PS Wszystkiego najlepszego LOUIS!!!
A oto zwyciężczyni naszego małego konkursu! GRATULUJEMY SERDECZNIE FOREVERDIRECTIONERS <3
Właśnie otworzyły się przede mną potężne drzwi do centrum handlowego. Byłam taka szczęśliwa, w końcu jest zima! Jako mała dziewczynka zawsze z niecierpliwością czekałam na Boże Narodzenie, teraz nic się nie zmieniło (oprócz tego, że obecnie mam 19 lat).Święta zamierzałam spędzić u rodziny, zawsze to były dni, w których wszyscy razem się spotykali - może dlatego tak uwielbiam ten czas. W tym roku zaszły jednak pewne zmiany, a mianowicie od pół roku mieszkam i pracuje w Londynie. Od pierwszych dni pokochałam to miasto, doskonale czuję się w tym miejscu. Wigilię zamierzam jednak spędzić w miejscowości niedaleko Londynu, w Swindon. To właśnie tam się wychowałam i mieszkałam do ukończenia pełnoletności. Nareszcie mogłam przejść do jednego z corocznych rytuałów, czyli do kupowania prezentów.
Miałam dość sporą rodzinę, dlatego musiałam porządnie się nabiegać po galerii, ale dla mnie była to sama przyjemność. Obładowana reklamówkami wyszłam ze sklepu i ruszyłam w stronę samochodu. Na moje włosy zaczęły spadać spore, różnokształtne płatki śniegu.
Z początku ten fakt bardzo mnie ucieszył, nie wyobrażam sobie świąt bez śniegu. Po chwili zastanowienia, stwierdziłam jednak, że wolałabym jechać do rodziców w dobrych warunkach. Niestety z przykrością muszę to przyznać, ale nie jestem zbyt dobrym kierowcą. Po chwili byłam już przy moim małym, czerwonym garbusku. Z trudem umieściłam zakupy w samochodzie. Nie czułam się zbyt dobrze, wiatr przybierał na sile i było coraz zimniej. Na szczęście droga nie zajęła mi zbyt wiele czasu. Niecałe 15 minut później byłam już na mniej ruchliwej ulicy stolicy, a mianowicie przed moim malutkim mieszkankiem.
(Następnego dnia rano)
Usłyszałam dźwięk mojego budzika. Nienawidziłam rano wstawać, mimo tego, dziś z wielką przyjemnością zeszłam z łóżka i udałam się do łazienki. no tak na zegarku ujrzałam rząd cyferek 11:30. Umyłam się i spojrzałam w lusterko. Muszę dziś nad sobą trochę popracować-zamyśliłam się. 24 grudnia nic jednak nie mogło zepsuć mojego wyśmienitego humoru. Makijaż postanowiłam zrobić trochę później. Burczenie brzucha właśnie dawało o sobie znać. W pośpiechu przygotowałam sobie dwie kanapki i równie szybko je zjadłam. Udałam się do sypialni i otworzyłam ogromną szafę. Długo się nie zastanawiałam, więc po chwili miałam na sobie niedawno zakupione ubrania. Postawiłam na wygodę i ciepło. Pozostało mi
wykonać jedynie makijaż, z tym też poszło mi dość szybko.
Na zegarze widniała godzina 14:00.Miałam jeszcze chwilę czasu do wyjazdu, więc włączyłam radio. Lubiłam słuchać kolęd, jednak gdy dotarły do mnie pierwsze dźwięki, okazały się być one komunikatem:
Drodzy mieszkańcy Londynu i okolic prosimy nie opuszczać swoich mieszkać, gdyż panują złe warunki atmosferyczne. Jeżeli jednak musicie opuszczać swoje domy, prosimy zachować szczególną ostrożność
Chwilę później usłyszałam rytmiczne dźwięki świątecznych pieśni. Ale to co usłyszałam wytrąciło mnie z równowagi. Z nadzieją spojrzałam przez okno, moje przypuszczenia się jednak spełniły. Na zewnątrz można było dostrzec jedynie szare smugi, które okazały się być padającym śniegiem. Założyłam kurtkę i wyszłam na dwór, zimny podmuch wiatru potwierdził moje obawy - Nie pojadę do rodziców. Tak jak już wspominałam nie jestem dobrym kierowcą, a nawet gdybym była bałabym się jeździć w takich warunkach. Ze smutkiem i żalem powróciłam do ciepłego pomieszczenia. Miałam ochotę płakać. Właśnie zdałam sobie sprawę, że to będą moje pierwsze, samotnie spędzone święta. Wzięłam do ręki komórkę i wybrałam numer mojej mamy. Po kilku minutach rozmowy rozłączyłam się. Rodzicielka uznała moją decyzję za słuszną, złożyła życzenia i pozdrowiła.
