się nie stało. Przypadek. Płytkie oddechy mieszały się z ciszą jaka panowała w pomieszczeniu. Czy tylko mi tu tak gorąco? Spojrzałam na Naomi, jej oczy były jak pięć złotych. Jak nie tamto, to widziała na pewno to. Co ja mam jej powiedzieć? Przecież sama nie kontroluje sytuacji. Przenoszę wzrok na niego. Czarne kosmyki włosów opadają na czoło. Skupiony coś pisze na karteczce po czym wsadza ją do mojego dzienniczka. Oddaje mi go. Ostrożnie wysuwam rękę. Żeby go nie dotknąć kolejny raz. To byłoby za wiele. Jest. Udało się. Cały czas patrzę mu prosto w oczy. Już mnie nie krępuje... Może trochę. Ale większa jest ciekawość, chęć poznania co kryje się za tymi brązowymi oczami. Odkryć go. Nie! To mój nauczyciel! Czemu myślę o nim w ten sposób? Wyrządził mi tyle krzywdy. Błagam [T.I] nie myśl już. Nie wiem ile trwało to moje zamroczenie, ale Naomi pociągnęła mnie za rękę i wyciągnęła z pomieszczenia. Patrzył na nas. Patrzył na mnie.
Na zewnątrz przywitał mnie podmuch przyjemnie chłodnego powietrza. Złapałam kilka głębokich wdechów. Wszystko dobrze. Teraz muszę tylko porozmawiać z Naomi i wybadać ile widziała. A potem iść na w-f, następny i kolejny... do końca roku. Nie mogłam rozróżnić czy bardziej tego pragnę czy bardziej się tego obawiam. Miałam w głowie pustkę.
-Mogłabym wiedzieć co to miało być?- przyjaciółka zatrzymała się zmuszając mnie do tego samego.
-Co?-spytałam otępiale.
-No co?! Ty i pan Malik!-Malik cudowne nazwisko- pozwoliłam sobie na małą uwagę w myślach.
-Co my?-udawałam głupią.
-No co?-spytała zniecierpliwiona dziewczyna.-Co robiliście?
-Nic.-odpowiedziałam sucho. Naprawdę nie miałam ochoty teraz na rozmowę.
-Przecież nie jestem ślepa!-krzyknęła.-całowaliście się!
O cholera, czyli jednak widziała.
-Ciii- przytknęłam palec do ust, żeby ją uciszyć. Rozejrzałam się na boki. Na szczęście nikogo nie było.-Oszalałaś? Nie drzyj się tak!
-Ja oszalałam? Dziewczyno nie ja się całowałam z nauczycielem!
Przełknęłam głośno ślinę. Co ja mam jej teraz powiedzieć? Pomocy!
-To on mnie pocałował.-szepnęłam cicho.
Dziewczyna podniosła brwi w zadumie i się skrzywiła.
-Ach tak. Twoje dłonie w swoje włosy też SAM sobie wplątał?-zapytała z sarkazmem.
Czułam się bezsilnie. Czy jest z tej sytuacji jakieś dobre wyjście?
Nabrałam głośno powietrza w płuca.
-Ok. Porozmawiajmy, ale nie tutaj.-Naomi przystała na propozycję i nieco nadąsana ruszyła za mną.
Trzeba to jakoś dobrze rozegrać-pomyślałam.
-W nic nie będziesz grała!-rzuciła gniewnie dziewczyna-powiesz mi wszystko od początku do końca. Bez kłamstw!
Oj. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że powiedziałam to na głos. Zaraz rozpocznie się mój koniec. Po kilku minutach ciszy znalazłyśmy się przed drzwiami do mojego bloku. Wstukałam kod i weszłyśmy do środka. Po schodach dotarłyśmy na trzecie piętro. Otworzyłam drzwi i wpuściłam szatynkę do środka.
-Cześć mamo!-krzyknęłam gdy moja rodzicielka wychyliła się z kuchni.
-Dzień dobry-przywitała się Naomi.
Mama skinęła głową i z powrotem ukryła się w swoim królestwie. Rzuciłam torebkę na podłogę w swoim pokoju. Usiadłam na kanapie i ruchem ręki zaproponowałam to samo przyjaciółce.
-Mów!-zażądała.
-Chwila.-odpowiedziałam jej i starałam zebrać wszystkie myśli.
Szatynka niespokojnie co chwila spoglądała na zegarek, by po dwóch minutach zapytać:
-Na co czekasz?
Nie odpowiedziałam jej tylko spojrzałam na drzwi w których chwilę potem pojawiła się moja mama z tacą na której były dwa kubki z parującą, gorącą herbatą i talerzyk z apetycznie wyglądającymi ciasteczkami.
