Najlepsze Polskie Imaginy One Direction

Najlepsze Polskie Imaginy One Direction

sobota, 7 czerwca 2014

#105 Zayn cz.1






Moje długie, kręcone, jasne włosy bezwładnie opadły na ramiona. Utkwiłam nieobecny wzrok w drzwi wejściowe. Zamrugałam szybko powiekami, jakbym chciała odgonić od siebie wszystkie niepotrzebne myśli i pociągnęłam za klamkę. W moje nozdrza wdarł się zapach gotowanych w stołówce przysmaków. Obiegłam spojrzeniem wokół i zdałam sobie sprawę, że to właśnie tu będę codziennie przychodziła przez kolejne kilka lat. Odgarnęłam kosmyk włosów, który niechciany opadł na moją smukłą i bladą twarz. Był początek marca, a ja zaczynam nową szkołę. Przeprowadzka w tym czasie to nie najlepszy pomysł, ale moi rodzice nie wzięli pod uwagę faktu, że jeszcze się uczę. Tak więc można powiedzieć, że dziś zaczynam nowy rozdział w życiu.
Miałam pewne obawy co do nowych doświadczeń, ale uważałam, że moje optymistyczne podejście do życia pomoże mi przezwyciężyć wszelkie napotkane trudności. Chciałam szybko zaaklimatyzować się w nowym miejscu i bez problemów rzucić się w wir szkolnego życia. Ruszyłam głównym korytarzem w stronę, w której zgodnie z mapką miał znajdować się sekretariat. Zazwyczaj byłam pewna siebie, ale w takich chwilach żołądek podchodził mi do gardła. Nie lubiłam nowych rzeczy, wolałam być otoczona znajomymi twarzami i przedmiotami.
-Dzień dobry.-uprzejmie przywitałam się z sekretarką.
-Dzień dobry.-odpowiedziała przyjaźnie starsza pani w okularach.
Chwilę potem wychodziłam z pomieszczenia obładowana regulaminem szkoły, planem zajęć, nową legitymacją, identyfikatorem i innymi niezbędnymi rzeczami. Sekretarka pomogła otworzyć mi drzwi bym bez problemu zdołała się przez nie przecisnąć. Podziękowałam grzecznie i skierowałam się w kierunku stołówki gdzie miała na mnie czekać niejaka Mercie Ford. Dziewczyna miała za zadanie oprowadzić mnie po szkole. Udałam się uprzednio do szafki, aby zostawić w niej niepotrzebne rzeczy. Gdy po włożeniu pliku kartek do szufladki odwracałam się, na swojej drodze napotkałam coś wielkiego i twardego. Moment później zorientowałam się, że zderzyłam się z jakimś chłopakiem.
-Przepraszam.-powiedziałam cicho, jakbym bała się konsekwencji. Chwilę potem poczułam na policzkach falę ciepła. Rumieńce. Delikatnie uniosłam twarz ku górze a moje oczy ujrzały przystojnego bruneta. Wpatrywał się we mnie uporczywie, tak jakby trochę gniewnie.
-Naprawdę nie chciałam...-próbowałam się tłumaczyć.
Chłopak powoli wypuścił z ust powietrze jakby pozbywał się całej złości.
-Już dobrze, aniele.-wzdrygnęłam na te słowa. Spojrzał na mnie rozbawiony.-Ale musi być jakieś zadośćuczynienie.
Na jego pełne usta wpłynął nieodgadniony uśmiech.
-Ja-jakie zadośćuczynienie?-jąkałam.
-No musisz jakoś wynagrodzić mi swój haniebny czyn.-Kilku towarzyszących mu kolegów zaśmiało się.
-Wspólny spacer jutro?-powiedziałam na jednym wdechu w napływie niespodziewanej odwagi. Tym razem nawet się nie zarumieniłam, teraz to po prostu był wypływ czerwonych krwinek na policzki. Piekąca twarz była cała gorąca. Nigdy w życiu nie byłam taka bezpośrednia. Moja babcia zawsze powtarzała, że to mężczyzna powinien wykonać pierwszy krok. Kobieta nigdy nie powinna się narzucać, nigdy nie powinna nigdzie nikogo zapraszać. Dotychczas trzymałam się tych rad, a teraz złamałam ich żelazną zasadę. Zaprosiłam chłopaka na randkę! Zapewne babcia spojrzałaby teraz na mnie z niesmakiem i dezaprobatą. Ale jej tu nie było. Obok znajdowała się jednak grupka rozbawionych chłopaków, która pogwizdywała i zachowywała się jak stado dzikusów. Brunet, któremu zaproponowałam spotkanie ciągle patrzył na mnie zdziwiony. Podrapał się po karku i odpowiedział:
-Zgoda, aniele.
Chwilę potem zniknęli za korytarzem, przedtem co chwila trącając się łokciami. Pozostałam sama mając w głowie tysiące myśli. Kilka minut później, gdy ochłonęłam poszłam do stołówki, gdzie licznie gromadzili się już uczniowie. Rozejrzałam się, nie wiedząc która z obecnych dziewcząt to Mercie. Moment jeszcze stałam w bezruchu przenosząc wzrok na kolejne osoby, kiedy dostrzegłam w rogu sali drobną szatynkę. Siedziała przy malutkim stoliku i energicznie machała ręką w moją stronę, wskazując przy tym wolne miejsce obok siebie. Ruszyłam w jej kierunku, by po chwili usiąść na niewygodnym krzesełku.
