UWAGA treść zawiera w sobie sceny +18 (które wyszły jak wyszły [czyt. nie wyszły].
-Zaraz wychodzę mamo!-krzyknęłam zza ściany i
zaczęłam wiązać trampki założone przed chwilą. Byłam taka
szczęśliwa i podekscytowana jak nigdy dotąd.
-Naomi po ciebie przyjdzie?-kobieta stanęła w progu.
-Tak, zaraz powinna być.-uśmiechnęłam się z
wdzięcznością w kierunku rodzicielki. To jakiś cud, że się
zgodziła. Ale nasz plan jest tak dopracowany, że nie sposób, aby
coś wyszło na jaw. Założyłam na siebie kurtkę i pocałowałam
mamę w policzek.
-Chyba powinnam cię częściej wysyłać z domu. Dawno
nie widziałam cię w tak dobrym humorze.
Uśmiechnięta pokręciłam głową i zabrałam torebkę.
Nim zdążyłam zamknąć drzwi wpadła na mnie Naomi.
-Dzień dobry!- krzyknęła do mojej mamy, za którą
już zamykały się drzwi.
-Omi!-pisnęłam w kierunku dziewczyny-kocham cię!
Rzuciłam się na przyjaciółkę. Szatynka trochę
zdziwiona po kilku sekundach odwzajemniła uścisk. Chwilę potem
zeszłyśmy na dół i na godzinkę pojechałyśmy do niej, żeby nie
wzbudzać żadnych wątpliwości. Gdy siedziałyśmy już u niej w
pokoju, dziewczyna zamyślona zapytała:
-[T.I] obiecaj mi, że nie zrobisz z nim
tego.-przeniosła swój zimny wzrok na mnie.-jesteś moją
przyjaciółką i nie chcę, żeby cię skrzywdził. Seks to już za
dużo. Masz dopiero siedemnaście lat...
Przez dłuższą chwilę analizowałam w głowie jej
słowa. Może ma rację? Jestem jeszcze młoda... Ale ja nawet nie
myślałam o tym, że zrobimy to dziś! A Zayn... nie, on nie będzie
nalegał, nie jest zdolny do tego, żeby zadać mi ból.
-Nie martw się o mnie. -puściłam jej oczko.
-Obiecaj.-powiedziała ostrzej.
-Obiecuję-cicho przyznałam. Nie byłam jednak pewna
czy dotrzymam słowa. Gdy Malik jest w pobliżu jestem gotowa zrobić
wszystko, czego on tylko będzie pragnął.
-Okey.-uśmiechnęła się do mnie przyjacielsko i
powiedziała.-A teraz zmykaj do swojego księcia.
Szatynka nie musiała dwa razy mi powtarzać. Szybko się
z nią pożegnałam i niemal biegiem udałam się w umówione
miejsce. Stanęłam obok mojej ulubionej kawiarni i spojrzałam na
zegarek. Mulat powinien już być. Rozejrzałam się dookoła, ale
nie zauważyłam znajomego samochodu. Po kilku minutach na
skrzyżowaniu skręcił czarny pojazd. Jego auto. Poczułam motyle w
brzuchu a moje serce zaczęło szybciej bić. Nie potrafiłam
powstrzymać uśmiechu. Żeby trochę go zahamować przygryzłam
wargę. Tuż przede mną z piskiem opon zatrzymał się samochód.
Nie wiele się zastanawiając otworzyłam drzwi i usiadłam na
miejscu pasażera. Spojrzałam na chłopaka siedzącego obok mnie.
Jego śnieżnobiałe zęby odsłaniał czarujący uśmiech. Tańczące
w oczach iskierki zdawały się nigdy nie przygasać. Ciemne włosy,
podniesione ku górze lśniły od nieznacznych promyczków słońca,
przedostających się przez szyberdach. Brąz jego tęczówek był
dziś jakby ciemniejszy. Miał na sobie szarą bluzę. Był ode mnie
o dziewięć lat starszy, ale wyglądał niezwykle młodo. Gdybym nie
wiedziała ile ma lat, na pewno nie dałabym mu więcej niż
dwadzieścia. Zayn przechylił głowę lekko w bok i ujął moją
twarz w swoje ciepłe i duże ręce. Momentalnie przeszedł przeze
mnie dreszcz. Chwilę potem poczułam jak jego usta powoli napierają
na moje. Bez żadnego sprzeciwu, niemal natychmiast oddałam
pocałunek. Trwaliśmy tak dosłownie przez kilka sekund. Gdy
nieznacznie się od siebie odsunęliśmy mężczyzna przewał ciszę:
-Witaj kochanie.
Dwa słowa. Niby niewiele, wcale nie jakieś krępujące,
czy zbyt odważne. Wzbudziły jednak we mnie poczucie przynależności.
Moje serce już całkowicie oddało się jemu. Rumieńce znów
spowiły moje blade policzki. Teraz gdy wiedziałam, że niebawem
udamy się do niego do domu, że poznam go jeszcze bardziej, że
pokaże mi kawałek swojej prywatności, kolejną, tajemniczą część
siebie poczułam lekkie zdenerwowanie. Czułam, że żołądek
delikatnie się ściska. Nie chciałam zrobić nic głupiego, nic
czego będę żałowała. Chciałam żeby ten dzień był najlepszy,
bez żadnych pomyłek czy przykrych sytuacji. Ale skąd mogłam
wiedzieć, że będzie to moje najwspanialsze wspomnienie?
-Cześć Zayn.-odezwałam się w końcu. Moje słowa i
tak wydawały mi się niczym przy jego. Zwykłym powitaniem... może
nawet nie na miejscu? Ale musiałam się odezwać, a nie wymyśliłam
nic takiego co mogłoby oddać moje uczucia co do obecnej sytuacji.
Jeszcze przez kilka chwil po prostu się na siebie
patrzyliśmy, nie przestając się uśmiechać. Przypomniała mi się
sytuacja z zeszłego piątku.
-Co masz ochotę zjeść?-zapytał uprzejmie- Byłem w
supermarkecie i kupiłem kilka rzeczy, ale.. nie wiem co lubisz
jeść.-dodał zakłopotany.
-Zjem wszystko.-starałam się go pocieszyć.
Moje słowa widocznie go rozśmieszyły, bo na nieco
posmutniałej twarzy znów pojawił się czarujący uśmiech.
-No to jedziemy do domu.-zarządził i odpalił
samochód.
