Najlepsze Polskie Imaginy One Direction

Najlepsze Polskie Imaginy One Direction

piątek, 26 września 2014

#125 Harry cz.4


Z dedykacją dla kochanej Pauliny, która swoimi komentarzami motywuje mnie do dalszej pracy. Kocham Cię ♥ 

Spojrzałyśmy na nią zdziwione a może raczej przerażone?
-Nie?!-powiedziała nadal zbulwersowana Rosamond.
-Ja pamiętam-wtrąciłam-Boże, Mad, ktoś ci groził?
Dziewczyna skrzywiła się lekko i przytaknęła mówiąc cicho.
-Tak jakby.-splotła ręce mocno je zaciskając.-w tym smsie... -przygryzła wargę-Pokażę wam.
Nachyliła się do szafki nocnej i wyciągnęła z niej swoją komórkę. Przez chwilę ją przeszukiwała a ja zmartwiona obserwowałam każdy jej ruch.
-Patrzcie.-powiedziała w końcu przerażonym głosem, podając nam urządzenie.
Na wyświetlaczu widniał napis: „Przestań się nadto wszystkim interesować, bo może spotkać cię to samo co Ariadnę McCartney. Nie mów o tym smsie NIKOMU”
Madeline zaczęła cicho szlochać:
-Ja przyrzekam, że nic nie robiłam. Niczym się nie interesowałam.-łkała-To było zanim jeszcze Ariadna się zgubiła. Ja naprawdę nie wiem o co chodzi.
Przytuliłam dziewczynę mocno do siebie. Cholera, co to ma być?
-Daj mi ten numer.-poprosiła Rosamond.-Niech ten cholerny psychopata ze mną pogada jak jest taki mądry. Nie będzie mi straszył przyjaciółki, ani psuł wieczoru. Daj!
-Rose, nie!- zabrałam jej telefon- ten ktoś naprawdę jest niebezpieczny. Lepiej jak to zostawimy. Widzisz co się stało z Ariadną jak poszła się poskarżyć.-zarządziłam.
-Ale przez tego kutasa będę teraz siedziała tu zamiast bawić się świetnie z Louisem.-narzekała przyjaciółka, ale chyba zrozumiała, że mam rację.
Niezręczną ciszę przerwało pukanie do drzwi, a po chwili weszła nauczyciela od fizyki.
-Dobry wieczór dziewczynki.
Skinęłyśmy głową.
-Macie tu listę do podpisania.-wręczyła długopis i jakąś kartkę.-jesteście wszystkie trzy, wspaniale. Nie ruszajcie się stąd bardzo was proszę.-spojrzała na Rosamond, która siedziała na łóżku ze skrzyżowanymi ramionami i wysoko podniesiona głową. Jej poza przypominała tradycyjnego focha. Dziewczyna nawet na nią nie spojrzała, dopóki nie musiała podpisać listy.-Zamknijcie się i nie otwierajcie nikomu dopóki nie damy o tym znać.-poinstruowała wskazując na głośnik tuż przy drzwiach.
-Dobrze-powiedziałam, bo żadna z moich współlokatorek na to nie wpadła.
Kobieta zamknęła za sobą drzwi, a ja idąc za nią, przekręciłam kluczyk.
-Nie martw się Maddie- pocieszyłam przyjaciółkę-Jak nic nie będziesz robiła to nic ci nie grozi.
Dziewczyna westchnęła, ale przyznała mi rację niepewnie kiwając głową.
-To co robimy?-zapytała znudzona Rose czesząc sobie włosy.-oglądamy jakieś filmy, gadamy czy idziemy spać?
-Może filmy...-zaproponowała cicho blondynka.
-Ok, zaraz coś znajdę -wyjęła z szafki tableta. -Odrobiłaś już pracę domową?-spytała w międzyczasie.
-Tak.-odpowiedziała szeptem Mad-możecie przepisać.
-Potem.-powiedziałam.
Po chwili zsunęłyśmy wszystkie trzy łóżka tworząc jedno wielkie i się na nim ułożyłyśmy. Zaczęłyśmy oglądać jakąś denna komedię. Może nie była zła, ale tlące się w nas niepewność i zdenerwowanie nie dawały cieszyć się taką beztroską oglądania. Po pół godzinie ktoś zapukał do drzwi. Zamilknęłyśmy. Mad powtórnie stała się cała blada. Spojrzałyśmy po sobie zdziwione. Zegar wskazywał godzinę dwudziestą drugą. W milczeniu oczekiwałyśmy co dalej. Po kilku sekundach znów odezwał się ten sam dźwięk uderzania o drewniane drzwi.
-Kto otwiera?-spytałam łamiącym się głosem.
-Nikt-pisnęła Madeline łapiąc mnie za rękę.
-Ja!-krzyknęła Rosamond i zanim blondynka zdołała ją powstrzymać była już przy drzwiach. W pełnym napięcia oczekiwaniu siedziałyśmy i patrzyłyśmy się na zamknięte drzwi. Brunetka przysunęła się jeszcze bliżej nasłuchując. Niestety nie miałyśmy wizjera i nie można było zobaczyć kto stoi po drugiej stronie.
-Psttt -usłyszałyśmy-Jesteście tam?
Dziewczyna szybkim ruchem odkręciła klucz i cała w skowronkach pisnęła:
-Lou? Co ty tu robisz idioto?!
Chłopak uśmiechnął się do niej puszczając oczko:
-Przecież zaprosiłem cię na randkę.
Dziewczyna stanęła na palcach i ucałowała go w policzek.
Zauważyłam, że obok stoi ktoś jeszcze.... Harry.
-Wejdźcie.-zaprosiła ich gestem dłoni brunetka.
Chłopcy weszli do środka a Rosamond ponownie zakluczyła drzwi.
-Siadajcie -wskazała zadowolona na łóżka.
Tomlinson wyjął z reklamówki sześciopak piw. Oho, zapowiada się impreza.
Madeline spojrzała na nich nieufnie i poszła do łazienki.
-Nie przyprowadziliście ze sobą Nialla?-zażartowała Rose wyjmując jakieś słone przekąski.
Harry zaśmiał się i odpowiedział:
-Tego snoba? On przecież o dwudziestej kładzie się spać.-spojrzał na mnie- A co? Żałujesz, że twój chłoptaś nie przyszedł?
Przygryzłam policzek. Wolałabym już pójść spać niż siedzieć tu teraz z nimi. Denerwowała mnie ta pewność Stylesa i jego stosunek do Nialla. On nie był taki jak oni, ale to nie znaczy, że może go bezpodstawnie oczerniać.
-Tak żałuję.-syknęłam-wolałabym cieszyć się jego towarzystwem niż twoim.
Chciałam żeby te słowa wywarły na nim jakikolwiek wpływ, ale on tylko podniósł ręce do góry i znów irytująco się zaśmiał.
-Mówisz serio?-zabrała głos Rosamond- Wolałabyś iść z nim teraz do opery?
Wszyscy wybuchnęli śmiechem, nawet Madeline, która zdążyła już wrócić z łazienki. Tylko ja byłam poważna. Serio Rose? Będziesz mnie dalej pogrążała, tylko dlatego, że jest obok ciebie pieprzony Louis? Świetnie.
Usiadłam na swoim łóżku obok Mad, gdyż jej łóżko zajął Harry. Wzięłam puszkę z piwem i ją otworzyłam. Dało się usłyszeć ciche syknięcie. Po chwili rozkoszowałam się zimnym napojem. Styles spojrzał na mnie uważnie. Co? Nie sądził, że pije? Jeszcze nie wie nic na mój temat. Lou i Rose zaczęli się całować. Jak widzę ich znajomość szybko się rozwija. A pomyśleć, że dziewczyna jeszcze trzy dni temu mogłaby zabić za Harrego. Madeline speszona odwróciła wzrok. Ja też nie czułam się komfortowo. Ale co miałam zrobić? Pozostaje nam tu jedynie siedzieć nie wiadomo ile w tym towarzystwie. Po krótkiej ciszy odezwał się Harry:
-Nie znam jeszcze twojego imienia księżniczko.-wskazał na Mad, która spłonęła rumieńcem.
-Madeline- odpowiedziała nieśmiało dziewczyna podając mu rękę.
O wspaniale! Czy oni ze sobą nie flirtują? Cholerny Styles. A Maddie? Przecież ona się go podobno boi.
W czasie gdy oni się do siebie uśmiechali, a druga dwójka się całowała poszłam do łazienki. Co tu się do cholery dzieje? Popieprzona szkoła z popieprzonymi uczniami. Przetarłam wodą swoją zmęczoną twarz. Chętnie bym się już położyła. Umyłam ręce i jeszcze raz spojrzałam w lusterko. Pisnęłam z przerażenia. Tuż za mną stał ten pojebany człowiek. Uśmiechał się a ja po raz pierwszy dostrzegłam dołeczki w policzkach. Też mi bad boy. Przysunął się jeszcze bliżej. Złapał mnie za nadgarstki i położył głowę na moim ramieniu. Cały czas patrzył na nasze odbicie w lustrze. Wstrzymałam oddech.
-Po co masz bić się sama ze sobą?-spytał, o co mu chodzi?- Nie prościej przyznać samej sobie, że ci się podobam?-zaśmiał się-widziałem jak patrzyłaś na mnie i na Madeline.
Cały czas szeptał mi do ucha. Odchyliłam głowę jeszcze bardziej w prawo, kiedy poczułam na skórze jego gorący oddech. Z przyjemności zamknęłam oczy, zapomniałam się.
Nagle do pomieszczenia wpadła Rose.
-Och tu jesteście!-gdy nas zobaczyła od razu zaczęła się wycofywać.-Sorry, już nie przeszkadzam.
W jednej chwili oprzytomniałam i odepchnęłam od siebie chłopaka.
-Co ty do cholery robisz?-zapytałam z wyrzutami.
-Jakoś nie zauważyłem, żeby ci to przeszkadzało-odgryzł się szatyn.
-Spadaj.-odpowiedziałam i czym prędzej wyszłam z łazienki. W pokoju spotkało mnie zadowolone spojrzenie Rose. Doskonale, coś czuję, że czeka mnie z nią ciężka rozmowa.
Po chwili wyszedł Harry, co spotkało się z głośnym śmiechem Louisa:
-Szybcy jesteście.
Posłałam mu wściekłe spojrzenie.
-A na co mamy czekać?-Styles puścił mu oczko.
W podobnej atmosferze spędziliśmy kolejne dwie godziny. Nie wiem skąd oni brali kolejne trunki, ale miałam wrażenie, że jeszcze nigdy tyle nie wypiłam. Louis zaczął głośno narzekać:
-Hej! Ja chcę iść na randkę. Gdzie jest ta pieprzona Ariadna?
Kręciło mi się w głowie. Położyłam się na kolanach Mad, która nic nie piła.
-Poszukajmy jej!-zaproponowała Rosamond i się uśmiechnęła.
-Zajebisty pomysł-poparł ją Harry- znajdziemy ją i będziemy mogli wychodzić gdzie chcemy-zabełkotał.
-Jesteście pojebani-zabrałam głos. Zamknęłam znużona oczy.
Rose potykając się wstała i pociągnęła za sobą Louisa. Ten bezwładnie na nią opadł, tak że oboje leżeli na podłodze. Pogrążyli się w dzikim śmiechu, którym po chwili zarazili nas wszystkich.
-To jak idziemy?-spytała wesoła Rose.
-Oczywiście.-odpowiedział jej Lou podnosząc ją z podłogi.
-Idziecie z nami?-zapytał Tomlinson.
-Idziemy.-zarządził Harry łapiąc mnie za rękę. Nawet nie miałam siły się mu sprzeciwić.
-Ja zostanę.-cicho szepnęła Mad.
Foreverdirectioners
Witajcie kochani! :*
Dawno nie widzieliśmy się z Harrym, prawda? Mam nadzieję, że ta część chociaż w małym stopniu wypełnia Wasze oczekiwania. Jest mi niezmiernie miło, że ten pomysł Wam się spodobał i mam nadzieję, że pozostanie tak do końca. Ale jak na razie pisanie tego imagina mi nie idzie. Około 2 miesiące temu napisałam siódmą część i na tym obecnie koniec. Przewiduję jeszcze trzy części, ale nie wiem kiedy przystąpię do ich realizacji. 
A teraz zachęcam Was do komentowania ♥ Serdecznie dziękuję za każdą opinię ;)
co najmniej 25 komentarzy= nowy imagin!!!


