Najlepsze Polskie Imaginy One Direction
środa, 24 grudnia 2014
KONKURS MIEJSCE 2
Witajcie Nasi Mili w ten wyjątkowy dla wszystkich dzień! :)
Za chwilę przeczytacie pracę CURLY GIRL, która zajęła w naszym konkursie 2 miejsce! Serdecznie Ci gratulujemy i życzymy dalszych sukcesów! <3
Poza tym chciałybyśmy złożyć wam najserdeczniejsze życzenia z okazji Bożego Narodzenia! Dużo radości, samozadowolenia i wszystkiego, czego pragniecie :) Spędźcie miłe, radosne święta w gronie najbliższych :*
A teraz zachęcamy do lektury tej świetnej pracy! :)
PS Nie zapomnijmy, że Louis ma dzisiaj urodziny! ♥ 100 lat!!!
Foreverdirectioner& MissPotatoe
Nieubłaganie zbliżały się święta. To okres pełen radości i szczęścia. Najpierw są gorączkowe, pieczołowite przygotowania, by na koniec wspólnie z bliskimi móc cieszyć się magią tych cudownych świąt w miłej, rodzinnej atmosferze. Dla większości z ludzi to po prostu... norma, ale nie dla Rosemary...
********************
Było niedługo po południu. Rosemary wyszła z uczelni i podeszła na przystanek autobusowy, jednak długo na nim nie zabawiła, gdyż po niecałych dwóch minutach dziewczyna jechała już autobusem. Nie mieszkała daleka od szkoły, więc w domu była jakieś dziesięć minut później.
Mieszkanie 22-latki nie należało do największych, ale było urządzone gustowne, w nowoczesnym stylu.
Blondynka udała się do kuchni, gdzie przyrządziła sobie jakiś posiłek na szybko, który błyskawicznie skonsumowała. Następnie prędko się odświeżyła i udała się do... pobliskiego domu dziecka. Często tam przychodziła, starała się umilić czas wszystkim dzieciom. Co roku na święta kupowała im prezenty, piekła ciastka, bawiła... po prostu chciała je uszczęśliwić, spędzała z nimi wieczór wigilijny i bożonarodzeniowy... tak miało być też w tym roku.
Perspektywa Rosemary
Weszłam do bardzo dobrze znanego mi budynku. Zdjęłam wierzchnią odzież, którą zostawiłam w szatni
-O, Rose! Jak miło Cię widzieć -powitała mnie z uśmiechem Gio-niziutka brunetka w średnim wieku, jedna z pracownic placówki.
-Witaj Gio. To, co zaczynamy już robić ozdoby świąteczne?
-Ach, tak! Oczywiście! Ale najpierw chciałabym Ci kogoś przedstawić.
Przeszłyśmy do świetlicy, gdzie obecnie znajdowało się większość dzieci. Maluchy, jak zawsze entuzjastycznie mnie powitały.
-Rose poznaj proszę mojego siostrzeńca -moim oczom ukazał się wysoki, przystojny, niebieskooki szatyn; czułam, jak serce zaczyna szybciej bić, a moje policzki oblewają rumieńce... muszę przyznać nowe i nieznane mi, jak dotąd uczucie
-Louis -wyciągnął do mnie swoją dłoń.
-Rosemary -odwzajemniłam gest.
-Dobrze to ja was dzieci zostawiam -oznajmiła Giovanni, opuszczając pomieszczenie.
-Siadamy? -zaproponował.
-Emm... jasne -byłam trochę... dobrze.... bardzo zmieszana. Usiedliśmy przy jednym ze stolików i razem z podopiecznymi placówki zaczęliśmy wykonywać łańcuch choinkowy.
Dzieci cały czas nas zagadywały, wiec nie mieliśmy wiele okazji do rozmów, co z jednej strony mnie cieszyło, a z drugiej już niekoniecznie...
Dochodziła godzina dziewiąta wieczorem i trzeba był wracać do domu. Razem z chłopakiem pożegnałam się z dziećmi oraz opiekunkami, ubraliśmy się i opuściliśmy budynek.
Na zewnątrz było dość chłodnawo, no cóż zima... jednak pogoda wynagradzała ten mróz pięknym, bielutkim puchem, który pokrywał ulice, chodniki oraz pobliską zieleń. Ku mojej radości prószył nawet teraz!
-W którą stronę idziesz? -usłyszałam za sobą lekko zachrypnięty głos Louisa.
-W lewą. A ty?
-Również -ruszyliśmy wolnym krokiem; z początku panowała pomiędzy nami znana wszystkim ta niezręczna cisza; byłam niezwykle wdzięczna, kiedy chłopak ją przerwał:
-Co robisz?
-Słucham?
-Co robisz? Czym się zajmujesz?
