Najlepsze Polskie Imaginy One Direction

Najlepsze Polskie Imaginy One Direction

czwartek, 27 lutego 2014

#86 Harry cz.4



Z dedykacją dla: 

I love Zayn

-Ja pierwszy- zaczął patrząc na czubki swoich butów- [T.I], nie chcę Cię skrzywdzić, ale...- zrezygnowany opadł na kanapę.
Niepokój ogarnął całe moje ciało i umysł. Co się dzieje?! Jeszcze nigdy nie widziałam Harrego w takim stanie, był blady a jego dłonie mocno się trzęsły.
-Ale...?- zapytałam cicho bojąc się odpowiedzi.
-Nie możemy już dłużej być razem- schował głowę w dłoniach. Najpierw poczułam smutek i niedowierzanie. Mój Harry nie mógłby mnie tak skrzywdzić.
-Harry, przecież ja cię kocham- wyszeptalam, lecz chłopak wpatrywał się we mnie obojętnym wzrokiem bez cienia emocji. Dostrzegłam jedynie, że jeden mięsień na jego twarzy drga. Po kilku minutach ciszy mój smutek zamienił się w złość, palącą złość.
-Ty nieczuła świnio!- rzuciłam się na niego- jak możesz , po tym co razem przeżyliśmy? Masz inną tak? Ty draniu...- krzyczałam i okladałam go pięściami. 
-Uspokój się- mocno złapał mnie za nadgarstki- nie mam innej, zawsze byłaś tylko ty. Nie chodzi o to- powiedział zimnym głosem cały czas wpatrując się w moje oczy.
-To o co?- łzy mimowolnie zaczęły spływać po mojej twarzy. Poczułam ich słony smak.
-Czy pytałaś się kiedyś gdzie pracuję? Jak zarabiam? Nie, nigdy. Posłuchaj, [T.I], nic o mnie nie wiesz. Jesteś dużo młodsza, masz całe życie przed sobą, nie mogę go zepsuć. Ten związek od początku skazany był na porażkę, dzieli nas zbyt duża różnica wieku...
-Nie mogłeś pomyśleć o tym wcześniej? Zanim zacząłeś mnie całować? Zanim wyznałeś mi miłość?- nie potrafiłam opanować swoich emocji- Jeśli mnie kochasz, zostań. 
-Kocham cię, właśnie dlatego odchodzę.Przepraszam- wyszeptał i wybiegł.
~*~
Dni po rozstaniu z Harrym mijały mi niemal tak samo. Przygnębiona chodziłam do szkoły, nie odzywałam się do nikogo, spałam, płakałam... Nagle usłyszałam dźwięk telefonu. Może to...
- Hej!- usłyszałam głos przyjaciółki- dlaczego nie dzwonisz?
-Wiesz, dlaczego- odparłam przygnębiona.
-Jeszcze ci nie przeszło?! [T.I], mam świetny plan!- zaaferowana zapiszczała w słuchawkę?
-Hm? Na czym on polega?- zapytałam z grzeczności, choć najchętniej wyrzucilabym telefon do kosza.
-Posłuchaj, najlepszy sposób na odzyskanie faceta to wzbudzenie w nim zazdrości...
-O nie- przerwałam znając jej idiotyczną wyobraźnie- nie będę odgrywać szopek przed Harrym, to nie podstawówka.
-Posłuchaj!- wydarła się- ostatnio moja siostra przeniosła się do innej szkoły, w jej klasie jest zabójczo przystojny chłopak, na imię ma Justin. Pójdziesz z nim na siłownię wtedy, gdy Harry będzie trenował, poprzytulacie się do siebie trochę i załatwione!- optymizm mojej przyjaciółki zawsze mnie niepokoił.
-Ale...
-Nie daj się prosić! Proszę, choć raz mi zaufaj- zaczęła dziewczyna.
-Dobra, ale jak coś nie wypali, to będzie twoja wina- odłożyłam słuchawkę.  
~*~
"Jak mogłam się na to zgodzić?" - tylko jedna myśl krążyła w mojej głowie tego dnia. Cóż, [I.T.P.] nie kłamała, Justin naprawdę był zabójczo przystojny- ciemne włosy postawione na żel, czekoladowe oczy, uroczy uśmiech, malinowe usta, wyrzeźbiony tors widoczny przez cieniutką, białą bluzkę. Mimo tego nie potrafiłam się przełamać, cały czas w głowie miałam widok chłopaka o bujnych lokach i mądrym spojrzeniu- mojego byłego. 
-Ten plan nie wypali- powiedziałam smutna widząc przez szybkę Harrego biegającego na bieżni otoczonego wianuszkiem nakręconych dziewczyn. Suki.
- Wypali, po prostu wczuj się w rolę, ja już to zrobiłem ,kotku- uśmiechnął sie do mnie lobuzersko Justin- musisz mi zaufać.
Po kilku minutach objęci szliśmy w stronę bieżni. Zajęliśmy miejsce na przeciwko Harrego. 
-Hej- rzuciłam lekceważąco gdy obok niego przechodziłam, lecz w tym momencie Justin przerwał mi namiętnym pocałunkiem. Muszę przyznać, ze perfekcyjnie wcielił się w rolę mojego chłopaka. Harry jednak zdawał się tego nie zauważać.
Zanim zaczęliśmy biegać, Justin zbadał językiem całe wnętrze mojej jamy ustnej. Styles udawał ze tego nie widzi, ale kątem oka na nas patrzył i mocno zaciskal zeby.
-Dosyć- szepnęłam, po czym zaczęliśmy biegać. Pózniej podczas ćwiczeń z ciężarkami, Jus mało dyskretnie umieścił swoje dłonie na moich pośladkach. Liczyłam,ze Harry podejdzie do nas, powie, ze jestem tylko jego, lecz nic takiego sie nie wydarzyło. Najwidoczniej wcale nie był zazdrosny. Zawiedziona dostrzegłam, ze za chwilę zamykają. Na siłowni było już tylko kilka osób.
-To już nie ma sensu- szepnęłam do Justina i poszłam w stronę szatni. Nagle poczułam, jak czyjeś silne dłonie przyciskają mnie do ściany. Było ciemno a w pomieszczeniu znajdowaliśmy się tylko ja i Justin.
-Co ty robisz?- krzyknęłam czując jego lepkie dłonie pod bluzką.
-Nie podoba ci się? Widziałem, jaka zadowolona byłaś podczas naszych pieszczot, ja nie udawałem, naprawdę mi sie podobasz- wyszeptał wpychając mi język do gardła. Poczułam, ze na spodenkach ma już sporych rozmiarów wybrzuszenie. Ugh. 
-Zostaw mnie, przecież ty było tylko udawane! Chciałam, żeby mój były to zobaczył!- krzyknęłam, lecz jego ciało było za ciężkie, nie mogłam mu się wyrwać.
-Należy mi sie jakaś zapłata- odparł groźnie, dotykając dłońmi moich pośladków. Na moich policzkach pojawiły się łzy. Łzy bezsilności.

