Cieszycie się? Mamy nadzieję, że tak :* Czytając wasze świąteczne/ zimowe imaginy, uświadomiłam sobie ( ale pewnie nie tylko ja) ile genialnych czytelniczek posiada ten blog! Naprawdę jesteśmy pod wrażeniem. Każda z Waszych prac była oryginalna i niepowtarzalna w swoim rodzaju, rzekłoby się wyjątkowa. Nawet nie wiecie jak ciężko było nam wybrać te trzy najlepsze prace, by nie zasmucić innych, którzy starali się i z pewnością dali z siebie wszystko <3
Jeszcze raz DZIĘKUJEMY za zaangażowanie! Mamy najlepsze czytelniczki na świecie :D
A teraz nie chcę Was trzymać dłużej w niepewności. ENJOY ! :3
2 miejsce zajmuje: Kinga Gawlik!!! Gratulujemy, kochana świetnej pracy i życzymy dalszych sukcesów ~ adminki :*
A oto jej praca:
Usiadłam na wygodnej, ciepłej kanapie. Moje oczy bezwiednie skierowały się w stronę zegarka, który wybijał kolejne sekundy. Zaczęłam nerwowo bawić się palcami obserwując, jak duża wskazówka niebezpiecznie zbliża się do liczby "12". Godzina szesnasta była już w progu, a Harry'ego jak nie było, tak nie ma nadal. Gdzie on pojechał kupić ten prezent, do Włoch?
Wstałam, szybkim ruchem przeczesując włosy. Odnalazłam komórkę pod stertą innych upominków dla przyjaciół. Wyszukałam jego imię w kontaktach i wcisnęłam zieloną słuchawkę, podnosząc telefon do ucha.
-Hej, tu Harry! Jeśli nie odbieram, prawdopodobnie porwali mnie obcy! Jeśli chcesz mnie odzyskać, zostaw wiadomość.
Westchnęłam cicho i rozłączyłam się. Rozejrzałam się po salonie, ozdobionym w śliczne, kolorowe lampki. Kilka dni temu niemal kłóciliśmy się, które z nich mamy powiesić na ścianach, aby podobały się każdemu.
Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk przychodzącego połączenia.
-Słucham?- Powiedziałam natychmiast, nawet nie sprawdzając kto dzwoni.
-Hej, Lily.- Po drugiej stronie słuchawki usłyszałam wesoły głos Perrie.- Zayn pyta, czy Harry wrócił już z p... to znaczy się, czy jest już w domu.
-Nie, jeszcze go nie ma.- Zagryzłam wargę, nie zwracając uwagi na jej zawahanie.- Możecie już przyjechać? Trochę mi smutno siedzieć samej w pustym domu.
-Jasne, skarbie! Zayn tylko skończy układać włosy i zaraz u ciebie będziemy. Trzymaj się.
-Do zobaczenia.- Rozłączyłam się, jednocześnie śmiejąc się sama do siebie z obsesji Malika na punkcie idealnej fryzury. Nawet Eleanor w łazience schodziło krócej.
Przeszłam do dużej jadalni, w której znajdował się nakryty już stół. Wszystko było dopięte na ostatni guzik, dopóki Harry przypomniał sobie, że zapomniał kupić prezentu dla Sophii.
Chwyciłam małą ściereczkę i zaczęłam jeszcze raz wszystko oczyszczać z kurzu. To moje przyzwyczajenie, którego za nic nie mogę się pozbyć. Gdy jestem zdenerwowana, sprzątam.
Usłyszałam dźwięk dzwonka w tym samym momencie, w którym sprawdzałam smak barszczu. Wydawał się być dobrym. W końcu nad jedzeniem spędziłyśmy niemal cały dzień, klejąc pierogi dla chłopców. Louis oczywiście nie mógł powstrzymać się od wysypania na nas całego opakowania mąki, przez co został siłą wyrzucony z kuchni. Eleanor z Perrie miały nowe zajęcie, w postaci sprzątania po "niespodziance", a ja i Sophia ścigałyśmy się z czasem, aby zdążyć przed siedemnastą.
Podeszłam do drzwi, starając się zachować spokój. Dlaczego w święta zawsze tak się denerwowałam? To było okropne uczucie.
-Hej, nie denerwuj się!- Perrie od razu odgadła mój podły nastrój. Uśmiechnęła się pocieszająco i ścisnęła mnie pomiędzy swoimi drobnymi ramionami.