Nie miałam pojęcia co teraz zrobić. Nie miałam ochoty oglądać beznadziejnych, starych filmów. Chciałam po prostu pobyć trochę czasu w gronie rodziny. Widocznie okazało się to być za wiele. Moja lodówka świeciła pustkami. Umiem gotować, ale postanowiliśmy, że mama się wszystkim zajmie. Jedyny pomysł na jaki wpadłam to siedzenie przed oknem i wpatrywanie się na przechodniów, których z każdą chwila było coraz mniej. Zrobiłam więc sobie kakao i usiadłam na dużym parapecie, który był przykryty materacem. Z zamyśleniem patrzyłam na ludzi, którzy się spieszyli. Muszę przyznać, że wyglądali dość śmiesznie ślizgając się i potykając na pokrytym lodem chodniku.
Opady śniegu nasiliły się, a wiatr wiał coraz mocniej. W domu słyszałam silne podmuchy wiatru, a na samą myśl o wyjściu na zewnątrz dostawałam dreszczy. Przytuliłam się do kaloryfera, przymknęłam oczy i poczułam się odrobinę lepiej. Po chwili moje powieki ponownie się otworzyły. Moim oczom ukazał się wpatrujący się we mnie chłopak, był młody, pewnie w moim wieku. Na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka. Przestraszyłam się.
Zazwyczaj to ja patrzyłam na innych ludzi, a oni albo mnie nie zauważali, albo nie zwracali na mnie uwagi. Teraz było jednak inaczej. Brunet nadal uporczywie mi się przyglądał, by po chwili się uśmiechnąć. Muszę przyznać, że jego twarz w tym geście wyglądała naprawdę uroczo. Mimo ciemności jakie panowały na dworze, dostrzegłam oświetlone przez latarnię, dwa słodkie dołeczki w policzkach. Uznałam, że nic się nie stanie gdy ja również się do niego uśmiechnę. Chłopaka to widocznie zachęciło, bo zaczął robić głupie miny i się wygłupiać. Był naprawdę zabawny, dzięki niemu po raz pierwszy od czasu gdy tu usiadłam poczułam się naprawdę wyśmienicie. Po chwili, gdy wykonywał kolejne bezsensowne sztuczki naglę upadł. Ja natychmiast poderwałam się z miejsca i spojrzałam na ulicę. Leżał na niej uśmiechnięty chłopak. On był niemożliwy, przewrócił się, mógł sobie coś zrobić, a uśmiech nie schodził z jego ślicznej twarzy.
Moment później loczek ponownie stał przed moim oknem. Gestem pokazał, że chciałby wejść do środka. Wiedziałam, że zaraz zachowam się nieodpowiedzialnie, ale coś mi mówiło, że mogę mu zaufać. Szybkim krokiem podeszłam do drzwi i je uchyliłam. Ruchem ręki zaprosiłam go do środka.
Pierwsze co usłyszałam od bruneta, gdy przekroczył próg mojego domu, były słowa:
-Jesteś bardzo nierozsądna, wpuszczasz obcych ludzi do swojego domu.-spojrzałam na niego przerażona.-Nie bój się nic ci nie zrobię.-uśmiechnął się do mnie ciepło.
Odzyskałam pewność siebie i odpowiedziałam mu:
-Sam chciałeś wejść, a poza tym jestem miła i nie chcę, żeby ktoś wygłupiając się przed moim oknem upadł, złamał nogę i zamarł. A potem ewentualnie umarł.-Posłałam mu zwycięski uśmiech, który natychmiast odwzajemnił.-Proszę wejdź dalej, skoro już tu jesteś to nie będziemy stali w przedpokoju.
Chłopak zdjął kurtkę i ruszył za mną. Usiadł na moim poprzednim miejscu i mi się przyglądał.
-Chcesz coś do picia? Może kakao?-zapytałam.
-Chętnie.-usłyszałam odpowiedź na moje pytanie.-A tak w ogóle to nazywam się Harry. Harry Styles.
-Ja jestem [T.I]-ponownie się do siebie uśmiechnęliśmy.
Podałam mojemu towarzyszowi gorący napój i usiadłam obok niego.
-Co się stało, że taka piękna dziewczyna jak ty samotnie spędza święta?
-Mogę cię zapytać o to samo.-odpowiedziałam.
