Najlepsze Polskie Imaginy One Direction

Najlepsze Polskie Imaginy One Direction

czwartek, 30 stycznia 2014

#80 Louis


Hej! Tym razem mamy dla Was coś innego :) Spójrzcie na autora pod imaginem <3


Wieczorem, 31 sierpnia dużo myślałam. Zastanawiałam się czy warto chodzić do szkoły. Co nam ona daję?Wiem,wiem zdobywamy wiedzę. Ale czy nie moglibyśmy tak po prostu spełniać marzenia? Czy nie lepiej byłoby uczęszczać tam z chęcią i zapałam, a nie pod przymusem? Wybrałam dobre liceum, ale czy to oznaczało, że nie mam prawa zaszaleć, dobrze się bawić? Nauczyciele uważali, że powinniśmy już teraz zastanowić się co chcemy robić w życiu, jak zadbać o naszą przyszłość. Do znudzenia powtarzają, że kiedyś to my będziemy rządzili tym światem, że my jesteśmy jego przyszłością, nadzieją. Mówią, że należy się uczyć, aby zapewnić sobie godną, stabilną przyszłość. Ale czy ktoś zapytał, czy właśnie o tym marzymy?Nie. Rada pedagogiczna uważa, że nie czas teraz na zabawę, na swawole. Ale jak nie teraz to kiedy? Kiedy będziemy starzy? A komu wtedy będzie chciało się bawić i szaleć? Nie chce zapamiętać tych ,,najlepszych'' lat młodości jako najnudniejszego okresu w życiu, kiedy to tylko się uczyłam, i dniem i nocą ślęczałam nad książkami. Nie chce tego. Nie, nie chodzi o to, że źle się uczę, wręcz przeciwnie-osiągam dobre wyniki . Powodem nie jest również brak przyjaciół, mam najwspanialszą przyjaciółkę- Rosalie.
Pamiętam jeszcze te cudowne czasy gimnazjum, kiedy zawsze był czas na żart, na zabawę. Kiedy nawet z nauczycielem można było porozmawiać jak z dobrym kumplem. A teraz? Mam wrażenie, że moja klasa składa się wyłącznie z kujonów i sztywniaków jeśli chodzi o męską część klasy. Dziewczyny na szczęście wydają się być bardziej rozrywkowe. Czasami wychodzimy całą paczką (nie wliczając w to chłopaków), aby odetchnąć, wyluzować się, pobyć trochę razem. Wybieramy się wtedy na pizze, albo do kina i jest całkiem przyjemnie. Co innego w szkole. Czuje się tam jak w klatce, jest to dla mnie brak wolności...
Uwierzycie, jeżeli powiem, że jako siedemnastolatka jeszcze nigdy w życiu się nie zakochałam? Nigdy nie czułam tak znanych wszystkim ''motylków w brzuchu''. Nie chodzi o to, że nie miałam czasu, żeby się zakochać... Myślę, że czas by się znalazł. Nie chodzi mi również o potencjalnych ''kandydatów''. Sądzę, że i tacy by się znaleźli, może nie w naszej szkole,ale gdzie indziej... Ale ja po prostu nie miałam na to ochoty. Gdy myślę o szkolę to wszystkiego mi się odechciewa.
W mojej klasie chłopcy uczą się lepiej niż dziewczyny, uwierzycie? Nie, nie o to chodzi, że jestem feministką,nie nie jestem. Ale odkąd sięgam pamięcią, to zawsze dziewczyny bardziej garnęły się do nauki...Chłopcy w mojej klasie to takie sztywniaki, jedyną wartością jaka uznają to mądrość. Brak w nich poczucia humoru... Może to tylko złudzenie? Ale to wątpliwe. Oczywiście zdarza nam się od czasu do czasu zażartować na lekcji, ale co to jest? NIC.
W naszej szkole nie ma żadnych rozrywek. Jej motto to ,,nauka ponad wszystko''. Pytałam kiedyś przyjaciółkę jak jest w jej szkole i co? Pełno w niej dni do świętowania, balów, karnawałów, przebieranek, zabaw. Też bym tak chciała, bardzo. Czasem zastanawiam się po co mi to wszystko. Wtedy myślę nawet kilka godzin jak teraz. I nie mogę znaleźć sensownej odpowiedzi, która by mnie zadowoliła.