-Na to.-odpowiedziałam dziewczynie, po czym zwróciłam się do mamy:-Musimy porozmawiać. Nie przeszkadzaj nam już, okey?
-Dobrze, już dobrze-odpowiedziała łagodnie kobieta i zamknęła za sobą drzwi.
Naomi od razu złapała ciastko i zaczęła głośno je chrupać. Gdy spojrzałam na nią ostro, powiedziała z pełną buzią:
-No co?-okruszki wylatywały jej z ust wprost na moją poduszkę.-Nic nie jadłam od lunchu.-wytłumaczyła się.
Westchnęłam, po czym powoli z każdym szczegółem opowiedziałam jej całą historię nie omijając nawet najdrobniejszych szczegółów. Obserwowałam jak z każdym zdaniem wyraz jej twarzy się zmienia. Nie byłam jednak w stenie rozszyfrować co myśli. Wielkimi oczyma patrzyła na mnie w zamyśleniu. Tego co po chwili usłyszałam jednak się nie spodziewałam.
-To cudownie!-krzyknęła a na jej ustach pojawił się ogromny uśmiech. Albo ja źle widzę, albo ona jest nienormalna. Przecież dosłownie przed chwilą wyglądała na wściekłą. Nigdy nie zrozumiem tej dziewczyny.
-[T.I]! Będzie jak w książkach! Jak w filmach!-krzyczała rozemocjonowana.
-Nie wiem czy wiesz, ale takie historie nigdy nie kończą się dobrze.-westchnęłam.-Zresztą wcale nie jestem do końca pewna czy coś do niego czuję. To było kolosalne zdziwienie. I tyle.
-Przestań. Pan Malik to przystojniak. O rety! Ale będzie jazda! Będę was ukrywać, będę wam pomagała, będę kłamała...
-Tak, to twój żywioł.-zażartowałam.-A tak na serio to się tak na to nie napalaj bo NIC. Powtarzam NIC z tego nie będzie....
Czemu miałam wrażenie, że kłamię? Że nie jestem szczera sama wobec siebie?
-[T.I]!-krzyknęła. Błagam niech tego nie robi już więcej bo zaczynają boleć mnie uszy. - Uwierz mi, że to nie żaden podstęp. Ja naprawdę chcę być waszym sprzymierzeńcem.
Uśmiechnęłam się do niej słabo. Tak naprawdę to myślałam, że podstęp nie tkwi w niej, ale w nim.
-Hej!-znów piskliwy głos- Co on ci napisał w dzienniczku?-spytała podekscytowana.
Zaraz zaraz... Dzienniczek! Podniosłam się szybko z miejsca i przeszukałam torebkę. Wyjęłam czerwony zeszycik i trzęsącymi rękami zaczęłam go kartkować. Gdzie. Do. Jasnej. Cholery. Jest. Ta. Kartka?
Mały świstek papieru wypadł i zanim zdążyłam go złapać tkwił już z rękach mojej przyjaciółki.
-Co tam jest napisane?-dopytywałam-Oddaj!
Zarumieniona szatynka podała mi białą karteczkę z napisem:
Musimy koniecznie porozmawiać! Błagam zadzwoń do mnie. 721956400. Oddam ci pieniądze, tylko się ze mną skontaktuj. Nie mogę zapomnieć tego co się stało. Chciałbym wyjaśnić.♥”
Serce zabiło mi szybciej. Cała wiadomość wprawiła motyle w brzuchu w ruch. Ciepło zalewało mnie od środka. Szczególną uwagę przykuł znaczek na końcu. Pośpiesznie zakreślony, ale dawał mi tyle niewytłumaczalnych nadziei. Policzki przybrały kolor purpury. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu na twarzy. Mogłam wmawiać sobie różne rzeczy, ale to co się stało na pewno nie dało się nazwać byle czym. Muszę zadzwonić. Natychmiast. Nie. Niech nie myśli, że jest dla mnie taki ważny. Cholera, nie! Niech myśli co chce! Mieszało mi się w głowie.
-Zadzwoń!-zawołała Naomi.
-Wieczorem.-postanowiłam.
Dziewczyna zawiedziona opuściła ramiona.
-Musze odrobić lekcję!-dodałam jakby to rzeczywiście wytłumaczyło mój sprzeciw.
-Masz cały weekend.-błagała dziewczyna.
Spojrzałam na nią ostro. Chyba nie myśli, że będę rozmawiała przy niej...
-Okey.-poddała się-ale od razu masz do mnie zadzwonić!
-Dobrze. Zadzwonię i cię o wszystkim poinformuję-przyrzekłam, ale w głębi duszy wiedziałam, że zacznę mieć przed nią tajemnicę. Chciałam, żeby to było wyłącznie moje.