Jechaliśmy w milczeniu przez kilka minut. Nie czułam
potrzeby, żeby się odezwać. Przyjemna cisza pozwalała na
oddalenie się w gąszcz rozmyślań. Nie trzeba było słów w
takich sytuacjach. Wystarczała mi jego bliskość. To że jest obok
mnie. To że czuje to samo co ja. Ukołysana spokojną jazdą,
dźwiękiem przyjemnej muzyki i mrokiem przyciemnianych szyb
oddawałam się w krainę snu. Była dopiero siedemnasta, ale
dzisiejszy dzień jakoś wyjątkowo mnie zmęczył. Mimo to chciałam
jeszcze te kilka godzin przed snem spędzić z Zaynem. Być może to
jedna z niewielu sytuacji w jakiej możemy się spotkać.
-Jesteśmy na miejscu.-mężczyzna wyszeptał cicho,
jakby przed obawą, że głośniejsze słowa mogą popsuć atmosferę
spokoju, jaka się utworzyła przez tą półgodzinną jazdę.
Rozejrzałam się. Osiedle bloków, podobne do tego, w którym
mieszkałam ja. Jedyną różnicą było to, że jego blok wyglądał
jak jakiś bardzo drogi apartamentowiec.
-Wow-wymsknęło mi się.
-Tak, to tutaj mieszkam.-zaśmiał się.-Nic
specjalnego...
-Nic specjalnego? To muszą byś strasznie duże
mieszkania!
-Właśnie-duże. Nawet nie wiesz jak w takiej
przestrzeni można poczuć się samotnym...
Spojrzałam w jego smutne oczy i zrozumiałam o czym
mówi. Nie ma tu nikogo. Postarałam się jakoś zmienić temat:
-Nauczyciele aż tak dużo zarabiają?
-Nie-znów usłyszałam jego donośny śmiech- Jestem
jeszcze trenerem no i... mam bogatych rodziców... To oni mi kupili
to mieszkanie, teraz muszę je tylko utrzymywać.
Nie wiedziałam co miałabym mu na to odpowiedzieć.
Ktoś z boku mógłby stwierdzić, że ma zajebiste życie, ale tylko
ja wiedziałam, że wcale nie jest szczęśliwy. Przytuliłam się do
niego.
-No to chodźmy zwiedzić tą willę.-puściłam mu
oczko. Założyłam bluzę i skrywając się w jego ramionach weszłam
do budynku. Potem szybko dotarliśmy windą na jedenaste piętro i
byliśmy na miejscu. Znaleźliśmy się przy drzwiach z numerem
dwieście osiemdziesiąt jeden. Brunet otworzył przede mną drzwi
jak prawdziwy dżentelmen i wpuścił do środka.
Powitała mnie ciemność przez którą trudno było coś
dostrzec. Zauważyłam jak Zayn sięga po jakiś pilot i wciągu
kilku chwil, wszystkie rolety zaczęły dążyć ku górze,
odsłaniając tym samym ostatnie promienie słońca. Byłam pod
wielkim wrażeniem przestronności mieszkania i jego nowoczesności.
Na prawo była kuchnia połączona z jadalnią, na
wprost znajdował się najpiękniejszy salon jaki widziałam. Reszty
pokojów nie miałam jeszcze okazji zwiedzić.
-To na co masz ochotę?-spytał Zayn, obejmując mnie od
tyłu w pasie.-Chcesz coś zjeść?
Mój burczący brzuch odpowiedział za mnie. Skuliłam
się delikatnie. Czy ja potrafię chociaż raz nie zrobić z siebie
idiotki?
-To jak? Może pizza?-zaproponował odgarniając kosmyk
włosów za ucho. Nieco speszona kiwnęłam twierdząco głową.
Nasze ręce się odnalazły i razem udaliśmy się do kuchni. Chłopak
wyjął telefon i zaczął wybierać jakiś numer.
-Będziesz zamawiał?-spytałam unosząc do góry brwi.
-Tak...-odparł lekko zdziwiony pytaniem.
-Myślałam, że zrobisz ją sam-podpuszczałam go.
-Kochanie, ja nie umiem gotować.-odłożył telefon i
podszedł do mnie niespodziewanie całując. Objęłam go rękami
wokół szyi i oddałam pocałunek. Wreszcie mogliśmy całkowicie
oddać się uczuciom, nie oglądając się za siebie, nie
przejmując, że ktoś może zobaczyć.
-Więc zróbmy to razem-wyszeptałam prosto w jego usta.
-Co mamy zrobić razem?-spytał kusząco oblizując
językiem wargę i jeszcze bardziej napierając na mnie całym
ciałem.
-Pizze-zaśmiałam się, co szybko zostało przerwane
jego nagłym pocałunkiem. Podniósł mnie do góry i posadził na
blacie.
-Zayn! Ja mówię poważnie. Robimy razem
pizzę.-wystawiłam mu język.
Jego ramiona ciężko opadły, a na twarzy pojawiło się
zrezygnowanie.
-Wszystko w swoim czasie.-ucałowałam go w nos i
zeskoczyłam na podłogę.
-To jak? Co masz dobrego w lodówce?-zapytałam, ale nie
czekałam na odpowiedź tylko otworzyłam ją i przejrzałam
zawartość.-Hmmm może zrobimy coś w stylu tej hawajskiej? Lubisz?
-Lubię wszystko co robisz.-nachylił się nade mną i
położył głowę na ramieniu.
-Robimy kochany. Zrobimy.-lekko go odtrąciłam- pokrój
ananasa.
Nieco nadąsany zaczął wypełniać moje polecenie. W
podobnej atmosferze spędziliśmy kolejne pół godziny. Kiedy pizza
znalazła się w piekarniku Zayn natychmiast znalazł się tuż obok
mnie. Spodziewałam się, że znów zacznie mnie całować, ale ten
po prostu mnie przytulił. Tak mocno, że aż brakowało mi tchu.
-Chciałbym żeby każdy dzień tak wyglądał-szeptał
wprost do ucha wywołując przyjemne mrowienie i tym razem się nie
pomyliłam bo zaczął zachłannie mnie całować, a ja z niepokojem
patrzyłam w jego żarzące się z podniecenia oczy. Zaczął sunąć
ręką wzdłuż mojej nagiej nogi, aż dotarł do spódnicy. Po moim
ciele przeszła kolejna fala dreszczy, kiedy zignorował tą
przeszkodę i sunął ręką dalej. Teraz już naprawdę
przestraszona odsunęłam się od niego płochliwie. Przełknęłam
ślinę. Nie chciałam teraz tego. Jeszcze nie.
