Z dedykacją dla Pauliny :*
-Aniele?-usłyszałam
cichy pomruk tuż przy moim uchu.-Wracasz?
-Tak,
chyba tak...-odpowiedziałam choć miałam ochotę zostać jeszcze
chwilę w jego objęciach.
-Chcesz
żebym cię odwiózł?-znów ten sam ochrypły głos.
-Nie,
pobiegam. Trochę ruchu dobrze mi zrobi.
-W
takim razie, do jutra?-spytał.
-Hmmm,
myślę, że tak.-uśmiechnęłam się.
Chłopak
ucałował moje czoło i odprowadził do drzwi.
-Ślicznie
dziś wyglądasz aniele.-posłał mi spojrzenie, które krępowało
bardziej niż niejeden namiętny pocałunek. Na moich policzkach
pojawiły się rumieńce. Na szczęście nie były zbyt widoczne, bo
jedynym oświetleniem w przedpokoju była mała lampka. Posłałam mu
ostatnie spojrzenie i wyszłam na klatkę schodową. Gdy byłam już
na zewnątrz moją twarz powitał silny i zimny podmuch wiatru. Może
lepiej gdyby Zayn mnie odwiózł? Nie. Powinnam trochę poćwiczyć.
Kiedyś niemal codziennie pokonywałam kilka kilometrów pieszo, a
teraz wszędzie jeżdżę z Malikiem. Nie wychodzę też tak jak
przed przeprowadzką na spacery z przyjaciółmi...dlaczego? Nie mam
przyjaciół. W szkole nikt się do mnie nie odważy odezwać.
Wcześniej miałam to gdzieś, ale z czasem stało się to
denerwujące. Najgorzej jest gdy Zayn robi sobie wagary, co zdarza mu
się często. Wtedy chodzę bez sensu po całej szkole, nawet
sprzątaczki nie chcą ze mną gadać. Kolegów w okolicy też
raczej nie znajdę. To dziwne, ale chyba nie ma człowieka w całym
mieście, który nie wiedziałby kto to Zayn Malik. Wszyscy go znają
i czują przed nim respekt. Poniekąd to mi imponowało, ale staje
się to coraz bardziej męczące. Doszło nawet do tego, że własna
matka się mnie boi. Pamiętam jak kilka dni temu wróciłam około
północy. Siedziała w szlafroku i płakała. Spojrzała na mnie
przestraszona. Chciałam podejść i ją przytulić, na usta cisnęło
mi się pytanie: „Co się stało?”. Nie zdążyłam jednak go
zadać bo ona już zaczęła swój monolog:”-Dziecko! Czy to
prawda, że spotykasz się z Zaynem?” pierwszym co mi przyszło do
głowy było pytanie: Skąd ona do cholery go zna? Ale nie pytałam.
A ona kontynuowała:” [T.I] co ty najlepszego wyrabiasz.... To z
twojej własnej woli? Czego on od ciebie chce? Ludzie przestają się
do mnie odzywać. Mówią, że jestem matką tej co się puszcza z
Malikem. To dlatego taka się stałaś? Tak? Błagam cię przestań
się z nim zadawać. Wiesz, że chcę twojego dobra...”.
Dobra?-krzyknęłam-ty wiesz co dla mnie dobre? Sama nalegałaś na
tą przeprowadzkę. Potem chciałaś żebym znalazła sobie
przyjaciół. Do cholery, to moja wina, że nikt nie chce ze mną
gadać? Jakbyś chciała wiedzieć, to jedyną osobą, którą
cokolwiek obchodzę jest właśnie Zayn! Wtedy do salonu wszedł
zaspany ojciec. Spojrzał na nas zdezorientowany. Zaczął pytać co
się stało. Nie czekałam jednak co dalej się wydarzy. Weszłam do
swojego pokoju zatrzaskując drzwi. Czułam się bezsilna. Teraz tak
samo, wyszłam od Zayna. Ostatnio spędzam u niego całe dnie. Gdzie
niby mam pójść? Do domu? Gdzie matka patrzy na mnie tak jakbym
kogoś zabiła, a ojciec w ogóle się nie odzywa? Może do jakiejś
kawiarni, albo baru? Gdzie połowa ludzi stamtąd wychodzi, kiedy
tylko się pojawię? Nigdzie nie ma dla mnie miejsca. A kiedy pójdę
do parku? Matki zabierają swoje dzieci, żebym tylko nie zrobiła im
krzywdy. Żałosne? Śmieszne? Ale boli, cholernie boli taka wrogość.