Obudziłam się o 6.00. Nie mogłam jakoś tego dnia długo spać. Ubrałam się w białą bluzkę z krótkim rękawem i czarną spódnicę z podwyższonym stanem i rozkloszowaniem u dołu. Na stopy założyłam czarne baleriny. Włosy rozpuściłam, aby swobodnie opadały na ramiona, układając się w falę. Wykonałam delikatny makijaż i byłam gotowa. Czekałam przez chwilę, aż w końcu dziesięć minut po siódmej usłyszałam dźwięk klaksonu. Pospiesznie wyszłam z domu, zdążając jeszcze przejrzeć się w lustrze. Do szkoły miałam pojechać z Rosalie -moją najlepszą przyjaciółką i jej bratem Brianem. Pod moim domem stało już srebrne audi, które chwile po tym jak wsiadłam ruszyło z piskiem opon. Droga ode mnie do szkoły piechotą zajęłaby mi zaledwie pół godziny, ale musieliśmy się trochę pospieszyć, gdyż Brian musiał jeszcze dotrzeć na swoją uczelnie do której miał 20 km drogi.
Gdy przechadzałyśmy się ogromnymi korytarzami naszej szkoły, Rosalie zapytała:
-Jak minęły wakacje?
Nie no bardziej banalnego pytania to chyba nie mogła zadać.
-Nie no wiesz, praca w piekarni moich rodziców to nie było moje wakacyjne marzenie.-odpowiedziałam.-A u ciebie?
-Ja muszę ci przyznać, że doskonale wypoczęłam u dziadków w Irlandii. Dobrze zrobił mi ten wiejski klimat.
Już miałam jej zadać kolejne pytanie, ale podbiegła do nas Eliza. Widać było iskierki podniecenia i radości w jej dużych, brązowych oczach.
-Mam do was taką niespodziankę, że padniecie-nim zdążyłyśmy jakkolwiek zareagować kontynuowała- To znaczy mam niesamowitą wiadomość. Uwaga! Słuchacie?
W odpowiedzi kiwnęłyśmy głowami, skoro tak spokojna osoba jak Eliza miała taki nastrój oznaczało tylko jedno- naprawdę coś jest na rzeczy.
-Mamy w klasie nowego ucznia!-pisnęła z radości.
Po chwili ciszy, bez entuzjazmu odezwała się Rosalie:
-To super.
Obie byłyśmy pewne, że ów nowy uczeń, będzie równie nudny jak reszta. Eliza jednak nie dawała za wygraną:
-Nie!-krzyknęła, kręcąc przy tym głową-On nie jest taki jak myślicie. On jest wyjątkowy...-W każdym zdaniu akcentowała wyraźnie słowo ON.
-Jasne...-odpowiedziałyśmy równocześnie, ja i Rosalie.
-Mówię serio, jest inny niż wszyscy.-Eliza była wręcz wniebowzięta.-Chodźcie do klasy, wtedy zobaczycie.
Nim zdążyłyśmy cokolwiek powiedzieć nasza koleżanka już biegła, co chwila się potykając.
-I co ty o tym sądzisz?-zabrałam głos-Ostatni raz widziałam ją taką rozanieloną, kiedy opowiadała o najbardziej niezwykłym facecie jakiego spotkała...
-O panu Clarku- kontynuowała moja przyjaciółka-który okazał się być naszym nauczycielem od fizyki.
Obie cicho zachichotałyśmy i ruszyłyśmy za Elizą, która już dawno zniknęła za drzwiami „naszej” klasy. Gdy otworzyłyśmy je wszystkie osoby, zwróciły wzrok w naszym kierunku. Trwało to jednak zaledwie moment, bo całą uwagę zebranych zabierał On. Był to przystojny chłopak. Siedział „w środku” klasy otoczony oczarowanymi koleżankami i kolegami z drugiej liceum. Powoli podeszłyśmy, aby się przywitać.
-Jestem Rosalie Ramsay- przyjemnym głosem powitała nowego ucznia moja przyjaciółka.
-Ja nazywam się [T.I] [T.N]- powiedziałam uprzejmie i uśmiechnęłam się do dopiero co poznanego chłopaka.
-Ja jestem Louis Tomlinson- zaczął- dla znajomych Lou. Możecie tak do mnie mówić- zaproponował.