-Najpierw pizza-zaśmiałam się histerycznie wycierając
spocone ręce o spódnicę.-Gdzie jest łazienka?-spytałam drżącym
głosem.
Mulat wskazał ręką na najbliższe drzwi. Szybko się
tam udałam i dopiero gdy przekręciłam kluczyk odetchnęłam z
ulgą. Czy to wszystko nie dzieje się za szybko? Byłam przekonana,
że Malik nie będzie nalegał. Tymczasem odnoszę wrażenie, że
mimo swej czułości jest nieco natarczywy. A ja nie potrafię
powiedzieć mu nie. Spojrzałam w lustro i zauważyłam w odbiciu
wystraszoną postać. To nie tak miało być. Przecież go kocham.
Kocham go. I mu to udowodnię.-postanowiłam i wyszłam z łazienki.
Zayn siedział na krześle wspierając głowę na dłoniach. Gdy
tylko dostrzegł moją obecność powiedział:
-[T.I] przepraszam...
Zanim zdążył coś dodać zbliżyłam się do niego i
sprawnym ruchem usiadłam na kolanach. Zamknęłam jego usta
pocałunkiem. Odważnym i namiętnym. Bez chwili zawahania mężczyzna
zaczął go oddawać. Wplątałam dłonie w jego bujne włosy i
jeszcze mocniej napierałam na jego usta. Z pełną
odpowiedzialnością mogę przyznać, że był to jeden z tych
pocałunków, na których dzieci podczas filmów powinny zamykać
oczy.
-Widzę, że lubisz się całować...-usłyszałam jego
chrypliwy głos na swojej szyi, która zdążyła zostać obdarowana
kilkoma soczystymi całusami.
Spłonęłam rumieńcem, gdy jego słowa w pełni do
mnie dotarły.
-Ja też to lubię.-dodał gdy zauważył moje
skrępowanie.-Hmmm-zastanowił się- nie chciałabyś czegoś
więcej...
Nie zdążył dokończyć, gdyż przerwał mu donośny
głos stopera, który dał znać, że pizza jest gotowa. Ponownie się
ucieszyłam, że coś zakłóciło chwilę która zbliżała się
nieubłaganie.
Usiedliśmy przy stole. Ja nałożyłam na talerzyki
jedzenie, a on w imię prawdziwych romantycznych kolacji zapalił
świece. A ja naprawdę poczułam się jak w jakiejś restauracji.
Jedzenie zeszło na dalszy plan. Nie mogłam oderwać oczu od jego
twarzy, która w blasku świec wydawała mi się jeszcze bardziej
idealna. Nieśmiałe uśmiechy i ukradkowe spojrzenia, podczas
jedzenia dodawały uroku chwili. Nie odzywaliśmy się ani słowem,
co moim zdaniem czyniło ten czas jeszcze bardziej wyjątkowym. Po
skończonym posiłku, który okazał się być mimo swej zwykłości
bardzo smacznym nie ruszyliśmy się z miejsc. Znów lustrując się
wzrokiem czekałam na jego ruch. Po chwili nachylił się nade mną i
zaczął całować szyję. Gdy w drodze w dół przeszkodziło mu
ramiączko bluzki, niezmieszany tym począł delikatnie zsuwać je w
dół, torując je pocałunkami. Odchyliłam szyję w bok. Było mi
wyjątkowo przyjemnie i błogo. Nastrój pomieszczenia idealnie
oddawał moje odczucia, a pocałunki mężczyzny sprawiały, że
zapragnęłam tę chwilę zapamiętać na dłużej. Wszystko było
cudownie, dopóki jego ręka znów nie znalazła się na mojej nodze
i ponownie nie wędrowała tą samą drogą. Dreszcze podniecenia
zamieniały się w dreszcze strachu. Bałam się. Nie wiem sama czemu
i czego. Przejmowałam się tym co miałoby się stać. Byłam pewna,
że nie sprostam jego oczekiwaniom, a poza tym... mam siedemnaście
lat, brak doświadczenia i jednak pojawiał się strach. Gdy jego
oddech stał się cięższy a ręce niestrudzenie wędrowały po
kolejnych częściach mojego ciała poczułam się naprawdę
nieswojo. Kiedy jego ręce dostały się do mojej bielizny nie
wytrzymałam. Momentalnie wstałam i zaczęłam się cofać,
stchórzyłam:
-To może j-ja pójdę do łazienki...-jąkałam się-
u-umyć się.
-Oczywiście.-odezwał się Zayn- Kochanie, ja
przepraszam, ale...
-Nic nie mów.-przerwałam mu. Nie chciałam zabrzmieć
wrednie, ale chciałam jak najszybciej wyjść z tego pomieszczenia i
wszystko przemyśleć.
Oczami Zayna
Weszła do łazienki niemal trzaskając drzwiami. Byłem
na siebie cholernie zły. Nie potrafię przy niej zapanować nad
swoim popędem seksualnym. Wiem, że dla niej to za szybko. Nie chcę
jej do niczego zmuszać, tymczasem kolejny raz dzisiejszego dnia
wprawiam ją w zakłopotanie. Chciałbym, żeby mi wybaczyła,
chciałbym ją przeprosić, ale gdy tylko ją zobaczę odzywa się we
mnie drugie ja, które pragnie jej od pierwszego dnia kiedy
zobaczyłem ją na sali gimnastycznej i które pragnąć jej będzie
do końca życia. Po kilku minutach przypomniałem sobie, że nie
poinformowałem mojego gościa gdzie znajdują się ręczniki. Bijąc
się z samym sobą podszedłem do drzwi łazienki. Delikatnie
zapukałem ale nie odpowiedział mi żaden głos. Niepewnie
nacisnąłem klamkę i wszedłem do środka. Nie zauważając mojej
obecności bawiła się uroczo gumową kaczuszką, którą dostałem
kiedyś od mamy. Wyglądała jak dziecko, prawdę mówiąc była
jeszcze dzieckiem, a ja nie miałem do niej żadnych praw. Kiedy jej
oczy wreszcie napotkały mnie na swojej drodze cicho pisnęła i
schowała się pod pianą, wylewając trochę wody z pełnej wanny.
Jej wystraszone oczy zrobiły się jak okrągłe monety. Księżniczko
czemu się mnie boisz?
