Najlepsze Polskie Imaginy One Direction

Najlepsze Polskie Imaginy One Direction

czwartek, 15 stycznia 2015

#140 Harry cz.1

Pchnęłam oszklone drzwi, wchodząc do biura wydawnictwa, w którym pracowałam.
Pracowałam - trochę zbyt duże słowo. Zajmowałam się tłumaczeniem opowiadań i książek na ojczysty język. Średnio dwa razy w tygodniu odwiedzałam to biuro, gdzie od Melanie - recepcjonistki - otrzymywałam stosy papierów do tłumaczenia. Tak było i tym razem.
- Cześć - przywitała się.
- Cześć, masz coś dla mnie? - zapytałam, podpierając przedramiona o jej biurko. Nagle spostrzegłam łzy w jej oczach. - O co chodzi?
- Przed chwilą dostaliśmy od ciebie maila...
Rozpłakała się na nowo, przykładając do nosa chusteczkę.
- Kolejna melodramatyczna historyjka - odparłam. - Też sobie trochę popłakałam, ale to wszystko - zaśmiałam się. - Masz coś?
- Tak - odparła, nieco się uspokoiwszy. - W tym miesiącu zajmujemy się "perełkami z przeszłości", czyli czymś, czego jeszcze nie tłumaczyliśmy, a co ludzie na pewno będą kupować. Tak przynajmniej mówi szefostwo - dodała ściszonym głosem, w którym kryła się lekka ironia.
Westchnęłam tylko. Nie przepadałam za tekstami z zeszłej epoki. Może dlatego, że oznaczały one masę przestarzałych, skomplikowanych konstrukcji zdaniowych i archaizmów, których nie znajdzie się w najlepszych słownikach.
- Co tym razem? - spytałam.
- François Sagan. "Bonjour tristesse", jakkolwiek to się wymawia.
- "Witaj, smutku"? Czytałam to w oryginale na studiach.
- Czyli bułka z masłem dla ciebie.
Podała mi gruby stos kartek, gdy nagle...
- [t.i.]? - przesadnie wesoły kobiecy głos dobiegł moich uszu. Odwróciłam się.
- O, cześć, Mia - przywitałam się z dziewczyną.
- Hej - odparła. - Szef chce cię widzieć.
Zmarszczyłam brwi.
- Szef?
- Tak - odparła.
- Tak, ten dupek, przez którego musimy nosić szare, proste spódnice do kolan i związywać włosy w "schludnego" koka - dodała z irytacją Melanie.
- Dlaczego akurat mnie? - zapytałam z pewną obawą.
- Nie mam pojęcia. Jego sekretarka mi to przekazała. Powiedziałam, że się tym zajmę, bo aż mi się jej szkoda robi, jak widzę tę jej zestresowaną minę.
- I mam tak po prostu do niego iść? - niedowierzałam. - Do jego gabinetu?
- Raczej do jamy smoka - wtrąciła Mel.
- No na to wygląda - odparła Mia. - Powodzenia.
- Nie dzięki. - Uśmiechnęłam się blado.
Przeszłam w stronę windy, wsiadłam do niej i wcisnęłam przycisk z numerem 8, bo na tym właśnie piętrze znajdował się gabinet Pana Stylesa, którego znałam jedynie z opowieści przyjaciółek; nie byłam w jego biurze nawet gdy starałam się o tę pracę, wszystko zostało załatwione przez pośrednika. I może dobrze, bo jego gabinet odwiedzali tylko jego sekretarka i osoby na tzw. "dywanik" (przynajmniej tak twierdzi Mia). Ja jego sekretarką nie byłam, więc w grę wchodziła tylko ta druga opcja. O cholera. Nigdy tak naprawdę nie widziałam tego faceta na oczy, mimo że już prawie dwa lata współpracuję z jego wydawnictwem. Raz gdzieś tam z daleka mignęła mi jego sylwetka. Zauważyłam tyle, że jest wysoki i ma szerokie barki. Tylko tyle. Od dziewczyn natomiast dowiedziałam się, że to najprzystojniejszy dupek w całej galaktyce tyranizujący swoich podwładnych na wszelkie możliwe sposoby, a jego sekretarka to urocza, niska blondynka, której mógłby się podobać, gdyby nie to, że się go jak cholera boi, i z tej prostej przyczyny jakikolwiek romans między nimi jest po prostu niemożliwy. A czego on chce ode mnie?
Wysiadłam z windy. Szłam ze spuszczoną głową, a gdy przyłożyłam kostki dłoni zwiniętej w pięść do drzwi jego gabinetu w celu zapukania, serce podkoczyło mi do gardła i w jednej chwili przypomniały mi się wszystkie moje grzechy.
Panie Boże, dopomóż.
Zapukałam, a po usłyszeniu: "Proszę!" weszłam do środka.
Zamknęłam za sobą drzwi, lustrując jego sylwetkę. Na sobie miał czarną marynarkę i biały T-shirt, a jego kędzierzawe włosy były lekko uniesione i zaczesane do tyłu. W całym pomieszczeniu czuło się zapach jego perfum - intensywny, ale nie drażniący, męski, a jednocześnie przyjemny. Jego duże dłonie błądziły szybkimi ruchami po klawiaturze laptopa, gdy wypowiedział tylko krótkie: "Usiądź". Odchrząknęłam cicho.
- Chciałabym wiedzieć, dlaczego mnie pan wezwał - oznajmiłam z determinacją, nie ruszając się z miejsca.