Po swoich słowach ujął moją dłoń w swoje ciepłe ręce i pocałował jej wierzch.
-Miło mi.-uśmiechnął się.
Ten sam gest wykonał również w stosunku do Rosalie. Wywołał tym samym salwę śmiechu wśród uczniów, a na mojej twarzy niechciane rumieńce. Zdałam sobie sprawę, że może ten rok nie będzie taki zły jak poprzednio twierdziłam.
Następnego dnia nastawiłam budzik na trochę wcześniejszą porę. Chciałam o siebie wyjątkowo bardziej zadbać. Dlaczego? To proste. W szkole pojawił się w końcu ktoś godny uwagi, przystojny i zabawny Louis Tomlinson. Chciałam na nim zrobić dobre wrażenie. Gdy przekroczyłam próg szkolnego budynku, zauważyłam, że nie był to tylko jedynie mój pomysł. Cała żeńska część mojej klasy wyjątkowo się dziś wystroiła. Co ciekawe, a zarazem dziwne również kilku chłopców postarało się dziś o bardziej wyjściowy strój. Widać było, że każdy chciałby zyskać sympatię nowego kolegi.
Właśnie wybierałyśmy się z Rosalie na w-f, naszą ostatnią lekcję. Nagle przyjaciółka zadała mi pytanie:
-Powiedz mi, czy podoba ci się Lou?- zawsze była bezpośrednia.
-Słucham?
-No nie udawaj teraz, że nie usłyszałaś.-Wydawała się oburzona-przecież mi wszystko możesz powiedzieć. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami, tak?
-Tak.- odpowiedziałam, nie spodziewając się co zamierza Rosalie.
-Wiedziałam-wydała z siebie okrzyk zwycięstwa.
-Ale to nie o to mi chodziło...-próbowałam się tłumaczyć.
-Dobra, dobra, ja swoje wiem.-mówiła zadowolona z siebie przyjaciółka-Mnie nie oszukasz. Ja takie rzeczy przeczuwam, ja to po prostu wiem. Jeszcze będziecie razem.-Puściła mi oczko, a ja natychmiast spiorunowałam ją wzrokiem.
-Bo widzisz-kontynuowała-mi też się spodobał, ale nie będę robiła ci „konkurencji”...
-Ach-westchnęłam- Jak ty to określiłaś „konkurentek” jest dużo. Cała klasa.
-Ale Louis tylko na ciebie patrzył w taki sposób...-wyraźnie podkreśliła słowo taki. Następnie w śmieszny sposób poruszyła swoimi brwiami.
Nie zamierzałam więcej się z nią kłócić, bo i tak byłam pewna, że nie wygram.
Właśnie zbliżałyśmy się do męskich szatni, kiedy poczułam szturchnięcie. Chwilę później znalazłam się w pomieszczeniu, w którym można było poczuć okropny zapach potu. Byłam w męskiej toalecie. Nie wiem czy moi koledzy z klasy nagle stali się tacy odważni, czy może chcieli zaimponować Louisowi. Zdziwił mnie ten ich nagły przypływ humoru. Byli tacy „rozrywkowi”. Kto by pomyślał, że nagle się tacy staną?
Zaczęli się śmiać. W końcu, któryś z nich podszedł i odpiął zapięcie w moim biustonoszu. Czułam jak do głowy napływa mi krew, jak się czerwienię i jak z każdą chwilą coraz bardziej się złoszczę. Czułam się zawstydzona, ale również wściekła. Chciałam wykrzyczeć im prosto w twarz, co o nich myślę, ale odciągnęło mnie silne ramię Louisa.
-Spokojnie.-powiedział tylko tyle. Jego ciepły głos działał na mnie kojąco, w mgnieniuoka się uspokoiłam i zdołałam opanować nerwy.
Chłopak odwrócił mnie tyłem do siebie i....i podniósł moją cienką beżową bluzkę... Po moim ciele przebiegł przyjemny dreszcz. Chwilę później na karku poczułam ciepły podmuch powietrza wydobywający się z jego ust. Zakręciło mi się w głowie i poczułam miłe uczucie w brzuchu, czyżby to „motylki”?
Uśmiechnęłam się sama do siebie.