piątek, 19 września 2014

#124 Louis cz.2

                                                                  Louis cz.1


Dedykacja dla Meredith

Dziękujemy za ponad 200 tys. wyświetleń! ! !


-Nieźle tu mieszkasz- mruknęłam, wchodząc do olbrzymiego hallu, który od razu sprawiał wrażenie niezwykle ekskluzywnego i bogatego.- Sam to urządziłeś?- wypaliłam, nie mogąc się powstrzymać od patrzenia w każdą stronę.
    -Nie- powiedział szybko i podszedł w moim kierunku.- Chcesz zobaczyć swój pokój?- spytał jak gdyby, nigdy nic.
    - Jak to pokój? Mam własny pokój?- zdziwiłam się, na co chłopak tylko lekko, skinął głową. Szybko ujął moją dłoń i zaprowadził w kierunku 'mojej' sypialni.
    -Nie jest to nic wielkiego, ale mam nadzieję, że będzie Ci tu dobrze- stwierdził i otworzył drzwi do jednego z pokoi. 'to nic wielkiego', chyba zwariował.
    Ten pokój był równie luksusowy jak reszta domu, którą mijaliśmy. Dwa baseny, jacuzzi, ogród zimowy, olbrzymie, przykuwające oczy, kryształowe żyrandole. Byłam już sama ciekawa, co jeszcze skrywała we swym wnętrzu ta willa.
    - Wzięłaś z sobą jakieś rzeczy na przebranie?- zapytał.
    - Nie- zaczerwieniłam się.
    - Tak myślałem- podrapał się po głowie, a następnie przeczesał nerwowo włosy. Cholera. Takich partnerów na jeden wieczór mogłabym mieć więcej! Nie dosyć, że bogaty, to jeszcze zabójczo przystojny, młody bóg.- Zaraz Ci coś znajdę. Jak chcesz możesz się wykąpać w tym czasie. Łazienka jest obok. Te drzwi- wskazał i udał się w ich stronę.
    - Chętnie się wykąpię- odpowiedziałam i po drodze pozbyłam się króciutkiej, bordowej spódniczki, pozostając jedynie w czarnych, koronkowych stringach, które ledwo przysłaniały moje intymne miejsca.
    Seksownym, pewnym siebie ruchem pomaszerowałam przed siebie. Pragnęłam by Louis zwrócił na mnie swoją uwagę. W końcu taki miałam zawód. Musiałam uwodzić mężczyzn, kusić ich swoją osobowością i zachowaniem. Chciałam sprawiać, żeby na mój widok mieli mokro.
    - Mogę jakiś ręcznik?- spytałam niepewnie. Ten chłopak i tak już był dla mnie za dobry.
    - Pewnie- rzucił szybko i podał mi czarny ręcznik z białym napisem 'Fuck me! I'm famous'.
    -Aha- przygryzłam nerwowo dolną wargę i pytająco spojrzałam w jego stronę.
    - To taka pamiątka z Ibizy- uściślił.- Jak chcesz mogę podać Ci inny.
    - Nie, nie- zaprzeczyłam.- I tak przecież...- zawahałam się. Nie chciałam tego powiedzieć wprost.
    - Będziemy się pieprzyć- dokończył za mnie z filuternym uśmiechem na twarzy.- Widzę, że jesteś napalona, maleńka- powiedział i jak gdyby od niechcenia złapał moją pupę. Następnie jego dłonie wsunęły się za moje stringi, które w ciągu kilku sekund zjechały w dół. Miałam już zdjąć krótki, beżowy top, który miałam, akurat na sobie, gdy odezwał się Louis.
    - Jeszcze nie chce mi się kochać- rzucił tonem rozkapryszonego bachora.- Zaraz wracam- oświadczył i zniknął za drzwiami.
    Dobra, to było dziwne.
    Nie przejmując się jednak jego zachowaniem, zdjęłam resztę garderoby. Związałam włosy w luźną kitkę i weszłam pod prysznic. Woda okazała się wybawieniem. Przez krótką chwilę odprężyłam się i od razu poczułam dużą ulgę.
    W pewnym momencie usłyszałam, że ktoś otwiera drzwi. Louis- pomyślałam szybko i nie pomyliłam się. Stał zupełnie nagi, uśmiechnięty od ucha do ucha. Co on kombinował?
    - Tęskniłaś?- spytał, otwierając kabinę prysznicową i dołączając do mnie.- Posuń się trochę- odparł i naparł na moje usta, zachęcając je do współpracy.
    Szybko pogłębiłam pocałunek, pozwalając mu na więcej. Jego język od razu wtargnął do moich ust, przyprawiając mnie o ciche westchnięcie. Całowałam się już naprawdę wiele razy, ale ten pocałunek okazał wyjątkowego. Tomlinson naprawdę był w tym niesamowity. Poczułam jak jego duże, ciepłe dłonie zaczęły sunąć coraz niżej. Najpierw zahaczyły o moje piersi, a potem zjechały na brzuch. Czułam jak pieścił moją skórę, przyprawiając mnie o miłe dreszcze. Był coraz niżej, bliżej intymnej strefy. Jego palce zaczęły zataczać pojedyncze, małe kółka, od czasu do czasu zawadzając o niewielkie woski łonowe. Drażnił się ze mną. Sprawdzał na jak wiele mógł się posunąć. Był w tym nieziemsko dobry.
    - Kochaj się ze mną- poprosiłam cichutko, między pocałunkami.
    - Jeszcze nie- mruknął zadowolony z siebie, a parę sekund później jego dwa palce znalazły się we mnie, na co ja jęknęłam wprost w jego usta.
    Jego dłoń poruszała się powoli. Nie spieszył się, by zakończyć tę przyjemność. Wręcz przeciwnie, przedłużał ją, dopóki ja nie czułam się bliska spełnienia. W końcu jego palce opuściły moją kobiecość.
    - Pomóc ci się umyć- zapytał, a uśmiech nie schodził mu z twarzy.
    - Poradzę sobie- zaśmiałam się. Co ten chłopak ze mną robił?
    -Ale ja sobie nie poradzę- odparł przeciągle i podał mi żel pod prysznic.- Pomożesz?- zapytał nonszalancko i delikatnie się do mnie przytulił.
    [T.I]- taki jest twój zawód. Musisz spełniać jego zachcianki- pomyślałam i zaczęłam od jego pleców. Zawsze sądziłam, że praca prostytutki ogranicza się tylko do jednego rodzaju usług, ale widocznie byłam w błędzie. Chyba mój zawód sprawiał wrażenie bardziej nieobliczalnego, niż mi się wydawało!
    - Nie masz mi tego za złe?- spytał w pewnym momencie, na co zarumieniłam się. Mimo rzeczy, które robiliśmy i mieliśmy dopiero zrobić, on był naprawdę słodki.
    - Nie- wyszeptałam i pocałowałam go w kącik ust.- Taka moja praca- oświadczyłam, na co oboje parsknęliśmy.
    - dobra, dokończymy to kiedy indziej- powiedział, przygryzając płatek mojego ucha.- Jest ci już zimno. Wychodzimy – zakomenderował.
    Brunet złapał mnie za rękę, a następnie otulił ciepłym ręcznikiem.
    - Tam są twoje ubrania- rzucił, mierzwiąc dłonią swoje mokre włosy, które teraz były w jeszcze większym nieładzie niż wcześniej.
    - Dziękuję- odparłam, wycierając się.
    - Mam nadzieję, że wybrałem dla ciebie dobry rozmiar- rzucił pod nosem i posłał mi zawadiacki uśmieszek. Następnie wręczył mi słodką, a zarazem seksowną ,różową koszulę nocną i równie wyszukaną bieliznę na przebranie.- Jestem ciekawy jak wyglądasz- zastanawiał się.
    - Hm. Normalnie- przygryzłam wargę i owinęłam moje nagie ciało wokół ręcznika.
    - Załóż- polecił, wskazując najpierw na skąpą bieliznę z Victoria's Secret.
    Odwróciłam się od niego tyłem i zarzuciłam z siebie ręcznik, ukazując po raz kolejny moje nagie ciało. Następnie wzięłam do rąk czarny stanik i jednym, zwinnym ruchem, założyłam go. Potem przyszła kolej na skąpe majteczki od kompletu. Powoli wsunęłam je na siebie i przemaszerowałam się po olbrzymiej łazience. Louis nie odwracał ode mnie wzroku. Był wpatrzony we mnie jak w obrazek. W jego oczach pojawiły się nawet dwie, małe iskierki, które każdym moim kolejnym ruchem, stawały się coraz większe.
    Chciałam już przymierzyć moją koszulę nocną, gdy chłopak zaprzeczył głową.
    - Tak jest idealnie- wyszeptał i wpił się w moje usta. Nie przeszkadzało mi , że z jego włosów skapywały jeszcze pojedyncze krople wody, a on stał przede mną zupełnie nagi. Może w innej sytuacji byłabym skrępowana, ale nie teraz.
    Poczułam jak po raz kolejny chwyta mnie za pośladki i przypiera do ściany...