Na chwilę oderwał się od ekranu laptopa i zeskanował mnie od góry do dołu, po czym delikatny, stłumiony uśmieszek zabłądził na chwilę na jego wargach, a wtedy ja gwałtownie pożałowałam doboru ciuchów rano: zwykłych, poprzecieranych dżinsów i czerwonej koszuli w kratę.
Suchość w ustach sprawiła, że odruchowo zwilżyłam koniuszkiem języka dolną wargę, co nie uszło jego uwadze.
Nagle poczułam się zupełnie naga i bezbronna. Jak morderca przed wymiarem sprawiedliwości czy coś w tym stylu. Stałam tam przed nim jak jakaś kretynka,
bojąc się nawet drgnąć.
[t.i.], to tylko twój szef. Uspokój się.
- Zadziorna jesteś - stwierdził tylko, powracając do swojej poprzedniej czynności.
Stałam tam, rozdygotana i całkowicie wytrącona z równowagi. Co to było? Ja? Zadziorna? Że co, proszę?
Chwilę analizowałam jego słowa, aż doszłam do wniosku, że był zbyt wesoły jak na tyrana i dręczyciela w stosunku do osoby, którą miał za chwilę zniszczyć.
Może jednak nie dywanik?
Dziesiątku sprzecznych myśli i hipotez kłębiło się w mojej głowie, lecz wciąż nie potrafiłam rozgryźć tej, hm... nietypowej, powiedzmy, sytuacji, przez co z każdą chwilą czułam coraz większe zdenerwowanie i skonsternowanie naraz.
Oderwał się od ekranu laptopa, po czym wzrok jego stalowozielonych tęczówek znów przeniósł się na mnie. Czułam się zdrętwiała i podenerwowana. Gdyby w normalnej sytuacji facet tak długo się we mnie wpatrywał, uznałabym, że ma coś na myśli, ale Styles nie wpisywał się w żadne tego typu ramy.
- Usiądziesz? - zapytał, wskazując krzesełko przed biurkiem.
Otworzyłam usta, gdy nagle zwyczajnie zapomniałam języka w gębie, po czym oblałam się zimnym potem. Nie odpowiedziałam, tylko po prostu usiadłam. Kierowały mną nerwy, nie rozsądek. Było coś władczego w jego postawie, w jego geście; coś, co kazało mi go posłuchać.
Więcej grzechów nie pamiętam. Za wszystkie serdecznie żałuję i obiecuję poprawę.
- Nie będę owijał w bawełnę - powiedział. - Chciałbym pani zaproponować pracę w pełnym wymiarze godzin.
Uff...
- M-mi? Dlaczego?
- Jest pani młoda, zdolna. Ukończyła pani studia magisterskie z trzech języków: angielskiego, francuskiego i włoskiego*, o ile się nie mylę. Od jakiegoś czasu wszystkie pani teksty trafiają prosto na moje biurko i muszę przyznać, że są naprawdę dobre, niczego nie można im zarzucić. Potrzebna nam pani tutaj, w biurze.
Przez chwilę trawiłam to, co mi powiedział.
Zaraz, zaraz. Skąd on tyle o mnie wie?
- Co miałabym robić? - spytałam ostrożnie.
- Zakres pani obowiązków niewiele różniłby się od obecnego, choć w tym momencie mamy nawał nowych prac i po prostu potrzebujemy kogoś, kto na bieżąco zajmowałby się ich redakcją. Poza tym w dalszym ciągu byłaby pani naszą tłumaczką z tą różnicą, że nie pracowałaby pani w domu, tylko w biurze.
- Ja... jestem zaskoczona - przyznałam.
- Rozumiem. Nie musi mi pani odpowiadać teraz. Wiem, że nie pracuje pani tylko dla nas. Dam pani czas... powiedzmy tydzień na namyślenie się. Może być?
- A jeśli... odmówię? - spytałam, starając się zapanować nad drżeniem dłoni.
- A ma pani zamiar odmówić? - odpowiedział pytaniem na pytanie, ściągając brwi. Czułam jego przenikliwy wzrok na sobie, przez co z każdą sekundą stawałam się coraz bardziej zestresowana.
- Nie wiem, po prostu... przewiduję.
- Jeśli pani odmówi, to nic się nie zmieni, dalej będzie pani u nas pracować na tych samych warunkach. Szkoda tylko, żeby taka osoba, jak pani, miała się marnować.
Wstałam z miejsca.
- Dziękuję - wydukałam. - To do widzenia.
- Do zobaczenia.
Wyszłam z jego gabinetu, po czym zjechałam windą na dół i od razu naskoczyła na mnie Mel:
- I co?
Wzruszyłam ramionami.
- Nic. Bardzo miły był.
- No nie gadaj! Chyba ma gorszy dzień - zaśmiała się. - Czego chciał?
- Zaproponować mi etat.
- Serio? - Brunetka aż rozdziawiła usta ze zdziwienia. - Nie wierzę, że sam szanowny pan Styles zaprosił cię na rozmowę do swojego gabinetu, żeby zaproponować ci etat. - Gestykulowała wymownie rękoma, chcąc podkreślić wagę swoich słów.
Wzruszyłam tylko ramionami lekceważąco. Prawdę mówiąc, "pan Styles" niewiele mnie interesował. Mogłam przyjąć jego propozycję albo nie i moje życie w żaden sposób od tego nie zależało. Chyba.