Nie wiedziałam co zamierza. Z jednej strony trochę się przestraszyłam, z drugiej jednak poczułam, że mogę mu bezgranicznie zaufać. Tomlinson zapiął rozpięty biustonosz nawet nie dotykając skóry moich pleców! Wiem, że jego zapewne też ta sytuacja krępowała, ale o mało nie doprowadził mnie do szaleństwa, tak po prostu się odsuwając.
- Gotowe, możesz iść się przebrać.
-Dziękuję- tylko tyle powiedziałam. Byłam zawstydzona i wściekła. Nie wysiliłam się nawet na słaby uśmiech. Zamierzałam odejść, ale poczułam uścisk Jego dłoni na moim nadgarstku.
-Odwdzięczysz mi się później- zaczął chłopak- Już nawet wiem jak-zawadiacko się uśmiechnął.
Miałam właśnie się zapytać co, dowiedzieć się, ale w tym samym momencie wszedł nasz wf-ista, pan Trevolt. Początkowo tylko się nam przyglądał nie wiedząc co zrobić, ani powiedzieć, jak zareagować. W końcu usłyszałam jego surowy ton:
-Panno [T.N], co panna tutaj robi?
Myślałam, że spalę się ze wstydu. Temu nieszczęsnemu zajściu przyglądała się z zainteresowaniem cała klasa. Byłam zażenowana całą tą sytuacją. Po prostu „świetnie” rozpoczęłam ten rok szkolny. Próbowałam wyjaśnić wf-iście, że nie znalazłam się tam z własnej woli, ale ten nie chciał uwierzyć. Przez kolejne dwadzieścia minut robił mi przesłuchanie. Sama nie wiem, czy chciał mnie gnębić czy po prostu nie chciało prowadzić mu się lekcji. W każdym razie nie odpuszczał. Moja klasa wydawała się być bardzo zadowolona takim obrotem sprawy. Widocznie odpowiadało im siedzenie i gadanie ze sobą. Nie było lekcji, wszyscy byli zadowoleni. Wszyscy oprócz mnie.
Gdy zostało dwadzieścia pięć minut do końca lekcji pan Trevolt przeszedł do wykonywania swoich obowiązków. Na szczęście ja już nie musiałam ćwiczyć. Uczniowie nie byli jednak zadowoleni. Próbowali tłumaczyć mu, że nie opłaca się już ćwiczyć, ale nauczyciel był nieugięty.
W końcówce tej lekcji całą swoją uwagę poświęciłam Tomlinsonowi. Jako jedyny chłopak z całej grupy był wysportowany. Miał pięknie wyrzeźbione mięśnie, a jego ciało można określić jednym słowem: idealne. Było widać, że sport to jego wielka pasja. Grając w piłkę nożną poruszał się jak zawodowiec, a nie jak mucha w smole, czy słoń w składzie porcelany, tak jak inni.
Gdy wychodziłam z szatni miałam nadzieję jak najszybciej znaleźć się w domu. Sięgnęłam klamki do drzwi, by opuścić już to miejsce. Ponownie zostałam zatrzymana, ponownie przez Lou.
-Hola, hola, gdzie panna [T.N] się wybiera?-zapytał rozbawiony-Miałaś mi podziękować...
-Już ci dziękowałam.-zaczęłam się tłumaczyć. Jedyne o czym w tym momencie marzyłam to znaleźć się już we własnym łóżku.
-To ja miałem wymyślić sposób odwdzięczenia się... Ale najpierw mam do ciebie niespodziankę-powiedział wyraźnie z siebie zadowolony.
Z zaciekawieniem mu się przyglądałam. Po chwili zza jego pleców zaczęli wyłaniać się kolejni koledzy z klasy, wychodzący z szatni. To miała być ta niespodzianka? To był ostatni widok jaki miałam w tej chwili ochotę oglądać.
-Sorry, my naprawdę nie chcieliśmy, żeby to tak wyszło...-przepraszał Tom.
-Nie wiedzieliśmy, że Trevolt zrobi z całej tej sytuacji takie halo...-kontynuował Bill.
-Wybaczysz nam?-wtórował im Jack-To się więcej nie powtórzy...
-Tak , niech wam będzie.-przyjęłam przeprosiny.
-To super.-tym razem odezwał się Lou- A teraz chłopcy zmywajcie się stąd i to już!-zarządził.
Nasi koledzy w mgnieniu oka opuścili budynek. Byłam wdzięczna za to wszystko mojemu przedmówcy.
