Najlepsze Polskie Imaginy One Direction

Najlepsze Polskie Imaginy One Direction

poniedziałek, 30 marca 2015

#152 Harry cz.5


Z dedykacją i życzeniami dla MissPotatoe, która obchodzi dziś urodziny. ❤ Spełnienia marzeń, częstego uśmiechania się, no i tak po prostu… szczęścia w życiu, bo to chyba najważniejsze. Osiągnięcia wszystkich celów. ❤
Foreverdirectioner & Paulina

Poniedziałek
Stanęłam przy wejściu do windy, wciskając przycisk ściągający ją na dół i nerwowo spoglądając na zegarek. 7:33. Spóźniłam się. Norma. 3 minuty, ale zawsze.
Nagle usłyszałam obok czyjeś kroki. Spojrzałam w bok, po czym wciągnęłam powietrze do płuc. Harry?
Poczułam nieprzyjemnie ogarniające mnie uczucie paniki. Nie spodziewałam się, że tak będzie wyglądało nasze spotkanie po tylu miesiącach, nie mówiąc już o tym, że nie liczyłam na to, że w ogóle do niego dojdzie.
- Cześć - przywitał się.
- Cześć - rzuciłam, tupiąc nogą ze zniecierpliwienia, po czym po raz kolejny, z impetem wcisnęłam przycisk ściągający windę, przeklinając chmary ludzi wysiadające zapewne na 20-stce.
- Spóźniona? - zapytał.
- Jak zawsze.
- Kiedy pracowałaś u mnie, było inaczej.
- Może dlatego, że u was zaczyna się dopiero wpół do dziewiątej - odparłam, po czym zapadła cisza.
Po kolejnych kilkudziesięciu sekundach, które zdawały się trwać wieki, winda wreszcie zjechała na dół, a ja wcisnęłam guzik: "18". Styles natomiast "23". Jedzie do szefostwa? Po co? A tak w ogóle, co on tu robi?
Wzięłam trzy głębokie wdechy, przymykając oczy i stojąc jak kołek tuż przy szatynie.
- Zawsze tak robisz - uśmiechnął się.
- Jak?
- Bierzesz wdechy, kiedy chcesz się uspokoić. Zamykasz oczy, żeby chociaż na te 3 sekundy odetchnąć.
Rozgryzł mnie. Zamilkłam.
- A w ogóle, to jak tam? - spytał po chwili.
- W porządku, dzięki. A u ciebie?
- Jest okay.
- Tylko tyle?
- Wyjeżdżam - rzucił, lecz wtedy winda się otworzyła, a ja na chwilę zamarłam, by po chwili wyjść z niej.
- To tego... - Odwróciłam się. - Trzymaj się.
- Ty też - odparł, a wtedy drzwi się zasunęły, a ja w posępnym i dość dziwnym nastroju udałam się do swojego malutkiego biura.
Praca mi nie szła. Nigdy nie szła mi tak, jak nie szła mi tamtego dnia. Wpatrywałam się tępo w zwyczajne: "Bonjour", nie rozumiejąc z tego słowa kompletnie nic. Nigdy nie czułam się bardziej ogłupiała i rozkojarzona.
Wyjeżdża? Jakim prawem? Dokąd? Na stałe? Urlop? Dlaczego? Co on robi w moim biurze? Czego chce?
W godzinę udało mi się przetłumaczyć 1,5 strony. Brawo. Zajebisty wynik, nie ma co. Szybszy od tajfunu. Niszczy wszystko.
Nagle usłyszałam pukanie.
- Proszę - odparłam, pocierając oczy palcami.
Do środka wszedł Styles. Niech to. O co w tym wszystkim, do cholery, chodzi?
- Wyjdziesz ze mną na lunch?
- To pytanie, stwierdzenie, prośba czy nakaz? - zapytałam.
- Pytanie i prośba.
- Dzisiaj i tak za dużo nie zdziałam… - odparłam, z rezygnacją spoglądając na kartki leżące na biurku. Wstałam, chwytając torebkę.
*
Siedzieliśmy w jakiejś (drogiej, jak mniemam) restauracji, a ja próbowałam wmusić w siebie sałatkę z kurczakiem.
- [t.i.]... - zaczął, a wtedy poczułam ciarki. Zacisnęłam szczękę, odpędzając myśl, że brakowało mi własnego imienia w jego ustach, i spojrzałam na niego.
- Hm?
- Wiesz... Ja... Przeprowadzam się i... Zamykam stare sprawy...
- Rozumiem, że ja jestem taką sprawą?
- Zależy, jak na to spojrzeć. Jest coś, co mnie bardzo męczy, i właściwie sam nie wiem dlaczego... Okej, wiem, ale...
- Możesz prosto z mostu.
- Wiem, że nie powinienem o to pytać, ale chcę tylko wiedzieć, czy kiedykolwiek - chociaż przez chwilę - byłem dla ciebie kimś poza szefem. Czy ten pocałunek... Miał dla ciebie jakieś znaczenie, czy była to tylko chwila słabości.
Przycisnęłam palce do oczu, chcąc zakryć, zbierające się w nich łzy.
Szczerość. Tylko szczerość. Skoro wyjeżdża, to i tak... Zaraz. Wyjeżdża?
Spięłam wszystkie mięśnie twarzy i chyba udało mi się skutecznie zahamować płacz. Spojrzałam na niego błyszczącymi oczyma.
- Podobałeś się mi i nie tylko mi - odparłam drżącym z emocji głosem. - Dziewczyny różne rzeczy o tobie opowiadały: że jesteś tyranem i tak dalej, ale dla mnie zawsze byłeś w porządku i chyba odkąd zaczęłam pracować w biurze, wszyscy cię polubili. Czułam do ciebie słabość, a kiedy mnie pocałowałeś, to... nie mogłam inaczej zareagować. Potem się... po prostu wystraszyłam, gdy otwarcie przyznałeś, że ci zależy. Zazwyczaj odstraszałam od siebie facetów i nie wiedziałam, co z tym zrobić, dlatego po prostu uciekłam, kiedy zorientowałam się, że mnie też obchodzisz bardziej, niż powinieneś. Stchórzyłam. Mieliśmy szansę, a ja ją spieprzyłam. Przepadła. A najgorsze jest to... że mam teraz chłopaka, a ta słabość do ciebie chyba wcale mi nie przeszła i nie wiem, co bym zrobiła, gdybyś znowu próbował... Proszę, nie wykorzystuj tego.
Opadłam na krzesło, wypuszczając powietrze z płuc. Nigdy nie byłam tak szczera, jak w tamtej chwili.
- Dziękuję, że mi to powiedziałaś.
Na chwilę zapadła cisza i każdy z nas trawił powoli to wszystko.
- Dokąd wyjeżdżasz? - zapytałam.
- Na razie do Austrii na narty, ale to tylko dwa tygodnie. Potem... gdzie mnie samolot poniesie. Na pewno gdzieś daleko. Myślałem o Madrycie albo Rzymie. Tutaj, w Londynie za dużo się wydarzyło. Chcę zacząć wszystko od nowa, z czystą kartą.
Pokiwałam głową.
- Znowu będziesz pracować z Mel i Mią - oznajmił.
- Jak to?
- Sprzedałem wydawnictwo twojemu szefowi.
Połknęłam łzy i nie odpowiedziałam.
Odprowadził mnie pod same drzwi wydawnictwa, a ja bez namysłu przytuliłam się do niego. Objął mnie mocno, ale ja czułam, jak mi się wymyka. Ciche tykanie zegara wewnątrz mnie upewniało mnie, że to już nasze ostatnie chwile. Niepewnie zadarłam głowę na jego torsie, patrząc mu w oczy.
- Jesteś taka malutka... - wyszeptał, przesuwając kciukiem po moim policzku.
- Już więcej się nie zobaczymy? - bardziej stwierdziłam, niż zapytałam.
- Przepraszam. - Poruszył bezgłośnie wargami, przyciągając mnie do siebie i schylając się, by po raz ostatni złączyć nasze wargi w pocałunku.
- Kocham cię, mała - usłyszałam jego cichy szept przy uchu, a gdy otworzyłam oczy, zobaczyłam jedynie jego sylwetkę ginącą powoli w tłumie osób idących po chodniku.
Chciałam krzyczeć, że ja jego też, żeby nie wyjeżdżał, ale tego nie zrobiłam. Myślicie, że znowu stchórzyłam? Przeciwnie. Wreszcie zdobyłam się na odwagę. Wiedziałam, że i tak za dużo namieszałam w jego życiu i że to już koniec. Dałam mu szansę na zapomnienie i bycie szczęśliwym. Po raz pierwszy nie stchórzyłam.
Paulina
Wierzcie albo nie, ale tak trochę ryczałam, jak to pisałam. ;_;
To już prawie koniec tego imagina. Dokończymy tylko wątek Nate'a i będzie koniec.
Piszcie, co sądzicie, błagam, bo już od jakiegoś miesiąca walczę z tą częścią, żeby jej nie przesłodzić i nie wiem, czy mi to wyszło. xd
20 komentarzy – dacie radę? Proszę. xx
W tym momencie zrobię mały spam, bo na „Amnesii” po miesiącu pojawił się nowy rozdział. No więc tego… ☺

środa, 25 marca 2015

Don't leave me alone, Zayn...


Nie mam pojęcia, co powiedzieć? Jakich słów użyć by móc opisać, to co się wydarzyło. Jest mi tak cholernie smutno. :( Zastanawiam się, czemu akurat ON jako pierwszy postanowił odejść?! Nerwy, chęć normalnego życia czy też miłość - co z tych rzeczy skłoniło go do takiej decyzji? Z dzisiejszym dniem pewna część historii zamyka się. Przemija z wiatrem... :( 25 marca -od tej chwili nie będzie kojarzył się NAM- DIRECTIONERKĄ z czymś miłym, nie będziemy tego dnia wspominać pozytywnie. Zayn, kochanie, ciężko mi uwierzyć, że od paru godzin nie jesteś już członkiem ONE DIRECTION. Nadal nie dochodzi do mnie, iż z 5 wspaniałych chłopców , w zespole zostało tylko 4 :( Myśl, że nie dadzą już wspólnego koncertu i w piątkę nie pojawią się w Polsce jest.... straszna!!! Z bólem serca muszę przyznać, że 1D bez naszego ukochanego Mulata, to nue to samo :( Trudno się z tym nie zgodzić, prawda?
Nie chcę, żebyśmy teraz zaczęły obwiniać Zayna za jego decyzję. Podejrzewam, że jemu jest w tej chwili również ciężko. Nie zapominajmy, że to jego życie, i że ON sam jeden wie, co dla niego jest najważniejsze i jakie ma priorytety. Po prostu pragnę by nadal był szczęśliwy. Chcę widzieć jego cudowny uśmiech, radosne iskierki w jego nieziemskich oczach :) W końcu ZAYN MALIK jest tylko człowiekiem. Ma 22 lata i jak każdy chłopak w jego wieku zamierza prowadzić normalne życie : ) Chcąc, niechcąc musimy pogodzić się z jego decyzją! Dla niego i reszty One Direction powinnyśmy pozostać silne! Chociaż prawda potrafi boleć ,musimy ją przyjąć :/
Odkąd pamiętam Zayn jest moim ulubieńcem. Piszę JEST , ponieważ odejście z 1D , nie przekreśliło mojej miłości do niego :) Uwielbiam go, jego solówki, niezliczone tatuaże, kruczoczarne włosy, osobowość, której mógłby mu pozazdrościć nie jeden człowiek. Dziękuję Bogu, że było mi dane zobaczyć i usłyszeć go na żywo ♥ Kocham go całym moim serduchem i jestem mu wdzięczna za te wszystkie lata jakie spędził razem z resztą chłopców.

