Harry cz.4
- No i jesteśmy na miejscu- oznajmił Styles i parę sekund później opuściliśmy jego auto. Harry wziął moją torbę treningową i razem udaliśmy się w kierunku jego mieszkania.
- Mieszkasz tu sam czy z rodzicami?- zapytałam, gdy wspinaliśmy się po schodach.
- Sam- odparł ponurym głosem.- Nie spodziewaj się, żadnych luksusów- mówił lekko speszony.
-Harry, coś nie tak?- dopytywałam.- Zawsze byłeś taki wesoły, uśmiechnięty od ucha do ucha.
- Wszystko w porządku. Zapraszam- rzucił i wpuścił mnie do środka.- Mieszkanie ma dwa pokoje, kuchnię i łazienkę. Wiem, że nie jest zbyt duże i przytulne, ale mi wystarcza. Rozgość się- powiedział i powiesił w przedpokoju nasze kurtki.
- Jest całkiem miłe- odparłam po chwili. Faktycznie, mieszkanie nie było zbyt wielkie i nowoczesne, ale miało w sobie coś z Harrego. Każdy kąt przypominał mi jego.
- Pewnie chcesz się wykąpać- usłyszałam głos bruneta.- Łazienka jest na lewo. Zaraz przyniosę Ci jakąś koszulkę- oznajmił szeroko się uśmiechając. Naprawdę dopiero teraz uświadomiłam sobie jak bardzo brakowało mi jego cudownego uśmiechu, lekko zachrypniętego głosu, bujnej czupryny i zielonych tęczówek, w których można było utonąć. Taki był właśnie Harry. Niczym niesamowity anioł zesłany przez samego Boga.
- Dziękuję- mruknęłam nieśmiało, gdy chłopak wręczył mi swój t-shirt.- To zajmie mi tylko chwilkę- obiecałam i niepewnie musnęłam jego policzek.
- Dobrze- odparł i parę sekund później udał się do innego pokoju.
Harry miał rację. Potrzebowałam kąpieli. Musiałam się odprężyć i nabrać nowych sił przed długą rozmową, która nas czekała. Odkręciłam wodę, a następnie z rozkoszą przymknęłam powieki, by móc chwilowo się wyciszyć, zapomnieć o wydarzeniach z siłowni.
W końcu opuściłam łazienkę. W związanych włosach i białej koszulce, ruszyłam w stronę pokoju loczka. Kiedy mnie zobaczył, uśmiechnął się nonszalancko i wskazał bym, usiadła koło niego.
- Zrobiłem nam gorącą czekoladę. Mam nadzieję, że nadal ją lubisz- zaczął.
- Musimy porozmawiać- wydeklamowałam na jednym tchu, nie zwracając uwagi na jego wcześniejsze słowa.
- Już myślałem, że unikniemy tej pogawędki- uśmiechnął się smutno.- A więc śmiało, pytaj o co chcesz, ale później mi też należą się jakieś wyjaśnienia, nie sądzisz?
- Harry, wiem, że jesteś już dorosły, ale gdzie są twoi rodzice. Nigdy o nich nawet nie wspomniałeś...
- To długa i skomplikowana historia- mruknął i przymknął na moment powieki, tak jakby wspomnienia z ostatnich lat, bolały go.- Widzisz [T.I]. Ty masz kochających rodziców, którzy wiecznie się o Ciebie martwią, troszczą. Moi są trochę inni... Nigdy nie byłem zbyt dobrym uczniem. Parę razy wyleciałem ze szkoły, zadawałem się z nieodpowiednim towarzystwem. Wdawałem się w bójki. Moi rodzice mieli mnie już dość. Prawie codziennie pod nasz dom przyjeżdżała policja. Pewnego dnia mój ojciec nie wytrzymał. Dał upust swoim emocjom, nie szczędząc przy tym uderzeń. I wtedy stało się coś okropnego- Harry momentalnie posmutniał. Jego twarz wykrzywiła się w bólu, a w oczach pojawiły się łzy...- Od tej chwili mama na każdym kroku wypominała mi, że prawie go zabiłem. To tak cholernie bolało. Nie mogłem znieść tej pieprzonej atmosfery, która panowała w domu. W końcu spakowałem się i przeprowadziłem tutaj. Ale wiesz, co było najgorsze?- zapytał, a po jego policzku zaczęły skapywać pojedyncze łzy. Gdy nie doczekał się mojej odpowiedzi, kontynuował.