-To co mam zrobić?- spytałam.
-Uśmiechnij się-powiedział.
-Tylko tyle?- byłam zdziwiona.
-Aż tyle.-uśmiechnął się chłopak.
Uśmiechnęłam się do niego, ale było jasne, że coś zrobię nie tak. Po chwili usłyszałam jego głos pełen udawanego oburzenia:
-Uśmiechnęłaś się bardzo sztucznie, to miał być szczery uśmiech.
-Ależ to był szczery uśmiech.-próbowałam zaprzeczyć.
-Zaraz ci pokażę jak brzmi szczery śmiech...-powiedział, a ja już wiedziałam, że nie będzie to przyjemne. Chłopak zaczął mnie łaskotać. W przerwach od śmiechu, błagałam go:
-Louis, proszę przestań! Mam łaskotki...
-No co ty nie powiesz?-droczył się ze mną.
-Litości!-krzyczałam, ale on wydawał się niewzruszony.
Po dziesięciu minutach męczarni i ja, i on byliśmy wyczerpani, zadowoleni i uśmiechnięci. Lou odprowadził mnie tego dnia do domu. Czułam się szczęśliwa. Czy można uważać jeden dzień za najgorszy, a następnie za najlepszy jaki się przeżyło?
Tak wspaniale było przez kolejny miesiąc. Louis wprowadził do naszej szkoły niesamowity powiew świeżości. Wszyscy bardzo tego potrzebowaliśmy. Nareszcie nasze lekcje przestały być nudne i monotonne. Nauczyciele twierdzili, że znacznie pogorszyło się nasze zachowanie. Obwiniali za to Tomlinsona. Sądzili, że on ma na nas zły wpływ. Nikt się jednak tym nie przejmował. Z czasem pogorszyły się również nasze oceny. Nie przeszkadzało to jednak nikomu. No może oprócz nauczycieli i rodziców. Ci drudzy szybko jednak przestali się tym przejmować.
Odżyłam również i ja. Nigdy nie czułam się tak dobrze jak przez ten miesiąc. W końcu pojawił się ktoś godny uwagi. Louis był nie tylko przystojny i interesujący, ale również zabawny. Nawet chłopcy z naszej klasy stali się bardziej towarzyscy i rozrywkowi. Okazało się, że posiadają poczucie humoru! Wszystko układało się wspaniale. Cała klasa zgodnie uznała, że między mną a Tomlinsonem coś się zaczynało dziać. Żadne z nas nie przyznało się jednak do tego wprost. Aż do dziś...
Lou zaprosił mnie na spacer. Z chęcią się zgodziłam, ostatnio często wychodziliśmy gdzieś razem. Gdy zobaczyłam w parku znajomą sylwetkę, to pomachałam ręką na powitanie. Gdy byłam tuż obok, od razu spytał:
-Powiedz, czy to prawda, że ci się podobam?-był nieśmiały, ale śmiertelnie poważny.
Zakręciło mi się w głowie, a moje policzki oblał rumieniec. W głowie wciąż kołatało pytanie: „Skąd wie?”.
-Kto naopowiadał ci takich głupot?
-Rosalie. Czyli to nie prawda?-zawahał się.
Rosalie- no tak, przecież to największa papla jaką znam.
Cały czas bałam się spojrzeć mu w oczy. Bałam się od zawsze i wszystkiego. Byłam cholernym tchórzem. Zawsze w duchu przeklinałam się za tę moją postawę „obronną”, ale mimo wszelkich starań nie byłam w stanie się zmienić.
-Oczywiście, że nie.-powiedziałam, zanim zdążyłam pomyśleć-Skąd pomysł że to prawda?
Nie teraz to już przesadziłam. Gratulację [T.I], naprawdę szczere gratulację. Właśnie wygrałaś nagrodę „Tchórzliwa Idiotka Roku”. Po prostu stać i podziwiać najbardziej nieporadną osobę w wyznawaniu swoich uczuć. Nastała chwila ciszy. Nikt się nie odzywał. Zdałam sobie sprawę, że nie wytrzymam ani chwili dłużej. Zaczęłam się wycofywać, gdy moje chude ramię zostało przytrzymane przez ciepłą, delikatną, dużą dłoń. Jego dłoń. Wzdrygnęłam.