To już nie jest obojętność. Myślę, że byłoby lepiej gdyby to
była obojętność. Wtedy przynajmniej nikt by przede mną nie
uciekał.
Biegłam
tak już około pół godziny rozmyślając. Była już dwudziesta,
ale mi nie spieszyło się do domu. Normalnie może bym się
bała...ale czego? Skoro to wszyscy mnie się lękają? Obiegałam
park, kiedy usłyszałam żałosne jęki i krzyki. Stanęłam jak
wryta nasłuchując. Głosy dochodziły zza wielkiego dębu.
Zbliżyłam się tam i dalej słuchałam:
-To
ostatni raz! Słyszysz? Kolejnej szansy nie nie będzie!.
W
tym momencie zamarłam, to był głos Zayna. Liczyłam w głębi
duszy, że to może pomyłka, przesłyszało mi się. Ale nie, zbyt
wiele razy słyszałam ten szept nad swoim uchem. Okrążyłam
olbrzymie drzewo i zobaczyłam jak mój chłopak bije do
nieprzytomności jakiegoś mężczyznę.
-Zayn...-z
moich ust wydarł się cichy jęk. Byłam przerażona. A jednak nic o
nim nie wiem, czy to wszystko co mówił to jeden wielki blef?
-Aniele?-spytał
zdziwiony.-Co ty tutaj robisz?
W
jego głosie można było dostrzec nutę wyrzutów. Nie byłam w
stanie nic powiedzieć. Ręce zaczęły mi niespokojnie drżeć a łzy
wypływały ciurkiem z moich oczu. Zaschło mi w gardle i nie byłam
w stanie przełknąć śliny. Wciąż wpatrywałam się na zmianę w
Zayna i w pobitego. Byłam w szoku.
-Aniele...
-tym razem wypowiedział to tak jakby przyznawał się do winy.
Z
trudnością, ale powiedziałam robiąc przerwę po każdym słowie:
-Nigdy.
Więcej. Się. Do. Mnie. Nie. Odzywaj!
-Aniele,
to nie tak jak myślisz...-próbował się tłumaczyć.
-Okłamałeś
mnie!-powiedziałam z wyrzutem.
Podszedł
do mnie i wyciągnął ręce ta, jakby chciał mnie przytulić.
Popatrzyłam na jego zakrwawione dłonie i z odrazą się odsunęłam:
-Nie
waż się mnie dotykać!-krzyknęłam zdesperowana.
-Aniele,
ja muszę.... Straciłbym reputację...
Ostatni
raz na niego spojrzałam. Zawiodłam się na nim. Pokręciłam z
obrzydzeniem głową i zaczęłam biec prosto do mojego domu. Jeszcze
przez jakiś czas słyszałam jego nawoływania, ale nie miałam
zamiaru się zatrzymywać, nie po tym co zrobił. Weszłam do domu.
Moja matka spojrzała na mnie bez jakiegokolwiek zainteresowania i
udała się do swojej sypialni. Poczułam się taka niczyja,
odrzucona. Nie mam do kogo się odezwać, komu wypłakać, wyżalić.
Otarłam oczy i rzuciłam się na łóżko. Myślałam, że długo
nie będę mogła zasnąć. Jednak sen przybył szybko.
Następnego
dnia
Obudziłam
się o jedenastej. Dziś jest piątek. No nic, dzień wolny od szkoły
dobrze mi zrobi. Tym bardziej, że mogłabym się tam natchnąć na
Zayna, a tego bym nie chciała. Matka przestała się mną
interesować. Nie obchodziło jej nawet czy chodzę do szkoły. No i
dobra, mam ją gdzieś. Tak jak ona mnie. Jesteśmy kwita. Spojrzałam
na swój telefon i zauważyłam wiadomość o Zayna. Miałam ją
usunąć bez czytania, ale ciekawość zwyciężyła. Treść
brzmiała następująco: Jeżeli chcesz, żeby Zayn przeżył,
przyjedź o 12 do opuszczonego budynku.
