Najlepsze Polskie Imaginy One Direction

Najlepsze Polskie Imaginy One Direction

wtorek, 22 lipca 2014

#112 Liam cz.4 (ostatnia)

Liam cz.3
muzyka ♪


Oczami [T.I]
Jasno, ciemno, jasno, ciemno. Otworzyłam oczy i zmęczona spojrzałam na zegarek. Piąta rano... Czy ja nigdy się nie wyśpię? Przetarłam wierzchem dłoni oczy i obiegłam spojrzeniem pokój. W takim samym stanie, jakim zostawiłam go wczoraj... A jednak coś nie gra. Jeszcze raz przenikliwe spojrzenie... Coś jest nie tak... Ale co? Pusto. Ale to nie pokój. Czuje, że mnie nie ma, czuję pustkę, w sercu... To dziś. Dziś stracę wszystko na czym mi zależało. Coś czego nie chcę stracić, a paradoksalnie od samego początku do tego dążę... Z niechęcią wstałam z łóżka, ale po co bezsensownie leżeć skoro i tak nie zasnę? Nachyliłam się nad małym lusterkiem na biurku, moje odbicie: zapuchnięte, zmęczone, zapłakane oczy, spierzchnięte usta, które wczoraj miały w sobie tyle życia, blada twarz. Zmieniam się. Uchodzi ze mnie życie. 
Oczami Liama
Jestem szczęśliwy. Co to właściwie oznacza? Nie potrafię tego zdefiniować, ale to czuję. Spokój, bezpieczeństwo, miłość. Wszystko się zmieniło, od kiedy ją poznałem. Do mojego życia weszła tak niespodziewanie, tak szybko. Zmieniło się wszystko, moje podejście do życia, moje poczucie wartości, zmieniłem się ja...
Kiedyś zamknięty we własnym pokoju, ten dziwny, nielubiany, inny. A teraz pełen życia, nieustannie uśmiechnięty, z nią. Jestem szczęśliwy.
Oczami [T.I]
Biegłam choć nie miałam siły. Biegłam by zapomnieć. Biegłam nie dla figury cz dla zdrowia, biegłam bo mogłam skupić się tylko na jednym- na biegu. Włosy niespokojnie spadały na spocone czoło. Układały się kaskadami na rozgrzanych policzkach. Ruchy sprawne, ale już nie tak szybkie jak kiedyś. Dawałam z siebie wszystko, ale to i tak było mało. Byłam powolna. Cała zmęczona weszłam do małej kawiarni. Ulubione miejsce ludzi, którzy przychodzili tu na śniadanie. Ulubione miejsce Liama. Usiadłam w najbardziej odległym stoliku. 18 październik. Ale na dworze jeszcze nie było, aż tak bardzo zimno. Jesień- dziwna pora roku, za każdym razem inna. Moja ostatnia. Ruchem ręki przywołałam do siebie kelnera. Zamówiłam wodę z cytryną. Muszę mu powiedzieć. Wiem, ale im bliżej, tym bardziej się boje. Ogarnia mnie niepokój, drżę. Ze stolika biorę serwetkę i się wachluje. Gorąco mi. Zimno mi. Ja już nic nie czuję...
Zastanawiam się po co było to wszystko. Przecież wiem już od dawna. Więc po co zaczynałam? Przecież mogłam bawić się razem z Rachel jak kiedyś. Mogłam nie pisać listu. Ewentualnie mógł trafić do Christophera, zaszalelibyśmy i wszystko byłoby prostsze... A teraz muszę mu powiedzieć. I zostanę sama... Ciekawe czy Rachel będzie chciała się ze mną dalej przyjaźnić, po tym co i jej będę musiała powiedzieć. A może lepiej nie mówić? Tak po prostu zniknąć... Będą pamiętali? Nie! Muszę im powiedzieć. Zauważyłam przez okno, że Liam już idzie... z wielkim bukietem róż. Zrobiło mi się go żal... Co ja najlepszego zrobiłam? Pozwoliłam by niczemu niewinny chłopak się we mnie zakochał. Jestem potworem. 