HazzGirl
Hej kochane!  Przepraszam, ze ta cześć pojawia sie tak późno, ale miałam konkurs i nie znalazłam czasu,aby ja dodać. Mam nadzieje ,ze nie jesteście zawiedziona :) o wszytskie opinie proszę w komentarzach. Dziękuje za to, ze jesteście. Kocham was, HazzGirl





niedziela, 23 lutego 2014

#85 Harry




(6 miesięcy temu)
Zacisnęłam mocniej opuchnięte powieki, wywołując tym samym kolejne krople łez, spływające po policzkach. Nie wiedziałam co zrobić... walczyć? Czy może zaprzepaścić największe marzenia, lata treningów i ćwiczeń? Jestem łyżwiarką figurową, moi trenerzy określają mnie jako ,, młodą, zwinną, dobrze prosperującą”...
Ćwiczę od piętnastu lat, zaczęłam jako czterolatka. Na pierwsze lekcje zapisali mnie rodzice. Razem ze mną udał się tam o dwa lata starszy John. John to mój sąsiad, wieloletni przyjaciel, partner w tańcu. Od zawsze świetnie się ze sobą dogadywaliśmy, spędzaliśmy wiele czasu razem. Głównie na próbach i zawodach. Pamiętam te lata jako pełne wyrzeczeń i cierpień, wielogodzinnych treningów. Ale czy wspominam je źle? O nie! Nigdy w życiu nie zmieniłabym swojej przeszłości. Zawsze marzyłam o wspaniałej, pełnej radości i sukcesów karierze sportowca. Czy teraz, niedługo przed najważniejszymi w życiu zawodami, miałam z
tego zrezygnować? Nie chciałam, ale wydawało się, że nie mam innego wyjścia. John niecały tydzień temu miał wypadek. Niegroźny...a jednak... Okazało się, że obrażenia nogi są na tyle poważne, że przekreślają jego karierę jako łyżwiarza na zawsze... I co mam teraz zrobić? Przecież od ponad trzech lat głównym naszym celem były Zimowe Igrzyska Olimpijskie. Tysiące koncepcji, planów... Niemal wszystko było ustalone... Przygotowywaliśmy się już do naszych występów... i nagle... Trener gorączkowo szuka mi partnera, który byłby na odpowiednio wysokim poziomie. Ale kto teraz, na pół roku przed zawodami się zgodzi? Czy ktoś taki w ogóle się znajdzie? Nikłe szanse...
Rozgrzewałam się na lodowisku rozciągając mięśnie. Ostatnio wszystko szło po mojej myśli, od kilku miesięcy nie zaliczyłam żadnego upadku, nawet na treningach. Nigdy w życiu nie jeździłam tak dobrze jak teraz. Właśnie wykonywałam skok, dwa obroty w powietrzu i piękne lądowanie. Chwile później słyszę oklaski, zapewne trener. W moim kierunku zbliżają się dwie postacie. Jedna to z pewnością Dick-mój trener, a druga? Zdaje mi się, że nigdy nie widziałam tego chłopaka. Nie byłam do końca pewna, ale kaptur założony na jego głowę, całkowicie uniemożliwiał rozpoznanie. Czekałam więc aż będzie na tyle blisko, że będę mogła zobaczyć jego twarz. Po kilku sekundach pojawili się przede mną. Wysoki chłopak zdjął kaptur, a ja o mały włos nie parsknęłam śmiechem. Mimo postawnego i wysportowanego ciała posiadał niemal dziecięcą twarz. Uśmiechnął się „słodko”... Co za żenada...
-Hej, nazywam się Harry-na chwilę zapanowało milczenie-Ty jesteś zapewne [T.I]?
-Zapewne tak.-odparłam kąśliwie.
Dick zgromił mnie wzrokiem, ale udałam, że tego nie zauważyłam.
-[T.I]...to twój nowy partner, Harry Styles.
-Hahaha-tym razem nie powstrzymałam śmiechu-Chyba sobie żartujesz.
-Nie rozumiem?-zapytał zdziwiony trener.
-Czego nie rozumiesz? Nie będę ćwiczyła z jakimś dzieciakiem. Miałeś mi znaleźć kogoś doświadczonego, na poziomie, a nie jakiegoś bachora, który zapewne nie wie co to podwójny toeloop. -wyrzuciłam jednym tchem.
-Harry ma 17 lat, ale to naprawdę dobry zawodnik. Na pewno się dogadacie.-na twarzy trenera zagościł pokrzepiający uśmiech.
-Na pewno nie! Tak jak mówiłam albo znajdziesz mi kogoś innego, albo rezygnuje. Nie zamierzam go niańczyć. Co może trzeba będzie pochuchać na paluszek jak będzie bolał?-Tym razem zwróciłam się do tego całego Harrego.
Chłopak milczał, a w jego oczach zaczynały zbierać się łzy.
-Hmmm nie sądziłam, że tak szybko się rozpłaczesz-powiedziałam z kpiną i zaczęłam się oddalać do szatni. Usłyszałam za sobą słowa trenera:
-Przepraszam cię za nią, to więcej się nie powtórzy-ta jasne pomyślałam- Idź się przebierz, zaraz zaczniesz ćwiczyć, a z [T.I] pogadam.
Siedziałam na widowni w taki sposób by nikt mnie nie mógł zauważyć. Zobaczymy co ten chłopczyk potrafi. Uśmiechnęłam się szyderczo. Harry wjechał na lód. Jeździł dość płynnie, ale w sumie to każdy może robić dobrze. Zobaczymy jak poradzi sobie ze skokami, o ile jakikolwiek będzie wykonywał. Długo nie musiałam czekać, siedemnastolatek wykonał niemal bez rozgrzewki bardzo trudny axel. Z jednej strony jego zachowanie było głupie, mógł sobie coś zrobić, bezmyślność. Z drugiej jednak zaimponował mi. Może nie jest jednak taki niedoświadczony jak myślałam? Obserwowałam go dalej...
(oczami Harrego)
Widziałem, że [T.I] mi się przygląda. Chciałem jej udowodnić, że nie jestem bachorem. Ćwiczę już bardzo długo, staram się, a występ z nią to dla mnie wielka szansa. Zabolały mnie trochę jej słowa, nie można kogoś oceniać nie znając go. Chociaż do końca nieznajomymi nie byliśmy... Odkąd pamiętam jestem jej wielkim fanem. Podziwiam ją, [T.I] jest dla mnie priorytetem, niedoścignionym wzorem. Mam jej autograf, wspólne zdjęcie... Ona nie pamięta... Kilka lat temu była w mojej szkółce z Johnem. Udzielali nam cennych rad, jeździli razem z nami. Wydawała się być miłą i pozytywną osobą... No nic, ja nie tracę nadziei, będę walczył o swoją szansę...