Kurwa!
To jakieś żarty? Szybko wybrałam numer Malika i próbowałam się
do niego dodzwonić, niestety, bezskutecznie. Co to ma znaczyć? To
jego pomysł? Chce żebym za wszelką cenę się z nim spotkała? A
jeżeli nie? Nie mam pojęcia co zrobić. Chyba jednak lepiej, jeżeli
tam pojadę. Szybko włożyłam na siebie pierwsze lepsze ciuchy i
ruszyłam w stronę opuszczonego budynku. Był taki jeden w naszym
mieście. Każdy omijał go szerokim łukiem. Ludzie tam chodzili z
jednego powodu. Chcieli się bić, przeważnie były to porachunki
drobnych gangów. Zayn ostrzegał mnie żebym nigdy się tam nie
zbliżała. No tak, co miesiąc jakaś osoba traci tam życie. Na
samą myśl o tym, że Malikowi mogłoby się coś stać wstrząsnął
mną dreszcz. Mimo wczorajszego dnia nadal był dla mnie ważny.
Najważniejszy. Poczułam ucisk w żołądku. Bałam się. Ruszyłam
biegiem w tamtą stronę. Gdy byłam już blisko zobaczyłam bruneta.
Leżał oparty o zniszczony płot. Jego twarz wykrzywiał grymas
bólu. Gdy tylko mnie dostrzegł machnął ręką. Nie wiedziałam o
co może mu chodzić. Wtedy krzyknął:
-Uciekaj
stąd! To pułapka.
Stałam
zdezorientowana. Przecież go teraz tutaj nie zostawię.
-Nie.-cicho
powiedziałam.
-Spieprzaj
stąd, natychmiast.-Widziałam, że słowa sprawiają mu ból. Nie!
Na pewno go nie zostawię w takim stanie. Zaczęłam powoli kierować
się w jego stronę. Wtedy do moich uszu dotarł szyderczy śmiech.
-O
jakie to słodkie... Mój syn się zakochał.-Zza domu wyszedł jakiś
starszy mężczyzna, podobny do Zayna... Czy to jego ojciec?
-Zostaw
ją w spokoju!-wysyczał przez zaciśnięte zęby mój chłopak.
-Och,
przestań. Kim on dla ciebie jest.? Dziwką? Tak jak twoja matka była
dla mnie?
-Zamknij
się!-wrzeszczał Zayn.-I zostaw ją! Nic ci nie zrobiła!- Jego głos
coraz bardziej przypominał rozpaczliwy jęk.
Zaczęłam
powoli się oddalać. Może uda mi się uciec i wezwać pomoc? Szybko
napisałam sms-a do Matta, najlepszego przyjaciela Zayna. Przekazałam
mu wszystkie ważne informacje.
-Ty
suko! Wracaj!- to był ten okropny facet. Momentalnie się odwróciłam
chowając do kieszeni telefon.- Nie słyszałaś? Już!
Powoli
ruszyłam w jego kierunku. Poczułam wibracje w kieszeni. Na
szczęście miałam wyciszony telefon. Gdy ten psychopata złapał
mnie za rękę pokazałam Zaynowi uniesiony kciuk. Miał to być gest
pocieszenia, Matt przecież przyjdzie nas ratować, musi...
Mężczyzna
szturchnął mnie tak, że straciłam równowagę i upadłam na
ziemię. Poczułam silny i pulsujący ból w skroniach. Następnie
ostry, przeszywający w okolicy brzucha. On mnie bił!
-Ty
skurwysynu! Masz ją zostawić! Słyszysz?
-Hahaha-
znów ten ohydny śmiech. Ale przynajmniej na chwile ustały bolesne
ciosy.-Ty jej nie zabijesz, więc ja to muszę zrobić. Jesteś taki
sam jak ja. A ta suka tylko przeszkadza ci w prawdziwym życiu.