-Staram się.- Wydukałam i przeniosłam wzrok na obsypanego śniegiem Zayna.- Biłeś się na śnieżki, co taki mokry?- Zaśmiałam się. Ten chłopak zawsze potrafił poprawić mi humor.
-Jakieś dzieci upatrzyły mnie sobie na cel.- Burknął, odwracając się jeszcze raz na pięcie.- Niech was dopadnę, wy paskudne stworki!- Krzyknął, wymachując pięścią nad głową.
-Zayn, uspokój się. To dzieci moich sąsiadów. Potem będę odbierać na ciebie same skargi.- Skarciłam go, jednak nie mogłam powstrzymać się od szerokiego uśmiechu. Odebrałam od nich odzienie wierzchnie i rozłożyłam blisko kaloryfera, aby dobrze wyschło. Kiedy Harry się zjawi?
Zayn poszedł poprawić włosy, a Perrie usiadła na kanapie, biorąc do szczupłej dłoni pilota. Już miałam przycupnąć obok niej, pozwalając wylać wszystkie nerwy, kiedy do domu wpadł zziajany Niall.Wstałam, szybkim ruchem przeczesując włosy. Odnalazłam komórkę pod stertą innych upominków dla przyjaciół. Wyszukałam jego imię w kontaktach i wcisnęłam zieloną słuchawkę, podnosząc telefon do ucha.
-Hej, tu Harry! Jeśli nie odbieram, prawdopodobnie porwali mnie obcy! Jeśli chcesz mnie odzyskać, zostaw wiadomość.
Westchnęłam cicho i rozłączyłam się. Rozejrzałam się po salonie, ozdobionym w śliczne, kolorowe lampki. Kilka dni temu niemal kłóciliśmy się, które z nich mamy powiesić na ścianach, aby podobały się każdemu.
Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk przychodzącego połączenia.
-Słucham?- Powiedziałam natychmiast, nawet nie sprawdzając kto dzwoni.
-Hej, Lily.- Po drugiej stronie słuchawki usłyszałam wesoły głos Perrie.- Zayn pyta, czy Harry wrócił już z p... to znaczy się, czy jest już w domu.
-Nie, jeszcze go nie ma.- Zagryzłam wargę, nie zwracając uwagi na jej zawahanie.- Możecie już przyjechać? Trochę mi smutno siedzieć samej w pustym domu.
-Jasne, skarbie! Zayn tylko skończy układać włosy i zaraz u ciebie będziemy. Trzymaj się.
-Do zobaczenia.- Rozłączyłam się, jednocześnie śmiejąc się sama do siebie z obsesji Malika na punkcie idealnej fryzury. Nawet Eleanor w łazience schodziło krócej.
Przeszłam do dużej jadalni, w której znajdował się nakryty już stół. Wszystko było dopięte na ostatni guzik, dopóki Harry przypomniał sobie, że zapomniał kupić prezentu dla Sophii.
Chwyciłam małą ściereczkę i zaczęłam jeszcze raz wszystko oczyszczać z kurzu. To moje przyzwyczajenie, którego za nic nie mogę się pozbyć. Gdy jestem zdenerwowana, sprzątam.
Usłyszałam dźwięk dzwonka w tym samym momencie, w którym sprawdzałam smak barszczu. Wydawał się być dobrym. W końcu nad jedzeniem spędziłyśmy niemal cały dzień, klejąc pierogi dla chłopców. Louis oczywiście nie mógł powstrzymać się od wysypania na nas całego opakowania mąki, przez co został siłą wyrzucony z kuchni. Eleanor z Perrie miały nowe zajęcie, w postaci sprzątania po "niespodziance", a ja i Sophia ścigałyśmy się z czasem, aby zdążyć przed siedemnastą.
Podeszłam do drzwi, starając się zachować spokój. Dlaczego w święta zawsze tak się denerwowałam? To było okropne uczucie.
-Hej, nie denerwuj się!- Perrie od razu odgadła mój podły nastrój. Uśmiechnęła się pocieszająco i ścisnęła mnie pomiędzy swoimi drobnymi ramionami.
-Staram się.- Wydukałam i przeniosłam wzrok na obsypanego śniegiem Zayna.- Biłeś się na śnieżki, co taki mokry?- Zaśmiałam się. Ten chłopak zawsze potrafił poprawić mi humor.
