Najlepsze Polskie Imaginy One Direction

Najlepsze Polskie Imaginy One Direction

sobota, 3 stycznia 2015

#138 Harry



Słońce lekko pobłyskiwało na świeżym, puszystym śniegu. Zmierzałam właśnie śpiesznie ulicą do swojego samochodu. To była nowość. Już od bardzo dawna nie mieliśmy w Holmes Chapel takiej zamieci jak wczorajszego popołudnia. Śnieg padał przez parę godzin. Kiedy obudziłam się w środku nocy, wszystko było przykryte białą pierzynką. Wokół panowała śnieżna zadymka, a ja z trudem mogłam odróżnić sąsiednie domy. I dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że świąteczne cuda jednak się zdarzają.
Wprawdzie chodniki były już w większości uprzątnięte, ale śnieg wciąż chrzęścił pod moimi zamszowymi butami. Jeszcze tylko gdzieniegdzie piętrzyły się pokaźnych rozmiarów śnieżne bryły, które przypominały o wczorajszej nawałnicy.
W końcu udało mi się dotrzeć do zaparkowanego auta. Otworzyłam drzwi i wgramoliłam się do środka. Szybko włączyłam radio i od razu uśmiechnęłam się szerzej. Właśnie leciała jedna z moich ulubionych świątecznych piosenek. All I want for Christmas is you w wykonaniu Mariah Carey co roku robiło na mnie ogromne wrażenie. Nie czekając ani sekundy dłużej, pogłośniłam i zaczęłam śpiewać wraz z wokalistką.
I don't want a lot for Christmas
There's just one thing I need
I don't care about the presents
Underneath the Christmas tree
Ustawiłam lusterka, wrzuciłam wsteczny i wreszcie wyjechałam z parkingu. Miałam jeszcze sporo na głowie przed Bożym Narodzeniem. Musiałam zrobić zakupy. Znaleźć prezenty dla rodziców, a czas naglił. Płynnie włączyłam się do ruchu. W Holmes Chaple znałam każdą najmniejszą uliczkę i chyba każdy możliwy skrót. Szybko skręciłam w boczną drogę, omijając przy tym zwinnie większy ruch w centrum. Dotarłam do niewielkiego skrzyżowania. Obejrzałam się szybko dookoła. Czysto- uśmiechnęłam się, ruszając dalej.
Międzyczasie zmieniłam stację radiową i w tej chwili w głośnikach ktoś zapowiadał prognozę pogodę na najbliższe dni.
-Dzień dobry, państwu. Te święta będą naprawdę wyjątkowe. A wszystko zawdzięczamy niżowi z północy, który przyprowadził ze sobą śnieg- oświadczył dumnie mężczyzna.- Na koniec prosiłbym jeszcze podróżnych o zachowanie wszelakich środków ostrożności na drogach. Miejscami może być naprawdę ślisko. Radziłbym nie bagatelizować sprawy. Dziękuję za uwagę i na chwilę obecną, żegnam się z państwem- dorzucił na koniec, a ja westchnęłam znudzona.
Do celu zostały mi zaledwie trzy minuty. Przyspieszyłam nieznacznie i wtedy wydarzyło się coś strasznego. Usłyszałam głuchy huk. Z fotela spadła moja torebka, a muzyka puściła się na cały regulator. Zamarłam.
-O Boże- wyszeptałam.
Zacisnęłam mocniej dłonie na kierownicy i przymknęłam na chwilę oczy by odzyskać nad sobą panowanie. Rozległy się pojedyncze dźwięki klaksonów. Ktoś bardziej niecierpliwy, wymachiwał coś dłońmi, aż w końcu wyminął mój samochód. Trzęsącymi się dłońmi odpięłam pasy bezpieczeństwa, powoli opuszczając pojazd.
-Wszystko w porządku?- usłyszałam czyjś roztrzęsiony głos.
    -Chyba tak- odparłam niepewnie, przystępując z nogi na nogę. Byłam naprawdę zdenerwowana i bałam się spojrzeć na mężczyznę obok.