                                                                                                    MissPotatoe

    Dzisiaj powracam do Was z kolejną częścią Louisa :) Usatysfakcjonowane? A może jednak spodziewałyście się czegoś innego? Macie jakieś sugestie odnośnie kolejnych części? Chętnie posłucham, poczytam. Kto wie, może wykorzystam Wasze pomysły :* Piszcie, będę Wam ogromnie wdzięczna :)
    Czy Wy też macie już dosyć szkoły? Ja ostatnio nie mam już nawet siły i ochoty na pisanie, dlatego ta część wyszła, tak a nie inaczej :\ Non stop sprawdziany, klasówki. Nauczyciele chyba uwzięli się na nas :p Mam nadzieję, że chociaż u Was jest znośnie ;)
    co najmniej 25 komentarzy= nowy imagin!!!
    Kotki, zmotywujecie nas? Kc! <3

piątek, 12 września 2014

#123 Zayn cz.1


Szybkim ruchem nałożyłam na siebie spódnicę i zbiegłam schodami na dół. Zgarnęłam ze stołu kanapkę i pośpiesznie pocałowałam mamę w policzek. Już byłam spóźniona. Biegłam ile sił w nogach, ale już było pięć po ósmej. Na szczęście szkoła była tuż tuż. Wpadłam do budynku i natychmiast skierowałam swoje kroki w kierunku żeńskiej przebieralni. Pociągnęłam za klamkę, lecz ta nie ustąpiła pod moim naciskiem. Jeszcze raz. Nic. Świetnie, zamknięte. Poprawiłam torbę na ramieniu, przeczesałam dłonią włosy, wzięłam głęboki oddech, by uspokoić szybkie bicie serca i poszłam do sali gimnastycznej. Nieśmiało pchnęłam potężne drzwi i weszłam do środka. Do nozdrzy natychmiastowo wdarł się charakterystyczny zapach. Rozejrzałam się, w rogu pomieszczenia, równo w trzech rzędach stała moja klasa. Wszystkie głowy skierowane były w moim kierunku. I ta jedna której nie znałam. Mężczyzna z ciemnymi włosami. Również ubrany w dres, czyżby nowy uczeń? Podeszłam bliżej i zauważyłam, że trzyma on nasz dziennik... To nasz nauczyciel? Mulat zmierzył mnie pogardliwym spojrzeniem i oschłym tonem zapytał:
-Nazwisko?
-[T.N] [T.I].
-Chodzisz do szkoły od wczoraj, że nie wiesz, że o której zaczynają się lekcje?-zapytał oskarżycielskim tonem.
-Nie.-zawahałam się, czego ten facet ode mnie chce?-To znaczy zaspałam.
Na jego usta wtargnął drwiący uśmiech. Powiedział:
-To już nie mój problem, może ocena niedostateczna cię czegoś nauczy...
Zaczął zapisywać coś w swoim notesie. Poczułam rumieńce na policzkach. Miałam ze wszystkiego świetne oceny. Lubiłam w-f. Ale gdzie jest nasza nauczycielka? To moja pierwsza jedynka w życiu!
Podniósł swoje brązowe oczy prosto na moją twarz. Wpatrywał się we mnie tak dłuższą chwilę, aż poczułam się niezręcznie.
-Panno [T.N]-odezwał się-chcesz jeszcze jedną ocenę?
-Nie...-zająknęłam się spuszczając wzrok.
-W takim razie proszę natychmiast się przebrać. Cała klasa nie będzie czekała aż ruszysz swój szanowny tyłek i to zrobisz.
Ze zdumienia otworzyłam usta. Czy nauczyciel może w ten sposób odnosić się do ucznia? To jest niepoprawne!
-Już.-zarządził i podał mi klucze.
Zdezorientowana zacisnęłam w ręce przedmiot i udałam się do przebieralni, najszybciej jak potrafiłam zrzuciłam z siebie ciuchy i założyłam strój na w-f. Zamknąwszy pomieszczenie ruszyłam do sali w której było słychać rozkazy naszego nowego nauczyciela. Właściwie to jak on się nazywa? Z nadgarstka zdjęłam frotkę i kilkoma sprawnymi ruchami stworzyłam na swojej głowie coś co miało przypominać koka. Weszłam zdezorientowana do środka, kiedy z mocną siłą coś uderzyło mnie w brzuch. Piłka. Chwilę potem dotarł do mnie zniecierpliwiony głos bruneta:
-Uważaj!
Zero współczucia, jakbym była jego kłopotem i zmartwieniem. Ledwo łapałam oddechy, ból był naprawdę silny. Złapałam się za brzuch i zgięłam w pół. Mężczyzna niespiesznie do mnie podszedł i zamiast zapytać jak się czuje, szybkim ruchem niemal wyszarpnął z mojej dłoni pęk kluczy. Nasze dłonie się zetknęły, poczułam dziwne uczucie i szybko cofnęłam rękę. Nauczyciel też odskoczył ode mnie jak oparzony. Zmierzył mnie ponurym wzrokiem, ale w jego oczach mogłam dostrzec pewien błysk. Złości? Boże! Co ja mu takiego zrobiłam?
-Wstawaj!-warknął-Na moich lekcjach nie będziesz leżała.
Przerażona tonem jego głosu z trudnością wstałam z podłogi i cały czas trzymając się za brzuch skierowałam w stronę ćwiczącej grupy. Czułam się okropnie. Pierwszy dzień z nowym nauczycielem wf-u i facet już mnie nie lubi... Zaczęłam biec rozgrzewając się. Nie wychodziło mi to jednak tak jak powinno. Cały czas odczuwałam nieprzyjemne uczucie w okolicach miednicy. Kulałam.
-[T.I] dobrze się czujesz?-spytał wreszcie mężczyzna.
-Nie.-odpowiedziałam, czułam zawroty głowy było mi słabo-Boli mnie brzuch.
Nauczyciel zaśmiał się gardłowo. Obraz jakby mi się rozlewał, usłyszałam jego przytłumiony głos:
-Pytałem o głowę.
Jego żart spotkał się z salwą śmiechu innych.
-Widzisz jak ty biegasz?-spytał z ironią.- Dzieci w przedszkolu lepiej stawiają kroki niż ty. Może zamiast na w-f powinnaś udać się do jakiegoś specjalisty...-zaproponował.
Odpowiedziały mu kolejne pomruki zadowolenia uczniów. W kącikach oczu poczułam łzy. O nie [T.I]! Tylko się nie popłacz.
-Mogę do łazienki?-spytałam cierpiącym i załamującym się głosem. Nie chciałam żeby tak to zabrzmiało, ale nic na to nie mogłam poradzić.
-Spóźniłaś się, jesteś na sali od kilku minut, a sprawiasz same problemy.-westchnął brązowooki.-Idź, może chociaż na chwilę odetchnę.
Gdy już kierowałam kroki w stronę łazienek, zawołał za mną:
-Tylko nic sobie nie zrób!
Z moich oczu popłynęły łzy. Nigdy nie byłam tak traktowana. Nienawidzę tego człowieka. Zacisnęłam mocniej pięści. Nienawidzę.