Wykonuję wszystkie najtrudniejsze skoki, aby pokazać na co mnie stać. Zaraz skończę swój występ. Jadę tyłem na zewnętrznej krawędzi lewej łyżwy, pomagam sobie wbijając czubek prawej łyżwy w lód i ląduje jadąc tyłem, na zewnętrznej krawędzi prawej łyżwy.
-Świetny lutz. - mówi Dick i klepie mnie po ramieniu. Uśmiecham się do niego, ale wcale nie jestem szczęśliwy.
-No to jak, rozejm?-Spytał nas trener.
-Ja jestem na tak. -rzekłem i wlepiłem swój wzrok w [T.I]
-Możemy spróbować.-odparła nawet na mnie nie patrząc.
-No to od jutra zaczynamy ostro ćwiczyć.-Odpowiedział zadowolony z siebie Dick.
Najbardziej odczujesz brak jakiejś osoby, kiedy będziesz siedział obok niej i będziesz wiedział, że ona nigdy nie będzie twoja.„
(Obecnie)
-Super, naprawdę jesteście świetni. -nie mógł nas nachwalić trener.
Jesteśmy w Sochi, na Igrzyskach. Nie jesteśmy głównymi pretendentami do medalu, ale to ze względu na nasz krótki staż. To dziwne, ale z Harrym przez długi czas nie mogłam dojść do porozumienia. Dotąd często mu dokuczałam, ale czuję, że już się o to nie obraża. Mimo naszych sporów, okazaliśmy się wyjątkowo zgraną parą. Już na pierwszych lekcjach potrafiliśmy bezbłędnie wykonywać ćwiczenia. Teraz, po sześciu miesiącach morderczych treningów jesteśmy w zupełności gotowi. Całkowicie zaufałam Stylesowi. Mimo nieporozumień jakie do tej pory między nami zachodzą, nie można mu odmówić tego, że dobry z niego łyżwiarz. Skończyliśmy właśnie ostatnią próbę dziś, jutro program krótki par sportowych.... Jutro zacznie się walka o moje marzenia, walka o medal olimpijski.
-А перед вами пара из Великобритании - [Т.И] [Т.Н] и Гарри Стылес.(A przed państwem para z Wielkiej Brytanii - [T.I] [T.N] i Harry Styles.)- ogłosił komentator a my uśmiechnięci, trzymając się za ręce wjechaliśmy na lód.
-To nasz dzień słonko- szepnął mi do ucha Styles i momentalnie zamilknął. Tak już miał, przed występem był maksymalnie skupiony, nic nie było w stanie wybić go z równowagi. Po kilku sekundach oczekiwania w milczeniu usłyszeliśmy pierwsze dźwięki muzyki. Ruszyliśmy...Na początku krótka sekwencja kroków, nasz występ miał być wyjątkowy. Ćwiczyliśmy go od samego początku, wkładaliśmy w niego całe serce...Podnoszenie twistowe potrójne-udało się! Ważny jest każdy element. Po Harrym nie widać nutki stresu, zdenerwowania-jest perfekcjonistą. Skok wyrzucany podwójny... moje lekkie zachwianie, nie nie podparłam się, ale czułam, że zawiodłam. Styles posłał mi pokrzepiający uśmiech, jeżeli nie dla siebie to dla niego-postanowiłam, nie mogłam sobie pozwolić na kolejny błąd. Podnoszenie lassowe, spirala śmierci tyłem wewnątrz, następnie oddzielnie kombinacje dwóch potrójnych rittbergerów, piruet akrobatyczny i siadany. Na koniec sekwencja kroków po serpentynie...Udało się! Wszystko się udało! Chwilę później wykonywaliśmy ukłony, Harry pocałował mnie w czoło, przytuliliśmy się. Chciałam przeprosić go, ale ten mnie uprzedził:
-Nie zawiodłaś, było świetnie. Ten błąd był minimalny, praktycznie niezauważalny.
Uśmiechnęłam się do niego. Udaliśmy się do trenera, pochwalił nas i uściskał:
-Jestem z Was dumny.-oznajmił z entuzjazmem. Usiedliśmy i oczekiwaliśmy w milczeniu na wyniki. Styles ujął moją rękę i mocno uścisnął.
-Jeeeeest! -Krzyknął Harry.
Byliśmy pierwsi!!!
Ostatecznie, po wszystkich parach w programie krótkim zajmowaliśmy trzecie miejsce! Kto by się spodziewał? Odetchnęłam z ulgą, jutro program dowolny i sfinalizowanie naszych starań. Jedno jest pewne- Mamy szanse!
-Harry jak to się stało, że to właśnie ty jesteś partnerem [T.I]?
-Czy zawiodłeś się na partnerce po jej błędzie i nie do końca udanym lądowaniu?
-Od ilu lat ćwiczysz?
-Jak myślisz masz szanse na medal?
-Gratulację, byłeś świetny!
-Komu zawdzięczasz swój sukces?
-Jak oceniasz Wasz występ?
Pytania reporterów lały się strumieniami. Wszystkie kierowane były do Harrego, stał się gwiazdą tych igrzysk. Publiczność go pokochała, krytycy chwalili, a trenerzy pytali skąd taki świetny zawodnik. Czułam się co najmniej dziwnie. To zawsze ja byłam w centrum uwagi. A teraz to chłopak, który wziął się znikąd jest bohaterem. Do cholery przecież jeszcze nie zdobyliśmy medalu! Przecież ja też tam byłam! Czułam jak krew we mnie buzuje. Nie miałam niczego za złe Harremu, ale ludzie potrafili być wredni:
-Czy nie myślisz o zmianie partnerki po igrzyskach? Na pewno po twoim świetnym występie w programie krótkim posypie się wiele propozycji...
-Nie. [T.I] jest najlepsza.- stałam troszkę dalej, ale Harry momentalnie mnie przyciągnął.
-Ale zawiodła...-kontynuował prezenter.
-Kogo? Ciebie? -zakpił Styles.-Moim marzeniem było z nią występować, choćby przewróciła się dziesięć tysięcy razy i tak bym z nią został. Ale ona pojechała wyśmienicie. - Uśmiechnął się pokrzepiająco i wyciągnął mnie z tłumu fotoreporterów.
-Dziękuję.-cicho powiedziałam.
-Nie to ja dziękuję, za to, że dałaś mi szansę, za to, że jesteś.