Usłyszałam zabawne dzwoneczki przy drzwiach, które dawały znać gdy do pomieszczenia ktoś wchodził. Nawet nie musiałam oglądać się w stronę drzwi, żeby wiedzieć, że to on. Czułam, że się zbliża. Chwilę potem poczułam jego rękę na ramieniu. Delikatnie się odwróciłam. Zobaczyłam mój ideał. Wysportowany, przystojny, uśmiechnięty. Liam Payne. Chłopak, który z dnia na dzień się zmienił. Z brzydkiego kaczątka stał się łabędziem. Uśmiechnął się do mnie. Nachylił żeby pocałować. Odsunęłam się. Proszę Cię, Liam, nie utrudniaj. Lecz on się tym nie zraził. Może mój unik uznał za przypadek? Zbliżył się do mnie jeszcze raz, tym razem jego usta kierowały się w stronę mojego policzka. I tym razem się uchyliłam. Chłopak trochę się zdziwił, był zaskoczony, ale jego dobry humor pozwolił mu szybko pozbierać się po „małej porażce”. Zajął miejsce naprzeciwko mnie. Skierował swój wzrok na bukiet, był wyraźnie zadowolony z tego podarku. 
-To dla ciebie.-skinął na kwiaty. 
Patrzył na mnie tak jak wczorajszego wieczoru. Głodnym i pożądliwym wzrokiem. Zarumieniłam się. Błagam Liam, nie patrz tak na mnie. Poprosiłam w duchu. Speszona popatrzyłam przez okno. Jesienne liście urozmaicały zwyczajny szary obraz Londynu. Jakaś matka szła z córką przez park. Mały chłopczyk zebrał kilka kolorowych liści i wręczył je dziewczynce. Ta uśmiechnęła się. Dała mu buziaka w policzek. Gdyby wszystko było takie proste.
Spojrzałam na chłopaka przede mną. Chyba zaczynał być zdezorientowany. W jego oczach można było odczytać niepewność. Milczeliśmy już od kilku minut. Ja nie chciałam mu mówić tego co zamierzałam, a on nie chciał tego słuchać. Ale musiałam to w końcu skończyć. Bez żadnych wstępów. Po prostu powiedzieć, wyjść i umrzeć z rozpaczy. Zamknęłam oczy by nie pozwolić łzom, które już gromadziły się w kącikach oczu, wypłynąć. Zacisnęłam mocniej powieki. Teraz,  albo nigdy.
-Musimy się rozstać.-szepnęłam najciszej jak potrafiłam. Ochrypłym głosem. A serce wciąż nie mogło uwierzyć, że te słowa opuściły moje usta. Nie wiedziałam czy usłyszał, milczał. Musiałam otworzyć oczy by na niego spojrzeć. To był błąd. Był zszokowany. Jakby dowiedział się o śmierci bliskiej osoby. Ale to chyba było lepsze, przynajmniej z takiego wychodziłam założenia. Kręcił przecząco głową, jakby nie do końca świadomy swoich ruchów. Zaszklone i błyszczące od łez oczy wpatrywały się we mnie szukając wyjaśnienia, jakiegokolwiek znaku, że to nieudany żart. Ale nie żartowałam. 
-Tak będzie lepiej.-próbowałam załagodzić sytuacje.
W jego oczach zobaczyłam złość. Zacisnął palce w pięści. Przełknął głośno ślinę i wybuchł, jak nigdy wcześniej.
-Kurwa! Dla kogo lepiej?! Może mi jeszcze powiesz, że dla mnie, tak? Rzeczywiście, poczuję się cholernie dobrze, gdy zawali się cały mój świat! Gdy odejdzie jedyna osoba, którą interesuje mój los. A może nie? To wszystko było kłamstwem?! Ach no tak! List. Do cholery nie jestem głupi, wiem, że nie był dla mnie! Szkoda, że mi o tym nie powiedziałaś!
Patrzyłam na niego zszokowana. Skąd wie? Czemu tak się zachowuje chłopak, który nigdy nie podniósł na nikogo głosu? Zawsze potulny jak baranek. Gdzie jesteś Liam? 
- Rachel jeszcze tego samego dnia powiadomiła mnie o tym nieszczęśliwym przypadku.-uśmiechnął się pogardliwie.- Ale ty przyszłaś na spotkanie. Byłaś ze mną. A ja uwierzyłem, że istnieje ktoś kto może spojrzeć głębiej. Na mnie, a nie na to jak wyglądam. -pokręcił głową i dodał ze smutkiem.-więc nawet to było kłamstwem?