-Cześć jestem Mercie Ford.-uśmiechnęła się wyciągając w moim kierunku dłoń-Ty jesteś [T.I][T.N], prawda?
-Tak.-posłałam jej słaby uśmiech mając jeszcze w głowie sytuację sprzed kilku minut.
-Poczęstuj się.-wskazała na paczkę ciastek obok siebie.
-Nie, dziękuję. Nie jem słodyczy.
-No dobra. Nie będę cię zanudzała regulaminem bo pewnie i tak ci został wręczony. Podam tylko kilka podstawowych zasad. Po pierwsze: Nauczyciele są tutaj wymagający, ale idzie się z nimi dogadać. Pocieszeniem może być, że jest stuprocentowa zdawalność. Jeżeli chodzi o dane z zeszłego roku.-dziewczyna posłała mi pokrzepiający uśmiech.-Po drugie: wybierając dodatkowe zajęcia nie kieruj się zainteresowaniami, bo i tak uczą tego co na lekcjach. Wybierz raczej przedmioty z którymi masz problem żeby się poduczyć. No i najważniejsze: Pod żadnym pozorem nie zbliżaj się do Zayna Malika. Zrozumiano?- tym razem jej ton głosu był ostry, nie znoszący sprzeciwu. Po moim ciele przeszedł dreszcz.
-Dlaczego? Jak on w ogóle wygląda?
-Zayn jest niebezpieczny, a synonimem do jego imienia są kłopoty. Naprawdę, radze ci, trzymaj się od niego z daleka. Uwierz mi, że tak będzie dla ciebie lepiej.
-A jak wygląda?-niepewnie powtórzyłam pytanie na które nie uzyskałam poprzednio odpowiedzi.
-Hmmmm...-zastanowiła się-O właśnie wchodzi ze swoją świtą.
Mercie utkwiła wzrok w miejscu za moimi plecami. Dyskretnie obróciłam się i ja. Wtedy ujrzałam chłopaka z którym miałam przyjemność (lub nieprzyjemność) rozmawiać pół godziny temu. Chłopaka, którego zaprosiłam na randkę. Zbledłam a moje wnętrzności w jednej chwili zrobiły salto. Poczułam mdłości. W głowie wciąż krążyły jego słowa: „Zgoda, aniele”. Aniele? Ja mu pokażę anioła...a on? Kim jest? Diabłem?
Następnego dnia rano
Gdy tylko się obudziłam i wzięłam prysznic, stanęłam przed szafą. Nie chcę, żeby postrzegano mnie jako delikatną i kruchą istotkę, którą trzeba tylko głaskać żeby nic się jej nie stało. Nie. Chciałam wykreować się na niezależną i silną. Nie chciałam być aniołem, nie chciałam spotkać Zayna. Właśnie, Zayn...od rozmowy z Mercie to imię wywołuje u mnie lęk. Niebezpieczny? W jakim sensie? Odrzuciłam te myśli spoglądając na ciuchy na wieszakach. W większości dominowały pastele... Ufff na szczęście znalazła się czarna, prześwitująca koszula. Do tego założę ciemne dżinsy i czarne adidasy. Czy będę wyglądać w tym niewinnie? Mam nadzieję, że nie. Związałam włosy wysoko, na czubku głowy w koński ogon i ruszyłam do szkoły. Na miejscu starałam się odnaleźć w tłumie Mercie. Jak dotąd to jedyna osoba z którą rozmawiałam, nie licząc Zayna. Po kilku bezowocnych próbach dodzwonienia się do dziewczyny zrezygnowana usiadłam na ławce. Jeszcze raz obiegłam wzrokiem po zebranych na korytarzu uczniach i wtedy zobaczyłam jego. Miał na sobie czarne ubrania i ciemne trampki. Wyglądał mrocznie, tajemniczo. Gdy przechodził przez korytarz wszyscy schodzili mu z drogi. Każdy starał się go ignorować, nie patrzeć wprost. Ale nawet ślepy by dostrzegł, że każda osoba ze strachem wpatrywała się w niego i jego kolegów. Jeju! Co ja najlepszego zrobiłam? Pospiesznie wstałam, ostatni raz posyłając mu pełne lęku spojrzenie. Wtedy nasze oczy natrafiły na siebie. Niedbale zgarniając z ławki torebkę udałam się w kierunku łazienki. Już miałam otwierać drzwi, kiedy usłyszałam głos, na który moje ciało zareagowało gęsią skórką:
-Aniele?-cichy szept wydobywał się z ust, tuż przy moim uchu-Uciekasz przede mną?