    - To tylko wgniecenie- oznajmił ten sam głos.
    - Jak to wgniecenie?- przeraziłam się.- Chce mi pan powiedzieć, że wjechał pan na mnie?
    - Właściwie to jestem Harry- oświadczył chłopak, posyłając mi przepraszający uśmiech.
    - A ja [T.I], ale to mnie teraz nie obchodzi- mruknęłam poddenerwowana.- Co z samochodem? Da się nim jechać?- wypytywałam.
    - Obawiam się, że nie za bardzo- odparł skruszony.- Słuchaj, głupio wyszło, ale to była twoja wina. Nagle się zatrzymałaś...
    - Moja wina?- prychnęłam, spoglądając na chłopaka. Może w innej sytuacji powiedziałabym, że jest przystojny i nieźle wygląda z burzą loków na głowie, ale nie teraz.
    - No tak- wzruszył ramionami.- Jechałaś i nagle się zatrzymałaś. Nie zdążyłem zareagować i wjechałem w tył twojego auta- oznajmił jak gdyby nigdy nic.
    - Świetnie- burknęłam, zakładając czapkę na głowę i obchodząc dookoła samochód.- Jesteś chociaż pełnoletni?
    - Co to za głupie pytanie- oburzył się.- Chcesz zobaczyć mój dowód?
    - Nie trzeba- odpowiedziałam.- I co ja teraz zrobię- warknęłam poirytowana.
    - Trzeba zadzwonić po pomoc drogową- zauważył brunet i wyjął z kieszeni kurtki telefon.
    - Nie miałeś kiedy na mnie wjechać, co nie?- spytałam sarkastycznie, opierając się o karoserię auta i obserwując każdy jego ruch.
    - Jak widać nie- rzucił cierpko.- To co robimy? Będziemy tak stać i zadawać sobie głupie pytania czy zadzwonimy po służby?
    - Dzwoń, gdzie chcesz, ale i tak nie sądzę, że ktoś odbierze. Za parę godzin Gwiazdka, a ty łudzisz się, że komuś będzie się chciało nas odholować.
    - Właściwie mój samochód zbytnio nie ucierpiał- wtrącił się, posyłając mi kolejny uśmiech.
    - I dopiero teraz mi to mówisz?- obruszyłam się, unosząc oczy ku niebu.
    - Nie pytałaś o to- zauważył, szczerząc się od ucha do ucha.
    - Zrobimy tak. Zawieziesz mnie teraz do galerii handlowej, a potem odwieziesz do domu. O ewentualnym odszkodowaniu pogadamy wieczorem- powiedziałam szybko, podchodząc do jego samochodu.
    - Niech ci będzie- mruknął, otwierając przede mną drzwi od swojego auta i pomagając mi wejść do środka. - A co z twoim samochodem? Chcesz go tak zostawić?- spytał, gdy zajął miejsce kierowcy.
    - I tak stoi na poboczu. Chyba już żaden szalony kierowca w niego nie wjedzie- zaśmiałam się, rzucając chłopakowi długie spojrzenie.
    Pod wachlarzem gęstych rzęs ukrywały się zielone tęczówki, które delikatnie iskrzyły. Był niezwykle skupiony na prowadzeniu auta. Powoli wycofał i płynnie włączył się do ruchu.
    - Do zobaczenia później, Hope- pomachałam mojej czarnej Hondzie.
    - Nazwałaś samochód Hope?- zaśmiał się Harry.
    - To takie dziwne?
    - Nawet nie wiesz jak bardzo- oznajmił, obdarzając mnie pojedynczym spojrzeniem.- Długo zajmą Ci te zakupy?- spytał, skręcając na parking.
    - Nie wiem- wzruszyłam ramionami.
    Chłopak zatrzymał pojazd i wyszedł jako pierwszy. Ja również wygramoliłam się na zewnątrz, podchodząc do niego. Nie mieliśmy zbyt dużo czasu. Słońce chyliło się już ku zachodowi, rzucając gdzieniegdzie ostatnie, długie promienie tego dnia.