Czułam, że swoimi słowami pogrążę się jeszcze bardziej, ale chciałam w jakikolwiek sposób przynieść mu ulgę.
-Może to tylko zauroczenie...-położyłam dłonie na stole.-może wcale mnie nie kochasz...
-Nie kocham?-znów podniesiony głos- szaleję za tobą!
Zauważył, że się kulę gdy krzyczy.
-Przepraszam, nie chcę cię wystraszyć.-przyznał.- nie mogę uwierzyć, w to co od ciebie usłyszałem.
Ujął moje dłonie w ręce i mocno zacisnął. W pierwszym odruchu chciałam je zabrać, ale trzymał zbyt mocno. Poddałam się.
-Ale ja cię kocham, [T.I.Z.]*.-uśmiechnął się słabo i pogładził moje dłonie. Potem przeniósł swój wzrok na mnie. W jego oczach już nie było złości. Tylko bezgraniczna miłość. I jak ja mam odejść?- spytałam samą siebie.
-Kocham w tobie wszystko. Kocham, że tamtego dnia przyszłaś na spotkanie, że dałaś mi szansę. Że nie patrzyłaś na mnie jak na pośmiewisko ale wartościowego człowieka. Że podałaś rękę w najtrudniejszym momencie. Może tego nie okazywałem, ale było mi cholernie ciężko. Nie dawałem już rady. Nie mogłem znieść, że człowiek może zadać człowiekowi taki ból. Miałem myśli samobójcze. Ale pojawiłaś się ty. I wszystko się zmieniło. Dowiedziałem się co to znaczy żyć. Poczułem smak szczęścia, smak miłości.
Popatrzył na mnie rozmarzonym wzrokiem. Jakbym była najcenniejszą na świecie rzeczą.
-Nie mów mi, że to nie miłość. Kocham gdy wypowiadasz moje imię, robisz to inaczej niż inni, z taką czułością. Kocham, gdy ze zdenerwowania przeczesujesz włosy. Kocham gdy zagryzasz wargę, gdy nie jesteś czegoś pewna. Kocham twoje skupienie gdy odrabiasz pracę domową i twoją złość, gdy ktoś odważy ci się przeszkodzić. Kocham gdy oblizujesz łyżeczkę, gdy już coś zjesz. Kocham patrzeć na ciebie gdy śpisz. Kocham twój uśmiech, którym wywołujesz szybsze bicie serca. Kocham cię gdy się martwisz, jesteś wtedy taka malutka i niewinna. Kocham twoje oczy, które mają w sobie taką szczerość. Kocham gdy skaczesz z radości. Kocham gdy mnie całujesz. Kocham cię [T.I]. Jestem pewny, że to miłość. Choćbyś nie robiła nic i tak będę cię kochał.
-Liam...-powiedziałam niemal błagalnie. Nie taki był mój plan. Miałam powiedzieć i wyjść, raz na zawsze go zostawić, nie odwracać się za siebie.
-Powiedz mi co zrobiłem nie tak, gdzie popełniłem błąd. Dlaczego chcesz odejść... Albo zostań.-ścisnął moja dłoń.
-To nie tak.-pokręciłam głową. Wstałam zaciskając rękę na płaszczu ułożonym na oparciu krzesła.-Ty nic nie rozumiesz.
Ale do kogo mam pretensję? Przecież nic mu nie mówię!
Chłopak również podniósł się ze swojego miejsca.
-Poczekaj-szepnął. Przyciągnął mnie do siebie. Poczułam na ustach jego oddech. Delikatny, ciepły, jak on. Nie całowaliśmy się tak nigdy. Ledwo muskaliśmy się wargami. Nie trzeba było nic więcej. Nasze oddechy łączyły się w jedno. Nasze usta powolnie ze sobą współgrały. Chwilami jest pięknie, ale chwile to tylko chwile. Mijają szybciej niż można sobie wyobrazić...
Odsunęłam się od niego szybko. Ostatni raz spojrzałam na niego, wzrokiem błagając o przebaczenie.
-Przepraszam.-tylko tyle byłam w stanie powiedzieć.
I wybiegłam zostawiając za sobą wszystko co ważne. Dla jego dobra...