Trzymajcie się
MissPotatoe

piątek, 20 marca 2015

#151 Niall&Zayn cz.11




|perspektywa Zayna|

                W pośpiechu spakowałem najpotrzebniejsze rzeczy, wrzuciłem je na tylne siedzenie samochodu i odjechałem. Nie mogłem zawieść [T.I], tak jak ten dupek. Pragnąłem, by widziała we mnie najlepszego przyjaciela, a może nawet chłopaka? Zresztą nie chciałem być tylko 'zwykłym' kolegą. To mnie nie satysfakcjonowało. Prawdę mówiąc, od samego początku liczyłem na coś więcej. I prawie mi się to udało. Mogłaby być moja, gdyby nie Niall- mój zakochany po uszy przyjaciel. Świetnie, prawda?
- Niall- warknął poirytowany do telefonu.
-Hej, tu Zayn- odezwałem się niepewnie, gdy blondyn odebrał komórkę.
- Czego chcesz?- zapytał chłodno.
- Chodzi o twoją dziewczynę- mruknąłem niewyraźnie. Cholera. Po co ja z nim w ogóle rozmawiam?
- Mam zostać chrzestny?
- Niall, stary, ile razy już Ci mówiłem, że się z nią nie przespałem. Wkurwiasz mnie powoli z tą swoją śpiewką, Horan- syknąłem.
- I vice versa- odparł trochę łagodniej.- To po co dzwonisz?- spytał w końcu.
- Mówiłem, chodzi o [T.I]. Jest załamana- westchnąłem do słuchawki, dodając gazu.- Możesz wreszcie się z nią skontaktować?
- Nie mam czasu- powiedział obojętnie.
- Tak w ogóle to nie mam pojęcia, czemu się tak dąsasz? Z tego, co pamiętam, to przez Ciebie i jakąś panienkę w klubie [T.I] płakałam.
- Jesteś śmieszny- żachnął się.
- Nie, to ty Horan, zachowujesz się jak idiota. To ona powinna się do Ciebie nie odzywać, a nie odwrotnie.
- Szkoda, że nie pamiętasz jak się całowaliście- powiedział nerwowo.
- Fakt, chciałem ją pocałować, tylko że ona odsunęła się ode mnie, Panie Spostrzegawczy- mruknąłem do słuchawki.- Za to ty zabawiałeś się w najlepsze. Nie próżnowałeś.
- To nie jest rozmowa na telefon- oznajmił szybko.- Muszę kończyć. Pa- rzucił na odczepne i rozłączył się.
               Kretyn. Skończony idiota- pomyślałem, zaciskając mocniej dłonie na skórzanym obiciu kierownicy i wyprzedzając kolejne samochody.

| Twoja perspektywa|
       
               Siedziałam przy stole, opierając z rezygnacją głowę na bezsilnych, drżących z emocji ramionach. Powoli miałam już wszystkiego dosyć. Jedna impreza za dużo, moja niepojęta głupota, wcześniejszy powrót.
                Nie spiesząc się, podniosłam się z drewnianego krzesła i udałam się w kierunku kuchni, by zrobić sobie mocną, czarną kawę. Wyjęłam z szafki filiżankę. Włączyłam ekspres, a następnie nacisnęłam pierwszy przycisk. Przez dłuższą chwilę wpatrywałam się jak zahipnotyzowana w ciemny płyn, powoli sączący się do mojego kubka. Nie potrafiłam skupić się na najprostszych czynnościach. Wszystkie moje myśli krążyły wokół skonsternowanej twarzy Nialla tamtej nocy. To było coś okropnego. Na początku w jego pięknych, niebieskich oczach malowało się przerażenie. A potem wszystko odleciało. Jego twarz nie wyrażała już żadnych emocji. Totalna pustka. Nie mogłam tego pojąć. Na początku nie wiedziałam, o co mu chodzi, a gdy spostrzegłam Zayna, śpiącego w moim łóżku, zamarłam. Starałam się wszystko wyjaśnić, ale on, nie chciał mnie słuchać. Odwrócił się i wyszedł.
               Naprawdę nie rozumiem, czemu mi nie zaufał. Od piaskownicy byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, a mimo to nie potrafił uwierzyć w moje słowa. To zabolało, zraniło moje serce.          
               Chwyciłam filiżankę kawy, dodałam trochę spienionego mleka i odrobiny cukru, a następnie podeszłam okna. Kiedy byłam młodsza, potrafiłam całymi dniami przesiadywać na parapecie i wpatrywać się w świat za szybą. To w jakiś sposób mnie relaksowało. Mogłam chociaż na chwilę odetchnąć od szkoły i związanych z nią problemów. Odchyliłam biało-czarną zasłonę i wtedy dostrzegłam, iż na podjeździe zatrzymuje się samochód, a parę sekund później wychodzi z niego przystojny mężczyzna. Zayn- pomyślałam, a moje serce przyspieszyło. Nie sądziłam, że przyjedzie. Nawet nie byłam pewna czy podawałam mu dokładny adres w czasie naszego pobytu na Wyspach Kanaryjskich. Pospiesznie odstawiłam kubek z kawą na kuchennym blacie i wybiegłam przyjacielowi naprzeciw.
-Cześć- przywitał się ze mną i lekko przytulił.
- Hej- odwzajemniłam uścisk, szeroko się do niego uśmiechając.- Przynajmniej na ciebie mogę liczyć- mruknęłam, odsuwając się od niego i zapraszając do środka.
               Miałam wrażenie, że przez te parę tygodni, wyprzystojniał. Jego włosy wydawały się trochę dłuższe, a karnacja może odrobinę ciemniejsza. Zayn mógł się podobać nie jednej dziewczynie.
- Napijesz się czegoś?- spytałam, gdy chłopak rozsiadł się wygodniej na kanapie.
- Chętnie- odparł z filuternym uśmieszkiem.- Co proponuje, pani domu?- spojrzał w moim kierunku, a ja spaliłam buraka.
- Eee- zawahałam się.- Może wino?- wzruszyłam obojętnie ramionami i poszłam w stronę kuchni.
- Nie masz czegoś mocniejszego?- usłyszałam jego głos tuż za sobą.
- Nie wiem- westchnęłam.- Sprawdźmy, co jest- zaproponowałam, otwierając półkę z różnymi alkoholami.
- Weźmy to- pokazał na butelkę jakiegoś hiszpańskiego wina.- Gdzie masz kieliszki?
- Powinny być u góry- stwierdziłam, otwierając oszkloną szafkę.
                Chwilę później siedzieliśmy już wygodnie na sofie. Rozmawialiśmy o największych błahostkach, nuciliśmy nasze ulubione piosenki, wymienialiśmy się pojedynczymi wspomnieniami.
- Całkiem dobre to wino- powiedziałam, rumieniąc się lekko i biorąc kolejny łyk ciemnoczerwonej cieczy.
- Szczerze mówiąc, po raz pierwszy widzę cię pijącą alkohol- mruknął Zayn.
- Kiedyś musi być ten pierwszy raz- odparowałam, pokazując mu język.
- Jeszcze po kieliszku?- zapytał, podnosząc otwartą butelkę.
- Tak- kiwnęłam głową.
- Może jakiś toast?- zasugerował.
- Czemu nie?- uśmiechnęłam się.- Za życie- oświadczyłam ni stąd, ni zowąd, biorąc większego łyka.
- Jak idzie Ci lektura?- spytał w pewnym momencie, wskazując na leżącą na stoliku książkę. - Nie znudziło Ci się jeszcze życie seksualne Christiana Greya?- zaśmiał się.
- Nie, głuptasie. Takie momenty się nie nudzą- puściłam mu oczko i odstawiłam na chwilę pusty kieliszek. Alkohol spowodował, że nagle stałam się śmielsza.- W sumie to chciałabym chociaż na chwilę pobyć w skórze Anastasii Steele. To musiałoby być ciekawe doświadczenie- puściłam mu oczko i powoli przybliżyłam się do niego. Oparłam głowę na jego ramieniu, wyczekując jego reakcji. Chłopak drgnął nieznacznie pod moim dotykiem, ale nie odsunął się .
- Wszystko w porządku?- zapytał z wyraźnym zakłopotaniem.
- Tak- westchnęłam i zaciągnęłam się jego perfumami.
               Lubiłam ten zapach. Kojarzył mi się z naszym pobytem na Kanarach, a przede wszystkim z Zaynem. Mimo wszystko uśmiechnęłam się. Przypomniało mi się jak pewnego poranka, urządziliśmy bitwę na perfumy. Dosłownie. Wypsikałam wtedy, chyba połowę mojej buteleczki Crystal Bright od Versace. Cała ta sytuacja była naprawdę śmieszna. Dobrze się bawiłam, mimo że później prześladował mnie zapach jego wody.
-Masz ochotę na coś jeszcze?- spytałam po chwili, wpatrując się w jego oczy.
-Tak- mruknął niewyraźnie, przygryzając dolną wargę. Wyglądał wtedy tak kusząco, ponętnie. Miałam ochotę wdrapać mu się na kolana i pocałować- długo, namiętnie.
- Tak?- powtórzyłam za nim.
- Pocałuj mnie- oznajmił niewinnie, a ja przewróciłam oczami. Skąd wiedział, że o tym myślałam? Aż tak było to widoczne?
               Jeszcze raz obdarzyłam go krótkim spojrzeniem. A parę sekund później nasze usta spotkały się. Jęknęłam cicho, rozchylając wargi i dając zielone światło jego językowi. Chłopak natychmiast wykorzystał to i zaczął powolną eksplorację wnętrza mych ust. W pewnym momencie Zayn pociągnął za gumkę, niszcząc jednocześnie mój starannie zapleciony warkocz. Jego palce wczepiły się w moje niesfornie opadające włosy, tak że teraz niemal ocieraliśmy się o siebie. Czułam nasze przyspieszone oddechy, zsynchronizowane bicie serc. Musiałam przyznać, że był w tym cholernie dobry. Jeszcze z nikim się tak nie całowałam. To doznanie było mi wcześniej zupełnie obce. Nigdy nie doświadczyłam czegoś takiego.
               W końcu niepewnie dołączyłam do tego powolnego erotycznego tańca, który w głównej mierze, opierał się na dotyku i odczuciu. Pogłębiliśmy ten pocałunek. Zatraciliśmy się w nim do granic możliwości. To już nie była zwykła pieszczota. Tak bym tego raczej nie nazwała. Ten powolny taniec naszych języków, przypominał coś zakazanego, a mimo to, pragnęłam tego.
               Odważyłam się wykonać kolejny krok. Odsunęłam się od niego na sekundę i niby od niechcenia zaczęłam się bawić guzikami od jego prostej, lnianej koszuli. Czułam na sobie jego czujny, pożądliwy wzrok. Bacznie mi się przyglądał, wiedziałam o tym. Obserwował mój każdy, nawet najmniejszy ruch. Mimowolnie na moje policzki wkradły się dwa szkarłatne rumieńce.
- Lubię, gdy się rumienisz- mruknął nonszalancko, opierając swoje czoło na moim.
                Ponownie zaczęłam bawić się jego koszulą. Odpięłam pierwszy czarny guziczek. Parę sekund później następny i tak kolejne. Jeden za drugi, aż w końcu moje palce zaczęły zataczać pojedyncze kółka na jego nagiej, wytatuowanej klatce piersiowej. Nachyliłam się i jeszcze raz pocałowałam go, tym razem w kąciki ust. Drgnął delikatnie pod moimi wargami i chwilę później odsunął się ode mnie z nieodgadnioną miną.
                 Zrobiłam coś nie tak?- przeleciało przez moją głowę.
- Okey?- spytałam niepewnie, opierając głowę o jego wyrzeźbiony tors i przyglądając mu się.
- Chyba tak- wycedził, a jego głos przybrał poważniejszy ton.
- Jesteś pewny- dopytywałam.- Wyglądasz na spiętego- stwierdziłam, przygryzając wargę.
- Nie rób tego- syknął.
- Zayn, o co Ci chodzi?- zdziwiłam się. Było cudownie. Całowaliśmy się, a nagle w jednej chwili czar prysł, a jemu coś odbiło.- Czego mam nie robić?- spytał sfrustrowana.
- Nie przygryzaj wargi- rzucił szybko.
- Czemu?- prychnęłam.- Co w tym złego?
- Po prostu, wydaje mi się, że nie nadszedł jeszcze odpowiedni moment, żebyśmy... - zawahał się i posadził mnie na swoich kolanach, niczym małą dziewczynkę.- Gdy tak robisz, mam ochotę porobić z Tobą niegrzeczne rzeczy, a wiem, że nie powinniśmy...
- Chcesz żebyśmy się kochali?- dokończyłam za niego i jednocześnie poczułam, że się czerwienię.
- Nie chcę, żebyśmy się spieszyli- stwierdził speszony i ujął moje dłonie, przykładając je sobie do policzka.- [T.I], chcę żebyś zawsze czuła się szczęśliwa. To dla mnie najważniejsze.
- Z tobą jestem szczęśliwa- powiedziałam, rumieniąc się. A kilka sekund później delikatnie musnęłam jego policzek.- Jesteś kochany- szepnęłam.
- Miło mi to słyszeć- oznajmił, szczerząc się od ucha do ucha.
- Dziękuję, że przyjechałeś, że nie zapomniałeś o mnie. To dla mnie naprawdę dużo znaczy- szepnęłam.
- Chodź, odprowadzę Cię do sypialni, a ja prześpię się dzisiaj na kanapie- oświadczył i czule złapał moją dłoń.