    - Wiesz chociaż, co chcesz kupić?- dopytywał.
    - Rodzice prosili mnie, żebym przywiozła makowiec. To jedna rzecz. A poza tym chcę im kupić jakieś drobne prezenty. To chyba nie zajmie dłużej niż godzinę- powiedziałam, delikatnie się uśmiechając.- Jakie masz plany na święta?- zapytałam zaciekawiona.
    - Zanim w ciebie wjechałem, dowiedziałem się, że moi rodzice utknęli w Nowym Jorku z powodu śnieżycy, tak więc święta spędzę sam w domu- stwierdził smutno.
    - Może wpadniesz do mnie, co? W końcu jest Gwiazdka, w ten dzień chyba nikt nie powinien być sam- zaproponowałam, posyłając mu życzliwy uśmiech.
    - Nie wydaje mi się, że to dobry pomysł- pokręcił głową, wkładając dłonie do kieszeni. Dzisiejszy dzień był naprawdę chłodny.- Odwiozę Cię do domu, tak jak obiecałem i wrócę do siebie.
    - Jakbyś zmienił zdanie...- zawahałam się, puszczając mu oczko.
    - [T.I], są święta. Chyba powinnaś spędzić je z rodziną, a nie w towarzystwie obcego chłopaka, który wjechał w tył twojego samochodu- podsumował i wpuścił mnie pierwszą do środka.- Pomóc Ci czy poradzisz sobie sama w zakupach?- spytał.
    - Dam sobie radę- oświadczyłam.
    - Za godzinę, w tym miejscu?- zasugerował, a ja pokiwałam twierdząco głową.- W takim razie jesteśmy umówieni. Do zobaczenia później- rzucił i zniknął wśród regałów z różnymi produktami.
    Najpierw udałam się do pobliskiej cukierni. Kupiłam kawałek sernika, obiecany makowiec, a także lukrowane pierniczki o ciekawych, świątecznych wzorach. Następnie powędrowałam do sklepu z upominkami. Wybrałam dwie srebrne ramki na zdjęcia, zielono-czerwony kubek z napisem 'Merry Christmas' oraz niewielki świąteczny stroik przyozdobiony gałązkami świerku i jemioły. Spojrzałam na wiszący zegar. Pozostało mi jeszcze kilka minut.
    Nucąc pojedyncze wersy Do they know it's Christmas, poszłam w kierunku Starbucksa. W końcu zamówiłam dużą chai latte z kardamonem i w oczekiwaniu na zamówienie, usiadłam na kremowym fotelu. Przeglądałam ostatnie wiadomości od znajomych, gdy usłyszałam znajomy głos. Podniosłam oczy znad komórki i spostrzegłam Harrego, który uśmiechał się do mnie od ucha do ucha. Był naprawdę uroczy.
    - Mogę się dosiąść?- spytał z nadzieją.
    - Pewnie- prychnęłam, pokazując mu miejsce przy sobie.
    - Masz wszystko?- zapytał po chwili.
    - Tak- powiedziałam, odkładając komórkę do torebki.
    - To dobrze- zauważył.- Będziemy mogli za chwilę jechać? Robi się późno, a na dworze rozszalała się śnieżyca.
    - Znowu pada śnieg?- zdziwiłam się.- Wezmę tylko swoją kawę i możemy uciekać, okey?
    - Nie śpiesz się. Ja też się chętnie czegoś napiję- posłał mi oczko, a następnie wstał ze swojego miejsca.
    Mijały kolejne minuty, a my wciąż siedzieliśmy w Starbucksie. Rozkoszowaliśmy się pyszną kawą i rozmawialiśmy o największych głupotach. Harry był naprawdę niesamowitym chłopakiem. Co chwila wybuchaliśmy gromkim śmiechem albo wymienialiśmy się świątecznymi spostrzeżeniami.
    W pewnym momencie przerwał nam mój telefon.
    -[T.I], kochanie, gdzie ty jesteś? Kupiłaś wszystko?- wypytywała zatroskanym głosem moja mama.