-Ach tak, to w skrócie miałem je spędzić z moją dziewczyną, ale dwa dni temu ze mną zerwała.-na twarzy bruneta pojawił się grymas, który zapewne miał być uśmiechem.
-Przykro mi, przepraszam nie wiedziałam.-poczułam się niezręcznie.
-To nic, nie wiedziałaś, a z resztą ten związek nie miał przyszłości. No ale nie mówmy o tym, teraz ty się tłumacz.-ukazał mi szereg śnieżno-białych zębów.
-Ja miałam jechać do rodziców, ale złe warunki na to nie pozwoliły...
-A twój chłopa...
-Nie mam chłopaka.-nie pozwoliłam dokończyć Harremu.
W jego oczach pojawiła się ulga, a ja dopiero wtedy dostrzegłam, że jego tęczówki mają kolor zielony. Mój ulubiony kolor.
(Oczami Harrego)
Rozmawialiśmy tak jeszcze kilkadziesiąt minut. Widziałem, że dziewczyna jest już zmęczona, ale naprawdę nie miałem ochoty stamtąd wychodzić. Świetnie mi się z nią rozmawiało, była zabawna i czarująca. Nagle poczułem jej głowę na ramieniu. No tak, zasnęła. Wyglądała na prawdę słodko. Nie miałem pojęcia co zrobić. Siedziałem więc i przyglądałem się jej delikatnej twarzy. Nie wiem o czym śniła, ale z jaj twarzy nie schodził uroczy uśmiech. Po kilku minutach i mnie zmorzył sen, od teraz razem przenieśliśmy się do krainy Morfeusza.
Nagle się przebudziłem, spojrzałem na zegar na ścianie, była druga w nocy. Uznałem, że nie ma sensu teraz wychodzić, tym bardziej, że nie chciałem, żeby nasza znajomość się tak szybko zakończyła...Chciałem pójść do łazienki, ale nie wiedziałem gdzie jest. Nie zamierzałem budzić [T.I], aby ją o to zapytać. Dlatego postanowiłem, że sam poszukam tego
pomieszczenia. Wstałem jak najdelikatniej, aby nie zbudzić ze snu dziewczyny. I udałem się w poszukiwaniu toalety. Nie zajęło mi to zbyt wiele czasu, bo mieszkanie nie jest zbyt duże. Gdy wychodziłem z łazienki usłyszałem ciche kroki, następnie oślepiło mnie zapalane światło. Potem ujrzałem ją. Była przerażona, w ręku trzymała nóż, jej włosy były w nieładzie. Przestraszyłem ją. Powoli do niej podszedłem, troszkę się uspokoiła, widocznie zrozumiała, że nie ma czego się obawiać. Objąłem ją mocno ramieniem. Jej ciało jeszcze drżało.
-Spokojnie, to tylko ja.-próbowałem ją uspokoić.- Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć.-wyjaśniłem i pocałowałem ją w czoło.
[T.I] przytuliła mnie jeszcze mocniej. Trwaliśmy tak jeszcze kilka minut. Potem poszliśmy spać. Ona w sypialni, a ja w salonie.
(Następnego dnia rano)
|Twoimi oczami|
Dziś bez problemu obudziłam się wcześniej. Gdy weszłam do salonu moim oczom ukazał się chłopak, z którym spędziłam wigilię. Podczas snu wyglądał tak bezbronnie... Postanowiłam zrobić mu zdjęcie, wyjęłam telefon i zrobiłam to co postanowiłam. Następnie zabrałam się za zrobienie śniadania, a właściwie ukroiłam kawałek kupionego ciasta i ruszyłam w stronę chłopaka. Obudziłam Harrego lekkim szturchnięciem, początkowo był zdziwiony, ale szybko posłał mi serdeczny uśmiech. Zauważyłam, że jest głodny. No tak wczoraj nie dałam mu nic do jedzenia...
-Może dziś wybierzemy się do twoich rodziców?-ciszę pierwszy przerwał Styles.
-Wiesz, chętnie bym ich odwiedziła, ale...
-Ale co? Pogoda znacznie się już polepszyła.
-...
-Już wiem, nie chcesz tam jechać ze mną?-spytał.
-Nie!-szybko zaprzeczyłam, może trochę za szybko-To nie o to chodzi...
-A więc o co?-ponownie zapytał.
-Nie, nie lubię jeździć w zimę, boje się...-dodałam cicho.
-Ach, to o to chodzi.-na jego twarzy pojawiła się ulga-To żaden problem, ja mogę kierować.
-Naprawdę?-zapytałam-Byłoby super.