Przełknęłam ślinę w nadziei, że niespodziewanie nadejdzie jakaś pomoc. Może Zayn po prostu się odwróci i odejdzie? Serce biło mi o wiele szybciej niż zwykle. Zaciskałam mocno ręce na torebce, tak, że zbielały mi kostki. Oblewała mnie na zmianę fala ciepła i zimna. Delikatnie, nie wykonując żadnych gwałtownych ruchów obróciłam się w stronę Malika. Z ulgą zauważyłam, że wiele osób z zaciekawieniem nam się przygląda. Zrobiło się niemałe widowisko. W pobliżu nie było towarzyszy chłopaka, przez co poczułam się trochę pewniej. Moje rozluźnienie i poczucie bezpieczeństwa nie trwało jednak długo. Zdałam sobie sprawę, że nikt nawet nie myśli o tym, aby przyjść mi z pomocą. Co więcej nawet dyżurująca nauczycielka nie interweniowała. Popatrzyła na mnie przepraszająco i spuściła wzrok. Poczułam się samotna. Nikt nie odważy się przeciwstawić Zaynowi. Kim on do cholery jest? Mogłam myśleć o nim dużo rzeczy, mogłam w głowie wymyślać różne obelgi, mogłam układać różne scenariusze dla rozmów z nim. Ale gdy stanęłam z nim twarzą w twarz cała odwaga i pewność siebie gdzieś się ulotniły. Jedyne co czułam to lęk. Było jednak coś jeszcze. Czułam chore podniecenie, którego za wszelką cenę chciałam się wyzbyć. Niestety, nie potrafiłam. Uniosłam w górę powieki i spostrzegłam, że chłopak nadal oczekuje odpowiedzi na zadane pytanie.
-N-nie.-znów się zaczęłam jąkać. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię.-Wcale nie, po-po prostu szłam do łazienki.
-Och aniele, nie potrafisz kłamać.
Jego dłoń powędrowała na mój policzek. Delikatnie przesunął po nim kciukiem. Wpatrywał się we mnie w milczeniu podobnie jak cała towarzysząca temu przedstawieniu widownia. Jego dotyk mnie palił jak ogień, a mimo to było mi zimno i pragnęłam tego ciepła. Wszyscy w pełnym napięcia oczekiwaniu obserwowali całą scenę. Sądzę, że niektórzy byli nią bardziej zaabsorbowani niż ja. Nie pomagała mi w tym wszystkim świadomość, że jestem zdana na samą siebie. Z moich rozmyślań wyrwał mnie zachrypły głos Zayna:
-Widzimy się dziś? Prawda, aniele?-na jego usta wtargnął uśmiech, który nie wróżył nic dobrego.
Nagle postanowiłam wyrwać się z tej osłony lęku, a z mojej krtani wydobył się głos, niezbyt przekonujący, a jednak:
-Mam inne plany.
Wszyscy łącznie ze mną w oczekiwaniu powstrzymali oddech. Wiedziałam, że moja nieśmiałość nie prowadziła do niczego dobrego. Musiałam jakoś przeciwstawić się tej chorej niemożności. Musiałam przestać tak mu ulegać, pokazać, że się go nie boje. Prawdą było jednak to, że czułam przed nim lęk. Jednocześnie chciałam wyrwać się z tej znajomości jak i zostać w niej jak najdłużej nie zważając na konsekwencje. Po dłuższej chwili chłopak podrapał się po karku, przeciągnął, jakby nic go to nie obchodziło. Potem zaśmiał się krótko, nic oprócz tego nie wskazywało, że jest wesoły. Wzdrygnęłam się na to zachowanie. Chwilę później Zayn ciągle się we mnie wpatrując powiedział:
-Aniele... to nie było pytanie. Ty nie masz tu nic do powiedzenia.
Zabrzmiało to tak jakby tłumaczył coś oczywistwgo małemu dziecku, które nic nie rozumie. Wzbierała we mnie złość, a w oczach pojawiły się łzy. Były one wynikiem bezsilności. Nie potrafiłam zrobić nic, żeby pozbyć się go, skutecznie od siebie odsunąć. Nagle zadzwonił dzwonek. Zgromadzeni jeszcze przez chwilę nam się przypatrywali, by chwilę potem zacząć rozchodzić się po korytarzach. Malik przechylił głowę i powiedział:
-Wrócimy jeszcze do tej rozmowy, aniele. Będę na ciebie czekał po lekcjach.
Zaraz potem odszedł. A ja zostałam z pustką w sercu. Czułam, że nikt nie jest w stanie, albo nie chce mi pomóc. Łzy delikatnie i powolnie spłynęły po moich policzkach. Wiedziałam, że na początku nie będzie łatwo. Nie sądziłam jednak, że wszystko to mnie przerośnie, że nie dam rady. Gdy tak stałam i cicho płakałam podeszła do mnie nauczycielka dyżurująca.
-Nie wiem czy ktoś cię już wtajemniczył w sprawy szkoły, ale lepiej będzie dla ciebie jeżeli nie będziesz zadawała się z tym chłopakiem. Cokolwiek do niego czujesz daj sobie z tym spokój. Jaka byś nie była on nie zasługuję na ciebie. Nie zasługuje na nikogo. Trzymaj się od niego jak najdalej.-Dłoń nauczycielki pokrzepiająco poklepała mnie po ramieniu. Pedagog jeszcze raz na mnie spojrzała współczująco i odeszła. Chciałam krzyczeć, żeby mi jakoś pomogła. Łatwo jej powiedzieć, żeby trzymać się od niego z daleka skoro on sam do mnie lgnie. Czułam się taka bezbronna, jakby nic ode mnie nie zależało. Poddałam się. Postanowiłam nie wracać już na lekcje. Nie dam mu tej satysfakcji i nie dojdzie do żadnego spotkania. Udałam się do pielęgniarki szkolnej i ściemniałam, że źle się czuję. Wychodziłam już ze szkoły, kiedy zobaczyłam Marcie. Pokręciła głową i powiedziała:
-Ostrzegałam cię.
Nie dała mi nic powiedzieć i wróciła do budynku. Do cholery! Czy nikt nie widzi, że ja wcale nie chcę się z nim zadawać? Czy nikt nie bierze tego pod uwagę? Byłam wściekła. Ja nie mogłam nic zrobić, ale inną rzeczą było, że nikt nie chce dostrzec jak jest naprawdę. Czy oni wszyscy tylko udawali ślepych? Byłam okropnie zła na cały świat. Cała ta złość spotęgowała szybkość mojego powrotu do domu. Gdy byłam już u progu wejścia do bloku do którego się przeprowadziliśmy wpisałam kod. Pod naciskiem mojej siły drzwi odstąpiły a ja weszłam do środka. Odetchnęłam z ulgą. Skierowałam się na schody prowadzące do mojego mieszkania, kiedy ktoś mnie szturchnął i lekko przyparł do ściany. Poczułam lęk. Do moich nozdrzy wtarł się zapach mięty. To był Zayn. Jednocześnie z lękiem poczułam, jakby to określić...radość? Ulgę? Spojrzałam na niego. Jego brązowe oczy nie oddawały żadnych uczuć, ale uśmiechnął się. Trochę się rozluźniłam.
-Znowu chciałaś mi uciec...-bardziej stwierdził niż zapytał-grzeczne dziewczynki tak nie postępują.
-Może nie jestem taka grzeczna jak ci się wydaje?-powiedziałam przez zaciśnięte ze złości zęby.
-Czarne ciuchy nie zrobią z ciebie złej, ale podoba mi się, że chciałaś mi się przypodobać, aniele...
-Aniele? Nie nazywaj mnie tak. W niczym nie przypominam anioła. Za to ty doskonale wcielasz się w rolę księcia ciemności.-Wykrzyczałam mu to prosto w twarz.-A tak jeszcze ku wyjaśnieniu... w żaden sposób nie zamierzam ci się przypodobać.
Zayn przygryzł swoją wargę. Widać było, że te słowa nie zrobiły na nim nawet najmniejszego wrażenia. Wręcz przeciwnie, rozbawiły go. Poczułam wzbierającą we mnie złość.
-Jak ty w ogóle tu wszedłeś?-warknęłam.
-Mam swoje sposoby.-uśmiechnął się zawadiacko.-Aniele nie złość się tak na mnie jużPo wypowiedzeniu tych słów przylgnął do mnie jeszcze bardziej. Nachylił się nade mną tak, że poczułam piekący oddech na szyi. Był zdecydowanie za blisko. Oddychałam ciężko w oczekiwaniu tego co się stanie. Ale nie stało się nic. Chłopak zaciągał się moim zapachem. W końcu podniósł na mnie pełen rozmarzenia wzrok.
-Nie bój się mnie aniele, nie zamierzam zrobić ci krzywdy.
Znów w oczach zebrały się łzy, ale nie dałam im wydobyć się na zewnątrz. Zacisnęłam mocniej powieki.
-Już wyrządziłeś mi krzywdę. Wszyscy w szkole schodzą mi z drogi, nikt nie ma odwagi się do mnie odezwać. A wszystko to przez ciebie! Nie liczysz się z uczuciami innych! Liczysz się tylko ty! Jesteś bezduszny! Odejdź i zostaw mnie w spokoju!-dałam upust swoim emocjom. Byłam wściekła. Spowodowało to przypływ odwagi. Rozluźniłam się. Nie pozwolę, żeby mną kierował, żeby mną rządził. A on? Popatrzył na mnie z bólem w oczach. Po raz pierwszy dotarły do niego moje słowa, mój sprzeciw.
-Masz rację. Przepraszam aniele. Nie chcę cie zepsuć.
Nie spodziewałam się z jego strony przeprosin, jakkolwiek okazanej skruchy. Chłopak posłał mi ostatnie spojrzenie. Spojrzenie pełne rozczarowania, żalu. Spojrzenie małego chłopca, który zrobił coś złego a jego czyn został odkryty. Przez moment zrobiło mi się go szkoda. Szybko jednak odrzuciłam te myśli. To on zawinił, on zaczął tą grę. Zayn nachylił się ku mnie i pocałował w czoło. Chciałam uciec, a jednocześnie zostać na zawsze. Bałam się a paradoksalnie czułam się bezpieczna. Pragnęłam go odepchnąć jednocześnie pragnąc go utulić i pocałować. Piekł mnie jego oddech, dotyk. On był jak ogień, potrzebny ale niebezpieczny. Dawał ciepło i przyjemność, jednak mógł też sparzyć, gdy podeszło się zbyt blisko. Nagle odsunął się ode mnie.
-Żegnaj, aniele.-powiedział.
Odszedł w pośpiechu, jakby odrzucając od siebie myśli o zmianie zdania. To wszystko? Tak szybko? Tak łatwo? Zdziwiło mnie jego zachowanie. Poddał się, a ja mimo że powinnam się cieszyć poczułam pustkę. Jakbym straciła coś ważnego. Oparłam się o ścianę i osunęłam na podłogę. Chwilę potem z oczu znów wypełzły gorące łzy. Byłam słaba...
Następnego dnia