Pozbędziemy się jej i będziemy szczęśliwą rodziną.
Na
jego spierzchnięte usta wtargnął zwycięski uśmiech. Chciał
zadać mi kolejny cios, ale coś go powstrzymało. Zayn wstał i
zaczął go okładać pięściami. Nie trwało to jednak długo. Jego
zmaltretowane ciało było zbyt słabe na walkę z silnym mężczyzną.
Chwilę potem leżał obolały na ziemi.
-I
ty kurwa przeciwko mnie? Jak chcesz! W takim razie zabiję was oboje.
Wycelował pistoletem w leżącego bruneta. Skąd on w ogóle wziął
tę broń?
-Uciekaj
aniele!-usłyszałam melodyjny dźwięk jego głosu.
Nie
myślałam długo i rzuciłam się na ciało mojego chłopaka.
Ochroniłam go tym samym od pocisku, który właśnie opuścił lufę
pistoletu. Poczułam przeszywający ból tuż nad miednicą. Okropnie
mnie bolało, mimo to uśmiechnęłam się. Uratowałam życie
najważniejszej osobie w moim życiu. Kilka sekund później dotarł
do mnie głos Matta. Kolejny strzał. Jak mi się nic nie
przewidziało upadł ojciec Zayna. Poczułam cudowną błogość.
Byłam z siebie dumna. Leżałam teraz w objęciach Malika i mimo
cierpienia byłam szczęśliwa. Chyba powoli traciłam przytomność,
bo docierały do mnie jedynie strzępki rozmów. Mówili coś o
karetce. Po co? Przecież nic mi nie jest... Już odpływałam kiedy
poczułam lekkie szturchnięcie. Podniosłam ociężałe powieki i
zobaczyłam jego idealną twarz. Martwił się.
-Aniele,
nie zasypiaj. Zaraz przyjedzie karetka, słyszysz?-rozpaczliwie
prosił.
Chciałam
odpowiedzieć, że tak. Nie byłam jednak w stanie wydobyć z siebie
głosu. Zaczęłam kaszleć i poczułam jakby cały mój przełyk był
cięty nożem. Okropny ból. Poczułam w ustach smak krwi. Chyba
jednak nie jest ze mną dobrze.
-Aniele-płakał
Zayn.-to wszystko moja wina.
Chciałam
zaprzeczyć ruchem głowy ale zbyt wiele mnie to kosztowało. Chłopak
zaczął głaskać mnie czule po głowie. Jego dotyk był kojący.
Jakie szczęście, że to nie on teraz umiera. Chyba bym tego nie
przeżyła. Zaczęły spadać na moją twarz krople. To nie deszcz.
To jego łzy. Zrobiło mi się go żal. Przecież mogliśmy się nie
kłócić. Tak mają wyglądać nasze ostatnie chwile? Moje powieki
ciężko opadały. Czułam pieczenie w gardle, ale musiałam mu to
powiedzieć. Wydobył się ze mnie żałosny jęk:
-Przepraszam.
-Aniele,
nic nie mów. Nie masz mnie za co przepraszać. To ja cię w to
wszystko wciągnąłem. Wiem, nie powinienem był tego robić. Ale
poczułem coś do ciebie. Gdy byłaś blisko czułem się lepszy.
Zatrułem twoje życie. Żałuje, że nie zostawiłem cię kiedy o to
prosiłaś, tak byłoby lepiej. Ale. Ja. Cię. Kocham.
Pierwszy
raz usłyszałam z jego ust te słowa. Moje oczy były zalane od łez.
Teraz byłam w pełni szczęśliwa. Nie żałowałam żadnej
spędzonej z nim chwili. Pomimo tego co mówili ludzie, pomimo
ostrzeżeń, pomimo wczorajszego dnia... kochałam go. Nigdy nie
czułam się tak szczęśliwa jak w jego objęciach, jak wtedy kiedy
mnie całował, jak wtedy gdy mówił do mnie aniele.