Pierwsze posunięcia łyżwą. Okropny stres, nigdy w życiu nie czułam się tak zdenerwowana. Miałam spięte mięśnie, nie potrafiłam się rozluźnić. Jesteśmy już na środku. Przybieramy pozycję rozpoczynającą nasz program dowolny. Skupiony Harry i nagle z jego ust wydobywa się cichy szept niemal prosto w moje rozchylone wargi:
-Kocham Cię.
Pierwsze takty muzyki, zaczęliśmy. Zdenerwowanie opadło, ale mój umysł usilnie starał się przetworzyć słowa wypowiedziane przed chwilą. Jestem maksymalnie skupiona. Odpuszczam wszelkie domysły, przemyślenia. Na to czas będzie później, teraz liczy się tylko jedno-bezbłędny występ. To nad nim najwięcej pracowaliśmy, to nasz cel. Ale słowa Harrego nie dają mi spokoju. Kocham cię? Co to miało znaczyć? On chciał mnie pokrzepić? Wybić z równowagi? To były szczere słowa? Kłamstwo, blef, żart? Kurwa Styles! Jeżeli to przeżyję, to twoje życie się skończy....
Wykonaliśmy podnoszenie twistowe, Harry zachowuję się jakby nic nie powiedział,jest spokojny i opanowany. Mówiłam perfekcjonista? Poprawiam cholerny perfekcjonista! Następnie spirala śmierci tyłem wewnątrz. Jego silny uścisk dłoni trochę mnie uspokoił. Teraz oddzielny salchow, jest!!! Na razie wszystko idzie po naszej myśli. Wyrzucany. Potrójny. Axel. Nie wierzę! Jesteśmy świetni! Uśmiech zagościł na mojej twarzy, mimo że jeszcze długa droga przed nami, czuję, że wszystko będzie ok. Musi być!Teraz sekwencja kroków, czas na trochę odpoczynku, ale trzeba być w 100% skupionym, nie można popełnić błędu. Podnoszenie wyciskane też wykonane bez najmniejszego problemu. Publiczność wiwatuje. Jesteśmy w Rosji, a czuję się jakby na widowni byli wyłącznie nasi fani. Najlepszy moment w moim życiu!Czas na ostatnie z zaplanowanych podnoszeń- Cartwheel. Harry jest zbyt pewny siebie, żeby popełnić jakiś błąd. Teraz również ostatni skok wyrzucany-poczwórny salchow. Piruet oddzielny, a chwilę później parowy z pozycji wagi. I ostatni punkt naszego programu- sekwencja choreograficzna ze spiralą. I KONIEC. Wszystko się udało, przynajmniej takie mam wrażenie. Chyba nie popełniliśmy żadnego błędu! Oklaski nie ustępują. Najlepsze co mogło mnie spotkać. Uwierzcie mi! Nigdy nie byłam bardziej szczęśliwa. Wypełniłam swoje zadanie na 1000%, dałam z siebie wszystko. Ostatnie ukłony, teraz zbliżamy się do trenera. Matko! On płacze!
-Kocham Was, jesteście najlepsi!
Grupowy uścisk i szybko zmierzamy w kierunku ławeczki. Zrobiliśmy wszystko co mieliśmy zrobić. Czas odpocząć.
Czas ciągnie się w nieskończoność...kiedy oni ogłoszą te wyniki?! Ręka Harrego spoczywa na moim kolanie, ale teraz nic nie jest w stanie wyprowadzić mnie z równowagi......JEST!!! JESTEŚMY PIERWSI!!! Jeszcze dwie pary, ale mamy medal!!! A wynik? Rekord sezonu, kariery, Rekord Wielkiej Brytanii! Chyba zaraz zemdleję z nadmiaru emocji. Odwróciłam się w stronę Stylesa, aby mu podziękować. Ten jednak uprzedził mój ruch i wpił się w moje usta. Początkowo byłam zdziwiona, ale po chwili oddałam pocałunek. Miałam już kilku chłopaków, ale żaden nie całował tak! Jego usta były niewiarygodnie miękkie. To nierealne, żeby jeden, zwykły pocałunek był taki rozkoszny! Jego język błądził w moich ustach, czułam jakbym się rozpływała, było idealnie. Gdy skończyliśmy, zauważyłam, że wszystkiemu z uwagą przyglądali się widzowie, wszystkie kamery były zwrócone ku nam. Czułam jak się rumienię, na szczęście chwilę później swój występ zaczęła kolejna para. Nie potrafiłam się skupić na śledzeniu ich, gdyż obok mnie siedział on. Po raz pierwszy spojrzałam na niego jak na mężczyznę. Jego uśmiech doprowadzał mnie do obłędu.
Czemu traktowałam go jak powietrze?
Trak­tu­je go jak po­wiet­rze" - lecz bez po­wiet­rza żyć nie można. ”
Dekoracja
Tak, jesteśmy pierwsi!
Nikt nie był w stanie nas wyprzedzić.
Jesteśmy złotymi medalistami.
Zyskałam medal, moje marzenie się spełniło.
Jednak teraz mam coś więcej. MIŁOŚĆ.
Nasze ręce są splecione. Wyskakujemy w górę. Razem.
Już na zawsze razem.
Teraz Otrzymujemy złote medale.
Hymn Wielkiej Brytanii.
I MY.Ja i Harry.
Jak cudownie jest powiedzieć MY.