    - Już jadę- rzuciłam i rozłączyłam się, nie mówiąc nic więcej.
    - Wracajmy. Twoi rodzice się już niepokoją- stwierdził Harry i oboje wstaliśmy z miejsca.
    Kiedy znaleźliśmy się w samochodzie, podałam Harremu dokładny adres i w końcu udaliśmy się w kierunku mojego domu. Na dworze faktycznie rozszalała się okropna śnieżyca. Cały świat tonął w bieli.
    -To jak? Zostaniesz u nas na Wigilię?- spytałam, przerywając przeraźliwą ciszę, która zapanowała między nami.
    - [T.I], naprawdę nie powinienem- odparł cicho, mocniej zaciskając dłonie na kierownicy.
    Gdy opuściliśmy ostatnie zwarto zabudowane domy, śnieg wzmógł na sile, a wokoło piętrzyły się już ogromne zaspy. Miałam wrażenie, że jesteśmy w jakiejś górskiej krainie, a nie w Holmes Chaple. Oboje ponownie zamilkliśmy, koncentrując się na ośnieżonej drodze. Do mojego domu zostało jeszcze parę kilometrów. Normalnie dotarlibyśmy na miejsce w ciągu kilku minut, ale teraz graniczyło to z cudem.
    Samochód powoli wszedł w kolejny zakręt. Jednak coś było nie tak. Auto nie zareagowało na ruch kierownicą, a my dalej sunęliśmy przed siebie.
    - Harry- pisnęłam, zakrywając dłonią oczy. Nie chciałam na to patrzeć. Wolałam nie widzieć jak wjeżdżamy w jakieś drzewo.- Zrób coś!- krzyknęłam desperacko.
    - Trzymaj się mocniej- rozkazał, a dosłownie sekundę później, wpakowaliśmy się w górę śniegu. Usłyszałam potworny huk i coś jakby śmiech.
    - Z czego się śmiejesz?- jęknęłam.
    - Utknęliśmy- powiedział poważnie, wyjmując kluczyki ze stacyjki.- Musimy iść pieszo.
    - Zwariowałeś, prawda?
    - Nie- zaśmiał się po raz kolejny.-Och, [T.I]. Gdybym wiedział, że jesteś taka pechowa, nigdy nie zgodziłbym się na ten układ- rzucił, puszczając mi oczko.
    - Świnia- oświadczyłam, pokazując mu język.- Ale teraz proszę Cię, skończmy się już wygłupiać i jeźdźmy do mnie. Moi rodzice pewnie odchodzą już od zmysłów, a tu nigdy nie ma zasięgu.
    - [T.I], ja nie żartuję. Utknęliśmy tu. Nie dam rady wyjechać z tej zaspy. Musimy iść pieszo- oznajmił, odpinając pasy.- Weź koc, który jest na tylnym siedzeniu- polecił, wskazując na biało-czarny materiał.
    - O Boże- mruknęłam, zakładając czapkę i dopinając kurtkę pod samą szyję.- Zapowiada się ciężki spacer.
    - Wychodzimy przez bagażnik- oznajmił, po czym otworzył klapę i wyskoczył na zewnątrz. Od razu poczułam przeraźliwy chłód, bijący z dworu.- Twoja kolej- zauważył i pomógł mi wysiąść.
    - Teraz to już chyba jesteś zmuszony zostać u nas na Wigilii- powiedziałam błyskotliwie, spoglądając w kierunku Harrego.
    - Dopięłaś swego- odrzekł, biorąc w dłonie trochę śniegu.
    - Co robisz?- struchlałam.- Chyba we mnie nie rzucisz?
    - Właśnie zamierzałem to zrobić- stwierdził z zawadiackim uśmiechem na twarzy.- Wesołych Świąt- zawołał, kiedy pierwsza śnieżka, trafiłam w moje plecy.
    - Już nie żyjesz- warknęłam, formując pojedynczą kulkę. Teraz moja kolej na zemstę.- Gwiazdki z nieba- prychnęłam, gdy śnieżka rozbiła się o jego głowę.
    - Może lepiej już chodźmy do Twojego domu- zasugerował, strzepując z włosów śnieg.
    - Niech Ci będzie- zgodziłam się i oboje udaliśmy się przed siebie...