-Zaczekaj.-powiedział chłopak i obrócił mnie tak, bym patrzyła prosto w jego oczy. Nie, nie i jeszcze raz NIE. Czy on sobie zdaję sprawę z tego co właśnie zrobił? Do moich oczu dotarł obraz: błękitna laguna, ocean, bezchmurne niebo, chabry, nie da się określić koloru jego tęczówek. Są takie... różnorodne, kolorowe. Choć ktoś z boku mógłby rzec: „niebieskie”. Ale nie, to nie był po prostu niebieski, to nie mógł być zwykły kolor. Ta głębia, która biła z jego oczu była tak czarująca, magiczna... Tego właśnie się obawiałam, jedno spojrzenie i mięknę. A co teraz gdy bez żadnego słowa, bez mrugnięcia przyglądamy się sobie? No co teraz?
Jednak kolor tych najpiękniejszych oczu to nie wszystko. Co w nich dostrzegłam? NADZIEJĘ. Tak, wielkie słowo, a jakie znaczenie. Może znacie to uczucie? Nie chodzi mi o sytuację typu: „Mama nie chce dać mi 100 złotych na bluzkę, mam nadzieję, że zmieni zdanie”. Nie. To moim zdaniem nie jest ta prawdziwa nadzieja. Jesteście kibicami jakiegokolwiek sportu? Patriotami, którym zapiera dech w piersiach, kiedy słyszą Hymn? Jeżeli tak, to na pewno wiecie o co mi chodzi. Kibic ogląda najważniejszy mecz „swojej” drużyny. Ostatnie sekundy przed końcem, przed ostatnim gwizdkiem, przed sukcesem, przed zamknięciem drogi do marzeń, przed odkryciem przepisu na szczęście. I co wtedy? NADZIEJA. TA PRAWDZIWA. Dla niektórych to całe życie. Ta wielka nadzieja. Bo co wtedy można? Modlić się? Oczywiście. Ale czy w ciągu tych kilku sekund zdążysz wypowiedzieć choć słowo, czy zdążysz w pamięci przytoczyć „tekst”? Nie. Boisz się, ale masz nadzieję. Jest jeszcze czas, przecież wszystko może się zmienić. Nigdy w życiu nie jesteś tak pewny, że wszystko może być dobrze. To dostrzegłam w jego oczach. Wyobrażasz sobie? To postaraj sobie wyobrazić, że ta nadzieja była jeszcze większa. Jakby od tego miało zależeć jego życie.
-Powiedz mi to prosto w oczy- w końcu odezwał się Louis-powiedz mi teraz, że nic do mnie nie nie czujesz.
Zawał.
Nigdy nie słyszałam tak rozpaczliwego głosu. Nigdy nikt przeze mnie tak nie cierpiał! Ale za chwile miałam przecierpieć jeszcze jeden zawał. Czy to możliwe, żeby doznać tego dwa razy i dalej żyć? A jednak, żyję, chociaż wolałabym umrzeć. Oto po jego idealnej twarzy spływa samotna łza.
-Louis, to nie tak...-tłumaczyłam się, a on wpatrywał się we mnie wyczekująco.-Posłuchaj, ja...ja cię kocham... Jego twarz rozjaśniła się, wydawał się być rozbawiony.
-Nic do mnie nie czujesz...bo mnie kochasz?-zapytał żartobliwie.
-Och, Lou, nie czepiaj się słów. Wiesz o co mi chodzi. Co ty tak właściwie chciałeś usłyszeć?
-Chciałem usłyszeć prawdę, szczerą prawdę, Kotku...
Chwilę po wypowiedzianych słowach nasze twarze znalazły się bardzo blisko. Czułam jego gorący oddech na twarzy, by chwilę później nasze spragnione siebie usta połączyły się w pocałunku. Tak długo wyczekiwanym pocałunku, tak czułym, tak mocnym, jakby miał być ostatnim. Teraz w jego oczach dostrzegłam PRAWDZIWE SZCZĘŚCIE. Chyba nie muszę tłumaczyć co to znaczy? Gdy po zapierającym dech w piersiach przypieczętowaniu naszych uczuć, oderwaliśmy się od siebie Lou powiedział:
-Ja ciebie też kocham, ale więcej tak nie graj skarbie na moich uczuciach, bo umrę.-Odgarnął kosmyk włosów z mojej twarzy.
Miałam powiedzieć: „Kto tu o mały włos nie zginął...”, ale ugryzłam się w język. Potem szczerze się uśmiechnęłam.

