Obudziłam się z
jakąś dziwną energią, której jeszcze nigdy nie doświadczyłam.
Ach, to ten dzień. Niemożliwe stanie się możliwe... Harry
Romantyczny Styles... Może nie jestem jakimś wyjątkowym
niedowiarkiem, ale to wydaje się wręcz nierealne.... Od ogniska
zastanawiam się co ten chłopak mógł wymyślić... Zdaje mi się,
że słowo- romantyczny ma inną definicję w jego słowniku niż w
moich wyobrażeniach... No ale zobaczymy. Cały tydzień strasznie mi
się dłużył, egzaminy były trudne, a ja już naprawdę nie mam
siły. Przydałaby się chwila relaksu i mam nadzieję, że
dzisiejszego wieczoru faktycznie doświadczę czegoś niesamowitego.
***
-Zamawiam dziś
pokój na kilka godzin!- krzyknęła Rose, której łóżko
znajdowało się zaraz za tym należącym do Mad.
-Hej! Ja jeszcze
próbuję spać!- narzekała blondynka, ale można było wyczuć w
jej głosie wesołość.
-Rosamond! Co ty
zamierzasz tu robić sama kilka godzin?-zapytałam z rozbawieniem.
-A kto powiedział,
że sama?-wystawiła mi język, a chwilę potem jej twarz przybrała
wyraz rozmarzenia. Już wiedziałam o co chodzi, a raczej o KOGO.
-Mam nadzieję, że
nie macie nic przeciwko?- tu spojrzała spod ściągniętych brwi na
Madeline.
-Nie.-róż
który przyozdobił jej policzki zdradził, że ma już jakieś
plany.-Niall zabiera mnie do opery.
-Och naprawdę?-
westchnęłam z dziwnym uczuciem współczucia.
-Ale ja lubię
operę.-reakcja przyjaciółki była błyskawiczna.- A potem idziemy
na kolację, a na koniec na spacer. -z każdym kolejnym słowem jej
nieśmiały uśmiech na ustach się poszerzał.
-W takim razie życzę
udanego wieczoru- powiedziałam szczerze.-Pasujecie do siebie, Mad.
Trzymam za was kciuki.
-Dziękuję.-szepnęła
cicho, trochę zawstydzona.
-A ty?-brunetka
popatrzyła wyczekująco na mnie.
-Co ja?
-Robisz coś, czy
zamierzasz siedzieć tu i patrzeć na to co robię z Boskim Louisem?
-Rose! Ty
bezwstydnico!-krzyknęłam z rozbawieniem rzucając w dziewczynę
poduszką.- Harry ma mi zrobić niezapomnianą, romantyczną randkę.
Nawet nie musiałam
patrzeć na moje przyjaciółki, żeby wiedzieć, że na ich twarzach
maluje się czyste zaskoczenie.
***
Gdy wyszłam na
korytarz od razu zauważyłam Harrego i Louisa, którzy czekali pod
drzwiami do naszego pokoju. Po szybkim przywitaniu Lou szybko się
ulotnił, znikając w pomieszczeniu, w którym znajdowała się Rose.
-Cześć.-
przywitał się Styles i pocałował mnie w policzek, co już było
zaskoczeniem i czymś niespodziewanym z jego strony. Mimowolnie się
uśmiechnęłam.
-No to gdzie mnie
zabierasz?-nie mogłam się już doczekać.
-Cierpliwości.
Ciekawość to pierwszy stopień do piekła.-zaśmiał się, a
dołeczki w jego policzkach się pogłębiły.
-Uważasz, że
tajemnice są romantyczne?-pozwoliłam by mnie poprowadził.
-Poniekąd. Za to
oczekiwanie pobudza pragnienie.-spojrzał na mnie przenikliwie, aż
się zarumieniłam co całkowicie nie było do mnie podobne.
Gdy byliśmy na
ostatnim piętrze internatu coś zaczęło mi się nie zgadzać.
Idziemy na randkę, tak? Więc czemu zamiast na dół idziemy na
górę?
-Harry czy coś ci
się nie pomyliło? Wyjście jest na parterze...
-A kto ci
powiedział, że stąd wychodzimy?-popchnął drzwi, które
prowadziły na dach.
Zaczęłam się
trochę niepokoić. Może to głupie, ale nie potrafiłam jakoś do
końca mu zaufać. Mimo wszystko uparcie szłam za nim pchana przez
chorą ciekawość.
-Jesteśmy na
miejscu- podał mi rękę, pomagając wyjść na dach.