Mimo moich sprzeciwów i próśb rodzice nie dali się przekonać do odpuszczenia sobie jednego dnia w szkole. Szłam tam jak na ścięcie. Z jednej strony wiedziałam, że Zayn już nie będzie mnie nękał, z drugiej jednak byłam pewna, że inni i tak się do mnie nie odezwą. To dziwne jak w ciągu dwóch dni można sobie zszargać opinię. A przecież nic nie zrobiłam. Stanęłam na drodze Zaynowi. Może gdybym wtedy odeszła bez słowa nic by się później nie wydarzyło... Mogłam gdybać, ale było to bezsensowne i nie przynosiło żadnej ulgi. Usiadłam na ławce w oczekiwaniu na dzwonek zwiastujący pierwszą lekcję. Czas ciągnął się w nieskończoność. Gdy w końcu usłyszałam wyczekiwany dźwięk zauważyłam Mercie. Spieszyła się gdzieś. Wyglądała zabawnie nieporadnie trzymając jakieś teczki i papiery. Chwila nieuwagi i wszystkie przedmioty wypadły z jej szczupłych rąk. Zaśmiałam się i podbiegłam by jej pomóc. Gdy się schyliłam, spostrzegłam, że jest również trzecia osoba, która zbiera rozsypane rzeczy. Podniosłam wzrok. To znów on. Zayn. Mercie odskoczyła od nas jak oparzona.
-Idźcie stąd. Nie potrzebuję waszej pomocy. Nie chce mieć z wami nic wspólnego.
Spojrzałam na nią zdezorientowana. Ja chciałam przecież tylko pomóc. Czy tak mają wyglądać kolejne dni, miesiące, lata w tej szkole? Czy każdy będzie odsuwał się ode mnie jakbym była trędowata? Poczułam smutek. Chwilę potem Zayn odciągnął mnie stamtąd.
-Nie warto.-szepnął wprost do mojego ucha.
Chciałam mu powiedzieć, że to wszystko jego wina, ale przytuliłam go najmocniej jak potrafiłam. Był jedyną osobą w szkole, która wykazywała jakiekolwiek zainteresowanie moją osobą. Moje ręce spoczywały na jego plecach, a palce zaciskały materiał jego koszulki. Nie chciałam żeby odchodził, potrzebowałam go teraz. Malik przybliżył swoją twarz do mojej, wywołując tym samym mój cichy śmiech. Jego kilkudniowy zarost łaskotał mnie w policzek. Spojrzał na mnie zdezorientowany.
-Nie chcę iść na lekcję.-powiedziałam-chodźmy na ten spacer i miejmy to za sobą.
Chłopak zaśmiał się leniwie i objął mnie ramieniem. Zauważyłam, że nikogo nie było już na korytarzu. Szliśmy tak objęci ulicami. To dziwne, ale już się nie bałam tak jak przedtem. Jednak gdzieś tam w środku tlił się we mnie jeszcze lęk. Nie wiedziałam czego się spodziewać. Czemu wszyscy tylko mnie przed nim ostrzegają, nie tłumacząc co jest tego przyczyną? Lubiłam tą mroczną aurę, która go otaczała ale chciałam poznać prawdę. Może nie było to taktowne pytanie, ale moja ciekawość zwyciężyła:
-Czemu wszyscy się ciebie tak boją?-przygryzłam dolną wargę i spojrzałam na niego pytająco,
lekko przechylając głowę w bok.
-A ty, czemu się mnie boisz, aniele?-zapytał.
Nie czekając na odpowiedź złapał mnie w objęcia i posadził na pobliskim murku. Potem wpatrywał się wyczekująco, gładząc moją dłoń i wywołując przyjemne dreszcze.
-Ja...-zaczęłam-nie wiem, masz w sobie coś niepokojącego, a poza tym, wszyscy...
Zayn się zamyślił. Po chwili powiedział:
-Widzisz. Rok temu mój ojciec wdał się w bójkę. Zawsze się awanturował...-zauważyłam, że nie chce o tym mówić. Pokrzepiająco potarłam jego ramię-do tego doszedł alkohol... i zabił. Zabił moją mamę.-po jego policzkach toczyły się dwie, wielkie łzy. Pełne bólu, żalu i rozpaczy. Spojrzał na mnie nieobecnym wzrokiem.-Wszyscy od razu uznali, że jestem do niego podobny, że jestem niebezpieczny. Nie wyprowadzałem ich z błędu. Tak było prościej. Inaczej by mnie zjedli. Nie dali spokoju. A tak dorzucając do tego kilka drobnych zajść, nikt nie odważy mi się przeciwstawić, Mam to co chciałem, ma święty spokój.-uśmiechnął się gorzko.-widzisz aniele, tak naprawdę, nie jestem zły. Jestem inny. Nigdy w życiu nie chciałbym być taki jak ojciec. Nie piję, nie palę, nie zażywam narkotyków. A i tak wzbudzam lęk. Każdy mnie ocenia po pozorach, nawet ty.
Zakuło mnie serce. Miał rację. Nic nie było jego winą. To wszyscy patrzyli tak, aby zobaczyć to co chcieli. Sami wykreowali postać, która tak naprawdę nie istniała. Przytuliłam się do niego.
-Przepraszam.-przyznałam cicho. Było mi wstyd, że jestem taka ślepa. Nic nie zauważyłam.