                                                                                               Foreverdirectioners :*

I jak tam wrażenie po przeczytaniu? Podoba Wam się?
Pewnie jak same zobaczyłyście imagin jest innej autorki :) Kontynuacja poprzedniego imagina z Louisem pojawi się niedługo ;) A teraz drogie Panie, zapraszam do wyrażenia swoich opinii. To dla Foreverdirectioners na pewno bardzo ważne :* Kochane, nie zawiedźcie nas, a przede wszystkim Jej <3 Z góry dziękujemy za wszystko :3 Love u all! Doceńcie, że ten imagin ma aż 5 stron!

21 komentarzy:

  1. O matko *.*
    Serdecznie dziękuję, za taką szansę.
    Macie racje, miłe komentarze są dla mnie ważne, ale zniosę krytykę.
    Czekałam na ten moment od samego rana i się doczekałam.
    Tak się składa, że mam dziś imieniny. To dla mnie największy i najlepszy z możliwych prezent ;)
    Uwielbiam Was dziewczyny :***
    Jeszcze raz Wam dziękuję i wszystkim którzy skomentują <3
    Pozdrawiam :***

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest wspaniałe. Cudowny imagin, wspaniale piszesz. Jestem zachwycona i przyznam się, że słów mi brak aby opisać to co teraz czuję. To co stworzyłaś jest słodkie, romantyczne, wciągające. Wręcz idealne.

    Pozdrawiam <33

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko, świetny, cudowny, najlepszy! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej! Zostałaś nominowana do Liebster Award. Info tutaj: http://juliet-opentanapisarka.blogspot.com/p/zostaam-nominowana-do-liebster-blog.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow! Ale to długie.. :0 i zarazem cudowne :)
    Boskie :*
    Aż nie wiem co tu jeszcze pisać.. zatkało mnie!
    Prowadzisz jakiegoś bloga? :D
    Kocham ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie prowadzę bloga, ale mam nadzieję, że od czasu do czasu będzie można zobaczyć moją pracę tutaj ;***.

      Usuń
  6. Z tego co pamiętam z poprzednich imaginów, jest tu ściągnięty tekst "Już nawet wiem jak", no nieważne. Wiesz... cieszę się, że jest tu Twój imagin (wszystkiego nalepszego z okazji imienin!), ale jakoś nie potrafię przyjąć nowej piszącej osoby na tym blogu... Przyzwyczaiłam się do tego, co jest. Może to się zmieni, nie wiem.