Weszłam do łazienki i otarłam papierowym ręcznikiem mokrą twarz. Spojrzałam w lustro. Miałam już podpuchnięte oczy. Do czego ten facet mnie doprowadza?! Odkręciłam kran i włożyłam rękę pod strumień zimnej wody. Zna mnie zaledwie kilka minut, a już wyrobił sobie opinie na mój temat... nawzajem. Chlusnęłam sobie krople wody na twarz. Co mam zrobić?Poddać się i za wszystko przepraszać, czy odpłacić mu tym samym? Osuszyłam ręce i wyszłam z łazienki, idąc spojrzałam na wielki zegar ścienny. Lekcja kończy się za dziesięć minut. Może wytrzymam. Myśleć będę potem. Pewna siebie i z podniesioną głową weszłam do sali. Ukradkiem spojrzałam na bruneta. Przygryzł dolną wargę i się we mnie wpatrywał. Podeszłam do niego i siląc się na uprzejmy ton, zapytałam:
-Co mam teraz robić?
-A po co przychodzisz na w-f?-odpowiedział pytaniem. Czemu musi być taki irytujący?
Bądź miła. Bądź twarda. Nie daj mu się złamać.-powtarzałam w myślach.
-Liczę, że pan mi to powie.
Widocznie moja odpowiedź go zdziwiła. Wskazał na grupkę grających osób i kazał mi dołączyć.
Po kilku minutach zagwizdał i przywołał nas do siebie. Zaczął coś jeszcze gadać, ale starałam się go ignorować. Gdy już skończył udałam się do szatni. Tam wreszcie mogłam porozmawiać z Naomi. Gdy tylko zaczęłyśmy się przebierać, zapytałam ją:
-Kto to w ogóle jest?
-Zayn Malik.-odpowiedziała- Nasz nowy nauczyciel w-f.
-A co z panią Adams?
-Odeszła. Zresztą nie dziwie się. Babka po sześćdziesiątce jakoś nie pasuje mi do roli wf-istki.
-Ale on jest okropny! Słyszałaś jak się do mnie odzywał?! „Cała klasa nie będzie czekała aż ruszysz swój szanowny tyłek i to zrobisz.”-zacytowałam starając się naśladować jego głos.
Moje przyjaciółka się uśmiechnęła. Naciągnęła na siebie T-shirt i spojrzała na mnie.
-No to nie było chyba odpowiednie. Ale przynajmniej ma poczucie humoru.-puściła mi oczko. Szkoda, że potrafi się śmiać tylko ze mnie-A poza tym może miał gorszy dzień? Na pewno mu przejdzie.
Taką miałam nadzieję.
***
Ale mu nie przeszło i o ile to możliwe stawał się jeszcze gorszy. Na każdej lekcji coraz bardziej mnie poniżał. Już tego nie wytrzymywałam. Po dwóch tygodniach poprosiłam mamę o zwolnienie z lekcji w-fu ale mnie zbyła. Rok szkolny dopiero się zaczął. Należało coś z tym zrobić. Tylko co? Położyłam się w łóżku i zamknęłam oczy. Zaczęłam przywoływać w pamięci wszystkie chwile w których mnie gnębił.
-Dobierzcie się teraz w pary. Przećwiczymy odbicie dolne i górne.-odezwał się.
Podeszłam do Naomi i stanęłam obok niej. W siatkówce czułam się dość dobrze. U pani Adams zawsze miałam piątkę, a trzeba przyznać, że była wymagającą nauczycielką. Pomyślałam, że nie może być źle. Wzięłyśmy piłkę i swobodnie zaczęłyśmy ją odbijać. Szło nam całkiem dobrze, dopóki nie zaczął nam się przyglądać pan Malik. Ręce od razu zaczęły mi się pocić. Czułam wielką presje, bo doskonale wiedziałam, że nawet najmniejszy błąd zostanie przez niego wychwycony, a każda pomyłka wyśmiana. Odbijałam jeszcze chwilę, ale jego wzrok cały czas tkwił w mojej osobie. Obserwował każdy mój ruch. Czułam się niezręcznie i wreszcie do tego doszło. Ręce źle się ułożyły, a piłka poleciała daleko w bok. Na jego ustach pojawił się drwiący uśmiech. Z politowaniem pokręcił głową. Znów poczułam dziwne ukłucie w środku. Czemu on mnie tak nie lubi?
Na apelu po lekcji chwalił większość osób. Mówił, że nasza klasa doskonale sobie radzi. A potem było już tylko o mnie:
-Ale jak wiecie od każdej reguły są wyjątki. Mamy tutaj taki jeden fatalny przypadek. [T.I] wyjdź na środek. Popatrzcie-odezwał się gdy byłam widoczna dla wszystkich uczniów. Zalałam się rumieńcem.- Oto dziewczyna, która nie potrafi odbić piłki. Siedemnaście lat i jeszcze się tego nie nauczyła. Wstyd. Mam nadzieję, że zrobimy tu jakiś podział na grupy. Bo są tu też utalentowane osoby. A no przepraszam-zaśmiał się-nie będziemy umieszczali w innej grupie jednej osoby.
Nienawidzę go.
Starłam ręką spływające po policzkach łzy i jeszcze mocniej wtuliłam się w poduszkę. Z reguły nie płakałam często, ale to co się ostatnio dzieje już mnie przerasta.
-Zróbmy rozgrzewkę.-najgorszy dźwięk dla moich uszu. Jego głos.- będziecie robili kilka ćwiczeń. Na początku przewrót w przód, czyli fikołek jakby ktoś nie zrozumiał-spojrzał wprost na mnie. Spuściłam wzrok. Muszę wytrzymać.
-Ustawcie się po kolei i zaczynamy.
Stanęłam na samym końcu. Wszyscy sprawnie wykonywali ćwiczenie. Co w ty trudnego? Hmmm pewnie każdy dostrzegłby trudność, gdyby wszyscy czekali na twój ruch. Wpatrywali się w ciebie, czekając aż nauczyciel żuci jakąś kąśliwą uwagę lub żart na twój temat. Poczułam zawroty głowy kiedy stanęłam przed materacem. Kucnęłam, lekko wychyliłam się do przodu.... i zrobiłam. Niewiele musiałam czekać na reakcje pana Malika. Zanim zdążyłam wstać już pogrążył się w zwycięskim śmiechu. Na początku inni patrzyli na niego zdezorientowani, ale zaraz potem sami zaczęli się uśmiechać, sami nie wiedząc czemu. Tym razem poczułam w kącikach oczu łzy, chociaż usilnie starałam się je zatamować. Nawet bez proszenia o wyjście udałam się do łazienki by tam pogłębić swój żal. Za chwilę spokoju otrzymałam uwagę do dziennika.
Usnęłam.
***
Na samą myśl, że dziś jest wf zrobiło mi się niedobrze. Na szczęście dziś piątek. Muszę przemordować się cały dzień, potem w-f i dwa dni spokoju. Dam radę. Lekcje dłużyły mi się niemiłosiernie. Byłam już maksymalnie zmęczona, kiedy wreszcie nastała ostatnia godzina. Kto na ósmej lekcji wstawia w-f? Kto zatrudnia kogoś takiego jak Zayn Malik?
Weszłam do przebieralni i powoli zmieniłam ubrania. Ostatnio przed każdą lekcją z nim bolał mnie brzuch. Starałam się robić wszystko jak należy. Może nie byłam jakimś wyśmienitym sportowcem, ale bez przesady. Było dużo osób o wiele ode mnie gorszych. Ale i tak było pewne, że jak zwykle to ja zrobię coś źle, to ja okaże się totalną fajtłapą. To ja powinnam nie zdać z wf-u.