Rozejrzałam
się dookoła. Dach internetu. Płaski, szary dach, taki jaki mają
bloki. Wokół rozciągał się dość przyjazny pejzaż. Wielki park
okalający szkołę, którą można było doskonale z tego miejsca
widać. Ale to już? To jest to wielkie wow? Na twarz wpłynęło
rozczarowanie. Okey, wiedziałam, że z Harrego żadnego romantyka
nigdy nie będzie, ale mógłby postarać się bardziej. Patrzył na
mnie wyczekująco, a ja mimo że nie chciałam go w żaden sposób
urazić, nie potrafiłam udawać entuzjazmu.
-Nie podoba ci
się?-wyglądał na nieco zmartwionego, co doprowadziło mnie do
śmiechu.
-Czy to w ogóle
jest legalne?-zapytałam zakrywając usta dłonią. Zdecydowanie coś
nie grało. W tym momencie chyba powinnam umierać z zachwytu, a nie
ze śmiechu, co nie?
-Uważasz, że
pomiędzy mną a legalnością można postawić znak równości?
-Harry, nie chcę
mieć problemów. A jeżeli chcę sobie posiedzieć na świeżym
powietrzu, to ławki w parku nie są zabronione.
-Przynudzasz.-niespodziewanie
pociągnął mnie za rękę i przeprowadził kilka metrów dalej.
Wtedy moim oczom
ukazał się niewielki kocyk w kratkę a na nim dwa talerzyki z
arbuzem. Zamknęłam oczy i błagałam w myślach, żebym się jakoś
ogarnęła i nie wybuchła śmiechem.
-Piknik na dachu
internatu? Harry masz w ogóle pojęcie co oznacza słowo
romantyczny?
Przez moment miałam
wrażenie, że jest urażony. Ale chwilę potem się uśmiechnął.
Nachylił się nade mną i szepnął:
-Wolałabyś pójść
do opery? Albo zatańczyć przy ognisku?
Ach, czyli znów
powracamy do kwestii Nialla... Co jak co, ale on akurat wie jak
wprowadzić kobietę w zachwyt.
-Tego nie
powiedziałam.-wyminęłam go.
-To dopiero
początek.-powiedział ochrypniętym głosem i podążył za mną.
Jego słowa brzmiały jak obietnica. Jednocześnie jak ostrzeżenie,
po plecach przebiegł dreszcz.
-Ale przyznaj.
Jeszcze tego nie robiłaś...
-Nie.-nikt nie wpadł
jeszcze na tak głupi pomysł-dodałam w myślach.
Usiedliśmy na
kocyku. Było ciepło. Zapowiadało się nawet przyjemnie, ale moje
nadzieje związane z dziś okazały się zupełnym przeciwieństwem
tego co działo się teraz.
-No dobra. Przecież
widzę, że masz ochotę stąd uciec.-zaśmiał się chłopak i
przyciągnął mnie do siebie.-Ale zaufaj mi. Jak wieczorem
odprowadzę cię do pokoju będziesz przekonana, że to twoja
najlepsza randka w życiu.-zapewnił pewny siebie.
Jakoś nie chciało
mi się w to wierzyć, ale nie miałam wielkiego wyboru. Nawet jakbym
chciała zostawić tu Harrego to nie miałam gdzie pójść. Szatyn
podał mi talerzyk z arbuzem, a po chwili sam zaczął jeść.
Niechętnie wzięłam owoc i zaczęłam znudzona wydłubywać z niego
ziarnka.
-Porozmawiajmy.-zaproponował.
-O czym?-spojrzałam
na niego tak, żeby zauważył, że ma natychmiast coś zrobić bo
usnę!
Na jego usta wkradł
się łobuzerski uśmiech:
-O seksie.
O mało się nie
zadławiłam. Może nie należałam do wstydliwych osób, ale czy to
jest normalne?
Styles z
rozbawieniem mi się przyglądał, a ja próbowałam ukryć swoją
twarz za włosami. Wtedy odgarnął je i założył za ucho.
Spojrzałam na niego, ale szybko opuściłam wzrok. Nie miałam
pojęcia co mam mu teraz powiedzieć!
-Jesteś
dziewicą?-kontynuował żenującą grę, którą zaczął.
-Naprawdę musimy o
tym gadać?-zebrałam się w sobie.-To nie jest ani trochę
romantyczne!
-Szybciej bije ci
serce, rumienisz się, to słodkie. Można powiedzieć, że jestem
romantyczny, że doprowadzam cię do takiego stanu.