- Gdy wychodziłem, moja matka bez cienia skruchy, spojrzała mi w oczy i powiedziała, że jestem największą pomyłką jej życia. Później jeszcze dorzuciła, że żałuje, iż zaszła ze mną w ciąże.
I w tym momencie Harry rozpłakał się jak małe dziecko, a ja nie mogłam patrzeć na to ani sekundy dłużej. Bez zastanowienia się przytuliłam go mocniej i pocałowałam w czubek głowy. Chciałam by widział we mnie wsparcie, pomocną dłoń. Najgorsze było to, że sama miałam problem by opanować, kłębiące się we mnie emocje
- Przepraszam- wyszeptałam, ledwo powstrzymując łzy.
- Nie masz za co- oznajmił, lekko się do mnie uśmiechając.- W końcu to nie Twoja wina, więc proszę, rozchmurz się. Musisz zrozumieć, że nie każdy ma kolorowe życie. Jednym jest łatwiej, innym trudniej, ale trzeba patrzeć w przyszłość, a nie zamartwiać się nad tym co było- odparł i czule pogłaskał mnie po policzku.
- Harry?
- Tak, [T.I]?- zapytał, spoglądając mi prosto w oczy.
- Przepraszam za to, że wpakowałam Cię w kolejne kłopoty. Przeze mnie możesz mieć problemy. Co jeśli ten gnojek Cię wyda?- zastanawiałam się.
- Będziemy martwić się tym później, ok? A teraz ja mam do ciebie pytanie, a mianowicie... Czemu umówiłaś się z kimś takim?
- Nie umówiłam się z nim- odparłam bez namysłu.
- Proszę nie kłam. Widziałem jak na Ciebie patrzył. Z jaką zachłannością Cię całował. Nie powiesz mi, że to było normalne spotkanie- powiedział, odsuwając się ode mnie.
- To nie tak jak myślisz- próbowałam, mu to jakoś wytłumaczyć, lecz niestety nie wychodziło mi to zbyt dobrze.
- A jak?- dopytywał poirytowany.- Miałaś ochotę się z kimś przespać po tym jak z Tobą zerwałem? Prawie Wam się udało, tylko nie rozumiem czemu, wołałaś 'pomocy'?
- Naprawdę, Harry Ty tego nie widzisz, że jestem w Tobie ślepo zakochana? Że nie widzę świata poza Tobą. A ten chłopak, którego pobiłeś był tylko ustawką... Liczyłam, że gdy mnie zobaczysz z kimś innym, to zmienisz zdanie...Taką miałam przynajmniej nadzieję...
- [T.I] chyba powinienem odwieźć Cię już do domu. Pewnie Twoi rodzice, martwią się, że nie wróciłaś, mimo późnej pory- oznajmił i wstał z łóżka.
- Proszę, nie zmieniaj tematu- bąknęłam.
- [T.I] ale co ja mam Ci właściwie powiedzieć? Że będziemy żyć długo i szczęśliwie? Że założymy szczęśliwą rodzinę, zamieszkamy pod jednym dachem? Nie rozumiesz, że nasz związek nie ma przyszłości? Między nami jest za duża różnica...
- Wiek to tylko nic nieważne cyferki- wtrąciłam mu.
- No dobrze- złagodniał i ponownie usiadł na łóżku.- Może wiek nic nie znaczy, ale są też inne powody dla, których nie możemy być razem...
- Jeżeli powiesz, że masz już kogoś i mnie nie kochasz, to obiecuję nie będę Ci się już dłużej narzucać- oznajmiłam, spodziewając się najgorszego.
- Dobrze wiesz, że nie o to chodzi- stwierdził, a mi kamień spadł z serca.
- Więc pocałuj mnie- rozkazałam.
- Nigdy się nie poddasz, prawda?- spytał, szeroko się uśmiechając.