-[T.I] przepraszam za tamto. Nie chcę ci nic zrobić.
Nie skrzywdzę cię, musisz mi zaufać.
Dziewczyna lekko się rozluźniła, ale w jej oczach
można było dostrzec nieufność.
-Chciałem pokazać ci gdzie są ręczniki.-mówiłem
patrząc prosto w jej oczy. Podszedłem do jednej z szafek i wyjąłem
czerwony materiał. -Myślę, że ten będzie ok.
Gdy zbliżyłem się do drzwi usłyszałem jej cichy
szept:
-Mógłbyś na chwilę podejść?
Odwróciłem się i spojrzałem na jej twarz doszukując
się odpowiedzi, czy to co usłyszałem było prawdą czy wymarzonym
scenariuszem. Delikatny uśmiech formujący się na jej pięknych
ustach upewnił mnie, że rzeczywiście prosiła mnie o to, żebym do
niej podszedł. Powoli skierowałem się w jej stronę jakby
spodziewając się, że zaraz będzie chciała bym odszedł. Gdy
byłem już tuż obok ręka [T.I] powędrowała w górę i oblała
mnie wodą. Połowa mojej garderoby była zmoczona.
-To za karę.-wystawiła mi język.
Uśmiechnąłem się i szybko zdjąłem koszulkę.
Potem zdjąłem spodnie.
-Zayn? Co ty robisz?-zapytała dziewczyna z nutką
zdziwienia w głosie.
-Rozbieram się.-odparłem i ściągnąłem bokserki na
co dziewczyna momentalnie się odwróciła w bok. Jej reakcje były
słodkie.- Jestem już i tak mokry, więc nie zaszkodzi się umyć.
Nie zważając na moją nagość szatynka spojrzała na
mnie z przerażeniem i spytała:
-Chcesz tu wejść i się myć?!
-Tak.-odpowiedziałem z uśmiechem i wszedłem do
wielkiej wanny i po raz pierwszy odczułem tak niezwykłą i szczerą
radość z kąpania się tutaj.
Oczami [T.I]
Skuliłam nogi i patrzyłam się z niedowierzaniem na
poczynania mężczyzny. Wszedł do wanny! Do wanny, w której jestem
ja! Oboje jesteśmy nadzy! Jak mogłam dopuścić do takiej
sytuacji?!
-Ale ja jeszcze nie skończyłam-zaprotestowałam.
-Pomóc ci?-natychmiast odpowiedział.
-Nie!-automatycznie krzyknęłam przysuwając się
jeszcze bardziej do tyłu.
-Po prostu się umyjemy.-powiedział spokojnie brunet.
Nieśmiało mu przytaknęłam i obserwowałam jak bierze gąbkę,
nalewa na nią żelu do kąpieli i przesuwa po całym ciele. Nie
byłam w stanie zachowywać się tak swobodnie w jego obecności.
Każdy jego ruch wydawał się taki naturalny, cudowny. Po kilku
minutach, gdy już jego całe ciało pokryte było pianą, zapytał:
-Nie myjesz się?
Nieśmiało się uśmiechnęłam i wzruszyłam w
ramionami. Nie chciałam takiej sytuacji, ale gdy już się w niej
znalazłam nie jestem w stanie powiedzieć, że żałuje. Bardzo mi
schlebia ta jego bliskość.
Po chwili, gdy tylko patrzyłam na swoje podkulone
kolana nie wiedząc co zrobić poczułam na udzie jego dłoń.
Jęknęłam niespodziewanie. Nie zrobiłam tego specjalnie, po prostu
tak się stało. Uczucie które w tamtym momencie mnie ogarnęło
mnie do tego zmusiło. Przygryzłam wargę i wypuściłam powietrze.
Jego ręka była coraz bliżej mojej kobiecości kiedy nagle się
wycofał. Oparł ręce po dwóch stronach wanny. Zacisnął dłonie
na jej krawędziach i nachylił się nade mną. Jego ciepły oddech
na moich wargach sprawił że to ja pierwsza zaczęła go całować.
I wiedziałam już, że na zwykłym pocałunku się nie skończy.
Wyprostowałam nogi, aby mógł mieć do mnie lepszy dostęp i
złapałam go w pasie. Naparłam rękami na jego plecy by zbliżył
się do mnie jeszcze bardziej. Po raz pierwszy poczułam dziwne, ale
przyjemne uczucie w podbrzuszu. To już nie motylki, to było coś
więcej. Podniecenie i pożądanie. Pragnęłam go. By poprawić
swoją pozycję znów posunęłam się trochę do tyłu przypadkowo
dotykając kolanem części, której raczej nie chciałam dotknąć.
Jego westchnienie wypełniło całe pomieszczenie.
-Przepraszam, nie chciałam.-momentalnie zareagowałam.
-Kochanie to było przyjemne.-zachrypiał tuż nad moim
uchem. Poczułam rumieńce na twarzy, ale już nie ze skrępowania,
ale z jego tak jakby pochwały. Niewiele myśląc powtórzyłam swój
poprzedni ruch co ponownie spotkało się z jęknięciem Mulata. Jego
ciało wygięło się nieznacznie i tym razem to ja poczułam na
nodze jego członka. Zaśmialiśmy się cicho i ponownie zaczęliśmy
się całować. Kiedy jego jedna ręka powędrowała do wody,
poczułam, że teraz czas na mnie. Nie myliłam się i chwilę
później poczułam delikatne jak mgiełka dotknięcie, które
doprowadziło mnie niemal do ekstazy. Mocniej zacisnęłam paznokcie
na jego plecach i przytuliłam się do chłopaka. Kolejnym
zaskoczeniem okazało się wyjście mojego partnera z wanny. Nieco
zawiedziona spojrzałam na niego. Błogi uśmiech wtoczył się na
jego twarz i uparcie nie chciał zejść. Nachylił się nade mną i
biorąc w objęcia jak pan młody pannę młodą podniósł do góry.
Splotłam dłonie wokół jego szyi i wtuliłam w jego tors, żeby
ukryć swoją nagość w jego obnażeniu. Krople wody spływały po
naszych mokrych ciałach. On niósł mnie w nieznanym kierunku.
Poczułam, że cokolwiek by się nie działo to tego chcę. Zaczęłam
całować jego szyję, lekko ją przygryzając. Nim się obejrzałam
znaleźliśmy się w pomieszczeniu, w którym nie miałam jeszcze
okazji być. Sypialnia, urządzona naprawdę elegancko. Nie mogłam
się jednak skupić na jej wystroju, bo zostałam ułożona na
niezwykle wygodnym łóżku. Pościel zaczęła wchłaniać wodę,
która jeszcze znajdowała się na naszych rozgrzanych ciałach.
