Liam cz.8
Liam cz.7
Liam cz.7
|oczami Liama|
Dni w towarzystwie [T.I] mijały mi naprawdę szybko. Wspólnie zajmowaliśmy się Taylorem. Kąpaliśmy go, śpiewaliśmy mu kołysanki do snu, a przede wszystkim dobrze się bawiliśmy. Miałem wrażenie, że powoli wszystko wracało do normy. Jednym słowem- stawało się tak jak dawniej. [T.I] nie była już tak skrępowana i nerwowa jak wcześniej.
Często rozmawialiśmy nawet o największych błahostkach, wybuchając przy tym niepohamowanymi napadami śmiechu. Momentami jednak dziewczyna robiła się smutna, a wtedy starałem się znaleźć nam jakieś ciekawe zajęcia albo też rozśmieszałem ją, tak by jej zmartwienia odpłynęły na dalszy plan. Z nią moje życie nabierało sensu, stawałem się kimś lepszym. Naprawdę, cholernie żałowałem tego, co się stało. Sam nie dowierzałem jak mogłem aż tak nieczule potraktować największą miłość mojego życia.
Z każdym dniem starałem się udowodnić jej, że się zmieniłem. Pragnąłem by mi wybaczyła. Chciałem by widziała we mnie kogoś więcej niż tylko zwykłego, sławnego gnojka, który przebiera w dziewczynach jak w rękawiczkach i zostawia je, gdy te zajdą w ciążę. Tak, w jej oczach na pewno byłem nikim i tego nie dało się już zmienić od tak sobie. Wprawdzie [T.I] coraz częściej uśmiechała się, stawała się pewniejsza w moim towarzystwie, to mimo to i tak wiedziałem, że tam w środku nadal jest jej ciężko i z trudem udaje, iż wszystko w porządku. Od zawsze była dobrą aktorką, a teraz przechodziła samą siebie...
W sumie powinienem skakać ze szczęścia, że zamieszkała ze mną, że pozwoliła mi opiekować się Taylorem. Może byłem jego ojcem, ale ona jako matka, miała do niego większe prawo. Przecież mogła wytoczyć sprawę w sadzie, a wtedy widziałbym się z nimi raz, góra dwa w tygodniu, a tego naprawdę bym nie zniósł. Przyzwyczaiłem się, iż [T.I] i Taylor są przy mnie. Szczerze mówiąc czułem się z nimi cudownie, ba było mi jak w raju, może nawet lepiej. A wszystko dzięki TEJ dwójce. Tak przy nich, nawet patrzenie w sufit, wydawało się ogromnie ciekawe.
Pochłonięty tysiącami myśli po cichu, wspinałem się po schodach, a następnie skręciłem w kierunku naszej sypialni. To właśnie tam w naszą pierwszą rocznicę stworzyliśmy coś tak niesamowitego jak ludzkie życie. To była niezwykła noc, z niezwykłą dziewczyną u boku... Czegoś takiego nie dało się po prostu wymazać z pamięci. Tego typu wspomnienia zawsze pozostają z nami i wydają się niezwykłe, ma się wrażenie jakby to wydarzyło się zaledwie przed chwilą. Wszystko jest takie świeże i prawdziwe. Niesamowite uczucie, gdy obiekt twoich westchnień staje się na chwilę tylko twój, jęczy twoje imię, a ty wreszcie czujesz się spełniony, mając to czego pragniesz w swoich ramionach.
W przypływie odwagi delikatnie chwyciłem za klamkę i wszedłem do pokoju, by powiedzieć jej 'dobranoc' i tak jak miałem to w zwyczaju, musnąć jej rozgrzany policzek. Kołdra pod którą spała powoli unosiła się i opadała. Podszedłem do łóżka i miałem już złożyć jej delikatny pocałunek, gdy dziewczyna powoli, otworzyła oczy.
- Przepraszam, myślałem, że już śpisz- westchnąłem cicho.
- Nic się nie stało- ziewnęła.- Li?- zapytała, a moje serce zabiło szybciej.
- Tak?- mruknąłem.
- Możesz się do mnie przytulić?- spytała, a mi z wrażenia zrobiło się słabo. Nie sądziłem, że jeszcze usłyszę to od niej. W mojej głowie zaczęły układać się przeróżne scenariusze, a serce wołało 'TAK'.
Dawno już nic nie sprawiło mi takiej radości. Pragnąłem ją dotykać, całować, szeptać czułe słowa, a z każdym dniem stawałem się coraz bardziej zdesperowany. 'To jeszcze nic nie znaczy'- powtarzałem w myślach, tak by uspokoić moje oszalałe serce.
- Dobrze- rzuciłem w końcu.- Mogę?- spytałem, lekko odchylając kołdrę. Nadal nie byłem pewny czy to się dzieje naprawdę.
- Tak, głuptasie- zaśmiała się.- A niby jakbyś chciał się do mnie przytulić, co?
- Nie wiem- powiedziałem pod nosem i nie mówiąc już nic więcej, przycisnąłem swój tors do jej pleców. Dziewczyna automatycznie wtuliła się we mnie, a ja objąłem ją najmocniej jak tylko umiałem. Pragnąłem dać jej poczucie bezpieczeństwa.
- Dziękuję- oznajmiła po chwili.- To łóżko jest zdecydowanie za duże na jedną osobę- zachichotała, powodując na mojej twarzy uśmiech.
-Śpij dobrze, skarbie- szepnąłem.- Nie ruszę się stąd dopóki nie zaśniesz...
- Dobranoc, Li- ziewnęła niewyraźnie i położyła głowę na mojej klatce piersiowej. Nie wiadomo, kiedy ja również odpłynąłem.