    Wielkie przepraszam do Ciebie :C



    Anonimowa ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, mam nadzieję, że się jeszcze do mnie przekonasz. Na pocieszenie dodam, że pewnie nie będziesz często tu oglądała moich prac ;) Nie jestem na stałe jako Adminka :) Mimo wszystko dziękuję za szczere słowa i za życzenia, oraz za to, że przeczytałaś. Każda opinia jest dla mnie ważna :***
      Pozdrawiam <3

      Usuń
  7. O lol...
    Kimkolwiek jesteś ~zajebiście piszesz!
    Serio!
    Pisz więcej i udostępniaj to!
    :D
    Załóż bloga!
    BĘDĘ CZYTAĆ!
    :D
    Na prawdę!
    Ten imagin jest jednym z najlepszych jakie w życiu przeczytałam...
    Może nie jest jakiś mega oryginalny, czy długi, czy wzruszający czy coś, ale z niewiadomych powodów jakoś bardzo mi się podoba xD
    JEST
    G.E.N.I.A.L.N.Y.!
    Ja tesh chce tak pisać...
    Mam nadzieję, że kiedyś osiągnę tak wysoki poziom pisania jak ty i ogólnie adminki tego bloga :D
    Czekam na Twoją kolejną procę i kontynuację Lou :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow *.*
      Dziękuję Ci bardzo, to najlepszy komentarz jaki czytałam :***
      Niezmiernie mi miło, że spodobał Ci się mój imaginek <3
      Widzę, że warto pisać dla takich osób jak TY :***
      Z blogiem to jednak nie taka prosta sprawa, trzeba dbać o swoich czytelników i często coś dodawać no i przede wszystkim mieć czas...
      Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję, myślę, że przez kolejne dni będę chodziła szczęśliwa z Twojego powodu.
      Całuski :****

      Usuń
    2. Hyhyhyhyh.xD
      To ja się ciesze, że podoba Ci się mój komenta...
      Zaraz!
      Ca ja wgl pisze?
      xD
      To bez sensu x.x
      Hahahah.xD
      Nie tylko dla mnie warto pisać :D
      I doskonale rozumiem "Z blogiem to jednak nie taka prosta sprawa, trzeba dbać o swoich czytelników i często coś dodawać no i przede wszystkim mieć czas..."
      Sama prowadzę bloga i rozumiem o co ci chodzi :3
      Mimo wszystko czkekam na Twoje kolejne prace :3

      Usuń
  8. Hej kochane, tu wasza HazzGirl :)
    Chciałabym wyjaśnić co tutaj robi praca nowej autorki , ponieważ pod imaginem nie zostało to wytłumaczone :-)
    Foreverdirectioners nie jest nową adminką bloga , jednak dzięki jej wspanialomyslnosci co jakis czas będziemy wstawiać tu jej prace :* Mi i MissPotatoe bardzo sie one podobają, mamy nadzieje , ze naszym czytelniczkom rownież :*
    Pozdrawiam , HazzGirl

    OdpowiedzUsuń
  9. CUDOWNY *o* Czekam oczywiście na kolejny :)
    Przepraszam, że z anonima, ale jestem na telefonie
    just-you-and-one-direction.blogspot.com
    Agan :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Nominowałąm tego bloga do Libster Award zapraszam po pytania na http://summerlovexd.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. No co tu dużo mówić. Zajebisty i tyle! ;D Czekam z niecierpliwością na następny, bo jest naprawdę świetny ;) Zapraszam na :

    www.alex-story-of-my-life.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Nominowałam Cię do Libster, więcej u mnie http://onedicectionforever.blogspot.com/2014/02/libster-award-x2-d.html :D

    OdpowiedzUsuń
  13. It's perfect time to make some plans for the future and it
    is time to be happy. I have read this post and if I could I desire to suggest you few interesting things or suggestions.
    Maybe you could write next articles referring to this article.
    I wish to read even more things about it!

    Visit my web page cost of a private jet

    OdpowiedzUsuń