Niesiona pożądaniem ułożyłam swoją dłoń na jego klatce
piersiowej i sunęłam nią w dół. Może to dziwne, ale nie miałam
jeszcze odwagi spojrzeć na jego członka. Nigdy nie znalazłam się
w takiej sytuacji, a gdy już w niej byłam nie potrafiłam przemóc
samej siebie i spojrzeć w dół. Patrzyłam mu więc prosto w oczy.
Widziałam jak je przymykał gdy byłam już coraz bliżej. Jego
rozkosz na twarzy kiedy wreszcie dotarłam. Zayn nie pozostał mi
dłużny i już po chwili opierając ręce na moich nadgarstkach
zaczął mnie całować. Na początku w usta. Potem w szyję, by
wreszcie dojść do moich piersi. Jeszcze nikt nigdy nie posunął
się tak daleko.
-Jesteś piękna.-na chwilę oderwał się od pieszczot,
by znów obdarzyć mnie swoim specyficznym tańcem języka. Oddech
stawał się coraz cięższy a sutki stwardniały, co jak mniemam
było prawidłową oznaką „pracy” wykonanej przez bruneta. Kiedy
znów nasze usta się znalazły i poczułam, że jestem gotowa, on
tak po prostu się odsunął pozostawiając jedynie swoją dłoń na
moim brzuchu. Położył się obok, twarzą do poduszki. Nie
wiedziałam o co chodzi. Zawsze się tak robi? W filmach, które
oglądałam, wcale tak nie było! Ogarnięta poczuciem winy, doszłam
do wniosku, że to moja wina i jak zwykle coś spieprzyłam.
Spodziewałam się usłyszeć za moment jego drwiący śmiech. Ale
kolejne sekundy mijały, a nic takiego nie miało miejsca.
-Zayn?-wreszcie zdobyłam się na odwagę by zapytać co
się stało.
Odwrócił swoją twarz w moją stronę. Był wyraźnie
smutny, a z kącików jego oczu, zaczęły wypływać łzy.
-Księżniczko. Nie możemy tego zrobić.-powiedział z
bólem w głosie i ponownie zatopił głowę w miękkiej poduszce.
-Ale czemu?!-spytałam nerwowo. Byłam gotowa,
przełamałam się, odważyłam, a on mi teraz mówi, że nie?!
-To nielegalne. Jesteś niepełnoletnia. Jesteś moją
uczennicą.-stłumiony głos Malika.
-Ale ja tego chcę. Ja cię pragnę!-westchnęłam
głośno i siłą zmusiłam go żeby na mnie popatrzył. Gdy tylko to
zrobił, przybliżyłam swoje wargi do jego i wykonałam
najdelikatniejszy pocałunek na jaki było mnie stać w tej chwili
niewątpliwych uniesień. Jego ręka powędrowała na mój pośladek,
który po chwili ścisnął.
-Jesteś pewna?-wydyszał trochę pocieszony i znów
zaczął mnie całować, tym razem już tak jak chyba powinno się to
robić, przed tym co zamierzaliśmy zrobić.
Gdy na chwilę przerwał zapewniłam go:
-W stu procentach pewna.
Jego niepewność przełamałam kolejnym pocałunkiem.
Moja dłoń gładziła jego klatkę piersiową. Objęłam go w pasie
i pozwoliłam by on też mógł dawać mi rozkosz. Trudno to nazwać
zwykłym pocałunkiem. Nasze dłonie poznawały swoje ciała na nowo.
Z każdym kolejnym ruchem czułam coraz mocniejsze dreszcze. Pomimo
otwartego okna było mi piekielnie gorąco. Pojedyncze, przypadkowe
dotknięcia w intymne miejsca raz po raz odznaczały się
przeciągłymi westchnieniami. Co jakiś czas mogłam też usłyszeć
ogrom komplementów pod swoim adresem, wydobywających się z jego
ust. Po kilku minutach pieszczot całkowicie porzuciłam wstyd i
odważnie uczestniczyłam z nim w tej grze wstępnej. Nie
spodziewałam się tak przyjemnych momentów. Owszem, wiele razy
słyszałam, że jest to nieziemskie, ale mówić a poczuć na
własnej skórze to kolosalna różnica. Gdy już nieco zmęczeni,
ale jeszcze niewystarczająco zaspokojeni na chwilę spokojnie
leżeliśmy przytuliłam się do niego. Poczułam w kącikach oczu
łzy. Pierwszy raz w życiu płakałam ze szczęścia. Opuszkami
palców wytyczyłam sobie drogę po jego szyi. Uwielbiałam go
dotykać, czuć pod rękami jego ciało, jego bliskość. Było mi
ciepło, nie mówię tu tylko o temperaturze na zewnątrz, ale przede
wszystkim o falach gorąca rozpływających się w środku, przy
każdym jego uśmiechu, dotyku czy słowie. Gdy nasze oddechy na
chwilę się unormowały, a z radia zaczęła lecieć jakaś spokojna
muzyka, powiedziałam:
-Zayn, proszę cię, bądź ze mną na zawsze. Obiecaj
mi, że to przetrwa mimo trudności, że my przetrwamy, że nie damy
się przy pierwszej lepszej przeszkodzie, że będziesz mnie kochał
kiedy będzie dobrze i kiedy będzie źle.-mówiłam nieco
histerycznie i dość szybko. W każdej sytuacji z nim czułam się
niesamowicie, ale gdzieś tam zawsze pojawiały się ciemne cienie
obaw. Tak cholernie bałam się, że go zabraknie, że zostanę sama.
Czemu myślę o tym akurat teraz? Bo teraz jest fantastycznie,
ogarnia mnie strach, że może już nigdy nie być tak dobrze, że
nigdy nie poczuję się tak jak teraz.
Jego ręka zaczęła delikatnie głaskać moje włosy.
Na ustach pojawił się słaby i jakby niepewny uśmiech:
-Będzie dobrze, musi.
-Ale przyrzeknij, że mnie nie zostawisz.-nalegałam.
-Słonko, nie można składać takich obietnic, bo w
życiu nic nie jest pewne.