* * *
Pobiegłam do parku. Żeby odpocząć i przemyśleć to wszystko. Nie miałam już siły. Męczyły mnie wyrzuty sumienia. Poza tym odczuwałam ból głowy i brzucha. Czułam się okropnie. Resztkami sił doszłam do ławki i się na nią osunęłam. Byłam zmęczona. Zamknęłam oczy i przyłożyłam palce do skroni. Pulsujący ból był nie do wytrzymania. Wzięłam głęboki oddech a po chwili wolno wypuściłam powietrze. Chłodne podmuchy wiatru dawały lekkie orzeźwienie. Przymknęłam oczy. To nie dzieje się naprawdę... Nigdy nie sądziłam, że ból psychiczny może być taki dotkliwy. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę jak Liam... Nie, stop. To już skończony rozdział. Teraz liczę się tylko ja. Przez moment starałam sobie to wmówić, ale cierpienie szybko dało o sobie znać. I znów wspomnieniami zaprzątałam sobie głowę. Łokcie oparłam o kolana i wpatrywałam się w swoje bezwładnie opuszczone ręce. Wyjęłam telefon z chęcią posłuchania muzyki. Smutnej, wolnej, żeby zwiększyć swoje przygnębienie. Przeszukałam listę odtwarzania... No tak same piosenki o miłości... Puściłam pierwszą lepszą... Skinny love... Słuchałam i w jednym momencie miałam ochotę rzucić telefonem... Nie ma czegoś takiego jak mizerna miłość... Nie ma, nie istnieje... Jeżeli miłość, to tylko ta szalona, prawdziwa, namiętna... niepokonana... Czyli ja tkwiłam w takiej mizernej miłości? Bez szans na przyszłość? Nie chciałam o tym myśleć... Kolejna piosenka.  Wherever you go. Zamknęłam oczy i wsłuchałam się w słowa... 
„Oceans apart, day after day
And I slowly go insane
I hear your voice, on the line
But it doesn't stop the pain
If I see you next to never
How can we say forever „
Nim zdążyłam jakkolwiek się powstrzymać łzy zaczęły kapać po mojej brodzie. Czemu wszystko jest takie trudne? Czemu do cholery nikt nie odpowie na moje pytania? Zacisnęłam mocniej powieki pozwalając jeszcze większej ilości słonych kropli wydobyć się na zewnątrz. Nagle poczułam na dłoniach ciepło, czyjeś ręce. Obraz przez łzy był niewyraźny i rozmyty, ale poczułam grapefruita. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Chłopak ucałował moje knykcie i zaczął śpiewać zanim cokolwiek powiedziałam. A głos miał piękny, jak anioł, mój osobisty anioł:
„Wherever you go, whatever you do
I will be right here waiting for you
Whatever it takes, or how my heart breaks
I will be right here waiting for you”
Ze zdenerwowania przygryzałam wewnętrzną stronę policzka. Co ja mam mu powiedzieć? Czemu on tutaj jeszcze jest?
A on wpatrywał się we mnie z uśmiechem, kucał tuż przede mną, nadal trzymając w dłoniach moje ręce, raz po raz je całując i nieustannie nucąc piosenkę.
-Liam, co ty tu jeszcze robisz?-zapytałam szeptem. Głos mi drżał.-Po tym co ci powiedziałam...
-Ciiii- podniósł palec wskazujący do ust, a jego prawy kącik ust uniósł się ku górze.
-Martwię się o ciebie.-dodał.-I choćbyś kazała mi się wynieść raz na zawsze i tak zostanę.
Zalała mnie fala gorąca. Ideały istnieją, mam żywy przykład przed sobą. Czemu nie mogę się tym cieszyć? A może nie potrafię?