Dziewczyna udobruchana moimi zapewnieniami pożegnała się i opuściła mój pokój.
Odetchnęłam z ulgą. Cały czas miałam przyjemne dreszcze na samo wspomnienie dzisiejszego dnia. Podniecenie i oczekiwanie mieszało się w jedno uczucie. Byłam taka szczęśliwa jak nigdy przedtem. Co się ze mną dzieje?
Zadzwonię potem. Powtarzałam w myślach. Właściwie to od godziny myślę tylko o tym. Nie potrafię skupić się na niczym innym. Odrabianie pracy domowej w ogóle mi nie szło. Naomi miała rację, mam na to cały weekend. Potem zaczęłam czytać książkę. Jedną stronę czytałam kilka razy, a i tak nie miałam pojęcia o czym jest. Cały czas ukradkiem spoglądałam na telefon. Jeszcze pięć minut mówiłam sobie spoglądając na zegarek. W końcu nie wytrzymałam i niemal rzuciłam się na półkę z telefonem. Ruch ręki był tak szybki, że zwaliłam stojąca na szafce lampkę nocną. No cholera! Chwilę potem do pokoju wpadł mój przerażony tata. O! Wrócił z pracy. Zanim zdążył o cokolwiek zapytać powiedziałam:
-Nic się nie stało. Spadła lampka. Żyję.
Mężczyzna uśmiechnął się delikatnie i zamknął drzwi. Odetchnęłam. Czemu zachowuję się tak dziwnie? Wzięłam do ręki urządzenie i zaczęłam wpisywać cyferki. Palce mi się pociły przez co wyświetlacz stał się wilgotny, ale nie dbałam o to. Już ostatnia cyferka. Zero. I nagle zamarłam. Co ja mam mu powiedzieć? Trzymałam w trzęsącej ręce komórkę i zaczęłam wpatrywać się w wyświetlacz, który po chwili poczerniał. Długo jednak nad tym nie myślałam. Chęć usłyszenia jego głosu była tak silna, że kilka sekund później już wsłuchiwałam się w sygnał oczekiwania. Niepostrzeżenie szybko połączenie zostało odebrane. Serce zaczęło bić szybciej kiedy usłyszałam głos po drugiej stronie:
-Słucham?-nie byłam w stanie nic powiedzieć. Przyłożyłam telefon jeszcze bliżej ucha jakby miało mi to zapewnić większą głośność, czy uchwycenie każdego dźwięku.
-Halo?-znów ten sam anielski głos. Otrząsnęłam się i zdałam sprawę, że teraz wypadałoby coś powiedzieć.
-Hej.-na tyle mnie było stać w pierwszym odruchu.-To znaczy dobry wieczór-poprawiłam się i wymierzyłam mentalnego policzka. Czy zawsze muszę robić z siebie idiotkę?!
-Cześć- mężczyzna wyraźnie się rozluźnił.-cieszę się że zadzwoniłaś.
Nie musiał tego mówić, było to doskonale słychać w jego głosie. Też się cieszę-pomyślałam.
-Poprosił mnie pan o to.-powiedziałam nieśmiało. Cała ta rozmowa była dość dziwna. Modliłam się w myślach by to on ją poprowadził bo nie miałam bladego pojęcia o czym mamy teraz rozmawiać.
-Mów mi Zayn- zaproponował a ja niemal podskoczyłam z radości.
-To co się dziś stało...-kontynuował. Błagam tylko nie mów, że nie miało prawa się wydarzyć.-to było...-Nie przerywaj!- To było cudowne...
-Tak.-przyznałam cicho. Nie! Nie powiedziałam tego, prawda? Błagam, nie!
Chłopak cicho się zaśmiał.
-Myślę że powinniśmy się spotkać i to wyjaśnić.-dodał po chwili.
-Tak, jasne.-niech ta rozmowa się już skończy zanim totalnie się pogrążę! Czułam okropną czerwień na policzkach.
-Mogłabyś dziś przyjść do parku?-zaproponował.
-Chyba tak. Ale teraz?-spytałam. Była dwudziesta.
-Tak. Najlepiej jeżeli założyłabyś jakąś bluzę z kapturem.-powiedział.
-Okey. To będę przy fontannie.-poinformowałam go.
-W takim razie do zobaczenia kochanie.
-Pa-powiedziałam oszołomiona rozmową.
Zaraz zaraz. Czy pan Malik... Zayn! Właśnie do mnie powiedział kochanie? Nie przesłyszało mi się!... Słuch mam wspaniały... niech ktoś mnie uszczypnie!
Foreverdirectioners