Tak bardzo pragnęłam żeby powiedział teraz to co
chciałam. Ale zamilkłam. Zapewniałam sama siebie, że mnie nie
opuści, że szczerość jego słów, nie mogła być kłamstwem. Jak
bardzo później żałowałam, że nie doprowadziłam do tej jego
deklaracji...
Gdy ja leżąc rozmyślałam o tym co będzie dalej, on
nachylił się nad szafką nocną i zaczął w niej grzebać.
-Cholera!-zaklął.
-Coś się stało?-zapytałam wyrwana z myśli
spoglądając na niego.
-Nie mam gumek.-westchnął.
Gdy sens jego słów dotarł do mnie, lekko się
zarumieniłam.
-Sprawdziłeś dokładnie?-zapytałam przygryzając
wargę.
-Jeszcze druga szufladka-przypomniał sobie i nachylił
się nade mną. Zaczął ponownie przeszukiwać szafkę. Jego ciało
co chwilę stykało się z moim. Poczułam dreszcze.
-Jest.-uśmiechnął się i zaczął otwierać
niewielkie pudełeczko.
Po całym ciele rozlała się fala gorąca.
Przypuszczenia za moment staną się faktem. Już niebawem stracę
dziewictwo. Czułam skurcze w żołądku jak przed jakimś ważnym
wydarzeniem. Obserwowałam każdy jego ruch z coraz większymi
wątpliwościami. Coraz mocniej zaciskałam zęby na dolnej wardze.
Okropnie się denerwowałam. Kiedy mężczyzna wreszcie założył
prezerwatywę, spojrzałam mu w oczy z niepokojem. Zauważył to:
-Jeżeli nie chcesz, albo nie jesteś gotowa, to po
prostu powiedz. Nie chcę nic na siłę. Chcę żeby to była nasza
wspólna, świadoma decyzja, z której oboje mamy czerpać
przyjemność.-zaczął gadać jak to przystało na nauczyciela.
-Chcę.-odezwałam się wbrew sobie.
Spojrzał jeszcze raz wprost w moje tęczówki, ale
wytrzymałam jego wzrok i chyba udało mi się go przekonać. Gdy
zbliżył się do mnie, na zaledwie kilka centymetrów poczułam
zawroty głowy, a serce przyspieszyło swój rytm. Zanim cokolwiek
się stało, brunet ponownie zapytał:
-Jesteś dziewicą?
Sparaliżowana świadomością, tego co miało za moment
nastąpić nie wydobyłam z siebie żadnego słowa. Dopiero po kilku
sekundach, cicho szepnęłam:
-Tak.-wtedy zdałam sobie sprawę, że wstrzymywałam
powietrze.
Uśmiechnął się zagadkowo i powiedział:
-Będę delikatny. Gdyby coś cie zabolało daj mi
znać.-poinstruował.-w każdej chwili możemy przerwać.
Uśmiechnęłam się na te jego oznaki troski. Będzie
dobrze. Musi.- powtórzyłam w myślach słowa Malika.
Objęłam dłońmi jego kark i zaczęliśmy się
całować.
-Przytrzymaj się mnie.-rozkazał, a ja objęłam go
rękami w pasie. Wiedziałam, że za chwilę ma się to stać i jakoś
nie potrafiłam określić swoich uczuć. Z jednej strony byłam
podekscytowana i szczęśliwa, z drugiej zaś przeszywał mnie
przemożony strach, że któryś z moich ruchów, będzie
nieodpowiedni, że popsuję chwilę. Dlatego po prostu leżałam. Nie
miałam pojęcia czego mam się spodziewać. Sądziłam, że skoro
już mnie uprzedził to lada moment tego doświadczę, że
prawdopodobnie poczuję ból jaki ma podobno towarzyszyć pierwszemu
razowi. Ale moje podniecenie narastało a on patrzył na mnie jedynie
oczami przepełnionymi jak nigdy wcześniej ogromną miłością.
Głaskał mnie ręką po twarzy i szeptał czułe słówka. Czułam
jego bliskość jednocześnie do końca jej nie doznając.
Przymknęłam oczy i zaciągnęłam się jego zapachem starając
zapamiętać się ten moment do końca życia. Po kilku minutach
wreszcie poczułam dotyk w mojej kobiecości, który z każdą chwilą
się pogłębiał. Wciągnęłam powietrze i przez kilka chwil je
wstrzymywałam. Potem przygryzłam wargę i z zadowoleniem
stwierdziłam, że jak na razie nie odczułam żadnego dyskomfortu, a
chwila wcale nie była obrzydliwa jak mogłoby się wydawać.
Poczułam się jak w raju, jak w niebie. Przeniosłam ręce na
pościel by po chwili mocniej zacisnąć na niej pięści. A więc to
teraz, już. Otworzyłam oczy i od razu dotarł do mnie przepiękny
obraz- Zayn z błogim uśmiechem na ustach. Tak jakby od niechcenia,
leniwie, ale wiedziałam, że jest skupiony, że stara się dla mnie,
żeby sprawić mi przyjemność, jednocześnie nie krzywdząc. I
byłam pewna, że nigdy nie będę żałowała tej chwili cokolwiek
by się nie działo. Odchyliłam głowę do tyłu, pozwalając mu tym
samym na pocałunki szyi, które były jedynie dodatkiem do tego co
działo się nieco niżej. Czułam go w sobie, czułam jak się we
mnie porusza, czułam każdy jego ruch biodrami. Coraz częściej
przymykałam oczy z uczuć które w tamtym momencie całkowicie mną
zawładnęły. Krótkie westchnienia już bezwładnie opuszczały
moje usta. Każdy moment dostarczał coraz to nowych odczuć
spełnienia. Przyjemność falami rozpływała się po moim ciele.
Ani na chwilę nie poczułam bólu, co wydawało mi się wręcz
nierealne. Gdy kolejne minuty mijały a ja byłam coraz bliższa
odczucia pełni ciepłe ręce mężczyzny objęły moje biodra i
zsynchronizował swoje ruchy z moimi. Czując że jestem coraz bliżej
oplotłam nogami jego tułów i zatopiłam się w jego bezpiecznych
ramionach. Chwilę potem kolejne fale rozkoszy rozpływały się po
całym moim ciele. Mój oddech był nieporównywalnie szybszy od tego
normalnego. Przymknęłam oczy i starałam uspokoić szybciej bijące
serce. Zayn cały czas trzymał mnie blisko siebie i tym samym
pozwalał byśmy ostatnie chwile spędzili pławiąc się we wspólnej
błogości. Kilka sekund później osunął się całym ciałem obok
mnie i lekko zachrypniętym i wciąż kuszącym głosem powiedział:
-To był najlepszy seks jaki miałem.