Szatyn podniósł się i usiadł obok mnie. Czułam taką nieuzasadnioną wdzięczność, że jest tu przy mnie. Ale nie miałam odwagi mu podziękować, łatwiej było udawać oschłą i zimną? Nie w tym przypadku. Przygarnął mnie do siebie i pozwolił wypłakać. Zacisnęłam palce na jego koszulce. Chłopak mnie kołysał w przód i w tył. Chyba domyślił się ostatnim razem, że mnie to uspokaja. Przód, tył, przód, tył. Zamknęłam oczy. Przód, tył. Już mi lepiej.
-Dziękuję Liam.-przyznałam cicho. W jego ramionach czułam się bezpiecznie i szczęśliwie. 
-Powiesz mi co się stało?-spytał.
Lekkim skinieniem głowy przytaknęłam. Przejechałam językiem po spierzchniętych ustach. Położyłam głowę na jego ramieniu opierając się podbródkiem. Wdech. To nie słuszne ukrywać przed nim prawdę, ma prawo wiedzieć. Nawet gdyby to miała być najgorsza informacja. Wydech.
-Jestem chora.-powiedziałam najszybciej jak się dało.
Chłopak przestał mnie kołysać. Zamarł. Odsunął mnie od siebie. Czemu on do cholery się cieszy z rzeczy wcale nie śmiesznych?
-Chora? [T.I], zrywasz ze mną tylko dla tego, że jesteś chora?-pytał z niedowierzaniem.-Wyzdrowiejesz i będziemy szczęśliwi... Mogłaś mnie tak nie straszyć.
Byłam na niego zła. Czemu on nic nie rozumie?
-Liam, ja nie wyzdrowieję.-syknęłam.-Mam białaczkę. 
Ukryłam twarz w dłoniach. Boże, proszę by wszystko się ułożyło. 
Oczami Liama
-Bia-białaczkę?-zająknąłem się.
Dziewczyna podniosła na mnie wzrok. Pełen bólu, cierpienia i łez. 
-Ale... są chyba jakieś lekarstwa... Na pewno się uda...-próbowałem pozbierać myśli. 
[T.I] przełknęła ślinę. Pokręciła przecząco głową.
-Nie Liam, już nic mi nie pomoże. Lekarze dają mi góra dwa miesiące życia. U dzieci łatwiej jest wyleczyć chorobę, ale ja już nie jestem dzieckiem. Umieram.
I wtedy zrozumiałem sens stwierdzenia, że w ciągu jednej chwili może zawalić się komuś cały świat. Oto trzymałem w ramionach dziewczynę. Moje słońce, mój promień nadziei, który gaśnie na moich oczach. Poczułem nieznajome dotąd i niezidentyfikowane uczucie w gardle. Jakby formowało się coś wielkiego. Smutek, żal i ból. Nie zatrzymywałem łez. Nie było sensu bić się z uczuciami. Dopiero teraz dostrzegłem jaka jest drobna i blada. Niewinna i krucha. Delikatna. Podniosłem rękę i starłem z policzka spływające łzy. Ostrożnie, jakby każdy mój ruch i dotyk mógł jej sprawić ból. Już wiem czemu spotkało mnie takie wielkie szczęście i spełnienie. Wiem czemu los tak hojnie mnie obdarzył. Wiem czemu [T.I] zwróciła na mnie uwagę. Żeby teraz bezwzględnie mi to zabrać. Wyszarpać całe dobro jakie mam, sens życia, nadzieję na lepsze jutro. [T.I] jest chora. [T.I] ma białaczkę. Boże. Czemu ona? Niemal czuję jak serce pęka na tysiąc kawałków bezsilności i rozpaczy. Dziewczyna objęła mnie chyba najmocniej jak potrafiła. Odwzajemniłem gest i siedzieliśmy teraz tak przytuleni w jesienny dzień. W jednym z londyńskich parków, na jednej z tysiąca ławek. Pocieszając się nawzajem. Będzie dobrze. Cholerne słowa grzęzną w gardle. Nic nie będzie dobrze. Nie bez niej. Kładę drżące ręce na jej chudych ramionach i jedyne co jestem w stanie jej w tamtym momencie powiedzieć, to Kocham cię. Tego jestem całkowicie pewny. Siedzimy we dwoje pogrążeni w bólu. Dwoje młodych ludzi, doświadczonych przez los. Tylko ja i ona wiemy jak to jest cierpieć. Tak mocno jak nikt. Ale mamy siebie. Podaj mi dłoń, a obiecuję, że już jej nie puszczę.
* * *