-Jakieś dzieci upatrzyły mnie sobie na cel.- Burknął, odwracając się jeszcze raz na pięcie.- Niech was dopadnę, wy paskudne stworki!- Krzyknął, wymachując pięścią nad głową.
-Zayn, uspokój się. To dzieci moich sąsiadów. Potem będę odbierać na ciebie same skargi.- Skarciłam go, jednak nie mogłam powstrzymać się od szerokiego uśmiechu. Odebrałam od nich odzienie wierzchnie i rozłożyłam blisko kaloryfera, aby dobrze wyschło. Kiedy Harry się zjawi?
-Boże, jak zimno!- Wykrzyczał i podbiegł do mnie, przytulając do siebie.- Kiedy jedzenie? Jestem głodny.-
Odłożył płaszcz i wtulił się w blondynkę, która teraz trzymała go jak małe dziecko i śmiała się w głos.
-Jestem głodny.- Powtórzył chłopak, patrząc wymownie w stronę jadalni.-Nic z tego. Harry'ego jeszcze nie ma.- Właśnie, dlaczego go nie ma? Moje chwilowe oderwanie myśli od Hazzy poszło się bujać. Natychmiast ogarnął całą moją głowę. Gdzie on jest?
-Zadzwonię do niego.- Mruknął Niall, nagle tracąc dobry humor. Dlaczego wydaje mi się, że wszyscy doskonale wiedzą co on robi, tylko nie ja?
Blondyn zniknął na szczycie schodów, a ja tłumiłam w sobie zarodek chęci, aby pójść za nim i podsłuchać rozmowę.
W ciągu kilkunastu minut zebrali się wszyscy, naturalnie oprócz mojego chłopaka. Boże, on jest niemożliwy. Za każdym razem gdy do niego dzwoniłam, odzywała się ta durna sekretarka.
Jakieś piętnaście minut przed rozpoczęciem Wigilii, Harry w końcu się pojawił. Zapomniał kluczy, więc musiałam iść mu otworzyć. Cała moja złość wyparowała w momencie, w którym go zobaczyłam. Tak bardzo za nim tęskniłam, mimo że nie widzieliśmy się zaledwie kilka godzin.
-Cześć, skarbie.- Powiedział i przybliżył twarz do mojej, składając zimnymi ustami słodki pocałunek. Odsunął się i automatycznie poprawił zmierzwione włosy. Płatki śniegu zamieniły się w kropelki wody, które teraz skapywały z kosmyków przyklejonych do czoła i czerwonych z zimna policzków. Otarłam je, rzucając mu jednocześnie szeroki uśmiech.
-Tęskniłem za tobą.- Powiedział, jakby czytał mi w myślach. Byliśmy ze sobą już ponad dwa lata, a moje reakcje na jego głos i dotyk pozostawały niezmienne. Moje serce nadal przyśpieszało do nienaturalnego rytmu, policzki stawały się czerwone od napływającej do nich krwi, a ręce zaczynały się trząść. Chłopak wydawał się być zadowolony z tego, jakie reakcje u mnie wywołuje. Rzuciłam mu wściekłe spojrzenie, które zaraz ukoił, głaszcząc mnie po gorącym policzku.
-Nie mogłem się doczekać, aż cię zobaczę.- Wyznał, uśmiechając się lekko.
-Kocham cię, Harry.- Zbliżyłam twarz do jego, złączając nasze usta w pocałunku. Harry pogłębił pocałunek, przyciskając mnie do ściany. Moje plecy, okryte jedynie cienkim materiałem bluzki, poczuły orzeźwiające zimno przechodzące przez całe moje ciało w postaci przyjemnych dreszczy. Język Harry'ego idealnie współgrał z moim, kiedy jego duża dłoń zacieśniła uścisk na biodrze. Uśmiechnęłam się przez pocałunek wplątując długie palce w mokre włosy. Pociągnęłam je lekko, na co Harry zareagował gardłowym uznaniem, przyciskając mnie mocniej do siebie. Znów poczułam to uczucie w dole brzucha, gdy tylko dotykałam Hazzy. Przy nikim innym tak się nie czułam.
-Hej, gołąbeczki! Niall jest głodny!- Powiedział Louis, tym samym nam przerywając. Zaśmialiśmy się i ruszyliśmy za nim, trzymając się za ręce.