-Nie przepraszaj mnie aniele, miałaś prawo tak o mnie pomyśleć. Zresztą zepsułem twoją reputacje. Masz prawo mnie nienawidzić.
-Nie prawda. Ja cię nawet lubię.-uśmiechnęłam się.
-A czy byłabyś wstanie wykonać pierwszy krok?-wyraźnie się ożywił. Nie wiedziałam o co mu może chodzić, dopóki nie poczułam gorącego oddechu na swoich ustach. Jego wydychane powietrze zderzało się z moimi wargami. Piekło mnie to i podniecało. Wnętrzności wykonywały salto, a motyle w brzuchu tańczyły skomplikowane i energetyczne układy choreograficzne. Czułam, że jest mi bardzo gorąco. Wykonać pierwszy krok? No nie wiem, ale długo tak nie wytrzymam. Spojrzałam na niego jeszcze raz. Miał przymrużone oczy, pełne pożądania. Po chwili przybliżyłam się do niego tak, że nasze wargi się już delikatnie muskały. Chłopak rozchylił usta a ja wykonałam pierwszy pocałunek. Był krótki, ale przepełniony uczuciem. Chciałam więcej. Podniosłam rękę ku górze, aby ta spoczęła na jego szyi. Zamknęłam oczy i całkowicie oddałam się chwili. Było cudownie. Jedna rzecz mnie jednak niepokoiła. Zayn nie oddawał pocałunku. Stał tak jak przed chwilą, nie robiąc nic, nie dając żadnego sygnału. Poczułam wzbierający we mnie wstyd. Jaka ja jestem naiwna. Tylko na tym mu zależało? Żeby mnie tu przyprowadzić i doprowadzić do tego, żebym sama się na niego rzuciła? Pięknie. Sama tego chciałam. W jednej chwili się od niego oderwałam, spojrzałam z wyrzutem i odwróciłam. Biegłam ile sił w nogach, aby jak najszybciej się od niego oddalić. Nie chce mnie skrzywdzić? Właśnie widać. Upokorzenie to dla niego nie krzywdzenie? Dziwne. Z rozmyślań wyrwał mnie jego zdyszany głos:
-Aniele? Co się stało? Zrobiłem coś nie tak?-pytał, jakby był niczego nieświadomy. Świetny aktor.
-Nic nie zrobiłeś!
-Poczekaj.-zatrzymał mnie łapiąc za ramię.-Chciałem być pewny, że to twój w pełni świadomy wybór. Nie odchodź. Proszę.
Spojrzałam na niego jeszcze raz. Czy mówi prawdę?
Malik podszedł bliżej, a ja na niego patrzyłam oczekując rozwoju wydarzeń. Brunet przyłożył usta do mojej szyli. Było cudownie. Zaczął muskać wargami linię mojej szczęki aż w końcu dotarł do kącika ust. Nie chciałam czekać dłużej. Widziałam, że się ze mną drażni. Przylgnęłam do niego i pogłębiłam pocałunek. Tym razem oboje byliśmy w niego zaangażowani. Czułam, że tracę głowę pod wpływem jego zapachu, dotyku. Paliło mnie pożądanie. Wplotłam ręce w jego bujne włosy i po kilku chwilach oderwałam się.
-Wracamy?-zapytałam bo nie miałam pojęcia co teraz zrobić, powiedzieć. Był niemal całkiem obcy. Nie znałam go, ale jedno było pewne-miałam wielką ochotę go odkryć, bez względu na zdanie innych.
-Jak sobie życzysz aniele.-zgodził się i pocałował mnie w policzek.
Następnego dnia
Weszłam do szkoły ubrana w ciemne ubrania. Spodobał mi się ten nowy styl. Włosy miałam w lekkim nieładzie, rozpuszczone. Dziwiło mnie, że tak szybko wszystko stało mi się obojętne. W ciągu jednego dnia zmieniło się moje podejście do tego wszystkiego. Miałam gdzieś opinię innych. Zayn miał rację. Oceniają nas nie nic wiedząc. Na podstawie plotek, podejrzeń. Nikt nie zapyta jak jest naprawdę. Ludzie potrafią doskonale posługiwać się swoją wyobraźnią, fantazjować. Gdy przechodziłam korytarzem jedni patrzyli na mnie ze współczuciem, inni z pożałowaniem. Zdarzali się nawet tacy, którzy z lękiem i przerażeniem obserwowali każdy mój ruch. W końcu w tłumie dostrzegłam Zayna. Gdy się do niego zbliżałam wszyscy schodzili mi z drogi. Znów zapanowało ponure milczenie. Kiedy już dotarłam do Malika położyłam rękę na jego ramieniu. Pocałowałam go w policzek i przytuliłam. Zauważyłam, że patrzą na nas z politowaniem a nawet obrzydzeniem. Chłopak umieścił swoje ręce na moich biodrach i pocałował mnie. Tym razem długo i romantycznie. Gdy się od siebie lekko odsunęliśmy rozejrzał się dookoła i warknął:
-I co się gapicie?
Wszyscy jak na komendę zaczęli udawać kompletnie niezainteresowanych. Zajmowali się rozmową, szukaniem czegoś w plecaku. Hmmm jacy zakłopotani. Uśmiechnęłam się do Zayna. Ten odwzajemnił gest i powiedział:
-Idziemy aniele?-wyciągnął rękę w moim kierunku. Bez zastanowienia chwyciłam jego dłoń i razem z nim ruszyłam korytarzem.