Oczami [T.I]
Wiem, że czeka na mnie za drzwiami, wiem, że liczy na dobre wieści. Ostrożnie, żeby nie trzasnąć, zamykam drzwi od gabinetu lekarskiego. Chłopak patrzy na mnie z nadzieją. Nie poradzę nic na to, że łzy wylewają się z moich oczu jak krople deszczu w czasie ulewy spływają po parasolce. Padam mu w ramiona, przytulam i zapłakana szepcze do ucha. 
-Liam, wierzysz w cuda?-pytam.
Szatyn odsuwa się ode mnie delikatnie i patrzy w oczy jakby szukał tam odpowiedzi. Uśmiecha się do mnie leciutko. 
Kochaj mnie nieprzytomnie, jak zapalniczka płomień, jak sucha studnia wodę. Kochaj mnie namiętnie tak jakby świat się skończyć miał.
-Kochaj mnie.-proszę.
-Kocham-odpowiada Liam.
Przylegam do niego i cieszę się z uścisku jak i z każdej chwili. Przytulam się w jego, niczego nieświadome ramiona.
Ale on wie...


*[T.I.Z.]-Twoje Imię Zdrobniale 
Foreverdirectioners






Moi drodzy!
Przepraszam, że tak późno, ale los postanowił mi we wszystkim przeszkadzać.
Internet całkowicie odmawia mi posłuszeństwa. Burze są non stop.
Szczerze mówiąc tracę na to wszystko ochotę. Jestem maksymalnie zdenerwowana. Siedzę po kilka godzin i próbuję cokolwiek wstawić, ale  NIC się nie dzieje. Jestem wykończona. Dodatkowo Wam też pewnie nie poprawię humoru tą częścią. Zdaje sobie sprawę, że ten pomysł nie wypalił. Na szczęście to już koniec. 
20 komentarzy=nowy imagin ♥
Robię wyjątek, ale sami pewnie wiecie dlaczego ;)
Tym razem postaram się coś szybko wstawić :*
Wybaczcie...