    Snow is falling, all around me
    Children playing, having fun
    It's a season of love and understanding
    Merry Christmas, everyone
                                                                                                     MissPotatoe 

    Witam Was gorąco w nowym roku! ;)  Mam nadzieję, że dobrze się bawiłyście w sylwestra!
    Co sądzicie o moim imaginie? Wiem, iż święta były przeszło tydzień temu, ale gdy pisałam to opowiadanko, jeszcze nie wiedziałam, że zorganizujemy konkurs. Mam nadzieję, że nie jesteście złe, iż po raz kolejny czytacie coś bożonarodzeniowego- po prostu przedłużamy tę wyjątkową aurę ;)
    Kochani, chciałabym Was poinformować, że mamy nową autorkę na blogu! Zaskoczone? Tak jak kiedyś wspominałam, warto jest brać udział w naszych konkursach, gdyż często nawiązujemy z kimś współpracę. Tym razem wybór padł na Paulinę <3 Jest to na razie okres próbny, ale mam cichą nadzieję, że nasza współpraca potrwa dłużej :D
    Dziękuję za wszystko :* KC!!!       
    Kochani!!! NNiestety ponownie muszę wprowadzić próg komentarzy :( Jest mi smutno z tego powodu :'( Umówmy się, że pod tym postem może być mniej komentarzy :p 
    Wyjątkowo 15 komentarzy = nowy imagin!!!                                                                            

19 komentarzy:

  1. O rany, jak fajnie czyta się takie imaginy ;* cholera, nawet tam mają ten cholerny śnieg! Czy ja proszę o tak wiele??? Hmm, widać tak xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Super
    a po za tym zapraszam do siebie
    http://halfaheartimaginyzonedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm... mysleze jako autoeka nic nie musisz... wiec po prostu powiedz wprost, ze wprowadzasz nowy prog, a nie wciskaj kit, zw musisz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musi. Jeśli zależy jej na komentarzach (co jest absolutnie zrozumiałe), a ludziom nie chce się napisać nawet głupiego: "Super", to musi.

      Usuń
    2. No ja też się nie dziwię, że jest próg :p
      Mi się by nie chciało pisać dla 5 komentarzy.
      Wydaje mi się, że powinnyśmy jakoś zmotywować autorki do dalszej pracy :p
      Pzdr i czekam na inne imaginy :)

      Usuń
  4. Imagin świetny. Ja naprawdę nie mam nic przeciwko zatrzymaniu tej świątecznej atmosfery na dłużej. :) Zwłaszcza, że jutro do szkoły. :<
    A imagin ma świetny klimat. ♥ Przyznam szczerze, że z takim pomysłem się jeszcze nie spotkałam. I chyba nie miałabym nic przeciwko, gdyby Harry we mnie wjechał. :>
    No i śnieg. W Anglii śnieg. Piękna wizja. *.* U mnie wczoraj trochę poprószyło, więc też jest fajnie. :)
    Pozdrawiam. ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnie piszecie przeczytałam całego waszego bloga czekam na kolejną cześć niall i zayna życze dużo wenny

    OdpowiedzUsuń
  6. Naprawdę ciekawy pomysł. A imagin poprostu *.* (Harremu jak zawsze wszystko się upiecze :D ) Bardzo się cieszę że będziecie współpracować z Pauliną. ;* Nie mogę się doczekać następnych imaginów. / Monika ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. Imagin jest super :) Jak dla mnie takie świąteczne możecie pisać i przez cały rok, bo naprawdę takie uwielbiam. Ta cała historia jest po prostu super i wyróżnia się wśród pozostałych świątecznych imaginów. Naprawdę bardzo, bardzo fajny...
    Dziękuję za imagina i przepraszam, że komentuję go dopiero teraz. Z niecierpliwością czekam na kolejne cudeńko i nie ukrywam, że po cichu liczę na Zayn'a i Niall'a lub Zayn'a nauczyciela ;)
    Pozdrawiam i do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Lb takie historie :-)
    Nieważne, że święta się skończyły! :*

    OdpowiedzUsuń
  9. https://www.facebook.com/pages/Czary-mary-Pieprz-mnie-Harry/1036948966333839 Prosze o like

    OdpowiedzUsuń