|perspektywa Zayna|

-Na dole jest pokój kąpielowy, jakbyś chciał skorzystać, to nie krępuj się. Wszystko jest do Twojej dyspozycji- powiedziała nieśmiało [T.I] i jeszcze raz zerknęła w moim kierunku. Czy to przeze mnie na jej piękną twarz wkradły się rumieńce?
-Dzięki- rzuciłem i szybko musnąłem jej policzek.
               Uwielbiałem, gdy się uśmiechała. Sprawiała wtedy wrażenie takiej beztroskiej dziewczyny. Wydawało mi się, że nawet udało mi się, odciągnąć jej myśli od Nialla. Odkąd przyjechałem ani razu nawet o nim nie wspomniała. I nie powiem, napawało mnie to optymizmem. Może zachowywałem się jak skończony kutas wobec przyjaciela, ale on ostatnimi czasy, też nie był święty.
- Zayn...- usłyszałem jej niepewny głos.
- Tak?- spytałem, opierając się o framugę drzwi.
- Jak chcesz- zawahała się na moment.- To możesz spać dzisiaj ze mną. Kanapa raczej nie jest najwygodniejsza- dodała jakby od niechcenia, czerwieniąc się jeszcze bardziej.
- Nie przejmuj się mną. Poradzę sobie- posłałem jej szeroki uśmiech i wyszedłem z pokoju. Nie mogłem tam zostać. Nie z nią w czterech ścianach. To mogłoby się źle skończyć. Nie potrafiłbym się się jej oprzeć.
- Cholera- zakląłem pod nosem, schodząc po schodach.
                 Z drugiej jednak strony pragnąłem tego. Chciałem się z nią przespać i ta myśl chyba przerażała mnie najbardziej. Gdyby mnie odrzuciła, poczułbym się chujowo. Ciekawe czy zrobiła to z Niallem?- przeleciało mi przez głowę, gdy zobaczyłem ich wspólne zdjęcie, wiszące na korytarzu. Chyba naprawdę ich związek był dość poważny. Na tej fotografii wyglądają na zakochanych. Spojrzałem jeszcze raz na ramkę, a na następnie zatrzasnąłem drzwi od łazienki. Wyjąłem z pierwszej szuflady jakiś ręcznik. Rzuciłem go na kaloryfer i odkręciłem wodę pod prysznicem. Mimo wszystko ten dzień był dla mnie dość ciężki. Potrzebowałem chwili wytchnienia. Chciałem jeszcze raz przeanalizować niektóre momenty.
                  Zdjąłem, więc ubrania, rzucając je niedbale na podłogę, gdy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Nie byłem pewny, co robić? Co jeśli jej rodzice wrócili wcześniej z wyjazdu. Co powiedzieliby na mój widok? Jak zareagowałaby na to [T.I]? Dzwonek ponownie dał o sobie znać. Wciągnąłem pospiesznie spodnie i wyszedłem z pokoju kąpielowego. [T.I] wciąż była na górze. Pewnie spała.
                   Niepewnie podszedłem do wejścia. Przekręciłem klucze i otworzyłem drzwi.
- Zayn?- zobaczyłem skonsternowaną minę Nialla. Kurwa!- Co Ty tu robisz?- spytał, nie kryjąc zdziwienia.
- [T.I] poprosiła mnie, abym do niej przyjechał. Jej rodzice wyjechali, a Ty nie odbierałeś od niej telefonu- wyjaśniłem pośpiesznie.
- Jesteście sami?- zapytał z niedowierzaniem.
- Tak- rzuciłem szybko.- Wejdziesz?- uchyliłem szerzej drzwi, gestem zapraszając go do środka.
- Nie- pokręcił przecząco głową.- Jestem tu tylko przejazdem- dodał po chwili.
- Obudzę [T.I]. Pewnie chcesz z nią pogadać- stwierdziłem, robiąc głębszy wdech.
- Nie budź jej- powiedział.- To chyba i tak nie ma już sensu- burknął niewyraźnie.
- Jesteś pewny?
- Tak- wzruszył obojętnie ramionami.- A, Zayn...
- Hm?
- Możesz jej nie mówić, że tu byłem. Tak będzie najlepiej dla nas wszystkich- oświadczył, wpatrując się w czubki butów.- To ja już będę jechał. Nie chcę Wam przeszkadzać. Cześć Zayn!
- Pa- rzuciłem i pomachałem mu. Patrzyłem jak wchodzi do samochodu. Jak zapala światła i odjeżdża. Zrobiło mi się głupio. To ja byłem skończonym dupkiem, a nie on.
                   Zatrzasnąłem za sobą drzwi. Nagle straciłem ochotę na kąpiel. Przebrałem się w dół od piżam i niepewnie udałem się w kierunku schodów. Odczekałem chyba parę minut, aż wreszcie wślizgnąłem się do jej pokoju. Dziewczyna spała w najlepsze. Przytulała się do poduszki i wydymała usta. Ten widok był naprawdę rozbrajający. Zaśmiałem się po cichu, podchodząc do jej łóżka. Odchyliłem róg kołdry i delikatnie położyłem się obok niej, zachłannie zaciągając się jej zapachem. Złożyłem ostatni, czuły pocałunek na jej skroni, silniej ją obejmując.
- Słodkich snów, skarbie- szepnąłem jej do ucha. Dziewczyna drgnęła nieznacznie, ale się nie odezwała. Najpewniej coś jej się śniło. Przymknąłem powieki i odpłynąłem. Po raz pierwszy w życiu miałem koszmary. Dręczyły mnie okropne wyrzuty sumienia

                                                                                                       MissPotatoe 
Przepraszam, że imagin pojawia się tak późno, ale to był dla mnie okropny tydzień. Jeszcze wczoraj miałam migrenę :( Cóż czasami tak bywa... Ale mam nadzieję, że wynagrodziłam Wam to choć trochę tym imaginem ;) Powiecie, co o tym sądzicie? Naprawdę pisząc te opowiadania
poświęcamy na to cholernie dużo czasu. Piszemy, czytamy, poprawiamy ewentualne błędy. Wiecie jak mi jest smutno , gdy pod postami ledwo i z dużym trudem pojawia się te 20 komentarzy albo mniej? To jest bardzo demotywujące. Ostatnio coraz częściej myślę, że zbliża się koniec mojej działalności TUTAJ. Niestety czy stety- nie wiem. Pisanie powinno sprawiać obupólną przyjemność- MI i WAM. Ale jak widzę ta zasada zaczyna zawodzić. Może ktoś mógły mi powiedzieć, co robię/robimy źle? Olśnijcie mnie, będę wdzięczna ;) 
To tyle moich wywodów na dzisiaj. Z góry dziękuję za wszystko! Każde słowo, nawer to najgorsze liczy się !

Co najmniej 20 komentarzy= nowy imagin!!! 

czwartek, 12 marca 2015

#150 Zayn cz.7

♫♪ ♫♪ ♫♪  (pod koniec)
Imagin zadedykowany Meredith :* :* :*

UWAGA treść zawiera w sobie sceny +18 (które wyszły jak wyszły [czyt. nie wyszły].