-Też
cię kocham Zayn.-wychrypiałam ostatkiem sił-czy ja pójdę do
nieba...?
-Na
pewno aniele, wezmą cię tam skąd cie przysłali-posłał mi
pokrzepiający uśmiech.-Ale jeszcze nie teraz, słyszysz!
Odpłynęłam.
Obudziłam
się w dziwnym pomieszczeniu. Był półmrok. Słyszałam pikanie.
Obiegłam spojrzeniem miejsce w którym się znajdowałam. To chyba
szpital. Za drzwiami zauważyłam dwie postacie. Moja mama i Zayn.
Gdy Malik był już w środku szepnęła do niego jadowicie:
-Odejdź
stąd! Masz jeszcze czelność tu przychodzić!? Wystarczająco wiele
przez ciebie wycierpiała!
Chłopak
posłał mi pełne żalu spojrzenie. Chyba nie widział, że nie
śpię.
-Tylko
się z nią pożegnam.-westchnął.
Podszedł
do mojego łóżka i zaczął gładzić kciukiem mój policzek.
-Aniele-zaczął-może
będzie lepiej gdy już więcej nie pojawię się w twoim życiu...
zniknę... Twoja matka ma rację. Przysporzyłem ci zbyt wielu
kłopotów...
-Nie
Zayn.-zaprzeczyłam-jedynie przy tobie jestem szczęśliwa. Obiecaj
mi, że mnie nie zostawisz...
Chłopak
intensywnie zaczął o czymś rozmyślać. Patrzyłam na niego
wyczekująco.
-Przyjdę
po ciebie w nocy. Powiedz matce żeby wróciła do domu. Zabiorę cię
stąd. Zaczniemy wszystko od nowa. Zgoda aniele?
-Zgoda-wyszeptałam.
Odstąpił
od mojego łóżka posyłając pocieszające spojrzenie. Puścił mi
oczko i odszedł.
Kilka
godzin później leżałam w oczekiwaniu, ale jego nie było i nie
było. Bałam się, że mnie zostawił. Cała zapłakana zasnęłam.
Obudziło mnie lekki szturchnięcie. Otworzyłam zaspane oczy, to był
on, Zayn. A jednak po mnie przyszedł!
-Aniele...zaczynamy
nowe życie.
Foreverdirectioners
Witajcie
moi drodzy :* To druga a zarazem ostatnia część mojego pierwszego
imagina o Zaynie ;) Co o niej sądzicie? Jest znośna? Liczę na
Wasze opinie. ♥ Zauważyłam, że poprzednia przypadła Wam do gustu i mam nadzieję, że z tą będzie podobnie.
Chciałabym
jeszcze zabrać Wam troszkę cennego czasu, a mianowicie trochę się
Wam przedstawić. Jak pewnie już większość z Was zauważyła
jestem tu od pewnego czasu i macie okazję czytać moją pracę. W
grudniu wzięłam udział w konkursie świątecznym i go wygrałam
(^_^). Otrzymałam od MissPotatoe propozycję współpracy, którą
początkowo odrzuciłam, ale jakoś się złożyło, że jestem tu
teraz z Wami. Niedawno skończyłam 17 lat. Ostatnio ktoś mnie pytał
przez jaki czas zamierzam pisać, otóż jeszcze się nad tym nie
zastanawiałam. Dopiero niedawno zaczęłam to robić i jak na razie
bardzo mi się to podoba. Jak zacznę się zastanawiać nad
zakończeniem tej przygody to dam Wam znać ;) Jeżeli macie jakieś
pytania to proszę je kierować pod mój adres e-mail: forever_directioners@op.pl albo pod MOIM postem. A teraz Dziękuję za uwagę :* i za każdy
komentarz <3
co najmniej 25 komentarzy= nowy imagin!!!
Najlepszy imagin z Zaynem, jaki w życiu czytałam :0
OdpowiedzUsuńSzkoda, że to już koniec...