-Ty serio masz
jakieś zaburzenia głowy!
-A ty
tchórzysz.-zaczął mnie podpuszczać. Wcale nie tchórzę!
-Nie! Nie jestem
dziewicą! Zadowolony?
-Nie takiej
odpowiedzi się spodziewałem...-potarł kciukiem o dolną wargę.
-A ty? Jesteś
prawiczkiem? Czy tak jak to głosi plotka przeleciałeś wszystkie
dziewczyny z dawnej szkoły?-obrzuciłam go pogardliwym spojrzeniem.
Przygryzł dolną
wargę z zadowoleniem, jakby właśnie takiego obrotu akcji się
spodziewał:
-Jesteś zazdrosna?
-Odpowiedz na
pytanie!
-Nie jestem
prawiczkiem, ale mam nikłe doświadczenie.
Zaśmiałam się i
pokręciłam z niedowierzaniem głową. Tak jasne. Cnotliwy Harry, to
jeszcze bardziej nieprawdopodobne od Romantycznego Harrego.
-A teraz przestań
się tak obruszać. Po prostu chciałem porozmawiać. Jak będziesz
taka uprzedzona to na pewno ci się nie spodoba...
-Mogę się założyć,
że Rose, Louis, Mad i Niall bawią się teraz lepiej ode
mnie.-westchnęłam.-Na pewno nie rozmawiają o seksie!
-No Rose i Louis nie
rozmawiają o tym, ale pewnie już zaczęli to robić.-zaśmiał się,
a ja znów poczułam się zażenowana.
-Czemu udajesz taką
grzeczną, a seks traktujesz jak temat tabu. Wstydzisz się mnie?
Spojrzałam na niego
z niedowierzaniem, czy on naprawdę nie dostrzega paradoksu tego
spotkania?
-Harry-zaczęłam
delikatnie.-Obiecałeś mi romantyczną randkę, a nie dziwne rozmowy
jakbyś był seksoholikiem!
-Skąd masz pewność,
że nie jestem?-zaśmiał się, może inaczej- żartował ze mnie!
-Przed chwilą
powiedziałeś, że masz nikłe doświadczenia.-broniłam się.
Widziałam, że
zaczynał się irytować. No to jest nas dwoje, może lepiej byłoby
dać sobie spokój?
Kiedy rozważałam
już plan ucieczki, przesunął się do mnie bliżej, a potem bez
żadnego ostrzeżenia zaczął całować. Swoją dłoń umieścił z
tyłu mojej głowy i z pasją oddawał się tej przyjemności. Kiedy
zaczynało nam brakować powietrza lekko się od siebie odsunęliśmy.
No i to było coś! Nie można było tak od razu? Jemu widocznie też
się podobało, bo uśmiech nie schodził mu z twarzy.
-Miałem piętnaście
lat kiedy uprawiałem seks. Byłem młody i głupi. Więc nie, nie
spałem z każdą dziewczyną z poprzedniej szkoły. Zrobiłem to z
dorosłą kobietą i wcale to nie jest moje najprzyjemniejsze
wspomnienie. Wtedy uważałem, że to było okey, dziś już tak nie
myślę. Poruszam z tobą takie tematy tylko dlatego, że widzę, że
stajesz się zawiedziona, zirytowana i zdenerwowana. Lubię cię
denerwować.- puścił mi oczko i wpatrywał się w oczekiwaniu na
mój ruch.
O cholera! Wygląda
jakby mówił szczerze. Ale... Naprawdę? Spał z jakąś babką w
tak młodym wieku? Nie powiem, żebym była lepsza, bo ja to zrobiłam
jak miałam 16 lat, ale to i tak wydaje się odrzucające. Nie wiem
co powiedzieć. Czuję, że jestem jedną z niewielu osób (może
jedyną) której o tym mówi. Czuję się odpowiedzialna za tą
tajemnice. To że zwierzył się z czegoś takiego daje mi dziwne
uczucie, że ja też muszę opowiedzieć mu coś krępującego o
sobie.
-Zawsze dla
pierwszych klas, które przychodzą do szkoły robi się tydzień
zapoznawczy.-widzę z jakim zainteresowaniem mi się przypatruje i
mam ochotę zrezygnować, ale to byłoby nie fair. Zamiast tego
spuszczam wzrok na dłonie i kontynuuje.-Ostatniego dnia tygodnia
jest wielka impreza. To ma być grzeczna potańcówka, po północy
nauczyciele każą wracać do pokoi iść spać. Ale dokładnie nie
pamiętam jak to się stało. Może nie było aż takiego rygoru jak
obecnie. To wszystko się przedłużyło i przestało być
kontrolowane. Starsi uczniowie przynieśli bardzo dużo alkoholu.