-Zaraz wychodzę mamo!-krzyknęłam zza ściany i zaczęłam wiązać trampki założone przed chwilą. Byłam taka szczęśliwa i podekscytowana jak nigdy dotąd.
-Naomi po ciebie przyjdzie?-kobieta stanęła w progu.
-Tak, zaraz powinna być.-uśmiechnęłam się z wdzięcznością w kierunku rodzicielki. To jakiś cud, że się zgodziła. Ale nasz plan jest tak dopracowany, że nie sposób, aby coś wyszło na jaw. Założyłam na siebie kurtkę i pocałowałam mamę w policzek.
-Chyba powinnam cię częściej wysyłać z domu. Dawno nie widziałam cię w tak dobrym humorze.
Uśmiechnięta pokręciłam głową i zabrałam torebkę. Nim zdążyłam zamknąć drzwi wpadła na mnie Naomi.
-Dzień dobry!- krzyknęła do mojej mamy, za którą już zamykały się drzwi.
-Omi!-pisnęłam w kierunku dziewczyny-kocham cię!
Rzuciłam się na przyjaciółkę. Szatynka trochę zdziwiona po kilku sekundach odwzajemniła uścisk. Chwilę potem zeszłyśmy na dół i na godzinkę pojechałyśmy do niej, żeby nie wzbudzać żadnych wątpliwości. Gdy siedziałyśmy już u niej w pokoju, dziewczyna zamyślona zapytała:
-[T.I] obiecaj mi, że nie zrobisz z nim tego.-przeniosła swój zimny wzrok na mnie.-jesteś moją przyjaciółką i nie chcę, żeby cię skrzywdził. Seks to już za dużo. Masz dopiero siedemnaście lat...
Przez dłuższą chwilę analizowałam w głowie jej słowa. Może ma rację? Jestem jeszcze młoda... Ale ja nawet nie myślałam o tym, że zrobimy to dziś! A Zayn... nie, on nie będzie nalegał, nie jest zdolny do tego, żeby zadać mi ból.
-Nie martw się o mnie. -puściłam jej oczko.
-Obiecaj.-powiedziała ostrzej.
-Obiecuję-cicho przyznałam. Nie byłam jednak pewna czy dotrzymam słowa. Gdy Malik jest w pobliżu jestem gotowa zrobić wszystko, czego on tylko będzie pragnął.
-Okey.-uśmiechnęła się do mnie przyjacielsko i powiedziała.-A teraz zmykaj do swojego księcia.
Szatynka nie musiała dwa razy mi powtarzać. Szybko się z nią pożegnałam i niemal biegiem udałam się w umówione miejsce. Stanęłam obok mojej ulubionej kawiarni i spojrzałam na zegarek. Mulat powinien już być. Rozejrzałam się dookoła, ale nie zauważyłam znajomego samochodu. Po kilku minutach na skrzyżowaniu skręcił czarny pojazd. Jego auto. Poczułam motyle w brzuchu a moje serce zaczęło szybciej bić. Nie potrafiłam powstrzymać uśmiechu. Żeby trochę go zahamować przygryzłam wargę. Tuż przede mną z piskiem opon zatrzymał się samochód. Nie wiele się zastanawiając otworzyłam drzwi i usiadłam na miejscu pasażera. Spojrzałam na chłopaka siedzącego obok mnie. Jego śnieżnobiałe zęby odsłaniał czarujący uśmiech. Tańczące w oczach iskierki zdawały się nigdy nie przygasać. Ciemne włosy, podniesione ku górze lśniły od nieznacznych promyczków słońca, przedostających się przez szyberdach. Brąz jego tęczówek był dziś jakby ciemniejszy. Miał na sobie szarą bluzę. Był ode mnie o dziewięć lat starszy, ale wyglądał niezwykle młodo. Gdybym nie wiedziała ile ma lat, na pewno nie dałabym mu więcej niż dwadzieścia. Zayn przechylił głowę lekko w bok i ujął moją twarz w swoje ciepłe i duże ręce. Momentalnie przeszedł przeze mnie dreszcz. Chwilę potem poczułam jak jego usta powoli napierają na moje. Bez żadnego sprzeciwu, niemal natychmiast oddałam pocałunek. Trwaliśmy tak dosłownie przez kilka sekund. Gdy nieznacznie się od siebie odsunęliśmy mężczyzna przewał ciszę:
-Witaj kochanie.
Dwa słowa. Niby niewiele, wcale nie jakieś krępujące, czy zbyt odważne. Wzbudziły jednak we mnie poczucie przynależności. Moje serce już całkowicie oddało się jemu. Rumieńce znów spowiły moje blade policzki. Teraz gdy wiedziałam, że niebawem udamy się do niego do domu, że poznam go jeszcze bardziej, że pokaże mi kawałek swojej prywatności, kolejną, tajemniczą część siebie poczułam lekkie zdenerwowanie. Czułam, że żołądek delikatnie się ściska. Nie chciałam zrobić nic głupiego, nic czego będę żałowała. Chciałam żeby ten dzień był najlepszy, bez żadnych pomyłek czy przykrych sytuacji. Ale skąd mogłam wiedzieć, że będzie to moje najwspanialsze wspomnienie?
-Cześć Zayn.-odezwałam się w końcu. Moje słowa i tak wydawały mi się niczym przy jego. Zwykłym powitaniem... może nawet nie na miejscu? Ale musiałam się odezwać, a nie wymyśliłam nic takiego co mogłoby oddać moje uczucia co do obecnej sytuacji.
Jeszcze przez kilka chwil po prostu się na siebie patrzyliśmy, nie przestając się uśmiechać. Przypomniała mi się sytuacja z zeszłego piątku.
-Co masz ochotę zjeść?-zapytał uprzejmie- Byłem w supermarkecie i kupiłem kilka rzeczy, ale.. nie wiem co lubisz jeść.-dodał zakłopotany.
-Zjem wszystko.-starałam się go pocieszyć.
Moje słowa widocznie go rozśmieszyły, bo na nieco posmutniałej twarzy znów pojawił się czarujący uśmiech.
-No to jedziemy do domu.-zarządził i odpalił samochód.
Jechaliśmy w milczeniu przez kilka minut. Nie czułam potrzeby, żeby się odezwać. Przyjemna cisza pozwalała na oddalenie się w gąszcz rozmyślań. Nie trzeba było słów w takich sytuacjach. Wystarczała mi jego bliskość. To że jest obok mnie. To że czuje to samo co ja. Ukołysana spokojną jazdą, dźwiękiem przyjemnej muzyki i mrokiem przyciemnianych szyb oddawałam się w krainę snu. Była dopiero siedemnasta, ale dzisiejszy dzień jakoś wyjątkowo mnie zmęczył. Mimo to chciałam jeszcze te kilka godzin przed snem spędzić z Zaynem. Być może to jedna z niewielu sytuacji w jakiej możemy się spotkać.
-Jesteśmy na miejscu.-mężczyzna wyszeptał cicho, jakby przed obawą, że głośniejsze słowa mogą popsuć atmosferę spokoju, jaka się utworzyła przez tą półgodzinną jazdę. Rozejrzałam się. Osiedle bloków, podobne do tego, w którym mieszkałam ja. Jedyną różnicą było to, że jego blok wyglądał jak jakiś bardzo drogi apartamentowiec.
-Wow-wymsknęło mi się.
-Tak, to tutaj mieszkam.-zaśmiał się.-Nic specjalnego...
-Nic specjalnego? To muszą byś strasznie duże mieszkania!
-Właśnie-duże. Nawet nie wiesz jak w takiej przestrzeni można poczuć się samotnym...
Spojrzałam w jego smutne oczy i zrozumiałam o czym mówi. Nie ma tu nikogo. Postarałam się jakoś zmienić temat:
-Nauczyciele aż tak dużo zarabiają?
-Nie-znów usłyszałam jego donośny śmiech- Jestem jeszcze trenerem no i... mam bogatych rodziców... To oni mi kupili to mieszkanie, teraz muszę je tylko utrzymywać.
Nie wiedziałam co miałabym mu na to odpowiedzieć. Ktoś z boku mógłby stwierdzić, że ma zajebiste życie, ale tylko ja wiedziałam, że wcale nie jest szczęśliwy. Przytuliłam się do niego.
-No to chodźmy zwiedzić tą willę.-puściłam mu oczko. Założyłam bluzę i skrywając się w jego ramionach weszłam do budynku. Potem szybko dotarliśmy windą na jedenaste piętro i byliśmy na miejscu. Znaleźliśmy się przy drzwiach z numerem dwieście osiemdziesiąt jeden. Brunet otworzył przede mną drzwi jak prawdziwy dżentelmen i wpuścił do środka.
Powitała mnie ciemność przez którą trudno było coś dostrzec. Zauważyłam jak Zayn sięga po jakiś pilot i wciągu kilku chwil, wszystkie rolety zaczęły dążyć ku górze, odsłaniając tym samym ostatnie promienie słońca. Byłam pod wielkim wrażeniem przestronności mieszkania i jego nowoczesności.
Na prawo była kuchnia połączona z jadalnią, na wprost znajdował się najpiękniejszy salon jaki widziałam. Reszty pokojów nie miałam jeszcze okazji zwiedzić.
-To na co masz ochotę?-spytał Zayn, obejmując mnie od tyłu w pasie.-Chcesz coś zjeść?
Mój burczący brzuch odpowiedział za mnie. Skuliłam się delikatnie. Czy ja potrafię chociaż raz nie zrobić z siebie idiotki?
-To jak? Może pizza?-zaproponował odgarniając kosmyk włosów za ucho. Nieco speszona kiwnęłam twierdząco głową. Nasze ręce się odnalazły i razem udaliśmy się do kuchni. Chłopak wyjął telefon i zaczął wybierać jakiś numer.
-Będziesz zamawiał?-spytałam unosząc do góry brwi.
-Tak...-odparł lekko zdziwiony pytaniem.
-Myślałam, że zrobisz ją sam-podpuszczałam go.
-Kochanie, ja nie umiem gotować.-odłożył telefon i podszedł do mnie niespodziewanie całując. Objęłam go rękami wokół szyi i oddałam pocałunek. Wreszcie mogliśmy całkowicie oddać się uczuciom, nie oglądając się za siebie, nie przejmując, że ktoś może zobaczyć.
-Więc zróbmy to razem-wyszeptałam prosto w jego usta.
-Co mamy zrobić razem?-spytał kusząco oblizując językiem wargę i jeszcze bardziej napierając na mnie całym ciałem.
-Pizze-zaśmiałam się, co szybko zostało przerwane jego nagłym pocałunkiem. Podniósł mnie do góry i posadził na blacie.
-Zayn! Ja mówię poważnie. Robimy razem pizzę.-wystawiłam mu język.
Jego ramiona ciężko opadły, a na twarzy pojawiło się zrezygnowanie.
-Wszystko w swoim czasie.-ucałowałam go w nos i zeskoczyłam na podłogę.
-To jak? Co masz dobrego w lodówce?-zapytałam, ale nie czekałam na odpowiedź tylko otworzyłam ją i przejrzałam zawartość.-Hmmm może zrobimy coś w stylu tej hawajskiej? Lubisz?
-Lubię wszystko co robisz.-nachylił się nade mną i położył głowę na ramieniu.
-Robimy kochany. Zrobimy.-lekko go odtrąciłam- pokrój ananasa.
Nieco nadąsany zaczął wypełniać moje polecenie. W podobnej atmosferze spędziliśmy kolejne pół godziny. Kiedy pizza znalazła się w piekarniku Zayn natychmiast znalazł się tuż obok mnie. Spodziewałam się, że znów zacznie mnie całować, ale ten po prostu mnie przytulił. Tak mocno, że aż brakowało mi tchu.
-Chciałbym żeby każdy dzień tak wyglądał-szeptał wprost do ucha wywołując przyjemne mrowienie i tym razem się nie pomyliłam bo zaczął zachłannie mnie całować, a ja z niepokojem patrzyłam w jego żarzące się z podniecenia oczy. Zaczął sunąć ręką wzdłuż mojej nagiej nogi, aż dotarł do spódnicy. Po moim ciele przeszła kolejna fala dreszczy, kiedy zignorował tą przeszkodę i sunął ręką dalej. Teraz już naprawdę przestraszona odsunęłam się od niego płochliwie. Przełknęłam ślinę. Nie chciałam teraz tego. Jeszcze nie.
-Najpierw pizza-zaśmiałam się histerycznie wycierając spocone ręce o spódnicę.-Gdzie jest łazienka?-spytałam drżącym głosem.
Mulat wskazał ręką na najbliższe drzwi. Szybko się tam udałam i dopiero gdy przekręciłam kluczyk odetchnęłam z ulgą. Czy to wszystko nie dzieje się za szybko? Byłam przekonana, że Malik nie będzie nalegał. Tymczasem odnoszę wrażenie, że mimo swej czułości jest nieco natarczywy. A ja nie potrafię powiedzieć mu nie. Spojrzałam w lustro i zauważyłam w odbiciu wystraszoną postać. To nie tak miało być. Przecież go kocham. Kocham go. I mu to udowodnię.-postanowiłam i wyszłam z łazienki. Zayn siedział na krześle wspierając głowę na dłoniach. Gdy tylko dostrzegł moją obecność powiedział:
-[T.I] przepraszam...
Zanim zdążył coś dodać zbliżyłam się do niego i sprawnym ruchem usiadłam na kolanach. Zamknęłam jego usta pocałunkiem. Odważnym i namiętnym. Bez chwili zawahania mężczyzna zaczął go oddawać. Wplątałam dłonie w jego bujne włosy i jeszcze mocniej napierałam na jego usta. Z pełną odpowiedzialnością mogę przyznać, że był to jeden z tych pocałunków, na których dzieci podczas filmów powinny zamykać oczy.
-Widzę, że lubisz się całować...-usłyszałam jego chrypliwy głos na swojej szyi, która zdążyła zostać obdarowana kilkoma soczystymi całusami.
Spłonęłam rumieńcem, gdy jego słowa w pełni do mnie dotarły.
-Ja też to lubię.-dodał gdy zauważył moje skrępowanie.-Hmmm-zastanowił się- nie chciałabyś czegoś więcej...
Nie zdążył dokończyć, gdyż przerwał mu donośny głos stopera, który dał znać, że pizza jest gotowa. Ponownie się ucieszyłam, że coś zakłóciło chwilę która zbliżała się nieubłaganie.
Usiedliśmy przy stole. Ja nałożyłam na talerzyki jedzenie, a on w imię prawdziwych romantycznych kolacji zapalił świece. A ja naprawdę poczułam się jak w jakiejś restauracji. Jedzenie zeszło na dalszy plan. Nie mogłam oderwać oczu od jego twarzy, która w blasku świec wydawała mi się jeszcze bardziej idealna. Nieśmiałe uśmiechy i ukradkowe spojrzenia, podczas jedzenia dodawały uroku chwili. Nie odzywaliśmy się ani słowem, co moim zdaniem czyniło ten czas jeszcze bardziej wyjątkowym. Po skończonym posiłku, który okazał się być mimo swej zwykłości bardzo smacznym nie ruszyliśmy się z miejsc. Znów lustrując się wzrokiem czekałam na jego ruch. Po chwili nachylił się nade mną i zaczął całować szyję. Gdy w drodze w dół przeszkodziło mu ramiączko bluzki, niezmieszany tym począł delikatnie zsuwać je w dół, torując je pocałunkami. Odchyliłam szyję w bok. Było mi wyjątkowo przyjemnie i błogo. Nastrój pomieszczenia idealnie oddawał moje odczucia, a pocałunki mężczyzny sprawiały, że zapragnęłam tę chwilę zapamiętać na dłużej. Wszystko było cudownie, dopóki jego ręka znów nie znalazła się na mojej nodze i ponownie nie wędrowała tą samą drogą. Dreszcze podniecenia zamieniały się w dreszcze strachu. Bałam się. Nie wiem sama czemu i czego. Przejmowałam się tym co miałoby się stać. Byłam pewna, że nie sprostam jego oczekiwaniom, a poza tym... mam siedemnaście lat, brak doświadczenia i jednak pojawiał się strach. Gdy jego oddech stał się cięższy a ręce niestrudzenie wędrowały po kolejnych częściach mojego ciała poczułam się naprawdę nieswojo. Kiedy jego ręce dostały się do mojej bielizny nie wytrzymałam. Momentalnie wstałam i zaczęłam się cofać, stchórzyłam:
-To może j-ja pójdę do łazienki...-jąkałam się- u-umyć się.
-Oczywiście.-odezwał się Zayn- Kochanie, ja przepraszam, ale...
-Nic nie mów.-przerwałam mu. Nie chciałam zabrzmieć wrednie, ale chciałam jak najszybciej wyjść z tego pomieszczenia i wszystko przemyśleć.
Oczami Zayna
Weszła do łazienki niemal trzaskając drzwiami. Byłem na siebie cholernie zły. Nie potrafię przy niej zapanować nad swoim popędem seksualnym. Wiem, że dla niej to za szybko. Nie chcę jej do niczego zmuszać, tymczasem kolejny raz dzisiejszego dnia wprawiam ją w zakłopotanie. Chciałbym, żeby mi wybaczyła, chciałbym ją przeprosić, ale gdy tylko ją zobaczę odzywa się we mnie drugie ja, które pragnie jej od pierwszego dnia kiedy zobaczyłem ją na sali gimnastycznej i które pragnąć jej będzie do końca życia. Po kilku minutach przypomniałem sobie, że nie poinformowałem mojego gościa gdzie znajdują się ręczniki. Bijąc się z samym sobą podszedłem do drzwi łazienki. Delikatnie zapukałem ale nie odpowiedział mi żaden głos. Niepewnie nacisnąłem klamkę i wszedłem do środka. Nie zauważając mojej obecności bawiła się uroczo gumową kaczuszką, którą dostałem kiedyś od mamy. Wyglądała jak dziecko, prawdę mówiąc była jeszcze dzieckiem, a ja nie miałem do niej żadnych praw. Kiedy jej oczy wreszcie napotkały mnie na swojej drodze cicho pisnęła i schowała się pod pianą, wylewając trochę wody z pełnej wanny. Jej wystraszone oczy zrobiły się jak okrągłe monety. Księżniczko czemu się mnie boisz?
-[T.I] przepraszam za tamto. Nie chcę ci nic zrobić. Nie skrzywdzę cię, musisz mi zaufać.
Dziewczyna lekko się rozluźniła, ale w jej oczach można było dostrzec nieufność.
-Chciałem pokazać ci gdzie są ręczniki.-mówiłem patrząc prosto w jej oczy. Podszedłem do jednej z szafek i wyjąłem czerwony materiał. -Myślę, że ten będzie ok.
Gdy zbliżyłem się do drzwi usłyszałem jej cichy szept:
-Mógłbyś na chwilę podejść?
Odwróciłem się i spojrzałem na jej twarz doszukując się odpowiedzi, czy to co usłyszałem było prawdą czy wymarzonym scenariuszem. Delikatny uśmiech formujący się na jej pięknych ustach upewnił mnie, że rzeczywiście prosiła mnie o to, żebym do niej podszedł. Powoli skierowałem się w jej stronę jakby spodziewając się, że zaraz będzie chciała bym odszedł. Gdy byłem już tuż obok ręka [T.I] powędrowała w górę i oblała mnie wodą. Połowa mojej garderoby była zmoczona.
-To za karę.-wystawiła mi język.
Uśmiechnąłem się i szybko zdjąłem koszulkę. Potem zdjąłem spodnie.
-Zayn? Co ty robisz?-zapytała dziewczyna z nutką zdziwienia w głosie.
-Rozbieram się.-odparłem i ściągnąłem bokserki na co dziewczyna momentalnie się odwróciła w bok. Jej reakcje były słodkie.- Jestem już i tak mokry, więc nie zaszkodzi się umyć.
Nie zważając na moją nagość szatynka spojrzała na mnie z przerażeniem i spytała:
-Chcesz tu wejść i się myć?!
-Tak.-odpowiedziałem z uśmiechem i wszedłem do wielkiej wanny i po raz pierwszy odczułem tak niezwykłą i szczerą radość z kąpania się tutaj.
Oczami [T.I]
Skuliłam nogi i patrzyłam się z niedowierzaniem na poczynania mężczyzny. Wszedł do wanny! Do wanny, w której jestem ja! Oboje jesteśmy nadzy! Jak mogłam dopuścić do takiej sytuacji?!
-Ale ja jeszcze nie skończyłam-zaprotestowałam.
-Pomóc ci?-natychmiast odpowiedział.
-Nie!-automatycznie krzyknęłam przysuwając się jeszcze bardziej do tyłu.
-Po prostu się umyjemy.-powiedział spokojnie brunet. Nieśmiało mu przytaknęłam i obserwowałam jak bierze gąbkę, nalewa na nią żelu do kąpieli i przesuwa po całym ciele. Nie byłam w stanie zachowywać się tak swobodnie w jego obecności. Każdy jego ruch wydawał się taki naturalny, cudowny. Po kilku minutach, gdy już jego całe ciało pokryte było pianą, zapytał:
-Nie myjesz się?
Nieśmiało się uśmiechnęłam i wzruszyłam w ramionami. Nie chciałam takiej sytuacji, ale gdy już się w niej znalazłam nie jestem w stanie powiedzieć, że żałuje. Bardzo mi schlebia ta jego bliskość.
Po chwili, gdy tylko patrzyłam na swoje podkulone kolana nie wiedząc co zrobić poczułam na udzie jego dłoń. Jęknęłam niespodziewanie. Nie zrobiłam tego specjalnie, po prostu tak się stało. Uczucie które w tamtym momencie mnie ogarnęło mnie do tego zmusiło. Przygryzłam wargę i wypuściłam powietrze. Jego ręka była coraz bliżej mojej kobiecości kiedy nagle się wycofał. Oparł ręce po dwóch stronach wanny. Zacisnął dłonie na jej krawędziach i nachylił się nade mną. Jego ciepły oddech na moich wargach sprawił że to ja pierwsza zaczęła go całować. I wiedziałam już, że na zwykłym pocałunku się nie skończy. Wyprostowałam nogi, aby mógł mieć do mnie lepszy dostęp i złapałam go w pasie. Naparłam rękami na jego plecy by zbliżył się do mnie jeszcze bardziej. Po raz pierwszy poczułam dziwne, ale przyjemne uczucie w podbrzuszu. To już nie motylki, to było coś więcej. Podniecenie i pożądanie. Pragnęłam go. By poprawić swoją pozycję znów posunęłam się trochę do tyłu przypadkowo dotykając kolanem części, której raczej nie chciałam dotknąć. Jego westchnienie wypełniło całe pomieszczenie.
-Przepraszam, nie chciałam.-momentalnie zareagowałam.
-Kochanie to było przyjemne.-zachrypiał tuż nad moim uchem. Poczułam rumieńce na twarzy, ale już nie ze skrępowania, ale z jego tak jakby pochwały. Niewiele myśląc powtórzyłam swój poprzedni ruch co ponownie spotkało się z jęknięciem Mulata. Jego ciało wygięło się nieznacznie i tym razem to ja poczułam na nodze jego członka. Zaśmialiśmy się cicho i ponownie zaczęliśmy się całować. Kiedy jego jedna ręka powędrowała do wody, poczułam, że teraz czas na mnie. Nie myliłam się i chwilę później poczułam delikatne jak mgiełka dotknięcie, które doprowadziło mnie niemal do ekstazy. Mocniej zacisnęłam paznokcie na jego plecach i przytuliłam się do chłopaka. Kolejnym zaskoczeniem okazało się wyjście mojego partnera z wanny. Nieco zawiedziona spojrzałam na niego. Błogi uśmiech wtoczył się na jego twarz i uparcie nie chciał zejść. Nachylił się nade mną i biorąc w objęcia jak pan młody pannę młodą podniósł do góry. Splotłam dłonie wokół jego szyi i wtuliłam w jego tors, żeby ukryć swoją nagość w jego obnażeniu. Krople wody spływały po naszych mokrych ciałach. On niósł mnie w nieznanym kierunku. Poczułam, że cokolwiek by się nie działo to tego chcę. Zaczęłam całować jego szyję, lekko ją przygryzając. Nim się obejrzałam znaleźliśmy się w pomieszczeniu, w którym nie miałam jeszcze okazji być. Sypialnia, urządzona naprawdę elegancko. Nie mogłam się jednak skupić na jej wystroju, bo zostałam ułożona na niezwykle wygodnym łóżku. Pościel zaczęła wchłaniać wodę, która jeszcze znajdowała się na naszych rozgrzanych ciałach. Niesiona pożądaniem ułożyłam swoją dłoń na jego klatce piersiowej i sunęłam nią w dół. Może to dziwne, ale nie miałam jeszcze odwagi spojrzeć na jego członka. Nigdy nie znalazłam się w takiej sytuacji, a gdy już w niej byłam nie potrafiłam przemóc samej siebie i spojrzeć w dół. Patrzyłam mu więc prosto w oczy. Widziałam jak je przymykał gdy byłam już coraz bliżej. Jego rozkosz na twarzy kiedy wreszcie dotarłam. Zayn nie pozostał mi dłużny i już po chwili opierając ręce na moich nadgarstkach zaczął mnie całować. Na początku w usta. Potem w szyję, by wreszcie dojść do moich piersi. Jeszcze nikt nigdy nie posunął się tak daleko.
-Jesteś piękna.-na chwilę oderwał się od pieszczot, by znów obdarzyć mnie swoim specyficznym tańcem języka. Oddech stawał się coraz cięższy a sutki stwardniały, co jak mniemam było prawidłową oznaką „pracy” wykonanej przez bruneta. Kiedy znów nasze usta się znalazły i poczułam, że jestem gotowa, on tak po prostu się odsunął pozostawiając jedynie swoją dłoń na moim brzuchu. Położył się obok, twarzą do poduszki. Nie wiedziałam o co chodzi. Zawsze się tak robi? W filmach, które oglądałam, wcale tak nie było! Ogarnięta poczuciem winy, doszłam do wniosku, że to moja wina i jak zwykle coś spieprzyłam. Spodziewałam się usłyszeć za moment jego drwiący śmiech. Ale kolejne sekundy mijały, a nic takiego nie miało miejsca.
-Zayn?-wreszcie zdobyłam się na odwagę by zapytać co się stało.
Odwrócił swoją twarz w moją stronę. Był wyraźnie smutny, a z kącików jego oczu, zaczęły wypływać łzy.
-Księżniczko. Nie możemy tego zrobić.-powiedział z bólem w głosie i ponownie zatopił głowę w miękkiej poduszce.
-Ale czemu?!-spytałam nerwowo. Byłam gotowa, przełamałam się, odważyłam, a on mi teraz mówi, że nie?!
-To nielegalne. Jesteś niepełnoletnia. Jesteś moją uczennicą.-stłumiony głos Malika.
-Ale ja tego chcę. Ja cię pragnę!-westchnęłam głośno i siłą zmusiłam go żeby na mnie popatrzył. Gdy tylko to zrobił, przybliżyłam swoje wargi do jego i wykonałam najdelikatniejszy pocałunek na jaki było mnie stać w tej chwili niewątpliwych uniesień. Jego ręka powędrowała na mój pośladek, który po chwili ścisnął.
-Jesteś pewna?-wydyszał trochę pocieszony i znów zaczął mnie całować, tym razem już tak jak chyba powinno się to robić, przed tym co zamierzaliśmy zrobić.
Gdy na chwilę przerwał zapewniłam go:
-W stu procentach pewna.
Jego niepewność przełamałam kolejnym pocałunkiem. Moja dłoń gładziła jego klatkę piersiową. Objęłam go w pasie i pozwoliłam by on też mógł dawać mi rozkosz. Trudno to nazwać zwykłym pocałunkiem. Nasze dłonie poznawały swoje ciała na nowo. Z każdym kolejnym ruchem czułam coraz mocniejsze dreszcze. Pomimo otwartego okna było mi piekielnie gorąco. Pojedyncze, przypadkowe dotknięcia w intymne miejsca raz po raz odznaczały się przeciągłymi westchnieniami. Co jakiś czas mogłam też usłyszeć ogrom komplementów pod swoim adresem, wydobywających się z jego ust. Po kilku minutach pieszczot całkowicie porzuciłam wstyd i odważnie uczestniczyłam z nim w tej grze wstępnej. Nie spodziewałam się tak przyjemnych momentów. Owszem, wiele razy słyszałam, że jest to nieziemskie, ale mówić a poczuć na własnej skórze to kolosalna różnica. Gdy już nieco zmęczeni, ale jeszcze niewystarczająco zaspokojeni na chwilę spokojnie leżeliśmy przytuliłam się do niego. Poczułam w kącikach oczu łzy. Pierwszy raz w życiu płakałam ze szczęścia. Opuszkami palców wytyczyłam sobie drogę po jego szyi. Uwielbiałam go dotykać, czuć pod rękami jego ciało, jego bliskość. Było mi ciepło, nie mówię tu tylko o temperaturze na zewnątrz, ale przede wszystkim o falach gorąca rozpływających się w środku, przy każdym jego uśmiechu, dotyku czy słowie. Gdy nasze oddechy na chwilę się unormowały, a z radia zaczęła lecieć jakaś spokojna muzyka, powiedziałam:
-Zayn, proszę cię, bądź ze mną na zawsze. Obiecaj mi, że to przetrwa mimo trudności, że my przetrwamy, że nie damy się przy pierwszej lepszej przeszkodzie, że będziesz mnie kochał kiedy będzie dobrze i kiedy będzie źle.-mówiłam nieco histerycznie i dość szybko. W każdej sytuacji z nim czułam się niesamowicie, ale gdzieś tam zawsze pojawiały się ciemne cienie obaw. Tak cholernie bałam się, że go zabraknie, że zostanę sama. Czemu myślę o tym akurat teraz? Bo teraz jest fantastycznie, ogarnia mnie strach, że może już nigdy nie być tak dobrze, że nigdy nie poczuję się tak jak teraz.
Jego ręka zaczęła delikatnie głaskać moje włosy. Na ustach pojawił się słaby i jakby niepewny uśmiech:
-Będzie dobrze, musi.
-Ale przyrzeknij, że mnie nie zostawisz.-nalegałam.
-Słonko, nie można składać takich obietnic, bo w życiu nic nie jest pewne.
Tak bardzo pragnęłam żeby powiedział teraz to co chciałam. Ale zamilkłam. Zapewniałam sama siebie, że mnie nie opuści, że szczerość jego słów, nie mogła być kłamstwem. Jak bardzo później żałowałam, że nie doprowadziłam do tej jego deklaracji...
Gdy ja leżąc rozmyślałam o tym co będzie dalej, on nachylił się nad szafką nocną i zaczął w niej grzebać.
-Cholera!-zaklął.
-Coś się stało?-zapytałam wyrwana z myśli spoglądając na niego.
-Nie mam gumek.-westchnął.