-Kocham cię, Lily.- Powiedział, zanim pojawiliśmy się w jadalni. Każdy trzymał w dłoni kawałek opłatka. Rozerwałam na pół swój i podałam jedną część Harry'emu, zanim zaczęliśmy składać sobie życzenia. Odkąd pamiętam, w takiej sytuacji zawsze czułam się niekomfortowo. Zwykle święta spędzałam z dużą gromadą rodziny i nie miałam pojęcia co życzyć cioci, którą widziałam raz do roku czy kuzynce, o której istnieniu dowiedziałam się dzień przed świętami.
Teraz wszystko wydawało mi się o wiele prostsze. Każdego z moich przyjaciół znałam bardzo dobrze, nie musiałam zastanawiać się nad życzeniami. Słowa same wypływały z moich ust, kiedy przechodziłam od jednej do drugiej osoby. Z Harry'm spotkałam się na samym końcu. Posłał mi szeroki, łobuzerski uśmiech i chwycił moją dłoń, ściskając ją lekko.
-Na początku chciałbym cię bardzo przeprosić za to, że tyle musiałaś się przeze mnie denerwować. Chciałem załatwić to szybciej, ale coś się stało po drodze i… no cóż, ważne jest to, że zdążyłem na czas.- Uśmiechnął się łagodnie. Skąd wiedział, że się denerwowałam?
-Nie wymyślałem jakiś długich życzeń.- Przyznał od razu.- Postanowiłem, że pójdę na żywioł. Więc… Um…- Zająknął się, a ja nie mogłam powstrzymać się od pogłaskania go po miękkim policzku. Popatrzył na mnie z ulgą w zielonych oczach i odchrząknął.- Chciałbym, żebyś została ze mną na zawsze. Wiem, że może jestem samolubny, ale taka jest prawda. Życzę ci wiele cierpliwości do mnie i całego zespołu. Odkąd się pojawiłaś, opiekujesz się nami wszystkimi, aż się dziwię że tyle z nami wytrzymujesz, ciągle nas upominając. Louis nie może się ciebie nachwalić a Liam ma chociaż częściowy spokój, kiedy ty ogarniasz jego obowiązki względem nas. Naprawdę, to co dla nas robisz przechodzi wszelkie możliwości. Chciałbym życzyć ci również najlepszych przyjaciół. Żeby twój śliczny uśmiech nigdy nie schodził z twarzy. Chcę codziennie rano budzić się i widzieć twoje urocze dołeczki i piegi, których nigdy nie lubiłaś. Dużo szczęścia, mam nadzieję dzięki mnie. Nie jestem pewien, czy mogę kochać cię jeszcze bardziej, ale gdyby to było możliwe, zrobiłbym to bez wahania. Na koniec chcę dodać… Um… Po prostu… Kochaj mnie.
Nie mogłam powstrzymać łez, które teraz bezwiednie skapywały z moich niebieskich oczu, mocząc materiał bluzki, którą miałam na sobie. Otarłam policzki i wtuliłam się w chłopaka, na co ten objął mnie mocno ramionami. Wciągnęłam jego cudowne perfumy.
Po moich życzeniach, które nie różniły się zbytnio od tych Harry'ego, zasiedliśmy do stołu. Niall nie mógł się nas nachwalić, choć już wcześniej mu gotowałyśmy. Gdy kolacja dobiegła końca, posprzątaliśmy po sobie i przeszliśmy do śpiewania kolęd. Nigdy nie miałam powalającego głosu i ciągle wstydziłam się przy kimś śpiewać. Tak było i tym razem. Ruszałam ustami, jedynie chwilami wydając z siebie jakieś odgłosy kompletnie nie przypominające śpiewu. Po kilkunastu minutach chwyciłam laptopa, wybierając nazwę mojej mamy, wcisnęłam "Zadzwoń". Obiecałam, że porozmawiamy przynajmniej pół godziny, jako że chciałam spędzić te święta z przyjaciółmi.
-Cześć, skarbie!- Przywitała się ciepło, gdy tylko mnie zobaczyła.- Masz tam tego swojego Harry'ego?
-Melduję się, proszę pani!- Powiedział, przysuwając wyprostowaną dłoń do czoła, a ja się zaśmiałam. Moja rodzicielka od samego początku bardzo polubiła chłopaka, gorzej było z tatą.
Rozmawialiśmy o wiele dłużej niż trzydzieści minut, ponieważ dołączyli się do nas wszyscy obecni.