Czekam na kolejne, w tym Liama :*
Jej piękne <3
OdpowiedzUsuńNiesamowite :***
OdpowiedzUsuńWymarzone zakończenie <3
Zgadzam się, niesamowite zakończenie! :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie na ff O Harrym http://heat-me-harry-styles-fanfiction.blogspot.com/ :)
Ten imagin jest cudowny. I to jak Zayn nazywał ją Aniołem *-* Cieszę sie, że dla nas piszesz i dziękuję Ci za to :**. Bardzo, ale to bardzo podoba mi sie ten imagin. Już nie mogę się doczekać o kim i o czym będzie następny twój imagin.Niecierpliwie czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńOjeju... Kolejny uśmiech na mojej twarzy, a wszystko dzięki Tobie. Nawet nie wiem, jak Ci się za nie odwdzięczę. :') ♥♥♥
OdpowiedzUsuńA teraz przechodząc już do treści. Zobaczyłam dedykację i tak sobie pomyślałam, że skoro (chyba) mnie lubisz, to zakończenie nie będzie złe. Miewałam chwile zwątpienia, ale na szczęście się myliłam i jest happy end, co mnie bardzo cieszy.☺
No ale od początku. Hm... jakąś paranoją wydawał mi się ten strach ludzi przede mną (sorki, wczułam się^^). Przecież to jakieś nienormalne. ;/ Lecz z drugiej strony to było takie... romantyczne. Wszyscy się od nich odwrócili, a oni mimo wszystko byli razem i byli szczęśliwi. Tak mi się skojarzyło teraz z "Romeo i Julią". Motyw zakazanej miłości. Wszyscy przeciwko nim, a oni mimo wszystko razem. Piękne. :') Bo chyba na tym polega prawdziwa miłość, prawda? ♥
A potem... Miałam taki moment: "Co, kurwa?". Jaką, do cholery, reputację?! Pozwól, że posłużę się cytatem: "Aniele, ja muszę.... Straciłbym reputację..." WTF? Nie mogłam w to uwierzyć, jak to przeczytałam. Zajrzałam specjalnie do poprzedniej części, żeby się upewnić, że na pewno wszystko dobrze zapamiętałam. No i się nie pomyliłam. (Znowu cytaty, wybacz. ;)) "widzisz aniele, tak naprawdę, nie jestem zły. Jestem inny.
"(...) i tak wzbudzam lęk. Każdy mnie ocenia po pozorach, nawet ty."
Nie mogłam tego pojąć. Z poprzedniej części wywnioskowałam, że Zayn nie jest zły, że (jak sam powiedział) to tylko pozory. Ta część pokazała, że na tych pozorach mu zależało, że reputacja, jaką posiadał, mu najzupełniej odpowiadała. No ale czy musiał od razu bić? Widocznie nie pomyślał nawet przez chwilę o [T.I.], której przecież było ciężko z tym wszystkim; czuła się samotna, wszyscy się od niej odsunęli... To było bardzo egoistyczne z jego strony. Rozumiem, że zależało mu na świętym spokoju (o którym mówił w poprzedniej części), ale żeby aż do tego stopnia? Z jednej strony jest mi go żal, bo ta cała reputacja jest trochę niezasłużona, a z drugiej... sam sobie na nią "zapracował". W pewnym sensie stał się tym kimś, za kogo go uważali. Przykre. ;/
A potem... Mi samej przez głowę przeszło, że to tylko gra, żeby się z nią spotkać. No i się pomyliłam... Pobity Zayn... Ciekawi mnie tylko, dlaczego jego ojciec go pobił (bo domyślam się, że to był on). Skoro chciał z nim 'współpracować' (jak wywnioskowałam z jego wypowiedzi:"Pozbędziemy się jej i będziemy szczęśliwą rodziną.")... Dziwne to troszkę. A może chodziło o efekt? Żeby ta cała maskarada była bardziej wiarygodna? A może jego ojcu zależało po prostu na tym, żeby Zayn nie mógł dziewczynie pomóc? Co za gnojek. No i jeszcze ją pobił. Dupek. Łatwo jest pobić dziewczynę. Tchórz.