                                                                                                     Foreverdirectioners

Cześć wszystkim! Jak tam samopoczucie? Już niedługo WAKACJE *.*
A wracając do opowiadania: co o nim sądzicie? Według mnie Foreverdirectioners spisała się na medal! :D Zayn w takiej postaci jest niesamowity xx! Chcecie więcej? Piszcie! Komentujcie :* A może ktoś chce dedyka przy jakimś imaginie?
conajmniej 25 komentarzy= nowy imagin!!!
~MissPotatoe :**

33 komentarze:

  1. Jaki piękny imagin..
    Cieszę się, że będzie następna część, bo aż chce się czytać.
    Dużo jest na świecie ludzi, którzy oceniają po okładkach, ale mam nadzieję, że ci w Twoim opowiadaniu się zmienią.
    Czekam na następny... :*
    Lovciam <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Zakochałam się w tym imaginie. Jest taki magiczny. Przez cały czas szczerzyłam się do monitora jak głupia. I jeszcze taki Zayn. Boże, kobieto, co ty ze mną robisz, hahah. Cuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuudo!
    Czekam nn.

    OdpowiedzUsuń
  3. taki iny ale b.fajny xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham ciemne wersje chlopakow <3 A imagin fajny chociaz moim zdaniem za szybko wszystko sie dzieje

    OdpowiedzUsuń
  5. Też lubię Bad Boyów w wersji 1D. Aczkolwiek to "aniele" dodaje nutkę romantyzmu całej historii.

    PS. Najprawdopodbniej moja praca, która wysłałam mogła wylądować z SPAMIE, więc proszę sprawdź w Spamie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Och! Niegrzeczny chłopiec i romantyk w jedn. Wow doskonałem. Myślę, że w dalszych częściach pojawi się nutka TEGO Zayna, aczkolwiek ten miły i delikatny też jest świetny. Czekam na imagin, który nie daje mi spokoju-Lou :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam i morda sama się cieszyła :D
    Cudowny imagin :***
    Bardzo dobrze się czyta <3
    Nmg się doczekać kolejnej części <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Matko, kto mi kupi takiego Zayna?!
    Imagina świetny!
    Czekam na kolejną część <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak tak tak :D świetny :) taki Zayn *.* mrrrrr...

    OdpowiedzUsuń
  10. To jest zaje..... wiecie co chce powiedzieć ;)
    Kurcze taki Zen mi się podoba :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Zajebiste *-* Kocham ten imagin <3 Chcę następne części .
    Komentować :) Taki Zayn bardzo mi się podoba ;**

    OdpowiedzUsuń
  12. To jej to co bardzo lubię ;) Taki Zayn jest bardzo pociągający :D Już nie mogę się doczekać co się będzie działo dalej <3 Ja osobiście dedykiem bym nie pogardziła :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Mmm aniele, Zayn jak to pięknie brzmi :D Cudowny ! <3 Chcę dalej :) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  14. kochaaaaaaaaam <3

    OdpowiedzUsuń
  15. "Aniele", nie podobne do charakterku Zazy. Ale jego prawdziwa natura pewnie ujawni sie w ciagu dalszym.

    OdpowiedzUsuń
  16. Oh my Gosh kocham tego imagina *.* i jeszcze mojmezus w roli glownej ^.^ tylko blagam nie czyn z noego zlego xd

    OdpowiedzUsuń
  17. Kolejny niecodzienny, ale za to udany mix. Jeden z moich mentorów. Może być zły, ale nie tak by ją skrzywdzić.

    OdpowiedzUsuń
  18. Imagin super czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Kochamtwoje imaginy nigdy jeszcze nie czytałam takiego imagina poprostu meeeeega
    P.S. mam nadzieje ze kolejna czesc bedzie dłuższa :* !!!!!

    OdpowiedzUsuń
  20. Wow, to jest fantastyczne :)) Czekam z niecierpliwością na next :)) ~xblue_crownx

    OdpowiedzUsuń
  21. :); ) 0_0 :* :* I takie tam. Poprostu zajebisty,! Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  22. Bardzo mi przypadł do gustu. Kreujemy coraz to nowe postacie. Najpierw Niall tak "mrr... "ostry, a teraz Zaza "anioł "delikatny.

    OdpowiedzUsuń
  23. Sweet, cute, unusual, positive strange and volatility :-)

    OdpowiedzUsuń
  24. Z ręką na sercu mówię KOCHAM TO! <3 Zayn jest boski w takiej postaci! Właśnie znowu zakochałam się w Zaynie :-D
    Też to znam, że to zawsze facet powinien wykonywać ten sławny pierwszy krok Ale Kiedy spotyka się takiego chłopaka jak Malik to automatycznie się o tym zapomina xd ja z pewnością gdybym tylko miała okazję to zaprosiła bym go gdzieś a nie czekała aż on zaprosi mnie! ;-)
    Hahaha, nie wiem dlaczego ale gdy zaczęłam czytać to w głowie pojawiła mi się Bella i Edward ze zmierZchu xd cały czas zastanawiam się dlaczego pomyślałam o nich. Wiem, głupia jestem :-)
    Strasznie ciekawiło mnie dlaczego wszyscy tak unikali Zayna. Gdy powiedział jej o ojcu to aż łza mi sie w oku zakręciła, a to u mnie nie zdrza się zbyt często xd
    Teraz tylko nie wiem co myśleć o końcówce. Stała się taka jak on, chyba się cieszę :-D
    Całość jest fantastyczna i chcę więcej! <3
    Całuje mocno :-*

    OdpowiedzUsuń
  25. Po prostu jedno wielkie KOCHAM.
    Sporym szokiem było dla mnie też to, że napisała to Foreverdirectioners. W czasie czytania w ogóle się nie zorientowałam. Albo Ty zmieniłaś styl pisania, albo ja się 'dostosowałam'... Przepraszam, że niezbyt w Ciebie wierzyłam :')
    Generalnie w tej części podoba mi się wszystko: mroczność, tajemniczość Zayna, to, że wszyscy się go boją, a okazuje się, że nei słusznie. Wzruszyło mnie jego 'wyznanie', a na końcu to, że [T.I] stała się taka jak on ♥


    Anonimowa ♥

    OdpowiedzUsuń
  26. Niesamowity imagin :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Zapraszam do mnie na NN, przepraszam za długą nieobecność. Wracam z wielką weną i ciekawszymi postami fanfiction-justinbieber-believe.blogspot.com + jak zawsze cudowny imagin, kocham :*