Weszłam z całą klasą na salę. Sam jej zapach wywoływał u mnie mdłości. Brunet bez żadnych uwag na mój temat sprawdził listę obecności i kazał biegać wokół sali. Potem graliśmy w piłkę nożną i o dziwo pan Malik siedział w kącie i coś zapisywał w swoim dzienniczku nawet na nas nie patrząc. Poczułam ulgę, może chociaż raz nie będzie mi nic wytykał. Dziesięć minut przed dzwonkiem kazał nam wszystkim stanąć na zbiórce. Najgorsza część całej lekcji jeżeli z nim w ogóle mogą być jakieś lepsze.
-Posłuchajcie.-powiedział spokojnie-długo nad tym myślałem i doszedłem do wniosku, że naprawdę trzeba coś zrobić. Kiedyś bym żałował jeżeli zignorowałbym tą sprawę. [T.I] – zwrócił się do mnie- naprawdę muszę coś z tobą zrobić, bo obniżasz średnią tej klasy z tego przedmiotu. Nie wiem,... może przenieść cię rzeczywiście do innej klasy z innym nauczycielem.. nie daje sobie z tobą rady... Myślę, że nie zdołam cię niczego nauczyć, jesteś zbyt oporna na moje słowa i rady. A może rzeczywiście należy zwrócić się z tym do specjalisty... Proszę cię porozmawiaj o tym z rodzicami. Nie chcę, żeby kiedyś ci to zaszkodziło.
Co zaszkodziło? O czym on mówi? Błagam niech ten koszmar się wreszcie skończy.
-Jeszcze nigdy nie miałem tak nieumiejętnego ucznia-dodał – Przykro mi ale nie potrafię ci pomóc.
Pomóc? W czym? Czemu wszyscy się patrzą na mnie jakbym była trędowata? Ratunku!
Zdezorientowana wyszłam z sali i razem z Naomi weszłam do szatni.
-O co mu chodzi?-cicho szepnęłam, a łzy obficie wypływały z moich oczu.
-Nie wiem, ale uważam, że on już przesadza. Zresztą wszyscy tak sądzą. Rozmawiałam z innymi i też uważają, że on nie traktuje cię fair. To już jakaś obsesja. Musimy coś zrobić...
-Ale co?-zapytałam z nadzieję, że przyjaciółka ma jakiś wyśmienity pomysł. Wtuliłam się w nią. Gdyby nie ona, chyba bym się załamała.
-Nie wiem. -westchnęła Naomi. -Może pójdź do niego i przedstaw jak sprawa się ma z twojego punktu widzenia.
-Oszalałaś?! Żeby wyśmiał mnie jeszcze bardziej?!
-Uważam że to naprawdę świetny pomysł-stwierdziła szatynka.-Może wreszcie zrozumie to co czujesz...
-Nie ma mowy.-powiedziałam.
-Jak ty do niego nie pójdziesz to ja to zrobię!-krzyknęła Naomi.
-Błagam cię, NIE! Pomyśli że jestem jakąś totalną ofiarą losu!
-Przestań! Ktoś mu musi powiedzieć, że zachowuje się jak chuj bo będzie robił to dalej.
-Nie-prosiłam.
-W takim razie do niego idę.-powiedziała.-Teraz.
-Naomi!
-Więc jak? Zrobisz to ty?
-Niech ci będzie.-westchnęłam zrezygnowana.
-Mam widzieć jak do niego wchodzisz.-dziewczyna wskazała palcami na swoje, a następnie na moje oczy.
Pokręciłam głową i z bijący sercem udałam się do magazynku. Spojrzałam ostatni raz na szatynkę, która uniosła kciuk do góry, aby dodać mi otuchy i krzyknęła:
-Będę czekać przed szkołą! Powodzenia.
Odeszła. Wytarłam spocone dłonie o szorty i nieśmiało zapukałam. Nic. Jeszcze raz.
-Proszę!
Po kręgosłupie przebiegły zimne dreszcze. Teraz chyba należy wejść do środka. Pchnęłam ciężkie drzwi a do nozdrzy wdarł się zapach gumy jaki miały piłki.
-Tak?-spytał pan Zayn spoglądając na mnie znad sterty papierów.
-Chodzi o to, że...-zacięłam się. Co ja tak właściwie chciałam mu powiedzieć?
Patrzył na mnie wyczekująco, spokojnie przekładając papiery z jednej kupki na drugą.
-Chciałabym żeby-ponownie zaczęłam- chciałabym żeby pan inaczej mnie traktował.-wreszcie z siebie wydusiłam. Mężczyzna podniósł na mnie zdziwiony wzrok.
Jak już powiedziałam a to należy powiedzieć i b.
-Wydaje mi się, że nie traktuje mnie pan sprawiedliwie.-przestąpiłam z nogi na nogę cały czas patrząc uparcie na podłogę.- Chciałabym, żeby pan miał do mnie więcej cierpliwości i był bardziej obiektywny.-złapałam oddech.-Czuję się niekomfortowo kiedy przy całej klasie wytyka mi pan błędy, żartuję i się śmieje. To nie jest przyjemne-dodałam na koniec i czułam jak policzki z każdą chwilą stają się coraz gorętsze. Brunet podniósł się z miejsca i nieodgadnionym wyrazem twarzy począł do mnie zbliżać. Gdy był już obok mnie zobaczyłam, że w jego oczach czai się troska. Patrzył na mnie swoimi wielkimi brązowymi oczami, a ja nie wiedzieć czemu robiłam to samo. Przyglądaliśmy się sobie w milczeniu. Po raz pierwszy poczułam intensywny zapach jego perfum. Był wyższy ode mnie o głowę. Schylił się delikatnie i wypuścił ciepłe powietrze wprost na moje czoło. Zrobiło mi się niewyobrażalnie gorąco i zakręciło mi się w głowie. Co mam teraz zrobić? Wyjść czy zostać? Jego wielka dłoń znalazła się na wysokości mojej twarzy. Po chwili poczułam opuszki jego palców gładzące mój zarumieniony policzek. Co się dzieje? Założył kosmyk włosów za moje ucho. Pochylił się jeszcze bardziej i zaczął całować moje usta. Z początku byłam tym wszystkim tak oszołomiona, że nie wykonałam żadnego ruchu. Dlaczego on mnie całuje?! Nie zrobiłam nic tylko mu na to pozwalałam... Przecież to mój nauczyciel! To wydaje się obleśne... Ale ten pocałunek... mimo że go nie oddałam podobał mi się chyba bardziej niż powinien. Mój pierwszy pocałunek... Zarzuciłam ręce na jego szyje i starałam się wykonywać te same ruchy co on. Po chwili nasze języki idealnie się zsynchronizowały. Poczułam jak pan Malik delikatnie uśmiecha się przez pocałunek co jeszcze dodało mi odwagi. Od kilkudziesięciu sekund nie przerywaliśmy tej pieszczoty i to nie tylko ze względu na przyjemność jaką nam ona sprawiała, ale... co właściwie ma stać się później? Co mam powiedzieć? Nie musiałam nad tym myśleć. Usłyszeliśmy pukanie do drzwi, a po chwili zostały one z impetem otworzone...