                                                                                                        Foreverdirectioners

Wiem, że dość długo się nie odzywałam. Przepraszam. W ramach przeprosin mam dla Was imagina z Harrym. Jest dość nietypowy, ale mam nadzieję, że Wam  się spodoba~ oryginalne słowa autorki :*
Hej Misie, tu my- adminki :) Co sądzicie o pracy Foreverdirectioners? Takie pożegnanie z Igrzyskami Zimowymi... Tak jak już wcześniej mówiłyśmy, autorka tego imagina nie jest adminką :\ Dzięki jej wspaniałomyślności i wielkiemu talentowi, co jakiś czas będziecie mogły czytać jej opowiadanka :)) Cieszymy się, że zdecydowała nam się trochę dopomóc :*

wtorek, 18 lutego 2014

#84 Louis cz.5

                                                                Louis cz.1
                                                                Louis cz.2

                                                                Louis cz.3 
                                                                Louis cz.4


Dedykacja dla:
Anonimowa <3


    Mieszkałam w Doncaster od urodzenia, a mimo to w tej dzielnicy znalazłam się po raz pierwszy. Wszystko było tu takie inne, gorsze. Obdrapane budynki, posępni ludzie snujący się wąskimi, brudnymi ulicami. Czułam się jakbym przekroczyła dwa różne, nieznane mi dotąd wymiary. To śmieszne, ale miałam wrażenie, że gdy zatrzasnęłam drzwi od samochodu Louisa, jednocześnie przemknęłam do owej, szarej krainy.
    Narzuciłam torbę na ramię, poprawiłam czarną spódniczkę z wysokim stanem, a następnie powoli ruszyłam przed siebie. Szczerze, nie pozostało mi nic innego. Mogłam iść, szukając drogi do domu albo najzwyczajniej w świecie stać i czekać na cud. Przemierzyłam parę metrów, gdy usłyszałam klakson samochodowy. Szybko odwróciłam się na piętach, lecz zanim ujrzałam cokolwiek, niewielkie czerwone auto ochlapało mnie wodą z kałuży.
    - Patrz jak jedziesz, idioto- wykrzyknęłam za nim, jednocześnie gestykulując dłońmi. Super! Nie dosyć, że byłam nie wiadomo gdzie, to jeszcze przemokłam do ostatniej, suchej nitki.- Tomlinson zabiję Cię, gdy tylko dorwę Cię w moje ręce- wysyczałam niewyraźnie, wyładowując swoją złość.
    - Może jednak dasz się przekonać i wrócisz do samochodu- dotarło do moich uszu.
    - Poradzę sobie- warknęłam, odwracając się.- Co Ty tu robisz?
    - Czekałem na Ciebie, patrzyłem jak seksownie ruszasz pupą, a w końcu znudziło mi się i tak oto stoję przed Tobą- uśmiechnął się i podał mi dłoń.- To jak wracasz do samochodu?- zapytał po raz kolejny.
    - Nie jestem przekonana- zawahałam się.- Jaką mam mieć pewność, że znowu nie będziesz chciał mnie pocałować, co?
    - Jak tam chcesz, ale ta okolica nie jest dla Ciebie odpowiednia. Podejrzewam, że nie jeden miałby ochotę się Tobą ,,zaopiekować”- powiedział, robiąc w powietrzu niewidzialne cudzysłowy.- A poza tym widzę jak się trzęsiesz. Już to sobie wyobrażam jak mówisz lekko ochrypniętym głosikiem: ,,Przez Ciebie jestem chora”- próbował mnie naśladować.
    - Tomlinson to nie jest śmieszne- wysyczałam, gdy brunet zaczął się zwijać ze śmiechu.- Lepiej otwórz samochód, nie zamierzam tu stać jak głupia- oznajmiłam pewnie i ruszyłam w kierunku pojazdu.
    - Ej zaczekaj- wykrzyknął za mną.- [T.I] chyba nie chcesz tak wejść?- zapytał.
    - Właśnie, że zamierzam, a co ze mną nie tak?- opowiedziałam pytaniem na pytanie.
    - Ubrudzisz mi całą tapicerkę. Nie widzisz, że Twoja spódniczka jest prawie cała w błocie?!- oburzył się.
    - Widzę, ale to tylko Twoja wina. Trzeba było mnie nie całować, a teraz masz za swoje. No już, otwieraj- ponagliłam, przystępując z nogi na nogę.
    - Zaraz otworzę, ale najpierw zdejmij to- wskazał zniesmaczony na moją czarną spódniczkę.
    - Chyba żartujesz!- zakpiłam.
    - Nie- zaśmiał się, a na jego twarzy pokazał się łobuzerski uśmiech.- Co nie założyłaś dzisiaj bielizny?- kontynuował.
    - Przestań- rzuciłam, rumieniąc się.- Nie zamierzam się przy Tobie przebierać, a już na pewno nie będę siedziała w Twoim samochodzie w samych majtkach. Nawet o tym nie marz- prawie krzyczałam.
    - No dobra, wskakuj- oświadczył w końcu i otworzył czarne auto. Szybko wgramoliłam się do środka i zapięłam pasy. Parę sekund później Louis siedział już przy kółku i odpalał samochód.- To dokąd jedziemy?- zapytał, gdy opuściliśmy parking.
    - Do domu- ponowiłam i wskazałam mu konkretny adres.
    Przez całą drogę powrotną panowało nieznośne milczenie. Szczerze? Powoli zaczęłam się przyzwyczajać do Louisa. Do jego ciągłych uwag, tekstów wyssanych z palca, miał w sobie to coś. To, co przykuwa uwagę i nie pozwala Ci o nim zapomnieć. A do tego ten jego nieziemski wygląd, który sprawiał, że czasami zapominałam jak mam na imię...
    - No i jesteśmy- oznajmił, parkując przy moim domu.
    - Dzięki- powiedziałam, uśmiechając się w jego kierunku.
    - Jak to? Nie zaprosisz mnie do środka?- zapytał, niby to obrażony.
    - Nie Panie Mądry- prychnęłam.- Niby jak Ty sobie to wyobrażasz? Chcesz popijać herbatkę przy jednym stole z moimi rodzicami?
    - To Twoi starzy są w domu?
    - Tak, a niby gdzie mieliby być?
    - No nic, najwyżej pobawimy się później- mruknął niewyraźnie.
    - Co?- zdziwiłam się.
    - Nic takiego, maleńka- sprostował.- Który to Twój pokój?- spytał ni stąd ni zowąd.
    - Po co Ci to? Przecież...- zaczęłam.
    - Powiedz, proszę- ponowił i spojrzał mi prosto w oczy jednocześnie się uśmiechając. Cholera. Czemu muszę tak na niego reagować. Wystarczy jedna minka, najmniejsze słowo, a moja głowa zaczyna odmawiać mi posłuszeństwa. Jak tak dalej pójdzie to zwariuję.
    - Dobra. Widzisz to okno po prawej stronie, na górze z białymi zasłonami?
    - Yhym- zamruczał tuż przy moim uchu.
    - To tam- odparłam krótko i chwyciłam za klamkę.- To ja będę już lecieć.
    - Nie pożegnasz się?- zapytał z wyrzutem i złapał mnie za dłoń.- W końcu coś mi się należy, nieprawdaż?- rzucił i wskazał palcem na policzek.- No już czekam- dodał zniecierpliwiony.
    - To cześć- oznajmiłam i nie czekając ani minuty dłużej, opuściłam samochód, a następnie podbiegłam w kierunku drzwi.
    Zdążyłam przekroczyć próg mieszkania, kiedy dobiegł do mnie zatroskany głos mojej mamy.
    - Kochanie, gdzie Ty byłaś? Niepokoiliśmy się o Ciebie z tatą- usłyszałam.
    - Przepraszam mamo. Byłam ze znajomymi. Trochę się zagadaliśmy i tak jakoś wyszło...- zaczęłam.
    - Znam ich?- zapytała zaciekawiona.
    - Tak, chodzę z nimi do klasy- oznajmiłam na jednym wdechu. Próbowałam mówić naturalnie. Nie chciałam, by moja matka zwęszyła tu jakiś podstęp.
    - Aha- wyszeptała i od razu zmieniła temat.- Chodź do kuchni, odgrzeję Ci obiad- zawołała.
    - Nie. Nie trzeba- krzyknęłam. Nie mogła mnie teraz widzieć. Nie, w brudnej spódniczce. Od razu zorientowałaby się, że coś ukrywam.- Jadłam na mieście. Pójdę się już położyć. Jestem trochę zmęczona. Rozumiesz sprawdziany i te rzeczy...
    - A odrobiłaś lekcje- spytała.
    - Tak- odkrzyknęłam natychmiast i ukradkiem przebiegłam przez korytarz, by następnie wdrapać się po schodach. Hm.. Lekcje. Najwyżej spiszę jutro zadania od [I.T.P].- To dobranoc!
    - Idziesz już spać? Jest jeszcze dość wcześnie- zdziwiła się mama. Niestety jej nigdy nic nie umknie.
    - Przecież mówiłam Ci, że jestem zmęczona. Mam ochotę się wcześniej położyć- powiedziałam i zatrzasnęłam drzwi od pokoju. Zdjęłam brudne ubrania, a następnie rzuciłam je w kąt. Przebrałam się w pidżamy, otworzyłam okno i chwilę później leżałam już w łóżku. To był naprawdę długi i ciekawy dzień. Dzień, w którym moje życie odwróciło się o sto osiemdziesiąt stopni...
                                                                                                      MissPotatoe
Witajcie Kochane!
Zdaję sobie sprawę, że ta część nie jest najlepsza :( Ostatnio mam wrażenie, że opuściła mnie wena :[ No cóż niestety czasami się tak zdarza :P
Poza tym martwi mnie fakt, że na blogu zmniejszyła się liczba wyświetleń i komentarzy O.o
Co się dzieje? Naprawdę aż tak zaniedbujemy bloga czy może nasze opowiadania nie są już tak dobre jak kiedyś?! Liczę, że niekorzystne statystyki niedługo się zmienią... Będzie nam znowu miło, gdy zwiększy się popularność naszej strony :))) 
~smutna MissPotatoe
PS KOMENTARZE ANONIMKÒW SĄ RÒWNIEŻ MILE WIDZIANE :*