    OdpowiedzUsuń
  28. Wow! Ten imagin jest niesamowity, *.* Ludzie niestety często oceniają po pozorach. Wiem coś o tym. ;) Zayn tutaj jest taki kochany, a jednocześnie mroczny i tajemniczy... Bardzo... interesujący, rzekłabym. Cała ta opowieść jest genialna, wszystko jest wspaniale opisane. Szczególnie przypadły mi do gustu opisy przeżyć wewnętrznych. Są takie realistyczne i nienudne. Można by czytać bez końca. Genialne po prostu. ♥

    A co do dedyka. Ucieszyłabym się z niego, chociaż jestem tu nowa i dopiero dzisiaj "wyłowiłam" tego bloga z ogromnej czeluści Internetu. Ale będę czytać. To na pewno. ;)

    OdpowiedzUsuń
  29. Wiesz co?
    To zazwyczaj ty mi ględzisz. że jestem "dojrzalsza" emocjonalnie niż powinnam w wieku 14 lat .. (XD)
    Ale czytając to, jak zresztą i inne twoje imaginy, dzieło mogę próbować wykreować w swoich myślach Twoją postać
    A raczej jej charakter
    ;)
    Po tym jak, i co ,piszesz widać jak wiele serca w to wkładasz i, że naprawdę to kochasz :)
    I szczerze mówiąc to ci zazdroszczę trochę :/
    ;)
    Potrafisz tak dobrze przesłanie wpleść w tekst ,że czytając nie ma się wrażenia, że miał on głównie na celu właśnie pouczyć.
    Piszesz tak, że to jest jedynie przypadkowy wątek.
    I zazdroszczę Ci tego, że czyta się to tak lekko :)
    Ja tak nie potrafię...
    Czytając moje teksty można zauważyć, że jakaś zawarta jest w tym nauka...
    Co ja bredzę...
    Ona się z tych moich tekstów wręcz wylewa :/
    No ale ja nie potrafię inaczej ;-;
    Za to ty robisz to tak świetnie, że...
    Po prostu zazdroszczę Ci kobieto...
    Kiedyś pisałaś, że wiążesz swoją przyszłość z psychologią, prawda?
    ;)
    I myślę, że to jak najlepszy pomysł...
    Jeżeli nauczysz się (nie twierdzę, że nie umiesz no ale tak załóżmy) przekazywac przesłania słownie czy skłaniać ludzi do refleksji tak jak to się dzieje w tekście to będziesz najlepsza w fachu ;)
    I z całego serca życzę Ci tego bo na to zasługujesz :D
    Mam też do Ciebie pytanie ;)
    Kiedy zrozumiałaś, że przyszłość wiążesz z psychologią? :)
    Ja szczerze mówiąc nie mam pojęcia co będę robić w życiu :/
    Nie mam ŻADNEGO wstępnego planu i no...
    Może jakoś mi podpowiesz?
    Po prostu napisz mi co Cię do tego skłoniło i co pomogło w podjęciu wyboru ;)
    I chciałam Cię też zapytać czy masz zamiar kiedyś napisać dłuższe opowiadanie?
    N ja mam nadzieję, że tak ;D
    W każdym razie z niecierpliwością oczekuję kolejnej części tego cuda...
    O JEZU
    !
    !
    !
    Ja tu się rozpisałam i w końcu praktycznie nie napisałam co myślę o imaginie xD
    Jest po prostu cudowny :D
    Nie mogę się nadziwić lekkości czytanych słów.
    I podoba mi się to, że potrafisz napisać tak, że potrafię się z postacią utożsamić ;D
    Kocham Twoje imaginy i oczekuję na kolejną ich porcję :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *.* Wiesz co? Jestem teraz tak oszołomiona, że nie wiem co napisać... ♥
      Tak przyszłość... chciałabym właśnie zrobić coś w tym kierunku, ale gdy o tym komuś się mówi to ten patrzy krzywo i poucza, że po takim czymś nie ma pracy... A ja gdzieś czytałam, że za kilkanaście lat będzie to najbardziej potrzebny zawód, bo ludzie po prostu oszaleją w tym świecie... No cóż, pożyjemy, zobaczymy :)
      Sama nie wiem, kiedy to zrozumiałam, myślę, że to do końca jeszcze nie nastąpiło... Kończę właśnie pierwszą klasę liceum ogólnokształcącego... W ciągu roku mieliśmy wybrać rozszerzone przedmioty... Uwierz mi, że byłam gotowa pójść każdego dnia na co innego... Chciałam iść na matmę, bo radzę sobie z nią nieźle, ale w pakiecie fizyka i informatyka czyli moje piekło na ziemi, więc odpada... Potem myśl o językach z geografią, ale niemiecki to szatański język i kompletnie nic nie rozumiem...:/ Potem biol-chem... w gimnazjum miałam takiego nauczyciela, że gdyby ktoś mi powiedział, że w ogóle będę się nad tym zastanawiała, to śmiałabym mu się prosto w twarz, ale z tych przedmiotów polepszyły mi się oceny, nagle mnie olśniło, ale nie wyobrażam sobie siebie wkuwającą rozszerzoną chemie... zdecydowanie nie... I pozostało ostatnie rozszerzenie- uwielbiam polski, wos ujdzie, a nauczycielka z historii mimo że jest wredna mnie jakoś lubi... Sama nie wiem co zrobię dalej... Ale uwierz mi, że cała moja klasa to zbieranina osób, które nie wiedzą co ze sobą począć... A ja jestem jedną z nich... Chciałabym pójść na studia psychologiczne, ale są ciężkie... Naprawdę nie wiem co dalej ze mną, nie potrafię Ci pomóc, ale dziękuję, że w jakiś sposób Cię to interesuje ♥♥

      Usuń