Gdy sens jego słów dotarł do mnie, lekko się zarumieniłam.
-Sprawdziłeś dokładnie?-zapytałam przygryzając wargę.
-Jeszcze druga szufladka-przypomniał sobie i nachylił się nade mną. Zaczął ponownie przeszukiwać szafkę. Jego ciało co chwilę stykało się z moim. Poczułam dreszcze.
-Jest.-uśmiechnął się i zaczął otwierać niewielkie pudełeczko.
Po całym ciele rozlała się fala gorąca. Przypuszczenia za moment staną się faktem. Już niebawem stracę dziewictwo. Czułam skurcze w żołądku jak przed jakimś ważnym wydarzeniem. Obserwowałam każdy jego ruch z coraz większymi wątpliwościami. Coraz mocniej zaciskałam zęby na dolnej wardze. Okropnie się denerwowałam. Kiedy mężczyzna wreszcie założył prezerwatywę, spojrzałam mu w oczy z niepokojem. Zauważył to:
-Jeżeli nie chcesz, albo nie jesteś gotowa, to po prostu powiedz. Nie chcę nic na siłę. Chcę żeby to była nasza wspólna, świadoma decyzja, z której oboje mamy czerpać przyjemność.-zaczął gadać jak to przystało na nauczyciela.
-Chcę.-odezwałam się wbrew sobie.
Spojrzał jeszcze raz wprost w moje tęczówki, ale wytrzymałam jego wzrok i chyba udało mi się go przekonać. Gdy zbliżył się do mnie, na zaledwie kilka centymetrów poczułam zawroty głowy, a serce przyspieszyło swój rytm. Zanim cokolwiek się stało, brunet ponownie zapytał:
-Jesteś dziewicą?
Sparaliżowana świadomością, tego co miało za moment nastąpić nie wydobyłam z siebie żadnego słowa. Dopiero po kilku sekundach, cicho szepnęłam:
-Tak.-wtedy zdałam sobie sprawę, że wstrzymywałam powietrze.
Uśmiechnął się zagadkowo i powiedział:
-Będę delikatny. Gdyby coś cie zabolało daj mi znać.-poinstruował.-w każdej chwili możemy przerwać.
Uśmiechnęłam się na te jego oznaki troski. Będzie dobrze. Musi.- powtórzyłam w myślach słowa Malika.
Objęłam dłońmi jego kark i zaczęliśmy się całować.
-Przytrzymaj się mnie.-rozkazał, a ja objęłam go rękami w pasie. Wiedziałam, że za chwilę ma się to stać i jakoś nie potrafiłam określić swoich uczuć. Z jednej strony byłam podekscytowana i szczęśliwa, z drugiej zaś przeszywał mnie przemożony strach, że któryś z moich ruchów, będzie nieodpowiedni, że popsuję chwilę. Dlatego po prostu leżałam. Nie miałam pojęcia czego mam się spodziewać. Sądziłam, że skoro już mnie uprzedził to lada moment tego doświadczę, że prawdopodobnie poczuję ból jaki ma podobno towarzyszyć pierwszemu razowi. Ale moje podniecenie narastało a on patrzył na mnie jedynie oczami przepełnionymi jak nigdy wcześniej ogromną miłością. Głaskał mnie ręką po twarzy i szeptał czułe słówka. Czułam jego bliskość jednocześnie do końca jej nie doznając. Przymknęłam oczy i zaciągnęłam się jego zapachem starając zapamiętać się ten moment do końca życia. Po kilku minutach wreszcie poczułam dotyk w mojej kobiecości, który z każdą chwilą się pogłębiał. Wciągnęłam powietrze i przez kilka chwil je wstrzymywałam. Potem przygryzłam wargę i z zadowoleniem stwierdziłam, że jak na razie nie odczułam żadnego dyskomfortu, a chwila wcale nie była obrzydliwa jak mogłoby się wydawać. Poczułam się jak w raju, jak w niebie. Przeniosłam ręce na pościel by po chwili mocniej zacisnąć na niej pięści. A więc to teraz, już. Otworzyłam oczy i od razu dotarł do mnie przepiękny obraz- Zayn z błogim uśmiechem na ustach. Tak jakby od niechcenia, leniwie, ale wiedziałam, że jest skupiony, że stara się dla mnie, żeby sprawić mi przyjemność, jednocześnie nie krzywdząc. I byłam pewna, że nigdy nie będę żałowała tej chwili cokolwiek by się nie działo. Odchyliłam głowę do tyłu, pozwalając mu tym samym na pocałunki szyi, które były jedynie dodatkiem do tego co działo się nieco niżej. Czułam go w sobie, czułam jak się we mnie porusza, czułam każdy jego ruch biodrami. Coraz częściej przymykałam oczy z uczuć które w tamtym momencie całkowicie mną zawładnęły. Krótkie westchnienia już bezwładnie opuszczały moje usta. Każdy moment dostarczał coraz to nowych odczuć spełnienia. Przyjemność falami rozpływała się po moim ciele. Ani na chwilę nie poczułam bólu, co wydawało mi się wręcz nierealne. Gdy kolejne minuty mijały a ja byłam coraz bliższa odczucia pełni ciepłe ręce mężczyzny objęły moje biodra i zsynchronizował swoje ruchy z moimi. Czując że jestem coraz bliżej oplotłam nogami jego tułów i zatopiłam się w jego bezpiecznych ramionach. Chwilę potem kolejne fale rozkoszy rozpływały się po całym moim ciele. Mój oddech był nieporównywalnie szybszy od tego normalnego. Przymknęłam oczy i starałam uspokoić szybciej bijące serce. Zayn cały czas trzymał mnie blisko siebie i tym samym pozwalał byśmy ostatnie chwile spędzili pławiąc się we wspólnej błogości. Kilka sekund później osunął się całym ciałem obok mnie i lekko zachrypniętym i wciąż kuszącym głosem powiedział:
-To był najlepszy seks jaki miałem.
Rumieńce, które ani na chwilę nie zstępowały z mojej twarzy stały się o ile to możliwe jeszcze intensywniejsze. Mimo że chłopak był tak blisko mnie przytuliłam się do niego oplatając mocno ramionami. W tej chwili chyba jeszcze bardziej niż w innym chciałam go mieć blisko siebie.
-Kocham cię Zayn.-szepnęłam po raz kolejny.
-Ja ciebie też.-ucałował mnie w czoło.-Ja ciebie też.
Miałam wielką nadzieję, że nie mówi tego tylko ze względu na to co przed chwilą się wydarzyło. Bo ja kochałam go każdą cząstką swojego ciała. Za wszystko jednocześnie kochając za nic.
Cicha melodia rozlewała się po pomieszczeniu. Kreśliłam palcem kółka na jego klatce piersiowej. Rozmawialiśmy. O nas, o tym co będzie dalej. Jeszcze niecały rok i będę pełnoletnia, skończę tą szkołę i już nikt nie będzie w stanie nam zaszkodzić. Marzyłam o dniu, w którym na środku ulicy, wśród tłumów przechodniów będę mogła go chwycić za rękę i pokazać całemu światu, że jest mój i nikomu nic do tego.
Moje powieki lekko się przymykały. Byłam już śpiąca, ale czułam, że gdy zasnę stanie się coś ważnego i to ominę. Cały czas kurczowo ściskałam jego ciało. Obejmowałam go, prawie się na niego kładłam. Nie chciałam by choć na moment mnie opuścił. Pragnęłam, by zachować tę chwilę w pamięci na wieczność.
-Kochanie?-szepnął wprost do mojego ucha budząc tym samym motyle w brzuchu, które zdążyły nieco się uspokoić.
-Tak?-spojrzałam w jego brązowe oczy.
-Nie miałabyś nic przeciwko jeżeli bym cię narysował?
-Narysował?-zastanowiłam się.-Teraz?
-Tak.-uśmiechnął się uroczo głaszcząc mnie po głowie.
-Okej.-musnęła nosem jego nos.
-Wiesz już od ponad miesiąca cię rysuje, ale jeszcze nigdy nie byłaś tak blisko.
Jego słowa mnie zdziwiły. Nie spodziewałam się tego. Ta wiadomość trochę mnie onieśmieliła. Czyli przez cały ten czas mi się przyglądał?
-Ostatnio nawet robiłem to na lekcjach. Wcześniej tylko z pamięci.
Jeszcze raz na niego spojrzałam z niedowierzaniem i zapytałam:
-Mogę zobaczyć te rysunki?
-Oczywiście.-po raz setny się do mnie uśmiechnął i wstał. Podszedł do jednej z szafek a ja mogłam obserwować jego obnażone ciało. Gdy odwrócił się ku mnie, niekontrolowanie zacisnęłam powieki. Jakoś nadal wszystko wydawało mi się być zakazane i niedozwolone. Choćby patrzenie na nagiego mężczyznę. Chwilę potem Zayn obdarzył mnie serią pocałunków, które dodały mi nieco odwagi. Z jednej z kilku teczek, które przyniósł wyjął plik kartek. Zaczęłam z zainteresowaniem przeglądać szkice. Na każdym ja. A może raczej śliczna dziewczyna, która mogła mnie przypominać. Może chłopak specjalnie oddawał nieco nierealny obraz. Bez żadnych wad, porcelanowa twarz, idealne ciało, przeszywający i kuszący wzrok, pełne usta, faliste, gęste włosy... Jednak gdzieś tam za idealną postacią naprawdę kryłam się ja i było to widać.
-Ślicznie rysujesz.-pochwaliłam bruneta.
Sięgnęłam po kolejną teczkę i z zadowoleniem stwierdziłam, że tym razem rysunki przedstawiają mnie i jego. Najczęściej w sytuacjach, które w ogóle nie miały miejsca. Jak na przykład całujących się na środku korytarza szkolnego otoczonych uczniami i zdegustowanym dyrektorem. Zaśmiałam się na taką wizję i z powrotem schowałam kartki.
-Masz autoportrety?
Mulat kiwnął potwierdzająco głową i pokazał mi kilka kolejnych obrazków. I tu zdecydowanie się zgodzę, że to najpiękniejsze dzieła jakie widziałam. Każdy szczegół jego twarzy oddany ze stuprocentowym podobieństwem. Oszołomiona talentem przelanym na papier z szeroko otwartymi oczami przyglądałam się jego rysunkowej postaci.
-Podoba ci się?-szepnął.
-Tak.-przejechałam opuszkami palców po jego naszkicowanej twarzy.-Będę mogła kilka wziąć?
-Nie ma sprawy.-ucałował mnie w czoło i odniósł teczki na swoje miejsce.
Oczami Zayna
-To ma być akt?-zapytała [T.I] zakrywając się kołdrą.
-Jak będzie dla ciebie lepiej.-odparłem łagodnie chociaż w głębi duszy pragnąłem żeby móc podziwiać ją jeszcze przez kolejne chwilę bez ubrań.
Dziewczyna po chwili zawahania zsunęła z siebie kołdrę i przybrała pozę godną prawdziwej modelki. Ułożona na łóżku, piękna i naga z odsłoniętymi piersiami już odważnie patrzyła mi wprost w oczy. Z zachwytem przyglądałem się jej przez kolejne sekundy, gdy wreszcie oprzytomniałem i zabrałem się do pracy. Byłem pewien, że nic nie jest w stanie wyrazić jej piękna, ale starałem się, by wszystko wyszło realnie, tak jak wygląda w rzeczywistości. Kolejne kreski ołówkiem kreśliły i odtwarzały jej ciało. Ogarnięty skupieniem i starannością dopiero po kilkudziesięciu minutach zauważyłem, że dziewczyna usnęła. Ale ja nie poprzestałem na tym. Czułem, że taka chwila może długo się nie powtórzyć. Kolejne kartki były zapisywane gryfem ołówka, a ja nie potrafiłem przestać. Po dwóch godzinach i mnie ogarnęła senność. Ale byłem nieopisanie szczęśliwy i spełniony. Kobieta, którą kocham nad życie spała w moim domu, na łóżku, w którym codziennie zasypiam. „Przepraszam” pomyślałem. Mogłem odczuwać ogromnie cholerne szczęście, ale wiedziałem, że z każdym kolejnym krokiem krzywdzę cię coraz mocniej. Ty zakochujesz się we mnie coraz bardziej, stajesz się uzależniona. Widzę, że nie ma już odwrotu. Doprowadziłem do tego, że każdy dzień nas niszczy. Nie potrafię, nie wyobrażam już sobie ani minuty bez myśli o tobie. A dzisiejszy wieczór tylko przypieczętował naszą miłość. Wstałem i wyjąłem z kieszeni spodni papierosa. „Przepraszam” myślę kolejny raz. Zapaliłem zapalniczkę i zaciągnąłem się trującym dymem. Poszedłem na balkon i usiadłem na chłodnym płytkach. Patrzyłem na ciebie. Przewracałaś się z boku na bok. Może miałaś koszmar. Odczułem złość i wstręt do samego siebie. Jak mogłaś pokochać takiego dupka jak ja? Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Zamknąłem oczy. Wewnątrz poczułem pustkę. Wiem, że zrobiłem źle, ale nie potrafię żałować. Te dni, kiedy mogłem poczuć smak twoich ust, ciepło bijące od ciebie, dźwięk twojego głosu, miękkość twojego ciała, zapach twoich włosów... nie chcę cofać czasu. Uwielbiam świadomość, że jesteś tu teraz ze mną. Będę się chełpił tym, że cię znam. Odczuwał zaszczyt, że mnie kochasz. Zgasiłem papierosa na poręczy balkonu i westchnąłem:
-Przepraszam.
Powolnym krokiem zbliżyłem się do łóżka. Nakryłem cię i z całych sił przytuliłem. Boję się tego co nadchodzi. Ale obiecuję, że zrobię wszystko, żeby Tobie było najlepiej. „Leczę strach oddechem z twoich ust.” I wszystko wydaje się lepsze, gdy tylko jesteś przy mnie.
***
-Widzimy się jutro w szkole?-zapytałam wieszając się na jego szyi. W pamięci ciągle miałam ostatnią noc i najlepszy poranek w życiu, kiedy budziłam się obok niego.
-Tak. Ale zmienił się plan i nie mamy wf-u.- odpowiedział.- Przyjdź do magazynku na długiej przerwie.
-Dobrze.-zgodziłam się i zamknęłam za nami drzwi.
Brunet mnie przytulił i poprosił:
-Nie idź. Chcę żebyś jeszcze została...
Uśmiechnęłam się, bo jego oddech łaskotał moją twarz.
-Jeszcze do ciebie przyjdę.-zapewniłam chłopaka i zbliżyłam swoją twarz do jego. A mogłam się nie zbliżać .Jego usta nie czekały długo i po chwili poczułam je na swoich. A mogłam nie oddawać pocałunku. Oplotłam ręce wokół jego szyi. A mogłam go nie dotykać.
Mogłam się nie zakochiwać. Mogłam nie przychodzić. Mogłam nie całować.
Cholerny pocałunek! Skoro jeden pocałunek może zmienić żabę w księcia, równie dobrze jedno niewinne zbliżenie ust może zmienić sielankę w koszmar. Gdybym wiedziała po prostu wyszłabym z tego mieszkania, nawet na niego nie patrząc. Co mnie podkusiło żeby wtedy wykonać ten gest?
Jeden zdradliwy pocałunek. Pocałunek, który zniszczył moje życie...