Rumieńce, które ani na chwilę nie zstępowały z
mojej twarzy stały się o ile to możliwe jeszcze intensywniejsze.
Mimo że chłopak był tak blisko mnie przytuliłam się do niego
oplatając mocno ramionami. W tej chwili chyba jeszcze bardziej niż
w innym chciałam go mieć blisko siebie.
-Kocham cię Zayn.-szepnęłam po raz kolejny.
-Ja ciebie też.-ucałował mnie w czoło.-Ja ciebie
też.
Miałam wielką nadzieję, że nie mówi tego tylko ze
względu na to co przed chwilą się wydarzyło. Bo ja kochałam go
każdą cząstką swojego ciała. Za wszystko jednocześnie kochając
za nic.
Cicha melodia rozlewała się po pomieszczeniu.
Kreśliłam palcem kółka na jego klatce piersiowej. Rozmawialiśmy.
O nas, o tym co będzie dalej. Jeszcze niecały rok i będę
pełnoletnia, skończę tą szkołę i już nikt nie będzie w stanie
nam zaszkodzić. Marzyłam o dniu, w którym na środku ulicy, wśród
tłumów przechodniów będę mogła go chwycić za rękę i pokazać
całemu światu, że jest mój i nikomu nic do tego.
Moje powieki lekko się przymykały. Byłam już śpiąca,
ale czułam, że gdy zasnę stanie się coś ważnego i to ominę.
Cały czas kurczowo ściskałam jego ciało. Obejmowałam go, prawie
się na niego kładłam. Nie chciałam by choć na moment mnie
opuścił. Pragnęłam, by zachować tę chwilę w pamięci na
wieczność.
-Kochanie?-szepnął wprost do mojego ucha budząc tym
samym motyle w brzuchu, które zdążyły nieco się uspokoić.
-Tak?-spojrzałam w jego brązowe oczy.
-Nie miałabyś nic przeciwko jeżeli bym cię
narysował?
-Narysował?-zastanowiłam się.-Teraz?
-Tak.-uśmiechnął się uroczo głaszcząc mnie po
głowie.
-Okej.-musnęła nosem jego nos.
-Wiesz już od ponad miesiąca cię rysuje, ale jeszcze
nigdy nie byłaś tak blisko.
Jego słowa mnie zdziwiły. Nie spodziewałam się tego.
Ta wiadomość trochę mnie onieśmieliła. Czyli przez cały ten
czas mi się przyglądał?
-Ostatnio nawet robiłem to na lekcjach. Wcześniej
tylko z pamięci.
Jeszcze raz na niego spojrzałam z niedowierzaniem i
zapytałam:
-Mogę zobaczyć te rysunki?
-Oczywiście.-po raz setny się do mnie uśmiechnął i
wstał. Podszedł do jednej z szafek a ja mogłam obserwować jego
obnażone ciało. Gdy odwrócił się ku mnie, niekontrolowanie
zacisnęłam powieki. Jakoś nadal wszystko wydawało mi się być
zakazane i niedozwolone. Choćby patrzenie na nagiego mężczyznę.
Chwilę potem Zayn obdarzył mnie serią pocałunków, które dodały
mi nieco odwagi. Z jednej z kilku teczek, które przyniósł wyjął
plik kartek. Zaczęłam z zainteresowaniem przeglądać szkice. Na
każdym ja. A może raczej śliczna dziewczyna, która mogła mnie
przypominać. Może chłopak specjalnie oddawał nieco nierealny
obraz. Bez żadnych wad, porcelanowa twarz, idealne ciało,
przeszywający i kuszący wzrok, pełne usta, faliste, gęste
włosy... Jednak gdzieś tam za idealną postacią naprawdę kryłam
się ja i było to widać.
-Ślicznie rysujesz.-pochwaliłam bruneta.
Sięgnęłam po kolejną teczkę i z zadowoleniem
stwierdziłam, że tym razem rysunki przedstawiają mnie i jego.
Najczęściej w sytuacjach, które w ogóle nie miały miejsca. Jak
na przykład całujących się na środku korytarza szkolnego
otoczonych uczniami i zdegustowanym dyrektorem. Zaśmiałam się na
taką wizję i z powrotem schowałam kartki.
-Masz autoportrety?
Mulat kiwnął potwierdzająco głową i pokazał mi
kilka kolejnych obrazków. I tu zdecydowanie się zgodzę, że to
najpiękniejsze dzieła jakie widziałam. Każdy szczegół jego
twarzy oddany ze stuprocentowym podobieństwem. Oszołomiona talentem
przelanym na papier z szeroko otwartymi oczami przyglądałam się
jego rysunkowej postaci.
-Podoba ci się?-szepnął.
-Tak.-przejechałam opuszkami palców po jego
naszkicowanej twarzy.-Będę mogła kilka wziąć?
-Nie ma sprawy.-ucałował mnie w czoło i odniósł
teczki na swoje miejsce.
Oczami Zayna
-To ma być akt?-zapytała [T.I] zakrywając się
kołdrą.
-Jak będzie dla ciebie lepiej.-odparłem łagodnie
chociaż w głębi duszy pragnąłem żeby móc podziwiać ją
jeszcze przez kolejne chwilę bez ubrań.
Dziewczyna po chwili zawahania zsunęła z siebie kołdrę
i przybrała pozę godną prawdziwej modelki. Ułożona na łóżku,
piękna i naga z odsłoniętymi piersiami już odważnie patrzyła mi
wprost w oczy. Z zachwytem przyglądałem się jej przez kolejne
sekundy, gdy wreszcie oprzytomniałem i zabrałem się do pracy.
Byłem pewien, że nic nie jest w stanie wyrazić jej piękna, ale
starałem się, by wszystko wyszło realnie, tak jak wygląda w
rzeczywistości. Kolejne kreski ołówkiem kreśliły i odtwarzały
jej ciało. Ogarnięty skupieniem i starannością dopiero po
kilkudziesięciu minutach zauważyłem, że dziewczyna usnęła. Ale
ja nie poprzestałem na tym. Czułem, że taka chwila może długo
się nie powtórzyć. Kolejne kartki były zapisywane gryfem ołówka,
a ja nie potrafiłem przestać. Po dwóch godzinach i mnie ogarnęła
senność. Ale byłem nieopisanie szczęśliwy i spełniony. Kobieta,
którą kocham nad życie spała w moim domu, na łóżku, w którym
codziennie zasypiam. „Przepraszam” pomyślałem. Mogłem odczuwać
ogromnie cholerne szczęście, ale wiedziałem, że z każdym
kolejnym krokiem krzywdzę cię coraz mocniej. Ty zakochujesz się we
mnie coraz bardziej, stajesz się uzależniona. Widzę, że nie ma
już odwrotu. Doprowadziłem do tego, że każdy dzień nas niszczy.