W pewnym momencie jego usta znalazły się tuż przy moich. Dzieliły nas zaledwie milimetry. A on jakby wahał się nad tym, czy powinien to zrobić. Czułam jak jego ciepły, miętowy oddech owiewa moją twarz, a policzki oblewają się piekącymi rumieńcami. W końcu chłopak czule złączył nasze wargi. Zacisnęłam dłonie na materiale jego koszulki, przyciągając go jeszcze bliżej. Nasze usta działały w ścisłej synchronizacji. Były dla siebie stworzone. Zatraciłam się w tym pocałunku, Harry zresztą też, całował mnie zachłanniej niż kiedykolwiek wcześniej. Rozchyliłam delikatnie wargi, by móc jeszcze bardziej rozkoszować się tą uzależniającą chwilą.
- [T.I] teraz już nie żartuję- zaśmiał się między pocałunkami.- Jest już późno. Pewnie twoi rodzice odchodzą już od zmysłów. A uwierz, nie chciałbym mieć kolejnych kłopotów na głowie. A co jeśli powiedzą, że Cię wykorzystałem?
- Harry, nie bądź śmieszny- prychnęłam, wtulając się w jego rozgrzany tors.- Nie chce mi się stąd ruszać- westchnęłam.
- To zostań ze mną na noc- zaproponował, całując mnie w czubek głowy.
- Naprawdę?
- Tak- pokiwał twierdząco głową.- Tylko najpierw zadzwoń do rodziców i powiedz im, że zostajesz na noc u znajomej- dodał, podając mi komórkę i wstając z łóżka.
- Dziękuję- odparłam, posyłając mu wdzięczny uśmiech.
- To ja w tym czasie pójdę się wykąpać. Do zobaczenia za parę minut- zawołał, wychodząc z pokoju.
Odblokowałam ekran i wybrałam numer telefonu do mamy, która odebrała już po pierwszym sygnale. Wypytywała się o każdy najdrobniejszy szczegół, lecz w końcu wyraziła zgodę, bym nocowała u „koleżanki”. Na koniec wysłałam jeszcze sms-a do [I.T.P], by wtajemniczyć ją w mój plan.
Z westchnieniem ulgi położyłam się na łóżku, wtulając się w poduszkę i przykrywając kołdrą prawie pod samą szyję. Ten dzień był naprawdę bogaty w różnego typu wydarzenia, zarówno te dobre jak i złe. Powoli przymknęłam powieki i przewróciłam się na drugi bok. W pewnym momencie do pokoju wszedł Harry. Podniosłam się na łokciach, mierząc spojrzeniem jego prawie nagą sylwetkę. Chłopak zgasił światło i nie czekając ani sekundy dłużej, odchylił róg pościeli, kładąc się tuż za mną. Brunet przycisnął swój tors do moich pleców, obejmując moje ciało swoimi ciepłymi, silnymi ramionami.
-Tęskniłem- mruknął, a jego palce rozpoczęły powolną wędrówkę po moim brzuchu.
- Dziękuję, że mnie uratowałeś- wyszeptałam.
-Wiesz, że nie pozwoliłbym by ktoś Cię skrzywdził- oświadczył, a moje serce zabiło szybciej.- Miłych snów, skarbie- powiedział, składając namiętny pocałunek na moich ustach.
- Dobranoc, Harreh- szepnęłam, kładąc swoją dłoń na jego.
MissPotatoe
Siemanko, Mordeczki!
Zastanawiałam się jaki imagin dzisiaj dodać. W końcu jednak zdecydowałam się na Harrego *.* Specjalnie dla Was napisałam dość długą część!
Dziękuję kotki, za tak pozytywne opinie pod ostatnią częścią tego imagina :* Myślałam, że nie będziecie chciały go czytać, a tu proszę, bardzo miłe zaskoczenie :D I jeszcze te 31 komentarzy. Cudownie. Kocham Was normalnie! <3 Dzięki Waszemu wsparciu, mam mega motywację do kolejnych imaginów ;) Sądzę, iż pojawi się jeszcze jedna, góra dwie części Hazzy, zadowolone?
Macie jakieś plany, co wykombinuję w kolejnych partach? Jakiej następnej części się spodziewacie? :*
PS Postaram się w najbliższym czasie dokończyć imagin HazzGirl z Niallem :*
25 komentarzy= nowy imagin! ! !
Byłoby mi niezmiernie miło, gdy pod tym imaginem znowu pojawiło się 30 kom. :***
Udanej majówki!!!! <3333