piątek, 14 lutego 2014

#83 Liam cz.9

Liam cz.8
Liam cz.7                                                                                                                               
                


Dedykacja dla wszystkich, którzy zmotywowali mnie do napisania kolejnej części <3

  
    -Liam?- wyszeptałam.- Jesteś pewny, że to dobry pomysł?- zapytałam niepewnie, kiedy zbliżaliśmy się w okolice naszego domu. Szczerze? Nie byłam pewna czy nadal powinnam nazywać go 'naszym'. Od tamtej pory minęło już sporo czasu. Byłam pewna, że Payne ułożył sobie już życie z kimś innym. Wydawało mi się, że zapomniał o mnie, wymazał z pamięci całą moją osobę. Jednak, wtedy gdy zobaczyłam go przy moim łóżku. Naprawdę, nie miałam pojęcia, co myśleć o tym wszystkim. Wtedy znowu pojawiła się ta niewielka iskierka nadziei. Myśl, że znowu wszystko się ułoży.
    - Tak, jestem tego pewny- oznajmił stanowczo i spojrzał w moim kierunku.- Przysięgam, że teraz już niczego nie zepsuję- powiedział, a następnie posłał mi jeden z moich ulubionych uśmiechów.
    Pamiętam, że zawsze kochałam sposób w jaki to robił. Za każdym razem, gdy czułam się nieswojo, albo też tęskniłam za nim, starałam się przypomnieć ten jego cudowny, pokrzepiający na duchu uśmieszek. Niestety tym razem było zupełnie inaczej. Miałam wrażenie, że jego urok osobisty, nie jest już tak silny jak wcześniej.
    - Cholera- usłyszałam jego głos i mimowolnie spojrzałam w jego kierunku.
    - Co się stało?- spytałam.
    - Wydaję mi się, że będziemy mieć problem by dostać się do domu- stwierdził smutno.- [T.I] jest mi po prostu głupio. Nie sądziłem, że pod naszą dawną posiadłością będą koczować fanki. Przepraszam...
    - Nic się nie stało- powiedziałam.- Możesz odwieźć mnie do [I.T.P] albo do Eleanor? Pobędę u nich kilka dni, dopóki nie znajdę sobie jakiegoś mieszkania. Tak będzie łatwiej.
    - Proszę Cię, nie rób tego- wyszeptał chwiejącym się głosem.- Taylor jest też w końcu moim synem. Chyba, że jednak...
    - Przestań- przerwałam mu.- Widzisz? I choćby dlatego nie jestem przekonana, czy powinniśmy z tobą zamieszkać- wytknęłam mu.- Jeżeli masz mi przy każdej okazji wypominać, że zaszłam w ciążę, to w takim razie, to całe zamieszanie z przeprowadzką, nie ma sensu. A jeśli mi nie wierzysz, to dla świętego spokoju, zróbmy ten cholerny test na ojcostwo.
    - [T.I] proszę Cię, uspokój się. Lekarz nie pozwolił Ci się denerwować, zapomniałaś? A poza tym...- mruknął.- Kochanie, wierzę Ci, że Taylor jest naszym dzieckiem- dodał po kilku sekundach i nerwowo przeczesał włosy.
    - Nie mów do mnie 'kochanie'- powiedziałam już trochę spokojniej.- W końcu nie jesteśmy już parą- odparowałam.
    - Przepraszam. Ciągle mam wrażenie, że nią jesteśmy- oznajmił, a ja poczułam, że moje serce zaczyna bić szybciej.- Po tym co nas łączyło, ciężko jest zapomnieć o tylu wspaniałych chwilach. Zawsze będziesz dla mnie kimś ważnym. Czasami przed snem zastanawiam się, jakby potoczyło się nasze życie, gdybym zareagował inaczej. Czy bylibyśmy już małżeństwem...
    - W porządku- odparłam i mocniej przytuliłam naszego synka, który akurat, przebudził się.- Liam to jak, odwieziesz nas do Eleanor?- zapytałam po chwili. Taylor jest już na pewno zmęczony. Chciałabym go wykąpać, nakarmić i przede wszystkim położyć spać, tylko że w normalnych warunkach- zaśmiałam się.
    - [T.I] ranisz mnie- powiedział bezradnie.- Proszę poczekajcie jeszcze kilka minut. Postaram się coś zrobić, a teraz zamknij samochód- rzucił i opuścił auto. Nie zdążyłam nawet zareagować, gdy chłopak stał już na zewnątrz. Naprawdę byłam bardzo ciekawa, co wymyślił. Nie poznawałam go. Miałam wrażenie, że Liam zmienił się, ale na razie nie byłam jeszcze pewna czy na lepsze.
    Sekundy zamieniały się w minuty, które dłużyły mi się niemiłosiernie, a zegar co rusz, wskazywał inną godzinę. Powoli zaczynało dopadać mnie zmęczenie. Czułam się coraz gorzej. Zaczęła boleć mnie głowa i zbierało mnie na wymioty. Miałam ochotę się położyć. Zresztą Taylor również. Co chwila popłakiwał i nie dawał mi chociaż paru sekund wytchnienia. Chciałam już zadzwonić po Lou, żeby po nas przyjechał, gdy usłyszałam, że ktoś puka do szyby. Spojrzałam w owym kierunku i dostrzegłam Liama, który szeroko uśmiechał się w moją stronę. Nie czekając ani chwili dłużej, otworzyłam mu drzwi od strony kierowcy, a chłopak od razu wgramolił się do środka.
    - Kochan... Znaczy [T.I]- zaczął.- Możemy jechać do domu. Udało mi się dojść do kompromisu z naszymi rozhisteryzowanymi fankami- oświadczył dumnie.
    - Naprawdę?
    - Tak. Dadzą nam chwilę spokoju- powiedział i ruszył w kierunku jego posesji.
    W końcu nasza podróż dobiegła końca. Gdy zatrzymaliśmy się przed gankiem, Liam pomógł mi wejść do domu, bo sama chyba nie dałabym sobie rady. Potem wrócił po moje walizki i Taylora. Ja w tym czasie rozsiadłam się w wygodnym fotelu i na chwilę przymknęłam oczy. Momentalnie wszystkie wspomnienia powróciły. Każdy przedmiot, każdy nawet najmniejszy kąt w tym domu miał swoją historię. Kojarzył mi się z nami i z tymi beztroskimi chwilami spędzonymi tutaj. Tak, to było cudowne. Mimo tylu miesięcy, nic się tu nie zmieniło. Każda rzecz była w tym samym miejscu, co wcześniej. Miałam wrażenie, jakby nie było mnie tu zaledwie kilku minut, a nie od okrągłych dziewięciu miesięcy. Mimowolnie po moim policzku zaczęła spływać pojedyncza, ciepła łza. Łza wspomnień- pomyślałam i szybko ją starłam, słysząc kroki mojego byłego.
    - Mojego byłego- te dwa słowa powodowały, że czułam się jakbym była w jakimś beznadziejnym reality show, a nie w prawdziwym życiu.
    - Gdzie jesteś?- doleciał do mnie głos Payne.
    - W salonie- odparłam i powoli wyprostowałam się.
    Chwilę później w progu pojawił się Liam z nosidełkiem w dłoni. Nie dowierzałam, że w środku, znajdował się Taylor. Mój największy skarb. Nasz malutki brzdąc, który słodko sobie spał. Gestem dłoni wskazałam brunetowi, by podszedł do mnie bliżej i podał mi małego. Chłopak zrozumiał mnie bez żadnego problemu i parę sekund później siedzieliśmy już koło siebie i na zmianę trzymaliśmy go w naszych ramionach. Naprawdę nie wierzyłam, że będę mogła patrzeć jak z dnia na dzień rośnie, jak pojawiają mu się pierwsze ząbki i gdy wreszcie wypowie, tak długo wyczekiwane przez każdego z rodziców słowa.
    - Jest śliczny- powiedział po chwili Li. Nie mogłam się z nim nie zgodzić. Chłopczyk rzeczywiście był rozkoszny. Mimo że pojawił się na tym świecie, dopiero cztery dni temu, to ja już nie mogłam sobie wyobrazić życia bez niego.
    - Liam, mamy tu chociaż dla niego łóżeczko? Musimy go wykąpać i położyć spać- mówiłam zaaferowana.
    - Tak. Mamy wszystko. Kiedy byłaś w szpitalu wraz z Louisem zatroszczyliśmy się o to i owo- powiedział czuło i delikatnie położył swoją dłoń na mojej.- A teraz proszę Cię, nie zawracaj sobie niczym głowy i odpocznij. Lekarz kazał Ci przecież dużo wypoczywać.
    - Nie mogę- mruknęłam.
    - Spokojnie. Poradzę sobie, jeżeli o tym myślisz- oznajmił wesoło.- Mam Ci jakoś pomóc? Zanieść Ci walizki do pokoju, podtrzymać Cię na schodach?- dopytywał.
    - Nie- zaśmiałam się.- Nie jestem przecież inwalidką- dodałam i powoli wstałam z kanapy. Stwierdziłam, że i tak z nim nigdy nie wygram. Liam miał już taki charakter. Zawsze starał się postawić na swoim, więc poddałam się. Naprawdę byłam mu wdzięczna. Marzyłam o długiej kąpieli i chociaż chwili odpoczynku...
    - Dziękuję- zawołał ze schodów.
    Uśmiechnęłam się sama do siebie. To było bardzo miłe z jego strony, że jednak zdecydował się nas przygarnąć pod swój dach i wykazał chęci, by się nami zaopiekować. Cały Liaś- pomyślałam. Był naprawdę kochany. Starałam się nie myśleć o tym, jak mnie potraktował. Niestety, to strasznie bolało. Ale mimo to, jakaś cząstka mnie nadal darzyła go jakimś niezdefiniowanym uczuciem, które powoli starało się wymknąć z poszczególnych zakamarków mojego serca.
    Weszłam do łazienki, a następnie odkręciłam kran. W końcu długo oczekiwana kąpiel okazała się rzeczywistością. Zdjęłam niepotrzebne ciuchy i wgramoliłam się do ciepłej wody. Tak, zdecydowanie tego potrzebowałam. W pewnym momencie usłyszałam cichutkie pukanie do drzwi, a następnie w całej okazałości, pokazała mi się sylwetka Liama.
    - Robię kolację, a nie wiem na co masz ochotę...- zaczął niepewnie. Kiedy nie doczekał się mojej odpowiedzi, na jego twarzy pojawiło się wyraźne zakłopotanie. Chłopak spuścił głowę i powoli zaczął wycofywać się z pokoju kąpielowego.- Agh.. Sorry. Nie powinienem był wchodzić. Znowu zachowałem się jak idiota- zganił się.
    - Nic się nie stało- uśmiechnęłam się delikatnie.- W końcu i tak widziałeś mnie miliony razy bez ubrań- rzuciłam.
    - Może miliony, to nie. Ale setki na pewno- zaśmiał się.
    - Li, możesz umyć mi plecy?- zapytałam, ale już po chwili pożałowałam tego. Co ja w ogóle wyprawiałam?! Popełniłam karygodny błąd. W końcu nie byliśmy razem.
    Widziałam zdumienie na twarzy Liama. Nie spodziewał się tego, zresztą ja również nie chciałam go o to prosić. Sama zdziwiłam się, że to zdanie opuściło moje usta.
    - Pewnie- powiedział po chwili namysłu, a jego oczy zapłonęły. Znowu pojawiła się w nich ta iskierka, a usta wygięły się w szerokim, przepełnionym czułością uśmiechu.
    - Znaczy, nie musisz tego robić- próbowałam się jakoś zreflektować.
    - Naprawdę, nie ma problemu- oznajmił, a chwilę później poczułam na plecach jego ciepłą rękę. Momentalnie przez moje ciało przebiegł przyjemny dreszcz.- Coś nie tak? Coś Cię boli?- pytał, a mi odjęło mowę. Jego miękki, aksamitny głos zaczął mi wiercić dziurę w brzuchu.
    - Wszystko w porządku- opanowałam się.- Dzięki.
    - Nie ma za co- odparł, wycierając dłonie w ręcznik.- Pomóc Ci wyjść?
    - Nie. Nie musisz- zaśmiałam się.- Poradzę sobie.