Foreverdirectioner
Hej wszystkim! :*
Skoro to czytacie to przeżyłyście "mój pierwszy raz" ze scenami łóżkowymi. Jak widzicie to nie jest moja mocna strona, dlatego podziwiam wszystkich, którym udaje się to napisać tak, żeby było to dobre, z wyczuciem i ze smakiem :) Chętnie dowiem się co o tym myślicie :*
To najdłuższa część jaką kiedykolwiek napisałam *.* (chyba 9 stron :o).
Dajcie znać co myślicie, jakie macie przeczucia- Zaynowi i [T.I] uda się? Będą razem? Rozstaną się? :* Jestem bardzo ciekawa Waszych odczuć :*
No i teraz tak- mam jeszcze 2 części tego Zayna i jestem w połowie ostatniej :) A Harrego mam na razie 0.5 strony tak więc części do wstawiania coraz mniej, a wena płata mi figla :/ Kompletnie nie mam czasu pisać. Szkoła :/ Nie wiem co ja zrobię, jak skończy się to co mam :'(
No dobra, już Was nie zanudzam :* co najmniej 20 komentarzy=nowy imagin
Zapowiedź:
***Hej! Uśmiechnij się na mój widok, proszę!
Zayn błagam, powiedz co się stało?
 Kochanie nie płacz.- kciukiem zaczął ścierać moje łzy.- nie do twarzy ci ze łzami. - delikatnie się uśmiechnął, chociaż w jego oczach czaił się smutek.
 - Jakkolwiek nie wygląda to z boku, to ja naprawdę cię kocham. Jak nikogo wcześniej. Nie spodziewałem się, że można darzyć drugą osobę tak mocnym uczuciem.
-Tak Naomi, stało się. Moje życie traci sens.- zdawałam sobie sprawę jak to brzmi, ale taka była prawda. Od pewnego czasu żyłam dla niego. Więc co stanie się, gdy jego zabraknie?
 -[T.I] [T.N] natychmiast ma się pojawić u dyrektora.
Zamknęłam na dłuższą chwilę oczy. Ufff, już, koniec. Mogę się uspokoić. Nie było tak strasznie...
Czy moje poprzednie przypuszczenia okazały się prawdą? Ja i on to żart?
 Jest tyle rzeczy, które chciałabym mu teraz powiedzieć...***
[Są tu zdawkowe informacje, bo nie chcę żebyście od razu wszystko wiedzieli :*
PS:Czy przed ostatnią częścią też chcecie zapowiedzi? To chyba nie najlepszy pomysł, prawda? Przydałby się efekt zaskoczenia :) Dajcie znać co o tym sądzicie :*]