Witajcie moi drodzy!
Dziś kolejna część Zayna-nauczyciela. Zauważyłam pod poprzednią częścią, że nie mieliście problemu z odgadnięciem osoby, która przeszkodziła w pocałunku. 
A jak podoba się Wam ta część? Jak myślicie, dojdzie do spotkania? Czy warto próbować budować taki zakazany związek uczennicy z nauczycielem? Czy na miejscu [T.I] zapomnielibyście o poprzednim traktowaniu?
Wyrażajcie swoje opinie, piszcie co sądzicie o akcji, co Wam się podoba, a co niekoniecznie :*
Czekam na Wasze komentarze i dziękuję za każdy z osobna ♥
co najmniej 25 komentarzy= nowy imagin!!!

piątek, 10 października 2014

#126 Niall&Zayn cz.6

                                                            Niall&Zayn cz.2
                                                            Niall&Zayn cz.3

                                                            Niall&Zayn cz.4
                                                            Niall&Zayn cz.5



|oczami Zayn'a|

To nie tak, że ta praca nie sprawiała mi przyjemności. Wręcz przeciwnie, bardzo ją lubiłem. W końcu robiłem, to w czym czułem się dość dobrze. Opiekowałem się zwierzętami, które potrzebowały mojej pomocy. Wśród miliona zalet mojej wakacyjnej pracy, znalazły się też niestety minusy. Chodziło tu głównie o damską część naszego społeczeństwa. Za każdym razem, gdy przychodziłem do parku, zagadywały mnie coraz to inne dziewczyny. Jedne starały się wyciągnąć mnie na kawę, a drugie, te bardziej nachalne, wręcz na siłę, pragnęły dać mi swój numer telefonu.
Naprawdę miałem już dosyć tych wszystkich durnych lasek, które udawały chodzące ideały. To było śmieszne. Zdążyłem się tylko pojawić, a już otaczał mnie 'wianuszek' dziewczyn. One nawet nie miały startu do [T.I]. Tak, tylko ona zasługiwała na moją uwagę. Jej piękne, delikatne rysy, tak bardzo kontrastowały z ostrym make up'em moich 'koleżanek' z pracy. To ona była idealna pod każdym względem.
Tej nocy, gdy spaliśmy na plaży. Miałem wrażenie, że powoli się do siebie zbliżamy. Dziewczyna nie utrzymywała mnie już, bowiem na dystans, tak jak miało to miejsce na początku. Wydawało mi się, że otworzyła się przede mną. Stała się pewniejsza w moim towarzystwie. I w sumie oto mi chodziło. Pragnąłem by widziała we mnie kogoś bliskiego. Chciałem by patrzyła na mnie, tak jak na Nialla, z taką czułością i niesamowitym uczuciem. Wszystko co mówiła do niego, wypowiadała z niezwykłą delikatnością. Czasami aż czułem lekkie ukłucie w okolicach serca. Ona nie była przeznaczona Niallerowi. Tylko mi. I byłem o tym święcie przekonany, ba starałem sobie wmówić, że taka jest prawda.
A teraz, gdy stałem pod jej pokojem, moja pewność siebie nagle wyparowała. W końcu odważyłem się zapukać do drzwi i zanim usłyszałem jej głos, wszedłem do środka.
Siedziała na łóżku w niedopiętej, bladoróżowej sukience i przeglądała jakieś stare fotografie. Widziałem jak jej pojedyncze, jasne kosmki włosów niesfornie opadają na jej policzki, zasłaniając przy tym jej brązowe, duże oczy. Nie mogłem się opanować. Zrobiłem parę kroków do przodu i obdarzyłem ją chyba najszczerszym spojrzeniem, na jaki byłem w stanie się zdobyć.
    -Och Zayn. Nie zauważyłam, że tu jesteś- wyszeptała.
    Widziałem, że się speszyła. Za każdym razem, gdy się denerwowała, przygryzała dolną wargę. Zawsze robiła to w taki sposób, ze czułem ciarki na plecach. Było w niej tyle seksapilu. Nawet teraz, gdy nie miała praktycznie makijażu, a jej koczek, był w totalnym nieładzie. Właśnie takie momenty utwierdzały mnie w przekonaniu, że jest idealna.
    - Nie zapominaj, że dzisiaj zabieram Cię na randkę- zaśmiałem się. Chciałem, aby ta sytuacja, wyglądała naturalnie, choć w głębi, nadal łudziłem się, że jednak wychodzimy na randkę.