                                                                                          MissPotatoe

    Cześć dziewczyny! A oto za Wami taka miła niespodzianka z okazji walentynek <3
    Co sądzicie o tej części? Cieszycie się, że postanowiłam kontynuować to opowiadanko? Myślicie, iż ta sielanka z końcówki utrzyma się czy może jednak Liam znowu coś zepsuje, a ona wyprowadzi się z domu :P Piszcie, obstawiajcie :) Jak zawsze jestem bardzoooo ciekawa Waszych pomysłów :3
    Planuję jeszcze jedną część, która już na pewno będzie tą ostatnią. NIe chcę, żeby ten imagin był pisany "na siłę" :O
    A więc DZIĘKUJĘ za wszystko!!! Kocham Was Misie <333
           

poniedziałek, 10 lutego 2014

#82 Niall cz.1

-Niall, kochanie, wstawaj! Za godzinę mamy pociąg. Spóźnisz się na przesłuchania kochanie!- próbowałam jakoś go obudzić, lecz żadne moje metody nie skutkowały. Dzisiaj mój chłopak miał przesłuchania do programu X-Factor. Po moich blaganiach, w końcu zgodził się wziąć w nich udział. Uważałam, że ma najpiękniejszy głos na świecie. Gdy dla mnie śpiewał,czułam, jakby robił to jakiś aniołek. Niall był po prostu niesamowicie utalentowany, a ja chciałam, żeby pokazał swój talent całemu światu.
-Jak wstaniesz, dam ci dłuuuugiego buziaka- zasmialam się, a chłopak już stał przy łóżku.
-Czekam, kochanie- uśmiechnął się uwodzicielsko ,a ja zachłannie wpiłam się w jego usta. Jego dłonie szybko powędrowały wzdłuż krawędzi moich spodni dresowych.
-Niall, nie mamy na to czasu. Za godzinę wychodzimy a musimy jeszcze się uszykować i zjeść śniadanie- powiedziałam odpychając go delikatnie.
-Ale obiecujesz, że jak wrócimy, to dokończymy? - zapytał słodko się uśmiechając.
-Nie wrócimy, bo dostaniesz się do programu- pocałowałam go w czubek nosa i poszłam się ubrać. Już po chwili przeglądałam się w lustrze. Niesforne, długie włosy opadały mi na ramiona. Czarny top delikatnie odsłaniał opalony brzuch. Krótkie dzinsowe spodenki pokazywały moje zgrabne nogi. Nie mogłam się zdecydować, czy włożyć czarne nike czy czerwone vansy. Postawiłam jednak na nike. Umalowałam usta czerwoną szminką i byłam gotowa.
-Niall, oszalałeś?- wrzasnęłam widząc, że chłopak ubrał niebieski dres i sportową czapkę z daszkiem- załóż chociaż jeansy, będziesz w telewizji- uśmiechnęłam się do niego i zaczęłam robić śniadanie. Po kilku minutach wrócił i usiadł do stołu. Podałam kanapki z kurczakiem, które tak uwielbiał.
-Po co wogóle tam jedziemy? Przecież i tak się nie dostanę...- marudził chłopak.
-Z takim nastawieniem na pewno się nie dostaniesz. Przecież masz wielki talent, musisz w końcu w siebie uwierzyć!- starałam się go zmotywować za wszelką cenę. W końcu delikatny uśmiech pojawił się na jego twarzy.
-Zrobię to tylko dla ciebie- spojrzał na mnie z miłością, której nie doświadczyłam od żadnego innego chłopaka.
***
-[T.I], boję się- wyszeptał czekając na swoją kolej. Już za chwilę miał wyjść na scenę. Jego poprzednik już kończył swoją piosenkę.
-Dasz radę, kochanie- przytuliłam go z całych sił modląc się w duchu, żeby mu się udało. Chciałam jego szczęścia bardziej niż czegokolwiek innego.
-Niall Horan- zabrzmiał głos odchodzący ze sceny. Patrzyłam zza kulis jak pytają się go gdzie mieszka, ile ma lat, co zaśpiewa.
-Ten występ i całe swoje życie dedykuję mojej dziewczynie, [T.I.I.N]- wyszeptał do mikrofonu a ja poczułam, że pojedyncza łza spływa po moim policzku. 'Kocham Cię'- szepnęłam bezgłośnie. Wtedy usłyszałam jego melodyjny, chłopięcy głos:

Gotta change my answering machine 
Now that I'm alone 
Cuz right now it says that we 
Can't come to the phone 
And I know it makes no sence 
Cuz you walked out the door 
But it's the only way I hear your voice anymore 

Czekałam na werdykt jurorów. Simon był na tak.  Cheryl na nie. Tak mocno zacisnęłam kciuki, że poczułam ból wbijanych w dłoń paznokci. Louis Walsh rownież był na tak. Dawaj Katy, powiedz tak, powiedz tak... Gdy usłyszałam , że Niall przechodzi dalej, poczułam niewyobrażalną radość.
-Kochanie, chodź tutaj- krzyknął chłopak i wyciągnął mnie na scenę- brawa dla mojej dziewczyny - wziął mnie na rękę i zaczął całować.
-Kocham  Cię, Niall- wyszeptalam.
Usłyszeliśmy znaczące chrząknięcie Simona.
-Przypominam, że to X-Factor, a nie jakieś Love Story.
-Przestań Simon, są tacy uroczy... - uśmiechnęła się do nas Katy. Po chwili znajdowaliśmy się za kulisami.
-Udało się kochanie, rozumiesz?! - chłopak nie przestawał składać pocałunków na mojej szyi.
-Jestem z Ciebie taka dumna- wyszeptalam gładząc go po zaróżowionym od nadmiaru emocji policzku.
-Nie chcę, żebyś wracała do domu- powiedział, a jego uśmiech momentalnie zniknął.
-Niall, takie są zasady. Dostałeś się dalej, więc musisz zostać w domu X-Factor. Przecież już za tydzień twój następny występ, przyjadę i będę cię wspierać.
-Obiecujesz, że będziesz przy mnie do końca programu?- zapytał mocno ściskając moją dłoń.
-Oczywiście, że tak, głuptasie- uśmiechnęłam się i zmierzwiłam dłonią jego włosy- przecież cię kocham.
***
Tydzień bez Nialla mijał niewiarygodnie powoli. Mimo, że dzwonił do mnie dwa razy dziennie, a ponadto codziennie rozmawialiśmy na Skype, i tak cholernie za nim tęskniłam. Dzień przed występem również rozmawialiśmy przez kamerkę.
-Już nie mogę się doczekać, jak cię zobaczę- mówił chłopak- trochę się stresuję, nie mogę zawieźć jurorów ani Ciebie.
- Kotku, obojętnie czy dostaniesz się dalej, pamiętaj , że będę z ciebie dumna- uśmiechnęłam się do niego. Nagle za jego plecami zobaczyłam ładną brunetkę. Miała długie, proste włosy, mocny makijaż i niezłą figurę.
-Niall, idziesz? Ile mam na Ciebie czekać? - powiedziała stojąc za nim i śmiało położyła dłonie na jego ramionach. 'Suka' - pomyślałam.
-[T.I.], bo... ja muszę iść jeszcze poćwiczyć. Trzymaj się- rozłączył się bez 'kocham cię'. 'To nic takiego'- tłumaczyłam sobie, lecz obraz tej dziewczyny nie dawał mi spokoju.
HazzGirl
Hej kochane:) oto pierwsza część Nialla. Podoba wam się taki pomysł? Jak myślicie, [T.I.] bezpodstawnie się martwi, czy miedzy Niallem a tamtą dziewczyną coś iskrzy? 
Każdy komentarz motywuje mnie do napisania następnej części. Proszę was o opinie. Może ktoś chciałby dedykację do następnej części?:) 
Pozdrawiam, wasza HazzGirl 

wtorek, 4 lutego 2014

#81 Harry cz.3

Część 1Chttp://najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com/2014/01/76-harry-cz1.html
Część 2 http://najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com/2014/01/77-harry-cz2.html