*W Anglii studia magisterskie trwają rok, więc nie myślcie sobie, że [t.i.] jest w tym imaginie nie wiadomo jak stara. ;)

Paulina



No więc może na początek takie krótkie powitanie. :) Jestem Paulina i niektórzy z Was zapewne kojarzą mnie z mojego pierwszego bloga (na którym tak btw post pojawi się jutro :)). Czas wolny, pisząc imaginy, zapełniam sobie już prawie od roku. Pomysłów zazwyczaj mi nie brakuje i mam nadzieję, że już tak zostanie. :) Jestem nocnym markiem, co widać po godzinie, o której dodaję tego posta. ;)
A teraz może kilka słów o tym imaginie. No więc napisałam go jakiś miesiąc temu, choć tak naprawdę od tego czasu nie przestałam go modyfikować. Inspiracją był dla mnie... jeden z moich starych (niepublikowanych) imaginów, którego nieco przerobiłam. Możliwe, że niektórzy z Was będą pisać o Greyu. Nie wiem, nie czytałam, chociaż mniej więcej orientuję się, jak to tam było. ;3
Razem z MissPotatoe ustaliłyśmy, że próg komentarzy tym razem wyniesie 20. Naprawdę rozumiemy; jest koniec semestru (poprawki itd...), ale myślimy (albo raczej liczymy), że na tyle Was stać. ;) Ja siedziałam nad tym postem 2 godziny. Ile Wam zajmie komentarz? 3... minuty? ;)
Pozdrawiam. ♥