-A... studiuję psychologię.
-Tylko?
-Hmm... -spojrzałam na niego bardzo zaintrygowana- zaocznie chodzę do szkoły plastycznej. A ty?
-Zarządzanie. Skąd znasz Gio?
-Od kilku lat odwiedzam regularnie ten dom dziecka.
-To... -zawiesił lekko głos- szlachetne.
-Czy ja wiem... wiele osób tak robi.
-Ty jesteś pierwszą, która robi to z taką pasją i uczuciem. To piękne, ale też jednocześnie przykre.
-Przykre?
-Tak, niestety... wiem, że masz za sobą nieciekawą przeszłość.
-Przepraszam, co? -zapytałam podirytowana.
-Przepraszam jeśli Cię uraziłem, ale to widać...
-Nie uraziłeś tylko... jak rodzice dają ci wszystko oprocz miłości to później sam pragniesz dawać ją innym, jak najwięcej albo stajesz się bezduszną istotą... Czemu ja ci to w w ogóle mówie?! Ja cię przecież nie znam -byłam bardzo, ale to bardzo zła na siebie!
-Nie szkodzi. Poniekąd znam to uczucie, gdyby nie Giovanni...
-Przemiła i wspaniała kobieta.
-Niewątpliwie... Sama spędzasz święta?
-Zazwyczaj spędzam je z Giovanni i podopiecznymi placówki. A ty?
-Może też tak zrobię, zobaczymy... kiedyś spędzałem je z przyjaciółmi, ale teraz to niezbyt przechodzi, poznajdowali miłość i... no i tyle. Przeważnie spędzam je sam.
-Samotne święta -westchnęłam- Chyba trzeba się pożegnać.
-Mieszkasz tutaj? -wskazał na apartamentowiec.
-Tak. Mieszkasz może w pobliżu?
-Mmm... tak. Kilka przecznic dalej -wskazał na nowe zabudowania -To do zobaczenia Rose.
-Pa -weszłam do budynku, szybko skierowałam się do mieszkania.
Po zdjęciu odzieży wierzchniej udałam się do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic. Następnie zrobiłam sobie kolację, wylądowałam nad książkami.
Przeważnie nauka sprawnie wchodzi mi do głowy, ale nie dziś, bowiem "siedział" w niej nikt inny tylko Louis...
Znałam go ledwie kilka godzin, a on już wywracał mój świat do góry nogami...
*~*~*
Od czasu pierwszgo spotkania z Louisem, każdego dnia poznawaliśmy się coraz lepiej. Przez te dwa tygodnie wiele się o sobie dowiedzieliśmy, ale przede wszystkim bardzo się do siebie zbliżyliśmy...
*~*~*
24 Grudnia -Wigilia
Mmm... Wigilia cudowny dzień, jak każdy świąteczny!
Rano sprawnie się zebrałam i jak najszybciej udałam się do Domu Dziecka. Na miejscu zastałam opiekunki, w tym Gio oraz Louisa. Chłopak na powitanie przytulił mnie i obdarował mój policzek ciepłym, delikatnym pocałunkiem. Wszyscy wzięliśmy się do pracy. Kończyliśmy wszelkie dekoracje, Louis i Gio zajęli się prezentami (z dala od dzieci oczywiście), opiekunki umilały czas dzieciom poprzez wszelkie gry i zabawy. Ja pomagałam w kuchni, dzisiejsza kolacja, co prawda nie jest tak bardzo uroczysta, co jutrzejsza, ale jest na tyle istotna, by poświęcić jej nieco uwagi. Z dziewczynami przygotowywałam potrawy, które miały zagościć na świątecznym stole dziś, jak i jutro. Wokół panował świąteczny nastrój, a atmosfera była taka rodzinna... po prostu bajka.
Powoli zapadał zmrok.
-Gio będę się zbierać, dobrze? Wrócę za jakieś 2h z rzeczami, dobrze?
-Rose nie musisz tutaj nocować, a przyjść możesz później.
-Słucham? Przecież, co roku tak robimy. Dlaczego nie chcesz żebym została?
-Bo zasługujesz na, coś lepszego.
-Nie. bardzo rozumiem...
-Idź spokojnie do domu, możesz nas odwiedzić też jutro po południu, prawda?
-Dobrze... -lekko posmutniałam.
-Zaufaj mi -kobieta mrugnęła do mnie znacząco, już chciałam się odezwać, ale przerwał mnie głos Louisa:
-Idziemy?
-Emm... tak, jasne. Do zobaczenia Gio.
-Pa kochana -wyszłam razem z chłopakiem. Pierwsze minuty drogi ponownie minęły w zupełnej ciszy.
-Rose.
-Tak?
-Pomyślałem, że...no...może byś chciała spędzić razem te święta ?