Foreverdirectioners
Kochani! <3
Właśnie przeczytaliście pierwszą część Zayna, który na początku nie był przemyślanym pomysłem ale czystą improwizacją. Dzięki motywacji MissPotatoe ma już 26 stron. Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu bo tak prędko się nie skończy. Co sądzicie o imaginach z chłopcami w rolach nauczycieli? Macie pomysły co zdarzy się dalej? Kto przeszkodził naszym gołąbeczkom w pocałunku? Piszcie! Uwielbiam czytać Wasze opinie :*
I tu kończy się notka dla osób, którzy nie mają bloga, lub na których blogach nie komentowałam...
A teraz kilka informacji dla tych wszystkich, którzy być może liczyli na moje komentarze, a od pewnego czasu nie mogli ich czytać :*
Otóż może uznacie to za samolubne i egoistyczne, ale przestaje pisać komentarze. A już na pewno takie rozbudowane jak kiedyś.Nie wiem, czy uwierzycie, ale napisanie jednego takiego zajmowało mi przeszło 40 minut. Właśnie rozpoczęłam drugi rok w liceum i jakkolwiek to zabrzmi -od nauki w tej klasie wiele zależy. Mam rozszerzony Polski i czeka mnie mnóstwo lektur i pracy. Coraz rzadziej piszę imaginy, a na komentarze kompletnie brakuje mi czasu. Mam nadzieję, że zrozumiecie moją decyzję. Zdaje sobie sprawę, że teraz część z Was zapewne też zrezygnuje z komentowania moich prac. Całkowicie Was rozumiem i Przepraszam za wszystko ;*
Myślę, że kiedyś jeszcze może sprawię Wam jakąś jednorazową niespodziankę ;) A na razie żegnajcie ;)
co najmniej 25 komentarzy= nowy imagin!!!