Zawiera scenę +18

Chciałam go odepchnąć , ale po raz kolejny pożądanie wygrało ze zdrowym rozsądkiem. Styles szybkim ruchem pozbył się mojej koszulki. On sam został w samych bokserkach i pachnącym jego potem T-shirtcie . Nie wiem dlaczego, ale podobało mi się to.
-Harry...nie tutaj...- udało mi się wyszeptać między pocałunkami. Chłopak jednak nie zwrócił na moje słowa najmniejszej uwagi, zamiast tego odsunął się na chwile i zamknął na klucz drzwi do sali. Już po chwili leżałam na macie, na której za godzinę jakaś zdeterminowana kobieta będzie robić brzuszki.
-Odpręż się, drzwi są zamknięte- wymruczał błądząc dłońmi po moim nagim brzuchu.
-Zdejmij koszulkę- powiedziałam nieśmiało , a chłopak od razu wykonał polecenie. Moim oczom ukazał się ten idealny tors pokryty tatuażami, które sprawiały, że miałam na niego jeszcze większą ochotę. Mimo, że widziałam je dopiero po raz drugi, pamiętałam wszystkie. 
-Podobają ci się?- uśmiechnął się jak mały chłopiec pokazujący innym swoje zabawki.
-Są idealne, tak jak ty- odparłam i złożyłam czuły pocałunek na moim ulubionym- dużym motylu na środku klatki piersiowej. 
-Mogę...? -wyszeptał Harry delikatnie dotykając zapięcia mojego stanika. Uśmiechnęłam się, więc chłopak nie czekał na odpowiedź i sprawnie mi go zdjął. Chwilę po tym zaczął składać namiętne pocałunki na moich nagich piersiach.
-Jesteś niesamowita, [T.I.]- wymruczał patrząc mi prosto w oczy.
Nagle jego palce znalazły się na krawędzi moich szortów. Tym razem nie pytał o zgodę. Zanim się zorientowałam, zostałam już w samych majtkach. Brunet z roczuleniem spojrzał na moje majtki pokryte biało - czarnymi krowami. Po prostu nie mogłam wybrać lepszych...
-Jesteś pewna, że chcesz to zrobić ze mną?- zapytał. W jego oczach widziałam niepewność. Ja jednak nie miałam wątpliwości.
-Tak- odparłam stanowczo. CO JA DO CHOLERY ROBIĘ?!
-Na pewno?- wyszeptał gładząc dłonią mój policzek. 
-Harry...- zaczęłam trochę zawstydzona- zakochałam się w Tobie już wtedy, kiedy pierwszy raz mnie pocałowałeś. A ty?- uśmiechnęłam się z miłością patrząc na jego niezwykle seksowne, malinowe wargi.
-Ja nie- odparł, a ja poczułam przeszywający ból w klatce piersiowej, nagle byłam zawstydzona i bezbronna - ja zakochałem się w tobie już gdy cię pierwszy raz zobaczyłem- zaśmiał się, a ja odetchnęłam z ulgą. Przyciągnęłam go do siebie jeszcze mocniej nie mogąc uwierzyć, że jest mój.
Harry odsunął się znacząco i pozbył się swoich bokserek. Poczułam się trochę nieswojo, a moje policzki oblał delikatny rumieniec, ponieważ jeszcze nigdy nie byłam z żadnym chłopakiem tak blisko.  Jednak widok nagiego Harrego był jednym z najprzyjemniejszych, jakie kiedykolwiek widziałam. Poczułam gorąco w dole brzucha. Po chwili znowu był przy mnie i zaczął zdejmować ze mnie moją ostatnią część garderoby. Byłam już całkiem naga. Nie wiem dlaczego, ale nie krępowało mnie to. Może było to spowodowane tym, że Harry patrzył na mnie ,jakbym była najpiękniejszą kobietą na świecie, jakbym była kawałkiem mięsa, a on wygłodniałym psem , jakbym była jego trofeum. Uwierzcie, gdy chłopak spojrzy na was w taki sposób, będziecie chciały rozebrać się jeszcze bardziej, mimo że to niemożliwe. Będziecie chciały pokazać mu każdy fragment swojego ciała. Ja tak właśnie czułam się przy Harrym. Nagle bez ostrzeżenia to zrobił... Gdy otworzyłam oczy, był już we mnie. Kilkoma ruchami doprowadził mnie na szczyt. Następnie, jeszcze bardziej spocony, opadł na moje ciało.
-Jak było? - zapytał przy okazji całując moje ucho.
-Wspaniale, byłeś cudowny. A tobie?
-Byłaś perfekcyjna- czule przejechał językiem po moich wargach i zaczął sie ubierać. Ja rownież założyłam na siebie ubrania. Zdyszani opuściliśmy salę, co nie zwróciło niczyjej uwagi- przecież równie dobrze mogliśmy zmęczyć się podczas ćwiczeń. Nikt jednak nie domyślał się, jaki mieliśmy sposób na spalanie kalorii...
~*~
Ja i Harry byliśmy parą idealną. Tak, to dobre słowo na określenie naszego związku. Prawie codziennie się spotykaliśmy, najczęściej u mnie w domu. Każdą wolną chwilę spędzaliśmy na całowaniu, przytulaniu, chodzeniu na randki, do kina, na kolacje do drogich restauracji, na siłownię, na basen. Harry spełniał  wszystkie , dosłownie WSZYSTKIE moje zachcianki. Raz, gdy powiedziałam mu, że chciałabym z nim pobyć trochę sam na sam, zabrał mnie na weekend  w głąb lasu, gdzie odcięci od cywilizacji spędziliśmy dwie noce na obściskiwaniu się w namiocie. Mówiąc 'pobyć sam na sam' nie miałam na myśli pobytu z dala od ludzkości ! Chodziło mi raczej o jakieś ustronne miejsce. Ale taki właśnie był Harry , spontaniczny i nieprzewidywalny. 

Jedynymi osobami, które nie były zadowolone z naszego związku, byli moi rodzice. Zapytali kiedyś:
-Co takiego daje ci ten cholerny chłopak? Jest miedzy wami za duża różnica wieku!
Harry dał mi naprawdę wiele. Nigdy nie pozwalał, abym się smuciła. Nigdy nie mówił o smutku, choć czasem widziałam, że coś go martwi. Po prostu sprawiał, że każdy mój dzień był przepełniony radością, a jej głównym powodem był właśnie on.
Dał mi rownież to uczucie, gdy wydaje ci się, że za chwile oszalejesz z pożądania. Umiał pieścić każdy kawałek mojego ciała. Nie było chyba takiego, którego nie dotknął lub nie posmakował. Czasami, gdy mnie dotykał, wydawało mi się, że nie można być już bardziej czułym. Ale każdego następnego dnia udowadniał mi, że się myliłam. 
Dał mi też poczucie, że jestem dla niego najważniejszą kobietą na świecie. Wszystko, co robiłam, miało dla niego znaczenie. Każdego ranka, który mogliśmy spędzić razem, całował moją dłoń na powitanie. Który chłopak w XXI wieku wyciągnie twoją dłoń spod kołdry i najzwyczajniej w świecie pocałuje? Tylko Harry.
Przez okres trwania naszego związku, Harry dał mi więcej róż, niż otrzymałam przez całe swoje życie. Za każdym razem gdy mnie widział, obdarowywał mnie kwiatami. 
Harry Styles był miłością mojego życia. Tego byłam pewna.

Z czasem jednak jedna rzecz zaczynała mnie martwić- była to tajemniczość Harrego. Na początku związku nie zwracałam na to uwagi- byłam bardziej zajęta odkrywaniem jego ciała niż życia, lecz pózniej uświadomiłam sobie, że prawie nic o nim nie wiem. Nie znałam jego rodziców, nie byłam u niego w domu, nie miałam pojęcia, jak zarabia na życie. Styles uwielbiał rozmawiać o mnie. Nigdy jednak nie poruszał żadnych tematów związanych ze swoją osobą. Zawsze, gdy próbowałam go o coś zapytać , zmieniał temat lub przerywał mi pocałunkiem. Postanowiłam to zakończyć i z nim porozmawiać.
-Musmimy porozmawiać- powiedziałam od razu gdy zobaczyłam go w progu mojego domu.

-Też tak sądzę- odparł z powagą zajmując miejsce na kanapie. 
HazzGirl
Hej kochane:) Co myślicie o 3 części Harrego? Jeteście ciekawe, co stanie się dalej? Będę wam bardzo wdzięczna, gdy wyrazicie swoje opinie w komentarzach <3 to dla mnie naprawdę wiele znaczy.
W komentarzach czekamy rownież na prośby o dedykacje:) dziękujemy wam za wszystko.
Kocham was, wasza na zawsze 
HazzGirl