-W sensie... -zapytałam niepewnie.
-U mnie? Mogłabyś u mnie nocować, ale wiesz to tylko propozycja.
-Nie będę przeszkadzać?
-Absolutnie!
-Emm... to chętnie -na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. -Tylko musiałabym wziąć z domu kilka rzeczy.
-Nie ma problemu -po drodze wstąpiliśmy do mojego mieszkania. W niecałe półgodziny spakowała niezbędne rzeczy do sporej torby. Udałam się z szatyn do jego mieszkania, które przyznam było dość spore, ale eleganckie i przytulne.
-Masz do dyspozycji połowę szafy oraz stojącą szafkę w łazience.
-O, bardzo dziękuję... -odpowiedziałam; serio to było miłe z jego strony.
-Głodna?
-Lekko -poszłam za nim do kuchni. Chłopak usmażył naleśniki z jabłkami.
-Nie martw się na jutro mam indyka -puścił mi oko i wyszczerzył się ukazując rząd białych zębów; odwzajemniłam uśmiech.
Po kolacji udaliśmy się do jego sypialni, usiedliśmy na jego łóżku.
-To, co chcesz robić? Może spać?
-Nie, nie jest dopiero dwudziesta -zaśmiałam się cicho. -Możemy porozmawiać.
-Dobrze... Może chcesz zaprosić kogoś na jutrzejszą kolację? Rodzinę? Znajomych?
-Nie, nie... nie ma takiej potrzeby -odparłam.
-Ja też nikogo nie mam, znaczy tu na miejscu. Wiem, że może ci być ciężko.
-Dziękuję -spojrzałam mu w oczy.
-Za co?
-Za zaproszenie...
-Nie ma za, co. Po prostu pomyślałem, że miło będzie spędzić z kimś święta, a ciebie bardzo polubiłem.
-I wzajemnie -szatyn delikatnie się uśmiechnął. -Masz śliczny wystrój mieszkania... choinka, lampki, ozdoby w ogóle całokształt mi się podoba.
-Miło słyszeć -lekko się zmieszał. Z każdą chwilą rozmowa stawała się coraz bardziej interesująca aż w końcu pochłonęła nas zupełnie...
-Jest po północy -zauważyłam ziewając. -Może pójdziemy spać?
-Doskonały pomysł -wstałam i chciałam wyjść z sypialni, kiedy chłopak powiedział:
-Ja pójdę do salonu. Spokojnie śpij u mnie.
-Ale... -chciałam podjąć dyskusję.
-Nie ma "ale". Śpisz tutaj i koniec.
-Ech... jak wolisz -byłam zmęczona i nie byłam skora do kłótni.
-Dobranoc Rose -musnął mój policzek i wyszedł.
Wślizgnęłam się pod ciepłą kołdrę i od razu pochłonął mnie głęboki sen.
~*~*~
25 grudnia- Boże Narodzenie
Rano obudził mnie ciepły, przyjemny oddech Louisa, który poczułam na szyi.
-Czas otworzyć prezenty -usłyszałam lekko ochrypły głos szatyna.
-Co? -ledwo z siebie wydusiłam. Zapomniałam mu wspomnieć, że ja od rana niezbyt kontaktuję ze światem.
Chłopak wziął mnie na ręce i zaniósł do salonu. Posadził mnie na miękkim dywanie przed choinką, sam usiadł obok.
-To kto rozda prezenty?
-Ja! -od razu się ożywiłam. Spojrzałam na pakunki leżące pod choinką. Łącznie było ich 6 - dwa od Gio, jeden ode mnie, jeden zapewne od Lou, a co z pozostałymi dwoma?
Chwyciłam mój prezent przeznaczony dla Louisa.
-Och, to dla mnie? -udał zaskoczonego. Rozpakował zawartość upominku, w którym znalazły się: zegarek, krawat, koszula, zestaw kosmetyków.
-Rose przecież nie musiałaś...
-Musiałam.
-Świetny prezent -uściskał mnie. -To teraz ten ode mnie -wręczył mi torbę z niespodzianką. Znalazłam w niej cudowny zestaw złotej i srebrnej biżuterii, skórzaną torbę i zestaw artystyczny.
-Boże, Lou... wykosztowałeś się na mnie.
-A ty to niby nie? Podoba się?
-I to jak! -niemalże rzuciłam mu się na szyję.
Następnie podałam mu prezent od Giovanni. Kobieta kupiła mu wisiorek z krzyżem oraz... gry na konsole?! Przyznam trochę mnie to zdziwiło, ale w końcu to jej "mały" siostrzeniec. Ja dostałam od niej zestaw kosmetyków oraz komplet przyborów artystycznych. Teraz zostały dwie malutkie, tajemnicze paczki. Jedna była dla mnie, druga dla Louisa.