    -Wyjścia na lody, nie nazwałabym randką- stwierdziła i szybkim ruchem wrzuciła wszystkie zdjęcia do fioletowego pudełka.- To jest tylko zwykłe wyjście, dwójki znajomych- kontynuowała. Widziałem, że była poddenerwowana. Spoglądała to na mnie, to na drzwi, tak jakby się czegoś obawiała.
    -Mów, co chcesz- rzuciłem i uśmiechnąłem się do niej.- Dla mnie to randka- puściłem jej oczko, a ona oblała się rumieńcami.
    Wyglądała naprawdę słodko. Podszedłem do niej i dopiąłem jej sukienkę. Nie mogłem się powstrzymać, by tego nie zrobić. Niby taki zwykły gest, ale jednak zawsze coś, prawda?
    - Dzięki- oświadczyła i podniosła się z łóżka, tak że mogłem zobaczyć ją w całej okazałości.
    - Wyglądasz ślicznie- powiedziałem, nie mogąc powstrzymać uśmiechu. Czułem, że powoli ta dziewczyna uzależnia mnie od siebie. Usiadłem na łóżku i obserwowałem każdy jej gest.
    - Zayney, możesz wyjść?- zapytała w końcu, a ja posłusznie opuściłem jej sypialnię. Sposób w jaki wymawiała moje imię, tak miękko, akcentując każdą literę. I jak się tu w niej nie zakochać?
    Zszedłem na dół i dosiadłem się do Nialla, który oglądał akurat tv.
    - Stary zrobisz popcorn?- spytał.- Jest w kuchni w górnej półce. I jakbyś od razu mógł przynieść zimne piwo- poprosił, jak gdyby, nigdy nic.
    - Co ja jestem? Twoim służącym? W Londynie też przynosiłem Ci jedzenie na uczelnię.
    - Nie jesteś służącym, tylko dobrym przyjacielem- sprostował.
    - Niech Ci będzie- mruknąłem i wstałem z kanapy.- A tak w ogóle, jakie masz plany na wieczór?- podpytywałem go.
    - Nie widzisz, że oglądam ważny mecz?- oburzył się. Przynajmniej była szansa, że ten wieczór spędzę sam na sam z [T.I], a nie w towarzystwie blondyna.
    - A gdzie podziali się twoi rodzice i mama [T.I]?
    - Pojechali na jakąś 2-tygodniową wycieczkę. Chcą zobaczyć wszystkie wyspy- oznajmił.
    Cholera, tym razem szczęście naprawdę mi sprzyjało.
    - Nie sądzisz, że trzeba by było zorganizować jakąś imprezę, pod ich nieobecność?- zaproponowałem i spojrzałem w kierunku schodów.
    - Też o tym myślałem- oświadczył i odwrócił się do mnie, a tak naprawdę spoglądał ukradkiem w stronę [T.I], która akurat schodziła ze schodów. Widziałem jak na nią patrzył. Jak jego wzrok wędrował z góry na dół.- Wybieracie się dokądś?- spytał w końcu.
    - Tak, na lody- odparłem wesoło i pomogłem dziewczynie zejść z ostatniego stopnia.
    - Ale to naprawdę nic wielkiego, Niall- dorzuciła szybko i posłała mu uspokajające spojrzenie.
    - Mogę z Wami iść?- dopytywał.
    - Spokojnie, Niall. Wiem, że od dawna chciałeś obejrzeć ten mecz, dlatego lepiej będzie jak zostaniesz- uśmiechnęła się do niego.- Zayn się mną zaopiekuje, prawda?- spojrzała w moją stronę.
    - Pewnie- rzuciłem szybko i delikatnie musnąłem jej dłoń.- Ze mną będzie bezpieczna.
    -Ale następnym razem pójdziemy gdzieś w trójkę- powiedział blondyn i ponownie utkwił wzrok na ekranie.
    - To my wychodzimy- oznajmiła [T.I].
    - Bawcie się dobrze- usłyszeliśmy jeszcze głos Nialla z salonu.
    W końcu zamiast na lody, wybraliśmy się na jabłka w karmelu, a potem poszliśmy do wesołego miasteczka. Jeździliśmy na diabelskim młynie. Pojawiliśmy się w komnacie krzywych zwierciadeł, a na końcu [T.I] zażyczyła sobie bym wygrał dla niej pluszaka.
    - Chyba sobie żartujesz- zaśmiałem się.- Naprawdę chcesz misia? Nie jesteś na to trochę za stara- zasugerowałem, a następnie objąłem ją ramieniem.
    - Nie, nie jestem za stara. Zawsze chciałam, żeby ktoś wygrał dla mnie pluszaka. To takie moje marzenie z dzieciństwa- oświadczyła poważnie i zaciągnęła mnie przed wysoką ladę z różnymi grami i nagrodami.
    - W czym mogę pomóc- ożywiła się nagle dość ładna blondynka, która przyjaźnie uśmiechnęła się w naszym kierunku.