~.~
Gdy się obudziłem na zewnątrz, świeciło już słońce. Jego pojedyncze promyki wpadały do pokoju przez niezasłonięte rolety. [T.I] nadal spała, majacząc coś przez sen. Poderwałem się z łóżka, kiedy usłyszałem płacz naszego dziecka. Cholera zawaliłem! Miałem się nim opiekować, to był mój obowiązek. W tym momencie dziewczyna również się obudziła. Posłałem jej przepraszające spojrzenie i pędem udałem się do pokoju małego. Wziąłem go na ręce, próbując jakoś uspokoić. Z Taylorem w ramionach poszedłem w kierunku kuchni, by podgrzać mu mleko.
- Cichutko słonko. Wszystko się ułoży. Zobaczysz mamusia i tatuś znów będą razem, ale teraz proszę Cię, uspokój się.
- Liam- doleciał do mnie jej głos.- Możesz odłożyć Taylora do nosidełka?
- Czemu?- zdziwiłem się i machinalnie odwróciłem się w jej stronę- [T.I] co się dzieje? Czemu masz na sobie kurtkę?- dopytywałem łamiącym się głosem.
- Postanowiłam, że wraz Tay zamieszkamy u moich rodziców. Naprawdę jestem Ci ogromnie wdzięczna za wszystko, ale dłużej nie mogę już tak żyć. Mam wyrzuty sumienia, że ciągle jestem na czyimś utrzymaniu. Ustaliłam już z moją mamą- ona zajmie się małym, a ja w tym czasie będę mogła poszukać sobie jakiejś pracy- mówiła, nawet się na mnie nie patrząc.- Liam, pomożesz mi znieść bagaże? Za chwilę powinna być taksówka.
- Zostań- wyszeptałem drastycznie zmniejszając między nami odległość.
- Przykro mi- rzuciła, nie obdarzając mnie ani jednym spojrzeniem. Chwyciła nosidełko i szybko wybiegła z pokoju.
- [T.I]- krzyknąłem za nią.- Nie rozumiesz, że nie jestem w stanie bez ciebie normalnie funkcjonować. Nie widzisz, że się staram? Pragnę Ci to udowodnić na każdym kroku. Myślałem...- zawahałem się- myślałem, że jak się tu wprowadzisz, to wszystko się ułoży.
- To jak zniesiesz mi walizki- spytała nieugięcie.
- Kochanie, nie widzisz, że dzięki Tobie jestem szczęśliwy. Nie dostrzegłaś tego, że staję się kimś lepszym?- kontynuowałem.- Powiedz mi czemu nie możemy być razem? Zapomniałaś o tym, co było między nami wcześniej? Jak świetnie się dogadywaliśmy?
- Tak, ale to było 'kiedyś'- powiedziała dobitnie i odwróciła się na pięcie. Nie mogłem się poddawać. Nie teraz, gdy prawie ją odzyskałem.
- [T.I]- zawołałem i chwyciłem ją za nadgarstek.
- Zostaw mnie w spokoju- krzyczała.
- Dobrze, dam Ci święty spokój, ale pod jednym warunkiem. Najpierw powiedz mi prosto w oczy jak bardzo mnie nienawidzisz, że nic do mnie nie czujesz, proszę zwyzywaj mnie od najgorszych. Jestem na to przygotowany. I dopiero wtedy pozwolę Ci odejść- dziewczyna stanęła jak wryta, a parę sekund później postawiła na ziemi nosidełko.
- Nie...- zająknęła się.- Przepraszam muszę już iść- próbowała się wyswobodzić, ale ja tylko wzmocniłem wcześniejszy uścisk.
- Proszę powiedz to- płakałem.
- Nie mogę- wyszeptała. Już nawet nie panowała nad emocjami. Potoki łez zlatywały po jej rumianych policzkach.
Te dwa słowa wystarczyły mi. Delikatnie odwróciłem ją do siebie i zachłannie wpiłem się w jej usta. Dziewczyna na początku nie oddała mi pocałunku. Spuściła dłonie wzdłuż ciała, tak jakby nadal zastanawiała się, co powinna zrobić. A ja nie poddawałem się. Walczyłem o nią, o nasze uczucia. Naparłem mocniej na jej wargi i dopiero wtedy nasze usta zsynchronizowały się. W tym momencie wszystko wróciło do normy...
Can seperate the two of us
No, nothing can come between
You and I ...
MissPotatoe
Cześć Directioners! :)
No i wreszcie Liam za nami! Teraz na pewno nie pojawi się już kolejna część :P Zadowolone z happy endu? Z góry przepraszam za wszystkie interpunkcje i błędy, po prostu nie miałam czasu by przeczytać to, więc nie zdziwię się jak występuje tam od groma dłużyzn itp. Sorki :P
Pytałyście się, kiedy pojawi się kontynuacja Hazzy- kilkupartowca. Szczerze mówiąc, nie jestem pewna. Z tego, co wiem HazzGirl ma małe problemy z laptopem, na którym jest właśnie to opowiadanko, więc niestety po raz kolejny na blogu pojawia się moja praca. Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was na śmierć :(
Ostatnio wraz z HazzGirl ustliłyśmy pewną zasadę, a mianowicie:
20 komentarzy= nowy imagin !!!
Jeżeli chodzi o ten, pójdę Wam na rękę i może być 15 kom. Wciągu tego miesiąca blog stracił na popularności, w sumie nie mamy pojęcia czemu. Rozumiem, że imaginy nie są dodawane za często, ale my nie jesteśmy robotami i nie zawsze mamy czas i wenę by coś dla Was napisać. Zawsze staramy się jak tylko możemy!
Liczymy na Was~ adminki!