-Jak myślisz od kogo one są? Może od rodziców?
-Możliwe... Otwieramy?
-Tak -ku naszemu zdziwieniu chłopak otrzymał stary sygnet, a ja pierścionek, także niezbyt nowy...
-Wyglądają, jak pamiątki rodzinne, prawda? -zauważyłam.
-Niewątpliwie, ale kto je wysłał...
-Może właśnie lepiej nie wiedzieć? Na tym polega magia świąt.
-Rose?
-Tak? -obróciłam twarz w jego stronę.
-Mam dla ciebie jeszcze jeden prezent, ale nie wiem czy ci się spodoba.
-Jaki? -chłopak przyciągnął mnie do siebie, zbliżył nasze twarz, a po chwili nasze usta połączył w długim, ciepłym pocałunku. -Podoba się, nawet bardzo... -uśmiechnął się szeroko.
-Wesołych Świąt Rose.
-Wesołych Świąt Lou.
Curly Girl
I jak podobało się?
Podzielicie się swoimi spostrzeżeniami?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zdecydowanie zasłużone 2 miejsce! ♥
OdpowiedzUsuńTen imagin jest cudowny ♥ taki magiczny ♥ wprowadza w niesamowicie świąteczny nastrój ♥♥♥
Nie mogę się odczekać 1 miejsca ♥♥♥
Świetny imagin :) Gratuluję
OdpowiedzUsuńNależy się! Super imagin!
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuńPozostaje czekać na miejsce 1 ;)
Mmm... to moze 1 miejsce jakies Sylwestrowe? ^^
OdpowiedzUsuńPiękny imagin. Wspaniały pomysł. Wprowadza w magiczny nastrój. ♥
OdpowiedzUsuńKiedy będzie pierwsze mejsce? :)
OdpowiedzUsuńEJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJ kiedy next?
OdpowiedzUsuńSupi *. *
OdpowiedzUsuńCudowny ♥♡♥
OdpowiedzUsuńSuper imagin!
OdpowiedzUsuńzapraszam na mojego bloga ;)
http://impossiblekg.blogspot.com
Jestem taka zorganizowana... :/
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że piszę tak późno :*
Na wstępie wspomnę, że tym imaginem całkowicie skradłaś moje serce *.* Po przeczytaniu byłam już niemal pewna, że to dzieło musi mieć jakieś miejsce w naszym konkursie :3 wprowadziłaś taką świąteczną, magiczną aurę *.* Może głupio to zabrzmi, ale tak jakby przypomniałaś jak wielką wartością jest dobroć dla innych :*
No i oczywiście Lou <3 Kocham tego chłopaka, a każdy imagin, który stawia go w takim blasku, sprzyjającym świetle *.* Nie trzeba mi niczego więcej :*
I do tego jeszcze spędzanie świąt w taki sposób :) jejku to jest z jednej strony poświęcenie, takie szczytne, godne zachowanie :3 Sama kiedyś myślałam o czymś takim (oczywiście na przyszłość), a Ty jeszcze mnie do tego zachęciłaś :*
No i spotkanie Louisa Dobre Serce :3 Jejku czemu tacy mężczyźni istnieją tylko w wymyślonych historiach? :o I ta rozmowa potem... *.* Może to dziwne, bo nic takiego, nawet imię się nie zgadzało, ale doprowadziłaś do stanu, w którym poczułam, że jestem razem z dwojgiem tych wspaniałych ludzi, co więcej, poczułam się jak Rose <3 Troszkę nieśmiała, ale z charakterem *.* Urocza postać :*
Haha niedawno doszłam do wniosku, że żałuję, że przez te 2 tygodnie nie towarzyszyłam Lou i Rose, bo to zapewne musiał być bardzo ciekawy okres *.*
No i potem Wigilia i zaproszenie od Louisa! To było takie słodkie i urocze z jego strony :3 I ta rozmowa do późna, albo chociażby to, że miała do dyspozycji pół szafy <3 Jakby się wprowadzała :3
A pobudka na następny dzień była najlepsza jaką można sobie wymarzyć <3 Oddech Lou na szyi <3 Awwwwww!
No i na koniec prezenty! <3 kto ich nie lubi :* ? Na początku, było tak zwyczajnie, szczególnie zaintrygowały mnie te dwa tajemnicze i dość oryginalne, symboliczne :3 No i ten na końcu.... och to dopiero spełnienie marzeń! <3 Kocham :*
Ten imagin jest fantastyczny :) Świetnie napisany, ciekawa fabuła, ukryty morał :)
Gratuluje, stworzyłaś coś naprawdę godnego uwagi :*
Powodzenia w przyszłości, kochana :*