niedziela, 8 marca 2015

#149 Harry cz.4

To zdjęcie to życie. *.*
~*~
- No hej! - Melanie rzuciła mi się na szyję. - Kopa w tyłek powinnaś zarobić, że się nie odzywałaś!
- Miałam dużo pracy, przepraszam - odparłam.
- Tym razem ci wspaniałomyślnie wybaczam, ale żeby mi się to nie powtórzyło!
Zaśmiałam się.
- Jasne.
Usiadłyśmy przy naszym ulubionym stoliku w naszej ulubionej kawiarni i zamówiłyśmy naszą ulubioną kawę.
- Mia będzie? - spytała dziewczyna.
- Nie - odparłam - przed chwilą dostałam od niej sms-a.
- Szkoda.
- No szkoda, szkoda. Biedaczka ponoć ma dużo pracy.
- Wszyscy mamy jej aż nawał. Nie wiesz nawet, jak bardzo ta firma za tobą tęskni. Styles załatwił kogoś na twoje miejsce, ale to chyba jakiś leń, bo tydzień zajmuje mu przerobienie tekstu, którego ty zedytowałabyś w jeden dzień. Wszyscy mamy zapierdziel, a atmosfera też nie jest najlepsza.
- Co? Styles się na was wyżywa? - zapytałam. Gwałtownie obudziły się we mnie mordercze instynkty.
- Nie, ale... to nie to samo co z tobą. Szef się bez przerwy snuje, wszystkim patrzy na ręce, a jak tylko ktoś rzuci coś w stylu: "Szkoda, że [t.i.] nie ma" albo: "[t.i.] wiedziałaby, co z tym zrobić", to zaraz wychodzi. Chodzą plotki, że dałaś mu kosza, a potem sam cię zmusił, żebyś się zwolniła, ale to w końcu tylko plotki i Lis je skutecznie gasi u źródła.
- Złota dziewczyna - stwierdziłam.
- Ona... wiesz... - wyjąkała dziewczyna.
- Hm?
- Rozmawiała ze mną i chciała, żebym ci powiedziała, że to Styles stawił się za tobą u twojego pracodawcy.
- I co z tego? - prychnęłam. - Myślisz, że się tego nie domyśliłam? Rozmawiałam już o tym z obecnym szefem. Ponoć Styles wypowiadał się o mnie w samych superlatywach, ale szczerze? Nie rusza mnie to.
- [t.i.], błagam cię - jęknęła nagle dziewczyna patetycznie. - Zrobiłaś najgłupszą rzecz, wiążąc się z Natem, podczas gdy taki facet wzdycha do ciebie tuż obok.
- Jaki facet?
- Styles. On nie może przestać o tobie my...
- Bez wzajemności.
- Jesteś okropna.
- Ja? - podniosłam głos, aż kilka osób na nas spojrzało.
- Tak, ty. Zimna, oschła i nieczuła.
- Bo ty byś się od razu mu rzuciła w ramiona - fuknęłam.
- A żebyś wiedziała. Chciałabym, żeby kiedykolwiek jakikolwiek facet spojrzał na mnie tak, jak on patrzył na ciebie. Wszyscy to widzieliśmy i już łączyliśmy was w parę. Jak ja ci zazdrościłam!
- Tak trudno ci zrozumieć, Mel, że mam chłopaka, którego kocham? Styles to przeszłość. Pocałowaliśmy się, a on od razu wyobraził sobie nie wiadomo co. Chwila słabości, ot co. To wszystko od początku skazane było na niepowodzenie. Że niby ja ze swoim szefem? Proszę cię! Już widzę te krzywe spojrzenia ludzi.
Kończąc monolog, wzięłam dwa głębokie wdechy, chcąc uspokoić serce, które intensywnie obijało się o moje żebra.
- Ha. I tu cię mam. - Dziewczyna wskazała na mnie palcem, jakby właśnie dokonała epokowego odkrycia. - Przed chwilą przyznałaś się, że nie chciałaś z nim być nie dlatego, że ci nie zależało, ale dlatego, że bałaś się, co ludzie powiedzą. Okay, zwolniłaś się; teraz już twoim szefem nie jest.
- Teraz mam Nate'a i go kocham - oznajmiłam wyraźnie.
- Jak chcesz - ucięła krótko temat.
- Nie gniewaj się, Mel, błagam - jęknęłam błagalnie. - Nie wszystko w życiu zawsze idzie tak, jakbyśmy chcieli, a z Harrym nie mogło mi wyjść i wiedziałam o tym od samego początku. Z Natem jestem szczęśliwa.
- Wiem, wiem.
Machnęła ręką, w zamyśleniu spoglądając przez okno, a ja westchnęłam.
Miałam już szczerze dość rozpamiętywania i rozgrzebywania starych wspomnień. Styles jest moim byłym (jak sama nazwa wskazuje) szefem; przeszłością, którą sama zakończyłam.
* * *
- Zostań… - poprosiłam Nate'a, ciągnąc go za rękę z powrotem w stronę kanapy.
- Wiesz, skarbie, że nie mogę - odparł, zapinając koszulę. - Jutro o 9:00 wyjeżdżam. Francja nie będzie czekać.
Podciągnęłam nogi jeszcze bardziej pod siebie, lewą stroną ciała opierając się o kanapę i obserwując go. Miałam na sobie jedynie za dużą, wyciągniętą z szafy koszulkę i krwistą malinkę na skórze szyi - efekt pożądania mojego chłopaka.
- Ta noc mogła być nasza - odparłam smutno.
- Będą inne. - Uśmiechnął się. - Dłuższe, lepsze...
- Trzymam za słowo.
Kanapa się ugięła, a blondyn usiadł obok mnie.
- Wiem, że cię ostatnio trochę (okej, bardzo) zaniedbuję, ale sama rozumiesz... Odbijemy sobie za miesiąc. Wyjedziemy gdzieś...
- Jasne. - Pokiwałam głową. - Rozumiem.
- Na pewno?
Skinęłam podbródkiem.
- No chodź.
Uśmiechnął się, rozmiękczając tym samym moje serce, i otworzył ramiona szeroko. Bez namysłu przytuliłam się do niego.
Cała prawda o naszym związku. Poza pracą rzadko się widywaliśmy; głównie w weekendy, o ile nie spędzał ich w biurze albo nie wyjeżdżał w sobotę w delegację (jak teraz). To wtedy czułam się najbardziej samotna. Potrzebowałam ciepła, uwagi. Od Nate'a dostawałam je, ale... w ograniczonych dawkach. Kochałam go i kiedy byliśmy razem, wszystko układało się idealnie; problem w tym, że rzadko się to zdarzało.
Tę noc spędziłam sama. Podobnie całą sobotę i niedzielę. Z nudów oglądałam telewizję albo douczałam się z włoskiego. Nie miałam ochoty nigdzie wychodzić. Moja wrodzona skłonność do domatorstwa raczej nie aprobowała sobotnich imprez czy wyjść do kawiarni; wolałam siedzieć sama w mieszkaniu. Problem w tym, że w samotności wymyśla się różne głupoty, a ja w tym czasie (przez gadaninę Mel) zaczęłam szczerze myśleć o swoim byłym szefie. Tsa... Miło, serio, że mu odbiło na moim punkcie, ale to już było, minęło. Nie wróci. Nawet jeśli poczułam się wtedy wyjątkowo. Nasza szansa przepadła. Koniec.
Paulina

Ta część miała być dłuższa i miał w niej być Harry, ale się rozmyśliłam, bo mi się nie chce. xd Poza tym kiepsko ostatnio komentujecie. To znaczy, nie mam na myśli niektórych osób, ale wiem, że są tu też tacy, których niespecjalnie obchodzi to, ile się trzeba napocić, żebyście mogli przeczytać posta. Najłatwiej jest przeczytać i nie skomentować, prawda? Nie uszanować czyjejś pracy? Tak właśnie my – autorki – się czujemy. Tak od siebie dodam, że jeżeli to, co piszę, jest do dupy, to nie krępujcie się pisać, nawet z anonima. Konstruktywna krytyka mile widziana, a hejty i tak mnie nie ruszają, więc piszcie śmiało. :)
Na koniec bardzo serdecznie dziękuję wszystkim, którzy komentują, bo to na górze nie odnosi się oczywiście do każdego. ♥♥♥
No więc jeśli Wam jeszcze choć trochę zależy...
co najmniej 20 komentarzy = kolejny post
Miłej niedzieli wszystkim. xx