Byłam pierwszy raz w tej szkole. Upiłam się niemal do
nieprzytomności. Mało kojarzę z tej nocy. Ale obudziłam się
następnego dnia w obcym łóżku. -przerywam bo teraz nadchodzi
najbardziej żenująca rzecz jakiej dopuściłam się w życiu.-
Odwróciłam się i zobaczyłam, że obok leży Niall. Byliśmy
nadzy. Wiem, że to się stało. Jak mówiłam niewiele pamiętam,
ale miałam pewne przebłyski świadomości i... cholera! Przespałam
się z nim. Niall był okey i potem chciał żebym została jego
dziewczyną. Jejku on czuł się taki winny i zobowiązany do tego,
że skoro już się ze sobą przespaliśmy to powinniśmy być razem.
Trwało to do tej pory aż w końcu pojawiłeś się ty i wtedy
zrezygnował.
Zamykam oczy i
oddycham z ulgą. Chyba potrzebne mi było żeby się z tego wygadać.
To moja i Nialla tajemnica. Nie wiem czy Harry jest dobrym
powiernikiem sekretów, ale jest mi lżej. Kiedy ponownie otworzyłam
oczy zauważyłam, że jest delikatnie zszokowany, ale uśmiecha się.
Nie jakoś szyderczo. To był jeden z tych jego słodkich uśmiechów.
Splótł nasze dłonie i wpatrywał się w moje oczy. To było coś
niesamowitego. Było naprawdę przyjemnie i skusiłabym się nawet o
określenie romantyczny, ale kiedy już ta myśl zaczęła dominować
nad innymi, chłopak się odezwał:
-Mam pomysł.-chytry
uśmiech ozdobił jego twarz.
Ah, czyli koniec
romantyzmu. Mimo wszystko uśmiechnęłam się oczekując
wyjaśnienia. Myślę, że ta krótka i nieco żenująca rozmowa coś
zmieniła. Znamy swoje tajemnice. To ma znaczenie.
Harry wstał i
zasłonił palcem usta dając znać abym była cicho. Podszedł do
krawędzi dachu i przywołał mnie ruchem ręki. Nie miałam pojęcia
co chodziło mu po głowie, ale chyba zdążyłam mu już zaufać.
Ostrożnie zbliżyłam się do niego i spojrzałam z pytaniem
wypisanym na twarzy.
Szatyn nic nie
odpowiadając kucnął, by po chwili położyć się na brzuchu.
Niewiele myśląc zrobiłam to samo. Byłam podekscytowana. Jednak
nie jest nudny. Jest nieprzewidywalny, a ja lubię być przez niego
zaskakiwana. Mimo wszystko.
Wziął w ręce
ziarnka, które zostały nam po jedzeniu podwieczorka i łobuzersko
się uśmiechnął. Wziął jedno z nich do ust, nachylił się i
wypluł. Patrzyłam na niego z wysoko uniesionymi brwiami. Zachowywał
się jak dziecko. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć odciągnął
mnie do tyłu. Po chwili usłyszeliśmy kilka soczystych przekleństw.
Uśmiechnął się do mnie, ale ja nadal nie wiedziałam co jest
grane. Wtedy położył dłoń z tyłu moich pleców i lekko nas
pochylił. Dyskretnie spojrzałam na dół gdzie stała grupka
uczniów, a jeden z nich przeczesywał sobie włosy jakby coś na
nich miał. Zrozumiałam.
-Chyba ptak mi
nasrał na głowę.-mówił zdenerwowany.
-Mike, nic nie masz.
Chodźmy już.
Pokręciłam
delikatnie głową i objęłam szyję chłopaka dłońmi.
Przez kolejne minuty
oddawaliśmy się z radością temu zajęciu. Reakcje ludzi były
komiczne, a mi trudno było powstrzymać się od śmiechu. Harry miał
rację, to była dobra randka, najlepsza. Tym bardziej, że gdy już
całkowicie się ściemniło seks przestał być dla nas, a
przynajmniej dla mnie tematem tabu.
Ps:Wiem, że końcówka jest zjebana, ale nie mam siły na nic lepszego.
Foreverdirectioner