piątek, 5 września 2014

#122 Niall&Zayn cz.5

                                                             Niall&Zayn cz.1
                                                             Niall&Zayn cz.2
                                                            Niall&Zayn cz.3
                                                            Niall&Zayn cz.4

Dedykacja dla: Julia Nowakowska


We'll play hide and seek to turn this around
And all I want is the taste that your lips allow

    - Co robisz?- usłyszałam zaciekawiony głos Malika.
    - Opalałam się- mruknęłam pod nosem i zdjęłam przeciwsłoneczne okulary.- Ale teraz zasłaniasz mi słońce...
    - Myślałem, że pójdziemy popływać w basenie- rzucił nonszalancko i jak gdyby nigdy nic, usiadł na moim leżaku.
    - Może później- odparłam i przewróciłam się na plecy.
    - No, chodź- zażądał.- Zdążysz się jeszcze opalić- powiedział i zaczął łaskotać mnie po stopach.
    - Zayn, przestań- zawołałam, zanosząc się śmiechem.
    - Nie przestanę- oznajmił, uśmiechając się szeroko.- Chyba, że pójdziesz ze mną do basenu...
    - Co to? Szantaż?- zakpiłam.-Proszę, daj mi spokój. Nie możesz sam się wykąpać?
    - Nie umiem pływać, dlatego czułbym się pewniej, gdybyś poszła ze mną- oświadczył, a ja mimowolnie prychnęłam.
    - Jak to nie umiesz pływać?- zdziwiłam się.
    - Normalnie- wzruszył ramionami.- Mam Ci to przeliterować?
    - Nie musisz- pokazałam mu język i ponownie założyłam swoje okulary.- Daj mi dziesięć minut- poprosiłam, a chłopak skinął głową, na znak że się zgadza.
    W pewnym momencie, poczułam, że się unoszę. Z przerażeniem otworzyłam oczy i zobaczyłam, że Zayn niesie mnie w kierunku basenu.
    - Puszczaj- zawołałam oburzona.- Mówiłam, że za dziesięć minut.
    - Ups. A ja myślałem, że za dziesięć sekund- stwierdził, uśmiechając się od ucha do ucha i wrzucił mnie do lodowatej wody.
    - Zwariowałeś- wykrzykiwałam z trudem, łapiąc oddech.- Chcesz, żeby coś mi się stało?
    - Spokojnie, jestem pewny, że przeżyjesz- oświadczył z tym swoim kpiącym uśmieszkiem.
    - Pomóż mi chociaż stąd wyjść- poprosiłam. W końcu brunet przykucnął przy brzegu basenu i wyciągnął w moim kierunku dłoń.- Dzięki- odparłam i z całej siły pociągnęłam jego rękę w moją stronę.
    Usłyszałam tylko głuchy plusk i w jednym momencie ciało Malika znalazło się pod wodą. Naprawdę byłam z siebie dumna. Pragnęłam już pokazać mu triumfalny uśmiech i wyszczerzyć zęby, na znak, że to ja jestem górą, gdy ten nie wypływał. Zaczynałam się już niepokoić. Cholera, a co jeśli on faktycznie, nie umie pływać-zastanawiałam się. Chciałam już zanurkować, gdy poczułam, że chłopak kurczowo, trzyma się mojej nogi, a parę sekund później,wynurzył się z wody. Początkowo myślałam, że będzie na mnie wściekły, ale na szczęście myliłam się.
    - Nie ładnie, to tak podtapiać ludzi- odezwał się w końcu z wyraźną dezaprobatą w głosie.
    - Nie ładnie, tak wrzucać ludzi do wody bez ich pozwolenia- odparowałam mu, ochlapując go.
    - Zaraz Cię dorwę- wysyczał i rzucił się w moim kierunku. Niestety, zanim zdążyłam się odbić od ściany basenu, poczułam jak jego dłonie oplatają się wokół mojej talii.- I co teraz?- zaśmiał się tuż przy moim uchu.
    - Hmmm, wypuścisz mnie?- zaproponowałam, a on zamiast wykonać moje polecenie, złapał mnie mocniej. Czułam jak nasze ciała, znajdują się niebezpiecznie blisko siebie.
    - Nie ma mowy- rzucił w końcu i odwrócił mnie, tak że nasze spojrzenia spotkały się. Mimowolnie wstrzymałam oddech. Jego kąciki ust delikatnie podniosły się ku górze, a mięśnie napięły się.
    - Nie przeszkadzam Wam?- usłyszałam głos Nialla i jednocześnie, odszukałam go wzrokiem. - Widzę Zayn, że się już wyspałeś- powiedział szorstko i odwiesił swój biały ręcznik na oparciu leżaka.
    - Chyba ktoś tu jest zazdrosny- zaśmiał się Zayn i puścił mi oczko.
    - Po prostu chce mi się rzygać, jak patrzę na wasze ekscesy- burknął i usiadł na brzegu basenu.
    - Stary, daj spokój. Przecież my z [T.I] nie robimy niczego złego, prawda?- zwrócił się do mnie, a ja automatycznie, przytaknęłam mu.
    - Niall, nie denerwuj się już tak- zawołałam i podpłynęłam do niego.- Chodź, woda jest świetna.
    - Przecież bawicie się lepiej beze mnie- zauważył i nerwowo przygryzł dolną wargę.
    - Bawilibyśmy się lepiej, gdybyś przyszedł odrobinę później- wtrącił się Malik.
    - Nie pomagasz- odkrzyknęłam.- I co wykąpiesz się z nami?- zwróciłam się do Niallera.
    - W sumie mogę popływać- odparł złośliwie i parę sekund później, znalazł się tuż przy mnie.- A tak w ogóle jak tam twoja dziewczyna, Zayn?- spytał jakby od niechcenia.
    - Jaka dziewczyna?- zdziwiłam się.
    - Zayn Ci nic nie mówił? Przed wakacjami wyrwał najlepszą laskę w akademiku. Musiałem chłopakom stawiać piwo, bo założyłem się, że ona nawet na niego, nie spojrzy.
    - Przestań- krzyknął Mulat.- [T.I], to nie było nic poważnego. Umówiliśmy się ze dwa razy, a potem wszystko skończyło się, tak szybko, jak się zaczęło- mówił, przeczesując palcami mokre włosy.
    Muszę przyznać, że w tym momencie wyglądał cholernie seksownie. Czarne, zmierzwione włosy i delikatnie wyrzeźbiony tors, który pokrywały różnorodne tatuaże. Nie dziwiłam się, że ta dziewczyna, poleciała na niego. Sama powoli zaczynałam ulegać jego urokowi. Zayn wydawał się typowym ''łamaczem'' kobiecych serc. Taki ''bad boy''- przeleciało mi przez głowę. Niestety, musiałam przyznać, że trochę zasmuciła mnie wiadomość o 'najlepszej lasce'
    - Ok- rzuciłam.- Przecież nie musisz się mi tłumaczyć, jesteśmy tylko znajomymi- odparłam, ale chwilę później, pożałowałam swoich słów. Miałam wrażenie, że w jego oczach pojawił się żal, a twarz wykrzywiła się w dziwnym grymasie. Chłopak momentalnie posmutniał.
    - To jak? Kąpiemy się?- zapytał Niall, ale ja straciłam już ochotę na kąpiel.
    - Ja będę już wychodziła. Zrobiło mi się już zimno- stwierdziłam i ruszyłam w kierunku drabinki.