Około godziny dwudziestej przeszłam do kuchni wraz z Eleanor po tort urodzinowy dla Louisa, który teraz w najlepsze gawędził z moją babcią. Zaświeciłam świeczki, starając się jednocześnie nie poparzyć. Brunet był zachwycony.
-Chodź, mam coś dla ciebie.- Szepnął Harry, gdy cała grupą zasiedliśmy do oglądania telewizji. Niall dojadał resztki, które zostały po Wigilii, dopychając to kawałkiem urodzinowego tortu.
Spojrzałam na chłopaka ze zdziwieniem.
-Przecież już dawaliśmy sobie prezenty.- Odparłam.- Plus, nigdy nie wybaczę ci tych kosztów, które przeze mnie poniosłeś. Nie wypłacę ci się z tego do końca życia.
-Nie marudź, tylko chodź.- Pociągnął mnie do góry na dłonie i kazał się ciepło ubrać. Założyłam więc kozaki, cieplutki płaszcz i szalik. Nigdy nie przepadałam za zimą, a gdy tylko miałam wyjść, ubierałam się jak na Syberię. Harry przyrzucił jedynie skórzaną kurtkę, która chyba należała do Zayna i niemal wybiegł z domu, kierując się w stronę altanki w tyle ogrodu. Była całkowicie przysypana śniegiem, kiedy patrzyłam na nią dzisiaj rano. Ktoś jednak postarał się, aby biały puch pozostał zgarnięty na boki, a całość ozdobiona pięknymi złotymi lampkami. Kiedy szłam w tamtym kierunku, Harry już był na miejscu. Z zachwytem wpatrywałam się w jego piękną twarz, okraszoną dołeczkami, uśmiechem i magicznymi, szmaragdowymi tęczówkami. Tak bardzo go kochałam.
Wyciągnął ku mnie dłoń, a ja bez namysłu ją chwyciłam, gdy próbowałam wspinać się po śliskich stopniach. Czułam na sobie więcej niż jedno, palące spojrzenie Harry'ego, więc odwróciłam się w stronę domu. Wszyscy, co do jednego, stali w oknie, patrząc na splot wydarzeń. Perrie posłała mi pokrzepiający uśmiech. Wszyscy wiedzieli co Harry zamierza. Tylko nie ja. Dlaczego?
-Harry, co się dzieje?- Spytałam, mając już w głowie najgorsze z możliwych scenariuszy.
-Cii, skarbie. Wszystko w porządku.- Uwolnił jedną dłoń z mojego uścisku i pogłaskał mnie pocieszająco po policzku.- Jesteś taka piękna.
Poczułam krew napływającą do twarzy, kiedy tak stałam w wpatrywałam się w najlepszą rzecz, jaka trafiła się w moim życiu.
-Szczególnie jak się rumienisz. I to dzięki mnie.- Zagryzł seksownie usta, a moje serce obrało jeszcze szybszy rytm. Da się tak?
-Posłuchaj, chciałem coś…- Znów zabrakło mi języka w buzi. Czym on się tak denerwował? Zwykle to ja jąkałam się w jego towarzystwie.- Te życzenia… W sumie planowałem, żeby to wszystko powiedzieć ci tutaj.- Wyznał, uśmiechając się lekko. Nie mogłam powstrzymać się od tego samego.- Nie wiem ile razy, choćby dzisiaj, powtarzałem ci jak bardzo cię kocham. Chciałbym, żebyś miała pewność, że to nie tylko zwykłe słowa, rzucone na wiatr. Zgodzisz się, jeśli o coś cię poproszę?
Bez zastanowienia kiwnęłam głową. Zgodzę się na wszystko, jeśli tylko będę mogła zostać z nim do końca. Harry uśmiechnął się szeroko i z kieszeni kurtki wyciągnął małe, ciemnoniebieskie pudełeczko. Oddech uwiązł mi w gardle, kiedy chłopak odsunął się odrobinę i uklęknął na jedno kolano. Spojrzał na mnie z dołu, spod swoich niesamowicie długich rzęs, które teraz rzucały cienie na czerwone policzki. Uniosłam zmarznięte dłonie do ust, czując napływające do oczu łzy.
-Wyjdziesz za mnie?
Nie mogłam wykrztusić z siebie choćby słowa. Sekundy mijały niesamowicie szybko, a zapał Harry'ego gasł razem z nimi. Dopiero gdy zobaczyłam w jego oczach smutek i zawahanie, szybko pokiwałam głową, nawet nie starając się zetrzeć łez z policzków. Spływały zbyt szybko.