22 komentarze:

  1. To jest śliczne <3 Dzisiaj przeczytałam całość, ale ta cześć jest wyjątkowa i piękna <3
    Popłakałam się przy czytaniu.
    Masz talent! Czekam na nowy:)

    Zapraszam do mnie : http://story-of-my-life-harry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne :) I jeszcze ten cytat z piosenki <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Chwilę, moment. Muszę się pozbierać do kupy.
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    Okay, powiedzmy, że już mi lepiej.
    Serio?! Naprawdę?!
    Ugh...
    To opowiadanie było piękne. Mam łzy w oczach!
    Ta końcówka.
    Jej, noo.
    Czekam na coś nowego.

    P.s. Zmieniłam nazwę. Wcześniej - tak zwana Jednokierunkowa, teraz - Meredith.
    :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny <3 miałam łzy w oczach, kiedy to czytałam. Szkoda, że to już ostatnia część :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurczę..nie mam słów. Nie wiem jak mam zacząć, co napisać i takie.. Ehh!
    To było takie piękne! Chyba najpiękniejszy imagin jaki w życiu czytałam <3
    Liam był na początku taki szczęśliwy, że aż nie mogłam panować nad uśmiechem :-) potem totalna zmiana! Te słowa, które jej mówił za co ją kocha..cudowne, słodkie. Widać, że bardzo mu na niej zależy. A te drugie Jego przemyślenia? Równie piękne co cała reszta <3
    To jest prawdziwa miłość :-)
    Szkoda, że to już ostatnia część :( cały imagin jest po prostu wspaniały :-*
    Czekam na kolejne Twoje dzieła, kocham bardzo, pozdrawiam i życzę weny :-*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeju... Tyle bym tu chciała napisać... Tak wiele myśli kłębi się w mojej głowie. Nie mogę dojść do siebie. Płaczę. I nie wiem, czy to wzruszenie czy smutek, ale płaczę. :') :'(
    To było takie piękne. Po mistrzowsku opisane. Wszystkie uczucia, sytuacje... Pokochałam ten imagin od samego początku, a teraz, tą ostatnią częścią postawiłaś kropkę nad "i" i mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że jest to najlepszy imagin o Liamie ever i kocham go miłością bezgraniczną. Tak jak Ciebie za to, że pozwoliłaś mi się cieszyć tym cudem. Dziękuję. ♥
    A teraz od początku, a może uda mi się o niczym nie zapomnieć. Czułam ból. Taki ból psychiczno-fizyczny. Coś mnie jakby cały czas podczas czytania ściskało za serce. Jakiś żal. (To, że udało Ci się doprowadzić mnie do takiego stanu świadczy o Twoim ogromnym kunszcie.) Bałam się bardzo, że Liam mnie (znowu się wczułam) zostawi. Ale nie. Trochę przeraził mnie jego nagły wybuch złości. Wcześniej zawsze taki kochany i grzeczny... wybuchł. Lecz potem... kolejna jego przemiana. Przyznam się, że pierwsze łzy pojawiły się u mnie właśnie przy jego wyznaniu miłości. To było takie cudowne. *.* No i potem nie rozumiałam samej siebie. Dlaczego chciałam go odrzucić??? A później... wszystko się wyjaśniło. No i się rozbeczałam. I sama już naprawdę nie wiem, czy to wzruszenie czy smutek. Bo z jednej strony to zakończenie nie jest do końca złe... Raczej smutne. I Liam... taki trwający przy mnie do końca. Niezniszczalna miłość.♥ Też chcę takiego chłopaka. :') Może nie w takiej sytuacji, ale chcę. :)
    Zakończenia u Ciebie są naprawdę piękne. Takie inne. A całość jest naprawdę genialna. Te opisy uczuć... Powtarzam się, ale nie potrafię tak do końca oddać tego, co tak naprawdę myślę. Przyznam się, że łatwiej przychodzi mi krytykowanie niż ocenianie pozytywne, dlatego mam problemy z wyrażeniem swoich uczuć co do tego opowiadania. Po prostu genialne. Kocham.♥
    Czekam na więcej i pozdrawiam serdecznie, ocierając łzę. ;***

    OdpowiedzUsuń
  7. Niesamowite <3 To było piękne :*

    OdpowiedzUsuń
  8. OMG! It was amazing. Soo romantic and moving, again :) I was crying, again. But at the same time, this story show us real world, real life -alas bad, wild and lousy life. We can see disasters which everybody can "touch" and feel.
    It's means and foul.