    - Trzy strzały na strzelnicę- odparłem i wyjąłem pieniądze z kieszeni.
    - Proszę- powiedziała dziewczyna zza lady i podała mi niewielką, drewnianą strzelbę. Pierwszy strzał. Pudło. Drugi zresztą też. Dopiero za trzecim razem udało mi się trafić w sam środek, a co za tym idzie, wygrać jedną z nagród.
    - Gratulacje- zawołała [T.I] i rzuciła mi się na szyję. Nie spodziewałem się takiego gestu, ale nie powiem, podobało mi się to.
    - To co wybierasz?
    - Co sądzisz o tej różowej panterze- zaczęła
    - Jest ok- rzuciłem szybko i wziąłem od nieznajomej blondyny nagrodę.
    - To gdzie teraz idziemy? Masz ochotę coś zjeść czy wolisz się przejść wzdłuż wybrzeża?- spytałem, spoglądając na nią ukradkiem.
    - Możemy się przejść- oznajmiła w końcu, a ja splotłem ze sobą nasze dłonie.- Dzięki za wszystko, Zayn.
    - Nie ma za co- uśmiechnąłem się do niej i oboje, w zupełnej ciszy ruszyliśmy przed siebie.
    Był naprawdę piękny wieczór. Miliony gwiazd nad nami i delikatna poświata księżyca, dodawały temu miejscu dodatkowego klimatu. Cieszyłem się, że Niall namówił mnie bym, zabrał się z nimi na wakacje. Na początku byłem temu przeciwny, ale teraz nie żałowałem tej decyzji.
    - Jak daleko mamy jeszcze do domu? -zapytała w pewnym momencie [T.I].
    - Jeszcze kawałek- stwierdziłem.
    - Możemy chwilę odpocząć?- zaproponowała.- Już mnie nogi bolą- powiedziała z wyrzutem i usiadła na piasku.
    - Jak chcesz mogę Cię wziąć na barana- uśmiechnąłem się do niej i podałem jej dłoń.
    - Naprawdę?- zdziwiła się.
    - Tak, wskakuj- odparłem, a dziewczyna wdrapała mi się na plecy.
    - Jesteś kochany- wyszeptała i delikatnie musnęła mój policzek.- Tylko jak się zmęczysz, to krzycz- rozkazała, ale zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, byliśmy już prawie na miejscu. Zostało nam ostatnie parę metrów, gdy na ganku pojawił się Niall. Wydawał się naprawdę wkurzony. Chodził w jedną i drugą stronę, a gdy nas zobaczył, zbiegł ze schodów.
    - [T.I], czemu nie odbierałaś ode mnie telefonów?- krzyczał z daleka. - Coś ci się stało?
    - Spokojnie, stary- powiedziałem.
    - Wszystko w porządku- potwierdziła, podchodząc do niego.
    - Odchodziłem już od zmysłów- oznajmił i ni stąd, ni zowąd wpił się w jej usta. Nie mogłem w to uwierzyć. Zresztą [T.I] też chyba na początku była zszokowana jego zachowaniem. Stała ze spuszczonymi dłońmi, lecz w końcu oddała pocałunek. Nie potrafiłem na to patrzeć. Miałem ochotę podejść tam i przywalić mu z całej siły.
    - Nie przeszkadzam Wam- odchrząknąłem.
    - Przeszkadzasz- odparł blondyn i czule objął [T.I] wokół talli.
    - Nie mówiłaś mi, że jesteście razem...
    Czułem jak wzbiera we mnie złość.
    - Przepraszam- wyszeptała i spuściła wzrok, tak by na mnie nie patrzeć.- Chciałam Ci powiedzieć, ale nie miałam kiedy.
    - Życzę szczęścia- rzuciłem poirytowany i pędem ruszyłem na plażę. Nie mogłem dłużej patrzeć na ich pojedyncze pieszczoty i czułe gesty. Musiałem zostać sam. Chciałem przemyśleć to i owo.
                                                                                                                MissPotatoe 
Cześć wszystkim :) 
Uf. Wreszcie piątek! Nawet nie wiecie jak się cieszę z powodu weekendu ;] Ten tydzień był dla mnie mega ciężki, dlatego też nowy post jest dopiero dzisiaj... Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe, Misiaczki? 
A tak w ogóle, co sądzicie o rozdziale napisanym 'oczami Zayna'? Podoba Wam się czy raczej wolałybyście przeczytać go w perspektywie Nialla! Piszcie, będę bardzo szczęśliwa jak podzielicie się ze mną swoimi opiniami. Zmotywujecie mnie do dalszej pracy? Pamiętajcie, nawet jedno słowo czy mała emotikonka, cieszy i co najważniejsze, motywuje :* 