Nie potrafię, nie wyobrażam już sobie ani minuty bez myśli o
tobie. A dzisiejszy wieczór tylko przypieczętował naszą miłość.
Wstałem i wyjąłem z kieszeni spodni papierosa. „Przepraszam”
myślę kolejny raz. Zapaliłem zapalniczkę i zaciągnąłem się
trującym dymem. Poszedłem na balkon i usiadłem na chłodnym
płytkach. Patrzyłem na ciebie. Przewracałaś się z boku na bok.
Może miałaś koszmar. Odczułem złość i wstręt do samego
siebie. Jak mogłaś pokochać takiego dupka jak ja? Pojedyncza łza
spłynęła po moim policzku. Zamknąłem oczy. Wewnątrz poczułem
pustkę. Wiem, że zrobiłem źle, ale nie potrafię żałować. Te
dni, kiedy mogłem poczuć smak twoich ust, ciepło bijące od
ciebie, dźwięk twojego głosu, miękkość twojego ciała, zapach
twoich włosów... nie chcę cofać czasu. Uwielbiam świadomość,
że jesteś tu teraz ze mną. Będę się chełpił tym, że cię
znam. Odczuwał zaszczyt, że mnie kochasz. Zgasiłem papierosa na
poręczy balkonu i westchnąłem:
-Przepraszam.
Powolnym krokiem zbliżyłem się do łóżka. Nakryłem
cię i z całych sił przytuliłem. Boję się tego co nadchodzi. Ale
obiecuję, że zrobię wszystko, żeby Tobie było najlepiej. „Leczę
strach oddechem z twoich ust.” I wszystko wydaje się lepsze, gdy
tylko jesteś przy mnie.
***
-Widzimy się jutro w szkole?-zapytałam wieszając się
na jego szyi. W pamięci ciągle miałam ostatnią noc i najlepszy
poranek w życiu, kiedy budziłam się obok niego.
-Tak. Ale zmienił się plan i nie mamy wf-u.-
odpowiedział.- Przyjdź do magazynku na długiej przerwie.
-Dobrze.-zgodziłam się i zamknęłam za nami drzwi.
Brunet mnie przytulił i poprosił:
-Nie idź. Chcę żebyś jeszcze została...
Uśmiechnęłam się, bo jego oddech łaskotał moją
twarz.
-Jeszcze do ciebie przyjdę.-zapewniłam chłopaka i
zbliżyłam swoją twarz do jego. A mogłam się nie zbliżać
.Jego usta nie czekały długo i po chwili poczułam je na
swoich. A mogłam nie oddawać pocałunku. Oplotłam ręce
wokół jego szyi. A mogłam go nie dotykać.
Mogłam
się nie zakochiwać. Mogłam nie przychodzić. Mogłam nie całować.
Cholerny
pocałunek! Skoro jeden pocałunek może zmienić żabę w księcia,
równie dobrze jedno niewinne zbliżenie ust może zmienić sielankę
w koszmar. Gdybym wiedziała po prostu wyszłabym z tego mieszkania,
nawet na niego nie patrząc. Co mnie podkusiło żeby wtedy wykonać
ten gest?
Jeden
zdradliwy pocałunek. Pocałunek, który zniszczył moje życie...
Foreverdirectioner
Hej wszystkim! :*
Skoro to czytacie to przeżyłyście "mój pierwszy raz" ze scenami łóżkowymi. Jak widzicie to nie jest moja mocna strona, dlatego podziwiam wszystkich, którym udaje się to napisać tak, żeby było to dobre, z wyczuciem i ze smakiem :) Chętnie dowiem się co o tym myślicie :*
To najdłuższa część jaką kiedykolwiek napisałam *.* (chyba 9 stron :o).
Dajcie znać co myślicie, jakie macie przeczucia- Zaynowi i [T.I] uda się? Będą razem? Rozstaną się? :* Jestem bardzo ciekawa Waszych odczuć :*
No i teraz tak- mam jeszcze 2 części tego Zayna i jestem w połowie ostatniej :) A Harrego mam na razie 0.5 strony tak więc części do wstawiania coraz mniej, a wena płata mi figla :/ Kompletnie nie mam czasu pisać. Szkoła :/ Nie wiem co ja zrobię, jak skończy się to co mam :'(
No dobra, już Was nie zanudzam :* co najmniej 20 komentarzy=nowy imagin
Zapowiedź:
***Hej! Uśmiechnij się na mój widok, proszę!
Zayn błagam, powiedz co się stało?
Kochanie nie płacz.- kciukiem zaczął ścierać moje
łzy.- nie do twarzy ci ze łzami. - delikatnie się uśmiechnął,
chociaż w jego oczach czaił się smutek.
- Jakkolwiek nie wygląda to z boku, to ja naprawdę cię
kocham. Jak nikogo wcześniej. Nie spodziewałem się, że można
darzyć drugą osobę tak mocnym uczuciem.
-Tak Naomi, stało się. Moje życie traci sens.-
zdawałam sobie sprawę jak to brzmi, ale taka była prawda. Od
pewnego czasu żyłam dla niego. Więc co stanie się, gdy jego
zabraknie?
-[T.I] [T.N] natychmiast ma się pojawić u dyrektora.
Zamknęłam na dłuższą chwilę oczy. Ufff, już,
koniec. Mogę się uspokoić. Nie było tak strasznie...
Czy moje poprzednie przypuszczenia okazały się prawdą?
Ja i on to żart?
Jest tyle rzeczy, które chciałabym mu teraz
powiedzieć...***
[Są tu zdawkowe informacje, bo nie chcę żebyście od razu wszystko wiedzieli :*
PS:Czy przed ostatnią częścią też chcecie zapowiedzi? To chyba nie najlepszy pomysł, prawda? Przydałby się efekt zaskoczenia :) Dajcie znać co o tym sądzicie :*]