Rzuciłam się mu na szyję. Nasze spojrzenia się spotkały. Patrzyliśmy tak sobie w oczy, gdy Harry delikatnie musnął moje usta. Natychmiast oboje zmieszani od siebie odskoczyliśmy.
-To może ja się przebiorę.-powiedziałam zawstydzona i jak się domyślam z rumieńcem na twarzy.
-Tak, myślę, że to dobry pomysł.-tym razem to Harry był skrępowany.
Szybko udałam się do sypialni. Dotknęłam swoich ust i mimowolnie się uśmiechnęłam.Tym razem długo zastanawiałam się nad wyborem stroju, aż w końcu zdecydowałam się na to:
Powoli zeszłam na dół i powiedziałam:
-Jestem gotowa.
-Ślicznie wyglądasz.-usłyszałam głos chłopaka.
-Dziękuję.-powiedziałam.
Udaliśmy się w kierunku mojego samochodu. Podróż była spokojna, Harry był skupiony na prowadzeniu pojazdu, a ja nie chciałam mu przeszkadzać. Słuchaliśmy więc kolęd. Czasami któreś z nas nuciło sobie tekst. Pod koniec podróży już oboje bez skrępowania pokazywaliśmy swoje ,,wokalne talenty''.
Moi rodzice oczywiście bardzo się zdziwili moją wizyta, ponieważ ich nie uprzedziłam, że przyjadę. Bardzo się jednak ucieszyli. Podczas przywitania wszyscy uznali Stylesa za mojego chłopaka. Starałam się im to wytłumaczyć, ale oni wiedzieli lepiej. Dopiero w Swindon poczułam prawdziwą, świąteczną atmosferę, no a Harry w końcu zjadł coś porządnego. Po posiłku udaliśmy się na spacer. Nie było już tak zimno, jedynym co mogło przeszkadzać, był lekko prószący śnieg. Gdy odeszliśmy już trochę od mojego rodzinnego domu, chłopak nagle się zatrzymał. Spojrzał na mnie jeszcze raz i powiedział:
-Zaryzykuję jeszcze raz.-po czym ponownie złożył na moich ustach słodki pocałunek, który ja teraz oddałam. Czułam jak brunet się uśmiecha...
Jeszcze raz dziękujemy każdej z osobna, która poświęciła czas by napisać imagina ;) Nie zniechęcajcie się jeżeli teraz nie zająłyście czołowych pozycji. Na pewno w przyszłości zorganizujemy jeszcze wiele konkursów, w których będziecie mogły się wykazać. Dzięki za duże zaangażowanie! To wiele dla nas znaczy :3 Buziaki ~ HazzGirl i MissPotatoe
Super , nie dziwne ze ten imagin wygral ;*
OdpowiedzUsuńWspaniały imagin.
OdpowiedzUsuńA Wam życzę spokojnych, radosnych świąt <3
BOSKI!! <3
OdpowiedzUsuńWesołych Kochane!! <3 :*
imagin godny pierwszego miejsca!!! Laska ma ogromny talent :) wesołych świąt!!!
OdpowiedzUsuńZgadzam się z przedmówcami, ten imagin zdecydowanie zasługuje na pierwsze miejsce! Bardzo mi się podobał <3
OdpowiedzUsuńWesołych i spokojnych świąt!!! :)
http://imaginy-o-jednokierunkowych.blogspot.com/
Łooo no nieźle :)
OdpowiedzUsuńFajny pomysł. I zasłużone 1. miejscee ;D
Pozdrawiam Bella♥
Zapraszam na:
http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/
Kocham to ♥ Jeszcze bardziej od poprzedniego, imagin zdecydowanie zasłużył na 1 miejsce! Dziewczyna ma talent, nie da się zaprzeczyć. Zgadzam się z osobami wyżej ;3 Najbardziej ucieszyło mnie to, że jest o Harrym ♥ Cudowne!
OdpowiedzUsuńAnonimowa ♥
Gratulacje dla zdobywcy 1 miejsca. Należało się :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział, który właśnie się pojawił. :)
http://all-our-life.blogspot.com/
1 miejsce zasłużone <3 <3 <3 Świetny !:* Zapraszam do siebie http://story.startblog.pl/ <3 !
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za tak długom nieobecność. Co do wyników konkursu -jestem bardzo mile zaskoczona .Nadal mam olbrzymie problemy z internetem dlatego komentarz będzie krótki. Serdecznie dziękuję za pochlebne komentarze . Mam nadzieję, że wszystkim spodobała się moja praca. Jesze raz Wam dziękuję <3 Ps:Gratuluję zdobywczynią 2 i 3 miejsca Foreverdirectioners<3 :******
OdpowiedzUsuń