25 komentarzy= nowy rozdział!!! 

czwartek, 2 października 2014

Imagin Zayn cz.2

                                                               Imagin Zayn


Kochani, wiem że ten imagin pod poprzednią częścią cieszył się sporym zainteresowaniem, więc proszę, podziękujcie VIVIEN DIRECTIONER, że chciała napisać kolejną część :)
Przypominam, że stale możecie wysyłać nam swoje prace ;) A nóż, to one pojawią się na głównej :*
ENJOY! <3


Słońce wyszło za horyzont, a niebo stawało się coraz jaśniejsze. Delikatny wiatr spowijał otoczenie. Nie wielu ludzi wybudziło się z krainy Morfeusza, gdyż ten pragnął zatrzymać ich na dłużej. I pewnie by mu się to udało, gdyby nie zajęcia nie cierpiące zwłoki.
     Było może wpół do siódmej, kiedy Astrid postanowiła otworzyć oczy. Poniedziałek - pomyślała i z powrotem je zamknęła. Wtuliła się w ciepłą kołdrę i próbowała ponownie usnąć, kiedy w jej głowie zaświtała wiadomość, iż miała się dzisiaj spotkać z Zayn'em. To będzie ich drugie spotkanie i dziewczyna nie mogła się go doczekać. Żołądek jej się skręcał na samą myśl kolejnego ujrzenia Malik'a. Była również ciekawa czy kiedy podjedzie pod jej szkołę ktoś go rozpozna. W końcu był mistrzem wyścigów; jak on sam stwierdził.
     Odrzucając te wszystkie myśli na bok sięgnęła do rogu kołdry i odchyliła jej kawałek. Spod pierzyny wydostała najpierw jedną potem drugą nogę. Na bose stopy założyła kapcie i wstała wyciągając ręce w górę. Jej usta otworzyły się i wydostało się z nich ziewnięcie, które chwilę później stłumiła, zakrywając usta dłonią. Kultura. No tak, od małego miała wpajane, że dobre maniery świadczą o człowieku. Może nie tak, jak jego charakter, ale odgrywały znaczną role.
     Z ociąganiem podeszła do szafy i wyciągnęła z niej ubrania na dziś. Nie lubiła za nad to szykownych ubrań. Wystarczały jej jeans'y i jakiś top. Tak właśnie też i dziś się ubrała, jednak top zamieniła na czarną bluzkę z falbankami i jasny żakiet w stylu marynarskim. Po części była to zasługa spotkania z Zayn'em. Gdzieś w głębi duszy chciała mu się podobać. Wiedziała to, choć nie chciała się do tego przyznać.
     Po obudzeniu brata i zjedzenia wspólnego śniadania pojechali do szkoły. Zegarek wskazywał 7.24 co oznaczało, że nieźle się wyrobili. Przeważnie droga zajmowała im około 15 minut, więc aby zdążyć na czas musieli wcześniej wstać.
     Dla Astrid jest to już ostatni rok zajęć w tym miejscu. Po wakacjach pójdzie na studia. Wreszcie uwolni się od zgiełku liceum. Zapozna nowe osoby, zawrze przyjaźnie, a być może się zakocha. To wszystko czeka ją w najbliższej przyszłości. Bała się tylko jednego. Czy poradzi sobie w nowym otoczeniu. A co z nauką? Wybrała niecodzienny kierunek. Japonistykę z elementami chińskiego. Niewiele osób decydowało się iść na taki program studiów. Jednak ona wierzyła, iż da radę. Musiała dać.
     Rodzeństwo wysiadło z czarnego Range Rover'a kierując się w stronę budynku. Nie był idealny. Żółty i brązowy kolor łączył się ze sobą, a czarne elementy spajały całość. Gdzie nie gdzie farba odchodziła zostawiając puste miejsca. Ale mimo drobnych 'usterek' całość była zadbana.
     Za szkołą znajdowało się ogromne boisko, a obok drugie do gry w koszykówkę. Dookoła pełno było zieleni. Po prawej stronie znajdował się parking, z którego dróżką wykonaną z kamieni dochodziło się do głównego placu przed budynkiem. Było też kilka ławek. Ogólnie szkoła jak każda inna.




     Na zegarku wybiła 14.25. W całej szkole rozległ się dźwięk dzwonka. Uczniowie zebrali swoje książki i wyszli z sal. Gdzieś w tłumie była też Astrid. Przeciskała się między swoimi rówieśnikami, aby jak najszybciej opuścić budynek szkolny. W końcu znalazła się na placu i odetchnęła świeżym powietrzem. Rozejrzała się dookoła, a jej wzrok przykuła postać ubrana na czarno i opierająca się o drzewo. W dłoni miała papierosa, którego co jakiś czas przystawiała do ust, aby się zaciągnąć. Następnie wypuszczała dym.
     A tą postacią był Zayn Malik.
     Osoby ze szkoły co jakiś czas zerkały w jego stronę szepcąc coś między sobą. Chłopak jednak nie zwracał na to uwagi. Najwyraźniej miał gdzieś opinie innych o nim.
     -Tu nie wolno palić- powiedziała idąc w stronę ciemnookiego.
     Jej długie, blond loki rozwiewały się na wietrze. Zielone oczy błyszczały z podniecenia, a malinowe usta wygięły się w delikatny łuk.
     -A kto mi zabroni? Ty?-prychnął.
     -Wiesz, zawsze mogę zając twoje usta czym innym.
     -Skoro tak stawiasz sprawę-przyciągnął ją do siebie za szelkę od spodni - Jedziemy do mnie, czy od razu załatwimy sprawę w samochodzie?
     Dziewczyna nie spodziewała się, że chłopak tak odbierze jej słowa. Niestety, to tylko mężczyzna. Cóż innego mógł pomyśleć?
     -No wiesz, liczyłam na to, że guma do żucia cię zadowoli, ale skoro nie chcesz, to nie-udawała smutną.
     -Jaki smak?-spytał patrząc prosto w jej oczy.
     -Cytrynowy -odparła uwodzicielsko.
     -Gdzie je masz?-dopytywał.
     -W tylnej kie...
     Nie zdążyła dokończyć, a ręka Zayn powędrowała do wskazanego miejsca. Chłopak wyciągnął paczkę gum i wyjął jedną. Włożył kawałek w usta jego towarzyszki i nachylił się w jej stronę.
     -Wystarczy mi pół-powiedział i dotknął jej wargi swoimi, odgryzając połowę gumy.
     Cullen nabrała głęboko powietrza i przez chwilę je wstrzymywała. W końcu otrząsnęła się i zaczęła żuć swoją ulubioną gumę. Musiała uspokoić swoje serce. Ten chłopak zdecydowanie źle na nią działa.
     -No więc, gdzie mnie zabierasz?-spytała obojętnym tonem.
     Przynajmniej próbowała.
     -Bardzo fajne miejsce-odpowiedział i złapał jej rękę.
     Poprowadził ją w stronę swojego samochodu. Och, jakiego pięknego samochodu. Szare Lamborghini Aventador stało na parkingu szkolnym, prezentując się wyśmienicie. Chłopak obszedł je i otworzył dziewczynie drzwi. Szybkim krokiem podeszła do auta i wsiadła do środka. Było piękne.
     -Umiesz pływać?-spytał, kiedy usiadł za kierownicą.
     -Tak, a co?-odparła.
     Niestety nie doczekała się odpowiedzi. Chłopak najzwyczajniej w świecie ją zignorował.