    We must be happy. We have to enjoy of all good moments of our life, couse it isn't long. Don't think about past it was and it doesn't come here. Don't think all time about "What will be..." because you elapse THIS MOMENT. We lose our close family and friends, it's very hard -O lost my 2 grandfathers, 1 grandmother, 1 cousin, I 've never met my brothers and sister and father.
    We have to be happy that we've got families, we are healthy that we ARE. We MUST BELIEVE IN OURSELF!

    A few years ago I had some problem with my skin. It sometimes started swelled . Once time my body inside me
    swelled, my throat. I could died but I Am On This World SO I'M. HAPPY. EVERYBODY CAN BE HAPPY, SHOULD BE HAPPY OF SOMETHING. Don't worry that life is brutal and hard and it isn't easy. We will be better.

    Thanks. For. Your. Heed.

    K&C Girl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Really? I think that your opinion is mre moving than all imagin. I'm agree with you. You should be an amazing person! I can't say anything.




      Imagin cudowny! Szkoda, że to koniec. Moze teraz pora na Harrusia?

      Usuń
    2. Tak :) Niedługo powinien pojawić się mój albo MissPotatoe imagin z Harrym :) Ostrzegam bo napisałam już sześć części, a będzie ich więcej ♥

      Usuń
    3. Dear Kiss&Curly Girl
      I'm agree with you in 100%. It a little surprise for me, couse I have never met that soo moving, "deep", human and fond person like you should be. BIG APPLAUSE FOR YOU, EVERYBODY!!! I want to meet you but it is impossible.

      Usuń
    4. Do you have a blog? Probably in English but I/We can read it :) I like your opinion about our life. You motivate, I hope, a lot of people. You ARE AN AMAZING.

      Lots of Love



      Drogie Autorki,
      Imagi boski, jak zawsze! Czekam na kolejne, niekoniecznie z Liamem, ogólnie! Gratuluję też tak wspaniałych czytelniczek.

      Usuń
    5. I'm envious of your Knowles honey :*

      Bardzo wzruszający imagin. Na pewno ludzki, pokazuje nam realny świat.

      Usuń
  9. Imagin z Harrym? Świetnie już nie mogę się doczekać. Tyle części? Super! Ale to pewnie ten pozbawiony Happy Endu :( No nic czekamy.

    Ps. Chyba wszystkie jesteśmy wdzięczne ForeverDirectioners za informację! Dzięki wielkie :*

    Fizzy!


    Ps.
    Zapraszam! http://keep-calm-and-love-them.blogspot.com/
    mam nadzieję, że KTOKOLWIEK wejdzie i zostawi po sb ślad.

    OdpowiedzUsuń
  10. Boże... To było przepiękne! Wspaniałe zakończenie. A końcówka... Boże no aż mi łzy stanęły w ochach. Nie wiem dlaczego. Przewspaniałe *.*
    "Kochaj mnie.-proszę.
    -Kocham-odpowiada Liam."
    Boze no rycze *.*
    Cudo <3
    Czekam już na kolejny imagin <3
    Całuję, @LoveWithHarold
    onewayoranother-one-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten blog został nominowany do Liebster Award!
    Szczegóły u mnie : http://story-of-my-life-harry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Wspaniały!
    Łezka się w oku kręci ze wzruszenia! :'(
    Naprawdę przejmujący :'0

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny ! ; *

    OdpowiedzUsuń
  14. Jest świeeeeetny! ^^

    OdpowiedzUsuń
  15. Niezbyt lubię Liama, ale no cóż... imagin i tak ekstra!

    OdpowiedzUsuń