Chłopak posłał mi swój najpiękniejszy uśmiech, zarezerwowany tylko dla mnie i wstał, biorąc moją dłoń. Założył na palca pierścionek, który z pewnością przewyższał budżet całego mojego życia. Chwycił obie ręce, zostawiając na każdym z palców oraz wnętrzach dłoni drobny pocałunek. Niecierpliwie czekałam na moment, w którym na mnie spojrzy. Gdy w końcu się doczekałam, bez namysłu przysunęłam do niego, całując jego malinowe usta. Harry przycisnął swoje dłonie do moich policzków, a ja oparłam swoje na jego klatce piersiowej.
Całował mnie spokojnie, okazując jak bardzo mnie kocha. Kiedy się odsunął, czułam nienormalną potrzebę bycia jak najbliżej niego. Przyciągnął mnie do siebie, zatapiając twarz w moich rozpuszczonych włosach. Wciąż nie mogłam uwierzyć w to, co przed chwilą miało miejsce. Z pewnością była to najlepsza Wigilia, jaką mogłam przeżyć. Cieszyłam się, że rodzice jednak nie przekonali mnie do powrotu do domu na święta. Możliwe, że to wszystko potoczyłoby się zupełnie inaczej. A teraz jestem tu, jako przyszła żona Harry'ego Stylesa i wiem, że nie liczy się nic innego, tylko jego szczęście.
PS Mamy nadzieję, że wszystko się zgadza i nie popełniłyśmy żadnego faux pas :)
Wspaniały imagin, gratuluję ;)
OdpowiedzUsuńjejku naprawdę cudowny ;)
OdpowiedzUsuńOMG! Świetny :D
OdpowiedzUsuńAgan :*
Boze *-* Swietny *-*
OdpowiedzUsuńO Jezuuuuuuu *_*
OdpowiedzUsuńRycze -.-
xD
Piękny imagin!
CUDOOOOWNY!
:*
KOCHAM!
♥
Weź szybko dodajcie to 1 miejsce bo skoro 3 i 2 są tak fantastyczne to nie mogę się doczekać 1 :D
CZEKAM
!
PS. Zapraszam do mnie na nowy rozdział ;D
http://i-anger-pain-hate-and-one-direction.blogspot.com/2013/12/rozdzia-xviii.html
Boże, jakie to cudowne *o* C-U-D-O! Nie moge się ogarnąć po przeczytaniu *___* ♥♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńAnonimowa ♥
O matko, boski. Ten imagin jest po prostu piękny! <3
OdpowiedzUsuńCzekam na pierwsze miejsce. Skoro ten imagin, który zajął drugie miejsce jest świetny, to nie mam pojęcia jaki mógłby być lepszy! :)
http://imaginy-o-jednokierunkowych.blogspot.com/
Śliczne <3 Gratuluję z całego serca 2 miejsca, jesteś świetna! *-*
OdpowiedzUsuńEttie. xx
believe-in-1d-imaginy.blogspot.com
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńdziękuję adminkom za wybranie mojego imagina, jak również wszystkim, którzy go przeczytali i napisali tyle miłych słów <3 to dla mnie naprawdę ważne i BAAAAARDZO DZIĘKUJĘ (hahaha wiem, powtarzam się:D to z radości xd) Z CAŁEGO SERCA ! jesteście kochane xx
OdpowiedzUsuńps: jeśli chcecie mogę podać wam link do mojego opowiadania na wattpad.com :) również o Harry'm, tylko z trochę innej perspektywy :)
~Kinga ;3
Genialnie napisane!!
OdpowiedzUsuńPodziwiam!
Boski gratuluję:! :D
OdpowiedzUsuń"Niall dojadał resztki, które zostały po Wigilii, dopychając to kawałkiem urodzinowego tortu." <----- to mnie rozwaliło xd
zapraszam do siebie :)
Nominowałam Cię do Liebster Awards. Więcej u mnie ;D
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHej :3
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąć ja nominowałam bloga a nie imagin ale nie ważne xD
Co to przeszkadza?
11 czy 12 nominacji?
Jeden ciól
W każdym razie...
Info do autorek bloga...
Wasz blog został nominowany i po nformację zapraszam do mnie ;D
Super, świetny pomysł, doskonała praca no i cudowny efekt- Gratulację, bo Twój imagin z całą pewnością zasłużył na opublikowanie <3
OdpowiedzUsuń