     -Nie ma mowy!-krzyknęła i założyła ręce na piersi.
     -Oh, daj spokój. Woda jest ciepła.-brunet nie dawał za wygraną.
     -Nie!-odpowiedziała i odwróciła się na pięcie.
     Przeszła kilka kroków i usiadła na trawie. Ten chłopak naprawdę ma coś z głową. Żeby we wrześniu kąpać się w jeziorze? Zwariował. Jeszcze próbował namówić Astrid, jednak ta się nie dała. Nie miała zamiaru być później chora.
     -No prooooszę-usłyszała jego głos.
     Zayn stał przed nią, cały mokry w samych bokserkach. Mokry. W bokserkach. On chce, żeby jej serce wykitowało?
     Jego klatka piersiowa była umięśniona. Widać, że ćwiczy. To samo mogła powiedzieć o ramionach. A te liczne tatuaże. Był przez to jeszcze bardziej perfekcyjny. W ogóle jak można być tak idealnym?
     Uśmiechał się ciepło, coraz bardziej się do niej zbliżając.
     -Nie-kolejny raz odmówiła.
     -To chociaż mnie przytul-usiadł obok niej.
      Astrid chwilę się wahała, jednak w końcu przytuliła chłopaka. Jednak był to błąd. Ogromny.
     Malik był cały mokry i wykorzystał sytuację, gdyż zamknął Astrid w szczelnym uścisku i nie miał zamiaru jej wypuścić. Blondynka próbowała wyrwać się z jego silnych ramion, ale na marne.
     -Co mam zrobić, żebyś mnie puścił?-spytała po kilku próbach nie udanej 'ucieczki'.
     Odpowiedziała jej cisza, ale po chwili znów usłyszała ten jego cudowny głos.
     -Pocałuj mnie.
     Wtedy zamarła. Jego słowa odbijały się echem w jej myślach. Pocałuj mnie. Pocałuj mnie. Pocałuj mnie. Zayn Malik chce, żeby go pocałowała. Jego. Ona. Ten świat zwariował!
     Uniosła lekko głowę i spojrzała na jego twarz w poszukiwaniu jakiegokolwiek znaku, że żartował. Jednak nic z tego. Był śmiertelnie poważny.
     Poluzował uścisk wokół jej ramion i tali. Nachylił się w jej stronę i spojrzał w oczy. Chciał się upewnić, czy może. Jednak nic nie wskazywało na to, iż panna Cullen zamierza przerwać jego poczynania.
     Więc, nie czekając dłużej złączył ich wargi. Najpierw całował powoli, dając jej czas do dopasowania się. A kiedy już się to stało, pocałunek przerodził się w bardziej odważny, namiętny. Ich języki toczyły spór o dominację, jednak to Malik wygrywał w tej wojnie.
     Jego dłoń spoczywała na tali dziewczyny, a palce kreśliły tylko jemu znane wzory.
     Ciało blondynki powoli opadało na trawę, a Zayn był tego sprawcą. Oparł się łokciami po obu stronach jej głowy. Jej dłoń powędrowała na jego kark przyciągając go jeszcze bliżej.Po chwili wplotła palce w jego włosy, pociągając za nie lekko.
     -Smakujesz cytryną-powiedział, kiedy przerwali pocałunek.
     Blondynka w odpowiedzi się zaśmiała. To naprawdę ją rozbawiło.
     -A ty smakujesz jak Zayn Malik. Czy to nie dziwne?-uśmiechnęła się głupkowato.
     -Może. Gość jest przystojny i świetnie prowadzi.
     -I ta jego skromność.-odparła z powagą.
     -Musi podnosić sobie samoocenę, kiedy pod nim leży tak niesamowita dziewczyna.
     I tym właśnie zdaniem sprawił, iż zaniemówiła.

                                                                                                    Vivien Directioner
I co podobało Wam się?
Z kim chcecie kolejnego imagina? :)