    - Nie obraź się Niall, ale ja też straciłem ochotę, na pływanie- odpowiedział Zayn i wyszedł z basenu.
    - Wiecie co? - obruszył się blondyn.
    - [T.I] mogę pożyczyć na chwilę ręcznik?- usłyszałam Malika.- Nie wziąłem swojego, a nie chciałbym w takim 'stanie' wchodzić do domu.
    - Pewnie- oznajmiłam i rzuciłam mu, mój czarny ręcznik.
    - Dzięki, jesteś kochana- powiedział i posłał mi nieśmiały uśmiech.
    -Hm. Miło to słyszeć- szepnęłam, rumieniąc się.
    -Rozumiem, że nasz wypad na lody, jest nadal aktualny- powiedział szybko, a na jego twarzy, pojawiła się tak jakby... radość?
    - Chyba tak- odpowiedziałam i poczułam jego chłodną dłoń na moim ramieniu.
    - Wiesz, że nie uda ci się już wykręcić- puścił mi oczko i szybko otulił mnie ręcznikiem.
    To on wydawał się kochany, a nie ja.
    - Co tam spiskujecie?- zapytał z zainteresowaniem Niall.
    - Nic takiego- odparł Zayn.- Myślimy jak się na tobie zemścić- zaśmiał się rezolutnie.
    - Nie słuchaj go-krzyknęłam.- Zayn jak zawsze wygaduje głupoty- rzuciłam i spojrzałam w kierunku bruneta.
    - Ja?- obruszył się. - Zresztą, pogadamy o tym później- usłyszałam stłumiony głos Mulata.
    - Idziesz gdzieś- zainteresowałam się.
    - Do pracy- oświadczył, machając mi jednocześnie.- Kiedyś Cię tam zabiorę- powiedział i zniknął za drzwiami wejściowymi.
    - Podoba Ci się- zauważył Niall i ni stąd, ni zowąd pojawił się koło mnie. Czułam chłód, który bił od jego ciała. Widziałam jak pojedyncze kropelki wody, ześlizgują się z jego perfekcyjnego ciała.
    - Może- wzruszyłam obojętnie ramionami.- A zresztą, co ci do tego?- warknęłam.
    - A ja? Podobam ci się?- spytał niepewnie i spojrzał mi prosto w oczy, tak jakby mógł z nich wyczytać odpowiedź?
    Cholera, czemu on musiał być tak skomplikowany?!
    - Może- powtórzyłam., chociaż znałam odpowiedź na to pytanie. Tak, podobał mi się już o dawna. Był moim pierwszym młodzieńczym zauroczeniem, moim pierwszym pocałunkiem, moim kochanym Niallem, na którego nie mogłam się złościć.
    - Wiedziałem- rzucił szybko, a ja spojrzałam w jego kierunku.
    - Co wiedziałeś?
    - To, że nadal coś do mnie czujesz- odparł i ujął moją twarz w dłonie. Miałam wrażenie, że świat wokół mnie wiruje, a ja zatracam się w jego krystalicznie niebieskich tęczówkach. W końcu poczułam jego ciepłe wargi tuż na moich. Całowaliśmy się. Pierwszy raz od przeszło pół roku. Wydawało mi się, że zapomniałam już jak jest być choć na moment jego. Jednak wciągu tych kilku sekund, wszystkie wspomnienia ożyły.
    Słyszałam trzepot naszych serc i pojedyncze, ciche westchnienia. Kiedy moje dłonie znalazły się na jego karku, przyciągnęłam go jeszcze bliżej, wywołując u niego gęsią skórkę. Nie był to jeden z tych pocałunków, gdzie próbowalibyśmy pokonać wszelkie granice wytrzymałości. Po prostu całowaliśmy się. Powoli i delikatnie. Nasze wargi sprawiały wrażenie spragnionych, poruszały się złączone ze sobą. A nasze oddechy łączyły się ze sobą, tworząc spójną jedność. Miałam wrażenie, że w jego ramionach mogę żyć i umierać. Budzić się i zasypiać.
    Niall wreszcie otworzył się przede mną. Znów stał się tym samym uroczym blondynkiem, co pół roku temu. Widziałam te dwie iskierki w jego oczach, gdy się od siebie oderwaliśmy. Wiedziałam o czym myślał. Byłam wręcz tego pewna, ale nie odzywałam się. Oboje trwaliśmy w tej przyjemnej ciszy, opierając o siebie nasze czoła.
    -[ T.I]?- wyszeptał, tak czule, że moje serce, przyspieszyło.
    - Tak?- zamrugałam kilkakrotnie, tak by choć na parę sekund, doprowadzić się do normalnego stanu.
    - Chciałabyś ze mną chodzić?- spytał z nadzieją, a chwilę później dodał.- Czasami zastanawiam się czemu, nie mogę cofnąć się w czasie. Cholera, wtedy niektóre sprawy na pewno, potoczyły by się inaczej- stwierdził tajemniczo i posłał mi jeden z najpiękniejszych uśmiechów, jaki było mi dane ujrzeć.
    - Możemy spróbować- oznajmiłam i splotłam ze sobą nasze chłodne palce.
    - Jesteś kochana- powiedział, a ja miałam wrażenie, że gdzieś to już dzisiaj słyszałam. Zayn- przeszło mi przez głowę i momentalnie uśmiech zniknął z mojej twarzy.- Coś się stało? Nagle stałaś się taka smutna- zauważył Niall i mocniej mnie przytulił.
    - Wszystko w porządku- mruknęłam i posłałam mu wymuszony uśmiech.
    - To jak? Idziemy do domu się pochwalić?- zapytał rozradowany Niall. Naprawdę miło było na niego patrzeć, gdy emanował radością.
    - Chyba nie ma, co się tak spieszyć- odparłam wymijająco.- Może posmarujesz mi plecy? Chciałabym się trochę poopalać- zmieniłam temat.
    - Nie ma sprawy- rzucił i wyjął z torby żółtą tubkę kremu z filtrem.
    - Odwróć się, kochanie- zażądał, a ja słysząc jego słowa zaczerwieniłam się. Dziwnie było słyszeć z jego ust 'kochanie', ale mimo wszystko, wydawało mi się, że mogę się do tego przyzwyczaić.
    - Jak sobie życzysz- zaśmiałam się i położyłam się na brzuchu. Parę sekund później poczułam jego dużą, ciepłą dłoń na plecach, która zataczała niezgrabne kółka i wcierała olejek w moją skórę. Mimowolnie westchnęłam...
Give me love like never before
Cause lately I've been craving more

                                                                                                           MissPotatoe

Witajcie! :)
Ta część jest chyba szczególna dla osób, które od początku tego opowiadanka są za Niallem. Spokojnie, nie jest to też ostatni part imagina Niall&Zayn :* Planuję jeszcze parę części :)
Jesteście zaskoczone przebiegem akcji? Cieszycie się, że [T.I] jest z Niallem czy może raczej smucicie, bo wolicie Zayna? Przyznajcie się, ogromnie mnie to ciekawi <3
Kotki, martwi mnie ilość komentarzy pod postem Anonimowej. Rozumiem, jest to nowa osoba, ale chyba trochę niedoceniacie jej możliwości... :(
To jak, napiszecie co sądzicie o tej części? Zmotywujecie mnie do szybszego napisania kolejnych partów? Mam nadzięję :* Z góry dziękuję za wszystko! Koooocham <3
co najmniej 25 komentarzy= nowy imagin!!!