Ale to, jak go osłoniłam... *.* Po prost najwspanialszy moment ever. Serio. Najromantyczniejsza scena, o jakiej kiedykolwiek czytałam. A potem to, jak on przy niej klęczał... Te wszystkie słowa, uczucia, wyznanie miłości... Po prostu GENIALNE *.* (chociaż i to słowo do końca tego nie oddaje ;)).
No i zakończenie... Po prostu idealne. Wspólna ucieczka... Na pewno im się uda. Będą mieli siebie, a to najważniejsze. Tam przynajmniej nikt ich nie będzie znał i sami sobie zapracują na swoją reputację.☺
No i jeszcze jedna rzecz, o której chciałam wspomnieć. Jeżeli kiedykolwiek (z moją brzydotą) znajdę sobie chłopaka, to każę mu mówić do mnie "aniele". Nie 'żabko', 'robaczku', 'misiu' (nie rozumiem tej modu na zwierzęta^^), tylko "aniele" właśnie, bo to takie piękne. :')
Jeszcze raz dziękuję za dedykację, słowami Ci się nie odwdzięczę. Mam nadzieję, że ten komentarz ma jakiś sens. ;)
Pozdrawiam. :********* ♥♥♥♥♥♥
PS. Zajrzałam do zakładki z pomysłami. Bardzo spodobał mi się pomysł Anonimowej ♥ i chętnie bym go zrealizowała. Oczywiście za zgodą autorki pomysłu i autorek bloga. ;*
O!
OdpowiedzUsuńMÓJ!
BOŻE!
O.O
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!
To jest takie geniallne, że nie wiem jak to opisać :D
Jesteś cudowną pisarką, bloggrką?
NIE WAŻNE *_*
Pieprzyć to!
W każdym razie piszesz cudownie :D
A ten imagin...
Ło Jezu ;-;
MAGICZNY :D
I Zaaaayn...
Gdy płakał jak "odpływała"
Wtedy prawie też się poryczałam x.x
SERIO!
I bardzo mi się podoba ta idea...
Walka miłości dwojga ludzi przeciwko braku akceptacji i wrogości reszty przedstawionego otoczenia, co nakręcane jest jeszcze akcją z ojcem Malika i pierwszym wyznaniem miłości.
Według takich typowych idei ona powinna umrzeć a on albo się zabić, albo wiecznie pokutować i żyć w nieszczęściu i dzięki Bogu, nie poszłaś za stereotypem i kiczem a stworzyłaś i pokazałaś coś odrębnego.
Coś co w dzisiejszych pewnie ludziom wydaje się mało realistyczne...
Miłość...
Pokazałaś miłość i jej siłę, która jest w dzisiejszych czasach niedoceniana a okazywana w młodym wieku jest lekceważona i często nieakceptowana przez resztę społeczeństwa ;)
A ty?
Ty wykreowałaś młodą, ale silną i witalną miłość w swoich postaciach.
Miłość aktywną i nieprzezwyciężoną, taką jaka powinna być.
Miłość jest dzisiaj niedoceniana a ty, jak widać, w pełni ją doceniłaś za co Ci serdecznie dziękuję i czego Ci gratuluję bo musiałaś znaleźć w sobie wrażliwość na to...
;]
A imagin, jak zwykle jest cudowny, no bo Twój ;)
Oczekuję kolejnych Twych dzieł *-*
Cudowny, jak i I część. Szkoda, że to już koniec, bo naprawdę ten imagin był wspaniały. Cieszę się, że było szczęśliwe zakończenie.
OdpowiedzUsuńAhh.. Jak mi się podoba, gdy on do niej mówi Aniele! To jest takie..słodkie? Nie, to nie jest dobre słowo. Magiczne? Nie, chyba też nie, nie ważne. Podoba mi się i już! :-D
OdpowiedzUsuńTo musi być przykre uczucie, gdy ludzi od ciebie uciekają, bo zadajesz się z niewłaściwą osobą, nawet własną matka! Aż mi się smutno zrobiło :(
Zayn, cholera jasna! Reputacja?! Poważnie? Gdybym go spotkała to skopałabym mu tyłek!