21 komentarzy:

  1. Niesamowity imagin! :D boszzzz, genialny :D no tak mi się spodobał, że masakra :D w sumie to żadna nowość, bo piszesz tak genialnie, że kocham każdą twoją twórczość :D tak bardzo nie mogę się doczekać kolejnej części :D ❤ ❤ ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny *.* juz nie mogę doczekać się kolejnej części ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Koooocham! :-)
    Więcej takich!
    Cieszę się, że tu dołączyłaś :*
    3 genialne autorki :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Post jak zwykle świetny, i czekam juz na kolejna część. I oczywiście czekam na post na Twoim blogu. Buziaki! :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Wchodziłam codziennie na tego bloga sprawdzając czy nie ma nowego imagina.. a tu proszę nowy partowiec ;) co imagina.. zapowiada się ciekawie. Czyżby jakiś romans pomiędzy Harrym a [T.I] ? Nie mogę się doczekać następnej części ;* /Monika

    OdpowiedzUsuń
  6. Powiem tak: pomysł i wykonanie jest super!
    Podoba mi się, jak ten imagin jest napisany. Naprawdę lekko się go czytało, ale......właśnie, zawsze jest jakieś 'ale'. Brakuje mi w nim czegoś. I sama nawet nie wiem czego. Może to tylko takie pierwsze odczucie? Przekonam się, kiedy przeczytam kolejne części :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Harry szefem takiej firmy? Lubię takiego Harrego :) Jest na prawdę świetny, ten pomysł i w ogóle, ale mam takie samo odczucie co dziewczyna u góry. Na pewno, będę czytała dalsze części, bo pomysł mega mi się podoba ♥
    Cóż wydaje mi się, że to na pewno nie było ich ostatnie spotkanie i liczę na więcej :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Macie rację, bo ja też, mimo licznych poprawek, nie potrafię się tego odczucia pozbyć. Sama nie potrafię tego określić ale tej części faktycznie czegoś brakuje. Cóż, zobaczymy, jak wyjdze z następną. xxx

      Usuń
  8. http://directioner0202.blogspot.com/ ZAPRASZAM!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Genialny *O* A ile mam jeszcze czekać na next'a?

    Zapraszam przy okazji do mnie:
    http://impossiblekg.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  11. Super ♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  12. Pierwszy raz czytam twoją prace i muszę przyznać że była cudowna
    Mam nadzieje że jak najszybciej dodasz 2 cz.
    Pozdrawiam Asia

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja chce takiego szefa

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej!
    Ten imagin zapowiada się naprawdę świetnie! :-) Uwielbiam takie klimaty i to jeszcze z Harrym jako bossem, moim bossem. Hah marzenie by mieć takiego szefa, ale marzenia można mieć. Naprawdę ten imagin, ta część przypomina mi Greya. Ten moment, gdy otwierają się drzwi do windy, wychodzi Ana :D I potem wchodzi do gabinetu Christiana :p To już takie moje głupie myśli, bo uwielbiam Greya i jakoś wiele rzeczy mi go przypomina ;) Ale wróćmy do Harolda. Na pewno spotkają się jeszcze. To mamy jak w banku :DDD Może pójdą razem do łóżka ( Ciiiiiiii, nie czytałaś tego :*** ) No ja czekam na ciąg dalszy, bo warto <3 <3 <3 <3
    Buziaki Natalia :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Podoba mi się reakcja Harry'ego, ja zobaczył ("Zadziorna jesteś") ;p Wgl fajna praca...

    OdpowiedzUsuń
  16. Cudo:) czekamy na wiecej:)

    OdpowiedzUsuń