Moja pierwsza myśl po przeczytaniu tej wiadomości to: to na bank jest Zayn! A tu? Ojciec, który swoją drogą jest ***********! Nie będę się tu wyrażać :-)
Łza mi się w oku zakręcić, gdy czytałam jak ona go uratowała! To było piękne!
Jeszcze piękniejsza była końcówką! Muszę Ci przyznać, że masz talent :-* cały imagin jest cudowny <3
Chętnie przeczytałabym takich więcej :-D
Buziaki i pozdrawiam :-*
http://right-now-one-direction.blogspot.com/?m=1
Super, naprawde fajnie się skończył tak inaczej:)
OdpowiedzUsuńOMG , jaka slodka koncowka *-*
OdpowiedzUsuńThis is the end? Really? No :'( It's amazing and soo moving! I was crying. I am never cry but this is thereof worthy. I love it.
OdpowiedzUsuńK&C Girl
Kisses for everybody :*
Wzruszający, bardzo. Końcówka na prawdę oryginalna! Piękny imagin.
OdpowiedzUsuńCudowny !!
OdpowiedzUsuńJeden z najfajniejszych jakie czytałam ;))
zapraszam do mnie majkka72.blogspot.com
jak ja chciałabym umieć tak dobrze pisać jak Wy i mieć takiego bloga *-* jesteście moimi wzorami.. i to co mówię może i brzmi kiczowato, ale tak jest :D
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie, dopiero zaczynam pisać imagine, dlatego byłabym wdzięczna, gdybym zyskała chociaż kilku czytelników. Zapraszam na imagine-life-with-one-direction.blogspot.com ♥
<3
OdpowiedzUsuńTen imagin mnie w całości pochłonął, po prostu nie mogę się od niego oderwać *O* Nie wiem, jak to zrobiłaś, ale wyszedł cudnie *u*
OdpowiedzUsuńW ogóle podobał mi się w całości pomysł, lubię 'czarne charaktery', a już zupełnie zachwyciła mnie sama historia Zayna.
♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
Anonimowa ♥
Świetny jest :) Czekam na więcej ! ;*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Uwielbiam kryminały. Ale jeszcze bardziej bad boyów, którzy czasami odsłonią swoją anielską stronę <3>
OdpowiedzUsuńNiesamowity, strasznie wzruszający! Ale niesamowity.
OdpowiedzUsuńNieziemski! I jeszcze ten Anioł. W jego ustach brzmiał to tak niewinnie. Genialne połączenie, chce takiego Zayna! Tu i teraz.
OdpowiedzUsuńKoffam <3 Awww i jeszcze to romantyczne zakończeniw!
OdpowiedzUsuńCzy Wam się kiedyś skończą pomysły? Mam nadzieję, że nie, bo wszystkie się sprawdzają!
OdpowiedzUsuńCzy Wy -autorki- zaglądacie do zakładki pomysły? Mi osobiście strasznie się spodobały jedne z ostatnich pomysłów z Zazą i Niallem. Autorka tych pomysłów musi być fanką ślubów ;P
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tylko m dwie części. Czekam Na więcej Zazy, Lou i Harrego!
Oczywiście, że zaglądamy do zakładki "pomysły" :)
UsuńJa, teraz realizuję pomysł na imagina z Harrym :*
~MissPotatoe
Swee and cute! Chce wiecej! Serio bardzooooo ładne zakończenie, szkoda, że tak szybko. No, ale.
OdpowiedzUsuńPS. Jestem autorką pomysłów. Dziekuję za pochwałę. A te śluby, tak jakoś. Nigdy nie byłam na żadnym ślubie. Może kiedys. Niektórzy twierdzą, że nawet na własny nie dotrę ;P
Świetny♥
OdpowiedzUsuńŚWIETNY <3 KOCHAM TWOJE IMAGINY <3
OdpowiedzUsuńWow! Postokroć! Jest taki drapieżny, a jednocześnie delikatny niczym aksamit.
OdpowiedzUsuńGenialny ♥ Bardzo smutna jest ta część, ale na końcu jest happy end :) Ps. A może byś stworzyła 3 część? No wiesz o tym ich przyszłym życiu itp. :) Odpowiedz :*
OdpowiedzUsuń